sobota, 30 listopada 2024

I MÓW, ŻE MOJA CHWAŁA Z PRZYJACIÓŁ SIĘ BIERZE

STANISŁAW LEM, URSULA K. LE GUIN

LISTY 1972-1984

„...w przypadku kultury da się wyleczyć tylko te choroby, które zostaną rozpoznane przez ludzi nimi dotkniętych jako choroby.”

Jest coś szczególnego w pisaniu papierowych listów, skupienie na treści, oddawaniu emocji i stylu narracji. Nie tylko opis zdarzeń i kontekstu, ale również wyrażanie siebie, poglądów, porównywanie doświadczeń. Intelektualny dialog prowadzony na papierze, kartkach wsuwanych i wysuwanych z kopert, i niecierpliwe oczekiwanie na odpowiedź. Kiedy po latach przegląda się własną korespondencję, otrzymuje się nie tylko pakiet wspomnień, lecz także obraz tamtejszej rzeczywistości. Lubię wracać do własnych listów, jak i poznawać korespondencję innych, czy to zwykłych osób decydujących się na publikację, czy znanych osobistości. Mam wówczas wgląd w intymne fragmenty życia, refleksji i opinii, okazję do porównania z własnymi, a nawet sposobność zdobywania wiedzy. Dlatego sięgnęłam po „I mów, że moja chwała z przyjaciół się bierze”. 

Z zaciekawieniem wnikałam w korespondencję między Stanisławem Lemem a Ursulą K. Le Guin, wybitnymi pisarzami, silnymi osobowościami, ludźmi śmiało wyrażającymi poglądy, potrafiący docenić lub poddać krytyce wybrane zagadnienia ze wspólnej sfery. Oczywiście, ze względu na sytuację polityczną w Polsce w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy pisane były listy, Lem zmuszony był poddawać je autocenzurze, a Le Guin doskonale znając nawyki reżimu rozumiała konieczność zachowania ostrożności. Inicjatorką listów była ona, lecz on entuzjastycznie podtrzymywał listowną konserwację. Zawsze był szacunek do rozmówcy i podziw dla jego dzieł, a z czasem narodziła się przyjaźń. Chętnie przysłuchiwałam się temu, co początkowo ich połączyło, czyli fantastyka, alternatywna rzeczywistość, obserwacja kondycji tego gatunku literackiego w zachodnim wydaniu, w tym wizja misji społecznej, wyzwania etyczne, możliwy przyszły status. Ale wkradało się również wiele spostrzeżeń o konkretnych pisarzach i ich zasługach dla literatury. Emocje podczas pozbawiania Lema członkostwa honorowego w Amerykańskim Stowarzyszeniu Pisarzy Science Fiction. Dowiedziałam się o kulisach publikacji książek Lema i Le Guin, perypetiach z wydawnictwami. Z czasem listy zmniejszyły częstotliwość, a szkoda. Były świadectwem wyjątkowej znajomości, w której oprócz poważnych tematów nie zabrakło i humorystycznych nut. Publikację wzbogacały zdjęcia pisarzy, listów, kopert i okładek książek, dodatkowy bonus współtworzący klimat wnikania w pisemne rozmowy sprzed dekad.

4.5/6 – warto przeczytać
listy, 272 strony, premiera 13.11.2024 (1972-1984), tłumaczenie Tomasz Lem,
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

1 komentarz:

  1. Jeden z moich ulubionych pisarzy. Według mnie najwybitniejszy polski pisarz fantastyczno-naukowy. Oraz świetny, niezwykle mądry komentator ogólnej kondycji naszej cywilizacji. Szczególnie lubiłem jego przenikliwe i pasjonujące eseje z frontu: nauki, kultury i polityki, nie tylko w naszej ojczyźnie np. te z "Tajemnicy chińskiego pokoju", czy "Bomby megabitowej", bardziej popularno-naukowe. Przyznaję, że były to trudne lektury, wszak Lem to umysł ścisły. Arcy-erudycyjny poliglota. Wracam również do "lemowych" felietonów, bo jest i pozostanie moim autorytetem. Genialny, błyskotliwy. Lżejsze były felietony publikowane w "Tygodniku Powszechnym", potem wydane w "Rasie drapieżców". Pisał je do końca swojego życia. Bardzo lekko i przyjemnie się je czytało, szczególnie te końcowe, gdy np. zachwycał się debiutującą Panią Dorotą Masłowską. Bardzo fajnie, że "lemowe" archiwa z korespondencją ukazują się współcześnie. Bardzo też podobała mi się jego biografia, którą opublikował po jego śmierci, jego syn, czyli Pan Tomasz Lem pt. "Awantury na tle powszechnego ciążenia". Teraz widzę, że tłumaczył również pięknie zrecenzowaną przez autorkę bloga korespondencję. Z nieznaną mi pisarką, czyli Panią Le Guin. Być może kiedyś będę miał możliwość się nią zapoznać, gdyż również lubię czytać książki zawierające epistolograficzną twórczość. Zwłaszcza tak wybitnych postaci.

    OdpowiedzUsuń