poniedziałek, 11 sierpnia 2025

GENERACJE

[PRZEDPREMIEROWO]

NOAM JOSEPHIDES

„Gdy kamień trafia na kamień, zwycięża twardszy. Gdy kamień trafia na wodę, czas nie pozwoli mu zwyciężyć.”

Propozycja czytelnicza, po którą warto sięgnąć, zanurzać się w kosmicznej przestrzeni, przemykać wraz z wędrowcami w pojeździe przez gwiezdną przestrzeń, wnikać w mroczną naturę człowieka. „Thetis”, wielopokoleniowy statek kolonialny, sto osiemdziesiąt lat wcześniej odleciał ze zdewastowanej przez człowieka Ziemi, aby rozpocząć nowy etap w dziejach ludzkości. Gwałtowny upadek ojczystej planety, targanej dewastacją środowiska i politycznymi konfliktami, wymusił szukanie nowego domu dla homo sapiens. Jednak uwarunkowania kosmicznej podróży, obliczonej na wiele pokoleń, bez kontaktu z umierającą Starą Ziemią, według zamysłu projektantów i naukowców miały przyczynić się do powstania nowej generacji rodzaju ludzkiego. Egalitarnego społeczeństwa, cywilizacji bazującej na równości, jedności i jawności. Czy faktycznie nowe mentalnie społeczeństwo mogło rozkwitnąć w ograniczonej przestrzeni, przy limitowanych zasobach, w warunkach ścisłego planowania populacji i w oderwaniu od chaotycznej Natury?

Noam Josephides zaproponował czytelnikowi nie tylko intrygującą mieszankę przygody, kryminału i sensacji, ale również sporo ciekawego materiału do przemyśleń o kondycji ludzkości, naturze człowieka, religijnych potrzebach, sposobach zarządzania, poczuciu odpowiedzialności, jasności prawdy, trwałości wartości będących filarem trwania, uwarunkowaniu koniecznych zmian. Dotychczasowe osiągnięcia ludzkości, z jednej strony świadectwa postępu, z drugiej brak zaufania wobec nas samych i naszych dzieł, chociażby maszynowo generowanych obrazów, tekstów i głosów w komunikacji. Thetanie zawieszeni w pauzie rozwojowej w oczekiwaniu na podbój nowej planety czuli się żeglarzami w morzu potencjalnych porażek, z nadzieją na zapanowanie nad przyszłością, na sukces misji. Kolosalna odpowiedzialność i minimalizacja decyzji jednostek o własnym losie, nawet jeśli rozłożone na kolejne pokolenia, ciążyły w każdym aspekcie życia, ale były jedyną szansą na długoterminowe przetrwanie gatunku ludzkiego. Ogromne zagrożenie, czy homo infinitus nie podąży tą samą trajektorią, od oświecenia do unicestwienia, którą poznały wszystkie kultury w ciągu ostatnich dziesięciu mileniów? Czy wystarczy dekada pokoleń, aby skutecznie uporać się z każdym problemem i wyzwaniem?

Kiedy Sandrine Liet, starsza archiwistka, wychowana w duchu bezgranicznej wiary w stałe podstawowe wartości bezkonfliktowego thetańskiego społeczeństwa, natknęła się na coś wymykającego się przyjętym wzorcom i zasadom, postanowiła przyjrzeć się temu bliżej. Stopniowo prywatne śledztwo przyjmowało coraz bardziej kanciaste formy półprawd i kłamstw. Manipulacja rozprzestrzeniała się w zastraszającym tempie, zaś niebezpieczeństwo przybierało namacalną postać. Główna bohaterka nie wybierała chwili, w której jej życiowe priorytety zastały poddane ciężkiej próbie, ale determinacja i ambicja stały się jej sprzymierzeńcami. Niekiedy młoda kobieta zaskakiwała naiwnością myślenia i działania, ale tłumaczyła to wszechobecna społeczna i misyjna indoktrynacja. Autor atrakcyjnie podgrzewał gęstą atmosferę mroku żelaznych ludzkich przywar i wad, odwiecznych ambicji i dążeń. Nie wszystkie elementy scenariusza zdarzeń w pełni przemawiały. Czasem szły na skróty w opisie akcji i motywacji postaw postaci, lecz współtworzyły frapujący obraz spisków, głębi tajemnic, wypaczenia wiedzy. Przyjemnie spędziłam czas, wciągnęłam się w fabułę, zaprzyjaźniłam z bohaterami, polubiłam bezkresną kosmiczną podróż, rozmyślałam nad ideą i konstrukcją człowieka nowej generacji.

5/6 – koniecznie przeczytaj
science fiction, 526 stron, premiera 12.08.2025 (2024), tłumaczenie Maciej Szymański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

DUCH JEZIORA

MATEUSZ KWIATKOWSKI

„Nieważne, czy minie rok, czy ćwierć wieku, grzech zawsze cię odnajdzie. I zażąda zapłaty.”

Powieść dobrze mi się czytało. Odpowiadał mi się styl narracji, płynny i przyjazny. Doceniłam miejsce akcji przesycone legendą i tajemnicami, chociaż liczyłam na mroczniejsze ich rozwinięcie, to jednak i delikatna odsłona zagadkowości incydentów roztaczała urok. Warmińska wieś, malownicza sceneria środowiska, spokojne życie wyznaczone codziennymi rytuałami. Tylko jezioro okryte zła sławą burzyło sielankowy obraz. Przed trzydziestoma laty we Wrzosnej utonęły cztery osoby, a teraz doszło do kolejnej tragedii z udziałem młodej kobiety. Wydawałoby się, że każdemu mieszkańcowi powinno zależeć na wyjaśnieniu jeziornych incydentów, ale prawda nie wypłynęła na wierzch, przez lata obrosła bagnistymi plotkami i grząskimi domysłami. Czy faktycznie były to samobójstwa, jak zadecydowała policja, nieszczęśliwe okoliczności, jak wielu pogodziło się z tym, a może niejasność zdarzeń przybrała mroczny wydźwięk, jak sugerowała dociekliwa dziennikarka blogowa?

Eliza Korcz niedawno przeprowadziła się z partnerem do domku nad jeziorem Wrzosna. Próbowała pozyskać wenę twórczą na napisanie kolejnego bestsellera, lecz kiepsko jej to wychodziło. Wyobraźnię pochłonęła aktywność jeziornego ducha, za wszelką cenę starała się wyjaśnić, co faktycznie miało miejsce, kiedyś i teraz. Śledztwo nie należało do łatwych, trudno było pozyskać informacje, prawda skrywała się za zasłoną ślepych tropów. Dało się odczuć niecodzienne zachowanie mieszkańców wsi, zazwyczaj nie stronili od głośnych szeptanek, a teraz spuścili szczelną zasłonę milczenia. Kryminalna intryga ciekawie rozwijała się, falami zmieniała kierunek biegu, droga na skróty wiodła na manowce, wskazówki fałszowały rzeczywistość. Doceniłam pomysłowy fortel z włączeniem poetyckich nut w fabułę.

Mateusz Kwiatkowski zręcznie żonglował postaciami, osobowościami i zachowaniami. Nie polubiłam głównej bohaterki, wielokrotnie irytowała postawą, ale tak właśnie zachowują się śledczy, tak pozyskują materiał do tekstów, tak podsycają zainteresowanie tematyką. Sympatyzowałam z energiczną staruszką, dawną bibliotekarką, znacząco ubarwiła opowieść. Autor przemycił do akcji elementy thrillera, zaś w finałową odsłonę powieści wstawił sensacyjne tło. Oczekiwałam mocniejszego prądu w scenariuszu zdarzeń, bardziej emocjonujących chwytów w przyciąganiu czytelnika, lecz zaskakujące rozwiązania kryminalne w pewnym stopniu rekompensowały te odczucia. „Duch jeziora” uprzyjemnił wieczór czytelniczy, włączył w oprawę polskiej rzeczywistości małej społeczności, wciągnął w detektywistyczną łamigłówkę, zaserwował frapujący obrót spraw w końcówce przygody czytelniczej. Sprawił, że zwrócę uwagę na kolejną książkę autora, liczę, że w miarę szybko powstanie.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał, 528 stron, premiera 16.06.2025
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

niedziela, 10 sierpnia 2025

FILMOWY WEHIKUŁ CZASU

HARRY HARRISON

„Coś się z nimi stało, coś nieokreślonego i tak odmiennego od normalnych doznań życiowych, że chwilę potem nie potrafili powiedzieć, ani co to było, ani jak się czuli.”

Lekko i sympatycznie spędzony czas z książką. Nie podkręca mocno wyobraźni, lecz nadaje barwny i zabawny ton rozrywce czytelniczej. Absurdalność incydentów, znaczne wykraczanie poza rzeczywistość, przewrotne odniesienia do historii, dowcipne przedstawianie pozornych faktów, składają się na ciekawy i dynamiczny scenariusz zdarzeń. Traktując powieść jedynie od strony fabuły, bazującej na pomyśle przedstawienia w krzywym zwierciadle amerykańskiego pragnienia sukcesu, pieniędzy i władzy, w tym wypadku władzy nad umysłami odbiorców produkcji filmowej, to jako odskocznia od codzienności średnio wypada. Chociaż nie można odmówić atrakcyjnego naszkicowania portretów postaci i satyrycznego zobrazowania przekroju środowiska filmowego. 

Przyglądając się dociekliwiej źródłom i tłu tematyki, wchodzi się we frapujące refleksje nad kondycją współczesnej cywilizacji. Odnosi się wrażenie, że perspektywa postrzegania cywilizacji nie zmienia się, nawet biorąc pod uwagę dawne i obecne narzędzia komunikacji. Rodzą się pytania, co steruje mentalnością człowieka, jak zachowuje się, gdy spełnione są określone warunki funkcjonowania, czego potrzeba, aby na wierzch wypłynęła mroczna natura. Czy nasze życia, zwłaszcza wobec rozpowszechnionych social mediów, nie stają się mikroprodukcją kopiującą hollywoodzkie wzorce? Co jeśli skrawki filmowej egzystencji łączą się w internetowym świecie w nadrzędny model pozorności i nijakości? Jak to wpływa na nasze własne światy? 

Niedoścignione marzenie człowieka o odbywaniu podróży w czasie, wykorzystywanie jej nie tyle w szansie na dokonywanie naukowych dociekań na temat faktów z historii, co dla wielkiego biznesowego zysku, nie brzmi pokrzepiająco dla nas wszystkich. Na szczęście, daleko jeszcze od zrealizowania celu poruszania się w dowolnie wybranej czasoprzestrzeni. Powieść powstała w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym roku i nadal porusza istotne aspekty dotyczące gatunku ludzkiego. Czyni to z wdziękiem bogactwa zdarzeń i przyjaznością stylu narracji. Przekonajcie się, czy udało się uratować wytwórnię filmową będącą tuż przed upadłością? W jaki sposób do akcji wmieszani zostali wikingowie? Skąd koncepcja, że nie Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę? Jakie pojawiły się na to dowody i świadectwa w tysięcznym roku? Z "Filmowym wehikułem czasu" komponuje się "Rok 1000" Valerie Hansen, również wydany przez Rebis.

Na Bookendorfinie przedstawiłam wrażenia po spotkaniu z inną książką H. Harrisona "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Bill, bohater galaktyki", oraz dotychczasowe tytuły z serii "Wehikuł czasu", klasyki science fiction:"Biada Babilonowi", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Ogród Ramy", "Koniec dzieciństwa", "Odyseja kosmiczna 2001", "Odyseja kosmiczna 2010", "Odyseja kosmiczna 2061", "Odyseja kosmiczna 3001. Finał", "Olśnienie", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Cieplarnia", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Koniec wieczności". "Kukułcze jaja z Midwich", "Czarna chmura", "Prawda półostateczna", "Dzień tryfidów".

3.5/6 – w wolnym czasie
science fiction, 224 strony, premiera 23.07.2025 (1967), tłumaczenie Andrzej Jankowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

sobota, 9 sierpnia 2025

MICKEY7

EDWARD ASHTON

MICKEY7 tom 1 

„To będzie najgłupsza z moich dotychczasowych śmierci.”

Pomysł na fabułę, klonowanie człowieka jako narzędzia w kosmicznych podróżach, bardzo mnie zaciekawił. W końcu, za naszych żyć nie będzie to realne, podobnie jak kolonizowanie najbliższych nawet planet. Pomimo postępu technologicznego i medycznego wciąż stoimy daleko nawet od linii startu w bezpośrednim ludzkim poznawaniu ułamka najbliższego nam wszechświata. Dlatego zastanawiałam się, jak Edward Ashton podejdzie do tematu, czym rozrusza moją wyobraźnię, do jakich refleksji skłoni. 

Niestety, książka nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Okazała się się zwykłą przygodą rozgrywaną na skutej lodem planecie, przy diabelnie niesprzyjającym środowisku i udziałem inteligentnych stworzeń. Lecz i w takiej szacie fabularnej zabrakło kreatywnej energii wciągającej odbiorcę. Jeśli spojrzeć na powieść od strony czystej rozrywki w klimacie kosmosu, wspartej wstawkami o historii mniej lub bardziej nieudanych podbojów i zasiedlania obcych planet, zbyt gładko się przez nią przepływało. Jeśli czytelnik liczył na coś więcej, to nie miał szansy się z tym zaznajomić. Brakowało wejścia w psychologiczne aspekty egzystencji, tożsamości człowieka, świadomości jaźni, formy mentalności, skutków odtwarzania osobowości. Co byłoby znacznie wciągające niż sam aspekt biodrukowania ciał.

Autor wprowadził kilku bohaterów, na których bazowała fabuła. Nie do końca przekonywały osobowości, tak naprawdę niczym się nie wyróżniały, wpadły do koszyka reprezentacyjnych postaci, aby akcja mogła toczyć się dalej. Natomiast z zaciekawieniem wsłuchiwałam się w rozmowę Mickiego samego z sobą, frapująco spoglądałam na biologiczne instynkty i psychologiczne mechanizmy rządzące człowiekiem. Przypuszczałam, że Ashton zdecyduje się rozwinąć osobliwą relację, nadać jej bardziej różnorodny kształt, urozmaicić zaskakującymi incydentami. Ale może fakt, że to już kolejna generacja kolonizacji sprawił, że dla głównego bohatera pewne zachowania i postawy stały się czymś na tyle naturalnym, że nie było już konieczności szerszej ich interpretacji. 

Jako wymienialny, zobowiązany kontraktem możliwej wielokrotnej śmierci, Mickey nie za bardzo miał możliwości decydowania o swoim życiu, czy precyzując, kopii pamięci. Chciałam bardziej intrygującego rozwinięcia wątku, co stało się z szóstą wersją, widziałam potencjał do ciekawego wzmocnienia napięcia w scenariuszu zdarzeń. Ale tak jak i pozostałe interesująco zapowiadające się kierunki tematyczne, niejako wstawki w fabule i opisie, pomysł wyłonił się na chwilę w powierzchownej formie, czasem wręcz z nieuwzględnieniem innych zależnych aspektów, jakby autor poszedł na skróty. Szkoda, gdyż autor podsunął sam sobie kilka naprawdę inspirujących zagadnień, które bardziej szczegółowo potraktowane znacznie podniosłyby walory powieści.

3/6 – w wolnym czasie
science fiction, 326 stron, premiera 03.04.2024 (2022), tłumaczenie Paweł Dembowski 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

piątek, 8 sierpnia 2025

KILL SHOW

DANIEL SWEREN-BECKER

„Casey nie chciała pokazać prawdy. Chciała opowiedzieć historię.”

Podobało mi się, i to bardzo. Daniel Sweren-Becker zaciekawił formą konstrukcji kryminału, wcześniej fragmenty w tym stylu pojawiały się w powieściach innych autorów, a tu cały tytuł na niej bazował. Czytałam książkę, ale miałam wrażenie, że obracam się w sferze reality show, nakręcanym na bieżąco, w miarę rozwoju akcji, z uczestnictwem osób niepowiązanych wcześniej z telewizją. A to, że poznawałam z perspektywy dekady, niejako po emisji kolejnych odcinków programu, tym bardziej utwierdzało wyobraźnię, że zdarzenia faktycznie miały miejsce. 

Autor znakomicie oddał ducha współczesnej sfery medialnej, kondycji moralnej środków masowego przekazu, miałkości komunikatów, ślepej pogoni za sensacją, bez względu na szkody wyrządzane uczestnikom. Redefiniowanie pojęć ofiar i oprawców, często z odwróceniem ról. Przerażające adaptowanie tragicznych wydarzeń do formy rozrywkowej i ekscytacja odbiorców. Jednocześnie ukazywał ogromne zapotrzebowanie na programy pseudo rozrywkowe. Jak natura człowieka chętnie wkracza w obserwację zbrodni i jej konsekwencji. Z bezpiecznej perspektywy, schronieni za ekranami komputerów, telewizorów i komórek, śledzimy i ekscytujemy się czymś, co powinniśmy potępiać i ignorować, zmusić do zamknięcia i wymarcia. Jakże łatwo nazwać najgorszy nawet bubel sztuką, sztucznie przypisać jakiekolwiek wartości lub szczytne idee.

Pisarz w odpowiedniej dawce dobrał wypowiedzi reprezentantów z różnych środowisk, uchwycił ich zaangażowanie w przedstawienie siebie, swoich zachowań i postaw, a także bijącą fałszywość i pretensjonalność. Czytamy i widzimy, jak diabelsko sceny z książki przypominają prawdziwe zdarzenia nagłaśniane przez media w różnych odsłonach, kreujących alternatywną rzeczywistość. Książka nakłaniała do refleksji, zastanowienia się, co zrobić, aby zatrzymać proces dewastacji wartości i prawdy, oraz sposobów ich wypaczania i przedstawiania. Intryga oparta na true crime, prawdziwej zbrodni, przyciągała uwagę, zarówno od strony konstrukcji, jak i prezentacji. Wiele złożonych czynników, każdy ciekawie rozwijający się, a co ważne, z udziałem publiczności. 

Podejrzenia nabierały kolorytu niepewności, ale jednocześnie rozwiewania wątpliwości z każdą wypowiedzią. Domyślałam się, kto za czym stoi, lecz druga strona medalu zdarzeń i osobowości dwudziestu sześciu zeznających osób sprawiała, że reinterpretowałam przypuszczenia, a to wzmacniało przyciąganie do opowieści. Złapano mnie w pułapkę dociekliwości i wścibstwa. I jak miałam się z tym czuć jako odbiorca, z czy bez wyrzutów sumienia spowodowanymi fascynacją historią? „Kill show” to intrygująco rozwijający się kryminał, w otoczce sztucznej aranżacji, poszukiwań zaginionej nastolatki z niewielkiego amerykańskiego miasta, obserwowania poczynań jej rodziny, włączania się do akcji statystów, podpatrywaczy, świadków i komentatorów. Czy można zachować człowieczeństwo poświęcając się sprzedawaniu ludzkich tragedii, albo kupowaniu kryminalnych opowieści jako wciągającej rozrywki?

5/6 - koniecznie przeczytaj
kryminał, 298 stron, premiera 13.11.2024 (2023), tłumaczenie Agnieszka Krasicka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.

czwartek, 7 sierpnia 2025

ZAGINIONA

ANETA KISIELEWSKA

„Czasem coś, co wydaje się absurdalne, okazuje się brutalną prawdą, najprostszym rozwiązaniem.”

Nie spodziewałam się, że sięgając po ten tytuł wejdę w szalenie ciekawie zaplecioną intrygę, zdecydowanie wymykającą się prostocie i łatwym rozwiązaniom. Aneta Kisielewska misternie wydziergała fabułę, bazując na bardzo dobrym pomyśle kryminalnych splotów i społecznych wzorach. Szybko wciągnęłam się w to, co działo się w zręcznie zmieniających się scenach, odniesieniach do miejsc, czasu i bohaterów. Każda z postaci w pełni zasłużyła na obecność, nadawała historii interesujący koloryt tajemnic, popychała w kierunku chwytania prawdy o tym, co faktycznie przydarzyło się dziewiętnastolatce. Długo nie mogłam być pewna słusznego odgadnięcia intencji i zamierzeń bohaterów. Wiele frajdy sprawiło śledzenie poczynań policjanta, świadków, jak i samej Sary Maj, zaginionej w lipcowy dzień wśród miastowego tłumu. 

Spodobała mi się gęsta tkanina sekretów, kolaż nici pierwszej miłości, rodzicielskiej troski, węzłów dojrzewania i prześladujących pytań. Wciągnęłam się w dynamiczną rozgrywkę odkrywania znaczonych przez ludzi kart życia, wykradania moralnych słuszności, okradania z niezaprzeczalnych racji. Autorka znakomicie żonglowała niepewnością, podtrzymywaniem napięcia, myleniem w obrazie finałowej odsłony, nawet kiedy sprawa ściśnięta zmową milczenia utknęła w martwym punkcie. Były również elementy w powieści, które nie do końca przekonywały. Zastrzeżenia miałam do czasami sztucznie wybrzmiewających dialogów, otoczki związanej ze stopniem zaniedbania śledztw, zbyt szybko ulewającej się frustracji i agresji u przesłuchującego, oraz osobliwej intuicji postaci. Jednak nie rzutowały w znaczący sposób na pozytywny odbiór książki. „Zaginiona” okazała się ciekawą propozycją czytelniczą, mocno trzymającą w napięciu i niepewności. Kryminał do niecierpliwego pochłaniania frapującego pomysłu na intrygę. Nie liczcie na czarnych i białych bohaterów, przeplatały się różne odcienie szarości osobowości, potrafiły skołować w zabawie na właściwą interpretację motywów i tożsamości, a to bardzo cenne. 

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał, 294 strony, premiera 13.05.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 6 sierpnia 2025

ŚCIŚLE TAJNE ŁAMIGŁÓWKI SZPIEGOWSKIE

GARETH MOORE

„Śledzisz pewnego milionera i geniusza techniki, który nielegalnie używa oprogramowania szpiegowskiego. Wreszcie udaje ci się włamać do jego biura. Musisz jak najprędzej...”

Znakomita solidna porcja rozrywki dla młodych miłośników szpiegowskich klimatów, ściśle tajnych misji, niebezpiecznych wyzwań, wymagających sprytu zadań i szybkiej pracy szarych komórek. Jestem pod wrażeniem konsekwencji w trzymaniu się obranej wywiadowczej drogi zbioru najróżniejszych łamigłówek. Powstaje coś na kształt mini opowieści, wyjątkowo wciągających i zachęcających, zabawy w rozwiązywanie ściśle tajnych tajemnic. Trzeba przyznać, że Gareth Moore znakomicie radzi sobie z przykuwaniem uwagi młodych odbiorców, podtrzymywaniem ducha rywalizacji nie tylko z wyimaginowanym wrogiem, ale również z rozgrzanym do czerwoności umysłem. Mnóstwo szpiegowskiej akcji. Czytelnik z impetem wkracza w nią zachęcany do łamania szyfrów, rozpracowywania kodów, bacznej obserwacji, znajdywania detali, dostrzegania różnic, wykradania tajemnic, szukania wyjść z labiryntów, dopasowywania fragmentów. I nie tylko, ale wszystkiego nie będę zdradzać, odkrywajcie sami, gwarantuję, że szybko i mocno wciągniecie się w łamigłówkową rozrywkę.

Jeśli macie wątpliwości, czy podołacie wyznaczonym zadaniom, zapewniam, że będziecie mieli mnóstwo okazji do sprawdzenia się w roli tajnych agentów. Autorzy książeczki prowadzą przez stosunkowo łatwe początkujące misje, fantastycznie przygotowujące do bardziej wymagających zleceń, a nawet eksperckich wyzwań. Kariera w Centrali Wywiadu jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy uważnie wsłuchać się w polecenia, podążać za wskazówkami, zaangażować się umysłowo i emocjonalnie. Nie bójcie się ustalać faktów, docierać do prawdy, konfrontować z wrogimi działaniami, przybierać różne tożsamości, zakradać się w ryzykowne miejsca, rozpracowywać szajki szpiegowskie. Przed wami niesamowita podróż w świat przyjemnego ćwiczenia pamięci, doskonalenia spostrzegawczości, kształtowania wyobraźni i poruszania się w wyimaginowanych przestrzeniach. Odstresowująca wycieczka w głąb umysłu, polepszająca koncentrację, rozbudzająca kreatywność, trenująca cierpliwość i ćwicząca refleks. Zabawa dostarcza mnóstwo zadowolenia i satysfakcji. Przydatnymi narzędziami okazują się szpiegowski notes i koła ratunkowe z rozwiązaniami zadań. Dopracowana oprawa graficzna, w wykonaniu Amerigo Pinelli, sprawia, że pobyt w świecie szpiegowskich łamigłówek intensyfikuje zainteresowanie różnorodnymi misjami, każdy znajdzie dla siebie ulubione ich typy.

5.5/6 - koniecznie rozruszaj szare komórki
literatura dziecięca, łamigłówki, wiek 6+, premiera 30.01.2025 (2024)
forma broszurowa, 144 strony, format 12,9cm x 19,8cm
tłumaczenie Maciej Nowak-Kreyer, ilustracje Amerigo Pinelli
Tekst powstał w ramach współpracy z Szkrabajki.pl

wtorek, 5 sierpnia 2025

SZOPKA

ZOŚKA PAPUŻANKA

„Choćbyśmy chcieli zmylić instynkt, pójdziemy udeptanymi ścieżkami.”

Książka, która wywołała mieszane odczucia. Z jednej strony bardzo, ale to bardzo, spodobał mi się styl narracji, jakże oryginalny, niepowtarzalny, przemawiający do wyobraźni, zmuszający czytelnika do uwagi, pozostawiający pole do dopowiedzeń i uzupełnień. Nie potrafię oddać tego, jak zgrabnie i mocno styczny z prawdziwą odsłoną życia, a jednak plastyczny w wydźwięku. Nie wiem, czy kolejna książka napisana w podobnym stylu też by mi się tak spodobała, czy nie czułabym się w jakiś sposób już wcześniej nasycona, przypuszczam, że wszystko zależałoby od wiodącej tematyki i klimatu. 

Z drugiej strony zupełnie nie potrafiłam wciągnąć się w zakres tematyczny powieści. Wypaczonego życia zwykłych ludzi, zaklętego koła pokoleniowego powielania błędów, narzuconych schematów środowiskowych, kiedy ktoś, kto powinien być bliski, staje się kimś całkowicie obcym w sercu. A przecież nie można było nie dostrzec pragnienia wyjścia poza samotność pomimo bliskości innych, prób podchwytywania wolności według własnych zasad, przymiarek do tego, kim tak naprawdę chciałoby się być. Jakże smutne i gorzkie życie potrafią niektórzy wieść, ale czy nie każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu, nie nabiera przekonania, że nie bierze dostatecznej odpowiedzialności za swój los, za mało się stara, aby coś zmienić, naprawić błędy, podążyć inną ścieżką, wyrwać się spod skrzydeł schematów? „Szopka” omawiana była podczas spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Bibliotece przy Zielonej w Łodzi. Sama raczej bym po nią nie sięgnęła bez propozycji odbycia podróży czytelniczej, ale właśnie dzięki DKK miałam okazję poznać coś nowego, co mnie zaskoczyło i zaintrygowało narracyjnie.

4/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 208 stron, premiera 15.10.2014 (2012)
Książka wypożyczona z biblioteki.

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

POST MORTEM

DAVID LAGERCRANTZ

REKKE & VARGAS tom 3

„Człowiek ma trzy twarze: pierwszą pokazuje całemu światu, drugą - bliskim, a trzeciej nie pokazuje nikomu .”

Człowiek, który wyszedł z mroku” i „Memoria”, poprzednie tomy serii o Hansie Rekke, profesorze psychologii, specjaliście od technik przesłuchiwania, kiedyś wybitnym pianiście, i policjantce Micaeli Vargas, zajmującej się przestępczością nieletnich na przedmieściach Sztokholmu, zapewniły mocną i dobrą przygodę czytelniczą. Trzecia odsłona również się do takich zaliczała i frapująco było się w nią zagłębiać. Książka miała sporo mocnych atutów, ale i kilka drobnych wad, które nie rzutowały znacząco na pozytywny odbiór. Różnorodna perspektywa zdarzeń, z każdej strony prezentująca się nieco inaczej. Morderstwo młodej kobiety sprzed dwudziestu lat ubarwione akcentami z rytualnej symboliki. Osobliwa męska przyjaźń z regułami ciężkimi do rozszyfrowania. Mnóstwo niewiadomych i zdradliwych tropów, nadmiaru informacji i braku punktów stycznych. David Lagercrantz umożliwiał wejście w przeżycia, emocje i marzenia ofiary. Krok po kroku prowadził ścieżką obrazów ku nieuniknionemu końcowi życia. To podnosiło walor kryminalnej opowieści.

Autor ciekawie zmieniał barwy postaci zmuszając mnie do reinterpretacji postaw i osobowości. Długo nie mogłam wyrobić sobie właściwego zdania o bohaterach. Elementy tajemniczości i niepewności latami owiewały prawdę o okolicznościach i źródłach morderstwa. Podobał mi się sposób kluczenia pisarza wokół tego, co początkowo wydawało się jasne i klarowne, a z czasem stawało się coraz bardziej pogmatwane i mroczne. Rekke dobrze trzymał poziom intrygi i sposobu odkrywania prawdy, prezentował niepowtarzalny styl myślenia i pracy. Natomiast Vargas kolejny raz stworzyła nieco irytujący obraz samej siebie, stawiała spore wyzwania w misji zaprzyjaźnienia się z nią. Nie odbierałam tego negatywnie, gdyż doceniałam kontrastowość głównych bohaterów. Scenariusz zdarzeń nie przebiegał w dynamicznych rytmach, dzięki temu mogłam bardziej wpasować się w wyciąganie sekretów na światło dzienne. Nie było łatwych rozwiązań, wielki gąszcz informacji, trudno było wyłapać przydatne i znaczące, co podkręcało zagadkę śmierci. Kilka elementów uatrakcyjniało podejrzenia i czyniło zabawę w demaskowanie kłamstw frapującą. Zawiódł nieco finałowy motyw zbrodni. „Post mortem” to propozycja na spędzenie ciekawego wieczoru z dobrze rozpisanym kryminałem, nieźle zawiązaną intrygą, barwnymi postaciami, wędrówką po przeszłości i teraźniejszości. Chociaż nie wszystko przekonywało, to zachęcam do poznania książki, wymyka się schematom opowieści o morderstwach, a skandynawski rys dodaje smaczku spojrzenia na kondycję społeczną współczesnego świata.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał, 374 stron, premiera 04.06.2025 (2025), tłumaczenie Justyna Kwiatkowska
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

niedziela, 3 sierpnia 2025

POZA GRANICĄ LODU

DOUGLAS PRESTON, LINCOLN CHILD

GIDEON CREW tom 4

„Doskonałość wydawała się szyderstwem… nie tylko była niemożliwa, ale była też wrogiem sukcesu..”

Z serii o genialnym naukowcu Gideonie Crew („Miecz Gideona”, „Trup Gideona”, „Zaginiona wyspa”) najbardziej spodobał mi się właśnie tom „Poza granicą lodu”. Czwarta odsłona, za sprawą przyzwyczajenia się już do kreatywności autorów wychodzącej poza skalę najmniejszego prawdopodobieństwa, przyjęłam z entuzjazmem. Przypuszczam, że wpływ na to miało również miejsce, w którym odbywała się akcja, czyli południowy Atlantyk, aż do granicy lodu. Właśnie tam zmierzała ekspedycja mająca uratować ludzkość przed obcą istotą spoza Ziemi. 

Osobliwe nasienie, które pięć lat wcześniej oswobodziło się ze statku morskiego podczas sztormu, kiedy zginęła ponad setka ludzi, osiadło na dnie oceanu, w sąsiedztwie zatopionego statku, i rozpoczęło nowe życie. Na szczęście, coś w rodzaju rośliny pozostawało w uśpieniu, a zatem pojawiła się szansa na eliminację potencjalnego zła i uratowanie życia na planecie. Czy zespołowi różnorodnych specjalistów udało się wypracować wspólny plan działania, dowiedzieć się, z czym tak naprawdę przyszło im się zmierzyć, uniknąć katastrofy? Meteorytowa przygoda przyjemnie pochłaniała uwagę, zaprezentowała kilka ciekawych incydentów, sensację podgrzała nutami thrillera ze starych dobrych czasów. Pojawiły się ostre zwroty akcji, a kluczowa postać kolejny raz musiała pokonać strach, ból i niewiedzę. Zerknij również na inne książki tego duetu autorskiego, przedstawione na Bookendorfinie, z serii „Pentergest” („Karmazynowy brzeg”, „Obsydianowa komnata”, „Miasto bezkresnej nocy”), „Zaginione Miasto Boga Małp” Douglasa Prestona, oraz „Zaginione miasta, prastare grobowce. 100 odkryć, które odmieniły świat” z przedmową tego autora.

4/6 – warto przeczytać
sensacja, 488 stron, premiera 25.10.2017 (2016), tłumaczenie Robert P. Lipski
Książka wypożyczona z biblioteki.

sobota, 2 sierpnia 2025

ZAGINIONA WYSPA

DOUGLAS PRESTON, LINCOLN CHILD

GIDEON CREW tom 3

„Czy istniał tajemny środek, czy była to po prostu jeszcze jedna prymitywna legenda zrodzona z szorstkiego i niedoskonałego pojmowania świata?”

Po „Mieczu Gideona” i „Trupie Gideona” nadszedł czas na „Zaginioną wyspę”, i jak tytuł ostatniej powieści wskazuje, miejscem akcji staje się skrawek lądu. Gideon Crew wciąż nie może cieszyć się pełnią życia, wypełnioną wędkowaniem, w chatce na odludziu. W trzecim tomie odświeża złodziejskie umiejętności, aby skraść cenny eksponat z wystawy w nowojorskim muzeum. Ilustrowany irlandzki manuskrypt jest bezcenny nie tylko ze względu na swój wiek, unikalność i znaczenie historyczne, ale także na sekretne informacje z nim powiązane. Misja prowadzi szlakiem niegościnnych wód Morza Karaibskiego, sekretną ścieżką dociekań naukowych, tropami cudownego leku mogącemu przysłużyć się ludzkości. Oczywiście, nie może zabraknąć silnej kobiecej osobowości towarzyszącej kluczowej postaci. 

Trzecia odsłona serii wypada najsłabiej, chwieje się struktura fabuły, wkrada się mnóstwo nieprawdopodobieństw, nawet jak na standardy lekkiej sensacji, rozsypuje się kobiecy portret, traci na autentyczności i sile przekonywania. Ale jeśli poszukujecie lżejszej przygody czytelniczej na wypełnienie wolnego czasu, z niezobowiązującą kolorową intrygą, akurat na leżakowanie na plaży, to „Zaginiona wyspa” może się sprawdzić. Nie zachwyca, lecz gładko wchodzi w wakacyjny podróżniczy klimat. Zerknij również na inne książki tego duetu autorskiego, przedstawione na Bookendorfinie, z serii „Pentergest” („Karmazynowy brzeg”, „Obsydianowa komnata”, „Miasto bezkresnej nocy”), „Zaginione Miasto Boga Małp” Douglasa Prestona, oraz „Zaginione miasta, prastare grobowce. 100 odkryć, które odmieniły świat” z przedmową tego autora.

3/6 – w wolnym czasie
sensacja, 440 stron, premiera 15.01.2015 (2012), tłumaczenie Robert P. Lipski
Książka wypożyczona z biblioteki.

piątek, 1 sierpnia 2025

TRUP GIDEONA

DOUGLAS PRESTON, LINCOLN CHILD

GIDEON CREW tom 2

„Zmarłych nic nie jest w stanie wskrzesić, nie da się też odzyskać straconego czasu i odwrócić bieg przeszłości.”

Pierwszy tom „Miecz Gideona” uprzyjemnił mi wieczór czytelniczy, drugi również sympatycznie zrelaksował. Tym razem chodziło o kolosalne ryzyko dla Nowego Jorku związane z wykorzystaniem bomby atomowej. Powieść rozpoczynało mocne uderzenie, incydent terrorystyczny, który nie mógł skończyć się dobrze. Zaś Nowy Meksyk stanowił arenę akcji i pościgu. Przygoda goniła przygodę, ludzkie życie balansowało na krawędzi kolosalnej katastrofy, skomplikowana misja nie przebiegała gładko. Jednak nic nie było w stanie zatrzymać Gideona Crew, zwłaszcza, że los stawiał przed nim zatrważające wyzwanie, a jak wiadomo, trudno jest wyrwać się ze szpon przeznaczenia. 

Podobało mi się szybkie następowanie zdarzeń, zręczne przeskakiwanie między miejscami i bohaterami, ciekawe wtrącenia naukowe, tajemniczość krążąca wokół firmy zlecającej zadania kluczowej postaci. Nie do końca przekonywały duże naciągnięcia akcji, scenariusz szyty był grubymi nićmi, pojawiły się niekonsekwencje w obrazie Gideona, ale za to z zainteresowaniem przyjmowałam elementy tego, co snajperzy FBI uczynili z jego ojcem, cywilnym kryptologiem, oraz wtrącenia ze złodziejskiej przeszłości głównego bohatera. Zerknij również na inne książki tego duetu autorskiego, przedstawione na Bookendorfinie, z serii „Pentergest” („Karmazynowy brzeg”, „Obsydianowa komnata”, „Miasto bezkresnej nocy”), „Zaginione Miasto Boga Małp” Douglasa Prestona, oraz „Zaginione miasta, prastare grobowce. 100 odkryć, które odmieniły świat” z przedmową tego autora.

3.5/6 – w wolnym czasie
sensacja, 544 strony, premiera 08.05.2013 (2012), tłumaczenie Katarzyna Kasterska
Książka wypożyczona z biblioteki.

czwartek, 31 lipca 2025

MATCZYZNA

MAŁGORZATA ŻEBROWSKA

„Złe języki doprowadziły do niejednego nieszczęścia.”

Dałam się uwieść książce, wnikliwemu wejściu w życie czterech pokoleń kobiet, wrażliwemu spojrzeniu na żeńską odsłonę życia. Małgorzata Żebrowska z wyczuciem kształtowała myśli bohaterek, wystawiała na próbę samoświadomości, poznawania własnej wartości, radzenia sobie z samotnością, nawet jeśli u boku bliska osoba, zrozumienia przeszłości ściśle determinującej teraźniejszość. 

Niewiele wzmianek o najstarszej z rodu Reginie, lecz i tak umożliwiły odbieranie tła przekazywanych w linii genealogicznej, wzorców, zasad i postaw. Jej córka Krysia ukazała się w pełnej oprawie niespełnionych nadziei, pragnień i marzeń. Z uwagą śledziłam proces przemiany z pełnej życia dziewczyny, zakochanej do szaleństwa, w to, kim się stała. Wyniesione z domu wiano pracowitości, mierzenia się z wyzwaniami, stawiania czoło przeciwnościom, wydawało się niezawodnie uformować poczucie stabilizacji we własnych postanowieniach. Suchość gestów matki skontrastowana z pokrewieństwem dusz z ojcem rzutowała do dokonywane przez Krystynę wybory, odważne i płochliwe. Ciekawa postać Marty, podążającej tropem miłości, lecz gmatwającej się we własnych wyniszczających domysłach i przypuszczeniach. Imponowała dobrym sercem i wyrozumiałością, zadziwiała tendencją do autodestrukcji. I najmłodsza, Basia, chwytająca wspomnienia dziewczynki w czerwonej sukience, wkraczająca na szlak sentymentalnych powrotów, starająca się dotrzeć do źródeł własnych lęków, przekonać się, kim była, dowiedzieć się, kim jest, co po drodze straciła. 

Rozważałam stopień wpływu na życie wewnętrzne kobiet otoczenia rodzinnego, funkcjonowania w ustrojowych uwarunkowaniach, dysonansu między blaskiem stołecznym a prowincjonalnym cieniem, konfliktu między wyniesionym wychowaniem, doświadczeniem i bieżącymi przeżyciami. Wciągnęłam się w odkrywanie kobiecych relacji, wzajemnego oceniania się, dostarczania trosk, okazywania wsparcia. Każda z bohaterek wydawała się przeciętna, zwyczajna, ludzka, a także niedoceniana, co najsmutniejsze, nie przez otoczenie a samą siebie. Zastanawiałam się dlaczego tylko nielicznym jednostkom udaje się przerwać łańcuch toksycznych zależności, oderwać się od przypisanych stałych ról, złamać szyfr szczęścia, satysfakcji i radości, wniknąć w sferę empatii, wybaczenia i zadośćuczynienia. „Matczyznę” warto poznać, skłania do refleksji, spojrzenia na siebie z perspektywy poprzedniczek, przyjrzenia się im z dojrzałą wyrozumiałością. Przyjazny styl narracji, delikatność w dotyku skrytych myśli postaci, zrozumienie kobiecej duszy, z jednej strony słabej, podatnej na destrukcję, z drugiej silnej, walczącej o siebie wbrew wszystkiemu.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 310 stron, premiera 17.06.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

środa, 30 lipca 2025

MIECZ GIDEONA

DOUGLAS PRESTON, LINCOLN CHILD

GIDEON CREW tom 1

„Każdy człowiek działa według określonego schematu, ludzkim życiem rządzi powtarzalność.”

Wakacyjny czas sprzyja lżejszym wydaniom sensacji, w której wiele się dzieje, zdarzenia szybko po sobie następują, niezbyt przywiązujemy się do bohaterów, ale przyjaźnie kibicujemy w wypełnianiu misji, do której zostali przywołani. Duet Douglas Preston i Lincoln Child prezentuje gładki styl narracji, ciekawy pomysł na fabułę, dużo efektów specjalnych i zagęszczenie akcji. Pierwszy tom serii obraca się wokół tematyki zemsty po latach, szpiegowskiej intrygi, skrytobójczej eliminacji. Najwyższy stopień tajności, śmierć kilkunastu agentów i broń, która może diametralnie zmienić układ sił na świecie. 

Kluczowa postać, Gideon Crew, nie ma łatwo, musi wypełnić powierzone mu zadanie przez sekretną firmę, a wróg nie przebiera w środkach, zaś presja czasu nieustannie rośnie. Jego atutami są różnorodne i nadzwyczajne talenty oraz godne podziwu opanowanie w krytycznych sytuacjach. Nie obywa się bez ofiar i zaskakujących obrotów spraw. Czy uda się zatrzymać wypracowaną równowagę sił? Czy warto podążać za prawdą, która wyzwala, ale wcześniej unieszczęśliwia? Zerknij również na inne książki tego duetu autorskiego, przedstawione na Bookendorfinie, z serii „Pentergest” („Karmazynowy brzeg”, „Obsydianowa komnata”, „Miasto bezkresnej nocy”), „Zaginione Miasto Boga Małp” Douglasa Prestona, oraz „Zaginione miasta, prastare grobowce. 100 odkryć, które odmieniły świat” z przedmową tego autora, świetnie wpisują się w klimat sensacyjnych odkryć i niebezpiecznych misji. 

3.5/6 – w wolnym czasie
sensacja, 438 stron, premiera 18.04.2012 (2011), tłumaczenie Katarzyna Kasterska
Książka wypożyczona z biblioteki.

wtorek, 29 lipca 2025

WOJNA GALLICKA

GAJUSZ JULIUSZ CEZAR

CORPUS CAESARIANUM tom 1 

„Cezar był bez wątpienia człowiekiem wybitnie uzdolnionym i przy tym niezwykle pracowitym, a także nieunikającym żadnych trudów i wyrzeczeń… Starał się zawsze być ze swoim wojskiem w najtrudniejszych nawet warunkach terenowych, klimatycznych i wojennych.”

Znakomicie przygotowana od strony wydawniczej publikacja. Twarda oprawa z nabłyszczanymi elementami, uwzględniająca kolorowe mapy na wewnętrznych stronach okładki, porządnie przeprowadzona korekta. Już sam wstęp, zawierający niemal sto stron, dostarczał mnóstwo cennych informacji. W skondensowanej formie przybliżał różnorodność Galii i jej mieszkańców. Następnie szczegółowo koncentrował się na sylwetce Gajusza Juliusza Cezara, by następnie przejść do losów dzieł rzymskiego wodza po jego śmierci. Dwadzieścia wieków minęło, a wciąż wielu strategów wojennych sięga po dzieło „Wojna gallicka”. Czerpie z niego cenną wiedzę, perspektywiczne inspiracje i praktyczne wskazówki w kwestiach prowadzenia wojen. Książka podzielona na osiem ksiąg, każda skupiała się na jednym roku, a całość obejmowała okres od pięćdziesiątego ósmego do pięćdziesiątego drugiego roku przed naszą erą. Siedem ksiąg napisał Cezar, ostatnią dopisał bliski współpracownik Aulus Hircjusz.

Gajusz Juliusz Cezar pisał przyjaznym językiem, zrozumiałym dla każdego, dlatego po jego dzieło sięgają nie tylko osoby powiązane z polityką i wojną, ale również ludzie zainteresowani historią lub znaczącą postacią. „Wojna gallicka”, podobnie jak inna twórczość, pełniła funkcję kształtowania opinii i utrwalania pożądanego wizerunku. Niosła ważne przesłania dla wrogów, sprzymierzeńców i rzymskich obywateli. Mimo, że narracja prowadzona w trzeciej osobie, to jednak wyczuwało się subiektywne opinie, sugestie i promocję właściwych treści. Publikacja rzymskiego polityka, wodza, dyktatora i pisarza sprawiała wiele czytelniczej przyjemności. Przybliżała sztukę przygotowań i prowadzenia wojen w ramach własnych doświadczeń autora. Dawała zajmujące informacje o wyprawach, kampaniach, walkach, bitwach, oblężeniach, masakrach, zdobyczach i porażkach. Widać było, czym odróżniał się Gajusz Juliusz Cezar od innych wodzów, nie tylko w zbiorze rzymskich przedstawicieli, w jaki sposób rozpracowywał przeciwników, zdobywał jak najwięcej dany, zarówno w aspekcie jednostki, jak i całego regionu, w tym terytorialnych, społecznych, politycznych, gospodarczych aspektów, także religii i zwyczajów, a przede wszystkim jak prowadził działania wojenne w ramach podboju Galii. Publikację wzbogacały czarno-białe ilustracje, objaśnienia skrótów, bibliografia i skorowidz. Niemal na każdej stronie zamieszczono przypisy z wieloma cennymi uzupełniającymi informacjami.

5/6 - koniecznie przeczytaj
historia, starożytność, 452 strony, premiera 30.04.2024 (58-50 rok p.n.e.)
tłumaczenie Eugeniusz Konik, Wanda Nowosielska
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

poniedziałek, 28 lipca 2025

MASŁO

ASAKO YUZUKI

„Każda kobieta powinna móc żyć w zgodzie ze sobą i domagać się szacunku i czułości, a tymczasem okazywało się, że to nie takie proste...”

Ciekawa, wciągająca, nietuzinkowa propozycja czytelnicza. Czuć azjatyckiego ducha, niemierzalną wrażliwość, wyczucie dla piękna i znaczenia szczegółów. Wybierając się w podróż z tą książką miejcie na uwadze, że prowadzi różnymi ścieżkami, pozornie oddalającymi się od siebie, a naprawdę zbieżnymi i komplementarnymi. Przyciąga japońską kulturą, delikatnością połączoną z surowością, sugestywnością wabiącą obrazowość, plastycznością idącą w parze z wymownością. Zaprasza do frapującej interpretacji, definiowania i przeżywania czegoś, co dotyczy każdego z nas.

Asako Yuzuki znakomicie radzi sobie z portretowaniem postaci. Oplata osobowości kolorowymi nićmi wiarygodności i autentyczności, nie zapomina o dodających uroku wzorach spontaniczności i bezpośredniości. Celowo mało swobody i wolności ograniczanych przez oczekiwania społeczne u bohaterów. Pojawiają się dopiero z określonymi przeżyciami. Natomiast wiele stopniowych zmian w zdobywaniu świadomości samego siebie. Docieranie do prawdy o sobie odbywa się po krętych drogach wymagających relacji i głęboko ukrytych pragnień. Podoba mi się protest autorki wobec narzucanych odgórnie ról udziału w życiu społecznym, zwłaszcza kobietom, w imię pozornego bronienia wielowiekowej tradycji. Przekonuje to, że kluczowa postać, również w znacznym stopniu przyjaciółka, a po części współpracownica, odnajdują własną drogę ku przemierzaniu codzienności.

Rika Machida, dziennikarka tygodnika, pisząc serię artykułów o seryjnej morderczyni skazanej na dożywocie, staje przed ogromnym wyzwaniem. Nie jest ono powiązane z warsztatem literackim, ale z zaglądaniem w głąb samego siebie, we wrażliwe miejsca skazane na zapomnienie, wyparte ze świadomości, odrzucone za sprawą konwenansów. Jakże wiele można dowiedzieć się o sobie, kiedy spojrzy się uważnie na to, jak inni definiują i interpretują fakty, jakie wychowanie przesądziło o odkrytych możliwościach, sposobie pojmowania świata i ludzi. Powieść łączy elementy misternie utkanej intrygi kryminalnej, prowadzonej w niespodziewany sposób i z nieoczekiwanym finałem, z szeroko rozumianym smakowaniem życia, symbolicznie za pośrednictwem potraw, a tak naprawdę dostrzegania tego, co nas otacza i z czym wchodzimy w kontakt. 

Przygląda się bolesnej samotności, odseparowaniu i izolacji, na które wiele osób się decyduje, mniej lub bardziej nieświadomie wybiera. Podziwiam za poruszanie się w lansowanym przez różnorodne media wyśrubowanych standardach, kanonie urody i kulcie szczupłego ciała, z wyczuciem, bez bezpośredniego oceniania, ale z wyraźnym obrazem czynienia szkód. W pewnym momencie mam już przesyt serwowanych przez Yuzuki potraw, a zwłaszcza jednego ze składników, czyli masła, ale to właśnie ono staje się spoiwem łączącym elementy opisywanej historii. Czy zawsze, co robimy, musi być satysfakcjonujące? Czy zawsze musimy równać się do innych? Czy nie powinniśmy pozwolić sobie na większy luz w spełnianiu oczekiwań innych?

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 520 stron, premiera 27.11.2024 (2017), tłumaczenie Anna Wołcyrz
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

niedziela, 27 lipca 2025

MROCZNY KRĄG

KRZYSZTOF ZAJAS

TRYLOGIA GROBIAŃSKA tom 2

„Ludzie są tacy, jakimi pozwalasz im być.”

Fascynujące, jak bardzo wciągam się w styl narracji autora, uszczegółowiony a jednak lekki w formie, dający wgląd w to, co się dzieje w i z głównym bohaterem, jak odbiera otaczające go środowisko i jak sam siebie postrzega. Interesująca kreacja kluczowej postaci, wyrazista, pełna osobowościowych meandrów, naznaczona wewnętrzną walką z wyniszczającymi nawykami, próbą docierania do prawdy i przyczyniania się do wymierzenia sprawiedliwości. Ceniąca odpowiednio dobraną mieszankę niepewności, ryzyka i szaleństwa. 

Zazwyczaj, kiedy podążam ścieżkami losów uzależnionych od alkoholu detektywów, nieco męczę się po wielokroć wykorzystywanym chwytem przez piszących kryminały, lecz w zaproponowanym w serii układzie czuję się wyjątkowo swobodnie. Cennym dopełnieniem Andrzeja Krzyckiego jest wnoszący drobny humor do powieści aspirant Lucjan Bałyś, partner i coś na kształt ducha opieki. Intryga nasycona wydarzeniami, aranżowanymi morderstwami, rytualną pogonią za zemstą, wyrównywanymi rachunkami, wymierzaniem kary na własną rękę, mrocznymi incydentami, obrzędowymi akcentami, moralnymi dylematami i cierpieniem powiązanym z przeszłością. Równoległość śledztw, brak jednoznacznych przesłanek pozwalających odnaleźć wspólny mianownik. Nadmiar trupów z niedoborem tropów. Ciekawie śledzi się scenariusz zdarzeń. Zaskakujący obrót spraw i tożsamość najbardziej gęstego zła. Zerknij na wrażenia po spotkaniu z pierwszym tomem "Ludzie w nienawiści".

5/6 – koniecznie przeczytaj
kryminał, 750 stron, premiera 22.04.2015
Książka wypożyczona z biblioteki.

sobota, 26 lipca 2025

STARCIE KRÓLÓW

PIEŚŃ LODU I OGNIA tom 2

GEORGE R.R. MARTIN

"Jeśli wyrwiemy komuś język, nie dowiemy się w ten sposób, że kłamie, a tylko obwieścimy całemu światu, że boimy się tego, co ma do powiedzenia." Tyrion Lannister

W dzieciństwie z wielkim entuzjazmem pochłaniałam tomy serii o losach Ani Shirley, zaczynającej się od „Ani z Zielonego Wzgórza”, jakże przeżywałam jej przygody, trafiały do wyobraźni i serca. Ukochana główna bohaterka, do dziś darzę ją wielką sympatią i kolejny raz umawiam się na spotkanie. Później wpadłam po uszy przy twórczości Margit Sandemo, łączącej kilka gatunków w „Sadze o Ludziach Lodu”, cieszyłam się, że tak wiele części powstało. Oczywiście, po drodze napotykałam wiele cudownych przygód czytelniczych, jednak dopiero chwytając za „Grę o tron” George’a R.R. Martina odkryłam jak bardzo przekonująca i działająca na wyobraźnie potrafi być fantasy. W cyklu „Pieśń Lodu i Ognia” znalazłam wszystko to, co najbardziej cenię w literaturze. A drugi tom „Starcie królów”, z znaczącym udziałem mojego ulubionego bohatera Tyriona Lannistera, tylko to potwierdził.

Niesamowicie odmalowany świat, pełen detali, różnobarwnych akcentów, naprawdę trudno nie uwierzyć, że istnieje naprawdę. Natychmiast wciągamy się w plastycznie odmalowane obrazy Siedmiu Królestw. Przenikają nas lodowate podmuchy tajemnic, rozpalają wyobraźnię żądze władzy, dramatycznie krzyżują się losy postaci. Z fantazją uruchamiany wyobraźnię starając się dotrzymać kroku wyjątkowo kreatywnemu autorowi. Za sprawą niezwykle malowniczego stylu pisania, doskonale dostrzegamy mnóstwo szczegółów wzbogacających intrygującą i pomysłową fabułę. Odnosimy wrażenie jakbyśmy faktycznie byli pełnoprawnymi uczestnikami przedstawionego świata. Przyjaźnie odbieramy liczne przygody nie tylko głównych bohaterów, ale również tych z kolejnych planów, składające się na interesujące i nietuzinkowe scenariusze życia. Mnogość powieściowych postaci, ich wyraziste i przekonujące przedstawienie, wyposażenie w urozmaicony koszyk wad i zalet, silnych namiętności i ogromnych pragnień, wyzwalających pełną gamę ciekawych zachowań i czynów, wywołują w czytelniku nieprzeciętne wrażenia. Z pietyzmem chłoniemy słowa dialogów, Martin sprawia, że kryje się w nich drugie dno warte odkrywania.

Ponad tysiąc stron fascynującej podróży, przez skomplikowaną i niezmienną od wieków naturę człowieka, przez rozległe tereny stworzonego świata, charakteryzujące się wielkim urozmaiceniem przyrodniczym, ogromnym bogactwem miast i wsi, których mieszkańców określają indywidualne cechy, zdolności i umiejętności. Poszczególne regiony posiadają własną strukturę społeczną, religię, kulturę i historię, często bardzo skomplikowaną, niejednoznaczną, wypełnioną konfliktami, brutalnością i dramatami. Dla takiej książki warto zarwać kilka nocy, dać się ponieść światu opisanemu z niezwykłym kunsztem i rozmachem, z uwagą śledzić wiele równoległych wątków, poddać się silnym emocjom przeżywanym przez uczestników zaskakujących zdarzeń i nagłych zwrotów akcji. Powieść magnetycznie przyciąga, niejednokrotnie drżymy o losy ulubionych bohaterów, ogarnia nas niepewność, czy zdołają przeżyć, wywiązać się z powierzonych im misji, zdołać dotrzeć do wyznaczonych przez przeznaczenie miejsc, spełnić marzenia, zrealizować życiowe zamysły z myślą o sobie, najbliższych, klanach, plemionach czy narodach.

Morderstwa, tajemnice, sekrety, szpiegostwo, knucie, bezwzględna walka o władzę, prestiż, pieniądze i wolność. A w tle honor, prawość, wierność, oddanie, posłuszeństwo, miłość i przyjaźń, mieszają się z kłamstwem, zuchwałością, hańbą, zemstą, nienawiścią i bezkompromisowością. Siedem Królestw, w którym nieustannie piętrzą się kłopoty, waśnie i konflikty, gdzie przypadek czy zbieg okoliczności może zdecydować o dziejach najznakomitszych i najważniejszych rodów, niecodziennych losach zwykłych obywateli, którym przeznaczenie przydzieliło istotną rolę. Dobro walczy ze złem przenikając się wzajemnie, nie ma kryształowo czystych intencji lub tylko złych zamysłów. Średniowieczne barwy, rycerskie bitwy, zamkowe korytarze, zawiłe romanse, szczypta magii, potężne wilkory i smoki. I jeszcze widmo przerażającej zagłady dokonywanej przez pozornie umarłe zło, Innych. Niezmiernie wciągająca epicka propozycja czytelnicza, wielowymiarowa, intrygująca, czarująca, pozostawiająca z przyjemnym uczuciem satysfakcji i niecierpliwą chęcią poznania kolejnej odsłony. Na końcu książki zamieszczono poglądowe mapki i zwięzłe informacje o małych i wielkich rodach.

6/6 – rozkosz czytania
fantasy, 1022 stron, premiera 18.06.2024 (1998), tłumaczenie Michał Jakuszewski
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

piątek, 25 lipca 2025

POMRUKI BURZY

ROBERT JORDANBRANDON SANDERSON

KOŁO CZASU tom 12

„Umarli przechadzają się po ziemi i są tacy, którzy ich widzą.
Inni są ślepi...”


Przekonuję się, że w moim przypadku to właśnie gatunek fantasy najlepiej potrafi pomóc w stopniowym dochodzeniu do siebie po stracie bliskiej osoby. Śmierć sprawia, że na jakiś czas świat zatrzymuje się, ale tylko dla przeżywającego stałą już nieobecność krewnego. Na szczęście, codzienne życie jakby w zawieszeniu, krok po kroku, przybliża do akceptacji zdarzeń i pogodzenia się z tym, co nieuniknione i czeka każdego z nas. I właśnie odejście od prawdziwej rzeczywistości i wejście w bogatą fikcję literacką daje możliwość chwilowego zapomnienia, przynosi ulgę podczas odrywania się od ponurych myśli, przybliża do odzyskiwania odbierania różnorodnych barw życia. A to, co stworzył w wyobraźni Robert Jordan, a zgrabnie ujął Brandon Sanderson, silnie przemawia, fantastycznie wciąga, znakomicie relaksuje. Siłą rzeczy, dwunasty tom różni się nieco w stylu narracji, ale trzeba przyznać Sandersonowi, że znakomicie spisuje się zastępując zmarłego Jordana.

„Pomruki burzy” cieszą czytelnika, imponują rozmachem, wspaniale angażują. Miłośnicy przygody znajdą w książce wszystko to, co sprawia, że trudno oderwać się od stron. Klimat królestw, wojen, spisków, rywalizacji, walki dobra ze złem, proroctw w fascynującej fabularnej otoczce. Sporo się dzieje, akcja lubi wpadać w dynamiczne rytmy, nie można się nudzić. Znakomicie rozłożone napięcie i dramaturgia. Wykorzystany potencjał postaci, ich mnogość zagęszcza historię, barwność dodaje uroku światu, w którym przebywają, przeżywają wewnętrzną przemianę, poddawani są próbom charakteru, stopniowo dorastają. Swobodnie niesie ciekawość przeszłości i przyszłości bohaterów. Stworzono fascynujący świat, wchodzimy z ogromnym entuzjazmem, doceniamy plastyczność opisów, w tym detale ujęte w treściwą formę, tak aby oddziaływały na wyobraźnię, ale nie zatrzymywały na dłużej akcji. Historia fantastycznie relaksuje, wprawia w dobry nastrój, pochłania na tyle, aby na więcej niż chwilę zapomnieć o realnym świecie.

Seria „Koło czasu” to przedstawicielka ciągu przygód, które nie nużą i nie wyczerpują się z pomysłów, a wręcz odwrotnie, za każdym razem oferują coś szalenie intrygującego dla odbiorcy. Także dwunasty tom potrafi zaskoczyć, wykonać zwrot w scenariuszu zdarzeń, obrać niespodziewany kierunek, a to mile widziane przez czytelnika. Przygoda goni przygodę, a za każdą z nich skrywa się odmienny szablon jej rysowania na tle różnorodnej kolorystyki realizowanych przez postaci misji. Gorąco zachęcam do poznania, zwłaszcza osoby uwielbiające maraton czytelniczy, mocno zżywające się z postaciami, niechcące się z nimi rozstawać, dobrze odnajdujące się w złożonym przedstawianym świecie, uwielbiające szczególny klimat łączący przygodę, intrygę i magię. Fantastycznie, kiedy każdy tom zacieśnia więź przyjaźni z odbiorcą. Satysfakcjonująca fantasy. Emocje gwarantowane. Zerknij na wrażenia po poznaniu innych tomów serii przedstawione na Bookendorfinie ("Oko świata", "Wielkie polowanie", "Gilotyna marzeń").

5/6 - koniecznie przeczytaj
fantasy, 1008 stron, premiera 23.04.2024 (2009), tłumaczenie Jan Karłowski
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

czwartek, 24 lipca 2025

PODZIEMIA

DON DELILLO

„Historię tworzą masowe tęsknoty.”

Zdanie przytoczone z pierwszej strony powieści natychmiast mnie zaciekawiło, wpisało się w nurt podążania tropem interpretacji współczesnej cywilizacji. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie Ameryka stała się dla innych wzorcem spełniania się w społecznej wolności. Mieszkańcy różnych państw, oczywiście ze względu na indywidualne uwarunkowania historyczne, polityczne, kulturowe i religijne, w różnym stopniu przypisywali Ameryce przymioty, za którymi warto podążać i angażować się w nie. Można powiedzieć, że powstało swego rodzaju zauroczenie amerykańskim stylem życia. Jedni głęboko chcieli wejść w ten nurt obietnic, inni nie dali się złapać na haczyk niepewności. Łatwo oceniać z perspektywy czasu, trudniej rozumieć na bieżąco. Czy Ameryka zawiodła swoich obywateli i zapatrzonych w nią wielbicieli spoza reszty świata? A może podążała nieuniknioną ścieżką rozwoju przy uwzględnieniu natury ludzkiej i determinujących powszechnych trendów?

Do DeNillo w ciekawym stylu prezentuje opis Ameryki drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Stawia na wielowątkową narrację, na przykładzie konkretnych postaci, z wstecznym naruszeniem osi czasu. Bohaterowie z krwi i kości, normalni ludzie, zwykłe losy, a ich suma wpisuje się w amerykański mit i sen o cudzie. Kolorowe portrety postaci, obdarzone przekonującymi emocjami, podążające tropem marzeń i codzienności, mieszane i zazębiające się, stają się filarem książki. I to świetnie zbudowanym, oddającym ducha czasów, obaw, nadziei, ponadto nieustannych zmian, także technologicznych wraz z dawanymi przez nie możliwościami. Z jednej strony wydawałoby się cudowne perspektywy, z drugiej zderzenie z wypełnionym strachem spojrzeniem na świat zewnętrzny, w którym nie brakuje wojen, terroryzmu, groźby destrukcyjnego ataku. 

Mcdonaldyzacja życia, rozpędzająca się w wielu kierunkach masowa kultura, swobodne odwołania do symboli szczęścia, inna sprawa czy krótkotrwałego, czy długofalowego, wbijanie się w chętnie podchwytywanie tezy, absurdy i paranoje. Pełen wachlarz tego, co działo się z amerykańskim społeczeństwem w drugiej połowie ubiegłego wieku. Książkę czyta się dobrze, wyraziste postaci, sugestywne opisy, ale momentami nieco przytłacza rozmachem podejmowanych kierunków, co wcale nie oznacza krytyki, ponieważ fantastycznie odzwierciedla dynamikę przemian Amerykę i ogromną różnorodność goniących za dobrobytem mieszkańców. Warto przeczytać, ale trzeba się liczyć z tym, że wymaga rezerwacji większej jednostki czasu i większych pokładów wytrwałości.

4.5/6 - warto przeczytać
literatura współczesna, 920 stron, premiera 24.01.2024 (1997), tłumaczenie Michał Kłobukowski
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

środa, 23 lipca 2025

BURGUNDCZYCY

KSIĄŻĘTA RÓWNI KRÓLOM

BART VAN LOO

„... jak we mgle wczesnego średniowiecza Rzymianie, Hunowie, plemiona germańskie, Maurowie i wikingowie przepychali się nawzajem na drodze ku niepewnej przyszłości… jak pośród tych nieprawdopodobnych wydarzeń narodziła się Burgundia.”

Skusiłam się na książkę po części za sprawą bardzo ładnej okładki, ale przede wszystkim ze względu na skromny stan wiedzy o Burgundii prezentowany przeze mnie. I bardzo się cieszę z trafionego wyboru przygody czytelniczej. Bart Van Loo oprowadził po kilku wiekach historii nie w naukowy sposób, ale stylem udanego snucia opowieści, z ciekawymi gawędziarskimi ozdobnikami. A to ułatwiło pierwszy znaczący kontakt z dziejami tego księstwa. Swobodna i przyjazna narracja sprawiała, że po każdym rozdziale czułam się coraz bardziej zachęcona do poznawania kolejnych. Interesująco było wczytywać się w to, co kierowało i napędzało Burgundczyków przez niemal tysiąc lat od początku piątego wieku. Przyglądałam się bogatemu w wydarzenia kolejnemu stuleciu, kształtowaniu się tożsamości, różnorodnym walkom o dominację, politycznemu zamieszaniu, gospodarczym preferencjom, a nawet sztuce w służbie public relations. Książęta i hrabiowie mieszali w dziejach Burgundii, napędzali rozwój i bogactwo, aż nadeszła fatalna dekada, decydujący rok i pamiętny dzień dwudziestego października tysiąc czterysta dziewięćdziesiątego szóstego roku.

Bart van Loo zaznajomił czytelnika z historią Burgundii swobodnie i z charakterystycznym pazurem barwnych ciekawostek. Szczególnie uwagę przykuwała historia społeczna, uwzględniała zajmujące wydarzenia i incydenty, pokazywała styl bycia ludzi, wachlarz grup społecznych i dzieje społeczeństwa. Oczywiście, nie mogło zabraknąć opisu przejawów życia gospodarczego, uzależnionego od zajmowanego obszaru, preferencji rządzących, ukształtowania społecznych klas. Autorowi udało się stworzyć z tego zgrabną całość, zbudować płynne przejścia tematyczne. Publikacja kierowana do szerokiego grona odbiorców, pisana uniwersalnym językiem, podszyta żartem i anegdotą. Warto po nią sięgnąć, w końcu, historia Burgundii to, jak się okazało, fascynujący materiał do odkrywania. Na końcu książki pojawił się przydatny indeks, umożliwiający szybkie wyszukiwanie haseł w tekście podstawowym, wizualizacje drzew genealogicznych i dynastii królewskich, mapy uświadamiające powiązanie zdarzeń z miejscami i granicami, zestawienie znaczących postaci historycznych, chronologiczne ustawienie ważnych dat i towarzyszących im wydarzeń, oraz wykorzystywana do napisania książki bibliografia. Wydanie uwzględniło również dwie kolorowe wkładki poświęcone dziełom sztuki. 

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, historia, 700 stron, premiera 24.04.2024 (2019)
tłumaczenie Małgorzata Woźniak-Diederen
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

poniedziałek, 21 lipca 2025

RESTAURACJA NA KOŃCU WSZECHŚWIATA

DOUGLAS ADAMS

AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ tom 2

„Istnieje teoria, że jeśli ktoś kiedyś się dowie, dlaczego powstał i czemu służy wszechświat, to cały kosmos zniknie i zostanie zastąpiony czymś znacznie dziwaczniejszym i jeszcze bardziej pozbawionym sensu.

Istnieje także teoria, że już dawno tak się stało.”

Pierwszy tom, zatytułowany „Autostopem przez Galaktykę”, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Podobne odczucia towarzyszyły mi, kiedy poznawałam „Restaurację na końcu wszechświata”. Mega dawka fantastycznego humoru, absurdalnych sytuacji, krzywego zwierciadła cech gatunku ludzkiego i Obcych. Chociaż dla ścisłości trzeba powiedzieć, że nie tyle gatunku ludzkiego, a zaledwie kilku reprezentantów, którzy przypadkowo uniknęli zagłady Ziemi. Przemierzałam hiperprzestrzenie galaktyczne, skakałam przez czas i przestrzeń, docierałam do przerażających miejsc w kosmosie. Szybko przekonywałam się, że każda forma życia dążyła do władzy i bogactwa, tworzyła teorie spiskowe i nie cofała się przed udziałem w konfliktach. Frapująco było spojrzeć na wszystko z perspektywy nie pojedynczych planet, ale wszechświata. Powieść opowiadała przezabawną historię, a przy tym znakomicie łączyła elementy science fiction i komedii. Kosmiczne przygody, absurdalne i zwariowane, dziwaczne i osobliwe, ale zawsze nieprzewidywalne i zaskakujące. Wielokrotnie wybuchałam szczerym śmiechem śledząc losy bohaterów, przypatrując się okolicznościom, wyłapując kontekst incydentów, nawiązania do elementów z życia społecznego i politycznego. Pomysł na fabułę frapująco łączył to, co było, z tym, co jest, i co ma szansę kiedyś zaistnieć.

Narracja wyśmienicie poprowadzona, niemal w każdym zdaniu kryła się kąśliwa myśl, ironiczne przesłanie, zabawna słowna gra. Chętnie wyłapywałam wszelkie aluzje i nawiązania. Wyśmienicie relaksowałam się, tym bardziej, że dowcip prezentował wysoki poziom. I pomyśleć, że Douglas Adams wydał książkę w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku, upłynęły ponad cztery dekady, a ona wciąż dostarczała zajmującej rozrywki, nie straciła z pomysłowości i przesłań. Na to złożył się nie tylko specyficzny klimat kosmicznej podróży, czy zgrabnie rozwijająca się satyra, ale również ciekawa konstrukcja bohaterów. Autor wyposażył ich w barwne i różnorodne osobowości, wygląd i pochodzenie. Ford Prefect, były badacz z małej planety przemierzający wszechświat i zbierający dane do przewodnika po Galaktyce. Tricia McMillan, po zrobieniu doktoratów z matematyki i astrofizyki, wiedziona naukowym głodem wiedzy, zdecydowała się na coś niezwykłego. Zaphod Beeblebrox, prezydent Imperialnego Rządu Galaktycznego, awanturnicza dusza i mistrz chorobliwej autokreacji. I jakże przesympatyczny Artur Dent, miłośnik angielskiej herbaty, nałóg ten mógł doprowadzić do anihilacji statku, którym podróżowali ocaleni. Książka wzbogacona została znakomitymi ilustracjami Chrisa Riddella, oddziałującymi na wyobraźnię, wspomagającymi humorystyczny rys tekstu, ujmującymi szalenie przyjemną kreską.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 320 stron, premiera 05.03.2024 (1980)
tłumaczenie Paweł Wieczorek, ilustracje Chris Riddell
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

TAK DZIAŁA MÓZG

JAK MĄDRZE DBAĆ O JEGO FUNKCJONOWANIE

JOANNA PODGÓRSKA

„Prawidłowo działająca struktura mózgu i równowaga neurochemiczna definiują nasze zachowanie i możliwości umysłu. I to, co oddziałuje na nasz mózg, z czym codziennie się styka – kształtuje to, jacy jesteśmy.”

Staram się dotrzeć do jak największej ilości książek traktujących o pracy mózgu, a zwłaszcza w aspekcie dysfunkcji, w tym szeroko rozumianych grup przyporządkowanych chorobie Alzheimera. Zbieram informacje, aby móc bardziej świadomie pomagać bliskiej osobie w kolejnych etapach niestety nieuchronnie postępujących zaburzeń. Zadziwiające, jak niewiele jeszcze wiemy na ten temat funkcjonowania mózgu, zespołu otępiennego, albo afazji. Z jednej strony wydaje się, że to geny determinują pojawienie się i rozwój choroby, z drugiej zdobywamy coraz większą pewność, że bardzo wiele zależy od naszych zachowań i środowiska, w którym żyjemy. Trudno przyporządkować obu źródłom choroby dokładny procentowy udział, ale bez wątpienia ścisłe są zależności i powiązania. Joanna Podgórska promuje spojrzenie na neurobiologię, w której decydujący głos ma nasza świadomość i aktywność.

W książce „Tak działa mózg” autorka przeprowadza czytelnika przez naukowe podstawy wiedzy o funkcjonowaniu mózgu, jego strukturach i komórkach nerwowych. Jednocześnie ukazuje możliwości wpływania na prawidłową pracę najbardziej złożonego organu. Objaśnia podstawy neurobiologii. Oprowadza po neuroprzekaźnikach. Omawia neurogenezę i neuroplastyczność. A następnie skupia się na diecie i odżywianiu, dobrostanie jelit, śnie, używkach i aktywności fizycznej. Przekonuje, że wielu chorobom można zapobiegać, kiedy we właściwy sposób sprawowana jest opieka nad ciałem przez właściciela. Cenne porady w zakresie dbałości między innymi o układ nerwowy zdecydowanie warto wziąć pod uwagę. Przy dzisiejszych warunkach cywilizacyjnych, toksycznych czynnikach, trudno zapewnić mózgowi właściwe prozdrowotne traktowanie, ale z pewnością dobrze by było jak najwięcej poświęcić czasu na zagłębienie się w funkcjonowanie tego organu, włączenie w codzienność sprzyjające podstawy do naturalnego i higienicznego rozwoju, zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej.

Publikacja nie jest pozbawiona żargonu medycznego, wypełnia ją specjalistyczna terminologia, mocno uszczegółowiona, zatem osobom, które nie zajmują się medycyną, psychologią, biologią lub chemią, trudno jest w pełnym zakresie zrozumieć przekazywane informacje, jednakże łatwo jest skupić się na przesłaniach. Kolorowa oprawa graficzna pomaga w odbiorze, wytycza logiczne podziały treści, daje wgląd w obrazowe przedstawienie zagadnień. Każdy rozdział poprzedza ciekawy reprezentacyjny dla omawianej tematyki cytat. Wiele wiedzy wyniosłam z książki, ale miałam wrażenie, że nie została napisana w klimacie popularyzowania nauki w przyjaznym ujęciu. Widziałam jej grupę docelową w składzie zdecydowanie bardziej studentów specjalistycznych kierunków, wymienianych powyżej, niż zwykłych ludzi zainteresowanych tematyką. Tym niemniej, polecam zwrócić uwagę na „Tak działa mózg”, myśli przewodnie kierujące człowieka na zdrowie niosą wiele ciekawych i wartościowych komunikatów.

4/6 – warto przeczytać
literatura popularnonaukowa, neurobiologia, 416 stron, premiera 08.11.2023
ilustracje Anna Rudak
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl