MANITOU tom 5
"Wy zabiliście nie tylko nasz lud, ale też całą
naszą kulturę. Zabiliście nasze tradycje, naszą religię, ukradliście z
umysłów naszych dzieci święte opowieści, które stworzyły naszą
tożsamość."
Pasmo katastrof dotykających amerykański kontynent w
tej odsłonie cyklu robi wstrząsające wrażenie. Mroczne moce w akcie
zemsty nie szczędzą gatunkowi ludzkiemu bólu i cierpienia, nie ma znaczenia, że współczesne
pokolenia nie odpowiadają bezpośrednio za zbrodnie dokonane na rdzennych
mieszkańcach dawnej Ameryki, ale skoro była ogromna wina musi też być proporcjonalnie wysoka kara. Ludzie nagle
tracą wzrok, a ich ostatnim obrazem są niewyraźne indiańskie postaci i
marionetkowe cienie. Śmierć zbiera krwawe żniwo w spadających na ziemię
samolotach, mega karambolach na autostradach, intensyfikujących się
zamieszkach na ulicach miast. Przestają funkcjonować środki masowego
przekazu, linie telefoniczne, stacje energetyczne, służby pomocy. W społeczeństwie narasta
przerażenie i histeria. Tylko garstka osób jest świadoma z czym złym i okrutnym tak
naprawdę przyjdzie im się zmierzyć. Fałszywy jasnowidz Harry
Erskine i medium o dużych umiejętnościach Amelia Crusoe kolejny raz próbują ocalić świat od zagłady.
Pomysłowość autora duża, odwołania do mitologii indiańskiej, plemiennych
legend, mściwych demonów i pomocnych duchów, jednak ten tom mało nimi nasycony. Nie ma też nacisku na
realistyczne przedstawienie scenariusza zdarzeń, ale horrory rządzą się
swoimi prawami. Znajdziemy za to wiele scen potraktowanych z humorem, na
zasadzie relaksowej przygody, bazującej na sympatycznym, choć symbolicznym dreszczyku emocji. Z uśmiechem patrzy się na klasyczne postrzeganie antagonizmów między
Amerykanami i Rosjanami, pokłosie zimnej wojny wciąż mocno drzemiące w
świadomości społecznej, i oczywiście silny wodzowski wizerunek głowy
państwa. Lekka narracja zgrabnie prowadzi fabułę, powieść nie należy do ambitnych, ale i też nie
miała taka być, to okazja do chwili prostej rozrywki odciągającej myśli od
problemów dnia codziennego. Inne wrażenia ze spotkań z książkami
Grahama Mastertona przybliżone na blogu to cztery tomy serii horrorów
"Manitou" ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou"), mocne thrillery kryminalne "Martwi za życia" i "Pogrzebani", oraz udany horror "Wirus".
3.5/6 - w wolnym czasie
horror, 352 strony, premiera 11.07.2018 (2009), tłumaczenie Bogusław Stawski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Niezależnie ile dobrych, średnio dobrych, średnio złych i złych opinii o książkach tego autora przeczytam to wszystkie jego powieści mają specjalną półeczkę w moim sercu, nawet te nie najlepsze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie też, choć np. pozycji dotyczących seksu nie czytałam, tylko horrory.
UsuńMitologia indianska i specyficzny mrok to ciekawa propozycja na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńMastertona lubię i znam, ale nie uważam go jako pisarza "wielkich lotów". Większość jego dzieł oceniłabym właśnie jakoś 3/6 :)
OdpowiedzUsuńMitologia indiańska to ogromny plus tej serii, więc coś czuję, że po nią w końcu sięgnę :)
OdpowiedzUsuńDla amerykanistki nic nie będzie przeszkoda by podążyć za Mastertonem (średnio lubianym), jeśli to czym usiłuje straszyć jest indiański świat wierzeń. Dzięki Tobie będę świadoma, ze niekoniecznie muszę go czytać ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Pozdrawiam ciepło 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi jak coś w sam raz dla mnie :D
OdpowiedzUsuńTo akurat jakoś nie mój klimat, ale to może i lepiej, bo i tak mam już ogromne zaległości w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńTaka sobie w sumie, chyba się nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych serii Mastertona. Mnie bardzo przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś w wolnej chwili. Jakoś nie czuję, że koniecznie muszę zapoznać się z tą książką.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Na horrory muszę mieć chęć, ale podeślę mamie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi to naprawdę ciekawie. Jednak ja nie czytam horrorów ;)
OdpowiedzUsuńhorror chętnie bym przeczytała, ale trochę mnie przeraża ilość stron :P
OdpowiedzUsuńFantastyczna tematyka i już wpisuję na listę!
OdpowiedzUsuńJa tam lubię horrory, a sama fabuła brzmi interesująco. Tak swoją drogą, to podobny scenariusz, z wyłączeniem oczywiście złych mocy mógłby się zdarzyć naprawdę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam nawiązania do kultury i mitologii indiańskiej, a choć recenzja brzmi dość mrocznie chętnie sięgnę po te pozycję. :)
OdpowiedzUsuńChyba wypożyczę coś tegoż autora... Widziałam ładny zbiór w mojej wiejskiej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńHorrory nigdy do mnie nie trafiały.
OdpowiedzUsuńMastertona przeczytałam całego, jaki miała biblioteka w Koszalinie, ale nie wiem czy tą część także.
OdpowiedzUsuńMoże i niezbyt to ambitne, ale indiańskie klimaty zawsze mocno mnie intrygowały :)
OdpowiedzUsuńZ tego co wnioskuje po recenzji dosyć mocna książka...
OdpowiedzUsuńNa swoim koncie mam dopiero pierwszą część. W przyszłości jednak chcę skończyć tę przygodę czytelniczą i zaczytać się w pozostałych częściach serii.
OdpowiedzUsuńMusze wziąć się za czytanie:-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim baaaardzo dużo i nigdy nie sięgnęłam po książkę. Może to po prostu nie mój typ :) OLA M>
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tego typu, wiec zapisuje tytuł. :)
OdpowiedzUsuńThrillery uwielbiam, ale horroru nigdy nie czytałam. Tu chyba za dużo tego armagedonu w armagedonie. :)
OdpowiedzUsuńChyba nie czytałam jeszcze nigdy horroru jako takiego, wiem, że dużo osób chwali Mastertona. Myślę, że po taką niezobowiązującą lekturę mogłabym sieęgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niestety za horrorami nie przepadam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie jest to książka dla mnie
OdpowiedzUsuńMastertona zawsze lubiłam, jak tylko znajdę czas chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autora i musze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytywałam pasjami horrory, ale wolałam klimaty Kinga bardziej niż Mastertona. Masterton był dla mnie za krwawy, obrzydzaly mnie opisy flaków walających się po podłodze. Wolę w horrorach niedopowiedzenia i atmosferę grozy, niż kawa na ławę opisy rzezi.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za "indiańskimi" klimatami, ale kto wie, może ta książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuń