ADELE PARKS
„Możesz myśleć, że kogoś znasz. Ale w rzeczywistości go nie znasz, nie tak naprawdę. To po prostu niemożliwe.”
Niestety, okrutnie wynudziłam się przy książce. Pomysł na fabułę, chociaż już wcześniej często wykorzystywany, to dawał nadzieję na nowy podmuch intrygi. Jednak nie udało się. Generalnie miałam wrażenie, jakby Adele Parks była dobra w sztuce pisania, ale w zakresie teorii, w praktyce znacznie gorzej. A przecież, według opisu na okładce, autorka ma w dorobku dwadzieścia międzynarodowych bestsellerów, sama byłam zadowolona ze spotkania z jedną z jej książek zatytułowaną „Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”. „Uważaj, czego pragniesz” wydawało się zatem sporym potknięciem przy pracy.
Logiczna i przejrzysta konstrukcja powieści, ale co z tego, za nic nie trzymała w napięciu. Wręcz odwrotnie, drażniła infantylnym ujęciem czynów i wypowiedzi bohaterów, okazała się do bólu przewidywalna, z wyjątkiem malutkiego twista w zakończeniu, ale na dobrą sprawę, także do szybkiego uchwycenia prawdy. Postaci nie przekonywały, egzaltacja na każdym kroku, skontrastowana ze sztuczną powściągliwością, głupota wybijająca się w skrajnych sytuacjach, nadmierna ufność, ślepe poczucie sprawiedliwości i nierealne pragnienie naprawienia świata. Lexi za nic nie potrafiłam zaufać, mimo że to właśnie ona miała stać po stronie rozsądku i ogólnie ujętego dobra. Czułam w wielu momentach może nie fałszywą, ale zakrzywioną postawę wobec siebie i świata. Jake natychmiast potwierdzał, że od takiego człowieka lepiej trzymać się jak najdalej. Jedynie Logan i Emily, jako nastolatkowie, znaleźli moje zrozumienie, tym bardziej, że wystawieni byli na skrajne emocje i traktowanie, pozbawieni marzycielskiej i uczuciowej otoczki, po prostu źle mentalnie prowadzeni.
Wszystko dalekie było od realności i powiązania z rzeczywistością. Owszem, oszałamiająca wygrana w lotto mogła uderzyć do głowy, wystawić na skrajne emocje, przyciągnąć rzesze własnych i obcych wrogów, zaburzyć poczucie własnej tożsamości, diametralnie zmienić życie, lecz ciągnięcie pewnego rodzaju farsy zaprzeczeń i oszczerstw w podanym infantylnym stylu nie brzmiało zdroworozsądkowo. Podwójna narracja urozmaicała prowadzenie akcji i perspektywę spojrzenia, ale tak naprawdę nie miała aż tak istotnego znaczenia, na jakie liczyłam. Zdaję sobie sprawę, że książka znalazła przychylnych czytelników, czytałam pozytywne opinie na jej temat, jednakże mnie sprawiła zawód przeciętnością i pobieżnością, dużo słów a mało treści, dużo możliwości a zero napięcia.
2.5/6 – dla zabicia czasu
thriller, 488 stron, premiera 18.05.2022 (2020), tłumaczenie Urszula Gardner
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Na mnie ta książka wywarła minimalnie lepsze wrażenie niż na Tobie.
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że się tak przy niej wynudziłaś, ale czasem dobrze trafić na słabszy tytuł. Uważam, że wtedy bardziej doceniamy te dobre.
OdpowiedzUsuńNisko oceniasz tę książkę, a miałam ją w planach po przeczytaniu odmiennej recenzji, która była pozytywna
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak ja bym odebrała tą lekturę, skoro ma tyleż pozytywnych, jak i negatywnych recenzji, w którymi się już nie pierwszy raz spotykam.
OdpowiedzUsuńMam i mnie się podobała, chociaż czegoś mi w niej brakowało, ale nie na tyle, aby ją odłożyć.
OdpowiedzUsuń