STANISŁAW LEM, URSULA K. LE GUIN
LISTY 1972-1984
„...w przypadku kultury da się wyleczyć tylko te choroby, które zostaną rozpoznane przez ludzi nimi dotkniętych jako choroby.”
Jest coś szczególnego w pisaniu papierowych listów, skupienie na treści, oddawaniu emocji i stylu narracji. Nie tylko opis zdarzeń i kontekstu, ale również wyrażanie siebie, poglądów, porównywanie doświadczeń. Intelektualny dialog prowadzony na papierze, kartkach wsuwanych i wysuwanych z kopert, i niecierpliwe oczekiwanie na odpowiedź. Kiedy po latach przegląda się własną korespondencję, otrzymuje się nie tylko pakiet wspomnień, lecz także obraz tamtejszej rzeczywistości. Lubię wracać do własnych listów, jak i poznawać korespondencję innych, czy to zwykłych osób decydujących się na publikację, czy znanych osobistości. Mam wówczas wgląd w intymne fragmenty życia, refleksji i opinii, okazję do porównania z własnymi, a nawet sposobność zdobywania wiedzy. Dlatego sięgnęłam po „I mów, że moja chwała z przyjaciół się bierze”.
Z zaciekawieniem wnikałam w korespondencję między Stanisławem Lemem a Ursulą K. Le Guin, wybitnymi pisarzami, silnymi osobowościami, ludźmi śmiało wyrażającymi poglądy, potrafiący docenić lub poddać krytyce wybrane zagadnienia ze wspólnej sfery. Oczywiście, ze względu na sytuację polityczną w Polsce w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy pisane były listy, Lem zmuszony był poddawać je autocenzurze, a Le Guin doskonale znając nawyki reżimu rozumiała konieczność zachowania ostrożności. Inicjatorką listów była ona, lecz on entuzjastycznie podtrzymywał listowną konserwację. Zawsze był szacunek do rozmówcy i podziw dla jego dzieł, a z czasem narodziła się przyjaźń. Chętnie przysłuchiwałam się temu, co początkowo ich połączyło, czyli fantastyka, alternatywna rzeczywistość, obserwacja kondycji tego gatunku literackiego w zachodnim wydaniu, w tym wizja misji społecznej, wyzwania etyczne, możliwy przyszły status. Ale wkradało się również wiele spostrzeżeń o konkretnych pisarzach i ich zasługach dla literatury. Emocje podczas pozbawiania Lema członkostwa honorowego w Amerykańskim Stowarzyszeniu Pisarzy Science Fiction. Dowiedziałam się o kulisach publikacji książek Lema i Le Guin, perypetiach z wydawnictwami. Z czasem listy zmniejszyły częstotliwość, a szkoda. Były świadectwem wyjątkowej znajomości, w której oprócz poważnych tematów nie zabrakło i humorystycznych nut. Publikację wzbogacały zdjęcia pisarzy, listów, kopert i okładek książek, dodatkowy bonus współtworzący klimat wnikania w pisemne rozmowy sprzed dekad.
4.5/6 – warto przeczytać
listy, 272 strony, premiera 13.11.2024 (1972-1984), tłumaczenie Tomasz Lem,
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz