PIETER VOS tom 1
DAVID HEWSON
"Czasami człowiek podejmuje decyzje. Czasami życie podejmuje je za niego.”
Bardzo lubię powieści kryminalne i sensacyjne, znakomicie relaksuję się przy nich po naukowej literaturze. Dużo ich czytam, naprawdę dużo, i wciąż nie mogę nadziwić się, że co jakiś czas trafiam na wyjątkową lekturę w tych gatunkach literackich, o której nie mam pojęcia, chociaż staram się uważnie śledzić nowości wydawnicze. I tak właśnie jest z „Domkiem dla lalek”. Książka przypadkowo wypożyczona z biblioteki, wydana przeszło dziesięć lat temu, znakomicie wpisuje się w moje gusta czytelnicze, lecz nie wiem dlaczego minęłyśmy się. Najważniejsze, że w końcu na nią trafiłam, gdyż niesamowicie wciągnęłam się. Odczułam potrzebę poszukania innych tytułów z twórczości Davida Hewsona.
„Domek dla lalek” wydał się intrygującą przygodą czytelniczą. Nie tylko ze względu na barwną i złożoną fabułę, ciekawą i nieschematyczną postać kluczową, frapująco rozwijane wątki i zagadki kryminalne, elementy starej i dobrej sensacji, ale też indywidualny klimat Amsterdamu. Miałam wrażenie poznawania ciekawej esencji egzystencji miasta, a nie tylko turystycznej perspektywy. Przemieszczałam się po ulicach, zaglądałam w mroczne strefy, przyglądałam się życiu zwykłych mieszkańców, w otoczeniu kanałów, kamienic, muzeów, kawiarni, czerwonych latarni, tulipanów i rowerów. W takim otoczeniu pojawił się słynny eks policjant, czterdziestoletni Pieter Vos, złamany niewyjaśnieniem sprawy zaginięcia córki. Kiedy w podobnych okolicznościach inscenizacyjnych zniknęła nastoletnia córka zastępcy burmistrza, komisarz policji nakłonił dawnego podwładnego do zajęcia się sprawą. W śledztwie, u boku Vosa, pierwsze szlify zawodu w wielkim mieście zbierała dwudziestoczteroletnia Laura Bakker. Bohaterka drugiego planu podkręcała powieść.
Przyglądałam się czterem dniom splątanym brudnymi politycznymi sekretami, biznesowymi pułapkami podziemnego świata i policją postawioną w trudnej sytuacji. Hewson znakomicie rozlewał zło w mieście, podtrzymywał niedopowiedzenia w scenariuszu zdarzeń, rozmywał zbliżenia do prawdy, skracał czas na rozliczenia między postaciami. Nie potrafiłam wczuć się w relację Pietera z dawną życiową partnerką, matką zaginionej szesnastolatki Anneliese. Również rola w intrydze zdetronizowanego bandziora Theo Jansena wydawała się mało prawdopodobna, chociaż w zgodzie z duchem bossa kierującego się własnym kodeksem etycznym. Zaskoczyło mnie odkrycie tożsamości czarnego charakteru. Popieram stwierdzenie, które pojawiło się w książce, zdrowi psychicznie ludzie trzymają się od polityki z daleka.
5/6 - koniecznie przeczytaj
kryminał, 446 stron, premiera 18.02.2015 (2014), tłumaczenie Ewa Penksyk-Kluczkowska
Książka wypożyczona z biblioteki.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz