piątek, 5 lipca 2024

NAZYWA SIĘ GEORGE FLOYD

ŻYCIE PEWNEGO CZŁOWIEKA I WALKA O SPRAWIEDLIWOŚĆ RASOWĄ

ROBERT SAMUELS i TOLUSE OLORUNNIPA

„...wyłonił się portret człowieka, który z nadzieją i optymizmem toczył niezwykłą walkę; człowieka, któremu po śmierci udało się dokonać tego, co tak bardzo pragnął osiągnąć w życiu – zmienić świat.”

Byłam pod wrażeniem merytorycznego przygotowania autorów przed przystąpieniem do pisania książki. Czterysta wywiadów, tomiszcza prywatnych materiałów, mnóstwo publicznych publikacji, zapiski historyczne sięgające zakresem aż do czterech wieków wstecz, a nawet prace naukowe z zakresu nauk społecznych. Wszystko po to, aby jak najwierniej oddać życie George’a Floyda, zmagań z przeciwnościami losu, bez pomijania chociażby przestępstw narkotykowych i więziennej przeszłości, globalnej ikony walki o sprawiedliwość rasową. Zabójstwo w dwa tysiące dwudziestym roku czarnoskórego mężczyzny podejrzanego o użycie w sklepie fałszywego banknotu, dokonane przez białego funkcjonariusza policji w Minnesocie, wyzwoliło w ludziach ogromne emocje i sprzeciw wyrażony w głośnych przekazach, gorzkich słowach, licznych demonstracjach. Samuels i Olorunnipa nie pominęli okoliczności prowadzących do czynu dokonanego przez Dereka Chauvina, skamieniałości warstw amerykańskich instytucji, sztywności służb mundurowych, nieustannej obecności presji systemu, wpływu polityki i regulacji prawnych, a także tkwiących głęboko w starych korzeniach sił społecznych. Można zastanawiać się, na ile wciąż obecny jest w każdym aspekcie życia rasizm w USA, dlaczego stosunkowo opornie uaktywniany jest ruch zmiany rzeczywistości powiązanej z dyskryminacją i przydzielanym od góry wizerunkiem, czemu społeczne zrywy sprzeciwu tracą impet w miarę upływu czasu.

Śmierć Floyda zainspirowała wielu ludzi do aktywnego włączenia się w walkę o sprawiedliwość i równość traktowania bez względu na kolor skóry. Fala protestów wobec rasowej dyskryminacji z wielką energią i siłą rozlała się po całym kraju, weszła w każdą warstwę społeczną i zawodową. Poznając dokładnie życie zabitego mężczyzny zastanawiałam się, czy faktycznie był to materiał na ikonę, nawet jeśli podszytą wagą walki o sprawiedliwość rasową, a może bardziej uzasadnione, że zakończona śmiercią interwencja była przysłowiową kroplą, która przelała czar dezaprobaty i oburzenia. A zabójca, czy bezsprzecznie człowiek działający z premedytacją, czy faktycznie nie przysługiwały mu żadne usprawiedliwienia. Nie ma wątpliwości, że do takich zdarzeń nie powinno dochodzić, ale zawsze kryją się głębsze powody i przyczyny niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Robert Samuels i Toluse Olorunnipa ukazywali różne ujęcia walki o sprawiedliwość rasową, jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że zbyt często zbaczali w polityczną poprawność, czasami na siłę przypisywali coś do niej, kiedy indziej upraszczali niewygodną prawdę, warto podkreślić, że podjęta tematyka nie należała do wygodnych i przyjemnych. Na poznanie książki proponuję poświęcić więcej czasu, nie tylko ze względu na sporą objętość treści i wysoki poziom uszczegółowienia, ale również na głębsze przemyślenia, interpretacje i podsumowania.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura faktu, biografia, 494 strony, premiera 25.10.2023 (2022), tłumaczenie Maciej Potulny
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

czwartek, 4 lipca 2024

DOM ŚWIATEŁ

DONATO CARRISI

PIETRO GERBER tom 3

„Mrok istnieje naprawdę i ma różne oblicza.”

Pisarz, którego twórczość bardzo mi odpowiada, fantastycznie się w niej odnajduję. Doceniam zmyślny pomysł na niesamowitą intrygę, nieszablonowy i pełen niespodzianek, trzymający w napięciu, dostarczający sporo zagadek interpretacyjnych. Scenariusz zdarzeń trudny do szybkiego rozszyfrowania, teraźniejszość bogata w incydenty mieszająca się z pełną dramaturgii przeszłością. 

Nieoczywista postać główna, frapująco sportretowana, pełna blizn i tragicznych doświadczeń, nieustannie wystawiana na próbę, walcząca z bieżącym wrogiem i samym sobą. Z jednej strony altruizm, pragnienie okazywania pomocy słabym, z drugiej próba trzeźwego naukowego podejścia do konkretnych przypadków. Pietro Gerber jako psycholog dziecięcy, za sprawą zdarzeń z poprzednich tomów, stracił wiarę we własne umiejętności, życiowe incydenty zdawały się pogrążać go w mroku, zaś tajemnicza kobieta dawało o sobie znać na ścieżce prześladowań. 

Donato Carrisi wikłając w sprawę klątwy gry w woskowe ludziki potrafił pobudzić moją wyobraźnię. Entuzjastycznie przyjęłam niełatwą w prawidłowym odczytaniu intrygę, dałam się momentami zwieść na manowce, co bardzo cenne w przypadku thrillerów. Usypiacz dzieci stanął do walki o duszę dziesięcioletniej Evy, skazanej przez matkę na niemal samotne życie w ogromnym pustym domostwie. Izolacja od rówieśników wyrządziła wiele szkód w psychice dziecka. Zrozumienie sensu historii dziewczynki stało się wielkim wyzwaniem dla głównego bohatera, podszytym pułapką i niebezpieczeństwem. 

Narastający dramatyzm, połączony z zaginięciem chłopca sprzed dwóch dekad, czynił historię frapująco zagmatwaną i pełną manipulacyjnych zasadzek. Czy Gerber potrafił na czas dostrzec zastawione zasadzki i właściwie je zinterpretować, a może pozostał narzędziem w rękach innych? Narracja znakomita, wyrobione pióro, unikalny styl. "Dom świateł" to thriller psychologiczny, który mocno się przeżywa, chętnie poddaje oferowanej przez niego zabawie, co więcej, jeszcze przez jakiś czas po zamknięciu książki, rozmyśla się o odbytej przygodzie czytelniczej, i czeka niecierpliwie na kolejny tom. 

Zerknij na wrażenia po zapoznaniu się z innymi książkami Donato Carrisiego, niecierpliwie odkrywaną "Paenitentiaria Apostolica - Marcus" ("Trybunał dusz", "Łowca cieni", "Władca ciemności"), "W labiryncie" wspartym na niezwykłym studium tragedii , Dziewczyną we mgle" rozgrywaną w małym alpejskim miasteczku, "Grą zaklinacza" dotykającą kwintesencji zła ludzkiego gatunku, „Jestem otchłanią” zanurzoną w szalenie mrocznych refleksjach, "Domem głosów" z rewelacyjnym pomysłem na fabułę i "Domem bez wspomnień" z wyjątkowo intrygującą postacią kluczową. Znakomite mroczne uczty czytelnicze, wymykają się szablonom, dostarczają sporej dawki relaksu i satysfakcji.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 380 stron, premiera 05.06.2024 (2022)
tłumaczenie Anna Osmólska-Mętrak
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 2 lipca 2024

PODUSZKA W RÓŻOWE SŁONIE

[PRZEDPREMIEROWO] 

JOANNA M. CHMIELEWSKA

„To będzie symbol naszego braterstwa. Znak, że zawsze możemy na siebie liczyć.”

Książka przyjemnie wypełniła wieczór czytelniczy, potrzebowałam wejścia w obyczajowe nuty, w których wybrzmiewały zarówno gorzkie, jak i słodkie chwile, gdzie wzruszenie mieszało się z twardością życia. Jak wiele zdarzeń z przeszłości potrafi zdeterminować teraźniejszość. Jak wiele od nas samych zależy, czy pozwolimy na dominację tego, co było, czy decydując się na oczyszczającą wewnętrzną walkę podarujemy sobie szansę na szczęście. I jak wiele zależy w codzienności od tego, z kim przecinają się nasze ścieżki, kiedy trafimy na właściwe osoby, przychylny uśmiech losu, obiecujący zbieg okoliczności. 

Joanna M. Chmielewska przekonująco odmalowała proces budzenia się macierzyńskich uczuć, ogarniające poczucie spełnienia, ale również lęk przed odpowiedzialnością i determinację w spełnieniu ważnej obietnicy. Podobało mi się zaglądanie w przeszłość, gdzie czaiły się mroki, które już wcześniej należało przepracować, zaburzony został świat uczuć, zrozumienie bardzo bliskiej osoby skrywało się za kotarą milczenia i bólu. Polubiłam Hankę, wydawała się prawdziwa w motywach i postawach. Decyzja o przygarnięciu córki zmarłej przyjaciółki nie należała do łatwych. Chętnie patrzyłam na świat pięcioletniej Ani, jak łatwo dorośli zapominają, co czuli, kiedy byli w podobnym wieku, na szczęście, nie każdemu przychodzi mierzyć się z sieroctwem. Przeżywanie przez dziewczynkę śmierci matki i zdobywanie nowej rodziny autorka poprowadziła czule i z wyczuciem. Żałowałam, że powieść nie została bardziej rozbudowana i nie cechowała się mniejszą przewidywalnością. Miałam wrażenie, że wszystko za szybko się toczyło, także wątek z Łukaszem. Ale ja lubię dłużej przebywać z bohaterami, gdyż często, jak w tym wypadku, przywiązuję się do nich. Cieszyłam się, że pisarka nie przesłodziła finałowej odsłony. Zerknijcie również na wrażenia po spotkaniu z inną książką Joanny M. Chmielewskiej "Pod Wędrownym Aniołem".

4/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 272 strony, premiera 03.07.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

JĘK ZAMYKANYCH BRAM

WOJCIECH WÓJCIK

„W sprawach o morderstwo zawsze są jakieś niespodzianki.”

Ciekawie skonstruowana fabuła, kilka zgrabnie zazębiających się wątków, płynna narracja, to zdecydowanie plusy powieści. Przyjemnie się przez nią przechodziło, jednak brakowało iskry zapalnej do rozruszania wyobraźni i detektywistycznej zabawy. Autor postawił na realizm scenerii akcji, ale jednocześnie zdecydował się na swobodne traktowanie poczynań bohaterów, wymykające się prawdopodobieństwu. Nie przeszkadzało to w znaczącym stopniu, potraktowałam jako nawiązanie do klasycznej sensacji, która z pozornie zwykłych postaci potrafi stworzyć osoby zdeterminowane dociec prawdy bez względu na podejmowane ryzyko, ale też sprawiło, że nie wczułam się tak mocno w intrygę, jak przewidywałam. Lekarka, kelnerka, była prokurator i policjant nadawali rytm historii, z różnych ujęć odkrywali tajemnice skrywane za zabójstwem mężczyzny powiązanego z szemraną warszawską restauracją. 

Wojciech Wójcik udanie poradził sobie z ukrywaniem prawdziwych intencji osób zaangażowanych w śledztwo. Czułam, że nie wszystko wydaje się takim, jak sugerowały opisy, późno trafiłam na właściwe wskazówki, co bardzo mnie cieszyło. Generalnie, końcowe rozdziały książki zrobiły na mnie spore wrażenie, zwłaszcza w zaskakujących odbiciach ludzkich charakterów i motywów działania. Nie brakowało mocnych uderzeń i ciekawych zwrotów akcji. Osoby, które stawiają na mocną dynamikę akcji mogły czuć się rozczarowane powolnym tempem przebiegu zdarzeń, ale odbiorcy lubiący smakować to, co się dzieje z bohaterami, sposobem rozwijania wątku kryminalnego, wpasowaniem w rzeczywistość scenerii, chętnie wchodziły w historię. Mimo, że „Jęk zamykanych bram” nie porwał z ekscytacją, to przyjemnie spędziłam czas. Pierwsze spotkanie z twórczością Wojciecha Wójcika zaliczam do udanych i chętnie sięgnę po wcześniejsze książki autora.

4/6 – warto przeczytać
kryminał, 528 stron, premiera 23.04.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

poniedziałek, 1 lipca 2024

LEW

CONN IGGULDEN

ZŁOTY WIEK tom 1

„Doświadczenie jest początkiem nauki.” Alkman, spartański poeta

Uwielbiam tak napisane powieści historyczne, trzymające się znanych faktów, fabularyzujące zapomnienia i niedopowiedzenia jak najbardziej prawdopodobnie. Conn Iggulden już wcześniej pokazał, że wyśmienicie czuje się jako twórca podobnych przygód czytelniczych. Poznałam „Bramy Aten”, „Protektora” w ramach serii „Ateńczyk”, i „Sokoła spartańskiego”. Wymienione tytuły szalenie mi się spodobały, znakomicie się przy nich relaksowałam sięgając do starożytnej przeszłości. Teraz otworzyłam nową serię zatytułowaną „Złoty wiek”, nawiązującą do poprzedniej wciąż słyszalnymi echami bitew pod Maratonem, Termopile, Platejami i Salaminą, i odniosłam podobne wrażenia. Przypasował mi styl narracji, płynny, szczegółowy i obrazowy. Czułam, że faktycznie wchodzę wyobraźnią w grecki piąty wiek, w każdym aspekcie życia, politycznym, wojennym, społecznym i kulturowym. 

Pojawił się nowy bohater Aten, młody i zdobywający doświadczenie, powoli kształtujący charakter i umiejętności niezbędne mężowi stanu i przypisane reformatorowi. Łatwo zaprzyjaźniłam się z Peryklesem, synem Ksantipposa. Natychmiast wzbudzał sympatię, ujmował dalekowzrocznością i wyczuleniem na moralne postawy. Autor przybliżał go z każdej strony, a przy tym zamieszczał na tle innych ówczesnych znakomitości Aten i całej greckiej populacji. Z jednej strony Perykles umacniał swą pozycję kształtującego się herosa, z drugiej jako zwyczajny młodzieniec pragnął za wszelką cenę okazać posłuszeństwo tradycji i szacunek wobec imponujących wojennych i politycznych dokonań ojca. Powieść czytałam w błyskawicznym tempie, odpowiednio wyważona dynamika akcji, ciekawe opisy scen walk, zaglądanie w głowę i do serca kluczowej postaci. Narracja uwzględniała greckie słownictwo, klimatycznie przybliżała historię społeczności tak zasłużonych dla rozwoju współczesnej cywilizacji. „Lew” zapewnił przyjemne zaczytanie, ukazał znane greckie, spartańskie i perskie epizody ze starożytności, zręcznie nawiązywał do ludzkich przywar, wad i skłonności, oraz cnot, zalet i przymiotów. Pomimo upływu wieków, czytelnik był w stanie rozpoznać samego siebie w przedstawianych postaciach, albo skojarzyć je z bardziej współczesnymi, jakby nie było, historia lubi zataczać kręgi i powtarzać się.

5/6 - koniecznie przeczytaj
powieść historyczna, 472 strony, premiera 13.02.2024 (2022), tłumaczenie Jerzy Moderski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.