"Potężne huragany okrążające glob, ścinające wierzchołki gór i
gigantyczne sekwoje, obracające w gruzy budynki i porywające ptaki,
nietoperze, owady, oraz wszystko, co się rusza, w swe zabójcze
tchnienie."
Minęło pół wieku od napisania książki, przedstawiona w niej fabuła już się zestarzała, nie odbieramy jej w pełnej skali grozy i złowieszczości, a jednak, świadomi wyblakłych barw i tak z zaciekawieniem zanurzamy się w postapokaliptycznym świecie. Dostajemy znikome informacje, co tak naprawdę doprowadziło ludzkość do wojny nuklearnej, które mocarstwo pierwsze wcisnęło przycisk zagłady, dlaczego człowiek jako gatunek sam siebie postanowił przetrzebić. Widzimy efekty i skalę zniszczeń, nie tyle z lotu ptaka, bo unosić się w przestworzach już nie można, ale przecinamy amerykański kontynent z zachodu na wschód, przemieszczając się ekstremalnie niebezpieczną drogą, na której czyhają gwałtowne załamania pogody, strefy wysokiego promieniowania, zmutowane monstrualne zwierzęta, a także ludzie ogarnięci strachem i wrogością, myślący jedynie o przetrwaniu, skoncentrowani na ulotnej teraźniejszości.
Wielka i wartka przygoda głównego bohatera, starającego się za wszelką cenę wypełnić misję powierzoną mu przez rząd, dostarczyć szczepionkę z Los Angeles do Bostonu. Liczy się jedynie wykonanie zadania, nie ma miejsca na wahania, nie ma czasu na refleksje. Czarny charakter, nieobciążony wyrzutami sumienia i współczuciem, udowadniający zdolność do przemocy i bezwzględności, odpowiednio zdopingowany i zdeterminowany, najlepiej nadaje się do zbawienia świata. Tak naprawdę, to ostatnia deska ratunku dla resztki ocalałej populacji. I nawet imię, Czort Tanner, zdaje się wpasowywać w fatum ciążące nad nim i napotykanymi przez niego osobami. Narracja oszczędna w słowach, pomijająca opisy, stawiająca na prostotę, bezpośredniość i lakoniczność, ma swój urok, choć wzbudza w czytelniku niedosyt. Zastanawiam się, czy autor nie powinien pozostać jednak przy opowiadaniu, nie rozciągać przybliżanej historii do ram powieści. Gdyby wyrzucić niektóre zbędne wtrącenia, czy sztucznie wykreowane wątki, brzmiałoby intensywniej i bardziej przekonująco. I jeszcze to mega długie zdanie, na które natykamy się pod koniec książki, przyznam, że lubię takie słowne niespodzianki. Miłośnicy fantastyki powinni sięgnąć po prekursorkę gatunku, tak chętnie powielaną w różnych odmianach przez twórców i artystów. Powrót do źródeł wzbogaca i wywołuje ciepły uśmiech, ale również daje szerszą perspektywę i większą świadomość zmian, a to cenne doświadczenie dla odbiorcy. Inne książki z serii "Wehikuł czasu" przybliżone na blogu to "Koniec dzieciństwa" Arthura C. Clarke i "Kwiaty dla Algernona" Daniela Keyesa, warto do nich zajrzeć.
3.5/6 - w wolnym czasie
fantastyka, 200 stron, premiera 28.05.2019 (1968), tłumaczenie Zbigniew A. Królicki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
No nie brzmi porywająco ;)
OdpowiedzUsuńTez mnie nie przekonalo... izis88
UsuńJakoś mało zachęcająca recenzja. Autor nie jest mi w ogóle znany, choć nazwisko polsko brzmiące.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wielokrotnie przerobiony temat zarówno w książkach, jak i w filmach.
OdpowiedzUsuńRoger Zelazny to legenda s-f.Niestety nigdy nie miałem czasu,aby coś jego przeczytać. "Ja, nieśmiertelny" to klasyk.
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji czytać "postarzałej fabuły", ale samo posapo mnie kusi :-)
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgnąć po takie postapokaliptyczne fantasy :)
OdpowiedzUsuńTeorie postapokaliptyczne to zupełnie nie moja bajka, Ciebie jak widzę ta książka nie zachwyciła więc ja nie będę się przełamywać i nie skuszę się na lekturę
OdpowiedzUsuńRecenzja, niezachęca tom poczytania. Może to wina obecnych czasów. Czas idzie do przodu, a i książki pisane są w inny sposób.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ale no za dużo książek, więc będzie czekać :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Nie jestem fanką fgantastyki, ale po różne pozycje sięgam. Choć Twoja niska ocena, nie do końca zachca do przeczytania ;) ale może jednak sie skusze ;)
OdpowiedzUsuńDobrze napisana recenzja, jednak fantastyka to nie moje rejony w bibliotece czy księgarni ;)
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza to dużo tek fantastyki czytałam
OdpowiedzUsuńChyba nie warto tracić czasu na tę książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Taka fabuła przemawia do mnie w 100%, jednak przez lata, w których została wydana, nie będę po nią sięgać. Tak jak napisałaś „fabuła się już zestarzała”, co zapewne bardzo widać.
OdpowiedzUsuńFantastyka to całkowicie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei z przyjemnością odnajduję się w takich fantastycznych klimatach.
UsuńOpis brzmi intrygująco i gdyby nie twoja recenzja pewnie już teraz bym ją przeczytała. Jednak szukam czegoś ekscytującego, porywającego, a nie ,,W wolnym czasie do poduszki". Niestety, dam sobie z nią spokój ;)
OdpowiedzUsuńWciąż zazdroszczę ludziom tak oddanym książkom <3
OdpowiedzUsuńCzłowiek chyba już nie raz doprowadził Ziemię do ruiny, czasami nierktóe wykopaliska o tym świadczą i zaczynał od zera...
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy sięgam po książki sprzed takiego okresu.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedyś czytałam jakąś książkę tego Autora nawiązującą do twórczości Poego. Również nie byłam nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńRaz, że Twa niska ocena nie przekonuje do zagłębiania się w treść, dwa, że - mimo całej wrodzonej fantazji - daleka jestem od czytywania fantasty. Zdecydowanie wolę literaturę dramatyczną, duchem utrzymaną na powierzchni ziemi, wśród spraw, których sami nieraz doświadczamy. Wszak napisać Ci muszę, że władasz pięknym i obrazowym piórem. Twoje recenzje czyta się z zaciekawieniem, nawet, jeśli nie dotyczą powalającej lektury. :-)
OdpowiedzUsuńWpdłam zerknąc co ostatnio ciekawego sie pojawiło u Ciebie na blogu. Ta książka mnie nie porwała, ale znalazłam coś interesującego dla mnie.
OdpowiedzUsuńMało zachęcający tytuł : P
OdpowiedzUsuńMimo, że kocham fantasy, to jednak twoja ocena i niechęć, która idzie wyczytać z recenzji nie zachęca do przeczytania. Podziękuję. Kinga
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mnie nie zachęciłaś. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fantastykę, jednak ta recenzja mnie jakoś nie zachęciła
OdpowiedzUsuńFantastyka i ja to takie równanie które nigdy nie znajdzie swojego rozwiązania. Nie przepadam a tą książkę polecę teściowej która uwielbia tego autora.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę serię, jestem jej ogromnie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTrochę obawiam się tej książki, wiec na razie ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ tej serii najlepsze są "Kwiaty dla Algernona", ale i tu autor dodał co nieco od siebie - szczególnie to zdanie na 2,5 strony, w którym opisuje chaos postapokaliptycznego świata.
OdpowiedzUsuńChcę ją przeczytać, nie wiem, czy to do końca moje klimaty, ale chętnie się przekonam :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ja jednak już wyrosłam z fantastyki.
OdpowiedzUsuńTo nie moja lektura, ale na pewno znajdą się wielbiciele
OdpowiedzUsuńA mnie tytuł i autor jednak zachęca i sama muszę sprawdzić, czy to dobre.
OdpowiedzUsuńTen tytuł jednak nie jest dla mnie jak już wiadomo fantastyki nie czytuję A do tego wojna. No nie to nie moja gatunek
OdpowiedzUsuńTym razem to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje recenzję, jednak fantastyka to nie moje klimaty - ale podrzucę Mężowi.
OdpowiedzUsuńOpis już mnie totalnie nie przekonuje. A po twojej recenzji widzę że Tobie też nie do końca przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńLubię niedopowiedzenia w literaturze postapo, więc ten zabieg akurat przypadłby mi do gustu. Nie czytałam jeszcze niczego Zelaznego, więc czas wreszcie nadrobić jego twórczość, ale zastanowię się czy zacząć akurat od tej powieści.
OdpowiedzUsuń