BARBARA KINGSOLVER
„Najsampierw wziąłem i się urodziłem. Na miejscu zebrało się akurat sporo gapiów i potem zawsze mi powtarzali, że co jak co, ale to ja odwaliłem najgorszą robotę, bo moja matka...”
Genialna powieść, fantastyczna przygoda, satysfakcjonujące spotkanie. Trudno poprzestać jedynie na tym jednym zdaniu opisu wrażeń jakie „Demon Copperhead” wywołał w moim sercu i wyobraźni. Nie pamiętam już kiedy miałam do czynienia z tak rewelacyjnie napisaną książką, nie tylko od strony narracji, która spełniała wszystkie moje oczekiwania, lekko i swobodnie niosła, prezentowała piękny styl doboru dźwięku i znaczenia słów, ale też od rozbudowanej, szalenie wciągającej i przyjaźnie intrygującej zawartości merytorycznej. Pomimo swojej objętości powieść poddała się szybkiemu tempu niecierpliwego poznawania. Nie tyle polubiłam, co wręcz pokochałam głównego bohatera, istotę z krwi i kości, wyjątkowo prawdziwą i przekonującą, z pożądanie rozbudowaną wewnętrzną psychiką, uwzględniającą nie tylko różnorodne odcienie przeżyć dzieciństwa, ale również dojrzewania w trudnych i wymagających okolicznościach. Druga część książki straciła nieco na powiewie świeżości w porównaniu z pierwszą, ale i tak znakomicie się przy niej bawiłam.
Głos Damona Fieldsa, poznanego praktycznie jako sierotę, przemawiał do mnie w naturalny sposób, stał mi się bardzo bliski, gdyż był pełen realnych emocji i klarownych myśli, co nie znaczy, że pozbawiony dramatyzmu, często osładzanego dobrym humorem. Byłam pod ogromnym wrażeniem jak Barbara Kingsolver intuicyjnie i atrakcyjnie zachęcała czytelnika do odbioru historii zwykłego, a jednak niezwykłego chłopaka, tworzyła pomost porozumienia z jego przeżyciami, wciągała do świata kluczowej postaci, pełnego wad, przemocy, uzależnień, także przyjaźni, miłości i szans. W następnie skłaniała do refleksji na różnorodne aspekty losu i przeznaczenia, wpływu społecznego środowiska na tożsamość człowieka, możliwych lustrzanych odbić człowieczeństwa. Zewnętrzna bieda zapomnianego miejsca przeplatała się z bogatym światem wewnętrznym bohatera, niespełnione oczekiwania napotykały nadzieję, zaś walka o przetrwanie udowadniała swoją wartość, a przeszłość rzucała cienie i światło na teraźniejszość. Znakomite tłumaczenie Kai Gucio, spójne operowanie słowem i cudowne oddanie klimatu powieści. Gorąco zachęcam do chwycenia za „Demona Copperheada”, zagwarantował moc silnych przeżyć, interesujące spojrzenie na współczesną Amerykę, a jednocześnie czytelniczą zabawę na najwyższym poziomie. Nagroda Pulitzera 2023 w pełni zasłużona.
5.5/6 – koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 604 strony, premiera 11.10.2023 (2022), tłumaczenie Kaja Gucio
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl
Nie moja bajka, ale widzę po Twojej opinii, że Ty bardzo emocjonująco spędziłaś czas z tą lekturą. I to jest super.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, kto by z tą książką dobrze spędził czas u mnie w rodzinie, dlatego mam ja na uwadze.
OdpowiedzUsuńOpasłe tomisko. W sam raz na nadchodzące wakacje. Zapamiętuję tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślałam o niej niedawno, widziałam, że w bibliotece czekają na nią tłumy i zastanawiałam się, czy by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńNiezwykle zadowalające jest to, że książka wywarła na Tobie aż tak bardzo pozytywne wrażenie. Dziękuję za polecenie tego tytułu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że Barbara Kingsolver to naprawdę świetna pisarka i koło jej książek nie sposób przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuńNie jest to pozycja dla mnie. Jednak twoja recenzja, zachęciła mnie do polecenia tej książki komuś bliskiemu. Angela
OdpowiedzUsuń