poniedziałek, 31 stycznia 2022

STAROŻYTNY RZYM. INFOGRAFIKI

infografiki NICOLAS GUILLERAT

JOHN SCHEID, współpraca MILAN MELOCCO

"Jednym z dobrodziejstw podboju świata przez Rzymian było wprowadzenie denara jako wspólnej jednostki monetarnej handlu i systemu podatkowego."

Opracowania poświęcone Wiecznemu Miastu darzę szczególną atencją. Bliskość tematyki wynika z cywilizacyjnego dorobku oraz osobliwego poczucia familiarności z tamtymi miejscami, czasami i postaciami. Spotkanie z "Starożytny Rzym. Infografiki" należy do szalenie ciekawych. Zdobywam i utrwalam wiedzę w atrakcyjnym stylu. Odpowiada mi zakres merytoryczny książki, najpierw terytorium i ludność imperium, później władza, religia i gospodarka, a na końcu potęga militarna. Im głębiej i wnikliwiej wchodzę w działy, tym bardziej uświadamiam sobie, jak dużo już wiem, ale i tak wciąż coś umyka mojej uwadze. Kiedy czytam o królestwie, republice i cesarstwie rzymskim w pełnowymiarowych pod względem opisów i przybliżeń opracowaniach zatapiam się w poruszanych zagadnieniach z entuzjazmem i zainteresowaniem. Teraz dodatkowo i dla urozmaicenia sięgam po infografiki. 

Wizualna projekcja potęguje znajomość wiadomości i pozostaje w pamięci na dłużej. Czytelna, przejrzysta i atrakcyjna oprawa graficzna, utrzymana w spokojnej pastelowej kolorystyce, na neutralnym tle. Wyłuskuje najistotniejsze, uwzględnia minimalną ilość tekstu, aby kilkoma rzutami oka odbiorca poczuł się swobodnie w rysunkach, mapach, ikonach, przekrojach, porównaniach, chronologiach, hierarchiach, schematach i wykresach. Przemyślana architektura informacji, łatwo poruszać się po jej obszarach i zajmująco poszerzać horyzonty. W kilku przypadkach, z racji koniecznego większego uszczegółowienia, występuje kumulacja znaków na jednej infografice, ale po wnikliwym spojrzeniu staje się czytelna i komunikatywna. Każdy rozdział dysponuje zwięzłym i zrozumiałym wprowadzeniem, kluczowymi informacjami, ciekawymi wyjaśnieniami, usytuowaniem w czasie i terminologii. Antyczny Rzym przedstawiony w obrazowej narracji ujawnia niezwykłe klimaty, imponujące dzieje, wyjątkowe dokonania i znaczący wkład we współczesną cywilizację europejską. Wielokrotnie będę wracać do publikacji, by ugruntowywać i skonsolidować wiedzę, a przy tym interesująco i pasjonująco spędzać czas. Chciałabym, aby powstała podobna w odsłonie książka poświęcona kulturze Starożytnego Rzymu, byłaby wspaniałym uzupełnieniem.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, historia, starożytność, infografiki, 130 stron
premiera 23.11.2021 (2020), tłumaczenie Jakub Jedliński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

HISTORIA WSPÓŁCZESNEJ MEDYCYNY. RENESANS, WYNALEZIENIE CHIRURGII I REWOLUCJA IMPLANTÓW

DAVID SCHNEIDER

"Życie krótkie, sztuka (lekarska) długa, sposobność przemijająca, doświadczenie złudne, wyrokowanie trudne." Hipokrates

Sięgając po książkę obawiałam się, czy poradzę sobie z medyczną terminologią, w końcu nie studiowałam medycyny, jednak na tyle zainteresował mnie postęp wiedzy o zdrowiu i chorobach, profilaktyki i leczeniu w nurcie chirurgii, że zaryzykowałam. Tym bardziej, że właśnie rewolucja implantów z podtytułu publikacji, była tym, co mnie najbardziej przyciągnęło, co chciałam bliżej poznać, zestawić z pomysłami pisarzy fantastyki, przekonać się, jak wiele z kiedyś nierealnych przypuszczeń stało się rzeczywistymi osiągnięciami, które idee udało się w części zrealizować, a które wciąż pozostają poza naszym zasięgiem.

David Schneider, chirurg ortopeda, chętnie udziela się jako mówca, dzieli się nie tylko szeroką wiedzą o chirurgii, ale również zagląda do psychologii i filozofii, podaje ciekawy materiał do poznania, rozważenia i refleksji. Wielokrotnie łapałam się na tym, że mam szczęście żyć w czasach, kiedy kompetencje i umiejętności chirurgów w znaczącym stopniu poprawiają jakość i ratują życie. Wszystko wskazuje na to, że właśnie dziś dokonują się ogromne postępy w chirurgii. Aby do tego doszło, musiało odpowiednio złożyć się wiele czynników, pojawić się genialne umysły, dojść do przełomowych momentów, wcielenia w życie fenomenalnych wynalazków. Musiała nastąpić ewolucja rozumienia funkcjonowania ciała i pojawiania się choroby oraz cudowne metody reanimowania, rekonstruowania, a nawet kształtowania na nowo istot ludzkich.

Źródeł współczesnych odkryć w medycynie należy szukać przede wszystkim w renesansie, ale autor przydziela przestrzeń także dla starożytnych prekursorów, Hipokratesa i Galena. Ukazuje wydarzenia doprowadzające do przekształcenia medycyny w dyscyplinę naukową, odkrycia komórek, zarazków, antybiotyków, wynalezienia chirurgii i nowoczesnych materiałów. Dużo uwagi poświęca rewolucji implantów, wyjaśnia jakie postaci się za nią kryją. I tu sięga w przeszłość, fundamentalny wynalazek, prasę drukarską i koronny zbiór książek na temat anatomii człowieka Andreasa Vesaliusa. Aż do współczesności. A nawet więcej, Schneider przez okno chirurgii zerka w przyszłość, gdzie dotąd śmiało podążali jedynie fascynaci klimatów science fiction.

Nie musiałam martwić się o nadążanie za merytoryką publikacji. Autor przejrzyście i przyjaźnie wprowadza czytelnika we wszelkie istotne zagadnienia i detale. Z jednej strony nadaje szerszą perspektywę, z drugiej odpowiednie uszczegółowienie. Rozdziały poprzedzają historie z praktyki Schneidera, naświetlają z ludzkiej strony naukowe treści. Osoby ze środowiska chirurgii znajdą w publikacji interesujące ciekawostki, zaś niezwiązani ze światem medycyny chętnie do niej zajrzą i docenią wkład chirurgii w obecny kształt cywilizacji i życia jednostek. Nie wszystkie wątki w równym stopniu mnie zainteresowały, czy zostały wystarczająco szczegółowo potraktowane, jednak nie ulega wątpliwości, że książka wzbogaciła moje podejście do medycyny i chirurgii.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, medycyna, chirurgia, 560 stron, premiera 02.11.2021 (2020)
tłumaczenie Grzegorz Łuczkiewicz
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

STRASZLIWE MŁODE DAMY I INNE OSOBLIWE HISTORIE

[PRZEDPREMIEROWO]

KELLY BARNHILL

"Co takiego jest w śmierci, że czujemy się przy niej tacy żywi?"

Przygoda wymagała inteligentnego odbioru przesłań zawartych w opowiadaniach, poddania się sugestywnemu rozbudzeniu wyobraźni, wyczulonego odbioru drżącego napięcia strun emocji, wyłapywania i właściwego odczytywania barw świata, położonego tuż za realnym, lecz śmiało patrzącego w wymyślone fantazyjne zjawiska. Krótkie formy literackie prezentowały się niejednoznacznie w odbiorze a jednocześnie stanowiły kolorowy pomost między imaginacją autorki a zdolnością czytelnika wchodzenia w wymyślone obszary z własną interpretacją. Czasem łatwiej, niekiedy trudniej, nawiązywałam nici porozumienia w wyrazie kobiecej siły i determinacji.

Pozytywne zaskoczenie, intrygujące odwołania, ustosunkowanie się do najważniejszych wartości w życiu, dobrych i złych, stanowiących o niezwykłym znaczeniu i przebiegu losów. Większość opowiadań wywarło dobre wrażenie (choćby "Uwagi na temat przedwczesnej śmierci Ronii Drake", "Magiczne dziecko", "Owad i astronom. Historia pewnej miłości"), żadne nie zawiodło, a dwa ponadprzeciętnie zachwyciły ("Otwórz drzwi, a wleje się światło" i "Pani Sorensen i Sasquatch"). W niektórych brakowało głębszego znaczenia, przekonujących esencji, przynajmniej ja ich nie odkryłam, ale stanowiły atrakcyjny napar ożywczej przygody czytelniczej. Każde oferowało coś szczególnego, osobliwego i nietypowego. Zadziwiająco podchodziły do tematyki życia i śmierci, miłości i nienawiści, straty i nadziei, zagubienia i spełnienia. Ileż w nich było skrzydlatych scen, szybowania w marzenia, poszukiwania szczęścia, bliskości z naturą, metafizycznych odczuć i odkrywania tajemnic. Magicznie, baśniowo, ezoterycznie, zagadkowo, aluzyjnie i z przenośnią. Nastawcie się na oryginalność i niebanalność, impuls do zastanowienia się i rozgryzania.

4.5/6 - warto przeczytać
fantasy, 310 stron, premiera 09.02.2022 (2018), tłumaczenie Katarzyna Makaruk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

niedziela, 30 stycznia 2022

ŚWIERSZCZYK LABIRYNTY 1/2022

"Goryle potrafią nucić i najczęściej robią to przy posiłkach."

Giętki i sprawny umysł przydaje się na każdym etapie życia, a jego trening najlepiej zaczynać od najwcześniejszych lat. Dzieci chłoną wiedzę z otaczającego świata jak gąbki, ich szczera ciekawość jest płomienna, entuzjastyczna i żarliwa. Wspaniale, im więcej pytań zadają, tym bardziej rozumieją zasady funkcjonowania otoczenia, dysponują większym zasobem słownictwa, błyskawicznie rozwijają wyobraźnię, szybciej kojarzą i koncentrują się. Zatem opłaca się rozgrzewać mózgi, potęgować szybkość i przyjemność myślenia, właśnie dzięki łamigłówkom, rebusom, labiryntom i krzyżówkom.

Bajetan Hops zaprasza w podróż po lesie tropikalnym ścieżkami labiryntów. Logiczne zagadki zapoznają dzieci z roślinnymi i zwierzęcymi mieszkańcami zielonej strefy międzyzwrotnikowej, ich zaskakującymi zwyczajami i godnymi podziwu umiejętnościami. Rozmaita odsłona labiryntów, każdy dotyczy innego zwierzątka oraz dostarcza porcję wiedzy. Wypełniona kolorami, małymi i wielkimi elementami oprawa graficzna czyni zabawę wciągającą. Co ważne, labirynty charakteryzują się różnym stopniem trudności, łatwiejsze i trudniejsze wyzwania przeplatają się na czterdziestu ośmiu stronach, każdy znajdzie odpowiadające mu.

"Świerszczyk labirynty" spełnia oczekiwania młodych odbiorców, satysfakcja z szukania dróg w gąszczu linii ogromna, ale i dowiadywania się czegoś o tropikalnym świecie. Przykładowo, co to jest lulo, ile lat żyją storczyki, jak nazywa się najbardziej śmierdzący owoc świata, ile odnóży ma afrykański krocionóg, czemu służą paski na sierści tygrysów, jaką funkcję spełniają nietoperze w wilgotnych lasach? Do tego gra planszowa oparta na małpich skokach, przyjemnie spędza się przy niej czas. Labirynty rozpracowywałam z rodzicem, aby ze wsparciem zabawy zatrzymać uciekającą pamięć starszej osoby. Zatem to nie tylko pismo dla dzieci, mocno przydaje się jako pomoc w ćwiczeniach logicznego myślenia u dorosłych dotkniętych zespołem otępiennym. Zachęcam też do poznania najnowszego "Świerszczyka" i "Świerszczyka Reportera".

5.5/6 - zachęć dziecko do rozruszania szarych komórek
pismo dla dzieci, rozrywka, wiek 6+, 48 stron, premiera 01.01.2022
Za możliwość przeczytania kwartalnika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

ŚWIERSZCZYK REPORTER 1/2022

"Na Syberii archeolodzy znaleźli grób psa, który znajdował się na cmentarzu sprzed 6 tysięcy lat! Pies musiał być czyimś ulubieńcem, skoro pochowano go w podobny sposób jak ludzi."

Kiedy patrzymy jak młodzi czytelnicy entuzjastycznie wciągają się w świerszczykowy kwartalnik, do serc napływają ciepłe nuty, czujemy rozczulenie i dumę. Jeśli nauczymy dzieciaki odkrywać świat, między innymi dzięki książeczkom i czasopismom o podłożu naukowym, odpowiednio dopasowanym do wieku, to inwestycja w wiedzę po wielokroć zwróci się w życiu dorosłym. Starajmy się zachęcać dzieci do poznawania takich wydawnictw, a wszystko czyńmy w sympatycznej i zabawnej atmosferze.

W pierwszym w tym roku numerze "Świerszczyka Reportera" Bajetan przedstawia reprezentantów rodziny psowatych. Trzeba przyznać, że to liczna grupa, oprócz psa zaliczamy do niej lisa, wilka, jenota, likaona, pampasowca, pakożera, otocjona, kojota i dingo. Nasz przewodnik przeprowadza ciekawą rozmowę z zaprzyjaźnionym psem, wyjaśnia zwyczaje czworonogów, podaje zabawne obserwacje z życia z innymi gatunkami. Opowiada o tym, jak pies stał się wiernym towarzyszem człowieka i jak wielkie ma dla niego znaczenie. Za serce chwyta podpatrzona z ukrycia historia prawdziwej dzikiej wilczej rodziny, a także druga fotorelacja o losach nibylisa Tche. Dzieci zbierają mnóstwo informacji, przykładowo, jak wiele istnieje ras psów, czym szczególnym wyróżniają się zwykłe kundelki, dlaczego fajerwerki czynią szkody zwierzętom, czy jenoty żyją w Polsce, jak ważnym jest zmysł węchu dla psów. A czy wiecie, ile i jakie smaki rozpoznaje człowiek?

Bajetan organizuje trzy edycje konkursu z atrakcyjnymi nagrodami. Proponuje komiks o życiu lisów, rodzinną grę planszową, garść śmieszności i rysunkowych żartów. Zdaje sobie sprawę, że dzieciom sprawia satysfakcję rozwiązywanie labiryntów, wypatrywanek, krzyżówek i logicznych zgadywanek. Nie żałuje różnorodnych zadań, rysowania zwierząt krok po kroku, uzupełniania elementów i znajdywanie różnic. Zachęca bogatą i kolorową oprawą graficzną. Reporterskie wydanie "Świerszczyka" mocno wciąga. Zerknijcie też na numer 01/2021 - gdzie małpy zabawnie rządzą się, 02/2021 żyrafy opanowują niemal każdą stronę i 03/2021 koale odkrywają sekrety.

5/6 - rozbudź w dziecku ciekawość przyrodniczą
przyroda, pismo dla dzieci, wiek 6+, 50 stron, premiera 01.02.2022
Za możliwość przeczytania kwartalnika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

sobota, 29 stycznia 2022

ŚWIERSZCZYK 1/2022

"...Jest chwilą czy jaskółką. Pomysłem, myślą, słowem, Pojawia się, gdy marzysz lub zaczniesz z kimś rozmowę." Rafał Witek

Klimat styczniowego "Świerszczyka" obraca się wokół czerpania fantastycznej zabawy na świeżym powietrzu przy zimowej scenerii. Sporty w porze śniegu pozwalają sympatycznie spędzić czas, poznać nowych przyjaciół, nabrać kondycji fizycznej, a zatem zadbać o zdrowie. Ileż przyjemniej jest lepić bałwana, rzucać się śnieżkami, zjeżdżać na sankach, jeździć na łyżwach i uprawiać narciarstwo, niż spędzać czas przed komputerem. Jednak oprócz tradycyjnych form zabawy na śniegu magazyn przybliża nietypowe zimowe dyscypliny sportowe, jak choćby wyścigi łopat, narciarstwo z latawcem, szalone zjazdy, zaprzęgi narciarzy i czajniki na lodzie.

Czasopismo zawiera wiele ciekawych opowiadań i wierszyków. Jest fantastycznie dostosowane, dużą czcionką i przyjazną oprawą graficzną, do potrzeb i zdolności percepcyjnych młodego czytelnika. Wychodzi naprzeciw czytaniu ze zrozumieniem, znajdywaniu ukrytych słów i liter, odgadywaniu haseł, chwytaniu przesłań. Dzieci mogą czytać samodzielnie lub z udziałem dorosłego, który dopowiada coś rozszerzającego temat. Różnorodność zadań do wykonania, jak rysowanie, znajdywanie przedmiotów, krzyżówki, labirynty, wskazywanie różnic i powtórzeń, wyzwania logiczne, a nawet zagadki matematyczne i zaszyfrowane listy. Gra kartonikowa dla całej rodziny, mini komiks i konkurs z atrakcyjnymi nagrodami. Warto zaprenumerować dziecku miesięcznik o tradycjach sięgających tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku, utrwala cenne tradycje i rozwija się z duchem współczesności, cieszy kolejne pokolenia.

Sporo wiedzy dziecko wynosi ze znajomości ze "Świerszczykiem", ale jeśli łaknie więcej, podsuwane są tytuły książek i gier, z którymi interesująco może zapoznać się, aby być na bieżąco z tym, co dzieje się w naukowym świecie, wciągnąć się w rozrywkę logicznego myślenia, wprawić się w czytanie, odkrywanie słów, rozumienie świata. Poznaj też lipcowy i wrześniowy numer, podtrzyma przeświadczenie dopieszczania miesięcznika od strony merytorycznej i graficznej. Natomiast "Świerszczyk Reporter" (01/2021, 02/2021 i 03/2021) to kwartalnik prezentujący fascynujące wiadomości o przyrodzie, nie ma opcji, aby nie wciągnął młodych odkrywców. Zaś "Świerszczyk labirynty" i "Świerszczyk krzyżówki i łamigłówki" skuszą miłośników rewelacyjnej zabawy przy aktywowaniu i dawaniu energii szarym komórkom. 

4.5/6 - zachęć dziecko do uprawiania sportów zimowych
pismo dla dzieci, rozrywka, wiedza, wiek 6+, 50 stron, premiera 01.01.2022
Za możliwość przeczytania miesięcznika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

MISERY

STEPHEN KING

"Kiedy wejrzysz w otchłań, otchłań wejrzy również w głąb ciebie." Friedrich Nietzsche

Uwielbiam twórczość Stephena Kinga, co więcej, nie wyrzekam się tego, nie wstydzę, za nic nie chcę zmienić. Każdej jego nowej książki wyczekuję niczym nastolatka autografu popowego idola, a kiedy dłuży mi się wyglądanie na premierę nowej przygody, sięgam po stare dobre przeboje czytelnicze. "Misery" do nich należy, nie ma znaczenia, że czytałam ją trzydzieści lat temu, zaraz po obronie pracy magisterskiej, wciąż pamiętam, jak dłużyły się ostatnie dni zanim mogłam po nią sięgnąć i nasycić się zatrważającą historią. 

Teraz, w ramach odświeżania wspomnień z kingowskich powieści, z ogromną przyjemnością do niej wracam. Natychmiast nachodzi mnie refleksja, poczucie żalu, że więcej współczesnych książek nie jest pisana w tym stylu, w wyjątkowo udanym klimacie niepewności, jednocześnie sugestywności i bezpośredniości, z poczuciem, że autora stać na to, aby zrobić dosłownie wszystko z bohaterem, wystawić go na ból i cierpienie, także wewnętrzne rozterki i rachunki sumienia. Psychologiczna oprawa wytworzona ze znawstwem ludzkiej natury, obsesyjnym i tyranizującym odcieniem, zawiedzeniem i próbą naprawy tego, co nie po myśli, nawet kosztem wyrzeczenia się siebie samego. Narracja stawia czytelnika w pierwszej osobie, kształtuje poprzez punkt widzenia głównego bohatera, osadzona na lęku i przerażeniu, walce o przetrwanie w świecie obciążonym chorobą psychiczną wybawczyni z wypadku samochodowego. Horror czystej krwi, fantastycznie rozłożone napięcie, zgroza w kulminacyjnych momentach, straty w imię przeżycia. 

Rewelacyjnie śledzi się scenariusz zdarzeń dla fabuły. Wciągają również rozważania o blaskach i cieniach pisarstwa, adoracji fanów, oczekiwań czytelników, przesycenia postacią, która przynosi pieniądze i sławę. Ileż razy można odwoływać się do przygód tego samego bohatera, zanim straci się ostatecznie do niego sympatię, poczucie smaku zabawy w układanie losów, nić porozumienia z osobowością i doświadczeniami? Jak różnie odbierana jest ostateczna odsłona serii, czy spotyka się z akceptacją? Dlaczego uznanie wcale nie musi łączyć się z wolnością, a niekiedy staje się przekleństwem? Ile trzeba mieć sprytu, aby oszukać los wyręczający się szaleńcem? Cieszę się, że zdecydowałam się jeszcze raz przeżyć "Misery", bogatsza w znajomość innych książek mistrza horroru, podeszłam do niej z oczekiwaniami nie tylko rozrywki z dreszczykiem, ale również okazją do prześledzenia stylu autora, charakterystycznej szczególnej drobiazgowości w opisach, dzięki którym mam wrażenie, że historia wkracza niemal do realności, przenika emocjami i wyczekiwaniem, co będzie dalej, w jaki mrok jeszcze wprowadzi. Zerknij na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Kinga, które dopadłam w księgarni TaniaKsiążka.pl: "Mroczna połowa", "Gra Geralda", "Podpalaczka", "Łowca snów" i "Miasteczko Salem".

5/6 - koniecznie przeczytaj
horror, 368 stron, premiera 30.11.2021 (1987), tłumaczenie Robert P. Lipski
Książkę "Misery" zgarnęłam z półki "bestsellery" w księgarni TaniaKsiążka.pl

Ponadto na Bookendorfinie: "Regulatorzy", "Desperacja", "Billy Summers", "Później", "Jest krew", "Instytut", "17 podniebnych koszmarów", "Bastion", "Bazar złych snów", "Cujo", "Outsider", "Pudełko z guzikami Gwendy", "Roland", "Sklepik z marzeniami", "Śpiące królewny", "Uniesienie", "Zielona mila", "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika", "Charlie Ciuch-Ciuch", oraz "Stephen King. Instrukcja obsługi" Roberta Ziębińskiego.

piątek, 28 stycznia 2022

GRA SZPIEGÓW

"Kłamstwo nie musi być złe. Czasami jest darem, aktem miłości."

Film zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Scenariusz napisało samo życie, oparty na prawdziwych wydarzeniach, jednak Tom O'Connor świetnie poradził sobie z uczynieniem fabuły szalenie interesującej, umiejętnie uwypuklił główne postaci, dał przestrzeń tym na drugim tle, zaprezentował ciekawą kompozycję dialogów. Nie było czczej paplaniny, każda wypowiedź służyła wprowadzeniu widza w akcję i nadaniu określonego klimatu. Sugestywne oddanie atmosfery przyspieszonego wyścigu zbrojeń pod koniec lat pięćdziesiątych i początku sześćdziesiątych ubiegłego wieku zaliczam jako plus filmu. Podobał mi się nie tylko dobór miejsc, środków transportu, także kostiumów i fryzur, dostosowane do epoki i systemu politycznego.

Nuklearne zagrożenie rzucało długi cień na poczucie bezpieczeństwa nie tylko obywateli ZSRR i USA, ale całego świata. Supermocarstwa dysponowały bronią zdolną wymazać ludzkość. Eskalacja zagrożeń, intensyfikacja ostrości krawędzi, na której balansował świat, umacnianie atomowego arsenału, osiągnęły punkt krytyczny. I jeszcze kryzys kubański w październiku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego drugiego roku. Ludzkość patrzyła z przerażeniem na rozgrywki Wschodu i Zachodu, na treści przekazów wypływających z mów i czynów Nikity Chruszczowa, na reakcje Johna Kennediego. Poprzez amerykańskich turystów kontakt z CIA nawiązał Oleg Pieńkowski, bojownik o prawdę i ideały prawdziwego wolnego świata i demokracji, bo tak określił siebie w przekazanym liście. Od tego momentu zaczęło się spotkanie z wysokiej rangi oficerem wywiadu wojskowego GRU. Trzeba przyznać, że grający go Merab Nimidze wyśmienicie sobie poradził, przekonująco odgrywał determinację, strach, troskę o rodzinę i przyjacielskie więzi.

Następnie na scenę wkroczył Greville Wynne, brytyjski inżynier i biznesmen, zwerbowany przez MI6, ponieważ często podróżował do Europy Wschodniej, a to było im na rękę. Wykorzystano jego przydatność do oficjalnych i nieoficjalnych kontaktów z Pieńkowskim, do roli kuriera tajnych danych. Umiejętności aktorskie Benedicta Cumberbatcha w kreacji postaci również spotkały się z uznaniem, zwłaszcza w początkowych i końcowych scenach prezentowały wysoki poziom. Rozpoczęła się wyjątkowa gra szpiegów, z których jeden znał się na technikach wywiadowczych, drugi musiał się dopiero uczyć. Reżyser Dominic Cooke zgrabnie pokazał to w poszczególnych scenach, zderzył zawodowstwo z naiwnością. Dosadnie ukazał funkcjonowanie w państwie, w którym każdy obywatel był okiem i uchem KGB. "Grę szpiegów" bardzo dobrze się ogląda, wciąga w intrygę, przypomina przeszłość, wyraża napięcie zimnej wojny. Ukazuje, że biel potrafi przybrudzić się szarością, zaś falę pozytywnych zmian rozpocząć mogą nawet jednostki.

5/6 - koniecznie obejrzyj
tytuł oryginalny "The Courier", thriller, produkcja Wielka Brytania, 107 minut
premiera 24.01.2020 (świat), reżyser: Dominic Cooke, scenariusz: Tom O'Connor
obsada: Benedict Cumberbatch, Merab Ninidze, Rachel Brosnahan, Angus Wright
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

MIASTECZKO SALEM

STEPHEN KING

"Nawet w pełnym blasku życia zawsze towarzyszy nam cień śmierci."

Zwłaszcza pierwsze książki Stephena Kinga mają niezwykłą moc oddziaływania na wyobraźnię czytelnika, w fascynującym stylu angażują w obserwację osobliwych losów bohaterów, zapraszają do świata nierealnych zjawisk bazujących na zwykłej codzienności. Trzymanie wysokiego poziomu dokładnego opisywania tego, co przeciętni ludzie robią dzień po dniu, zaglądanie do domów i myśli, a następnie konfrontowanie tego z czymś zaskakującym, niepojętym i mrożącym krew w żyłach, staje się bogatą pożywką dla imaginacji. W "Miasteczku Salem" King czuje się wyjątkowo swobodnie, poznaje je na wskroś, nie zadowala się obrazkiem z pierwszego rzutu oka, ale wnika w najciemniejsze uliczki i zakamarki, dostrzega to, co ukryte przed widokiem pospiesznych przejezdnych.

Podoba mi się wychodzenie z aury monotonii i spokoju, lenistwa i wygody, trwożliwe spoglądanie na coś irracjonalnego i trudnego do uwierzenia, a potem uczestniczenie w walce o przetrwanie. Każdy z bohaterów otrzymuje wyrazisty i przekonujący rys osobowości, życiowych doświadczeń, wkładu w egzystencję miasteczka, oraz wymowne i konkretne scenariusze przeżyć. Nie wiadomo, komu i w jakich okolicznościach przyjdzie zmierzyć się z czystym złem, w jaki sposób to uczyni i z jakim efektem. Kolejno odpadające pionki z dziwacznej krwistej gry sieją niepokój. King zręcznie dostraja sinusoidę podgrzewania atmosfery, wprowadza ryzyko i strach, wzmacnia wrażenia, a po chwili spowalnia tempo, daje ułudę chwilowego spokoju i czas na zaczerpnięcie oddechu, potem funduje diaboliczną kulminację zdarzeń. W trzeciej objętościowo części książki fabuła wytraca impet sugestywnego niepokoju i zwraca się ku solidnym elementom horroru.

Salem, niewielkie prowincjonalne miasteczko, leżące w południowej części stanu Maine, zamieszkałe przez tysiąc trzystu dziewiętnastu mieszkańców. Jerusalem, jak nazywa je lokalna społeczność, wciąż cierpi po tragicznym pożarze sprzed ćwierć wieku. Naznaczył miejsca czarnymi spalonymi strefami i ludzi mentalnymi bliznami. Kiedy odwiedza je Benjamin Mears, pisarz cieszący się umiarkowanym uznaniem, aby poprzez nową powieść rozliczyć się z przeszłością, wkracza w początek czegoś, co wymyka się logicznemu rozumowaniu, uruchamia kaskadę hucznych plotek, doprowadza do gorących skandali, wydobywa na światło dzienne straszliwsze tajemnice, formułuje niewyjaśnione zagadki. Jaki sekret kryje się za zaginięciem dzieci? Czy zło, które ludzie czynią za życia, żyje jeszcze po ich śmierci? Jakie moce przeszłości mogą tkwić w starych domach górujących nad osadą? Dlaczego Salem wie wszystko o ciemności? Co pamięta z tego, co działo się w nocy? Czy budząc się powoli ze snu, wie, że właściwe jest już martwe? Wiele odniesień do "Draculi" Brama Stokera, ale nie kopiowania. Zerknij na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Stephena Kinga, które zgarnęłam z półek księgarni TaniaKsiążka.pl: "Łowca snów", "Mroczna połowa", "Gra Geralda" i "Podpalaczka".

5/6 - koniecznie przeczytaj
horror, 526 stron, premiera 09.12.2021 (1975), tłumaczenie Arkadiusz Nakoniecznik
Książkę "Miasteczko Salem" zgarnęłam z półki "bestsellery" w księgarni TaniaKsiążka.pl

Ponadto na Bookendorfinie: "Regulatorzy", "Desperacja", "Billy Summers", "Później", "Jest krew", "Instytut", "17 podniebnych koszmarów", "Bastion", "Bazar złych snów", "Cujo", "Outsider", "Pudełko z guzikami Gwendy", "Roland", "Sklepik z marzeniami", "Śpiące królewny", "Uniesienie", "Zielona mila", "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika", "Charlie Ciuch-Ciuch", oraz "Stephen King. Instrukcja obsługi" Roberta Ziębińskiego.

czwartek, 27 stycznia 2022

OKO ŚWIATA

ROBERT JORDAN

KOŁO CZASU tom 1

"Skąd ten przymus robienia czegoś tylko dlatego, że daną rzecz zawsze się robiło w taki, a nie inny sposób?"

Dawno nie zaprzyjaźniłam się z książką w tak treściwej przygodowej odsłonie. Tu przygoda goniła przygodę, a za każdą z nich skrywał się odmienny szablon jej rysowania na tle różnorodnej kolorystyki misji. Powieść zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Złożyło się na to wiele elementów. Szalenie odpowiadał mi epicki styl pisania, z wielką starannością dbał nie tylko o rewelacyjnie rozbudowanie i oprawienie pomysłu na fabułę, stworzenie i przemianę pierwszo i drugoplanowych postaci, wytworzenie i podsycanie atmosfery niepewności i zaskoczenia, przyciągającego klimatu legend i mitologii. Robert Jordan nie oszczędzał bohaterów i emocji czytelnika. Wystawiał na stronę silnego wiatru niewiadomych i sekretów, wstrząsał wyobraźnią, raz pieścił i oddawał ciepło, kiedy indziej zatrważał i rzucał urok zimna. Zaczął od sielankowości, przeszedł do podróży, zmierzał ku myślom o ratowaniu świata. Dogadzał stopniowym uchylaniem rąbka tajemnic, wplecionych w życie osób i przeszłości zatartej w pamięci ludzkiej. Nie wiadomo było, co miało się wydarzyć, kształtowały się jedynie niejasne przypuszczenia. Nieustannie zmieniały się kierunki wzorów scenariuszy losów, incydentów i tożsamości, a to umacniało chęć trwania na posterunku czytania.

Narracja wyjątkowo płynna i przyjazna, natychmiast zestroiłam się z jej rytmem. Odbierałam ekscytację własną, postaci i pisarza. Magia przenikała każdy składnik świata, wydawała się nim kierować, ale sama uciekała przed czymś może nawet i silniejszym od niej. Nie zaproponowano klasycznego podziału na dobro i zło. Sprzeczne siły szarpały bohaterami, wystawiały na liczne treningi, próby i świadectwa. Liczyła się wytrzymałość fizyczna i umiejętności psychiczne. Wątki zgrabnie i intrygująco miksowały się w magnetycznie przyciągającą całość. Nie chciałam odrywać się od książki, fantastycznie wypełniła kilka wieczorów, każdy w równym stopniu relaksował i przynosił satysfakcję. To nie tyle książka, co księga zadziwiających przygód, w najwyższym stopniu wiarygodnie przedstawionego świata, w którym uczestniczyły imponujące stworzenia, podłe kreatury, karykaturalne istoty, ale też miłość, przyjaźń i oddanie, oraz podzielone zaufanie, niepełna wiedza i wieloznaczne interpretacje. Każdy rozdział z fantastyczną niespodzianką.

Pole Emonda to wioska na końcu świata, której mieszkańcy z dala od cywilizacji i zawirowań historii prowadzili spokojne i unormowane życie. Do czasu, kiedy odwiedziła ich tajemnicza kobieta Moraine i budzący strach strażnik Lan. Ich wizyta zbiegła się to z drapieżnym atakiem trolloków, które dotąd istniały jedynie w rzadko powielanych wierzeniach sprzed trzech tysięcy lat. Wszystko wskazywało, że Czarny przebudził się z uśpienia i zapragnął spoić mroczną poświatą cały świat, to jemu wszyscy mieli się podporządkować i mu służyć. Młodzieńcy Rand, Mat i Perrin zostają namówieni do wyruszenia z wioski w skrajnie niebezpieczną i wyboistą podróż do miejsca, gdzie być może tli się jeszcze nadzieja na ratunek. Jak Wiek Legend zdeterminował ich przyszłość, jak Oko Świata zerkało na nich, jaki wzór Koło Czasu przewidziało dla młodych odważnych, z kim zetknęli się podczas wędrówki, komu byli zmuszeni stawić czoło, dokąd zaprowadziły ich własne myśli i sny? Cieszę się, że dołączono mapy regionów, po których podróżowali śmiałkowie, ułatwiały śledzenie pokonywanych kilometrów i wyzwań, oraz glosariusz, objaśniał uczestników i zjawiska. Powieść nie tylko dla młodych odbiorców, także starsi z sympatią się w niej odnajdą, zdecydowanie warto uwzględnić w planach czytelniczych.

6/6 - rozkosz czytania
fantasy, 982 strony, premiera 16.11.2021 (1990), tłumaczenie Katarzyna Karłowska
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

środa, 26 stycznia 2022

SĄSIAD

[PREMIEROWO]

LISA GARDNER

DETEKTYW D.D. WARREN tom 3

"Są tacy ludzie, których nie wystarczy zabić raz."

Kolejny tom serii o detektyw D.D. Warren z bostońskiego wydziału zabójstw za mną. Niedawno dzieliłam się wrażeniami po spotkaniu z pierwszym tomem "Samotna" i drugim "W ukryciu", a wcześniej czytałam ostatnie (jedenasty "Czyste zło" i dziesiąty "Powiem tylko raz"), po drodze i piąty trafił w moje ręce ("Kochać mocniej"). Seria zaskarbiła moją sympatię, przyjemnie spędzam z nią czas, zgrabnie podnosi adrenalinę, okrasza mrocznymi dreszczami emocji, wciąga zagadką detektywistyczną. 

"Sąsiad" nie zapiera tchu w piersiach, wkrada się kilka nieścisłości do fabuły, czasem trudno uwierzyć w jakiś incydent, ale w gruncie rzeczy to drobne zastrzeżenia, odczuwalne, jednakże interpretowane jako elementy ubarwiające scenariusz zdarzeń. Natomiast uwiera nieudolność, aby nie rzec, partactwo, w wykonywaniu obowiązków zawodowych przez D.D. Warren, nawet jeśli uwzględnimy, że to bardziej thriller niż kryminał. Warto podkreślić konsekwencję Lisy Gardner w konstruowaniu portretu głównej bohaterki, specyficznej osobowości, niekorzystnych nawyków, z którymi już się oswoiłam i zdążyłam zaakceptować. Z jednej strony skazy i zafiksowanie na pierwszym obrazie podejrzanego odsłaniają ludzką stronę reprezentantki policji, nie zawsze intuicja staje się sprzymierzeńcem, z drugiej nie brakuje determinacji w docieraniu do prawdy.

Intrygujący początek powieści, pozornie dużo zdradza, ale tak naprawdę nic nie mówi, mnoży jedynie sekrety i zastawia interpretacyjną pułapkę na czytelnika. Od razu wiadomo, że nie będzie łatwo dotrzeć do sedna zagadki kryminalnej, a świat narratorki wypowiadającej się kursywą zmieni się diametralnie. Autorka stosuje liczne zwody w unaocznianiu prawdy, trzyma w niepewności, podsuwane wskazówki zamiast wyjaśniać okoliczności tylko je gmatwają. Rozwiązanie skrywa się za wieloma warstwami, a każda frapująco rozwija się. Atrakcyjnie zawiązany splot fabuły, czegoś się domyślamy, lecz za chwilę zmuszeni jesteśmy odwołać przypuszczenia. Gęsto od tajemnic, kłamstw, wyparć, zaprzeczeń i niejednoznaczności. W tle ciekawe obyczajowe nuty, niektóre mocno pokręcone, inne wpasowane w tradycyjne schematy, warte zastanowienia. 

Finalna odsłona lekko rozczarowuje, zbyt gładko wszystko się zazębia, ale skrywa niespodziankę ostatecznego zwrotu akcji, co szalenie pożądane w tego typu przygodach. Wszystko zaczyna się od osobliwego zniknięcia, z dobrze zabezpieczonego przed intruzami domu, młodziutkiej matki. Warren wprawia w zdumienie postawa męża kobiety, wykazuje się nadzwyczajną obojętnością, a przecież jeśli nie z ludzkiej postawy, to z dziennikarskiej duszy powinien aktywnie włączyć się w poszukiwania żony. Moją szczególną uwagę zwracają incydenty wokół jednej z drugoplanowych postaci, mechanika samochodowego z ciemną przeszłością, niewygodnych dla opinii publicznej kulis związanych z programem resocjalizacji, jak się okazuje wcale nie tak jednoznacznym.

4.5/6 - warto przeczytać
thriller kryminalny, 460 stron, premiera 26.01.2022 (2009), tłumaczenie Monika Wiśniewska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 25 stycznia 2022

EWANGELIA DZIECIŃSTWA

[PRZEDPREMIEROWO]

LYDIA MILLET

"To, kim chcemy być - ale nigdy nie możemy zostać - zawsze wędruje tuż przy nas. Dotrzymuje nam kroku."

Jeśli szukanie ambitnych propozycji czytelniczych, a jeszcze nie zwróciliście uwagi na książki wydawane pod logiem Echa, koniecznie uwzględnijcie je w planach. Miałam przyjemność zapoznać się z "Kształtem ruin", "Czarnym lampartem, czerwonym wilkiem", "Ile z gór tych złota" i "Latarnikami". Każda zaskoczyła czymś nietypowym, wciągnęła w wir rozmyślań, sprawiła, że wieczór czytelniczy nabrał ciekawych i intrygujących barw. Nie inaczej było z "Ewangelią dzieciństwa". 

Powieść mocno przemówiła. Wyróżniła się dychotomią między sugestywną i piękną narracją a brutalnością i ostrością przekazów. Przejmująco i celnie nakreśliła konflikt między pokoleniami, silne brzmienia wzajemnego niezrozumienia, bezwzględności w ocenianiu. Utracone szanse, beztroskie traktowanie, zaniedbania w imię ulotnych przeżyć. Tam, gdzie powinna być beztroska i zabawa dominowały powaga i odpowiedzialność, gdzie naturalnym wydawało się zaufanie i opiekuńczość z mroków zaprzeczenia wyłaniały się rozżalenie i klęska. Odwrócenie ról, dorośli zachowywali się jak dzieci, zaś dzieci jak dorośli. Iskrzyło w tym coś boleśnie prawdziwego, dojrzałe prawdy w młodych umysłach, podczas gdy rodzice poza świadomością, do jakiego stanu, przy współudziale poprzednich pokoleń, doprowadzili otaczający ich świat. Wielkie nadzieje i marzenia obrócone w pył i globalne katastrofy, zaprzeczanie rzeczywistości w imię pozornego spokoju w fałszywie wygrywanej melodii czystego sumienia, odwracanie się od kiedyś starannie pielęgnowanych ideałów na rzecz dorywczej konsumpcji złudnego szczęścia. 

Jakże wymowna była gra między dziećmi polegająca na nieujawnianiu tożsamości opiekunów, wyrywanie się spod ich kurateli nie tylko na czas radosnych i niefrasobliwych wakacyjnych dni. Sceny rozmów dzieci z rodzicami kipiały bolesnymi prawdami, spontanicznymi oskarżeniami, intuicyjnie przyjmowanymi złudzeniami. Zakończenie podsunęło myśl, że szczegóły interpretacji w dużej mierze należały do czytelnika, spojrzenia na świat, wrażliwości na to, co każdego z nas kształtuje. Uderzała powaga a zarazem prostota we wzorze natury, nauki i sztuki, stworzonym przez zaledwie dziewięciolatka, wzorze wymazanym z pamięci dorosłych. Mnóstwo skojarzeń, symboliki, emocji i refleksji. Z jednej strony czułam ciężar, jaki nakładała powieść, z drugiej lekkość po głośnym uwolnieniu źródeł przyczyn klimatycznej katastrofy. Od nas zależy, jak do niej podejdziemy, czy przemilczymy chowając się za wygodnictwem, dostosowaniem do życia we własnych maleńkich niszach, czy zawalczymy o zmniejszenie tendencji ekstremalnych warunków pogodowych w imię spuścizny dla przyszłych pokoleń. Wracać będę myślami do książki.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 222 strony, premiera 26.01.2022 (2020), tłumaczenie Aga Zano
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca Echa.

JAK NIE DAĆ SIĘ ZMANIPULOWAĆ I OKŁAMAĆ

[PRZEDPREMIEROWO]

DAVID OMAND

"Osobie rzetelnie i logicznie rozumiejącej powinien zawsze, we wszystkich rodzajach analiz i decyzji, towarzyszyć pewien stopień wątpliwości, rozwagi i skromności." David Hume

O mały włos a nie zdecydowałabym się na spotkanie z książką, byłby to duży błąd z mojej perspektywy zainteresowań. Okładka sugerowała zwykły poradnik, jakich mnóstwo wydano o wywieraniu wpływu na osoby i grupy, ale zawartość odkryła znacznie ambitniejsze treści i przekazy. Komfortowo czułam się w akademickim stylu pisania, chętnie przyswajałam i obracałam się w naukowym żargonie, doceniłam logiczny podział przedstawianej wiedzy i przejrzyste dochodzenie do konkluzji. Każdy rozdział, a w zasadzie lekcje, chociaż bardziej wykłady, przebiegał według utartego schematu. Najpierw przywołanie przykładu, który obrazował poruszane zagadnienie, następnie omawianie w mini segmentach, a na końcu konkluzje i wnioski. Szybko wbiłam się w konkretną narrację, doceniłam szczegółowość omówień aspektów głównych i towarzyszących. Cieszyła mnie atrakcyjność i adekwatność studiów przypadków. Miałam poczucie, że faktycznie wiele wnoszę do znajomości szeroko rozumianych technik unikania manipulacją informacjami. Wnikałam w analizę sposobu myślenia pracowników tajnych służb wywiadu. David Omand sugerował, że publikacja jest w pewnym stopniu podręcznikiem logicznego myślenia, i trzeba przyznać, że całkiem nieźle go napisał. Zaprezentował przeniesione myślenie szpiegów do codziennych dziedzin życia każdego z nas, osobistych, zawodowych i światopoglądowych.

Wobec powszechnej cyfryzacji już nie tyle chodzi o brak informacji, co o ich nadmiar. Aby wyłuskać naprawdę wartościowe trzeba przebijać się przez stosy zupełnie niepotrzebnych, miałkich i trywialnych, często zafałszowanych, zniekształconych i dezinformujących, a przy tym działać pod presją czasu. Autor podkreślał, że w dobie wyjątkowej powszechności środków zapisu informacji i błyskawicznym dostępie do nich, jeszcze więcej zależy od postawienia na niezależność i otwartość umysłów, sceptyczne i krytyczne myślenie, porządkowanie, odróżnianie i ocenianie tego, co wiemy od tego, czego nie wiemy, albo co nam się wydaje, że wiemy. Ważnym jest sprawdzanie alternatywnych wyjaśnień, odrzucanie własnych odczuć i uprzedzeń, dokonywanie wyborów wspartych chłodną kalkulacją, przewidywanie niespodziewanego. Rzetelność prowadzi do zmniejszenia ignorancji, czerpania wiedzy z doświadczeń, sukcesów i porażek. Zajmująco wchodziłam się w szczegółowe i obrazowe omówienie czterech stopni myślenia - świadomość sytuacyjna, wyjaśnienie, ocena sytuacyjna i wnioski strategiczne. Omand oprowadzał po trzeźwości myślenia, kontroli własnego rozumowania, unikania błędów interpretacyjnych, kształtowania relacji i tworzenia trwałych związków. Dużo uwagi poświęcił zagrożeniom płynącym z cyfrowego świata, formuje on realny świat, ale nie powinniśmy ślepo podążać za gotowymi wyjaśnieniami i opiniami, a wypracowywać własne i niezależne, unikać pułapek interpretacyjnych i manipulacyjnych.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, psychologia, 352 strony, premiera 26.01.2022 (2020)
tłumaczenie Jolanta Sawicka
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

DRUGA SIOSTRA

[PRZEDPREMIEROWO]

PETER MOHLIN, PETER NYSTRÖM

ZBRODNIA Z KARLSTAD, tom 1

"Dziewczynki w końcu złapały jednakowe tempo. Roześmiane trzymały się za ręce, a huśtawka... wychylała się coraz wyżej."

Pierwszy tom "Ostatnie życie" okazał się mocno satysfakcjonującą przygodą czytelniczą, silnie angażującym wielowątkowym kryminałem. Kolejna odsłona serii nie zrobiła już tak piorunującego wrażenia, jednak i przy niej zajmująco spędziłam czas. "Druga siostra" spodobała mi się ze względu na wyjątkowo intrygujące odmalowywanie bohaterów, nie było czystych białych i czarnych postaci, zło fantastycznie miksowało się z dobrem, w bezlitosnym akcie o przetrwanie i zabezpieczenie wolności wypierały się wzajemnie z ludzkich wzorców moralnych. Frapująco było obserwować, jakie decyzje podejmowały postaci, jaka kolorystyka osobowości wiodła prym w scenariuszu ich losów, dokąd zbiegały się zdarzenia i odzewy na nie. 

Pomimo wad, ułomności i kontrowersyjnych zachowań, kibicowałam Fredrikowi, a właściwie Johnowi, funkcjonującym pod fałszywą tożsamością stworzoną przez szwedzkie służby na zlecenie FBI odpowiedzialnej za program ochrony świadków. Natomiast nie opowiadałam się za Alicią, dyrektorką serwisu randkowego, który stworzyła i rozwijała wspólnie z siostrą Stellą. Portret mężczyzny przekonywał, wciągał w mroczne sekrety, nie zawsze odwoływał się do sprawiedliwości, podkręcał niepewność w przypuszczeniach. Natomiast kobieta rzadko kiedy przywoływała akceptację, czasem wydawała się przerysowana, odciągały od niej skrajnie destrukcyjne podejścia do życia, ale w zamian przyciągały ciemne tajemnice przeszłości. 

Sporo podchodów, manipulacji i incydentów w scenariuszu zdarzeń. Dynamika akcji umiejętnie intensyfikowała napięcie. Zwroty akcji nie należały do zmyłkowych, jednak urozmaicały fabułę. W bardzo pozytywnym odbiorze powieści przeszkadzały rażące błędy i zaniedbania ze strony policji, zwłaszcza w początkowej fazie śledztwa dotyczącego zabójstwa Stelli. Karlstad spowił mrok niezagojonych blizn, pokrętnej ucieczki, zdradliwej natury, poczucia krzywdy i narkotykowej przeszłości. Peter Mohlin i Peter Nyström zaoferowali atrakcyjną przygodę w kryminalnym i sensacyjnym klimacie, szybko się w niej odnalazłam, ale po rewelacyjnym pierwszy tomie wymagałam więcej od drugiego, tak aby otrzymać pełną satysfakcję czytelniczą.

4.5/6 - warto przeczytać
kryminał, 366 stron, premiera 26.01.2022 (2021), tłumaczenie Maciej Muszalski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

AWANGARDA

JACK CAMPBELL

ZAGINIONA FLOTA. NARODZINY FLOTY tom 1

"Nawet do nowych układów i światów ludzie zabierali ze sobą stare złe nawyki."

Kiedy zapoznałam się z wszystkimi tomami serii "Zaginiona Flota" ("Nieulękły", "Nieustraszony", "Odważny", "Waleczny", "Bezlitosny", "Zwycięski"), poczułam żal, że to już koniec przyjemnej przygody czytelniczej, podróżowania w trudnym do objęcia rozumem dystansie przestrzeni międzygwiezdnej, obserwowania, jak ludzkość radzi sobie w dalekiej przyszłości. Dlatego chętnie znów wchodzę w ten fikcyjny świat, ale przy cofnięciu suwaka czasu, do "Narodzin Floty". W pierwszym tomie czuję się komfortowo, przyjaźnie i familiarnie, z sympatią podchodzę do nowych bohaterów, śledzę losy, determinację w zachowaniu znaczących wartości człowieczeństwa i zbudowania podwalin pod coś wyjątkowego.

Stara Ziemia i Stare Kontynenty nie wystarczają ludzkości, zaczęły znacząco podupadać. Dzięki ujarzmieniu napędu skokowego ludzkość dokonuje ekspansji na zewnątrz. Penetruje dalekie planety i zakłada kolonie. Im bardziej ludzie oddalają się od Ziemi, która mocno ucierpiała podczas ostatniej Wojny Słonecznej, a teraz staje się bierna i zapomniana, tym większe rozluźnienie w poszanowaniu prawa i traktatów, przemoc i agresja. Siła oddziaływania autorytetów i władzy sukcesywnie maleje, zaś prawo pięści i anarchia dochodzą do głównego głosu. Jednak pojawiają się jednostki, którym zależy na czymś więcej niż tylko przetrwaniu. Pragną stworzyć i rozwinąć międzygwiezdną enklawę wolną od przemocy i prześladowań. Aby tego dokonać, muszą najpierw bronić założonej kolonii, zachęcić do współpracy inne, uporać się z nieprzyjaciółmi.

Z zaciekawieniem obserwuję działania tymczasowego porucznika, który przyleciał z pierwszą partią czterech tysięcy kolonistów. Robert Geary, wcześniej młodszy oficer niewielkiej floty układu gwiezdnego Alfar, wciągnięty zostaje przez polityczne układy w ryzykowną i niebezpieczną grę. Za sprawą sprytnych posunięć taktycznych zdobywa wiekowy transportowiec pasażerko-towarowy. Otrzymuje tymczasowe dowództwo nad "Szrotem", który zostaje pierwszym okrętem wojennym układu gwiezdnego Glenlyona. Postać ciekawie rozwija się w miarę intensyfikacji akcji, obrazuje działaniami, jak z niczego zacząć tworzyć coś, co później przyjmie spektakularne rozmiary. Jego osobistą relację z Lyn Meltzer, specjalistką od włamywania się do systemów informatycznych, traktuję z pobłażliwym uśmiechem, jedynie jako nadanie ciepłych nut fabule.

Na kluczową bohaterkę wyrasta Carmen Ochoa. Kobieta za wszelką cenę stara się wymazać ze wspomnień dzieciństwo i dorastanie na Marsie przesiąkniętym przemocą i krwią. Ekspert w rozwiązywaniu konfliktów marzy o podjęciu pracy na najdalszych rubieżach międzygwiezdnych. Intryguje jej układ z Lochanem Nakamurą, wspólne marzenia i decyzje wybrzmiewają frapującą melodią nadziei. Mężczyzna pragnie coś sobie udowodnić po nieudanej aktywności w biznesie i polityce. Sympatią obdarzam Mele Darcy, byłą szeregową piechoty kosmicznej, zatrudnioną przez Radę Glenlyon na stanowisku dowódcy planetarnych sił zbrojnych, do ziemskiej obrony kolonii przed inwazyjnym wrogiem. Wyczekuję rozbudowania portretów w kolejnych odsłonach cyklu.

Pierwszy tom ma charakter zapoznawczy, inicjuje kilka wątków, wydają się mieć potencjał do atrakcyjnej zabawy w fantastykę. Mało wyrazistości, lecz początki brzmią obiecująco. Liczę, że później wydarzenia ulegną rozwinięciu, stwarzając też materiał do refleksji. Na razie otrzymuję niepewne, niemal samobójcze, starcia w przestrzeni kosmicznej i na ziemi. Znając wyobraźnię Jacka Campbella spodziewam się, że odda główny głos spektakularnym walkom i mechanizmom bezwzględnej polityki. Jak potoczy się historia Scathanich, stosujących wyjątkową agresję wobec sąsiednich układów gwiezdnych. Czy zdołają ustrzec się powtarzania tych samych błędów?

4/6 - warto przeczytać
fantastyka, 412 stron, premiera 17.09.2021 (2017), tłumaczenie Dominika Schimscheiner
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

MAŁY LORD

[PRZEDPREMIEROWO]

FRANCES HODGSON BURNETT

"Wreszcie znalazł kogoś, na kim mu zależało..." i kogoś, komu na nim zależało.

Warto czasem cofnąć się do wspomnień towarzyszących czytaniu książek w dzieciństwie. Pamięta się, jak niektóre wywarły ogromne wrażenie, mocno się je przeżywało, śmiało otwierały drzwi do świata przygód. Ponowne spotkanie po wielu latach nie tylko pozwala rozsmakować się w przyjacielskim brzmieniu, ale również w dużym stopniu, chociaż na czas spotkania z książką, poczuć przyjemny dreszcz wiatru w duszy, odświeżyć wyobraźnię, poddać się wyjątkowym emocjom. Wzbogaceni w różne doświadczenia życiowe, o słodkim i gorzkim smaku, nie tracimy do kiedyś pokochanych powieści ufności i przywiązania, a wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej rozgrzewają nasze serca, stapiają lód niepowodzenia, bólu i troski. Zatrzymujemy się na kilka godzin w czystej radości, szczęściu i spełnieniu. Do takich właśnie magicznych tytułów należy "Mały lord".

Frances Hodgson Burnett wyciska wiele emocji z czytelnika. Pięknie i czule chwyta opowieścią za serce. Niekiedy skłania do uronienia łzy empatii, innym razem dopieści uśmiechem losu i ludzkiej wrażliwości. Owszem, siedmioletni Cedryk wydaje się zbyt idealny, aby był prawdziwy, cudowny nie tylko we wnętrzu duszy, ale też w wyglądzie zewnętrznym. Jednak stanowi kwintesencję młodej doskonałości, która w zestawieniu ze zgorzkniałą, samolubną i arogancką starością, ukazuje odległe od siebie skrajności, które wbrew początkowym zastrzeżeniom może połączyć coś wyjątkowego, a przy tym bardzo zwyczajnego. Podła natura hrabiego przyczynia się do wielu nieszczęść w rodzinie, dramatycznie wpływa na życie członków, odpycha to, co najważniejsze w życiu, odsuwa od miłości, przyjaźni, szczęścia i spełnienia. Schorowany i samotny starzec w nic nie wierzy, niczego nie oczekuje, nic go nie cieszy, nawet nie wspomina.

John Arthur Molyneux wyrzeka się najmłodszego syna, kiedy ten przeciwstawia się mu i żeni z piękną Amerykanką. Dopiero brak dziedzica sprawia, że hrabia upomina się o nigdy niewidzianego siedmiolatka, owoc związku syna. Chłopiec, półsierota, wychowywany przez matkę, stanowi zaprzeczenie wszystkiego, co reprezentuje sobą dziadek. Cedryk ma radosną naturę, łatwo nawiązuje bliskość z ludźmi, jest serdeczny, ufny, uczuciowy i lojalny. Teraz ma zostać spadkobiercą w świecie, którego zupełnie nie zna, w imponującej rozmachem i bogactwem angielskiej posiadłości, z liczną służbą. Z przyjemnością angażujemy się w poznawanie losów Cedryka, jak radzi sobie w relacji z dziadkiem, jakie nauki wynosi od matki. Nie przeszkadza przewidywalność powieści, właśnie taka ma być, aby pokazać, że nawet pojedyncze niestrudzone krople ciepłych szczerych uczuć potrafią drążyć skałę zastygłego w zimnie ludzkiego serca, zaś prostoduszność i serdeczność przebijają się przez szpetne i złośliwe warstwy, wydobywają na powierzchnię dobro i szlachetność. Zerknij również na "Tajemniczy ogród" autorki.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, klasyka, 298 stron, wiek 9+, premiera 26.01.2022 (1886)
twarda okładka, format 14,5cm x 20,5cm, tłumaczenie Joanna Wadas, ilustracje Reginald B. Birch
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

poniedziałek, 24 stycznia 2022

NANGA PARBAT DROGA DOSKONAŁA

DANIELE NARDI, ALESSANDRA CARATI

"Góry sprawiają, że stajemy się bardziej prawdziwi, bo zupełnie nas obnażają. Doznajemy takiego stresu... że wydobywa się z nas ta część, którą zazwyczaj ukrywamy. Im wyższa i trudniejsza góra, tym bardziej zmusza nas do zdjęcia maski. Stajemy się tym, kim jesteśmy naprawdę, na dobre i na złe."

Bardzo dobrze czytało mi się książkę od strony merytorycznej, od pierwszych stron mocno wciągała. Czegoś takiego oczekiwałam, nie tylko informacji składających się na historię zdobywania szczytów świata, ale przede wszystkim oprawy intelektualnej i emocjonalnej towarzyszącej niezwykłej i dla większości nieosiągalnej namiętności. Ciekawie zaprezentowano filozofię wspinaczki, przedstawiono fizyczne, psychiczne i emocjonalne aspekty wspinania się, realizacji w kwintesencji prób sił i spełniania się. Ukazano, jak naprawdę wyglądała wspinaczka, czym była dla himalaisty, w jaki sposób rzutowała na wyobrażenie o sobie, jak wpływała na pozostałe sfery życia. Świadomość, że Daniele Nardi zginął silnie zatopiony w wymarzonej pasji, podczas zdobywania ekstremalnie trudnej góry, sprawiła, że książka stała się nie tylko opowieścią o szalenie trudnych wyzwaniach, ale również wybrzmiewała mocnymi nutami autobiografii. Miała być kropką nad i, medialnym ukoronowaniem sukcesu, a stała się czymś znacznie więcej, ukazaniem ścieżki ku przeznaczeniu, relacją z wzlotów i upadków, sukcesów i porażek, osobistych refleksji i decyzji. Dziennikarka Alessandra Carati domknęła publikację.

Daniele Nardi wytrwale i latami dążył do śmiałego, przez wielu uważanych za skrajnie szalonego celu. Pragnął zimą w stylu alpejskim zdobyć Nanga Parbat, z uwzględnieniem pokonania ściany Diamir nową linią, biegnącą Żebrem Mummery’ego, to właśnie ono magnetycznie go przyciągało. Wspinacz przybliżył kolejne próby podejść, jednocześnie uzupełnił je relacjami z wejścia na inne szczyty, oraz wszystkim tym, co składało się na doświadczenie wspinaczkowe. Funkcjonował według własnej niezależnej wizji chodzenia po górach, bez mentorów i wspierającej społeczności, metodą nauki poprzez niezliczone błędy i nieudane próby. Zdobył Mount Everest i K2, jednak to Nanga Parbat go zahipnotyzowała, oślepiła pięknym majestatem, uzależniła i pchała poza granicę bezpieczeństwa. Czarna historia góry potwierdza jej nieprzystępność i zgubność. Nanga Parbat z jednej strony przeraża skalistym profilem z olbrzymią ilością tysiącletniego lodu, z drugiej stanowi atrakcyjne wyzwanie dla tych, którzy pragną sprawdzić się w ekstremalnych warunkach, a może nawet wyznaczyć własną trasę i zapisać się na kartach historii himalaizmu. Trudność podejścia, ekstremalna zmienność warunków atmosferycznych, największe przewyższenie od obozu bazowego do szczytu, odcinki pionowych skał. Na to piszą się tylko najbardziej zmotywowani, gotowi na ogromne ryzyko, ale też czerpiący niesamowitą radość i poczucie najintensywniejszego życia z eksploracji. Nie oceniam ich pasji, sposobu na życie, za to podziwiam determinację i odwagę w określaniu siebie poprzez bezpośredni kontakt z najwyższymi szczytami Ziemi.

4.5/6 - warto przeczytać
literatura górska, 314 stron, premiera 13.07.2021 (2019), tłumaczenie Aleksandra Paukszta
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

UMIERAJĄC, ŻYJEMY

[PRZEDPREMIEROWO]

ROBERT SILVERBERG

"Ten, kto podgląda, może ujrzeć swoje zmartwienie."

Im głębiej wchodziłam w książkę, tym bardziej wciągałam się, dawała więcej pożywki do zajmujących rozmyślań. Powstała pół wieku temu a miałam wrażenie jakby napisano ją niedawno. Klasyka, która atrakcyjnie przyciągała, poruszała aspekty zdolności umysłu nadal pozostających w sferze nieosiągalnej dla przeciętnego człowieka. Czytanie w myślach ludzi tylko pozornie wydawało się czymś szalenie interesującym, co mogłoby ułatwiać życie, prowadzić ku poznaniu prawdy, wyprzedzać zdarzenia, nawiązywać pogłębione relacje. Gdybyśmy wszyscy zostali obdarzeni tym darem, ludzkość natychmiast opanowałby trudny do zapanowania chaos, zniknęłyby bariery utrzymujące indywidualne tajemnice w cieniu, egzystencja straciłaby mentalną niejednoznaczność, coś, co lubimy odkrywać u innych.

Czterdziestoletni David Seliga od dziecka potrafił wnikać w najgłębsze pokłady umysłu innych, odczytywać zakulisowe myśli, docierać tam, gdzie nawet sam właściciel nie do końca sobie uświadamiał. Szybko nauczył się czerpać korzyści z nadzwyczajnych umiejętności, kiedyś w ramach szkolnego przetrwania, później relacji z rodzicami, siostrą, kobietami i przyjaciółmi, a także sposobu zarobkowania, pisania prac naukowych za studentów. Jednak zaglądanie w to, co sobie wyobrażają i przeżywają inni, zamiast zacieśniania więzi prowadziło do skrajnego poczucia odosobnienia i bolesnej samotności. Nieustanna inwigilacja, którą szalenie trudno było wyłączyć, przekleństwo dotykającego tylko jego, wywoływało skrajne odczucia i niecodzienne zachowania. Z jednej strony ból i cierpienie związane z wyjątkową indywidualnością, z drugiej wykorzystywanie jej do manipulacyjnego szpiegostwa. Akceptacja mieszała się z odrzuceniem, wiedza ze wstydem, wyjaśnienie z pustką wątpliwości, pożądane widzenie rzeczy i wydarzeń w kontraście do stanu faktycznego.

Zaangażowałam się w obserwację stylu i wartości życia Davida. Ekstremalna odmienność na poziomie mentalnym, brak zrozumienia przez innych, ale i też przez samego siebie. Przeniesienie oczekiwań wobec szczęścia i spełnienia na boczny tor, sięganie do intensywnych doznań erotycznych, elektryzującego poczucia kontaktu jako substytutu prawdziwości i autentyczności. Miotanie się między dwoma światami, wyrażanym oficjalnie i chowającym się za myślami stojącymi w sprzeczności do deklarowanych wyzwań i mowy ciała. Robert Silverberg nie sięgał po efektowne incydenty, sztucznie ubarwiające historię, snuł opowieść bazując na prostej narracji, lecz niewątpliwie z inteligentnym podtekstem. Liczyła się interpretacja emocji dokonywana przez czytelnika, utożsamianie się z kluczową postacią, wchodzenie w doświadczenia z innej niż zazwyczaj perspektywy. Kiedy strata stała się niespodzianką, błogosławieństwem, wyzwoleniem i wolnością? Co bardziej definiowało życie, jednostkowa odrębność czy społeczne relacje?

Inne tytuły z serii „Wehikuł czasu”, klasyki science fiction, przybliżone na Bookendorfinie: "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Koniec dzieciństwa", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek". Inna książka tego autora "Skrzydła nocy", oraz udział w antologii "Szaleństwo Cthulhu".

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 264 strony, premiera 25.01.2022 (1972), tłumaczenie Maria Korusiewicz
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

niedziela, 23 stycznia 2022

ŚWIAT MÓRZ I OCEANÓW

DIETER BRAUN

"Różnorodne życie w oceanach stanowi dla ludzkości wielki skarb. Dostarcza nam żywności, energii i wielu radości. Bez oceanów na Ziemi nie byłoby życia. Jednak to życie jest zagrożone, ponieważ nie traktujemy go dobrze."

Miłośnicy świata mórz i oceanów niewątpliwie docenią publikację, od strony merytorycznej i oprawy graficznej. Spodobał mi się pomysł wypełnienia stron książki nie zdjęciami a ilustracjami. Poprzez utrzymanie stonowanej kolorystyki uwidoczniono charakterystyczne cechy, tak aby czytelnik natychmiast dostrzegł unikalne szczegóły, zapamiętał wzorzec, a potem z łatwością przyporządkował do oryginału. Publikację poznawałam z młodziutką osóbką, z entuzjazmem zaakceptowała klimat grafiki, przekonał ją do siebie, a i na mnie zrobił przyjazne wrażenie. Jeśli poszukujecie czegoś unikalnego dla młodych miłośników biologii to ten tytuł wyróżnia się na tle innych, wart jest uwzględnienia w planach czytelniczych i jako pomysł na prezent.

Również tekst ciekawie opracowano. Wyciągał najistotniejsze informacje, ale też nie stronił od ciekawostek okołotematycznych. Sprawdziła się idea, aby wymieszać główne filary przybliżanych zagadnień. Można było otworzyć książkę na dowolnej stronie i cieszyć się zawartością, albo tradycyjnie podążać strona za stroną. Jeden filar przybliżał ukształtowanie terenu i zjawiska pogodowe, drugi koncentrował się na mieszkańcach wód, zaś trzeci obejmował aspekty ludzkiej aktywności. Trafnie zdecydowano, aby podróż do świata mórz i oceanów zacząć od spojrzenia na Ziemię z kosmosu, dostrzeżenia jej unikalności i wyjątkowości, skłonienia do uświadomienia sobie, że choć żyjemy na kontynentach, to jednak wody zajmują niemal trzy czwarte planety. I to właśnie w morzach i oceanach rozwinęło się wspaniale różnorodne i zachwycające życie.

Po zejściu na Ziemię, długo przyglądałyśmy się wybrzeżom i zjawiskom pływów morskich. Zrozumiałyśmy niezwykłość Morza Martwego. Zachwyciłyśmy się Południowym Pacyfikiem. Wybrałyśmy się na wycieczkę na plażę, aby odpocząć, szukać skarbów i uprawiać różne sporty, na powierzchni i pod wodą. Obserwowałyśmy ruch fal i przesypywałyśmy w rękach piasek. Znalazłyśmy list w butelce i zastanawiałyśmy się, co same zawarłybyśmy w wiadomości wędrującej setki kilometrów przez wody. Zapoznałyśmy się z pracą ludzi związanych z morzem. Nauczyłyśmy się rozróżniać obiekty pływające. Dzięki wspaniałym i urokliwym latarniom bezpiecznie zawitałyśmy do portów. Poprowadzono nas na wyprawę do morskich głębin, abyśmy odwiedziły wraki statków. Publikacja odkryła wiele fascynujących tajemnic, a to nie koniec.

Ponieważ poznałyśmy jeszcze strefy biologiczne toni morskiej i jej mieszkańców. Ryby, płetwale błękitne, wieloryby, rekiny, kałamarnice, ośmiornice, skorupiaki, delfiny, foki, meduzy, płaszczki, żółwie, smoki, mureny, koralowce, błazenki, pingwiny, brzegowce, ptaki morskie. Zgadywałyśmy, ile ton planktonu zjada dziennie płetwal błękitny? Czy żarłacz biały faktycznie jest biały? Ile serc mają ośmiornice? Nie zabrakło informacji o mitycznych stworzeniach, imponujących dinozaurach, albo zupełnie cudacznych i osobliwych zwierzętach. Podkreślono wagę ochrony ekosystemów morskich, Wielkiej Rafy Koralowej, uwrażliwiono na aspekty ekologii, konieczności życia w harmonii z morzami i oceanami, eliminowania negatywnych skutków działalności człowieka. Patronem polskiego wydania książki jest Fundacja MARE. Zamierzamy zabrać się i za inną książkę Dietera Brauna, z przyjemnością poznamy "Dinozaury od A do Z".

4.5/6 - warto przeczytać
literatura dziecięca, literatura popularnonaukowa, biologia, wiek 9+, premiera 10.11.2021
twarda okładka, 96 stron, format 24,5cm x 28cm
tłumaczenie Agnieszka Hofmann, opracowanie graficzne Adelina Sandecka (adaptacja)
Tekst powstał w ramach współpracy z Szkrabajki.pl