poniedziałek, 31 sierpnia 2020

NIEUSTRASZONY

JACK CAMPBELL

ZAGINIONA FLOTA tom 2

"Ignorancja może być błogosławieństwem tylko wtedy, gdy nie ma się świadomości braku wiedzy."

Przyznaję, że gładko i sympatycznie wciągam się w serię (zerknij najpierw na wrażenia po spotkaniu z pierwszym tomem "Nieulękły"), zapewnia ciekawą rozrywkę, pozwala na odstresowanie po ciężkim dniu pracy, bo w końcu, spojrzenie na problemy dnia codziennego z kosmicznej perspektywy fantastycznie umniejszają ich intensywność i znaczenie. Czegoś takiego ostatnio potrzebuję, dalekich podróży w wyobraźni, we wszechświat zdający się nie mieć żadnych granic, wabiący różnorodnym obliczem, ale z jednym niezmiennym składnikiem, zbiorem ludzkich zalet i wad, w tym zarówno pędem człowieka ku zdobywaniu, jak i zatraceniu się w wojennych klimatach.

Space opera prowadzi potężną flotę Sojuszu bardzo odległą drogą do ocalenia, ucieczką przed Syndykami w walce o przetrwanie. Kontynuujemy obserwację upadku dobrych obyczajów, ale i odradzanie się starych zasad, tak bardzo teraz przydatnych i uzasadnionych. Odchodzenie od wytycznych zwycięstwa za wszelką cenę, w zamian zaś usilne próbowanie przeciwstawienia się nieposzanowaniu wolności i swobód obywatelskich. Wraz z kosmicznymi statkami odbywamy skoki do różnych systemów gwiezdnych, tak aby przechytrzyć wrogie siły, wejść na wyżyny strategicznych posunięć, zastawić pułapki, a samemu ich uniknąć. Ekstremalne podejmowanie ryzyka wydaje się jedyną słuszną ścieżką prowadzącą ku realizacji wielkiej misji, dostarczeniu macierzystym portom Sojuszu klucza do hipernetu będącego w stanie odmienić losy cywilizacji.

W drugiej odsłonie serii komodor John Geary staje do bitew nie tylko z zewnętrznym wrogiem, ale również z wewnętrznymi wichrzycielami. Klimat niesubordynacji i buntu eskaluje negatywnymi emocjami, wystarczy jedna zapalna iskra, obecność dawnego bohatera, aby zatoczył szerokie kręgi. Niestety, nie wszystko uda się przewidzieć i temu zapobiec, cierpliwość i poważanie Johna zostają wystawione na ciężką próbę, zemsta i sprawiedliwość ściśle się przeplatają. Chętnie poddaję się wciągającym opisom toczonych w kosmosie walk, odważnych i tchórzliwych posunięć, przemyślanych i brawurowych taktyk, przewidujących i zaślepionych inicjatyw.

Narracja prowadzi w przyjemnym stylu, nie ma zawiłej terminologii wojennej, szybko odnajduję się w atrakcyjnej atmosferze rozgrywki o wszystko, zwykłego i nadzwyczajnego bohaterstwa, poważanego lub odrzucanego honoru. Intrygująco kształtuje się wątek Victorii Rione, członkini senatu i współprezydent Republiki Callas, dużo w nim frapująco wybrzmiewających nut i tajemnic. Zastanawiam się, w jakim kierunku rozwinie się zadziwiająca i pełna sprzeczności relacja między Johnem a Victorią, czy osiągnięty model dualności sprawdzi się w dalszym scenariuszu zdarzeń.

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 422 strony, premiera 14.08.2020 (2007), tłumaczenie Robert J. Szmidt
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

sobota, 29 sierpnia 2020

COVID-19

DEBORA MACKENZIE

"Każdy film katastroficzny zaczyna się od tego, że ktoś ignoruje naukowca."

Z obawami sięgałam po tę publikację, zastanawiałam się, czy faktycznie znajdę w niej to, czego oczekuję, czy raczej okaże się książką pisaną pod ogarniętą strachem publikę. A jednak intuicja czytelnicza mnie nie zawiodła, otrzymałam wyczerpujące, przynajmniej na obecny stan wiedzy naukowej, odpowiedzi na wiele nurtujących pytań. MacKenzie ukazuje pandemię bez zbędnego podgrzewania silnych emocji i niepotrzebnych widowiskowych opisów. Stawia na szerokie spektrum faktów, przytoczenie wiarygodnych danych, przywoływanie wypowiedzi kompetentnych osób, zwłaszcza naukowców i badaczy. 

Autorka jest dziennikarką, która od lat zajmuje się przybliżaniem wiedzy o zakaźnych chorobach, zajmowała się badaniami biomedycznymi, zatem znakomicie wie, o czym pisze i potrafi to zrobić z pożądaną lekkością, przyjaźnie przeprowadza przez naukową terminologię. Pragnie dotrzeć z przewodnimi myślami do szerokiej publiczności. Podobał mi się edukacyjny wymiar, koncentracja na współczesnych aspektach walki z chorobą, krytyczne zerkanie w przeszłość na popełniane błędy, a także wypunktowanie pożądanych przyszłych postaw. Nie znajdziecie sztucznego i nośnego medialnie oceniania, a rozsądne i przemyślane ujęcia prawdy. Na takie zrównoważone zagłębianie się w naukowy materiał bardzo liczyłam i cieszę się, że to otrzymałam.

MacKenzie nie ukrywa, że publikacja powstała w błyskawicznym tempie, jako reakcja na to, co dzieje się obecnie na świecie, na dużą niezdolność radzenia sobie społeczeństw z biologicznym kryzysem, na dynamicznie zmieniające się okoliczności i statystyki. W tekście pojawiały się niepotrzebne powtórzenia, jednak nie przeszkadzały zbytnio, choć w normalnym trybie pisania oczekiwałabym większej przejrzystości. Koronawirus wymknął się spod kontroli, obnażył braki i niedociągnięcia władz i organizacji, znacznie ograniczył mobilność ludności. Nie ma prostych i skutecznych metod leczenia, perspektyw na szybkie opracowanie szczepionki, a systemy ochrony zdrowia są nadmiernie obciążone. Ale to baza pod przyszłą prewencyjną aktywność.

Zmieniło się zatem wiele aspektów życia społecznego, pojawiły się odczuwalne skutki załamań gospodarczych, nastąpiły zawirowania w sferach politycznych. Wyraźnie widzimy, że pomimo licznych ostrzeżeń naukowców i medyków, że wcześniej czy później dojdzie do dramatycznej sytuacji, niewiele zrobiono, aby się odpowiednio przygotować. Nie zastosowano wystarczającej osłony w zakresie złagodzenia ciosu COVIDa-19, czy natychmiastowego powstrzymania go, zanim jeszcze uciekł z chińskiego miasta Wuhan. Zastanawiamy się, jak przy obecnej technologii mogło do tego dojść, czemu znaleźliśmy się w takim położeniu, a przede wszystkim jak mamy sobie skutecznie poradzić, oraz równie ważne, co zrobić, aby nie wydarzyło się ponownie.

Autorka rozpisała wnioski, które powinniśmy wyciągnąć, lekcje, z jakich obowiązkowo skorzystać, zagadnienia, do których natychmiast przymierzyć się, aby opracować prawdziwy zapobiegawczy globalny plan pandemiczny. Nie ogranicza się do kryzysu zdrowotnego związanego z COVID-19, ale również ciekawie wyjaśnia dlaczego pojawiały się na przestrzeni historii zakaźne choroby, jak doszło do ich rozprzestrzeniania się, na jakich warunkach ewoluowały. Mimo mnóstwa informacji, jakimi karmieni jesteśmy przez środki masowego przekazu, wciąż czuję niedosyt, a ta książka w dużym stopniu go zaspokoiła. Można skorzystać na spotkaniu z nią, porządkuje materiał, zwraca uwagę na wiele, choć jeszcze niepewnych, hipotez i wymagających wypełnienia niewiadomych.

4.5/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa (mikrobiologia), 312 stron, premiera 08.07.2020
tłumaczenie Tomasz Bieroń
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

piątek, 28 sierpnia 2020

MATKA (PRAWIE) IDEALNA

KERRY FISHER

"Życie jest bezcenne. Wykorzystaj każdą jego chwilę."

Książka na sympatyczne podsumowanie ciepłych wakacji. Przyjemnie było się z nią spotkać, zanurzyć się w problemach głównej bohaterki, poczuć smak gorzkich i słodkich niespodzianek. Zdecydowałam się na nią, gdyż potrzebowałam lekkiej przygody czytelniczej, nie wybrzmiewającej przesadną egzaltacją, ambitniejszej niż zwykły romans, ciekawszej niż niezobowiązujące historie o losach ludzkich. „Matka (prawie) idealna” sprawdziła się jako odskocznia od mrocznych i makabrycznych historii, jakimi lubię się otaczać w literackim świecie. Kontrastowa do nich, odmienna z przesłaniami, stawiająca na humorystyczne spojrzenie na zwykłą codzienność, sprawiła mi frajdę i radość, szybko złapałam wiatr w żagle i z uśmiechem mknęłam po jej stronach.

Przyjemny styl narracji sprzyja atrakcyjnemu śledzeniu zabawnych potknięć kluczowej postaci, jej nieśmiałych ambicji i odważnych decyzji. Trzydziestosześcioletnia Maia Etxeleku wzbudza sympatię, ujmuje osobowością, zbliża przyzwyczajeniami, zwraca uwagę nieszablonowym podejściem do kłopotów. Ambitna i ciekawa świata osóbka, która wychowuje dwójkę dzieci, w zasadzie bez zaangażowania partnera, stara się dopiąć rodzinny budżet sprzątaniem u bogatych ludzi. Nagle dostaje szansę, aby zapewnić córce i synowi najlepsze wykształcenie w elitarnej szkole. Mimo wielu obaw decyduje się na opcję prywatnej edukacji Bronte i Harleya. Mierzy się z wieloma wyzwaniami, przyjemnymi i miłymi, choć i tych o negatywnych barwach też nie brakuje. Od tej chwili niemal wszystko w jej życiu podlega metamorfozie. Na jak wiele spraw ma wpływ sama Maia, a w ilu kwestiach to los i przypadek za nią decydują?

Fabuła rozwija się w przewidywalnym kierunku, oczywiście nie zabrakło perturbacji i zamieszania, czasem zdarzenia idą pod górkę, aby za chwilę gładko sunąć w dół. Jest trochę naigrywania się z ogólnie przyjętych klasowych stereotypów, ale wszystko ze smakiem i wyczuciem. Współczesny Kopciuszek, który najpierw toczy walkę ze złem, a w finalnej odsłonie zbiera to, co najlepsze. Książka na poprawę nastroju, odpoczynek w ujmującym klimacie, wdzięcznie wybrzmiewające nuty i słabość do prawie idealnej matki. Inne powieści Kerry Fisher, z którymi miałam okazję się spotkać, a które przybliżyłam na Bookendorfinie, to „Sekretne dziecko” i „Posłuszna żona”, wyraziłam rozbieżne opinie na ich temat, ale już sami zerknijcie dlaczego.

4/6 - warto przeczytać
literatura obyczajowa, 402 strony, premiera 15.06.2020 (2014), tłumaczenie Hanna Pasierska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

środa, 26 sierpnia 2020

WINLANDIA

BJØRN ANDREAS BULL-HANSEN

JOMSWIKING tom 2

"Powiadają, że duchy zmarłych przemawiają do nas za pomocą snów."

Po zapoznaniu się z pierwszym tomem nordyckiej sagi ("Czas ognia i żelaza"), wiedziałam, że pragnę sięgnąć po kolejną odsłonę, byłam jej bardzo ciekawa, jednak dałam sobie kilkanaście dni odpoczynku od wikingowskich klimatów, tak aby po powrocie intensywniej je odbierać. Decyzja okazała się słuszna. "Winlandia" spodobała mi się jeszcze bardziej, wiedziałam już czego się spodziewać, a wysokie wymagania zostały pierwszorzędnie spełnione. Jeśli lubicie nordyckie opowieści, bazujące na faktycznych zdarzeniach, postaciach i miejscach, albo dopiero zaczynacie przygodę z ludami Północy, to saga z pewnością przyniesie czytelniczą satysfakcję. Zdecydowanie warto uwzględnić ją w planach, gdyż została wyśmienicie skomponowana, melodie wątków współbrzmią w idealnym rytmie, solowe głosy losów kluczowych postaci potrafią wyjątkowo zaangażować wyobraźnię i wypełnić emocjami czytelnicze serce.

Uwielbiam powieści precyzyjnie przemyślane, w których rozdziały stają się mini przygodami zaprezentowanymi w atrakcyjniej formie. Śledzę je wówczas ze szczególną uwagą i gorącym zapałem. Wojownik, jamswiking, hovding, Torstein Szkutnik, w obawie przed żądnymi zemsty wojami Olafa, wyrusza z Danii w daleką podróż po nieznanych morzach, na zachód od Grenlandii. Wyprawa obfituje w niezwykłe wydarzenia, nie tylko te, o ciepłych rodzinnych i przyjacielskich barwach, ale również te, w których dominuje zimno zemsty i zdrady. Torstein toczy usilną walkę, by sprostać oczekiwaniom własnym i współtowarzyszy, zapewnić bezpieczeństwo rodzinie i załodze, zrównoważyć pragnienia i realne możliwości. Marzenie o znalezieniu spokojnego skrawka ziemi, gdzie życie toczy się utartym szlakiem, a zdobywanie bogactw nie jest aż tak trudne i wymagające poświęceń, będzie musiało poczekać z realizacją dopóki nie uda się oszukać śmierci na morzu, pokonać demonów przeszłości, wziąć odwet na wrogach. 

Szalenie odpowiadała mi płynna narracja, wspaniale dobierająca słowa, z pewnością duża zasługa tłumaczek, przyciągająca skondensowanymi opisami, które jednak nie zapominają o istotnych detalach. To nie tylko przedstawianie scenariusza zdarzeń, ale również mistrzowskie tworzenie klimatu, odniesień do burzliwego przełomu dziesiątego i jedenastego wieku, tego, jak wówczas kształtowała się mapa polityczna północnej Europy, jak wyglądały realia codziennego życia, jak chrześcijaństwo przedzierało się przez dawnych bogów i żywe legendy. I pomyśleć, że omal nie zdecydowałabym się na sagę Bjørn Andreas Bull-Hansena, miałam obiekcje, czy gotowa jestem zmierzyć się z wikingowskim klimatem, zwłaszcza, że napisanym z dużym rozmachem. Jednak moja intuicja ma się ostatnio świetnie, wzorowo podpowiada, z którymi książkami warto się spotkać, przeznaczyć godziny wolnego czasu, tak aby z uśmiechem przez nie przechodzić.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
powieść historyczna, 640 stron, premiera 01.07.2020 (2017)
tłumaczenie Maria Sibińska i Katarzyna Michniewicz-Veisland
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

wtorek, 25 sierpnia 2020

PRAWDA

MELANIE RAABE

"Jeśli stoisz w obliczu czegoś, czego się boisz, i nie widzisz wyjścia, idź temu czemuś naprzeciw. Większość potworów boi się ciebie tak samo jak ty ich."

Właśnie takie thrillery psychologiczne poszukuję, w których warstwa osobowości kluczowych postaci odgrywa decydującą rolę, w których można fantastycznie zanurzyć się w biegających od jednej do drugiej skrajności przemyśleniach bohaterów, i w których nic nie jest takim, jakim na pierwszy rzut oka, a nawet drugi i trzeci, wydaje się. Melanie Raabe rewelacyjnie podkręciła moją wyobraźnię, dostarczyła niezwykłych dreszczy emocji, sprawiła, że za nic nie chciałam oderwać się od książki, a im głębiej w nią wchodziłam, tym czułam się coraz bardziej skołowana, ale dzięki temu usatysfakcjonowana. Snute przypuszczenia w niewielkim stopniu pokrywały się z rzeczywistym obrazem relacji między postaciami, podziwiałam mnogość interpretacji, których mogłam dokonywać, tak wiele materiału dostarczyła mi autorka.

Raabe napisała nietypową fabularnie powieść, chociaż najpierw wydawało mi się, że pomysł nie należał do nowych, ale z rozdziału na rozdział, przekonywałam się, że wyjątkowo sprawnie podkręcano atmosferę wplatając w scenariusz zdarzeń zaskakujące incydenty. Co prawda, przez krótki moment przemknęła mi myśl, która w ostatecznej kulminacji okazała się właściwa, lecz szybko zostałam skierowana na fałszywe tropy. Kiedy zaczynałam przyzwyczajać się do stawianej przeze mnie hipotezy, pisarka stawiała przed prawdą mur i następował nieoczekiwany zwrot akcji. Przyznaję, że moje szare komórki znakomicie bawiły się podczas formułowania różnorodnych hipotez. Od pierwszych stron wyczuwało się napięcie, nieustanne przeczucie nadciągania czegoś złego. Drobne zastrzeżenie mam jedynie do nie zawsze konsekwentnej postawy Sarah, ale nikt w skrajnie ryzykownej sytuacji sztywno nie trzyma się racjonalności. Jeśli lubicie thrillery, w których nie jest łatwo podążać tropem motywów ludzkich zachowań, chętnie podejmujecie wyzwanie dotarcia do nieoczywistych faktów, zachwycacie się przyjemnym uczuciem zdezorientowania w odrzucaniu warstw fałszu, to koniecznie sięgnijcie po "Prawdę".

Siedem lat temu Philipp Petersen, niemiecki przedsiębiorca, zaginął bez śladu podczas służbowej podróży do Ameryki Południowej. Sarah samotnie wychowuje ośmioletniego synka Leo. Kiedy wydaje się, że kobieta wreszcie pogodziła się z utratą ukochanego, postanowiła rozpocząć nowy rozdział w życiu, niespodziewanie dostaje informację, że mąż został uratowany i wraca do domu. Jednak pierwsze spotkanie mrozi krew w żyłach Sarah, mężczyzna nie jest Philippem, a obcym człowiekiem. Najgorsze, że nikt nie chce tego dostrzec, ludzie pozostają głusi na sprzeciw co do tożsamości odnalezionego. Zaczyna się osobliwa gra między Sarah a Philippem, wiele w niej bezwzględnych i mrocznych nut, bo chodzi o bezpieczeństwo syna i matki, miliardowe udziały w firmie, uniknięcie szaleństwa. Zakończenie zwinnie zazębiło wątki, połączyło szkicowane wzory ludzkich zachowań, ukazało je w pełnej kolorystyce. Zamykając książkę poczułam czytelnicze spełnienie i natychmiastowe pragnienie zapoznania się z innymi powieściami Raabe. Chciałabym częściej trafiać na tak intrygująco stworzone i atrakcyjnie podane tytuły. Thriller wyśmienicie wpasował się w mój gust czytelniczy i w porywającym stylu przekonał do siebie.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 428 stron, premiera 15.07.2020 (2016), tłumaczenie Paweł Masłowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

WDOWA

FIONA BARTON

KATE WATERS tom 1

"Ludzie chcę wierzyć, że zło można wyczuć z daleka... jest nieuchwytne, ujawnia się tylko od czasu do czasu i to czyni je... przerażającym."

Ponad dwa lata temu miałam okazję zapoznać się z "Dzieckiem" Fiony Barton, chociaż nie oceniłam książki bardzo wysoko, tylko na dobrym poziomie, to byłam pod wrażeniem doskonale odmalowanej dramaturgii. Teraz, po cofnięciu się do pierwszego tomu serii o Kate Waters widzę, że zdolność autorki do wyjątkowo zgrabnego tworzenia napięcia w przebiegu wydarzeń stała się czynnikiem wyróżniającym jej twórczość. "Wdowa" nie zapewnia mega spektakularnych akcji, dynamicznie pędzącego rytmu, efektownych zwrotów, jednakże wcale tego nie potrzebuje, aby przyciągnąć i podtrzymać uwagę czytelnika. Prawdę, kryjącą się w mrocznych tajemnicach, odkrywamy małymi krokami, nie potrząsamy gwałtownie obrazami wyobraźni, a delikatnie je szkicujemy, by dostrzec istotę każdego szczegółu. Wypowiedź po wypowiedzi, kumulując drobne czyny i postawy, budujemy przypuszczenia odnośnie tego, co się stało z zaginioną dwulatką. 

Barton delikatnie, z uwzględnieniem różnych perspektyw ludzkiej psychiki, nawija nie tyle nici, co niteczki, w kłębek frapującej intrygi. Niektóre elementy da się przewidzieć, ale trudność sprawia już usytuowanie ich w odpowiednim kontekście ludzkich uczuć. Wydawało się, że wiem, dokąd wszystko zmierza, ale moje przypuszczenia nie znalazły potwierdzenia. Długo wahałam się ze wskazaniem czarnego charakteru, dopiero zakończenie dostarczyło wyczekiwanych odpowiedzi. Warto podkreślić wyraziste i przekonujące wykreowanie postaci, one naprawdę żyją na łamach stron, nie są odkształcone i wyidealizowane, świetnie bronią swoich portretów realnymi czynami i słowami. Thriller zasługuje na uznanie w kontekście ciekawej psychologicznej rozrywki.

Od siedemnastu lat Jean jest żoną Glena. Pierwsza wielka miłość zakończyła się dość szybkim zawarciem małżeństwa, dziewiętnastolatka podejmuje tę ważną życiową decyzję jeszcze nie znając w pełni własnej tożsamości, a co dopiero ukochanego partnera. A jak wiadomo, gdzie wiele niewiadomych, może kryć się wiele niespodzianek, nie zawsze przyjemnych. Aby podtrzymać w oczach innych i swoich idealny obraz związku, Jean wychodzi na przeciw wszelkim oczekiwaniom męża, mężczyzna z kolei stara się udowodnić jej na każdym kroku, jak wielką darzy ją miłością. Punktem zwrotnym w relacjach między Jean a Glenem okazuje się zaginięcie dwuletniej Belli, zupełnie obcej im dziewczynki, ale w pewien sposób dotykającej ich bezpośrednio. Śledzimy akcję z perspektywy przeszłości i teraźniejszości, różnica zaledwie czterech lat, a jednak tak wiele w ciągu nich się wydarzyło. Im bliżej końca powieści, tym ciaśniej zazębiają się wątki. 

Ciekawie odmalowany bezduszny świat dziennikarstwa, przemianę, jakiej uległ w momencie upowszechnienia internetu i dominacji social mediów. Znakomicie ukazano to poprzez kluczową postać serii, dziennikarkę poczytnego londyńskiego dziennika. Kate Waters w podążaniu za wywiadem na wyłączność jest w stanie zrobić niemal wszystko, obiecać i podarować wiele, ale czy dotrzymuje deklaracji i zobowiązań? Przemówił do mnie naturalny sposób zachowania detektywa Boba Sparkesa, nie przybierającego sztucznych póz, nie wpadającego w uzależnienia, może z wyjątkiem pracy, mającego pod górkę, ale nie rezygnującego z dociekań w dochodzeniu.

4.5/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 454 strony, premiera 19.04.2016, tłumaczenie Agata Ostrowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

ŻEBRZĄC O ŚMIERĆ

GRAHAM MASTERTON

KATIE MAGUIRE tom 10

"Kłamstwo jest jak szczur wypuszczony na wolność.
Zawsze wraca, żeby cię ugryźć."


Chociaż różnie układają się spotkania z serią o detektyw Katie Maguire, jedne tomy lepiej przemawiają, inne mniej satysfakcjonują, to jednak z przyjemnością sięgam po nie ("Pogrzebani", "Martwi za życia", "Martwe tańczące dziewczynki", "Świst umarłych"). Odpowiada mi klimat thrillera połączonego z kryminałem, to, że sporo dzieje się w życiu osobistym i zawodowym kluczowej postaci, spoglądamy na jej losy z całościowego ujęcia. Graham Masterton nie szczędzi bohaterce złożonych śledztw i nieoczekiwanych zawirowań osobistych. Obie sfery zgrabnie przenikają się, tworzą sytuacje podszyte dreszczami emocji. W „Żebrząc o śmierć” zagadka detektywistyczna jest przewidywalna, łatwa do odkrycia, lecz nie oznacza to, że jest nudnie czy monotonnie, po prostu w inny sposób angażujemy się w scenariusz zdarzeń. O krok wyprzedzamy Katie w docieraniu do etapów odkrywania intrygi, co ustawia nas w roli obserwatora a nie bezpośredniego współuczestnika śledztwa. Ale w takiej thrillerowskiej formie ma to jak najbardziej uzasadnienie.

Wkraczamy w świat bezdomnych, niebezpieczeństwa, które im zagraża ze strony rumuńskich gangów, śladów brutalnych zbrodni i osobliwych zachowań. Maguire musi poradzić sobie także ze znalezieniem matki przerażonej małej dziewczynki. Jakby tego było mało, trzeba dowiedzieć się, kto stoi za podpaleniem młodej dziewczyny. I wciąż męczy nierozwiązana sprawa topiciela kobiet. I chociaż można by było przyporządkować ostatnie incydenty do zwykłej mrocznej części Cork, to statystyki jasno wskazują, że niemal przekroczono już roczną ilość przestępstw w mieście, a to dopiero początek roku. Życie prywatne Katie bogate jest w różne perturbacje, jedne zaskakujące i wydobywające sygnały przeszłości, drugie oscylujące wokół związku z narzeczonym Conorem. Nieco przeszkadza bierność Maguire w relacjach społecznych, nie potrafi do końca otworzyć się przed drugim człowiekiem, jednak wyjaśnienia leżą we wcześniejszych zdarzeniach z jej życia. Książka reprezentuje dobry poziom, przyjemnie się ją poznaje, co prawda liczyłam na większe napięcie i porwanie treścią, ale nie jest źle. Nie ma mega ekscytacji a intrygująca zabawa. Miłośnicy obrzydliwych i makabrycznych scen charakteryzujących twórczość pisarza nie zawiodą się. Główna bohaterka zdobyła moją sympatię, kibicuję jej, niecierpliwie wyczekuję kolejnego tomu, zastanawiam się, w co zostanie wplątana. Zerknij na wrażenia ze spotkań z innymi książkami Mastertona przybliżonymi na Bookendorfinie, przygody jasnowidza Harriego Erskine ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), zakręcony thriller kryminalny "Wirus" i przyjemnie drażniący wyobraźnię horror "Dżinn".

4.5/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 480 stron, premiera 15.07.2020 (2019), tłumaczenie Janusz Ochab
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 21 sierpnia 2020

MISJA GREYHOUND

C.S. FORESTER

"Mógł jedynie kontynuować to, co rozpoczął, kroczyć tak długo, jak długo starczało mu sił."

Zastanawiałam się, czy sięgać po książkę, obawiałam się, że polegnę na obrazie morskiej bitwy, ale już po kilku rozdziałach pogratulowałam intuicji słusznej podpowiedzi. Trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, proponując mega dynamicznie rozgrywającą się akcję, bez chwili wytchnienia, jak i ciekawy portret psychologiczny głównego bohatera. George Krause jest komandorem porucznikiem marynarki wojennej USA, dowódcą niszczyciela osłaniającego konwój płynący z Ameryki do Anglii. Trzy tysiące marynarzy wyczekuje jego rozkazów powierzając mu bezpieczeństwo i życie. Formacja wpada w środek wilczego stada U-Bootów. Rozpoczyna się trzydniowa przeprawa wypełniona piekielnym dramatyzmem. Trzeba przyznać, że maksymalnie wciągają opisy zmagań dowódcy i załóg.

Foster wybornie odmalował stan człowieka działającego pod mega presją czasu, stawiającego czoła podejmowaniu błyskawicznych decyzji ze świadomością niedopuszczenia żadnego błędu. Krause uwzględnia mnogość danych, luki w komunikatach, znaczące wątpliwości, setki pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi, a należy natychmiast je znaleźć bazując na doświadczeniu i intuicji. Po wielu godzinach pracy przy maksymalnej koncentracji wkrada się irytujące zmęczenie, niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb. To walka z nieprzyjacielem i sobą samym. Trzydniowa batalia z dobrze wyszkolonym wrogiem przechyla szalę wygranej raz w jedną, raz w druga stronę. Wielokrotnie trzeba liczyć na błąd przeciwnika lub zwykły łut szczęścia. Nieustanna przenikliwa świadomość odpowiedzialności za ludzi, zatem władzy nie mogą przejąć słabości.

Gdzieś w tle, ale na wyciągnięcie ręki, wybrzmiewają niepokojące wspomnienia z osobistego życia Fostera. A przecież w bitwie z niemieckimi siłami trzeba wyłączyć emocje, aby wykazać się najwyższym profesjonalizmem. Zastanawiałam się, czemu, oprócz oczywistych założeń, autor decyduje się na wzmianki o Evelyn i prawniku. Doszłam do wniosku, że pragnie ukazać ludzki odcień rewelacyjnie zaprogramowanego do dowodzenia przywódcy, ale też naświetlić oblicze samotności. Dzięki temu czytelnik prowadzi przemyślenia w różnych kierunkach. Powieść robi dobre wrażenie, im dłużej w niej siedzimy, tym bardziej doceniamy atmosferę. Rewelacyjnie zbilansowane opisy i dialogi, a w zasadzie rozkazy i odzew na nie, tylko pozornie z daleka od emocji i zawirowań głosu. Konfrontacja ze śmiercią ukazana z wyczuciem, niby oszczędnie i niebezpośrednio, a jednak silnie pobudzająco wyobraźnię. Książka powstała sześćdziesiąt pięć lat temu, a wciąż potrafi wciągnąć w interesujące przesłania, cieszyć barwną fabułą, przyciągać osobowością kluczowej postaci. Klasyka marynistyczna, która nie ma się czego wstydzić.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura marynistyczna, 320 stron, premiera 21.07.2020 (1955), tłumaczenie Jerzy Łoziński
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

CO ZA OHYDA!

ERIKA ENGELHAUPT

"Ewolucja nie determinuje w sposób absolutny ludzkiej kondycji. Ludzie zmieniali się i nadal będą się zmieniać na różne zaskakujące sposoby."

Wiele elementów, zjawisk i okoliczności, otaczających nas w codziennym życiu, sprawia, że na myśl o nich natychmiast dostajemy gęsiej skórki, przywołują głębokie lęki, kojarzą się z obrzydzeniem, uruchamiają odruchy ucieczki. Niektórych tematów nie chcemy tykać, ponieważ niekomfortowo czujemy się myśląc i rozmawiając o nich, przekraczają granice tolerancji, dobrego smaku, stały się tabu. Wydają się odrażające, odstręczające, odpychające, przerażające. Czasem dziwne i krępujące, kiedy indziej drastyczne i makabryczne. Ale i tak znajdą się śmiałkowie, którzy to właśnie nimi zajmą się od strony naukowej, poddadzą badaniom, analizom i interpretacjom. Jeszcze inni, jak dziennikarze i pisarze, poświęcą im uwagę, szczegółowe opisy i zbiorczy podsumowania. Zaś my, czytelnicy, chętnie damy kręcić się w tego typu osobliwości, podążając ciekawością za tym, co jednocześnie odpycha i przyciąga.

Erika Engelhaupt, posiada biologiczne wykształcenie i jest entuzjastką informacji o absurdalnych aspektach naszych ciał, ziemi i wszechświata. Z pasją dzieli się tym, co uda się jej odkryć i zrozumieć. Książka zawiera krótkie różnotematyczne teksty, barwnie i intrygująco naświetlające mniej lub bardziej znaną wiedzę, zajmująco przytaczające dane, frapująco odwołujące się do tego, co jeszcze niedawno okryte było mrokiem milczenia, wstydu, zacofania. Porusza zagadnienia śmierci, przykładowo w otoczce głodu makabry, nekrobiomów, osobliwej behawiorystyki psów. Ukazuje to, co antypatycznie drażni zmysły, jak choćby jedzenie owadów, nieprzyjemne zapachy, miejsca przestępstw, góry tłuszczu w miejskich kanałach. Uświadamia źródła nietykalności pewnych rzeczy, jak transplantacja głowy, kanibalizm, miesiączkowanie w kosmosie, nekrofilia. Wyjaśnia, dlaczego niektóre zwierzęta, w tym muchy, szczury, karaluchy, roztocza, najchętniej trzymalibyśmy z dala od nas. Zagląda też w wydzieliny i wydaliny ludzkiego ciała, a także przygląda się niezwykłym pułapkom, w które potrafią wpaść nasze umysły.

Narracja przyjemna, lekka, nośna, pozbawiona naukowego żargonu, zatem łatwo i entuzjastycznie przemyka się po stronach publikacji. Logiczny podział na obszary porządkuje przekazywaną wiedzę i klarownie zazębia wszystko w całość. Tytuł na tyle mnie wciągnął, że żarliwie poznałam go w jeden wieczór czytelniczy. Wiele informacji nie okazało się nowością, ale kilka naprawdę mną wstrząsnęło, zszokowało, zaskoczyło. Od razu nasuwała mi się myśl, jak niewiele wciąż wiemy o nas samych, a jednocześnie snujemy ambitne plany o podbiciu kosmosu. Podobnie jak z wiedzą o świecie oceanów, która jest mniej zbadana niż powierzchnia Księżyca. Choć wnikałam w ohydne treści, to jednak mnie intrygowały, przyciągały, fascynowały. To jakby wyłapywanie piękna w fałszywej brzydocie, nadawanie sensu pozornym idiotyzmom, odnajdywanie obiektywizmu w ekstremalnych emocjach, czy czerpanie przyjemności z tego, z czego na zdrowy rozum nie powinno się. Nieco inne niż zazwyczaj spojrzenie na dorobek naukowy, zadziwiające ludzkie odruchy, silnie zakorzenione obawy, a wszystko podszyte nutą dobrego humoru.

4.5/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa (biologia), 336 stron, premiera 15.07.2020
tłumaczenie Andrzej Goździkowski
Książkę "Co za ohyda!" zgarnęłam z półki "popularnonaukowe".

czwartek, 20 sierpnia 2020

POD KLUCZEM

RUTH WARE

"Duchom by się to nie spodobało..."

"W ciemnym mrocznym lesie" i "Gra w kłamstwa" to książki Ruth Ware, które zrobiły na mnie mocne dobre wrażenie, dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną. A "Pod kluczem" spodobała mi się jeszcze bardziej, ochoczo przechodziłam przez rozdziały, niecierpliwie zastanawiałam się, dokąd prowadzi scenariusz. Fabuła wymykała się przewidywalności, kilka elementów uniemożliwiało trafne określenie przypuszczalnej kontynuacji, stwarzało pożywne warunki do frapującego snucia rozległych tez. Chętnie weszłam w zabawę w wysuwanie interpretacji, rozgryzanie okoliczności tak, aby nie kluczyć.

Długo dawałam się nabrać podsuwanym fałszywym tropom, nie wychwytywałam odpowiednich brzmień, co czyniło poznawanie przybliżanej historii ciekawym i atrakcyjnym. W wolnym rytmie powieści pojawiały się mocno zakręcone wiry akcji, pobudzające do śledzenia tego, co przytrafiało się głównej bohaterce. A trzeba przyznać, że zadziwiających zbiegów okoliczności i incydentów sporo się nagromadziło. Szalenie odpowiadało mi zakończenie, takiej melodii nie spodziewałam się. Myślałam, że pójdzie utartym szlakiem podobnych książek, może pojawi się nadzwyczajna nuta, a jednak doszło do mega zaskakującego obrotu, muzyka wybrzmiała czymś chrapliwym, jednocześnie łagodnym. Warto postawić na tytuł, zapewni interesującą rozrywkę z dreszczykiem.

Rowan podejmuje pracę w charakterze opiekunki dzieci. Skusiło korzystne wynagrodzenie, zagwarantowany własny pokój, rozciągające się przepiękne widoki z bogatej rezydencji na okoliczną przyrodę. Rodzina Elincourtów wydaje się wieść nieco osobliwe życie, do którego Rowan nie jest przyzwyczajona, lecz właśnie kilka bonusów posady przyciąga niczym magnes. Wśród okolicznych mieszkańców chodzą słuchy, że rezydencja jest nawiedzona, zaś jej historia bogata w tragedie. Nowi właściciele, architekci, zachowali wiktoriańską duszną przeszłość domu, ale połączyli stare z nowym, dodali kosmiczną ultranowoczesność. Już pierwszego dnia Rowan spotyka się z dziwacznymi zdarzeniami, które z każdym dniem tylko zyskują na intensywności. Sprawy przybierają niepokojące odniesienia. Wkraczamy w mroczne tajemnice przyciągające ku niebezpiecznym strefom. Zastrzeżenie mam do mało realnego zachowania Rowan jako opiekunki czwórki dzieci, kładę je na karb specyficznej sytuacji i dużego rozstrzału wieku podopiecznych.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller, 412 stron, premiera 02.07.2020 (2019), tłumaczenie Anna Tomczyk
Książkę „Pod kluczem” zgarnęłam z półki „kryminały”.

środa, 19 sierpnia 2020

ŚMIERTELNE KŁAMSTWA

SARAH A.DENZIL

"To się nie powinno zdarzyć... Nigdy nie uda mi się znaleźć w tym sensu i nigdy nic nie będzie w porządku."

Miałam już okazję poznać dwie książki Sarah A.Denzil ("Morderczyni" i "Milczące dziecko"), zrobiły na mnie mocne wrażenie, chętnie poruszałam się w ich obszarze, przygody zakończyłam z poczuciem satysfakcji. Trzecia, "Śmiertelne kłamstwa", nie przemówiła tak frapująco. Owszem, dobrze mi się ją czytało, lekko mknęło po scenariuszu zdarzeń, lecz mimo licznych tajemnic i podsycanych scen niepewności, w których lubię się obracać, nie czułam napięcia silnie przykuwającego do stron powieści, nie intensyfikowało się niecierpliwe wyczekiwanie, co będzie dalej. Pomysł na fabułę zaliczam do ciekawych, obsadę osobowości sióstr trafnie dobraną, a obraz małomiasteczkowej mentalności zgrabnie odmalowany.

Jednak, jak wspomniałam, nie wszystko wybrzmiewało przekonująco, odczuwałam niedosyt intrygującego drażnienia czytelniczej wyobraźni, wciągania w pragnienie rozwiązania zagadki kryminalnej, wartkiego nakłaniania do snucia interpretacji. Choć kluczowe postaci ukazały się z atrakcyjnej strony, nie przywiązałam się do nich. Momentami łapałam się na tym, że chciałam, aby akcja weszła wreszcie na wyższe obroty wątpliwości i dreszczy emocji. Dopiero pod koniec książki wyszłam z marazmu powielania tego samego. I wówczas scenariusz zdarzeń nareszcie przyjął pożądaną dynamikę, atrakcyjność i efektowność. Wiele się działo, niemal w każdej chwili wkraczało na scenę coś nowego. Błyskawicznie dokonywały się zwroty akcji, tak jakby autorka chciała nadrobić to, z czym się wstrzymywała w poprzedniej odsłonie książki. Trzeba przyznać, że fantastycznie jej to wyszło, zręcznie powiązała wątki, udzieliła wyczerpujących odpowiedzi na pojawiające się pytania, rozwiała nagromadzone wątpliwości. Dlatego uśredniam notę oceny po spotkaniu z thrillerem, liczyłam na bardziej pogłębiony nurt psychologiczny, brakowało mi kilku elementów, ale w ostatnich rozdziałach Denzil potrafiła mocno uderzyć w porywające tony.

Buckthorpe sprawia wrażenie spokojnego miasteczka, lecz mieszkańcy doskonale wiedzą, że skrywa różne mroczne sekrety. Dziesięć lat temu, w niewyjaśnionych okolicznościach, znika nastolatek Samuel Murray. Tragedia kładzie się cieniem na społeczne relacje, zwłaszcza między rodziną Murrayów, rodzicami i bratem Samuela, a siostrami Heather i Rosie, przyjaciółkami Samuela. Studnia skrywanych sekretów wydaje się nie mieć dna, nawet bliskie sobie osoby nie potrafią w pełni obdarzyć się zaufaniem, a prawda usilnie pragnie wymknąć się na powierzchnię. Społeczność Buckthorpe zdaje się nie akceptować sióstr, zwłaszcza starszej, a one po śmierci matki, odświeżają między sobą dawne zatargi. Niewiele potrzeba, aby wybuchła iskra przemocy i nienawiści, doszło do niebezpiecznych sytuacji, dały znać najciemniejsze siły ludzkich obsesji.

4/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 374 stron, premiera 02.07.2020 (2019), tłumaczenie Joanna Grabarek
Książkę "Śmiertelne kłamstwa" zgarnęłam z półki "kryminały".

wtorek, 18 sierpnia 2020

NIEULĘKŁY

JACK CAMPBELL

ZAGINIONA FLOTA tom 1

"Legendy mogą stanowić inspirację, ale kiedy przychodzi czas na działanie, nie na wiele się zdają."

Sympatycznie spędziłam czas, dostałam to, czego oczekiwałam, rozległe podróże w kosmosie i szczegółowe strategie walk wrogich flot. Rozgrywki odbywały się w przestrzeni międzygwiezdnej, jedynie na moment odwołano się do powierzchni planet, co mnie szalenie odpowiadało, gdyż miałam chęć przeżyć coś innego niż przez ostatnie miesiące przygód czytelniczych. Pierwszy tom pomyślnie otworzył serię, wiele się działo, zdarzenia szybko następowały po sobie, było ciut przewidywalnie, gdyż dokładnie zdefiniowano obszar dobra i zła, ale obrany kierunek dał solidne podwaliny pod stworzenie wieloodcinkowej serii. Cieszę się, że właśnie po ten tytuł zdecydowałam się sięgnąć na zmianę klimatu, udanie zrelaksowałam się, zachowam przyjemne wspomnienia.

Po stu latach podjęty z kapsuły ratowniczej kapitan John Geary marzy jedynie o tym, aby zaszyć się na statku "Nieulękłego" i w samotności porozmyślać o swoim losie. Jednak niespodziewanie została mu powierzona rola głównodowodzącego nad resztkami floty Sojuszu, która znalazła się w ekstremalnie niebezpiecznej sytuacji. Geary stopniowo rozkręca się jako przywódca, odświeża zachowania właściwe temu, kogo wyznaczono do uratowania życia tysięcy osób. Jego misja nie należy do łatwych, musi zadbać, aby władze Sojuszu otrzymały wyjątkowo cenny przedmiot, który może przynieść zwycięstwo w całym konflikcie. A stulecie nieprzerwanej wojny odcisnęło piętno zarówno na Sojuszu, jak i Syndykacie. Żadna ze stron nie wygrywa, a ponosi ogromne straty w sprzęcie i ludziach, nie odnosi przy tym żadnych korzyści. Geary staje do konfrontacji z siłami wroga, niechęcią podwładnych, prymitywnym trybem prowadzenia wojny, zmienioną mentalnością wojskowych, wszechobecną silną legendą, jaką otaczana jest jego osoba.

Podobał mi się pomysł na fabułę, uwzględnienie elementów wysokiej technologii rzeczywistości wirtualnej, wybiegnięcie poza zwykłe metody podróżowania między systemami gwiezdnymi, jak skoki nadprzestrzenne. Autor nie wprowadził zadziwiających rozwiązań, nie rozpisywał się, jak co działa, koncentrował na głównej postaci, sporej metamorfozie, jaką musi przejść, czego musi się nauczyć, jak przedefiniować tożsamość, jak przekonać do siebie ludzi, jak stworzyć popierający go front dowódców poszczególnych jednostek gwiezdnych. Portret Johna przekonał mnie, wiele cech psychiki świetnie ze sobą korelowało, czyniąc ją atrakcyjną. Bynajmniej nie jest to postać supebohatera, poznajemy zarówno jego zalety, jak i wady, co sprawia, że staje się nam bliższy. Czy ktoś tak bardzo odmienny od reszty załogi, wypływający z dalekiej przeszłości, jest w stanie podnieść morale przyszłych pokoleń, stworzyć zgrany zespół, wyprowadzić Sojusz z pułapki, ocalić flotę od zagłady, a może nawet za jakiś czas przechylić szalę w kierunku zwycięstwa?

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 381 stron, premiera 24.07.2020 (2006), tłumaczenie Robert J. Szmidt
Teksy ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

niedziela, 16 sierpnia 2020

DŻINN

GRAHAM MASTERTON

[PRZEDPREMIEROWO]

"To, że coś działo się dawno temu, nie oznacza wcale, że było tylko wytworem czyjejś fantazji."

Zgrabnie i harmonijnie napisany horror, zawiera elementy, które oczekuję po tym gatunku literackim, z uwzględnieniem klasycznych nut, gdyż książka powstała w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku. Mamy zatem stopniowo narastające napięcie, rozpoczynające się od drżenia lęku, prowadzone przez niepokój i poruszenie, kończące się strachem i paraliżem wyobraźni. Główny bohater, Harry Erskine, przedsiębiorczy jasnowidz znany z cyklu "Manitou" ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), przechodzi przez powyższe etapy, starając się dowiedzieć z czym nadprzyrodzonym ma do czynienia tym razem, a następnie podejmuje odważną próbę stawienia temu czoła. 

Horror wypełniają sceny krwawej brutalnej przemocy, masakrycznych ran i odkrytych wnętrzności, jednak dziś, po mega licznych filmowych produkcjach w tym klimacie, wzbudzają już mniejsze obrzydzenie i wstręt niż kiedyś, niejako oswoiliśmy się z takimi scenami. Zatem, chociaż dziwnie to zabrzmi, powieść należy do lekkich i gładkich do poznania dreszczowców, na sympatyczne ożywienie zmysłów, najlepiej na czytanie w nocnej scenerii, tak aby dodać rozrywce ostrzejszej pikanterii. Podobało mi się, zarówno od strony ciekawego pomysłu na fabułę, wyrazistej kreacji głównej postaci, zgrabnego budowania napięcia, jak i narzucenia przyjaznego stylu narracji. Jest coś szczególnego i przyciągającego w twórczości Grahama Mastertona, że mam do niej słabość, lubię po nią sięgać, bez względu czy po nowe, czy po stare książki, każda ma pożądany pazur kreatywności, lekkość przywoływania paranormalnych obrazów, łatwość wprowadzania w relaks.

Jak wskazuje tytuł, "Dżinn", poruszamy się w obszarze złych monstrualnych demonów, mściwych duchów żywiołów, odrażających arabskich czarnoksiężników, pozagrobowego życia, emanacji nieznanych zwykłym śmiertelnikom, tysiącletnich mitów i ostrzegawczych legend islamskich. Mistyczny przedmiot ze starożytnego folkloru Środkowego Wschodu, który okrywa wielowiekowa tajemnica, oraz przywary ludzkie, w tym wybujałe ambicje i pragnienia, stają się inicjatorami przerażających wydarzeń. Złamanie pieczęci artefaktu wywołuje natychmiastową śmierć, gdyż skryty w nim duch jest istotą potężną i wrogą wobec ludzi. I właśnie z czymś tak nadnaturalnym ma do czynienia Harry Erskine. Wraz z grupą osób próbuje powstrzymać wydobywające się z dzbana niemierzone zło i osłabić działanie mocy astralnych. Czy uda się zapobiec nieszczęściu na masową skalę? Zerknij też na wrażenia ze spotkań z innymi książkami Grahama Mastertona przybliżonymi na Bookendorfinie, przygody detektyw Maguire ("Pogrzebani", "Martwi za życia", "Martwe tańczące dziewczynki", "Świst umarłych") i zakręcony thriller kryminalny "Wirus".

4/6 - warto przeczytać
horror, 184 strony, premiera 18.08.2020 (1977), tłumaczenie Mirosław Kościuk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

piątek, 14 sierpnia 2020

CZAS OGNIA I ŻELAZA

BJØRN ANDREAS BULL-HANSEN

JOMSWIKING tom 1

"Norny tkają nić losu każdego mężczyzny i każdej kobiety, my nic na to nie możemy poradzić."

Niepotrzebnie zwlekałam z sięgnięciem po nordycką sagę, pierwszy tom wspaniale wciągnął w świat wojowniczej natury skandynawskich ludów końca pierwszego tysiąclecia. Obawiałam wczucia w atmosferę, lecz pierwsze rozdziały przekonały mnie, że zdecydowanie warto spędzić z nią kilka wieczorów czytelniczych. Odpowiadał mi styl narracji, konsekwentnie prowadzący główne wątki i tworzący z wyczuciem otoczkę tamtych czasów. Niespokojne rytmy dalekiej prawdziwej historii interesująco przeplatały się z przygodami fikcyjnych bohaterów. 

Kluczowa postać zrobiła na mnie dobre wrażenie, z przyjemnością obserwowałam jej osobowość i tożsamość, ulegające ewaluacji od dwunastego roku życia do wczesnej młodości. Wyrazisty profil umożliwiał odnajdywanie przekonujących uzasadnień zachowań i zrozumienie postaw Torsteina. Ciepło przyjęłam też bohaterów z dalszych planów, reprezentowali mocno zróżnicowaną grupę. Czasem skrajnie odmienni, kiedy indziej złączeni wspólną misją. Naprawdę dobra obsada sagi, przejmowałam się wypełnianiem przeznaczenia, uważnie śledziłam odmienne barwy losów. Autor nie oszczędzał postaci, wystawiał na ciężkie próby, zmuszał do przekraczania granic psychicznej i fizycznej wytrzymałości, wplatał w skomplikowane, ale porywające wydarzenia. Nie zapomniał o zaprezentowaniu zwykłej codzienności, tak na chwilę wytchnienia, lepszego wczucia się w epokę.

Czasem było bezpośrednio, brutalnie i okrutnie, jak na wikingowskie klimaty przystało, a za chwilę łagodnie, romantycznie, z ciepłymi emocjami, jak znamienne dla rozbudowanych sag. Fabułę wypełniały bitwy, walki, potyczki, spiski, akcje powiązane śpiewem miecza, ale też bogaty opis zwykłej ówczesnej codzienności. Wkraczałam w świat chciwych królów, żądnych krwi dzikich plemion, plądrujących wojsk, morskich piratów, pogańskich bractw, zadziwiających uzdolnieniami rzemieślników. Dostrzegałam dysproporcje władzy, bogactwa, kultury i statusu społecznego. Wszystko otulały elementy skandynawskiej mitologii, ciekawych legend, magicznych nawiązań, runicznych wróżb. Czy Torsteinowi, synowi Tormoda, udało się uniknąć losu niewolnika? Czy zdołał odnaleźć brata Bjørna? Dokąd zaprowadziły go nabywane umiejętności i kształtowane przekonania? Jak połączył mieszane odczucia z koniecznością wypełnienia powierzonych misji? Jestem niezmiernie ciekawa drugiej odsłony sagi, czeka na półce, za kilka dni spotkam się z nią.

5/6 - koniecznie przeczytaj
powieść historyczna, 688 stron, premiera 19.06.2019 (2017)
tłumaczenie Maria Sibińska i Katarzyna Michniewicz-Veisland
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

wtorek, 11 sierpnia 2020

TYGIEL ZŁA

 JAMES ROLLINS

[PRZEDPREMIEROWO]

SIGMA FORCE tom 14

"Ciemność nigdy naprawdę nie odchodzi. Tylko wzbiera i opada jak fala."

Klimaty sensacji w wykonaniu Jamesa Rollinsa szalenie mi odpowiadają, żarliwie zanurzam się w ich brzmieniach, oddaję radości niecierpliwego czytania, najczęściej pochłaniam w jeden dzień, bez zbędnych postojów. Wartki scenariusz zdarzeń, zaskakujące zwroty akcji, umiejętne trzymanie napięcia, wyraziste sylwetki postaci, oraz wartość dodana powieści, możliwość zerknięcia na współczesne problemy, z którymi spotyka się człowiek, społeczeństwo i cywilizacja, poddanie ich ocenie i interpretacji. Bierzemy udział w fascynującej zabawie w odkrywanie zagmatwanych tajemnic, rozszyfrowywanie teorii spiskowych, uaktywnianie tajnych organizacji. Rollins w bardzo naturalnym stylu wplata do fikcji mnóstwo faktów, nadaje przybliżanej historii cech realności i prawdopodobieństwa. Tak jak w poprzednich tomach, członkowie Sigmy zmuszeni są ratować świat bazując na rozległej wiedzy i wyjątkowych umiejętnościach. Sprawdzają się zarówno jako fenomenalnie wyszkolone jednostki, jak i perfekcyjnie współpracujący zespół mega indywidualności. Nie mogło zabraknąć osób spoza stałej listy bohaterów, tak aby wprowadzić świeży powiew interesujących osobowości. Tomy serii  można czytać niezależnie od siebie, jednak w celu wychwycenia szczegółów z losów postaci, znaczących punktów z przeszłości, szczególnych cech osobowości, czy dobrego humoru sytuacyjnego, bardziej skorzysta się na kolejnym zaznajamianiu się z odsłonami cyklu.

Pomysł na fabułę czternastej przygody bazuje na dwóch członach. Jeden oscyluje wokół odwołań do średniowiecznej hiszpańskiej inkwizycji i palenia czarownic na stosie, kultu świętych patronek, czarnej magii, starożytnych rytuałów zakonnych. Drugi odwołuje się do lęków wobec rozwiniętej humanoidalnej sztucznej inteligencji, wyścigu w stworzeniu samoświadomej sztucznej inteligencji, wizji potęgi technicznej w zakresie superinteligencji trudnej do ogarnięcia przez ludzkie zmysły. SI przynosząca wymierne korzyści społeczne, ekonomiczne i polityczne, jak najbardziej, ale również dająca dostęp do możliwości manipulacji całym światem, zapewniająca potężną władzę w rękach nielicznych. Śledzimy walkę dobra ze złem, wolności z kontrolą, postępu z uwstecznieniem, ciekawości z ignorancją, światła z ciemnością. Do końca nie wiadomo, kto jest wrogiem, a kto sprzymierzeńcem. Czy uda się powstrzymać wybujałe ego fałszywych wizjonerów? Dostrzec na czas zagrożenie niekontrolowanych badań nad SI? Przewidzieć zamiary inteligencji nieskończenie przewyższającej zdolności rozumowe człowieka, nieśmiertelnej na tyle, aby planować stulecia? Autor dostarcza materiału do frapujących przemyśleń, pozwalających, choć w drobnym stopniu, zerknąć w daleką przyszłość, jedną z wielu wersji tego, kim może stać się człowiek, albo nawet, czy nie stanie się architektem własnego końca. Intrygujące zaczytania z serii "Sigma Force" przybliżone na Bookendorfinie: "Burza piaskowa", "Mapa trzech mędrców", "Czarny Zakon", "Wirus Judasza", "Ostatnia wyrocznia", "Klucz zagłady", "Kolonia diabła", "Linia krwi", "Oko boga", "Szósta apokalipsa", "Labirynt kości", "Siódma plaga", "Diabelska korona". Zerknij też na "Amazonia" i "Wyłącznik awaryjny". Niecierpliwie wyczekiwać będę kolejnych książek Rollinsa.

5/6 - koniecznie przeczytaj
sensacja, 446 stron, premiera 12.08.2020 (2019), tłumaczenie Danuta Górska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

SEKRETNE ŻYCIE PISARZY

GUILLAUME MUSSO

[PRZEDPREMIEROWO]

"Im bardziej chcesz co ukryć, tym bardziej ludzi to fascynuje."

Drugie spotkanie z twórczością Guillaume Musso, wcześniej zapoznałam się z "Tą chwilą", która dostarczyła mi przyjemnie intrygujących wrażeń. Na "Sekretne życie pisarzy" zdecydowałam się ze względu na tytuł przyciągający wyobraźnię. Nie zawiodłam się, mnogość tropów tajemnic do podążania zaimponowała mi. Fabułę zgrabnie skonstruowano w szufladkowym formacie, w każdej przegródce skrywały się zagmatwane prawdy dopominające się odkrycia. Przykurzone dwudziestoma latami milczenia, nie od razu przebijały się na powierzchnię.

Autor prowadził krętymi korytarzami ludzkich losów, wskazywał długie cienie mrocznych kłamstw, płynnie łączył osobiste i zawodowe sfery życia bohaterów. Zerkając na lustrzane odbicia aury twórczości literackiej, obdzierał ją z idealistycznych obrazów, pokazywał to, co skrywa się po drugiej stronie, poza piórem i papierem. Liczne cytaty znanych twórców i nawiązania do ich postaw nadawały opowieści specyficzny klimat. Świetnie się w nim odnalazłam i chętnie zanurzałam w poznawaniu ciągu dalszego. Nie była to powieść napisana z rozmachem, ale potrafiła dostarczyć atrakcyjnych przyjemnych doznań, odwołać się do emocji, zaskoczyć przebiegiem wydarzeń, z różnych stron naświetlić klisze tragicznego incydentu z przeszłości.

Nathan Fawles, popularny i lubiany francusko-amerykański pisarz, wiele lat temu zdecydował się na samotność. Zaszył się w pięknej posiadłości na kameralnej wyspie, gdzie dni upływały mu w zwolnionym tempie. Kategorycznie stronił od ludzi, a zwłaszcza reprezentantów świata mediów. Od decyzji o wycofaniu się ze sfery publicznej konsekwentnie trwał w postanowieniu całkowitego porzucenia sztuki pisarskiej. Jednak młodej szwajcarskiej dziennikarce udało się przebić jego milczenie wciągając mężczyznę w swoistą grę. Na scenę wkroczył również pracownik lokalnej księgarni, aspirujący do pisarstwa, znacząco dodał kolorytu przybliżanej historii. Odnalezienie ciała martwej kobiety, w dramatycznie inscenizowanych okolicznościach, zdynamizowało akcję, przeprofilowało postrzeganie odseparowanej od stałego lądu Beaumont, jej mieszkańców, przywołanych postaci. Jak wiele zmiennych obliczy mogła przybrać zaledwie jedna prawda?

4.5/6 - warto przeczytać
thriller, 286 stron, premiera 12.08.2020 (2019), tłumaczenie Joanna Prądzyńska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.