środa, 31 marca 2021

HOMO BIOLOGICUS

PIER VINCENZO PIAZZA

"Biologia nadaje życiu sens."

Przykład literatury popularnonaukowej, po jaką sięgam z ogromnym zainteresowaniem, co więcej, która od pierwszych rozdziałów mocno angażuje. Zanurzam się w klimatach pobudzających intelektualnie, podważających ogólnie przyjęte teorie, podsuwających nowe myśli, zaskakujące interpretacje i nieszablonowe pomysły. Pier Vincenzo Piazza spogląda na biologię z innego niż dotychczas ujęcia, nadaje szeroką perspektywę, znamionuje kierunek przyszłego rozwoju. Ciekawe spostrzeżenia, wciągające rozważania, przemawiające do wyobraźni przykłady, frapujące podsumowania. Odwracanie na lewą stronę tego, co dotychczas było na prawej, i próba połączenia obu obrazów. Nowe podejście nie sprowadza już istoty człowieka do materii, ale używa materii, by wyjaśnić naturę człowieka i w końcu ją zrozumieć. Język narracji przyjazny i przejrzysty, ale bez zbędnej prostoty i usilnego wyrzekania się naukowego żargonu. Materiał logicznie uporządkowany, partie myśli podzielone na małe segmenty. Tytuły i podtytuły trafnie wskazują moment rozważań, w którym znajdujemy się.

Natura ludzka jest złożona, skomplikowana, wielowarstwowa. Jej postrzeganie opiera się na dwóch filarach, materialnym i niematerialnym. Wieki potwierdzaliśmy wyszczególnienie dwóch cząstek życia, ciała i duszy, taką utrwalaliśmy koncepcję istoty ludzkiej. Dwoistość ściśle wkomponowaliśmy w odbiór siebie samego i innych. Autor przekonuje, że za niewyobrażalnymi możliwościami, jakich dorobiła się cywilizacja dwudziestego pierwszego wieku, spektakularnego postępu wiedzy i technologii, jeszcze nieśmiało, ale pojawia się odmienne rewolucyjne widzenie. Współczesna wiedza biologiczna pozwala wznieść się do poziomu niematerialnej natury człowieka, nie odrzucać jej, a akceptować, czynić realną. Następuje godzenie niematerialnego z materią. Co więcej, umysł i biologia są niezwykle zmienne, żywią się środowiskiem, kształtują doświadczeniami życiowymi, na przekór myśli, że biologia to owoc niezmiennego genetycznego dziedzictwa. Zaskakujące wskazywanie względnej stabilności naszej osobowości. Z omawiania materii przechodzimy do aspiracji, koncepcji wolności przeżywania i rozwoju, zrozumienia sensu życia i miejsca człowieka we wszechświecie, katalizowaniu entropii i tożsamości. Pod koniec, zaglądamy w strefę nadmiaru, norm i normalności, wad i chorób, w tym otyłości i narkomanii. Zafascynowały mnie zagadnienia historycznych i obecnych odkryć neurologicznych, polifonii białek, skali interpretacji komórki jako miasta, organizmu jako galaktyki, homo endostaticusa, homo exostaticusa i homo interstaticusa.

4.5/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa (biologia), 384 strony, premiera18.11.2020 (2019)
tłumaczenie Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

wtorek, 30 marca 2021

KOBIETA W CZERNI. RĄCZKA

SUSAN HILL

Wielką frajdę sprawiły mi dwie niewielkich rozmiarów powieści grozy, przyjemnie podrażniły wyobraźnię, dostarczyły rozrywki z dreszczem najwyższego poziomu. Szybko odnalazłam się w zwinnie i harmonijnie wytworzonym klimacie, owianym gęstą mgłą i groźnymi tajemnicami. Narracja fenomenalnie prowadziła po intrygującym i wciągającym scenariuszu zdarzeń. Zgrabnie zaciskały się pętle widmowych postaci, czysto wybrzmiewały zatrważające dźwięki, przenikliwe pojękiwania wiatru, melancholijne ptasie okrzyki, rozdzielające niebo błyskawice. Intensyfikowała się czerń istot, którym rozum nie przydzielał praw do istnienia. Obsesja, opętanie, zemsta, groźba, zawziętość, cierpienie, gniew, opanowały klaustrofobiczne przestrzenie. Susan Hill nadawała krótkie sygnały zdradzające, co będzie się dalej działo, podrzucała małe tropy, zagadkowe aluzje, mnożyła nieprzeniknione przemilczenia, zawoalowane ostrzeżenia. Wyczuwałam ich zdradliwość, dzikość i upiorność. Postaci mierzyły się z czymś nienamacalnym i niewyjaśnionym, a przy tym posępnym, zwodniczym, wykradającym zdrowe zmysły, zagrażającym zdrowiu psychicznemu.

"To zastanawiające, jak potężną siłą potrafi być sama ciekawość."
W "Kobiecie w czerni" wkroczyłam w odległy zakątek Anglii, z karłowatymi drzewami, rozległymi pastwiskami i monotonnymi wrzosowiskami, usytuowaną na szczycie skarpy posiadłość Monk's Piece. Obowiązek zawodowy przywołał Arthura Kippsa do wypełnienia testamentu starszej pani. Prawnik z młodzieńczą niefrasobliwością zdecydował się na pobyt w miejscu odciętym między odpływami. Z czasem wyczuwał coraz większą aurę zagubienia i odludności szarego budynku, otoczonego grząskimi mokradłami i dorzeczem. Sąsiadujące ruiny cmentarzyku wydawały się skrywać zgubne sekrety. Narastało wrażenie ponurości i odpychania, nasilał się niepokój, krew mroziła w żyłach, prawda zbliżała do okropności, ludzki dramat nie miał końca. Wszystko oplatał barwnie i sugestywnie odmalowany wiktoriański szyk. Opisy i wypowiedzi bohaterów były nim przesiąknięte. Genialne zakończenie, wydawało się, że dobrze je przewidywałam, w ostatniej scenie przekonałam się, że jednak nie, a to szalenie pożądane doznanie czytelnicze.

"Jakże szybko rzeczy popadają w zapomnienie".
"Rączka" też trzymała w uścisku lęku i poczucia nadchodzącego zła, lecz obracałam się we współczesnych czasach. Zamiast zaniedbanego nawiedzonego domu dostałam zdewastowany nawiedzony ogród, przy przesiąkniętym zgnilizną i zbutwieniem budynku, rozpadającym się kawałek po kawałku. Adam Snow to antykwariusz podróżujący po świecie w poszukiwaniu książek. Kiedy wracał od klienta do domu, przyciągnęła go magnetyczna siła opuszczonego domostwa. W odzyskanym przez dziką przyrodę ogrodzie doświadczył niezrozumiałego, z jednej strony budzącego skrajną trwogę, z drugiej otumaniającego dziecięcą niewinnością. Snow chciał jak najwięcej dowiedzieć się o tym miejscu, zrozumieć, co mu się przytrafiło. Autorka wystawiła głównego bohatera na nocne zmory, ataki lęku i dręczące myśli. Sprawiła, że jego wyobraźnia i nerwy napięły się do granic, a presja wyjaśnienia zagadki nieznośnie urosła. I ponownie, finalna odsłona zaskoczyła, nie wybrzmiała tak, jak się spodziewałam, głębiej weszła w mroczność.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura grozy, 344 strony, premiera 02.02.2021 (1983, 2010), tłumaczenie Jerzy Łoziński
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

poniedziałek, 29 marca 2021

WYPYCHACZ ZWIERZĄT

JAROSŁAW GRZĘDOWICZ

"Czasami najlepsze są te rzeczy, których wcale nie widać."

Książka intrygująco wypełniła wolny czas, różnorodność opowiadań sprawiła, że interesująco pochłaniało się jedno po drugim. Niemal w każdym aspekcie bardzo dobrze odnalazłam się w publikacji. Podeszła umiejętnie wytworzonym klimatem, bez względu na rzeczywistość, w której się obracałam. Przyjemnie poprowadziła stylem narracji, a przede wszystkim, ciekawie odniosła się do wielu spostrzeżeń o otaczającej nas rzeczywistości, jednolitej i kontrastowej, monotonnej i barwnej, wyciszonej i krzyczącej. Interpretacja zależała od strony przybliżenia. Niezwykła umiejętność Jarosława Grzędowicza do tworzenia miniatur, dokładnie przemyślanych, atrakcyjnie podanych, nasyconych treścią, skłaniających do refleksji.

"Hobby ciotki Konstancji" z nawiedzonym domem, przenikaniem światów i twistowym finałem, natychmiast mnie urzekło. "Zegarmistrz i łowca motyli" umożliwiło podróż w czasie, dało dostęp do strumienia zabawy w historyczne ujęcia, co by było, gdyby, w wybieranie prawdziwości wersji, z fantastycznie zaskakującym zakończeniem. "Nagroda", zastanawiające, jak na kilku stronach udało się celnie uchwycić nonsens korporacyjnego życia. "Buran wieje z tamtej strony" zmroził syberyjskim klimatem, zestawił sprzeczne światy, udanie skonstruowane, tylko który prawdziwy, a który wyimaginowany? "Obrona konieczna" z czarnym humorem, rzutem na większy wachlarz praw przestępcy niż ofiary, jakże celnie w sedno. W rewelacyjnie mrocznym "Pocałunku Loisetty" zło przenosiło się z miejsca na miejsce, z człowieka na człowieka, z przedmiotu na przedmiot. Majstersztykiem była scena zamykania książki przez skazańca, złowróżbna zapowiedź powrotu, bo w końcu, czy czarne siły nie są wieczne, zwłaszcza gdy przyjrzeć się naturze człowieka? "Specjały kuchni Wschodu" sięgnęły do czarnych instynktów pokrzywdzonych, marzących o zatrważającej zemście na zimno, być może nawet bestialskim odpłaceniem się. Paskudne spojrzenie na zjadanie problemów, trawienie nienawiści i wydalanie negatywnych emocji.

"Farewell Blues" przerażająco prorocze, przytaczające absurdalność prawnego określenia każdej czynności codzienności. Ludzkość wytyczyła niebezpieczny kierunek, bezmyślnie nakręciła spiralę lawinowo pojawiających się zakazów, biernie oddała się w ręce obcej cywilizacji, zwolniła z myślenia i odpowiedzialności. "Weneckie zapusty" z karnawałową zabawą nieodpartych pokus, gorzej, gdy rozciągniętych na pozostałe dni roku. Tytułowy "Wypychacz zwierząt" zerkał na istotę egzystencji, pragnienie wyrwania z rąk śmierci ostatecznego zagrabienia, ale czy faktycznie nieodwracalnie? "Weekend w Spestreku" ze znakomitym rzutem oka na ekstremalne wypaczenie politycznej poprawności i skrajną postępowość społeczeństwa. Świetny pomysł z zestawieniem przeszłości nam znanej z prawdopodobnym scenariuszem przyszłości, a przecież wydawałoby się, że zrobiliśmy wszystko, aby od niego uciec. Wzruszyłam się przy "Trzecim Mikołaju" i to właśnie z niego pochodzi cytat. "Wilcza zamieć" w mitologicznym klimacie zamknęło książkę, wiatrem morskiej przygody, skandynawskiej tajemnicy i germańskiego przekleństwa.

5/6 - koniecznie przeczytaj
fantastyka, 470 stron, premiera 22.01.2021 (2006), ilustracje Dominik Broniek
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

niedziela, 28 marca 2021

CZERWONY LOTOS

ARKADY SAULSKI

ZAPISKI STALI tom 1

"W bitwie jest wiele chwały, jednak wcześniej należy przepłynąć przez ocean szkarłatu."

Sympatycznie spędziłam czas z powieścią, zgrabnie wprowadziła w japońskie klimaty, nadała ciekawą tonację przybliżanej historii, ubrała bohaterów w burzliwe losy, odcienie czerwieni, żółci i bieli. Znajome akcenty kultury azjatyckiej mieszały się z wymyślonymi elementami. Zauroczył mnie baśniowy wzór przygody, zgrabne przeplatanie się dawnych tajemniczych wierzeń, wyraziste odwołania do legend, barwne przywołanie mocy szacunku do tradycji. Niewątpliwie, znaczącą rolę odgrywała efektowna narracja, plastyczna i barwna, jednak miałam wrażenie, że coś momentami podcinało jej skrzydła, stopowało warunek szybowania wyobraźni, zrywało kontakt z głębią intrygi, wyciszało wskazane przedłużenie dźwięków. Chciałam większego rozmachu sugestywnego przedstawiania i bardziej emocjonalnych ujęć, wówczas nie wahałabym się wystawić książce wyższej oceny.

Arkady Saulski frapująco rozpisał emocjonującą walkę dobra ze złem, fantastycznie, że nie poddał jednoznacznej interpretacji, nie wystawił na jedynie słuszny kontrast światła i mroku, a uwzględnił złożoność natury człowieka. Atrakcyjnie nakreślonych bohaterów zaakceptowałam i polubiłam. Dostarczyli materiału do zajmującego poznawania i rozumienia, zatem chętnie śledziłam burzliwe losy. Wyraziste i przekonujące postaci umiejętnie połączono z życiowymi doświadczeniami i niebezpiecznymi misjami, choć wyczekiwałam większej wnikliwości. Fabułę wypełniono licznymi zdarzenia, wiele się działo, w dynamicznych rytmach, szybko przebiegałam po stronach książki. Sporo walk, ucieczek, pogoni, nasycenia ogniem, krwią i śmiercią, ale nie zabrakło odwołań do honoru, miłości, przyjaźni, nienawiści i zemsty. Arcymistrzowie walki i bezwzględni wojownicy, uosobienia demonicznych i anielskich cech, zaklęcia i iluzje drzemiące w ludziach i przedmiotach. Kentaro nie wywiązał się z funkcji, do której był szkolony przez mistrza, zawiódł w obronie swojej pani, tragicznie odeszła w przeszłość. Czy samurajowi uda się wytyczyć nowy wartościowy cel życia? Pozostawi za sobą smak klęski? Skoncentruje się na tym, co najważniejsze przed nim? Jak bardzo zagadkowa okaże się przyszłość i z kim przyjdzie mu ją przemierzać?

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 404 strony, premiera 19.02.2021
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

sobota, 27 marca 2021

SKŁODOWSKA

"To, co nas osłabia, równocześnie daje nam siłę."

Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy w ramach dzielenia się wrażeniami po obejrzeniu filmu "Skłodowska", to mało adekwatne tłumaczenie oryginalnego tytułu na język polski. Wydaje mi się, że "Radioactive" trafniej oddaje przesłania filmu, choć wybrany wariant lepiej niesie się promocyjnie. Wszystko kręci się wokół dwukrotnej noblistki, ale to radioaktywność wiedzie wiodącą rolę, to jej biografia. 

Film ukazuje trudne początki rozumienia radioaktywności, żmudne wyjaśniania zależności, konsekwentne porządkowanie wiedzy, ale też pokazuje praktyczne przełożenie odkryć. Widzimy migawki z dobroczynnego wspomagania leczenia nowotworów, wykorzystania mobilnych ambulansów rentgenowskich podczas operacji wojennych. Zerkamy także w historię Hiroszimy, Nevady i Czarnobyla. Takie ujęcia dają do myślenia, człowiek z wszystkiego jest w stanie uczynić niebezpieczną broń pozwalającą zdobyć przewagę mrocznej sfery jego natury.

Reżyserka Marjane Satrapi koncentruje się na karierze zawodowej Marii Skłodowskiej-Curie, uzupełnia ją najważniejszymi zdarzeniami prywatnymi. Udaje ukazać się ścisłe przeplatanie się elementów nauki, małżeństwa i macierzyństwa. Na pierwszy plan wysuwa się nauka, pragnienie wskazania i udowodnienia błędnych fundamentalnych założeń w dotychczasowym rozumieniu atomu, opowiedzenie się za postępem, przeświadczenie o rewolucji myśli, wiara w ludzkość. Małżeństwo Curie czuło, że "ich rad" emanuje na cały świat i go zmienia. Ich córka Irena wraz z mężem kontynuuje badania, nad sztuczną promieniotwórczością, para także otrzymuje Nobla. 

Interesująco wnika się w klimat epoki, paryskiej atmosfery, w której przyszło Skłodowskiej żyć, niekorzystną pozycję kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn, gdzie mylono pojęcia odwagi, determinacji i wolności u kobiet z arogancją, cynizmem i ksenofobią. Główne dominanty w osobowości Marii atrakcyjnie ukazane, Rosamund Pike nadaje odgrywanej postaci wyrazistego i prawdziwego pazura. Dobra charakteryzacja i kostiumografia. Film stanowi kolejny ciekawy wgląd w odkrywanie sekretów natury i życia wybitnego naukowca. Biografie Marii Skłodowskiej-Curie przybliżone na Bookendorfinie to "Maria Curie-Skłodowska. Złodziejka mężów. Życie i miłości" Iwony Kienzler i "Maria Skłodowska-Curie" Magdaleny Niedźwiedzkiej, poznajcie moje opinie.

4.5/6 - warto obejrzeć
tytuł oryginalny "Radioactive", biografia, produkcja Wielka Brytania, 105 minut
premiera 14.09.2019 (świat), reżyser: Marjane Satrapi
scenariusz Jack Thorne, obsada: Rosamund Pike, Sam Riley, Anya Taylor-Joy, Aneurin Barnard
Film obejrzałam dzięki współpracy z portalem DużeKa.pl

FARCRY. ODKUPIENIE

URBAN WAITE

"To, że go nie widzisz, nie znaczy, że go tam nie ma."

Czytam tak dużo książek, że rzadko udaje mi się wygospodarować czas na gry komputerowe, choć często mam chęć na odstresowanie się nawet zwykłą strzelanką, tak aby bezpiecznie dla siebie i innych wyrzucić zbędnie obciążające złe emocje, wirtualnie zejść na chwilę z drogi praworządności, ale najlepiej opowiedzieć się po stronie dobra i sprawiedliwości, nawet jeśli wymuszonych strachem, potem, bólem i krwią. Dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po oficjalny prequel Far Cry 5, gry z marca dwa tysiące osiemnastego roku, w której akcja rozgrywa się w fikcyjnym hrabstwie Hope w stanie Montana, gracz jako policjant ma za zadanie zniszczyć kult religijny o nazwie „Projekt u Bram Edenu”. Zanim zajrzę do gry, dobrze będzie znać jej kluczowe postaci i scenariusz zdarzeń poprzedzających.

Przyciągnęła mnie informacja, że w powieść można wchodzić bez znajomości gry, potraktować ją jako zwykły thriller. I faktycznie tak jest. Co prawda, na koniec powstaje wrażenie, że przydałaby się kontynuacja, ale o wywołanie takiego odczucia chodziło autorowi, zainteresować klimatem, historią i grą. Przyjemnie spędzany czas z książką, gładkie wchodzenie w intrygę, atrakcyjne śledzenia losów bohaterów, nawet jeśli przebieg akcji łatwo przewidzieć. Scenariusz zdarzeń wymieszany różnymi efektownymi incydentami, osadzonymi na zasadach panicznej ucieczki i bezwzględnego pościgu. Wiele dzieje się, w dynamicznych rytmach, nie ma czasu na wątpliwości i wahania, inaczej bez szans na przetrwanie, a presja czasu z każdą chwilą intensyfikuje się. Zagęszcza się atmosfera nieuniknioności, małych szans powodzenia niebezpiecznej misji, gromadzenia wrogich sił, rozprzestrzenia się wirusa pobożności atakującego wszystkich.

W środek środowiska religijnego fanatyzmu, zyskującego na potędze i brutalności, odważnie i z determinacją wbija się Mary May. Trzydziestolatka pragnie wyrwać ze szponów Kościoła Bram Edenu o trzy lata młodszego brata. Po śmierci ojca w podejrzanym wypadku samochodowym, Drew to jej jedyna rodzina, gdyż matka odeszła przed ojcem, też w niejasnych okolicznościach. Kierujący ruchem religijnym rosną w siłę, zdobywają szerokie rzesze zwolenników, coraz śmielej narzucają ograniczenia własnym członkom i osobom spoza kręgu. Mary May przymuszana jest do zaprzestania prowadzenia baru, a to jej jedyne źródło utrzymania i spuścizna po rodzicach. Czy kobieta zdoła przeciwstawić się potędze zła? Przemawia prowadzenie postaci myśliwego. Will Boyd, sześćdziesięciolatek zmagający się z rodzinną tragedią, żyjący na odludziu weteran wojenny, zapewnia żywność Kościołowi kłusownictwem. Dostąpi ocalenia czy ogni piekielnych?

3.5/6 - w wolnym czasie
thriller, 288 stron, premiera 27.02.2019, tłumaczenie Jakub Radzimiński
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

piątek, 26 marca 2021

UKŁAD IDEALNY

"Nie potrzebuję twojej zgody. Udało mi się przeżyć wojnę, przyjechać do Stanów, nauczyć się angielskiego, wychować dziecko i zrobić karierę. Więc uda mi się też poślubić fascynującego, kochającego i nieco młodszego mężczyznę."

Najbardziej w filmie przekonuje rewelacyjna gra aktorska. Vanessa Redgrave, jako najwyższej klasy profesjonalistka, fantastycznie oddaje portret starszej żony, kiedy tylko pojawia się na ekranie, mocno czuje się prawdziwość postaci. Z jednej strony elegancja, dystyngowana postawa, imponujące zawodowe osiągnięcia dziennikarki politycznej, z drugiej Elsa Brecht, zamożna wdowa, poszukująca antidotum na samotność, czepiająca się ostatniej szansy nie tyle na miłość, co bliskość z drugim człowiekiem. Intuicyjnie zdaje sobie sprawę, z jakim mężczyzną się wiąże, ale też świadomie ignoruje niepokojące symptomy. Seniorka pragnie wyciągnąć życia jeszcze kilka uśmiechów, pomóc partnerowi w karierze, przyjąć funkcję mentorki. Wyraziste spojrzenie w duszę osoby, wiele pokonała i osiągnęła w życiu, nadal odważnie trzyma się steru przeznaczenia.

Ulrich Mott to całkowite jej zaprzeczenie, wyjątkowo kontrastowa i tajemnicza postać. Christoph Waltz doskonale radzi sobie z oddaniem charakteru, spojrzenia na świat, wyznawanych wartości. Natychmiast jest coś, co w bohaterze uwiera, ale dopiero śledząc fabułę dowiadujemy się, co tak naprawdę nie pasuje. Charyzma ostro kłóci się z manipulacją, egoizm z usłużnością, wewnętrzny wizerunek z zewnętrznym, elitarność ze sławą. Mocne podkreślenia wyjątkowych kameleońskich umiejętności. Wiele przemawia na korzyść postaci, zaangażowanie, entuzjazm, opiekuńczość. Jedynie córka Elsy wysuwa silne zastrzeżenia wobec związku matki. Anette Bening ciekawie urozmaica fabułę obecnością Amandy. Pozostali aktorzy dopełniają opowieść, która, nie jest dokumentem, ale opiera się na faktach. Nagła śmierć Elsy uruchamia intrygujące dochodzenie, kto stoi za tragedią. Reżyseria nie jest najmocniejszą stroną filmu, ale była całkiem poprawna.

Przesłania płynące z filmu tylko potwierdzają moją niechęć wobec świata finansjery i polityki. Środowisk, w których zawsze jest coś za coś, ręka rękę myje, gdzie liczą się sławne nazwiska na promocyjnej liście, a nie faktyczne dokonania i zamierzenia.  Działanie w imię dobra staje się przykrywką dla finansowych i wizerunkowych korzyści. Przy jednym z obiadów dla znakomitych gości Ulrich wypowiada słowa stojące w kontraście do tego, czym jest, a czym powinna być polityka. Odnosi się wrażenie, że to nie służenie społeczeństwu, a służenie własnym celom, wybujałej ambicji, przerostu formy nad treścią, partykularnych celów. W pewnym momencie wystudiowany manieryzm staje się siłą napędową narcyzmu, kłamstwa i wybujałego ego. Sztuczność zastępuje prawdziwość. I nie ma znaczenia, na jakim etapie jest Ulrich, stażysty, kamerdynera, dyplomaty, korespondenta wojennego, uczestnika incydentu, świadka prawdy. Czyż na każdym kroku, w przekazach medialnych, nie spotykamy takich zasad funkcjonowania?

4.5/6 - warto obejrzeć
tytuł oryginalny "Georgetown", dramat, produkcja USA, 95 minut, premiera 27.04.2019 (świat)
reżyser: Christoph Waltz, scenariusz David Auburn
obsada: Christoph Waltz, Vanessa Redgrave, Annette Bening
Film obejrzałam dzięki współpracy z portalem DużeKa.pl

środa, 24 marca 2021

FATALNE KŁAMSTWO

[PREMIEROWO] 

VALERIE KEOGH

"Szczerość to niebezpieczna broń."

Powieść czyta się szybko, wartkim rytmem prowadzi po scenariuszu zdarzeń, nie należy do złożonych. Narracja przyjazna i zachęcająca. Pomysł na fabułę udany, zwłaszcza w aspekcie kumulacji tajemnic i sekretów, docierania do prawdy z różnych perspektyw, niestety gorzej z przekonującą prezentacją. Tytuł mówi o fatalnym kłamstwie, ale nie ono wiedzie prym, a prawda, widziana oczami kluczowych postaci. Dlatego bardziej odpowiada mi oryginalny tytuł mówiący o trzech kobietach.

Valerie Heogh podaje sylwetki głównych bohaterek ciekawej i intrygującej oprawie, każdy wyróżnia się czymś szczególnym, właściwym tylko jej. Szkoda, że koncentruje się jedynie na cechach osobowości związanych bezpośrednio z tajemnicami. Daje więcej nawiązań do spożywanych posiłków niż naprawdę głębokich emocji kobiet. Gdyby nie ograniczać się do wąskich ram, a rozbudować portrety postaci, powstałby atrakcyjny materiał do interpretacji, teraz trudno uwierzyć w motywy i uzasadnić decyzje. Thriller zaliczam do obyczajowych, nie psychologicznych.

Bardzo odpowiada mi pogoń za przyczynami i impulsami, skutkami i konsekwencjami, różnymi scenariuszami tych samych źródeł i wyzwalaczy. Zabawę psuje spora przewidywalność biegu zdarzeń, chociaż kłamstwa mnożą się w szybkim tempie, to ich wyłanianie się na powierzchnię w wielu sytuacjach nie jest zaskoczeniem. Nie można odmówić efektownie nakręcającej się spirali dramatycznych pomyłek, błędnych osądów, fałszywych zapewnień i perfidnych manipulacji. Autorka podąża frapującym tropem naciągania wyobrażeń do rzeczywistości, definicji kłamstwa z ujęcia zmienności wagi, oswobodzenia prawdy w imię oczyszczenia z wyrzutów sumienia. Czy prawda faktycznie wyzwala od poczucia winy i rozbicia emocjonalnego, a może to dwulicowa skrucha i sztuczny żal? Dlaczego czasem lepiej trzymać ją w mrocznej strefie zapomnienia, niż łagodzić swój ból zadając go innym? Kiedy ujawniona prawda staje się narzędziem przestępstwa?

Beth, studentka kryminologii, Joanne, studentka komunikacji społecznej i socjologii, oraz Megan, studentka prawa, tworzą grupę wsparcia i sympatii. Intensywnie reagują na wstrząsający incydent, który przydarza się jednej z nich. Nie zdają sobie sprawy, że pomimo decyzji pozostawienia go w cieniu i zapomnieniu, naznacza on traumą następnych dwadzieścia lat ich życia. Co więcej, kiedy do głosu dochodzą niepokojące brzmienia przeszłości, wszystkie filary teraźniejszości zaczynają się kruszyć. Kobiety podejmują walkę, ale czy na pewno z zewnętrznym światem? Choć fabuła opiera się na więzach przyjaźni między bohaterkami, to nie odczuwam szczególnych właściwości bliskości między kobietami, czy poczucia wspólnoty. Zastanawiam się, czy celowo nie podważa się źródeł przyjaźni, która wydaje się mieć jednostronny wymiar, naciągane poczucie bycia razem, a nawet zupełny brak znajomości pozostałych. Plus za zakończenie, lubię, kiedy typuję coś we właściwym stylu, jednak okazuje się, że nie idę we właściwym kierunku.

3.5/6 - w wolnym czasie
thriller obyczajowy, 300 stron, premiera 24.03.2021 (2020), tłumaczenie Katarzyna Bieńkowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

PRZEDSIONEK PIEKŁA

[PREMIEROWO]

TOMASZ KACZMAREK

"Nie chciał zniszczyć człowieka. Chciał zniszczyć jego dzieło."

Czy ludzkość jest mentalnie gotowa na współczesny galopujący rozwój technologii? A jeśli w rozważaniach uwzględnimy jeszcze hipotetyczny czynnik, obcą cywilizację połowicznie dzielącą się z Ziemianami osiągnięciami wyższej inteligencji? Dlaczego łatwo zrzec się odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko ludzkości dokonane w imię doskonalenia wiedzy? Intrygujący i dający do myślenia obraz alternatywnej rzeczywistości, przywołujący znajome niepokojące brzmienia ciemnej strony natury człowieka. (rekomendacja)

Ciężko czytało mi się książkę, styl narracji nie podszedł, wydawał się toporny, niemrawy, suchy. Dlatego szybko zdałam sobie sprawę, że najlepiej będzie poznawać tytuł na raty, tak aby niechęć do sposobu opowiadania nie przesłoniła fabuły. A pomysł na alternatywną rzeczywistość to już zupełnie inna sprawa. Intrygujący i dający do myślenia. Mam wielkie obiekcje, czy jako ludzkość gotowi jesteśmy na współczesny galopujący rozwój technologii, a co dopiero, kiedy otrzymamy jej szczytowe osiągnięcia naukowe, dla nas niemożliwe wręcz do ogarnięcia, od Obcych. Bonakowie, bogowie naukowcy, którzy spadli z nieba, podarowali ludziom źródło nieograniczonej energii, lecz nie zezwolili na badania. Wyższa inteligencja nie chce zdradzić tajemnic działania urządzenia. Podobnie rzecz ma się z innymi wynalazkami, choćby mającymi zastosowanie w medycynie, ludzie mogą je używać, jednak nie wolno im zagłębiać się w zasady funkcjonowania.

Czy to nie tak, że obca rasa bawi się człowiekiem, niczym dziecku ofiaruje prezent, zachęca do zabawy, ale nie zezwala na zajrzenie do środka. Oczywiście, większość dzieciaków spoglądać będzie na zabawkę jak na przedmiot magiczny. Ale właśnie sposób działania przyciąga ciekawe świata jednostki, w których drzemie potencjał na dokonywanie naukowych odkryć, analizowanie i powielanie. Zderzamy się z surowym eksperymentalnym traktowaniem ludzkości przez przybyszy z gwiazd. Napotykamy postawioną przez nich zaporę zabezpieczającą przed pomysłami ludzi na nową broń. Czyż nie jest tak, że cokolwiek człowiek osiągnie, potrafi wykorzystać jako narzędzie niszczenia, przewagi politycznej i militarnej? Może lepiej w pewnych sferach zastąpić człowieka automatami, mniej groźne, nie wymykają się spod kontroli, łatwe do przeprogramowania według potrzeb. Ale czy faktycznie można nie doceniać samoświadomości sztucznej inteligencji?

Tomasz Kaczmarek zahacza o wiele naprawdę zajmujących zagadnień, jednak ściska je w małej rzeczywistości, co sprawia, że trudno dłużej się nad nimi zatrzymać. Ma to swoje plusy, czytelnik dostaje przygodę, w której wiele dzieje się, suwak dowolnie przesuwa się na osi czasu, nic nie jest takim jakim się wydaje, niczego nie można być pewnym, biel doprawia czerń, ofiara staje się oprawcą, i odwrotnie. Upiorne amerykańskie Exmore w stanie Wirginia, szpital psychiatryczny, Przedsionek Piekła, niebezpieczne doki i napromieniowane podziemne tunele, w nich rozgrywa się akcja. Jakże zmienia się interpretacja zachowań, postaw i przekonań, okazuje się, że zanim wyda się opinię, trzeba spojrzeć na dorobek naukowy i życiowy z wielu stron, często nie ma gotowości na jednoznaczne oceny. Czy praca dla dobra kraju zwalnia z etycznych zobowiązań? Czy można zrzec się odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko ludzkości w imię postępu naukowego?

3.5/6 - w wolnym czasie
fantastyka, 352 strony, premiera 24.03.2021
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros.
Rekomendacja w ramach Secretum.pl

wtorek, 23 marca 2021

KLARA I SŁOŃCE

[PRZEDPREMIEROWO]

KAZUO ISHIGURO

"Czy wierzysz w coś takiego jak ludzkie serce?... Coś, co czyni każdego z nas jedynym i niepowtarzalnym?"

Powieść znakomicie wpasowała się w moje potrzeby czytelnicze, byłam pod wrażeniem elegancji, szyku i wykwintności. Niczym degustacja dobrego młodego wina, jednak bazującego na nutach dojrzałych kiści winogron. Pozwoliłam sobie na takie porównanie, ponieważ książka prowadzona była w wyjątkowo nastrojowym klimacie, piękną narracją, poetyckim brzmieniem, czystością słów, przejrzystością przesłań. Wydawało się, że Kazuo Ishiguro zaproponował znany scenariusz zdarzeń, zahaczający o science fiction, wprowadzający wizję powszechności sztucznej inteligencji w przyszłości człowieka. Dużo nawiązań do bolesnej straty, dotkliwej samotności, trudnych wyborów, różnych dróg szczęścia, narzuconej odpowiedzialności i pozornego ukojenia.

Lecz za zwykłym pomysłem kryła się mnogość cennych wartości do odkrycia. Chętnie podążałam szlakiem zajmujących interpretacji i niecodziennych rozmyślań. Dotykałam kwintesencji życia, tego, co określa świadomość egzystencji, definiuje inteligencję, charakteryzuje emocje, i tego, co stanowi o wyjątkowości naszego gatunku, Intrygująco chwytałam myśli robota, dostrajałam się do poklatkowego odbioru otoczenia, wchodziłam w niełatwy proces uczenia się. Wszystko podobne do odbioru każdego dnia przez człowieka, a jednocześnie tak dalekie. Natychmiast nasunęły się pytania, jak daleko wdrożyliśmy symulacje inteligentnych zachowań, czy chwytamy już sedno jestestwa, dlaczego tak trudno przejąć po przyrodzie prawa tworzenia myślących gatunków?

Okazało się, że bardzo potrzebowałam książki, która zainicjuje różnorodne rozważania, ale nie przytłoczy, nie narzuci jedynie słusznych wniosków, w poszanowaniu do odbiorcy pozostawi mu dowolność stopnia zagłębienia się w filozoficzne przemyślenia, albo pozostania przy pozornie prostej opowieści o maszynie służącej człowiekowi. Nie trafiłam na krzykliwe i oślepiające kadry, czy techniczne i mechaniczne odniesienia, a zanurzyłam się w wiele znaczącej ciszy i kojącym blasku symboliczne przywołanego Słońca, życiodajnej siły, uzdrawiającej mocy, boskiej energii. Niepozorna powieść prowokowała do myślenia, intensywnie oddziaływała na wyobraźnię, z jednej strony wprowadzała niepokój i niepewność, z drugiej podkreślała wyjątkowość i fascynację.

Klara, choć nie najnowszej wersji, to jednak specjalistycznie zaprogramowany robot, który miał zastąpić przyjaciółkę w skorygowanym świecie chorego dziecka. Josie wypatrzyła ją w witrynie sklepowej i wybrała jako towarzyszkę zabaw i codzienności. Klara wykazywała się nieprzeciętnym zmysłem obserwacji i odczytywania emocji. Nieustannie chłonęła dane z otoczenia, uczyła się rozumieć człowieka, ale czy miała prawo do własnych marzeń, kolekcjonowania wspomnień, decydowania o sobie, modyfikacji przydzielonej misji? Z przejęciem i rozwagą śledziłam przebieg znajomości Klary i Josie, łapałam się na tym, że współodczuwałam zdarzenia z bohaterkami, obdarzałam sympatią obie. Autor trafnie określił to, co stanowi o wyjątkowości i szczególności każdego człowieka. Udana intelektualna podróż, wygodnie czułam się w narracji, przyjemnie w klimacie, frapująco w fabule. Zachęcam do uwzględnienia tytułu w planach czytelniczych.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, stron, premiera 24.03.2021, tłumaczenie Andrzej Szulc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

DZIECKO ROSEMARY

[PRZEDPREMIEROWO]

IRA LEVIN

"Ach, wszystkie te dziwaczne gargulce i inne stworzenia, które wspinają się między oknami!"

Szalenie lubię chwytać po książki, które silnym szturmem wkradły się w łaski szerokiego grona odbiorcy, odcisnęły niezapomniane piętno na kulturze masowej, stały się pierwowzorem wielu popularnych dzieł. Do klasyki zaglądam z ciekawością i adoracją, podziwiam prekursorskie pomysły na fabułę, nadawanie portretom postaci wyrazistych rysów, umiejscowienie akcji w charakterystycznym klimacie. Choć przygody pokrywa patyna czasu, wciąż pobudzają wyobraźnię, przywołują emocje, poddają ciekawe myśli.

"Dziecko Rosemary" stawia bardziej na psychologiczne brzmienia i niedosłowność niż krwawe incydenty i potworne zjawy. Nie prezentuje materiału do przemyśleń, ponieważ obraca się w sferze czysto rozrywkowej, ale odwołuje się do pierwotnych instynktów macierzyństwa, wikła je we frapujące aspekty, także jako odpowiedź na trendy zainteresowania kultem szatana. Intryga rozwija się w niespiesznym tempie, napięcie narasta stopniowo, dołączają się niepokojące sugestie, a ich mnogość intensyfikuje wrażenie silnych odczuć. Zastanawiam się, dlaczego główna bohaterka jest tak ufna i łatwowierna, ale ślepa miłość i zapatrzenie w narcystycznego i egocentrycznego tłumaczy większość zachowań. Wszystko odbywa się w klaustrofobicznym otoczeniu, zamkniętej małej społeczności, zatrzymanym w czasie wiktoriańskim duchu. A to bardzo mi odpowiada, zdecydowanie mniej aluzja do paskudnych dowcipach o Polakach.

Tysiąc dziewięćset sześćdziesiąty szósty rok, Nowy Jork, prestiżowa dzielnica i stara kamienica. Rosemary i Guy wynajmują wymarzony lokal i organizują małżeńskie życie. Szybko dowiadują się, że w budynku kumulują się podejrzane wydarzenia i paskudne incydenty. Chociaż Ira Levin bazuje na prostym stylu narracji i tak sugestywnie rozbudza wyobraźnię czytelnika. Im więcej miesięcy spędzamy w mieszkaniu Woodhouse'ów, tym bardziej robi się podstępnie, obłudnie i diabolicznie. Osobliwi sąsiedzi wkraczają w przestrzeń młodego małżeństwa, bezceremonialnie zaglądają tam, gdzie nie powinni, a jednocześnie stają się niezastąpionymi przyjaciółmi. Podoba mi się podtrzymywanie zawieszenia na chwilę przed czymś przerażającym, dzięki czemu groza ulega zwielokrotnieniu. Mistrzowska finalna scena, koncentracja sprzecznych emocji i posunięć. Na marginesie, uznanie dla wiernej ekranizacji powieści w reżyserii Romana Polańskiego.

5/6 - koniecznie przeczytaj
horror psychologiczny, 304 strony, premiera 24.03.2021 (1967), tłumaczenie Janusz Ochab
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

poniedziałek, 22 marca 2021

WIERNY CZYTELNIK

[PRZEDPREMIEROWO]

MAX SEECK

"Doświadczenie nauczyło ją jednak, że okruszki rzucane policji przez podejrzanych zwykle nie nadają się do jedzenia, jest w nich zawsze coś trującego."

Interesująca propozycja czytelnicza, warto zwrócić na nią uwagę, ciekawie zapleciona intryga, im głębiej w nią wchodziłam, tym większe czułam skołowanie, ale w pożądany sposób. Nie mogłam przedrzeć się przez warstwy kłamstw i pozorów, prawidłowo snuć domysły i przypuszczenia, dotrzeć do faktów i wyłuskać prawdę. Odpowiadała mi mnogość niewiadomych i niepewności, fascynujących zagadek do rozwiązania, wrzucenie w wir szybko następujących po sobie zdarzeń, teatralność scenerii miejsc zbrodni, a nawet makabryczne akcenty. Nagłe zwroty akcji intensyfikowały dynamiczne tempo akcji, na każdym kroku czekało coś fanatycznego i zaskakującego, co wywracało hipotezy na lewą stronę.

Fabuła bazowała na chaosie i zamęcie, często trudno było nadążyć z właściwymi interpretacjami i wyjaśnieniami, ale zadziwiająco, nie przeszkadzało mi to, gdyż udanie podgrzewało atmosferę niestabilności i napięcia. Sekrety krążące wokół kluczowej postaci atrakcyjnie wydłużały mroczne cienie przeszłości, chętnie śledziłam ich zmienne kształty. Finalna odsłona zadowoliła, zgrabnie spięła wszystkie wątki, co prawda liczyłam na mocniejsze uderzenia, ale zaproponowana wersja przypadła mi do gustu. Zastrzeżenia mam do sposobu prowadzenia narracji, początkowo szalenie trudno było mi się w nią wbić, sprawiała wrażenie szarpanej i dziurawej, z czasem nieco się z nią oswoiłam i wdrożyłam, jednak do końca nie pozostałam w sympatii i przyjaźni. Jeśli patrzeć na książkę jako kryminał, to brakuje wnikliwej i solidnej konstrukcji detektywistycznych motywów, natomiast z perspektywy thrillera scenariusz zdarzeń prezentował się efektownie i ekscytująco.

Maria Koponen, żona sławnego fińskiego pisarza, umiera w domu w niejasnych okolicznościach. W śledztwo angażuje się Jessica Niemi, aspirantka w helsińskim wydziale kryminalnym. Kobieta wydaje się jedynie odbiornikiem tego, co dzieje się w krótkim czasie, a co zostało zainicjowane na wyspie Kulosaari, ekskluzywnej dzielnicy stolicy. Nieświadoma tożsamości zabójcy pozwala mu na obecność w miejscu zbrodni i błyskawiczną ucieczkę. Mocno naciągany precedens, ale można potraktować z przymrużeniem oka. Szybko okazuje się, że ktoś realizuje okrutne fantazje opisane w thrillerach Rogera Koponena, kumulują się osobliwe incydenty, liczba ofiar rośnie, zaś seryjny morderca sprytnie wymyka się organom ścigania. Jeśli Niemi ma rozwiązać absurdalną plątaninę przestępstw musi wejść na wyższy poziom kreatywności i sięgnąć po niestandardowe metody. Czy rzeczywistość będzie bardziej przerażająca niż fikcja, widzenia senne, lustrzane wizje?

4.5/6 - warto przeczytać
thriller kryminalny, 434 strony, premiera 24.03.2021 (2019), tłumaczenie Emilia Gieda
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.

niedziela, 21 marca 2021

ROZGRYWKA

ALLIE REYNOLDS

"Czy jesteśmy zbyt poranieni przeszłością, by móc zbudować przyszłość?"

Szybko mknęłam po stronach książki, intryga ciekawie zawiązana, ale nie wyzwalała silnej adrenaliny. Szóstka bohaterów przestawiała różne typy osobowości, ale znów, ich przeżycia nie rozpalały mojej wyobraźni. Allie Reynolds poradziła sobie z konstrukcją opowieści, niekiedy coś delikatnie rwało się, lecz szybko o tym zapominałam w dynamicznie zmieniających się scenach. Incydenty teraźniejszości były ściśle powiązane z wydarzeniami sprzed dziesięciu lat, i mimo naprzemiennych odcinków miałam wrażenie ciągłości osi czasowej. Postaci ciekawie odmalowane, zwłaszcza kluczowa, jednak nie wzbudziła sympatii, oderwana od realności, mało obchodził mnie jej los. Motywy postępowania wywołały niechęć, nie rozumiałam, czym tak naprawdę się kieruje. Przeszkadzała nadmiarowość konfiguracji doświadczeń w bliskich relacjach, wydawała się naciągana, co odbijało się na obniżeniu realności. Zabrakło dojrzałości, uwzględniłam, że w połowie krążyłam wokół jej dwudziestu trzech lat, lecz oczekiwałam większej.

Reszta przyjaciół to barwne osoby, każda z sekretnym zapleczem życia, pełnym niedopowiedzeń, kłamstw i pozorów. Czarne charaktery osadzono w mocno mrocznej, podstępnej i przestępczej sferze. Przerysowano portret Saskii, ale dzięki temu reszta osób, nawet uwzględniając liczne wady, wydawała się mniej kierować w stronę ciemności. W fałszywym świetle kumulowała się prawdomówność i szczerość. Atrakcyjnie je odkrywałam, jednak nie z fascynacją i ekscytacją. Wszystko oplatała nić sportowych zmagań, rywalizacji, zazdrości, nieuczciwych praktyk. Czyżby człowiek skoncentrowany na wygrywanie zdolny był do wszystkiego, by spełnić wyznaczony cel? A jeśli negatywne wartości znajdą odbicie w pozasportowej przestrzeni życia? Dlaczego łatwo przekraczać nie tylko granice własnych możliwości, ale również etycznych zachowań?

Przeszkadzało budowanie napięcia poprzez chwytanie za sprawdzone schematy, znane chwyty przyciągania uwagi czytelnika, nie było powiewu świeżości, częstego dla debiutów. Liczyłam, że autorka stworzy szerszą sferę domysłów, podsunie tropy do złożonych interpretacji, zakamufluje prawdziwe motywy bohaterów. Thriller zyskałby na grozie i dreszczach emocji. Podobało mi się sugestywne odmalowanie snowboardowych zmagań, wyrzeczeń i determinacji, niedopuszczania do głosu porażki i przekonania o istnieniu niemożliwego. Klaustrofobiczna aura, przyciąganie do miejsca oddalonego od cywilizacji, bez szans na ratunek, zamknięcie w opuszczonym ośrodku narciarskim, wśród skutych lodem górskich szczytów, w towarzystwie zamaskowanego zabójcy. Zakończenie w niektórych aspektach okazało się zaskakujące, w inne łatwe do przewidzenia.

3.5/6 - w wolnym czasie
thriller, 412 stron, premiera 24.02.2021, tłumaczenie Robert Waliś
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

sobota, 20 marca 2021

ANGLIK, KTÓRY OCALIŁ JAPOŃSKIE WIŚNIE

NAOKO ABE

"Jak to się stało, że jedna z najwspanialszych japońskich wiśni została uratowana przed grożącym jej wyginięciem przez cudzoziemca?"

Sięgając po książkę zupełnie nie miałam pojęcia o życiu Collingwooda Ingrama, nawet nie kojarzyłam nazwiska, a ponieważ zapuszczam się ostatnio w sfery, do których wcześniej nie zaglądałam, to uznałam, że warto przyjrzeć się postaci. Impuls podążania za głosem intuicji nie zawiódł mnie, odbyłam podróż przez zajmujące losy wyjątkowego pasjonata ptaków i drzew wiśni, wkroczyłam w brytyjską i japońską historię, co więcej, poczułam ogromną więź z przyrodą, a łącznikiem okazały się ozdobne wiśnie. Zaimponowała mi mnogość gatunków tych roślin, cieszących wzrok pojedynczymi i podwójnymi, małymi i dużymi, białymi, żółtymi, różowymi i fioletowymi kwiatami. Naoko Abe wypełniła pięknem i zapachem drzew wiśni każdą stronę biografii, Ingram i ozdobne wiśnie byli nierozerwalnie połączeni, "Cherry" stał się pretekstem do opisu przeszłości sakury. 

Collingwood Ingram pobierał od przyrody lekcje pokory, budziła w nim wręcz religijny zachwyt, silne przekonanie, że głos natury pozostanie słyszalny nawet w najmroczniejszych czasach. Prekursor ekologii poświęcił uprawie i ochronie drzew wiśni większość życia, wcześniej pracował jako zdolny ornitolog, ale zauroczenie wiśniami sprawiło, że wybrał je na przedmiot prawdziwej pasji. Autorka w mega plastycznym i barwnym stylu pokazała, jak rodziła się ciekawość i miłość do ozdobnych wiśni, powiększanie kolekcji w domowym angielskim ogrodzie Grange, ściąganie z Japonii do Wielkiej Brytanii wielu gatunków, tworzenie nowych hybryd. Naukowiec nie ustawał w wysiłkach, aby ocalić od wyginięcia i przywrócić różnorodność drzew wiśni w ich ojczyźnie, gdzie straciły nie tylko piękną symbolikę, ale również urok wielu odmian. Chętnie dzielił się drzewkami z każdym, kto o nie poprosił, by spopularyzować je na całym świecie. Jego wkład w przetrwanie japońskich wiśni był niepodważalny, można powiedzieć, że ratując wiśnie ratował też znaczący fragment kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Wraz ze "strażnikiem wiśni" podróżowałam do Japonii, natrafiałam na szalenie rzadkie okazy sakury, przywracałam taihaku należne miejsce w koronie wiśniowych drzew. Co fantastyczne, kolekcja, którą Ingram zaczął tworzyć w tysiąc dziewięćset dziewiętnastym roku zaowocowała rozproszeniem po krajobrazie wsi i miast, nie tylko w Anglii i Japonii. Zachęcam do sięgnięcia po publikację, barwna, porywająca i prawdziwa opowieść, piękne słowne hanami połączone z obrazem wyjątkowej miłości w wiśniowym ogrodzie ludzkiego życia.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
biografia, 336 stron, premiera 25.01.2021 (2016), tłumaczenie Joanna Gilewicz
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

piątek, 19 marca 2021

ŚWIERSZCZYK REPORTER 1/2021

"Na świecie żyje ponad 100 gatunków małp. Niektóre są tak małe jak wiewiórki, inne tak duże jak człowiek. Jedne potrafią malować, a inne - śpiewać, choć złośliwi nazywają to wyciem..."

Mam wielką słabość do pism popularnonaukowych, zarówno tych dla dzieci, jak i dorosłych, zawsze zaskoczą mnie czymś nowym i zajmującym. Trudno oprzeć się ciekawostkom ze świata przyrody, pomagają lepiej zrozumieć mieszkańców otaczającego nas świata, docenić niezwykłe bogactwo i różnorodność form życia. Stanowią impuls do okazywania podziwu i szacunku wobec zwierząt i roślin, od tego już krok ku świadomej ochronie środowiska. Wychowałam się na "Świerszczyku", uwielbiałam pochłaniać opowiadania i uczyć się na pamięć wierszyków. Teraz chętnie proponuję najmłodszym odbiorcom specjalne świerszczykowe wydanie przyrodnicze, które stawia na wiedzę i zabawę.

W pierwszym numerze "Świerszczyka Reportera" rządzą małpy. Poznajemy systematykę ssaków naczelnych, zerkamy na ciekawskie i lubiące płatać figle makaki, wyobrażamy sobie wycie wyjca, dostrzegamy pigmejki karłowate, podziwiamy akrobacje cyrkowe gibonów, zachwycamy się rudością orangutanów, dowiadujemy się, dlaczego goryle mają ciągle wzdęte brzuchy, jakim wzrostem mogą pochwalić się szympansy, czy wyraki faktycznie są upiorami, gdzie mieszkają mandryle, po czym poznać koczkodany, co jedzą nosacze. Nie tylko wiadomości o małpach czekają na młodych odkrywców. Świerszczyk Bajetan opowiada jak zbudowana jest ludzka dłoń, czym jest skóra, kto mieszka na drzewie, jakie zwierzątka spotykamy w Ameryce Południowej.

Nie mogło zabraknąć małpich figli, chichotników, poszukanek, zgadywanek, zagadek, labiryntów, szyfrów, quizów, rebusów, krzyżówek, rysunków, czy gry. Przy wesołych i twórczych zadaniach nie można się nudzić, przykuwają uwagę, angażują, fascynują, bawią. Sympatyczna i przejrzysta szata graficzna, wypełniona nasyconymi kolorami, z wystarczająco dużą czcionką, kluczem do właściwych odpowiedzi, sprzyja samodzielnemu poznawaniu wiedzy i rozwiązywaniu łamigłówek przez dziecko. Uważam, że obecność dorosłego, który w każdej chwili może podkreślić wagę informacji, uzupełnić nowymi detalami, zawsze mile widziana. Podchwytujcie pomysł na prezent dla dzieciaków, ich ciekawość przyrody imponuje, podarujmy im zatem pasjonujący materiał.

4.5/6 - rozbudź w dziecku ciekawość przyrodniczą
przyroda, pismo dla dzieci, wiek 6+, 60 stron, premiera 11.03.2021
Za możliwość przeczytania kwartalnika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

OCZAMI PSA

ALEXANDRA HOROWITZ

"Poza psem książka jest najlepszym przyjacielem człowieka. Wewnątrz psa jest za ciemno na czytanie." Groucho Marx

Nie wyobrażam sobie domu bez obecności psa, towarzyszą mi przez całe życie, wdzięczna jestem za każdą wspólnie spędzoną chwilę, wiele zyskuję na miłości i przyjaźni, na bezwarunkowej wierności i przywiązaniu. Chwyciłam po książkę w oczekiwaniu na zdobycie nowych informacji, porcji materiału przydatnego w dokładniejszym poznawaniu psa, lepszym zrozumieniu, właściwym pielęgnowaniu relacji. Jednak większość poruszanych zagadnień już znałam, w naturalny sposób, po wielu latach praktyki, zdobyłam właściwy klucz do sprawdzonych rozwiązań w interakcjach człowiek pies. Dlatego uważam, że książka najlepiej sprawdzi się wśród osób wkraczających w psi świat, niepewnie czujących się w roli opiekunów.

Alexandra Horowitz uświadamia, że aby pojąć, co czuje psi pupil, trzeba zmienić percepcję postrzegania, zdać się na psią rzeczywistość. W przyjaznym stylu narracji, pełnym humoru, bez naukowego żargonu, krok po kroku, przeprowadza po konstrukcji psychiki psa, anatomicznych uwarunkowaniach, zdolnościach poznawczych. Pokazuje, gdzie opiekun popełnia najczęściej błędy w wychowaniu psa, ale nie wdaje się w metody tresury. Uczy, jak zaglądać w psią duszę, obserwować podczas codziennych spacerów, dostrzegać psią inteligencję, przekonać się o umiejętnościach pamięciowych psów. Uwrażliwia na odmienne zdolności zmysłowe psów i ludzi. Jestem pod ogromnym rażeniem mistrzowskiego czytania człowieka przez psa, bardzo trafnego przewidywania ludzkich reakcji, wyczuwania charakterów, dostrzegania zasad rutyny. Autorka ostrzega przed zbytnią antropomorfizacją psów, może obrócić się przeciwko nam i czworonogom. Psia natura jest szalenie ciekawa, warto zatem, zanim ktoś zdecyduje się na posiadanie psa, zapoznać się z książką, lepiej zrozumieć i docenić psa, nauczyć się wzmacniania relacji z nim. 

4/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa (etologia), 320 stron, premiera 20.01.2021 (2009)
tłumaczenie Magdalena Bugajska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

środa, 17 marca 2021

WEHIKUŁ CZASU

[PREMIEROWO]

HERBERT GEORGE WELLS

"Przyroda ucieka się do inteligencji dopiero wtedy, kiedy nawyk i instynkt już nie wystarczają. Nie ma inteligencji, gdy nie ma zmiany i potrzeby zmiany. Inteligencja bywa udziałem tylko takich zwierząt, które napotykają ogromną rozmaitość niebezpieczeństw i potrzeb."

Po książkę sięgnęłam wiele lat temu, zanim jeszcze zaprzyjaźniłam się z science fiction, wówczas nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, nie potrafiłam jej docenić. Kiedy coraz szerzej i głębiej wchodziłam w klimaty fantastyki, coraz więcej wyłapywałam idei "Wehikułu czasu" w późniejszych książkach, filmach i grach. Dlatego chętnie chwyciłam po nią teraz, aby odświeżyć znajomość, spojrzeć już z nieco innej perspektywy, dostrzec to, co wcześniej mi umknęło. 

Nieduża objętościowo powieść a wiele w niej frapujących myśli oscylujących wokół tego, co czeka ludzkość w dalekiej przyszłości, jak zmieni się jej kondycja pod wpływem oszałamiającego nurtu wynalazków i uprzemysłowienia, w którą stronę pobiegnie ewolucja rodzaju ludzkiego, czy wciąż charakteryzować się będzie postępem i rozwojem, a może osiągnie kluczowy punkt kulminacyjny, od którego następować będzie już tylko regres i uwstecznienie. Wiele materiału do refleksji.

Główny bohater, zwolennik geometrii czterowymiarowej, wynalazca machiny do podróży w czasie, przenosi się w bardzo daleką przyszłość, do 802701 roku. Początkowo wydaje mu się, że trafia do kwiatowego i beztroskiego raju, ale z czasem przekonuje się, że tajemnica rozkosznie żyjącego ludu skrywa obecność innego szalenie wrogiego gatunku ludzkiego. Dwa odrębne psychicznie i fizycznie typy zwierzęce, jeden żyjący na powierzchni planety, drugi w podziemnych korytarzach. Szalenie ciekawe spojrzenie na wiekowe odwracanie ich relacji nadrzędności i podrzędności.

H.G. Wells frapująco snuje domysły i przypuszczenia, wplata w fabułę zdarzenia, które najpierw otacza aura kolorów i pokojowych przekazów, a potem mrocznych nut i ciemnych sfer. Podróżnik w Czasie formułuje hipotezy i stawia teorie napotykając różnorodne osobniki, krajobrazy, budowle i przedmioty. Dotyczące choćby wegetarianizmu, podobieństwa płci, upadku imponującej wielkości architektury, udoskonalenie medycyny, podbijania przyrody do ludzkich potrzeb, wygaśnięcia sztuki. Smutne wrażenie robi wzmianka o butwiejących książkach w opisie ruin muzeum.

Głośny i przenikliwy dźwięk wydaje upadek ludzkości, do której przyczyniły się automatyzacja, utopijne idee, dążenie do wygody, realizacja krótkotrwałych pragnień w miejsce długofalowych marzeń. Książka napisana sto dwadzieścia sześć lat temu a wciąż zadziwia błyskotliwość i pomysłowość autora, zdolność uważnej obserwacji, szczegółowej analizy i celnego wysuwania wniosków. Żałuję, że krótko gościłam w przyszłości za trzydzieści milionów lat, kiedy to Ziemia wydaje ostatnie tchnienie. Zerknijcie na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Wellsa, które spisałam na Bookendorfinie: "Wojna światów", "Wyspa doktora Moreau", "Niewidzialny człowiek".

5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 144 strony, premiera 17.03.2021 (1895), tłumaczenie Feliks Wermiński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

wtorek, 16 marca 2021

OBCY. DECYDUJĄCE STARCIE

[PRZEDPREMIEROWO] 

ALAN DEAN FOSTER

OBCY tom 2 ("OBCY: DECYDUJĄCE STRACIE", film 1986)

"Różnice między człowiekiem, obcym i androidem nie były aż tak wielkie. Wszyscy należeli do kultur roju. Tyle że ludzki rój rządzony był przez chaos wywoływany przez tę niezwykłą cechę zwaną indywidualnością."

Zazwyczaj najpierw czytam książkę, a potem oglądam ekranizację, ale teraz było odwrotnie, film dobrze poznałam lata temu, a dopiero wczoraj miałam okazję zapoznać się z jego zbeletryzowaną wersją scenariusza. I przygoda czytelnicza okazała się interesująca, zagłębiając się w nią nieustannie przywoływałam obrazy z dużego ekranu. James Cameron sugestywnie oddał wersję spotkania człowieka z wrogimi reprezentantami obcej inteligencji, nawet po trzydziestu pięciu latach wciąż pozostaje w pamięci widzów. Jednak i Alan Dean Foster dobrze sobie poradził, fantastycznie oddał klimat zagrożenia ze strony czegoś całkowicie niezrozumiałego i nieprzewidywalnego.

Sympatycznie spędziłam czas przywołując dawne emocje i wspomnienia. Znając przebieg akcji nie czułam zaskoczenia, choć wystarczające dużo impulsów do stymulowania prawej półkuli mózgu. Z sentymentem podeszłam do przybliżanej historii, wydatnie odciskającej wzorce w masowej kulturze, chociaż dla mnie nie miała już smaku mocnego horroru a ciekawego thrillera. Osoby sięgające po książkę bez znajomości filmu mogą czuć intensywniejsze doznania strachu i grozy, kilka scen walki z czymś wyjątkowo szkaradnym, wypełnionym przeżerającym wszystko kwasem, robiło groźne wrażenie. By spotęgować przyjemność czytania w tle zapuściłam muzykę z filmu, połączenie obrazów zmysłu wzroku i słuchu dodawało dramaturgii scenariuszowi zdarzeń.

Ellen Ripley odnaleziono po pięćdziesięciu siedmiu latach spędzonych w szalupie ratunkowej zniszczonego "Nostromo". Jej przerażająca opowieść o dawnych wydarzeniach nie znalazła zrozumienia i wiary u członków dochodzeniowej komisji. Kobieta uznana zostaje za czynnik wysokiego ryzyka, pozbawiono ją wojskowych uprawnień i wyłączono z życia firmy. Jednak osobliwa i złowieszcza cisza wśród terraformerów Acheronu wymagała sprawdzenia przez oddział specjalistów perfekcyjnie wyszkolonych do utylizacji niebezpieczeństwa utraty biznesowych wpływów. Ripley poproszono o dołączenie do nich w charakterze konsultanta. Po przybyciu na planetę natychmiast zaczęło się wiele dziać, obca forma życia wdrażała swoje plany, mroczne przygody dynamicznie następowały jedna po drugiej, walka ludzi o życie stała się nadrzędnym priorytetem. Zerknij też na wrażenia po spotkaniu z pierwszym tomem serii "Obcy".

4/6 - warto przeczytać
horror science fiction, 318 stron, premiera 17.03.2021, tłumaczenie Piotr Cholewa
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

IMIĘ RÓŻY

UMBERTO ECO

"omnis mundi creatura
quasi liber et pictura
nobis est in speculum"


Zbierałam się za poznanie tej powieści przez wiele lat, zawsze coś krzyżowało plany. Film jak najbardziej oglądałam, ale oczywiście to nie to samo, pomimo wspaniałej reżyserii, gry aktorskiej, scenografii i charakteryzacji. Książka dostarcza więcej wrażeń, szczegółów i kontekstu. Znakomicie podkręca wyobraźnię, fantastycznie dozuje napięcie, zgrabnie dokłada do ognia niecierpliwego poznawania. Tajemnicza śmierć mnicha we włoskim opactwie benedyktynów jest zaledwie początkiem mrocznych incydentów. Długie cienie ludzkich słabości kładą się grozą w klasztornych murach, a zwłaszcza w bibliotecznych pomieszczeniach i zbiorach. Wilhelm z Baskerville, wraz z nowicjuszem Adso, starają się rozwikłać kryminalną zagadkę, nie są wolni od pokus, uprzedzeń i manipulacji innych. Kapitalnie wciągamy się w relację mentora i ucznia.

Mieszanka różnych cech osobowości wyrazistych bohaterów. Kontrastowe zestawienie wzorców skromności i pobożności z wybujałymi ambicjami i cielesnymi pokusami. Im dalej zapuszczamy się w strony powieści, tym mocniej do siebie przywiązuje. Można powiedzieć, że rzuca zaklęcie na odbiorcę. Sugestywnie angażuje zmysły, wciąga nie tylko w wyjaśnienie kryminalnej intrygi, ale także w religijne, polityczne, społeczne i egzystencjalne odniesienia. Tytuł powstał czterdzieści lat temu i wciąż ma moc angażowania, kusi pozorną niewytłumaczalnością zjawisk, zestawieniem ignorancji i cwaniactwa, pobudza do ciekawych interpretacji i refleksji. Trafiłam na atrakcyjne wydanie, z imitującą skórę papierową okładką, przezroczystą obwolutą z wiele znaczącymi odciskami palców, czerwonymi brzegami kartek, rysunkami, szkicami i notatkami autora, co stanowiło dodatkowy bonus. Natychmiast pojawiło się skojarzenie ze starą ręcznie ilustrowaną księgą, zabytkowym manuskryptem powstałym w ciemnych pomieszczeniach, przy słabym blasku świec. Przeniosłam się na siedem dni do tysiąc trzysta dwudziestego siódmego roku, w uwielbiane szczegółowe opisy oddające średniowieczny klimat, środowisko nietuzinkowych postaci, uczonych i głęboko wierzących, ale czy na pewno światłych i szczerych dusz?

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
powieść kryminalna, 760 stron, premiera 02.12.2020 (1980), tłumaczenie Adam Szymanowski
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

CIEŃ JUDASZA

[PREMIEROWO]

ANNA KUSIAK

"Wielkie zdarzenia zapisują się na kartach historii, lecz rzadko kiedy w sercach jednostek."

Fabuła bazowała na utartych szlakach, sprawdzonych pomysłach, wydawało się, że niczym nie powinna mnie zaskoczyć, a jednak w miarę zagłębiania się w powieść wychodziły naprzeciw nieoczekiwane elementy. Kobieta na zakręcie drogi, z nierozliczoną przeszłością, bolesnymi doświadczeniami z nastoletniości, po śmierci matki powróciła do rodzimej wsi, aby uporządkować zwykłe sprawy i przygotować dom na sprzedaż. Opróżnianie pokoi, selekcjonowanie rodzinnych pamiątek, stało się impulsem do odświeżenia sprawy morderstwa kuzynki. Przez dziesięć lat policja nie ustaliła tożsamości mordercy osiemnastolatki. Klaudia podjęła prywatne śledztwo, a im mocniej kopała w pamięci mieszkańców Brzózkowa, tym bardziej narażała się na niebezpieczeństwo.

Znana jej społeczność doskonale wiedziała, jak dochować tajemnic, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, intensywnie plotkowała, w gronie rodziny i sąsiadów, ale nie w obecności córki domniemanego mordercy. Autorka atrakcyjnie odmalowała obraz zamkniętej społeczności, niewielkiego skupiska ludzi z trwale przydzielonymi rolami w hierarchii ważności, ciekawym przekrojem społecznym, kontrastowym zestawieniem reprezentantów lokalnego środowiska. Przebija się, tak charakterystyczny dla zapomnianych przez świat wsi, syndrom marazmu, martwych punktów, zniechęcenia i braku nadziei na lepsze jutro, z wyjątkiem tych ludzi, którzy potrafią odnaleźć się biznesowo w ponurej rzeczywistości i przejąć stery władzy. Sugestywnie oddano atmosferę miejsca, miałam wrażenie przeniesienia się, jednocześnie przywoływałam obrazy odwiedzanych w rzeczywistości podobnych wiejskich obszarów.

O ile odpowiadały wyraziste portrety postaci drugoplanowych, interesująco wzbogaciły historię, tak nie do końca przekonały zachowania głównej bohaterki. Rozumiałam, że wędrówka po spowitych ciemną mgłą wspomnieniach nie należała do łatwych i przyjemnych, wymagała niezwykłej odwagi i determinacji, to jednak spodziewałam się, że Klaudia okaże się mniej naiwna i bardziej bystra. Całkowicie rozgrzeszyłam ją z błędów miłości, ale nie potrafiłam zrozumieć dużej łatwowierności i działania pod wpływem chwili, tym bardziej, że pracowała jako dziennikarka, a w tym zawodzie doskonali się nie tylko szósty zmysł, ale również umiejętność kojarzenia i interpretacji prawdy ukrytej pod wieloma warstwami. Sporo przewidziałam z finalnej odsłony, lecz doceniłam zgrabne zespolenie dwóch wątków czasowych. Chociaż nie wszystkie elementy powieści wydawały się mocne, liczyłam na większe napięcie, mocniejsze akcenty, przygodę zaliczam do ciekawych.

4/6 - warto przeczytać
thriller kryminalny, 364 stron, premiera 16.03.2021
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

poniedziałek, 15 marca 2021

STRAŻNICZKA SŁOŃCA

[PRZEDPREMIEROWO]

MAJA LUNDE

KWARTET SEZONOWY tom 2

"Podeszłam do strumienia i usiadłam na trawie obok koła wodnego, które się kręciło. Woda pchała je przez cały czas, tak że nigdy się nie zatrzymywało. Taki sam był świat wokół. W nieustannym ruchu."

Po mega zachwytach podczas spotkania ze "Śnieżną siostrą" nie mogłam doczekać się spotkania ze "Strażniczką Słońca". Szalenie ucieszyłam się, kiedy okazało się, że mogę szczerze pokochać kolejną książkę duetu Maja Lunde i Lisa Aisato. Pierwsza z pań stworzyła niebywałą historię, przepięknie opowiedzianą, mocno chwytającą za serce, dostarczającą wiele radości i cennych myśli do refleksji. Plastyczna narracja, barwne opisy, dźwiękowa ścieżka, przekonujące emocje. Druga uraczyła niezwykłą oprawą graficzną dopieszczającą szczegóły obrazów. Ilustracje sugestywnie oddawały szeroką paletę uczuć i osobowości bohaterów. Wyraźne rysy twarzy wzmacniały rozmycie odmalowane tła, razem wybornie oddawały klimat miejsca i nastrój chwili. Uroczo przenikałam do opowieści.

"Strażniczka Słońca" to propozycja na rodzinne przeżywanie, warto wsłuchać się w wartościowy głos, przyjemnie rozpala wyobraźnię, roztacza cudowny czar zrozumienia drugiego człowieka, zwykłych potrzeb natury ku zdrowemu życiu, wyjątkowej odpowiedzialności ludzi za rodzimą planetę. Młody czytelnik całkowicie pochłania historię dziewczynki i chłopca, z wypiekami na twarzy poznaje przygody, tak jak bohaterowie, zastanawia się, dokąd zmierzają, dlaczego właśnie tak, z czym się kojarzą, czemu w taki sposób. Cudownie podchwytuje się cenne przesłania w tak szczególnej scenerii książkowej. Publikacja nie tylko dla młodych pasjonatów opowieści z baśniowymi brzmieniami, także dorosły pozostanie pod jej czarem, i to na długi czas.

Bezbrzeżny smutek ogarnia ludzi z powodu straty Słońca. Wieczny zmierzch bezlitośnie panuje nad światem, ciemność i mrok przejmują tereny w posiadanie, szarość i deszcz nieustannie zadręczają. Niewielu pamięta kolory Ziemi, ale wszyscy tęsknią za porami roku, zwłaszcza wiosennym przebudzeniem, ciepłymi promieniami, zapachem kwiatów, szelestem liści drzew, ptasim śpiewem. W przygnębiającej atmosferze trudno przebić się prawdziwemu szczęściu. Pewnego dnia sierota o imieniu Lilia łamie zasady ustanowione przez dziadka i myszkuje tam, gdzie nie powinna. Odkrywa zdumiewającą tajemnicę i uruchamia lawinę fascynujących zdarzeń. Przed nią bardzo trudna misja, domagająca się odwagi i determinacji, wymagająca czystości serca i poczucia sprawiedliwości, ale dostarczająca również mnóstwo ukojenia i satysfakcji.

6/6 - rozkosz czytania
literatura dziecięca, wiek 6+, 200 stron, premiera 24.03.2021 (2018), tłumaczenie Milena Skoczko
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

niedziela, 14 marca 2021

HAU

TOR ÅGE BRINGSVÆRD

"Ludzie często pytają mnie, dlaczego piszę o psach. Ponieważ uważam, że są pomniejszymi aniołami. Dają nam pełną miłość, pełne przebaczenie i są zabawne. Czy jest jakaś lepsza definicja anioła?" Jonathan Carroll

Pierwsze wrażenie po zapoznaniu się z książką wybrzmiewa nutami fantastycznej niemożliwości zakończenia poznawania ujęcia psów, piesków i bestii w baśniach, mitach i wierzeniach. Chciałabym więcej i więcej, wciąż coś nowego poznawać z tej tematyki, podziwiać, dać się zaskoczyć, zachwycać się. W końcu, psy, bez względu na rasę i stopień kundelkowatości, to najwierniejsi przyjaciele człowieka. 

Tor Åge Bringsværd na tyle rozbudził moją ciekawość, że chętnie wracać będę do tej publikacji, wzbogacać nowymi informacjami o psach. Skompletowałam już pierwszy dodatkowy materiał. Nie liczcie na to, że siadając do publikacji uda się podczas jednego spotkania poznać większą część. Byłoby trudno, gdyż zaprezentowane informacje chociaż ułożone są w logiczną całość, to jednak różnorodność tematyki i ujęć może wprowadzać pozorny chaos. Zmniejszyłaby się przyjemność i satysfakcja czytania. Dawkując strony książki, zatrzymujemy się dłużej przy legendach, bajkach i opowiadaniach, lepiej je rozumiemy, czujemy klimat, opracowanie zyskuje na przejrzystości. 

Każda historia, choć traktuje o tym samym, niezwykłości psów, to jednak w nieco innym klimacie podchodzi do tematu, rozwija go w zgodzie z kulturą, którą prezentuje, epoką, w której powstała. Sporo ciekawostek, od początku udomowienia psa, poprzez boskie interpretacje obecności w życiu człowieka, nadawanie baśniowych cech, świętych przymiotów, negatywnych i pozytywnych skojarzeń, aby na koniec przytoczyć osobliwe przypadki. Książkę wzbogaca urozmaicona oprawa graficzna, liczne zdjęcia i ilustracje. Cieszę się, że autor położył nacisk na indiańskie opowieści, wielu z nich nie znałam, zatem była to świetna okazja do nadrobienia wiedzy. A wierzcie mi, że zajmująco wciągają wyobraźnię. Jednocześnie spodziewałam się pojawienia kilku kultowych psów obecnych w kulturze masowej, szkoda, że nie wszystkie ulubione postaci czworonogów z filmów, komiksów i literatury, zdołała pomieścić książka. Ale może to i lepiej, o nich na każdym kroku możemy poczytać w innych publikacjach. Tytuł zdecydowanie dla miłośników psów, choć oczywiście nie tylko. Teraz chciałabym trafić na podobną książkę, ale traktującą o kotach.

4/6 - warto przeczytać
literatura faktu, 278 stron, premiera 12.11.2020, tłumaczenie Milena Skoczko
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

LILAH

NORA ROBERTS

KOBIETY CALHOUN tom 3

"Wszystko tam jest wyraźniejsze, trochę niezrównoważone i wyłącznie twoje."

Bardzo sympatyczny trzeci tom serii o kobietach rodu Calhoun. Słodko przenosi w świat ciepłych uczuć, cudownych marzeń i silnych kobiet. Cztery siostry o różnorodnych osobowościach, temperamentach i zainteresowaniach, ale mocno zaangażowane w uratowanie ogromnej rodzinnej rezydencji, pięknie usytuowanej na urwisku nad oceanem, wybudowanej w tysiąc dziewięćset czwartym roku. Stara posiadłość skrywa nie tylko tajemne pomieszczenia i schowki, jest świadkiem złożonych ludzkich losów, wyplatanych z mniej lub bardziej kolorowych nici. Odkrywanie sekretów z ocalałych przedmiotów i dokumentów, wsłuchiwanie się w szepty przeszłości, to intrygujący dodatkowy wątek powieści.

Nora Roberts przybliża nam postać Lilah, silnej, zadziornej, pewnej siebie osóbki, dla której nic nie jest niemożliwe. Pracuje jako botanik w parku narodowym, oprowadza grupy wycieczkowe, do opowiadania o przyrodzie ma niezłą smykałkę. Jak to w powieściach tej autorki, wchodzimy w romantyczne nuty, rodzenia się miłości między Lilah a Maxem, profesorem historii amerykańskiej, który wplątuje się w niebezpieczną przestępczą sytuację. Kobieta dosłownie ratuje mu życie. Autorka ujmująco łączy kontrastowe osobowości, nadaje gorącemu uczuciu wdzięk, przekornie przyciąga przeciwieństwa. Relacja między kobietą a mężczyzną szybko zacieśnia się, lecz to kryminalny ozdobnik nabiera czerwonych rumieńców. Fabuła wchodzi w sensacyjne klimaty, nie na wielką i pogłębioną skalę, ale wystarczająco na lekką i miłą rozrywkę, odsunięcie myśli od smutków codzienności. Zerknijcie też na drugi tom serii "Amandę", przygodę fantasy "Początek", kryminał "Przed zmierzchem", thriller kryminalny "W ukryciu", powieść obyczajową "Więzy krwi", serię kryminalną "Oblicza śmieci" ("Śmierć i ryzyko", "Śmierć i mrok", "Obsesja i śmierć", "Pożądanie i śmierć", "Bractwo śmierci", "Uczeń i śmierć", "Echo i śmierć", "Sekrety i śmierć", nasączoną magicznym brzmieniem serię "Strażnicy" ("Gwiazdy fortuny", "Zatoka westchnień").

3.5/6 - w wolnym czasie
literatura obyczajowa, 232 strony, premiera 20.01.2021 (1991), tłumaczenie Alina Patkowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.

sobota, 13 marca 2021

SZEPT

LYNETTE NONI

SZEPT tom 1

"Słowa wymagają szacunku... One są życiem. One są śmiercią. I wypełniają całą przestrzeń pomiędzy jednym a drugim... Są darem i przekleństwem."

Wynudziłam się przy książce, kilka razy zirytowałam, a przecież pomysł na fabułę stwarzał niezły potencjał na wciągającą intrygę. Neurobiologiczne anomalie, odkryte po latach, w zaskakujących sytuacjach, przyciągnęły gotowych na każdy rodzaj eksperymentu naukowców, a także agencję rządową kierującą się misją stworzenia broni doskonałej. Nieprzekonująco zabrzmiały wątki działalności tajnego laboratorium, brakowało zasadnej długofalowej strategii. Wybór podziemnej lokalizacji imponujący, po raz pierwszy moje przygody czytelnicze zagłębiły się w sieć korytarzy rozmieszczonych pod centrum największego australijskiego miasta. Odpowiadała mi atmosfera rygorystycznych zabezpieczeń, w zasadzie nie do złamania, zagubienia w rozbudowanych krętych labiryntach, bez możliwości wglądu w mapę. 

Właśnie w Lengard, kluczowa postać, młodziutka kobieta z przypisaną tożsamością Jane Doe, podlegała eksperymentalnej terapii, uczestniczyła w fizycznych i psychicznych treningach, początkowo milcząco i biernie, nagle aktywnie i intensywnie. Brakowało stopniowalności uczenia, nauka sprawiała wrażenie chaosu i przypadku. Nie mogłam zrozumieć, jak ktoś, obdarzony mega osobliwymi siłami, nieposiadający wiedzy o własnych możliwościach, był w stanie, niemal w jednej chwili, kontrolować coś nadnaturalnego, co więcej, wpływać na cały świat. Rozwijanie żelaznej samodyscypliny i doskonalenie mistrzowskich umiejętności nie powinno przebiegać w tak przyspieszonym tempie, a stopniowo, zyskałaby na tym wiarygodność akcji. Co prawda, kilka aspektów potrafiło zaskoczyć przebiegiem, zwrotem akcji, poddawaniem w wątpliwość zdobywanej świadomości mocy, ale to za mało by mocno zaangażować się w powieść. 

Zmagania głównej bohaterki mogły zostać zajmująco rozwinięte, ale Lynette Noni wybrała drogę infantylnych emocji sercowych i scen wypełnionych niekonsekwentnymi dialogami. Przeskoki z jednej skrajności w drugą postaci z tła następowały w dużym uproszczeniu. Na plus włączenie w fabułę ciekawej idei mieszanki żonglerki słowami, nadawania potęgi sprawczej, unicestwiania wpływu, kontrolowania mocy intencji, narzucania hipnotycznych przekazów. Nie dotyczy to jednak narracji a wyjątkowych zdolności Mówiących. Trudno wskazać, do kogo kierowana książka, dla dorosłego niezbyt pasjonująca, dla młodego niewyszukana warstwa obyczajowa. Przypuszczam, że może zwabić miłośników magicznej aury zahaczającej o naukowy science fiction, połączenia spektakularnych bieżących incydentów z wędrówką ścieżką bolesnych wspomnień.

2.5/6 - czytasz i zapominasz
fantastyka, 378 stron, premiera 27.01.2021 (2018), tłumaczenie Janusz Maćczak
Książkę "Szept" zgarnęłam z półki "fantastyka" w księgarni TaniaKsiążka.pl

piątek, 12 marca 2021

CZASAMI WARTO UMRZEĆ

LEE CHILD

JACK REACHER tom 15

"Odczucia różnią się od faktów."

Po książki serii o Jacku Reacherze sięgam z przyjemnością, dokładnie wiem, czego się spodziewać, jakie emocje wywołają, jaki kierunek obierze fabuła, jak obronną ręką wyjdzie z wszystkiego główny bohater. Zaskakuje jedynie przebieg zdarzeń i koloryt miejsc, w których toczy się akcja. Z tych propozycji czytelniczych nie wynoszę wiedzy i materiału do refleksji, ale czystą sensacyjną rozrywkę, w klasycznym wydaniu, w którym siły zła i dobra przeciągają linę. Niezbyt złożony scenariusz zdarzeń, ale to mi nie przeszkadza, by dobrze bawić się i niecierpliwie przerzucać strony. Fabuła rozwija się dynamicznie, mnóstwo efektownych incydentów, spektakularnych akcji, i oczywiście niezwyciężony bohater, człowiek o wysokim poziomie wrażliwości na ludzką niesprawiedliwość, niestroniący od siłowych rozwiązań, często dużo wykraczających poza prawo.

Także w "Czasami warto umrzeć" Jack Reacher, przybysz znikąd, pojawia się nagle, bez dóbr materialnych, bez ograniczeń społecznych, z misją obrony pokrzywdzonych. Nie ma znaczenia, czy oni go o to proszą. Dzieje się źle, zatem trzeba działać, sprawnie eliminować reprezentantów przestępczego świata. Zaglądamy w odludne miejsce, schowane głęboko w Nebrasce, wśród rozległych płaskich terenów rolniczych, gdzie nikt obcy nie przyjeżdża, a nawet nie przejeżdża. Tam właśnie mieszkańców miasteczka terroryzuje rodzina Duncanów, wymuszając to, co im się żywnie podoba, eliminując najdrobniejszy bunt, nakładając klapę milczenia na niewygodne fakty. Jack wpada w środek potężnej międzynarodowej afery gangsterskiej, przypadkowo staje się iskrą zapalną pod brutalne i bezwzględne działania. I jak to u niego bywa, pragnie spokojnej podróży i odpoczynku a przyciąga kłopoty i wikła się w złożoną grę pozorów.

Widać, że Lee Child bawi się pisząc kolejną powieść o Jacku Reacherze, odnosi się do kluczowej postaci z poczuciem humoru, zaś do świata czarnych charakterów z prześmiewczym uśmiechem. Komedia pomyłek, błędnych decyzji, niewłaściwych interpretacji, wydaje się nie mieć końca, natomiast presja ryzyka i niebezpieczeństwa lawinowo narasta. Reacher to mega twardziel, a i tak zderza się z czymś, co w znaczącym stopniu go osłabia. W piętnastym tomie popisuje się perfekcyjną znajomością sztuk walki, ale już niekoniecznie myśleniem strategicznym, autor kpi z niego, nieco nadszarpuje pelerynę superbohatera i wystawia na potężne rany. Ale czy faktycznie cokolwiek jest w stanie pokonać obrońcę słabych? Inne tomy serii przybliżone na Bookendorfinie to "Zmuś mnie", "Poziom śmierci", "Uprowadzony", "Echo w płomieniach", "Zgodnie z planem", można poznawać niezależnie, nie powstaje zatem odczucie, że coś się traci, czy nie rozumie.

4/6 - warto przeczytać
sensacja, 464 strony, premiera 20.01.2021 (2010), tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Książkę "Czasami warto umrzeć" zgarnęłam z półki "kryminały" w księgarni TaniaKsiążka.pl

czwartek, 11 marca 2021

KRAWIEC, ŻANDARM I SPADOCHRONIARZ

[PRZEDPREMIEROWO]

MILOŠ DOLEŽAL

"Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała... Był niezwykle miły. Że mój mąż mógł tak torturować ludzi, to, przepraszam, nigdy nie przyszło mi do głowy... ze wszystkimi się dogadywał."

Książka utrwala w refleksjach czytelnika smutny obraz odejścia od człowieczeństwa, dojścia do pierwszego głosu mrocznej natury ludzkiej, pogrążenia w mroku zwykłej jednostki, odebrania życia innym w imię partykularnych celów. Wobec aktów perfidnej i wyrafinowanej zdrady nie ma innego sądu niż krytyczny i potępiający, nawet gdy w tle odzywa się chęć przeżycia, zapewnienia bezpieczeństwa bliskim, strach przed przełożonymi. 

Nikt z nas do końca nie wie, jak postąpiłby w sytuacji trzech przywołanych postaci, po której stronie opowiedziałby się, może jedynie przypuszczać. Liczy na to, że wybrałby słuszną drogę prowadzącą w humanitarnym kierunku, poszanowaniu praw, godności i sprawiedliwości. Jednak czynów kolaboracji z niemieckimi siłami dopuszczali się zwykli ludzie, z całkiem znanymi nam marzeniami, otoczeni rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, sąsiadami. Co spowodowało, że dokonali haniebnych wyborów, niemoralnych akceptacji, nikczemnych aktów, nieodwracalnych strat? Co więcej, okazali się bardziej brutalni niż ci, dla których zdradzili ojczyznę, kolegów, całą wieś. Krawiec z syndromem donosicielstwa, żandarm z obojętnością wobec masowych morderstw, spadochroniarz z urządzanymi zasadzkami na kolegów. Jednoznaczność zeznań świadków, ewidentna wina utrwalona w archiwalnych dowodach, brak usprawiedliwienia dla upodlania innych.

Miloš Doležal stosuje oszczędny styl narracji, nie ma barwnych opisów a surowe fragmentaryczne przytaczanie faktów. Przejrzyste ukazanie prawdziwego oblicza ludzkiej potworności, trwałych zmian w sercach i umysłach niezdolnych do empatii, poczucia winy i wyrzutów sumienia. Portret trzech osób, które z pełną świadomością posyłały innych na śmierć, wykluczały się ze wzorców honoru, wątpliwie broniły wypaczonego sumienia, prymitywnie przesuwały granicę dobra i zła. Konfidencka natura przesłoniła im wszystko. Z drżeniem trwogi oglądałam fotografie i dokumenty, na zdjęciu, na zewnątrz, człowiek jak każdy inny, często ujmujący powierzchownością, w historii, wewnątrz, zgniły owoc. Dobrze, że powstają takie publikacje, w tej odsłonie to czeskie głosy, świadectwa zbrodni i konfrontacji z bolesną przeszłością, bolesne przestrogi przed powtórką.

4/6 - warto przeczytać
literatura faktu, historia, 224 strony, premiera 15.03.2021 (2019), tłumaczenie Zofia Bałdyga
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

środa, 10 marca 2021

DWADZIEŚCIA LAT CISZY

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI

"W życiu nie wszystko robimy dla uzyskania określonego rezultatu, czasami samo działanie jest ważniejsze niż ostateczny cel."

Pomysł na fabułę zaliczam do ciekawych, chętnie wbijamy się w scenariusz zdarzeń łączący elementy świata rzeczywistego i świata wymykającego się ludzkiemu zrozumieniu. Udanie nakreślone postaci, kontrastowo zestawione, potrafiące wspólnie działać w obronie dobra i zwalczania zła. Mężczyzna, były wojskowy, z więzienną przeszłością, próbuje pochwycić drugą szansę w życiu. Kobieta, matka zaginionego dziecko, od dwudziestu lat wypatruje powrotu córki, sprzeciwia się bierności policji. Jedenastolatek, obdarzony specyficzną umiejętnością, pragnie wyrwać się z rodzinnych kajdan obojętności matki alkoholiczki i presji wymagań ojca. Bohaterowie jednoznacznie opowiadają się przeciw okrutności i bezwzględności, za wszelką cenę starają się wyjaśnić osobliwe porwania dzieci. Hubert, Bogna i Niko nie zdają sobie sprawy, z czym przyjdzie im zmierzyć się, jak prywatne śledztwo wpłynie na ich życie. Oczywiście, nie brakuje reprezentanta dzikiej, mrocznej, szaleńczej strony ludzkiej natury, uciekiniera z zakładu psychiatrycznego, nie waha się przed użyciem skrajnej przemocy. Wszyscy zaglądają w głąb czerni, skrajnie zatrważającej i żałobnej. Wydaje się, że nie ma przed nią możliwości ucieczki, bez litości wysysa z człowieka wszelkie dowody egzystencji, ale jednocześnie urzeka i przyciąga.

Pierwsza połowa powieści mega przyciągała, z zapartym tchem śledziłam intrygujący przebieg zdarzeń, czekałam z niepokojem, co będzie się za chwilę działo. W drugiej części poczułam lekkie znużenie monotonią akcji, wiele się działo, lecz w powtarzalnym schemacie. Liczyłam na bardziej mrożące w krew w żyłach incydenty, mocniej pobudzające wyobraźnię i przeszywające gorączkową niepewnością. Zakończenie spodobało mi się, dało nadzieję na pokonanie zła, ale nie wykluczyło jego odrodzenia, każdy czytelnik może po swojemu zinterpretować ostatnie akapity książki. Nie od dziś wiadomo, że jedno wydarzenie potrafi zmienić bieg życia. Zastanawiamy się wtedy, jak mogliśmy nie dostrzec napływających sygnałów i nie uznać wagi kluczowych epizodów. Często zaskakują nagłe i lawinowe obroty spraw, trudno skoncentrować się na ich wygaszeniu. Racibórz, wstrząsająca seria porwań dzieci, dramaty sprzed dwóch dekad i obecne łączy czarna złowieszcza furgonetka bezgłośnie sunąca ulicami miasta. Czy próby okiełznania stalowego kolosa może podjąć się zwykły śmiertelnik? Jaką ma szansę na powodzenie osobliwej misji? Powieść zapewniła atrakcyjny wieczór czytelniczy, nie było koszmarnie, ale na tyle paskudnie, aby przyjrzeć się skłonności człowieka do krzywdzenia siebie i innych, jak się potwierdziło, nie potrzeba zewnętrznego czynnika dającego impuls, ponieważ sami potrafimy mocno kaleczyć.

4/6 - warto przeczytać
sensacja, 448 stron, premiera 20.02.2021
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.

wtorek, 9 marca 2021

W ZAMKNIĘCIU

[PRZEDPREMIEROWO] 

KATE SIMANTS

"I to właśnie było najgorsze: niezdolność odróżnienia tego, co moje, od tego, co jej. Odróżnienie rzeczywistej pamięci od wytworu przerażonej wyobraźni, która ze wszystkich sił starała się uzupełnić luki."

Ciekawy pomysł na intrygę, frapujące zaplecenie wątków, atrakcyjnie podany scenariusz zdarzeń. Początkowo nie domyślałam się, dokąd zmierza fabuła, choć poznawałam kształt, to autorce udawało się mnie zaskoczyć, ale w miarę zagłębiania się w powieść kilka elementów właściwie przewidziałam. Doceniłam mnogość kierunków interpretacji do wyboru, w każdym czekało wiele warstw kłamstw do uporządkowania i prawd do odkrycia. Książka podeszła mi również ze względu na mroczną i duszną atmosferę, klimat skrajnego zafiksowania, obłąkania i obsesji. To, co przeżywała kluczowa postać, faktycznie wzbudzało niepokój i drażniło wyobraźnię, można było różnorodnie dopowiadać racje i kolorować emocje. Gdybym nie wpadła za wcześnie na właściwy trop zabójcy, intensywniej wczułabym się w akcję i dała złapać w sidła nagłych zwrotów. Zastrzeżenia miałam do nieprzekonującego psychoterapeuty, zmiana jego losów wydała się naciągana i mało prawdopodobna. Zakończenie zgrabnie spięło klamrą całość. Przygodę czytelniczą zaliczam do udanych, ze świeżym powiewem na koncepcję myśli przewodnich, o których dokładnie nie piszę, aby nie zdradzać rozwiązania finałowego. 

Ellie Power okazuje się skomplikowaną postacią. Wyobraźnię podkręca koszmarne brzmienie sytuacji dziewiętnastolatki, sugestywnie odmalowane natężenie zaburzeń dysocjacji tożsamości. Silnie wyczuwa się bagaż krzywd, strachu i rozżalenia, ale również walki o trwanie we własnej świadomości, pokonywanie szalenie trudnego przeciwnika, gotowość do konfrontacji w imię namiastki zwykłego życia. Dziewiętnastoletnia Ellie i opiekuńcza matka starają się wspólnymi siłami organizować codzienność w skrajnie niesprzyjających warunkach. Christine, kiedyś znana dziennikarka, teraz szpitalna sprzątaczka, godzi pracę z opieką nad chorą psychicznie córką. Nocami do głosu dochodzi druga osobowość Ellie, zwana Siggy, skłonna do przemocy, dlatego po zachodzie słońca dziewczyna zaryglowywana jest w pokoju. Jednak pokonuje zabezpieczenia i pozostawia świadectwa wędrówki budzące grozę. Znika chłopak Ellie, w ramach poszukiwań Matta policja wraca do niepokojącej i bolesnej przeszłości dziewczyny. Portrety detektywów, Mae i Catherine, ciekawie dopełniają się, wzbogacają historię wstawkami z życia prywatnego. Dokąd zaprowadzi podążanie ścieżką amnezji, fug i zażartych konfliktów? Czy uczestnikom łamigłówki sekretów i pozorów uda się dotrzeć do właściwych motywacji i połączyć fakty w logiczną całość?

4.5/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 512 stron, premiera 10.03.2021 (2019), tłumaczenie Jerzy Wołk-Łaniewski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.