piątek, 31 stycznia 2020

OSTATNIA NOC OLIVII Christina McDonald

"Czasami nawet prawda bywa kłamstwem."

Z przyjemnością i zainteresowaniem zanurzałam się w książkę, wciągnęła mnie mocno, pokazała się z jak najlepszej strony. Charakteryzuje ją mnogość zagadkowych sekretów zręcznie wplecionych w scenariusz zdarzeń, niemal na każdym kroku czyha na czytelnika nieprawdopodobne wydarzenie, które diametralnie zmienia kierunek akcji. Autorka stworzyła świat pełen mrocznych tajemnic, które pomimo tego, że pilnie strzeżone, to jednak za sprawą zbiegów okoliczności stopniowo tracą tarczę obronną i wystawiają bohaterów na niebezpieczeństwo. W końcu, w obliczu zbrodni, kumulacja skrywanych przeżyć i myśli wybucha i rzuca długie cienie na życie powieściowych postaci. Fantastycznie odmalowano relację między córką i matką, zarówno z punktu widzenia opiekuńczości dojrzałej kobiety, jak i poszukującej własnej tożsamości nastolatki. Bardzo realnie i prawdopodobnie. Wątek kryminalny również brzmiał przekonująco, wywoływał frapujące zainteresowanie i chęć jak najszybszego poznania kolejnych scen powieści. Zakończenie satysfakcjonujące, z obu perspektyw narracji. Książka spełniła pokładane w niej nadzieje na mocne i intrygujące zaczytanie, dające też do myślenia.

Młoda dziewczyna w niewyjaśnionych okolicznościach spada z mostu i ginie w odmętach wody. Sprawę gmatwa fakt, że wzorowa i niesprawiająca problemów wychowawczych uczennica była w ciąży, o której nikt nie wiedział. Siniaki widoczne na ciele ofiary nie wzbudzają zainteresowania policji, śledczy nie przykładają się do wyjaśnienia sprawy z należytą starannością. Natomiast intuicja podpowiada matce, że nie mógł to być zwyczajny wypadek, że za śmiercią córki kryje się coś więcej niż tylko oficjalna wersja zdarzeń. Kobieta, zdeterminowana poznać prawdę, stopniowo odkrywa zaskakujące fakty z ostatnich miesięcy życia Olivii. Narracja atrakcyjnie przyciąga uwagę, naprzemiennie obserwujemy różne spojrzenia na te same incydenty, uzyskujemy też uzupełniające informacje, które nie pokrywają się w relacjach. Jakże inaczej spoglądamy na świat, nawet jeśli żyjemy obok siebie? Wydaje się, że doskonale znamy drugą osobę, choć każdy ma zamkniętą na klucz szufladę tajemnic, której nie pozwala nikomu otworzyć. Ale czyż prawda, wcześniej czy później, nie znajduje drogi wyjścia na powierzchnię, by ujrzeć światło dzienne?

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 334 strony, premiera 02.10.2019, tłumaczenie Klaudia Wyrwińska
Książkę "Ostatnia noc Olivii" zgarnęłam z półki "kryminały".

czwartek, 30 stycznia 2020

INSTYTUT Stephen King

"Kiedy w otchłań spoglądasz, ona również patrzy na ciebie."

Ze względu na zawirowania w życiu rodzinnym, powieść czytałam, nie jak to mam w zwyczaju bez zbędnych przerw, ale w kawałkach, a sam proces zapoznawania się zajął kilka miesięcy. Z jednej strony żałuję, że tak właśnie się stało, bo twórczość Kinga uwielbiam chłonąć na raz, lecz z drugiej posłużyło nakręceniu dramaturgii historii, która sama w sobie nie zawierała aż tak wielu elementów tworzących napięcie charakterystyczne dla thrillerów i horrorów, z wyjątkiem ostatniej części. Uzyskałam czas do zmiany nastawienia odnośnie sposobu przybliżenia scenariusza zdarzeń i stojącego za nim tła.

Początkowo w moim odczuciu, nawiązania do znanych faktów z prawdziwej historii, hitlerowskich eksperymentów medycznych w obozach pracy, opierających się na multiplikowaniu najmroczniejszych zwyrodnień ludzkiej natury, wydającego się nie mieć granic okrucieństwa i bestialstwa, nie uzasadniały ich bezpośredniego użycia dla potrzeb tworzenia fikcji, jakby obdzieranie ofiar i ich rodzin ze zrozumienia i szacunku. Stopniowo sięgałam po myśl, że jako ludzie powtarzamy historię, mało uczymy się na błędach przeszłości, nie potrafimy zrzucić obciążających kajdan wojennych obsesji, niestety, za każdym razem odsłaniamy ekstremalne zło, do czynienia którego jesteśmy zdolni, kierowani niepohamowaną siłą nienawiści, pragnieniem zaspokojenia wygórowanych ambicji, zdobycia bezwzględnej władzy, czy dysponowania perfekcyjną bronią. A wszystkiemu przypisujemy fałszywe etykiety wyższych celów, bronienia wolności, odkrywania ratowania ogółu ludzkości kosztem szczęścia, zdrowia i życia jednostek.

"Instytut" wypełniają nadprzyrodzone zdolności, tajemnicze zjawiska, niespotykane wydarzenia, w które trudno uwierzyć, bo wymykają się rozumowym objaśnieniom, a jednak wciąż przyciągają uwagę choćby możliwością pojawienia się, intrygująco ekscytują i rozpalają ciekawość. Ukazują nieokryte obszary funkcjonowania ludzkiego mózgu, jego wyjątkowych zdolności i umiejętności. Mało wchodzenia w szczegółowe opisy z życia bohaterów, tak charakterystyczne dla pisarza, a które uwielbiam, lecz i tak udało się zbudować ciekawą atmosferę, intensyfikować doznania, choć liczyłam na więcej elementów zaskoczenia i mniejszą przewidywalność. Mam wrażenie, że książka bardziej kierowana jest do młodzieży niż dorosłych, ze względu na wiodący w niej udział dzieci i skalę poruszanych zagadnień, jednak i ja się w niej dobrze odnalazłam.

Pojawia się mnóstwo dylematów moralnych, łatwych i trudnych do rozstrzygnięcia, oraz wciąż czekających na słuszne odpowiedzi. King nie tylko zapewnia odprężenie czytelnicze, gra na skrajnych emocjach, wciąga w wymyślony świat, choć mocno połączony z rzeczywistym, lecz również nakłania do wsłuchania się w głos własnego sumienia i cywilizacyjnej odpowiedzialności. I to powoduje, że chętnie chwytam po jego książki, nie każda okazuje się arcydziełem na miarę wizerunku artysty mianowanego mistrzem horrorów, ale każda w mniejszym lub większym stopniu zaspakaja potrzebę spotkania z dobrą literaturą rozrywkową. Inne wrażenia czytelnicze: "17 podniebnych koszmarów", "Bastion", "Bazar złych snów", "Cujo", "Outsider", "Pudełko z guzikami Gwendy", "Roland", "Sklepik z marzeniami", "Śpiące królewny", "Uniesienie", "Zielona mila", oraz dla najmłodszych czytelników "Charlie Ciuch-Ciuch". Zerknijcie też na "Stephen King. Instrukcja obsługi" w wykonaniu Roberta Ziębińskiego, gratka dla miłośników twórczości Kinga. 

4.5/6 - warto przeczytać
thriller, 668 stron, premiera 11.09.2019, tłumaczenie Rafał Lisowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

OSACZONA Tess Gerritsen

"Zanim jeszcze stanęła w progu, wiedziała, z czym będzie się musiała zmierzyć... W pokoju panowała idealna cisza, przerywana jedynie miarowym kapaniem szkarłatnego płynu."

Jedna z pierwszych książek mojej ulubionej autorki. Z przyjemnością powracam do początkowych szlifów pisarskiego pióra Tess Gerritsen (wcześniej przypomniałam sobie "Telefon o północy" i "Czarną loterię"), ponieważ obserwuję ciekawe doskonalenie sztuki tworzenia opowieści i trzymania czytelnika w niepewności. "Osaczona" nie oferuje wielkiego napięcia, akcja jest przewidywalna, mało elementów zaskoczenia, charaktery bohaterów łatwe do odkrycia, ale już daje się zauważyć, że autorka ma nietuzinkowe pomysły na snucie opowieści. Zaproponowano zrównoważony bilans między wątkami kryminalnymi i obyczajowym, urokliwie przeplatającymi się, z tendencją do nakładania się. Nie są to skomplikowane struktury, jednak pokolorowane intrygującymi barwami. Ostatnio życie zafundowało mi sporo stresów, dlatego książkowa odskocznia w takim wydaniu okazała się trafionym pomysłem na złapanie odrobiny relaksu. Przyznam, że takich właśnie książek poszukiwałam, lekkich, bez zadęcia, z łatwą do śledzenia akcją, fabułą swobodnie odciągającą myśli od kłopotów, pozostawiających swobodę w poszukiwaniu rozwiązań osobistych problemów. Powieść z mniej obszernych, do błyskawicznego czytania, bez wielkich emocji i przemyśleń, ale sympatycznie odprężająca.

Wszystkie dowody wskazują na to, że to Miranda Wood z premedytacją zabiła właściciela imperium wydawniczego, szanowanego członka miejscowej społeczności. Teraz pozostaje wymierzenie adekwatnej do czynu kary. Jednak kobieta przekonuje, że jest niewinna, a jako sprzymierzeńca pozyskuje najmniej oczekiwaną osobę w tej roli. Miranda nie zdaje sobie sprawy, w jak niebezpieczny układ została wplątana i jak bardzo pogrąża się w mroku tajemnic, których ujawnienia nikt nie chce, a nawet dla ich nietykalności zabija. Czy naprawdę tak łatwo osaczyć człowieka i zniszczyć mu reputację? Z bardziej wyszlifowanych tytułów Gerritsen polecam znakomity thriller "Igrając z ogniem" i pełen napięcia kryminał "Sekret, którego nie zdradzę".

3/6 - w wolnym czasie
kryminał, 240 stron, premiera 06.11.2019 (1993), tłumaczenie Elżbieta Smoleńska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.

poniedziałek, 27 stycznia 2020

PERFEKCYJNA ŻONA JP Delaney

"Nie można zmienić przyszłości, nie zmieniając zasad."

Moja znajomość z twórczością JP Delaneya przebiega w różnych barwach. Pierwsza książka zatytułowana "Lokatorka" okazała się fascynującą rozrywką, jej następczyni "W żywe oczy" nie wciągnęła mnie już tak mocno, zabrakło wyczekiwanego napięcia. Natomiast "Perfekcyjna żona" dostarczyła mnóstwo intrygujących przeżyć i podsunęła bogaty materiał do frapujących przemyśleń. Jako ludzkość zbliżamy się do przełomowego momentu uczynienia sztucznej inteligencji ogólnodostępnym projektem. Coś, co kiedyś zajmowało jedynie naukowców, dziś coraz chętniej wkracza do świata popkultury. Trzydzieści lat temu, studiując informatykę zajmowałam się sieciami neuronowymi, zainteresowaniom towarzyszył aspekt nowości i filozoficznego podejścia. Obecnie takie struktury matematyczne są w powszechnym użytkowaniu. Ale perspektywa stworzenia sztucznej inteligencji na wzór człowieka, a konkretnie cyfrowo wygenerowanej kopii nas samych, a nawet lepszej wersji, bo wyidealizowanej i bez wad, bazującej na sferze emocjonalnej, budzi poruszenie i fascynację. Natychmiast zastanawiamy się, czy kiedy maszyny przetworzą, przyswoją i rozwiną uczuciowe aspekty człowieczeństwa, gatunek ludzki nie będzie stał przed zagrożeniem przejęcia i eliminacji. Wyborna tematyka dla twórców filmów science fiction, entuzjastów fantastyki i thrillerów.

W "Perfekcyjnej żonie" zwłaszcza psychologiczną nić atrakcyjnie wpleciono w scenariusz zdarzeń, a czytelnicy z dużym pokładem empatii mają nie lada gratkę do nieskrępowanego poszybowania emocji. Przyjemnie dajemy się ponieść wyobraźni, dotykamy pierwotnych lęków, wstrzymujemy oddech w kulminacyjnych momentach, co ciekawe, bardziej kibicujemy sztucznemu tworowi z rozwijającą się jaźnią niż w pełni biologicznemu organizmowi. Fabuła przekonuje, pomaga dynamiczna akcja i dwie perspektywy narracji. Stopniowo odkrywamy teraźniejszość i doprowadzającą do niej przeszłość. Niczego nie jesteśmy pewni, nic nie okazuje się tylko czarno i białe, żadnego bohatera nie obdarzamy w pełni zaufaniem. Obserwujemy jak akcja szybuje w zaskakującym kierunku, jak zapętlają się poszczególne elementy, odwraca się perspektywa postrzegania, i choć w części spodziewamy się zaproponowanego zakończenia, to jednak potrafi dać do myślenia. Od początku coś złowrogiego przyczaja się w naszej intuicji, ale nie spodziewamy się, że obrót spraw może się aż tak diametralnie zmienić. I to zaliczam na plus powieści, jednocześnie odnotowuję, że momentami powstawało wrażenie przekombinowania, choć niewątpliwie dla wielu osób może to mieć urok, zwłaszcza dla miłośników tego gatunku. Dokąd zmierzamy jako ludzkość, która już tak biegle posługuje się nową technologią, ma skłonność do ucieczek od moralnych dylematów i gorące pragnienie nieśmiertelności?

4.5/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 440 stron, premiera 18.09.2019, tłumaczenie Anna Dobrzańska
Książkę "Perfekcyjna żona" zgarnęłam z półki "kryminał".