czwartek, 31 października 2024

DRZWI Z SIEDMIOMA ZAMKAMI

EDGAR WALLACE 

ROMANS Z WŁAMYWACZEM tom 2

„Cała sztuka (kradzieży) polega na tym, aby to zrobić na oczach wszystkich.”

Lubię zaglądać do klasycznych kryminałów, fantastycznie budują klimat podejrzeń, kreują ciekawych bohaterów, potrafią manipulować emocjami czytelników, a za sprawą upływu czasu pozwalają zajrzeć do poprzednich epok, tożsamej im kultury, panującym wówczas uwarunkowaniom obyczajowym, często uwzględniają ówczesną sytuację polityczną i biznesową otoczkę. „Drzwi z siedmioma zamkami” powstały niemal wiek temu i nadal wyśmienicie prezentują się. Intrygująca zagadka kryminalna, nie tak łatwa do rozszyfrowania, paleta barwnych bohaterów, a przy tym zabawne scenki i dialogi. Edgar Wallace interesująco wplata w fabułę awanturniczą nutę, w dużym stopniu to na niej opiera moc przyciągania powieści. Humorystyczne wstawki również okazują się bardzo pomocne, ale i kreacja kluczowej postaci przyjemnie zaskakuje. 

Dick Martin otrzymuje spory spadek, za sprawą honorowego podejścia do zawodu, stworzenia możliwości wykazania się innym, postanawia zrezygnować z pracy londyńskiego detektywa. Jednakże ostatni dzień w pracy przynosi nieoczekiwany zwrot w podjętej decyzji. Pod presją czasu mężczyzna musi zająć się czymś szalenie osobliwym i pogmatwanym. Poszukuje młodego lorda, ugania się za jego mirażem, rozszyfrowuje grobową tajemnicę. Niejako obok kryminalnego zamieszania, los doprowadza do obiecująco rozwijającego się spotkania kluczowej postaci z piękną młodą bibliotekarką. Złożenie wszystkich części łamigłówki zajmuje Dickowi trochę więcej czasu niż się spodziewał, a cień śmierci niebezpiecznie skrada się za nim. Na szczęście, jako syn dyrektora więzienia zdobył od osadzonych różne umiejętności, przydatne w rozwiązywaniu kryminalnych spraw. „Slick” to specjalista od kradzieży i najbardziej znany łowca złodziei. Zna się na zbrodniach, kryminaliści są dla niego otwartą księgą. Nie do przecenienia są niecodzienne relacje między zawodowym włamywaczem i i jego profesjonalnym prześladowcą.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał awanturniczy, klasyka, 202 strony, premiera 09.10.2024 (1926)
tłumaczenie Marceli Tarnowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

środa, 30 października 2024

OBRONA

STEVE CAVANAGH

EDDIE FLYNN tom 1

„Najpierw niech wydadzą wyrok, a potem niech się zastanawiają.”
Lewis Carrol, „Alicja w Krainie Czarów”


Bardzo odpowiada mi sposób naostrzenia pióra Steve’a Cavanagha, dynamicznie prowadzi czytelnika po meandrach znakomicie rozpisanej intrygi, jeśli robi przerwę to tylko po to, aby za chwilę wciągnąć w zaskakujący zwrot akcji. Poznałam już osobną pozycję tego pisarza zatytułowaną „Wkręceni”, oraz czwarty i piąty tom serii z udziałem Eddiego Flynna („Trzynaście”, „Pół na pół”), teraz sięgam po pierwszy. 

Eddie Flynn to postać kontrowersyjna, ale w taki sposób, że dodaje pikanterii scenariuszowi zdarzeń. Kiedyś cwaniak, oszust i bandyta, później prawnik, a za sprawą nieudanej obrony maklera giełdowego, oskarżonego o udział w porwaniu, popadł w alkoholizm, stracił wszelką chęć pracy w zawodzie, doprowadził do rozbicia własnej rodziny. Jednak to właśnie jego porywa zawodowy zabójca i szantażując żąda podjęcia się bronienia go w sądzie. Eddie nie ma wyjścia, musi robić to, co wymusza rosyjska mafia, inaczej jego córka zginie. Głównemu bohaterowi towarzyszy przeświadczenie, że jest tylko pionkiem w jakiejś większej grze, w której tożsamość graczy nie wyłania się od razu, a za morderstwami kryje się coś więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Wydarzenia sprawiają wrażenie, że na prawdę nie ma miejsca w sądzie, trzeba jej poszukiwać poza murami budynku. Warunkiem wygranej jest zdobycie zaufania nie uczciwych graczy, ale nieuczciwych. Autor ciekawie rozpisuje fabułę, wiele się dzieje, akcja często zmienia kierunki, jednak przeszkadza niski poziom prawdopodobieństwa incydentów, nie do końca czuje się, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że tak a nie inaczej toczą się. Tym niemniej, przyjemnie spędza się czas z książką, narracja zgrabnie prowadzi, fabuła wciąga, niepewność angażuje, postaci interesują, prawniczy klimat utrzymany na dobrym poziomie.

4.5/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 384 strony, premiera 23.10.2024 (2015), tłumaczenie Jan Stanisław Zaus
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 28 października 2024

ZEZNANIE

JOHN GRISHAM

„Śmierć w osobliwy sposób wiąże ze sobą ludzi.”

Kiedy tylko chwytam za książkę Johna Grishama, wiem z pewnością, że chętnie się w niej zanurzę, otrzymam zgrabnie skonstruowaną intrygę prawniczą, ciekawą paletę bohaterów, a także rzut oka na wybrany aspekt amerykańskiego społeczeństwa. Wędrowanie sprawdzonymi schematami budowania fabuły nie sprawiałoby tyle radości, gdyby nie pierwszorzędny styl narracji i umiejętność przyciągania uwagi czytelnika. Mamy dobro i zło, postaci stojące po jednej i drugiej stronie, oraz amerykański system sądowniczy, niedoskonały, przesiąknięty korupcją i karierowiczami, powiązany z wielkim biznesem i obrzydliwą polityką. Mały pierwiastek człowieczeństwa walczy z szeroką paletą silniejszych od niego, stojących ponad prawem, z góry będąc na straconej pozycji, w zasadzie w sytuacji bez wyjścia. I podążający ścieżką spraw związanych z rażącą krzywdą społeczną prawnik, sprzeciwiający się dyskryminacji, poświęcający czas, energię, a nawet majątek, w imię obrony niesłusznie skazanego. 

W "Zeznaniu" rolę dobrego prawnika autor powierzył Robbiemu Flakowi, wyrazistej, chociaż pełnej sprzeczności postaci. Mężczyzna z determinacją realizował misję uwolnienia Dontego Drumma, czarnego chłopaka, wybitnego zawodnika drużyny futbolowej, dziewięć lat temu skazanego na karę śmierci za porwanie, brutalne zgwałcenie i zabicie białej dziewczyny, licealnej cheerleaderki. Żadne wniesione apelacje nie przyniosły przełomu w sprawie, a presja czasu rosła, za kilka dni miał być wykonany wyrok śmierci. Siedemset kilometrów na południe od tych wydarzeń, do pastora Keitha Schroedera zgłosił się Travis Boyette, były więzień z ośrodka resocjalizacji. Przyznał się duchownemu do zabicia dziewczyny, ale kluczył między kłamstwem i prawdą. John Grisham wprowadził do akcji jeszcze wielu ciekawych bohaterów, dynamicznie rozbudowywał intrygę, prowadził czytelnika śladem zbrodni, kary i oczyszczenia. „Zeznanie” poruszało aspekty etyki i moralności, przymierzało mniejsze zło do większego dobra, podsuwało pod osąd karę śmierci z religijnej i społecznej perspektywy, wystawiało na osąd reprezentantów mediów, obracało się wokół mocno zagnieżdżonych stereotypów i szybko wydawanych osądów. Zerknij na inne thrillery prawnicze Johna Grishama zaprezentowane na Bookendorfinie ("Testament", "Król odszkodowań", "Zaklinacz deszczu", „Niewinny człowiek”, „Wezwanie”, „Wspólnik”, „Demaskator”, „Ława przysięgłych”, „Bar pod Kogutem”, "Dzień rozrachunku"), a także na wychodzące spod jego pióra thrillery kryminalne ("Wyspa Camino", "Wichry Camino").

4.5/6 – warto przeczytać
thriller prawniczy, 510 stron, premiera 25.09.2024 (2010), tłumaczenie Anna Esden-Tempska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

POMYŚL DWA RAZY

HARLAN COBEN

MYRON BOLITAR tom 12

„Jesteśmy swoimi błędami. Czasem błędy są tym, co w nas najlepsze.”

Propozycja na przyjemne spędzenie czasu z książką, z lekkim dreszczykiem, w atmosferze kryminalnej intrygi. Fabuła rozbudowana, uwzględnia wiele elementów, lecz nie należy do mocno zaskakujących. Kilka ciekawych obrotów spraw, ale w gruncie rzeczy, czytelnik spodziewa się, że nastąpią i przyjmą wybrany kierunek. Spory udział postaci w budowaniu dynamicznej akcji, a ich portrety atrakcyjnie zaprezentowane. Jako że „ Pomyśl dwa razy” to już dwunasty tom serii o Myronie Bolitarze, to sympatycy jego przygód dostrzegają w prezentowanej opowieści coś więcej niż tylko interesująco zaprezentowany scenariusz zdarzeń, także obyczajową otoczkę. Znajomość poprzednich odsłon serii nie jest konieczna, lecz przydaje się podczas interpretacji postaw i zachowań głównych bohaterów. Oprócz Myrona mile widziany jest udział Wina Lockwooda stwarzający wielu możliwości uwalniania akcji dzięki potężnym zasobom finansowym. 

Partnerzy biznesowi, jeden zajmujący się sprawami pieniężnymi, drugi aranżowaniem kontraktów, przekonują się, że ich dawny klient, Greg Downing, kilka lat temu uznany za zmarłego, jednak żyje, a tajemnica pojawienia się mężczyzny należy do osobliwych. Na czołówkę wysuwa się również oskarżenie o podwójne morderstwo. Morderca doskonale zaciera za sobą ślady i z łatwością wrabia w zbrodnie innych. Dotarcie do prawdy okazuje się dla Wina i i Myrona wkroczeniem na ryzykowną i niebezpieczną ścieżkę, z której nie ma już odwrotu. Intryga zagęszcza się, a koszmarne okoliczności zdają się wszystko gmatwać. Harlan Coben oprócz typowej rozrywki w klimacie thrillera, podążania śladem dowodów rzeczowych i trudnych relacji na linii przeszłej rywalizacji, proponuje czytelnikowi chwile refleksji nad ciekawymi aspektami medialnymi, społecznymi i kulturowymi współczesnej cywilizacji. Zgrabnie wplata wybrane elementy fabuły w portret amerykańskiego społeczeństwa. Zerknij też na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Harlana Cobena, "Za wszelką cenę", "Chłopiec z lasu", "Brakujący element", "Zostań przy mnie", "Zachowaj spokój", "Mów mi Win", "Bez pożegnania", "Niewinny", "W głębi lasu","Nieznajomy", "O krok za daleko", "Tylko jedno spojrzenie", "Na gorącym uczynku", "Nie odpuszczaj", "Już mnie nie oszukasz", "W domu", trylogią "Mickey Bolitar" ("Schronienie", "Kilka sekund od śmierci", "Odnaleziony").

4/6 – warto przeczytać
thriller, 380 stron, premiera 09.10.2024, tłumaczenie Jan Kraśko
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 25 października 2024

UCIECZKA ANNY

MATTIA CORRENTE

„Wolność to świadomość tego, gdzie już nie chcesz być.”

Jeśli macie ochotę na powieść otoczoną piękną lekką melancholią, dramatycznym splotem ludzkich losów, głęboką zadumą nad własnym życiem, to właśnie „Ucieczka Anny” wprowadzi w odpowiedni nastrój. Od początku książka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, a im mocniej się z nią zżywałam, tym bardziej mi imponowała. Mattia Corrente z niesamowitym wyczuciem i ogromną wrażliwością wprowadzał czytelnika w przemyślenia postaci, wyzwania, z jakimi mierzyli się u schyłku losów. Autor udanie wzbudzał emocje, nie narzucał ich, ale podsycał wędrówką po tym, co już się zdarzyło, czego nie można było zmienić, z czym przyszło zmierzyć się bohaterom. 

Spoglądanie w przeszłość przez bohaterów przynosiło ból i rozczarowanie, czy na takim materiale mogło rodzić się zrozumienie i spełnienie? Staruszek, którego opuściła żona. Staruszka, która w ostatniej chwili życia wyrywa się na osobistą wolność. Czy to, w co wierzyli, naprawdę znaczyło dla drugiej osoby, wydawałoby najbliższej sercu, to samo? Jak mogli się czuć, kiedy poddawane były w wątpliwość wszystkie filary wspólnego życia? Dlaczego właśnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowali bliskości nagle ją tracili? Ciekawe rozważania, czy faktycznie wolność jest trudna i niebezpieczna, nie zmienia świata, ale zmienia wszystko dla wyrywającego się na nią, ale ileż szkody może wyrządzić innym?

Severino, dawny urzędnik pocztowy, po roku oczekiwania na pojawienie się żony, która z dnia na dzień, bez słowa pożegnania, opuściła go, wyruszył na poszukiwanie kobiety sycylijskim szlakiem. Docierał do miejsc naznaczonych wspólną obecnością, kontaktował się z osobami z przeszłości, przywoływał z pamięci towarzyszące im zdarzenia. Wnikliwa retrospekcja własnego życia, siebie samego, wspólnych lat z żoną, jej postaw. Krok po kroku uświadamiał sobie, co znaczyła dla niego Anna, a co on dla niej. Kiedy poznałam bliżej kobiecą postać zderzyłam się z kontrastową interpretacją, zwłaszcza uświadamiając sobie jej swego rodzaju dziedziczne naznaczenie. Rozumiałam jej pragnienia, jednocześnie zastanawiałam się, czy faktycznie zniewolenie kulturowe stało się jedynym czynnikiem zamykającym bramę ku szczęściu. 

Autor nie ukazywał bieli i czerni życia, to na co dzień chwytały postaci, ale skupiał uwagę na różnorodnych odcieniach szarości i ich znaczeń. W dużym stopniu mobilizował czytelnika, aby wejrzał we własne życie, dokonywane wybory, odważne pragnienia i osobiste ambicje. Czy jesteś stworzonym do bycia szczęśliwym, a może należysz do grupy, która nie poddaje się szczęściu, nie potrafi lub nie chce o nie zawalczyć. Czy kobieta to jedynie przypisana rola żony i matki, jak wiele zyskują lub tracą na tym, że śmiało podnoszą głowy i walczą o swoje? 

Zerknij na pozostałe książki z ujmującej serii z żurawiem, teraz Bo.wiem ("Kornik", "Współrzędne tęsknoty", "Księżniczka Bari", "Dziennik pustki", "To nie ja", "O zmierzchu", "Ona i jej kot", "Kobieta w Fioletowej Spódnicy", "Kwarantanna", "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?", "Perfekcyjny świat Miwako Sumidy", "Stacja Tokio Ueno", "Pszczoły i grom w oddali", "Sztormowe ptaki", "Budząc lwy", "Kwiat wiśni i czerwona fasola", "Cesarski zegarmistrz", "Tygrysica i akrobata", "Krótka historia Stowarzyszenie Nieurodziwych Dziewuch", "Ślady wilka", "Kot, który spadł z nieba", "Dziewczyna z konbini"). Cieszą kształtem historii, nietuzinkową atmosferą, dotykaniem duszy, bogatym materiałem do refleksji. Magnetycznie przyciągają, fantastycznie wyciszają, przyjaźnie towarzyszą w myślach przez dłuższy czas. Zatrzymują chwile codzienności, pozwalają zajrzeć w głąb siebie i uchwycić to, co w życiu najważniejsze.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 238 stron, premiera 13.05.2024 (2022), tłumaczenie Tomasz Kwiecień
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

czwartek, 24 października 2024

JA, INKWIZYTOR. MIASTO SŁOWA BOŻEGO

JACEK PIEKARA

CYKL INKWIZYTORSKI tom 18

„Wszystko jest możliwe pod naszym niebem, gdzie źli ludzie wraz z demonami splątują nici ludzkich żywotów.”

Co jakiś czas natrafiałam na tomy tego cyklu, za każdym razem obiecywałam sobie, że zacznę je poznawać, tak się nie stało. Kiedy przeczytałam w zapowiedziach, że osiemnastą odsłonę można czytać niezależnie od poprzednich, stwierdziłam, że nadszedł właściwy moment, by zabrać się za te przygody czytelnicze. „Ja, inkwizytor. Miasto Słowa Bożego” zrobił na mnie mocno dobre wrażenie, z przyjemnością wchodziłam w fabułę, chociaż na początku nie w pełni wciągała, lecz ciekawie nakreślała aurę dekadencji. Poddałam się klimatowi nieuchwytnej magii, mocy relikwii i tajemniczych morderstw. Im dłużej siedziałam w powieści, tym lepsze wrażenie wywoływała, tym chętniej się angażowałam. Barwna paleta przekonujących postaci, z echami zagadek w tle, nieodsłoniętymi kartami intencji i smykałką do przechytrzenia przeciwnika. Wyjątkowo plastyczna narracja, dbająca o każdy detal, ułatwiająca opisami przeniesienie do książkowego świata i emocji przeżywanych przez bohaterów. Nieustanne zerkanie na ludzką naturę, rozkładanie jej na czynniki pierwsze, naświetlanie ukrytych motywów i żądzy. Wszystko w religijnej otoczce, rzeczami dziejącymi się niejako za kotarami głównej sceny, w teatrze na użytek społeczeństwa, w zbiorze tajemnic poliszynela. 

Inkwizytor Mordimer Madderdin okazał się niezłą gadułą, przekonującym narratorem, sympatycznie odsłaniającym karty własnej osobowości i charakteru. Trzeba przyznać, że udanie podkoloryzowanymi, zręcznie naświetlonymi, celowo niszczącymi pojawiające się dylematy w interpretacji zachowań. Obrońca świętej wiary obdarzony bystrym umysłem i zdolnością podejmowania szybkich decyzji znakomicie odnajdywał się w grze interesów i misji związanej z relikwiami. Zainteresowało mnie, czy główna postać serii zmieniała się na przestrzeni tomów, jaka była kiedy zaczynała dawać się poznawać, czy dopiero z czasem nabrała cech cynicznego obserwatora rzeczywistości i wprowadzającego humorystyczne pierwiastki. Spodobał mi również się portret przeora klasztoru Hieronima del Monte, człowieka wywodzącego się z potężnego i bogatego rodu, odkrywającego znaczącą rolę w przebiegu fabuły. Arystokrata Maurycy von Solheim przejmujący początkowo scenę powieści stanowił atrakcyjne dopełnienie kluczowej postaci, zwłaszcza w płaszczyźnie dialogów. Zagadka kryminalna powiązana z tajemniczym, osobliwym i bulwersującym morderstwem, frapująco rozpisana, rozłożona na czynniki pierwsze, a następnie udanie złożona w wyjaśnienie. Powieść na przyjemny wieczór czytelniczy, chwilę wejścia w mroczne czasy, niezupełnie prawdziwe, ale nawiązujące do znanych z kart historii, okazja do spotkania niejednoznacznej postaci, zanurzonej w cieniach demonów, krzywd, morderstw, ale również czarnego humoru.

4.5/6 – warto przeczytać
fantastyka, 560 stron, premiera 01.10.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

wtorek, 22 października 2024

LAS BIRNAMSKI

[PRZEDPREMIEROWO] 

ELEANOR CATTON

„Miasteczko Thorndike, leżące po północnej stronie przełęczy u stóp gór Korowai, z jednej strony graniczyło z jeziorem, z drugiej z Parkiem Narodowym Korowai. Po zamknięciu przełęczy powstał tu prawdziwy ślepy zaułek...”

Ciekawa propozycja czytelnicza, z zainteresowaniem podążałam szlakiem intrygi, kilka obrotów spraw zaskoczyło mnie zachęcająco podkręcając wyobraźnię. Eleanor Catton wciągnęła w fabułę sporo rozważań o filozoficznym podłożu, wzbogaconych polityką, biznesem i ochroną środowiska, które nastrajały refleksyjnie, choć zdarzały się również mniej inspirujące intelektualnie wstawki. Tym niemniej, powstał ciekawy obraz w pewnym stopniu odzwierciedlający kondycję współczesnej cywilizacji. Niesymetrycznie podzielone na warstwy społeczeństwa, skrajna koncentracja władzy, przywileje jedynie po stronie zagęszczonego kapitału finansowego. 

Początkowo bardzo ujęła mnie oprawa psychologiczna postaci, każda barwna, atrakcyjna, z detalami prześledzona. Jednak zbliżając się do końca powieści, zwłaszcza w trzeciej części, stopniowo zatracały wyrazistość, zaś postawy wymykały się prawdopodobieństwu. Scenariusz zdarzeń narzucał na uczestników opowieści duży ciężar, co zawsze jest mile wyczekiwane przez czytelnika w tym gatunku literackim, lecz poczułam lekkie zawiedzenie, że autorce nie do końca udało się utrzymać bohaterów w obszarach przyporządkowanych ról. Ale doceniłam prowadzenie psychologicznej ścieżki, zwłaszcza kilka naprawdę interesująco przeprowadzonych dwudzielnych w odbiorze postaw. Rewelacyjnie wykreowana Shelley. Jako jedynej wierzyłam aż do finału. Przekonywała naturalnością i bezpośredniością. Mira frapująco wymykała się ocenie. Eleanor Catton sprytnie stopniowo odkrywała jej prawdziwe oblicze, co więcej, sama postać długo nie wiedziała, kim tak naprawdę jest. Tony wypadł nieco niepewnie, z jednej strony nieśmiało, z drugiej na fali szturmu w pogoni za prawdą. Robert nie stanowił wyzwania w odszyfrowywaniu osobowości. Mocną stroną mężczyzny okazała się nieprzewidywalność działań, ale nie intencji, co miało swój urok zmieszany z jedynie lekką niepewnością. 

Pisarka postawiła na zgrabne podkręcanie sensacyjnych nut, odpowiednie ich dawkowane w przemyślanych momentach. Czytelnik nie natrafiał na schowane głęboko tajemnice, mógł śmiało zaglądać, co się pod nimi kryło, to bohaterowie musieli być prowadzeni do konfrontacji z prawdą. Thriller potrafił długo tkwić w jednym miejscu i na jednej scenie, by za chwilę mocno dynamizować akcję. Zgrabnie wchodziło się w odczucia naprzemiennie prezentowanych postaci. Zakończenie powieści satysfakcjonujące, chociaż jeden element niepotrzebnie został wtrącony, ale to właśnie on pozwolił autorce dokonać pewnych roszad i rozliczeń. Jeszcze przez jakiś czas będę myślała o książce, uwzględniła pierwiastki warte dalszych rozpatrywań, a z pewnością bliższego poznania roli Nowej Zelandii na mapie świata, kraju przyciągającego uwagę ludzi z najwyższej hierarchii bogactwa i możliwości. „Las Birnamski” jako thriller psychologiczny spodoba się odbiorcom ceniącym nietuzinkowy pomysł na fabułę, mocne rozbudowanie osobowości postaci i głębokie spojrzenie w ludzką motywację. Nowa Zelandia, dwa tysiące siedemnasty rok, trzęsienie ziemi odcięło od cywilizacji kawałek lądu. Miliarder realizował biznesowy plan. Grupa aktywistów zajmowała się ogrodnictwem. Wybuchowa mieszanka interesów, planów i korzyści, a na dalszym planie ochrona nowozelandzkiej przyrody.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 490 stron, premiera 23.10.2024 (2023), tłumaczenie Maciej Świerkocki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

SIŁA PRECYZJI

JAK INŻYNIEROWIE KONSTRUOWALI WSPÓŁCZESNY ŚWIAT

SIMON WINCHESTER

„Oznaką prawdziwej inteligencji jest umiejętność uznania dwóch przeciwstawnych koncepcji tak, aby ta rozbieżność nas nie paraliżowała.” Francis Scott Fitzgerald, „The Crack-Up”

Sporo czasu poświęciłam na poznanie książki. Simon Winchester drobiazgowo podszedł do opisywanych zagadnień, co bardzo mi się spodobało, gdyż mogłam zdobyć wiele ciekawych informacji, chociaż potrzebowałam czasu, aby oswoić się ze stylem narracji. Autor wybrał interesujący temat dla publikacji, rzadko rozwijany w tak obszernym zakresie, pokazujący siłę napędową, na której opiera się współczesny świat. Nie byłoby wysoce rozwiniętej cywilizacji, gdyby nie precyzja i pogoń człowieka za nią. W codziennym życiu niewiele zastanawiamy się nad terminem precyzja, a przecież otacza nas z każdej strony. Publikacja ukazała jak zmieniała się precyzja z upływem czasu, jakim podlegała ewolucjom, w jakiej roli wystąpi w przyszłości. Nie do końca uświadamiamy sobie jej istotę, czym tak naprawdę jest, czym się charakteryzuje, jakie są różnice między nią a zamiennie używanymi pojęciami.

Simon Winchester przyglądał się historii precyzji. Omawiał jej znaczenie w mechanizmach zegarowych, silnikach parowych, zamkach, tokarkach, broni, urządzeniach pomiarowych, płytkach wzorcowych, silnikach, teleskopach, lokalizatorach, mikroprocesorach i wielu innych. Spoglądał na rewolucyjne rozwiązania, zagłębiał się w ukazaniu skali, prezentował imponujące wynalazki i przełomowe rozwiązania precyzyjne. Uświadomiłam sobie niezwykłą drobiazgowość precyzji i jej udział w przedmiotach codziennego użytku. Zerknęłam na precyzję jako motor napędowy postępu ludzkości, a jednocześnie pojęcie silnie kontrastujące w nieprecyzyjności przyrody. Publikację cechował przyjazny styl narracji, uwzględniający naukowe wyjaśnienia, wzbogacony licznymi osobistymi wstawkami. Każdy rozdział zaczynał się od pasującego do zawartości cytatu. Na końcu publikacji autor zebrał terminy i określenia, które mogły przysporzyć czytelnikowi problemów, przytoczył bibliografię, którą się pożytkował, wstawił indeks ułatwiający wyszukiwanie w tekście wybranych terminów. Warto zwrócić uwagę na ten tytuł, interesująca tematyka, atrakcyjne rozwinięcia, wdzięczna narracja, materiał do przemyśleń, ale również fascynujące wejście w specjalistyczną wiedzę.

Zerknij na inne książki z pasjonującej serii bo.wiem, z kategorii #nauka, zaprezentowane na Bookendorfinie ("Niezwykłe zmysły", "Atlas sztucznej inteligencji", "Superwulkany", "Szczepienia", "Wielka księga Marsa", "Teorie spiskowe", "Ryby mają głos", "Niedostosowani", "Najlepiej spożyć przed", "Prawdziwe fałszerstwa", "Motyle", "Supernawigatorzy", "Ukryty geniusz", "Szarlatani", "Homo hapticus", "Pierwsze znaki", "Magia bioinżynierii", "Geniusz ptaków", "GPS mózgu").

5/6 – koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, technika, inżynieria, 366 stron, premiera30.09.2024 (2018)
tłumaczenie Grzegorz Ciecieląg
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

sobota, 19 października 2024

KANION ŚMIERCI

FRANKIE ELKIN tom 2

LISA GARDNER

„Cierpienie prowadzi do dziwnych sojuszy.”

Dwa lata temu sięgnęłam po pierwszy tom („Zanim zniknęła”) i zaciekawiła mnie kluczowa postać. Frankie Elkin od dziesięciu lat charytatywnie zajmuje się poszukiwaniem zaginionych osób, o których zapomniały już media i policja. Bez odpowiedniego wykształcenia i zaplecza finansowego stara się dociec, co stało się z zaginionymi i przynieść rodzinom ofiar choćby częściowe zaleczenie ran związane z odkryciem prawdy. Niedawno prezentowałam na Bookendorfinie trzeci tom serii („Wszędzie cię widzę”) z głównym udziałem, zaś teraz uzupełniłam znajomość drugim. Zrobił dobre wrażenie, jednak jak poprzednicy pozostawił z niedosytem emocji i napięcia. 

„Kanion śmierci” odbywał się w klimacie górskiej izolacji, zła czającego się z każdej strony, surowości przyrody i niebezpieczeństwa ze strony ludzkich istot. Pięć lat wcześniej mieszkańcy niewielkiego Wyoming długo poszukiwali zaginionego młodzieńca, który nie wrócił z górskiej wycieczki. Suto zaprawiany alkoholem wieczór kawalerski skończył się tragedią. Czterech towarzyszy zdawało się nie pamiętać zdarzeń poprzedzających zniknięcie. Ojciec zaginionego nie odpuszczał, nieustannie organizował wyprawy, najpierw ratunkowe, później poszukiwawcze, pragnąc dotrzeć do ciała syna, a w ostatniej zdecydowała się wziąć udział Frankie. Szybko przekonała się, że im wyżej wchodzili w góry, tym więcej zagadek pojawiało się w grupie poszukiwaczy. Odludne, umiejscowione poza cywilizacją tereny, bez możliwości kontaktu komórkowego, pokrywały się mrokiem tajemnic. Intensyfikowało się wyczuwalne w powietrzu napięcie, do głosu dochodziły dawne lęki i nowe niepokoje. A jednak Elkin nie odpuszczała. 

Fabuła momentami mocno naciągana, często przewidywalna, stopniowo odsuwała kolejne zasłony zakrywające indywidualne prawdy uczestników. Nie zawsze przekonywały motywacje postaci, czasem ich portrety traciły na wyrazistości, niekoniecznie dawało się je zrozumieć. Wyjaśnienie zagadki nie satysfakcjonowało, wyczekiwałam mocniejszych akcentów. Doceniłam konsekwentne prowadzenie osobowości i przekonań głównej bohaterki, atrakcyjny pomysł na fabułę, ale trochę zawiodłam się na przedstawieniu historii, liczyłam na więcej czytelniczej adrenaliny. „Kanion śmierci” z dreszczykiem i w mrocznym kryminalnym klimacie wypełnił wieczór, zaciekawił, przyjemnie wciągnął, wiele się działo, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Sprawdził się jako przerywnik między bardziej rozbudowanymi i trzymającymi w napięciu thrillerami. 

Zerknij na odczucia po poznaniu innych książek Lisy Gardner (seria z rolą główną detektyw D.D. Warren: "Kochać mocniej", "Dziecięce koszmary", "Nie bój się", "Złap mnie", "Samotna", "W ukryciu", "Sąsiad", "Kochać mocniej", "Powiem tylko raz", "Czyste zło", "Znajdź ją"), miksującej thriller z kryminałem serii z udziałem Quinciego i Rainie ("Zaginiona", "Pożegnaj się").

4/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 422 stron, premiera 14.06.2023 (2022), tłumaczenie Jerzy Żebrowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

czwartek, 17 października 2024

NIE MÓJ ALZHEIMER

HISTORIE OPIEKUNÓW

PAULINA WÓJTOWICZ

„Alzheimer, owszem, odbiera zdolność do logicznego myślenia, ale czyni cię niesamowicie przebiegłym. Żeby osiągnąć cel, zrobisz wszystko.”

Od strony emocjonalnej książka bardzo mi przypasowała, czytając wypowiedzi opiekunów wielokrotnie przechodziły przez moje ciało ciarki, tak blisko czułam się powiązana wspólnymi doświadczeniami. Mając bezpośrednią styczność z osobą chorą na zespół otępienny płata czołowego, widzę jak potworna jest to choroba, jak szalenie trudno opiekować się kimś takim. Człowiek często zastanawia się, ile jeszcze trudów opieki zdoła udźwignąć, aby w tym wszystkim nie zapomnieć o sobie, własnych potrzebach i marzeniach, odłożonych na dalszy plan realizacji zawodowej, a przede wszystkim o własnym zdrowiu i integracji rodziny. Właśnie najgorsze jest w tym, że tak niewiele pozostaje z tego, na czym najbardziej opiekunom zależy, kiedy dzień za dniem, noc za nocą, wypełnia potrzeba nadzorowania dosłownie wszystkiego przy chorym. Wielu decyduje się na powierzenie opieki innym, ale i tak pozostaje do rozpracowania moralny dylemat, a wielu na to finansowo nie stać.

Często pytamy się sami siebie, w imię czemu takie poświęcenie, ofiarowanie własnego życia, balansowanie na linie równowagi psychicznej i usilnego poszukiwania niezbędnej energii. Nawet kiedy odpowiednio poukładamy sobie w głowie, co niestety trwa i jest procesem, u jednych dłuższym, u innych krótszym, że w miarę upływu miesięcy, a nawet lat, coraz bardziej zajmujemy się chorobą a w coraz mniejszym stopniu kimś, kto tkwi w jej sidłach i stopniowo nieodwracalnie zanika, zdajemy sobie sprawę, że na powierzchni przetrwania trzyma najczęściej wdzięczność za przeszłość, troska o codzienne funkcjonowanie chorego, miłość wyrażana czynem, poczucie przeżywania głębokiego człowieczeństwa, ale nade wszystko, pogodzenie się z tym, co nieuniknione, wymagające nieustannego dopasowywania się i akceptacji rzeczywistości.

Alzheimer wysysa z każdego opiekuna siły witalne, wystawia na wielkie próby cierpliwości, u niektórych sprawia, że przychodzą momenty, kiedy wszystko widzi na czarno, a jednak jak pomyślimy, że to nic w porównaniu z tym, co dzieje się w głowie chorego, jak musi przeżywać zanik szarych komórek, z czym nieustannie mierzyć się, aby sprostać otoczeniu, sobie i chorobie, uzmysławiamy sobie, że marudzenie i narzekanie na swoiste ubezwłasnowolnienie i przywiązanie do chorego tak naprawdę do niczego nie prowadzi, tylko wzmacnia niepokój i frustrację. Opiekunowie nie dość, że mają różne życiowe sytuacje, zmagają się z różnymi przypadkami, to jeszcze cechują się różną osobowością i temperamentem. Szalenie trudno jest dopasować wszystko do perfidnej i bezwzględnej choroby, próbować wytyczać własne zasady wrogowi, który nie uznaje żadnych zasad, lub cieszyć się z drobnych sukcesów przy chorym, gdyż często na drugi dzień niewiele już znaczą.

Poznając historie opiekunów, przedstawione przez nich samych na łamach książki, utwierdziłam się w przekonaniu, że w dużym stopniu to właśnie intuicja znakomicie mnie prowadzi, wskazuje odpowiednie kierunki pracy z chorą osobą, pozwala na korektę nieuniknionych błędów podczas opieki, zmusza do pracy nad własnym charakterem, ale też uczy niezadręczania się nieustannym zastanawianiem się, co dalej, jak wszystko pogodzić, gdzie w tym wszystkim jestem ja. Wysłuchanie głosu innych opiekunów sprawia, że człowiek z pełną mocą zdaje sobie sprawę ze skali rozprzestrzenienia się Alzheimera we współczesnym społeczeństwie, wbrew pozorom, nie tylko wśród osób starszych, i nie tylko za sprawą uwarunkowań genetycznych. 

Przerażające jest, jak pomoc ze strony państwa jest daleko niewystarczająca, a co najbardziej zatrważające, jak wiele lekarzy nawet teoretycznie nie jest przygotowanych do znajomości tej choroby, potwierdzając to niezrozumieniem istoty rzeczy i mechanicznym przepisywaniem leków. Przerobiłam siedmiu psychiatrów zanim trafiłam na właściwego, potrafiącego z chorym rozmawiać, odpowiednio ustawić leki, co więcej, wspomóc słowem i wskazówkami także opiekuna. A przecież na pewnych etapach choroby to wyjątkowo ważne, wręcz niezbędne do jak najlepszego radzenia sobie w codzienności chorego i z chorym. Podobnie jak uczestnictwo chorego w aktywizujących zajęciach, psychologicznych rozmowach, społecznej integracjach, ruchowej rehabilitacji.

Publikacja powinna trafić w ręce opiekunów, właśnie im najbardziej pomoże w zrozumieniu z czym się mierzą, o co będą musieli jeszcze powalczyć, kim mogą się stać jeśli przekroczą pewne granice. Nawet jeśli posiadamy już dużą wiedzę o chorobie, to na doświadczeniu innych można wiele nauczyć się, zorientować się, czy dobrze sobie przemyśleliśmy wybrane aspekty wzięcia odpowiedzialności za życie kogoś chorego kierując się kluczami uczuć, troski, zaufania, wspomnień i godności. Dlatego warto się z książką zapoznać, podchwycić pewne pomysły, dostrzec różnice, oswoić się z nieuniknionym stanem, zerknąć w przyszłość przebiegu choroby i niestety przejścia w nicość. Natomiast przerywniki między wypowiedziami opiekunów stanowią informacje przybliżające alzheimerowskiego przeciwnika jedynie w podstawowym wymiarze, pomocne dla osób, które są dopiero co po diagnozie i szukają pierwszego wsparcia.

Moment, gdy zanosiłam do sądu wniosek o ubezwłasnowolnienie, to jedna z najgorszych chwil w życiu. Nikomu nie życzę.”, wspomina opiekunka z książki. U mnie sama rozprawa wywołała szalenie intensywne emocje, dzięki wielkiej wrażliwości prokurator i zgodzie sędzi, mogłam siedzieć na rozprawie obok tak bliskiej mi osoby, o której ubezwłasnowolnienie wystąpiłam. Trzymałam ją za rękę, głaskałam delikatnie, dodawałam otuchy w przejściu wszystkiego, a jednocześnie sama jakbym ostatni raz szukała wsparcia u kochanego rodzica, który wcześniej zawsze mi je oferował z wielkim oddaniem i prawdziwą miłością. Życie nie jest idealne, wystawia na wielkie próby, często zrzuca na barki ogromny ciężar osobliwej misji do wypełnienia, ale każdego dnia wypełnia mnie radość z powodu jego różnorodności, poznawania świata i siebie. Czy wolałabym mniej presji i bólu powiązanej z chorobą otępienną kogoś bliskiego? Oczywiście, że tak, ale staram się dostosować się do tego, co mi oferuje los, i do tego, co niestety przyniósł bliskiej osobie. W tym znajduję osobliwe moce, by mieć siły walczyć dalej o jej godność, cieszyć się drobiazgami, ulotnymi chwilami bliskości, wbrew ograniczeniom zmierzać ku spełnieniu, a zatem i szczęściu. Gdybym pozwoliła sobie na przygnębiające myśli, nie przetrwałabym.

4.5/6 – warto przeczytać
reportaż, 272 strony, premiera 11.09.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Ringier Axel Springer Polska.

środa, 16 października 2024

CIĘŻAR STRACHU

MICHAŁ MATEUSIAK

„Ostatnie lata to wylęgarnia psycholi, prześcigających się w coraz to zmyślniejszych metodach.”

Wciągająca przygoda czytelnicza, ciekawie przedstawiona, chętnie w nią weszłam. Michał Mateusiak sprawnie operował słowem, zgrabnie prezentował kryminalną zagadkę, nie w rozbudowany, ale jednak atrakcyjny sposób kierował pomysłem na fabułę. Szkoda tylko, że scenariusz zdarzeń należał do szablonowych. Opierał się głównie na sprawdzonych technikach przyciągania uwagi odbiorcy, jak przeszłość naznaczona koszmarami, tajemnica skrywana za zachowaniami kluczowej postaci, czy osobisty psychologiczny aspekt zbrodni.

W pewnym momencie dotarłam do sceny, która zbyt mocno zdradziła niewiadome elementy mające trzymać w niepewności i podsuwać nowe interpretacje dotyczące tożsamości sprawcy makabrycznego mordu. Domyśliłam się wówczas, jak może potoczyć się docieranie do prawdy, co zmniejszyło zainteresowanie książką. Czułam, że można było albo bardziej ukryć intencje, nie opisywać sceny dokładnie, nie wychodzić poza zwykły profesjonalizm zawodowy postaci, albo wcale o scenie nie wspominać, pozostawić w domyśle odbiorcy, by później zaskoczyć go faktem odbycia rozmowy. W kilku drobnych sprawach też można było mniej dopowiedzieć, albo odejść od sprawdzonych wzorców, a nawet technik, jednakże przy większym doświadczeniu pisarskim autor lepiej będzie czuł proces budowania napięcia. Gdyby nie wspomniane zastrzeżenia, wystawiłabym wyższą notę wrażeń czytelniczych, gdyż mimo wszystko powieść miała moc przyciągania.

Michał Mateusiak nie oszczędzał bohaterów, stawiał przed potężnymi życiowymi wyzwaniami, potrafił zdecydować się na drastyczne cięcia losów, co jakkolwiek by to nie zabrzmiało, spodobało mi się. Sensacyjne sceny rozgrywane pod koniec powieści brzmiały przekonująco, podnosiły czytelniczą adrenalinę. Autor dobrze poradził sobie z kreacją komisarza Leonarda Gardeckiego, czterdziestolatka obdarzonego trudnym charakterem. Entuzjastycznie podeszłabym do pomysłu spotkania z nim w ramach innej książki. Miał w sobie iskrę rozpalającą wobec niego sympatię, dźwigał interesujący życiowy bagaż, potrafił zdecydowanie działać. Chociaż nie ukrywam, że mężczyznami borykającymi się z uzależnieniem od alkoholu w tym gatunku literackim przesyciłam się. Sierżant Anita Dębska nie przekonała, kobieca postać okazała się nijaka. 

Powieść zaczęła się od mocnego uderzenia, makabrycznego mordu dokonanym na błyskotliwym i fenomenalnie zapowiadającym się prawniku, odnoszącym już znaczące sukcesy zawodowe. Potężnie zmasakrowane zwłoki mężczyzny odkrył w centrum miasta przypadkowy rowerzysta. Okazało się, że sprawca bardzo dobrze wszystko zaplanował, a pozostawiona przez niego kartka z zaszyfrowaną wiadomością sugerowała, że sprawy mogły przybrać seryjny obrót. Czy udało się komisarzowi Gardeckiemu rozszyfrować motyw działania i zapobiec dalszej aktywności człowieka cechującego się wyjątkową bezwzględnością i okrucieństwem? W moim odczuciu, warto zwrócić uwagę na kryminał, uwzględnić w planach czytelniczych, nie należał do oryginalnych, ale z dużą dynamiką i energią prezentował przebieg akcji. Wkomponuje się w jesienny wieczór czytelniczy.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał, 254 strony, premiera 09.09.2024
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

czwartek, 10 października 2024

DNI ŚMIERTELNEGO STRACHU

GRAHAM MASTERTON, DAWN G. HARRIS

„To są dni, gdy sobie uświadamiamy, że jesteśmy zaledwie zbiorem przypadkowych atomów, które tymczasowo się spotkały, aby stać się nami.” Manfred Waffenmeister, „Das Buch der Angdst”

Książka zapewniła zajmujący wieczór czytelniczy z dreszczykiem. Dziesięć różnorodnych opowiadań trzymało dobry poziom, tylko jedno nie przekonało mnie w wystarczającym stopniu, by przyznać mu wysoką notę, ale barwnie dołączyło do innych. Byłam zaciekawiona i zaintrygowana opowiadaniami. Niektóre mocno wchodziły w treściwy horror, inne delikatnym thrillerem drażniły wyobraźnię, pozostałe wywoływały ciarki dopiero w finałowej odsłonie. Wiele zaskakiwało przewrotnym elementem, intrygująco rozwijającą się osobliwością, czymś wymykającym się postrzeganiu i rozumieniu, ale intensyfikującym się w odbieraniu emocji i przesłań. 

Otwierający publikację „Morderczy uścisk” wkraczał w sferę nadprzyrodzonych właściwości przedmiotu. Z jednej strony zanurzonego w brutalnym i bezwzględnym złu, z drugiej kierującego się słuszną misją. Natomiast „Zadurzony w cieniach”, w zasadzie nic nowego nie zaprezentował w fabule, posiłkował się sprawdzonym schematem budowania scenariusza zdarzeń, jednak ciekawie podgrzewał emocje i atmosferę, gładko prowadził do przypuszczalnego zakończenia. „Nad stawem miłosierdzia” okazał się krwawym, wręcz obrzydliwym obrazem bestialstwa człowieka, bezsilnością ofiar i religijną niemocą. Przywołał refleksję na temat potęgi wymierzania sprawiedliwości. Szalenie ciekawym utworem była „Równowaga narodowa”, chociaż w szkielecie opierała się na wcześniej wykorzystywanych pomysłach, to jednak interesująco je przedstawiała. Wkraczała w sferę science fiction i współczesnych migracyjnych wyzwań. Również „Colman Musztarda” sięgnął po wątek zbrodni i kary, połączenia szkarłatu z nową technologią. 

„Portret Kasi” początkowo snuł opowieść nasyconą wrażliwością i delikatnością, a w miarę rozwoju fabuły przybierał ostre barwy zemsty. Pojawiały się senne obrazy łączące miłość i portret, a w tle poczucie straty i złego wyboru, a potem nastąpił raptowny zwrot akcji. „Najwspanialszy dar” budził wstręt, skrajne odczucia odzwierciedlające ekstremalne zachowanie postaci, niezrozumiałe, a jednak do wytłumaczenia, tylko za jak wielką cenę dla bohaterki. „Epifania”, jak wskazywał tytuł, powiązana była z nagłym objawieniem, wnikaniem w najbardziej skryte pragnienia, których siła odrzutu sprawiała, że dochodziło do załamania postrzegania rzeczywistości. „Czerwony rzeźnik z Wrocławia” nie wyszedł poza ramy oklepanego pomysłu na fabułę, w moim odczuciu, najmniej udane opowiadanie w zbiorze. „Serołak” także odwołał się do sprawdzonych wzorców, lecz zapewnił ciekawy ich przebieg i mocną finałową odsłonę. Poruszył motyw zniszczonego przez los dziecka i kontrast z pożądanym wzorcem rodziny, oraz supremacji krzywdy i szykan ze strony uczniów i nauczycieli. Wiadomo było, że z takiej mieszanki musiało w końcu wybuchnąć coś upiornego. 

Zapraszam po wrażenia ze spotkania z serią o detektyw Katie Maguire ("Uznani za zmarłych", "Siostry krwi", "Pogrzebani", "Martwi za życia", "Martwe tańczące dziewczynki", "Świst umarłych", "Żebrząc o śmierć", "Do ostatniej kropli krwi", "Czerwone światło hańby"), cyklem przygód jasnowidza Harriego Erskine ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), zakręconymi thrillerami kryminalnymi w ramach serii "Wirus" ("Wirus", "Dzieci zapomniane przez Boga", "Ludzie cienia", "Wybryk natury"),ciekawie drażniącymi wyobraźnię horrorem "Dżinn", postapokaliptyczną sensacją "Susza", metafizyczną historią osobliwych zdarzeń "Dom stu szeptów", potężną falą energii paranormalnej w "Zjawie", ekscytującymi dreszczowcami "Ikon", "Szpital Filomeny", "Szkarłatna wdowa", "Sabat czarownic", "Potomek", krótkimi formami literackimi na "Festiwal strachu", opowiadaniami Mastertona z "Upiornych świąt".

4.5/6 - warto przeczytać
horror, antologia, 300 stron, premiera 16.07.2024, tłumaczenie Piotr Kuś, Daria Szulęcka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

środa, 9 października 2024

ZŁO W CIEMNOŚCI

ALEX KAVA

RYDER CREED tom 8

„Sytuacje kryzysowe zmuszają ludzi do pokazania prawdziwej wersji swojego ja.”

Alex Kava równolegle prowadzi dwie serie, jedną poświęca zawodowej profilerce Maggie O’Dell, drugą opiekunowi psów poszukujących Ryderowi Creedowi. Lubię w nie wkraczać, ponieważ bohaterowie przenikają do sąsiednich serii, zatem łatwo śledzić ich zazębiające się losy. Mam okazję zajrzeć w śledztwa przeprowadzane przez agentkę FBI i próby odnalezienia zaginionych. Alex Kava ciekawie rozwija wątki, w ósmym tomie intrygująco poddaje je rozgałęzieniom, dzięki czemu fabuła wydaje się bardziej złożona niż w poprzednich odsłonach. Do tego dochodzą różne regiony miejsca akcji. 

Odwiedzam Waszyngton, w którym grasuje seryjny morderca bezdomnych, od dłuższego czasu skutecznie zacierający za sobą ślady przemocy. Przyglądam się temu, co dzieje się na Florydzie, jak przebiega poszukiwanie nastolatka, wydaje się na pierwszy rzut oka, że uciekł z domu. Jak to zwykle bywa u tej autorki, za pośrednictwem różnych bohaterów porusza alarmujące problemy społeczne. W najnowszej odsłonie koncentruje się na szeroko rozumianej bezdomności, wplata scenariusze życia sympatycznego staruszka z pieskiem i kobiety o imponującej przeszłości. Dużo uwagi poświęca naświetleniu tragicznej sytuacji psów tropiących służących w Afganistanie a porzuconych przez amerykański rząd. Scenariusz atrakcyjnie rozwija się, kilka mocnych scen, sporo emocji, jednakże nie należy do skomplikowanych lub mocno trzymających w napięciu. 

Jak wszystkie książki Alex Kavy, tak i „Zło w ciemności” nie zaliczam do wybitnych, ale cechuje się lekkością narracji i sympatycznym spojrzeniem na główną postać. Spotkanie czytelnicze przebiega zgrabnie i szybko. Zdarzają się drobne powtórzenia informacji, tak jakby autorka nie decydowała się na przeczytanie całości po napisaniu, lecz pozostawała na etapie czasowych przerw w konstruowaniu kolejnych rozdziałów. „Zło w ciemności” nie zapisuje się długo w pamięci, fabuła podobna do innych, jednakże aspekt z psami służącymi w Afganistanie jest dla mnie nowością, chętnie doczytam więcej na ten temat. Propozycja czytelnicza na luźniejszy wieczór, wejście na chwilę w intrygujące zagadki kryminalne podszyte elementami sensacji. Mimo mniejszej niż zwykle wagi czytelniczej jestem przychylna serii, komfortowo się w niej czuję, z uśmiechem wyczekuję kolejnej odsłony. Zerknij również na wrażenia po spotkaniach z książkami serii o Maggie O'Dell ("Dotyk zła", "W ułamku sekundy", "Łowca dusz", "Granice szaleństwa", "Zło konieczne", "Czarny piątek", "Kolekcjoner", "Zabójczy wirus"), oraz innymi tomami kryminalnej sensacji sensacji z udziałem Rydera Creeda ("Złowrogie niebo", „W mroku lasu”, "Czerwony śnieg").

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 360 stron, premiera 09.09.2024 (2023), tłumaczenie Katarzyna Ciążyńska
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

wtorek, 8 października 2024

KOCHAĆ MOCNIEJ

LISA GARDNER

DETEKTYW D.D. WARREN tom 5

„Może w przypadku nas wszystkich linia oddzielająca dobro od zła jest cieńsza, niż powinna?”

Bardzo udana przygoda czytelnicza, zgrabnie trzymała w napięciu, ciekawie rozwijała akcję, stwarzała intrygujący klimat podszyty thrillerem i kryminałem. Zdecydowanie na plus fantastyczna kreacji kobiecej postaci, przekornie nie kluczowej, ale z drugiego tła. Dopuszczając ją do głosu w narracji Lisa Gardner pozwoliła nie tylko poznać historię trzydziestolatki, dramatyczne wydarzenia z przeszłości, ale również jej osobowość. Uwierzyłam, że tak wykreowana osoba może faktycznie istnieć, wyjść poza ramy powieści i pojawić się w prawdziwym życiu. Autorka nadała Tessie Leoni sprzeczne, jednakże znakomicie współgrające ze sobą cechy konieczne do wypełnienia niespodziewanie spadającej na kobietę misji. Funkcjonariuszka policji stanowej została oskarżona o zabicie męża, a poszukiwania jej sześcioletniej córki nie przynosiły efektów. Wydawało się, że przemoc domowa doprowadziła do tragedii, jednak nie wszystkie elementy detektywistycznej zagadki do siebie pasowały. 

Głowna bohaterka serii, sierżant D.D. Warren, kierowała zespołem mającym doprowadzić do ujawnienia prawdy, jednak sprawa od początku nie układała się tak jak powinna, Śledztwo trafiało na wiele fałszywych tropów, trudno było rozpoznać, czy w dostrzeżonych śladach tkwił chociaż ułamek czegoś, co można było wziąć za pewnik. Gardner śmiało poczynała ze scenariuszem zdarzeń, nadawała mu dynamicznych rytmów, wiele się działo, akcja raptownie zmieniała kierunki i dobrze maskowała zagadki w sferze domysłów. Interesująco było podjąć grę w interpretację intencji, motywów i zdarzeń. Powolne uchylanie rąbka tajemnic prowadzone było z wyczuciem tempa, rozwoju i intensywności akcji. Czasem Warren, jak to miała w zwyczaju, wywoływała coś na kształt sprzeciwu wobec stosowanych przez nią metod przesłuchania, ale to właśnie charakteryzowało ją jako detektyw, a po zapoznaniu się z kilkoma tomami serii zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Powieść zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, otrzymałam to, czego oczekiwałam, przyjemnie wciągnęłam się, entuzjastycznie odebrałam sensacyjne elementy fabuły, łatwo utożsamiałam się z barwnie odmalowanymi postaciami, wchodziłam w emocje i przeżycia. Zachęcam do poznania piątego tomu, zapewnia intrygujące popołudnie z książką. 

Zerknij na odczucia po poznaniu innych tomów serii ("Dziecięce koszmary", "Nie bój się", "Złap mnie", "Samotna", "W ukryciu", "Sąsiad", "Kochać mocniej", "Powiem tylko raz", "Czyste zło", "Znajdź ją"), spotkaniach z reprezentantkami serii kryminalnej z Frankie Elkin w roli głównej („Zanim zniknęła”, "Wszędzie cię widzę"), oraz odsłonami miksującej thriller z kryminałem serii z udziałem Quinciego i Rainie ("Zaginiona", "Pożegnaj się").

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 426 stron, premiera 11.09.2024 (2011), tłumaczenie Radosław Madejski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 7 października 2024

HILDUR

SATU RÄMÖ

HILDUR tom 1 

„Wiedziała, że zbliża się coś strasznego, ale nie potrafiła umieścić tego na mapie ani na osi czasu.”

Szybko wciągnęłam się w „Hildur”, kryminał osadzony w islandzkim klimacie, z wyjątkowo ciekawą paletą postaci i intrygującą zagadką detektywistyczną. Z przygody czytelniczej czerpałam w dwóch interesujących aspektach, pierwszym związanym z dociekaniem prawdy o serii zabójstw, drugim krążącym wokół nordyckiej historii, mitologii i codziennego życia. Sätu Ramö zgrabnie przeplatała w fabule ciekawostki islandzkie ze scenariuszem prowadzenia śledztwa. Spokojny rozległy obszar przez dekady wolny od strony ciężkich przestępstw nagle w przyspieszonym tempie wpadł w pułapkę działalności mordercy. Pomysł na główny kryminalny wątek nie zaliczyłam do złożonych, opierał się na prostych zasadach, ale został frapująco wzbogacony chwilowym sięgnięciem atrakcyjnie otwierającym powieść do połowy szesnastego wieku, aby ukazać jak doszło do znaczącego spotkania, a także do wydarzeń z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku, kiedy w osobliwych okolicznościach zaginęły dwie dziewczynki. Przez dwadzieścia pięć lat nie udało się znaleźć odpowiedzi, co stało się z siostrami, czy pochłonęła je surowa islandzka zimowa aura, a może może ktoś przyczynił się do ich przepadnięcia w drodze ze szkoły. 

Hildur, starsza siostra Björk i Rósy przez ćwierć wieku żyła z brzemieniem tragicznego rodowego dziedzictwa, wzmocnionego specyficznym darem wieszczenia. Jako oficer śledcza islandzkiej policji starała się dotrzeć do jakichkolwiek informacji o młodszych siostrach, lecz wszystko oplatała głęboka tajemnica, nawet dla najbliższych członków lokalnej społeczności. Trudno było podchwycić cokolwiek, co by pomogło w rozgryzieniu zagadki. Autorka wprowadziła do fabuły sympatyczną postać Jakoba, policjanta z Finlandii, który przyjechał na Islandię w ramach pracowniczej wymiany. Mężczyzna z życiowymi problemami i niespotykaną dla tej płci pasją robienia na drutach wniósł do scenariusza zdarzeń sporo pozytywnych elementów. Generalnie, Sätu Ramö bardzo dobrze poradziła sobie z wykreowaniem wyrazistych i przekonujących postaci. Udanie zrównoważyła naświetlanie ich życia zawodowego i prywatnego. Kryminał przykuwał uwagę, seria morderstw i zaginięć z dwa tysiące dziewiętnastego roku długo stanowiła niezwykłą i dziwaczną zagadkę, chętnie wchodziłam w kolejne rozdziały. Dobrze czułam się w islandzkiej oprawie, dużo dowiedziałam się o wyspie, zwłaszcza o przeplatanych górami i dolinami Fiordach Zachodnich, gdzie umiejscowiona była większość akcji. Finałowa odsłona pozostawiła z uczuciem satysfakcji czytelniczej, zatem entuzjastycznie podejdę do poznania drugiego tomu serii.

5/6 - koniecznie przeczytaj
kryminał, 346 stron, premiera 11.09.2024 (2022), tłumaczenie Karolina Wojciechowska
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl

niedziela, 6 października 2024

ZANIM ZABIJESZ MOJĄ ŚMIERĆ

[PRZEDPREMIEROWO]

RYSZARD OLESZKOWICZ

„Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.”

Przygoda czytelnicza spodobała mi się, przyjemnie przechodziłam przez nią, natychmiast dałam się wciągnąć w akcję. Wypełniona intrygującym suspensem, zgrabnie rozpisanymi sensacyjnymi scenami, dynamicznie zmieniającym się tłem scenariusza zdarzeń. Ryszard Oleszkowicz zaczerpnął wiele elementów z prawdziwych miejsc, osób i wydarzeń, i zręcznie przeniósł do fikcji. Zapewnił dodatkowy dreszcz emocji nawiązując do czyhających za wschodnią granicą zagrożeń politycznych. Powieść nasycona szpiegowskim klimatem, bezwzględną grą pod presją czasu. Czternaście ładunków bombowych rozmieszczonych w kluczowych punktach polskiej infrastruktury. Stolica areną diabolicznych machinacji rosyjskich agentur. Autor sprawnie przeprowadzał po niuansach różnych organizacji i instytucji, dbając o precyzyjność nazewnictwa i nazw własnych, co odzwierciedlało jego doświadczenie w funkcjonowaniu w polskich służbach specjalnych. 

Grupa osób powiązana z sekcją przeciwrosyjską Agencji Wywiadu barwnie się prezentowała. Udało się wykreować wyraziste postaci, szczególnie Ida i Krzysztof przekonywali zachowaniami i postawami, chociaż wcale nie zawsze się z nimi zgadzałam. Nawiązania do miłosnych relacji dobrze wypadły w mieszance emocji i obrazów, dojrzałe podejście do skomplikowanej natury człowieka. Niedosyt czułam na płaszczyźnie głębszego rozpisania terrorystycznego napięcia, lecz wynikało to z dobowego pośpiechu docierania do właściwych wskazówek w odkrywaniu wiedzy o zamierzeniach przeciwników i intensyfikowaniu prób wyprzedzenia rosyjskiej wyobraźni. Zakończenie atrakcyjne i satysfakcjonujące. Proponuję zwrócić uwagę na ten tytuł, zapewnił ekscytującą rozrywkę osadzoną w szpiegowskiej sensacji a zarazem wieloma mackami przytwierdzoną do prawdziwej rzeczywistości. Lekkie powtórzenia w narracji, czasem pójście nieco na skróty w opisywaniu scen, czy drobne niedopowiedzenia w opisach, nie wpływały znacząco na pozytywny odbiór książki.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller szpiegowski, 320 stron, premiera 09.10.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

sobota, 5 października 2024

ZAUFAJ MI

ANDERS ROSLUND 

EWERT GRENS I SVEN SUNDKVIST tom 11

"Pod jej sercem bije drugie serce. I chociaż jest malutkie, bije znacznie szybciej od jej własnego."

Spodobała mi się zarówno oprawa kryminalna, chociaż niezbyt rozbudowana, to jednak cechująca się sporym dramatyzmem, jak i oprawa obyczajowa, niesamowicie przejmująca. Anders Roslund intrygująco poprowadził powieść, rozwinął wątki, które zazwyczaj są traktowane jako coś pobocznego, do fenomenalnie pierwszorzędnego znaczenia. Mrocznie, tragicznie, emocjonalnie, całkowicie wczuwałam się w przeżycia bohaterów z pierwszego i drugiego planu. 

Kluczowa postać otrzymała wiele uwagi, wewnętrzne rozterki przeżywane całym sobą, trudno było nie współczuć Ewertowi Grensowi, inspektorowi sztokholmskiej dochodzeniówki. Roslund go nie oszczędzał. Jednakże i sam policjant podłożył pod swoją katastrofalną sytuację zasadniczy błąd w przeszłości. Autor uczynił z Grensa prawdziwego człowieka, z bagażem różnorodnych doświadczeń, dobrymi i złymi cechami, podążającego za życiową misją wymykającą się wobec napotykanych okoliczności i nietrafionych decyzji. Mężczyzna miotany między skrajnymi uczuciami konfrontował się z przerażającą krzywdą i silnymi wyrzutami sumienia. 

Narracja na wysokim poziomie, płynna, przyjazna i urozmaicona, rozpacz i głosy pokrzywdzonych kobiet wyraźnie słyszalne pomimo uciszania przez stręczycieli. Seksualne wykorzystywanie, handel organami, bezwzględność biznesowa i zacieranie śladów. Z tym musiał zmierzyć się Ewert, dotrzeć do bossa przestępczej siatki, zapobiec dalszemu nieszczęściu, równocześnie poznać tożsamość strzelającego do jego przyjaciela w hotelu na Nybrogatan. Czy mając trudności w nawiązywaniu kontaktów społecznych Ewert zdecydował się jeszcze raz w życiu komuś zaufać? Czy dobrze na tym wyszedł? Zerknij na inne książki Andersa Roslunda, szwedzkiego pisarza i dziennikarza specjalizującego się w tematyce społecznej i kryminalnej, przybliżone na Bookendorfinie. "Puk puk" (dziewiąty tom serii o Ewercie i Svenie), "Słodkich snów" (dziesiąty tom), rewelacyjna trylogia („Trzy sekundy”. „Trzy minuty”, „Trzy godziny”, współautor Börge Hellström).

5/6 – koniecznie przeczytaj
kryminał, 462 strony, premiera 28.08.2024 (2021), tłumaczenie Inga Sawicka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 4 października 2024

JAK WYSOKO ZAJDZIEMY W CIEMNOŚCIACH

SEQUOIA NAGAMATSU

„Możliwości są jak małe nasionka niesione wiatrem. A pośród nich kryje się twoje życie.”

Nie wahajcie się sięgnąć po książkę, dostarcza fantastycznych wrażeń czytelniczych, potrafi intrygująco wciągnąć w zaprezentowaną treść, wzbudzić wyobraźnię, wprowadzić do świata intensywnych emocji, podrzucić fascynujące aspekty do refleksji. Sequoia Nagamatsu zaproponował niecodzienną, ale jakże ciekawą, konstrukcję fabuły. Każdy rozdział był spojrzeniem z innej perspektywy, czasu, bohaterów, miejsc i zdarzeń, ale całość wyśmienicie się ze sobą splatała. Czułam jakbym wchodziła w coś na kształt noweli powiązanych wspólnym kluczem, czasem wyrazistym w brzmieniu, kiedy indziej delikatnie sugerowanym i przypominającym. 

Nie było fragmentu powieści, który by nie zainteresował, przyciągnął czymś szczególnym, zainspirował do przemyśleń i interpretacji o naturze człowieka, głębokich śladach pozostawionych przez niego w historii, ustosunkowań do stanu obecnej cywilizacji, wybiegów myślami w daleką przyszłość. Oś czasu cudownie biegła, uwzględniała pradawność, przebijała się przez teraźniejszość, potrafiła wybiec w przyszłość na kilka tysięcy lat. Autor pierwszorzędnie żonglował scenariuszem zdarzeń, nadawał mu wyjątkowego kolorytu, ubarwił wręcz perfekcyjnie wykreowanymi postaciami. Czułam nie tylko bajeczny smak przygody, ale również różnorodność barw istot ludzkich, w tym z jednej strony uczuciowość, z drugiej bezwzględność. I natura, pięknie postawiona w hierarchii potrzeb człowieka, wychodząca poza poznany świat, wędrująca we wszechświecie w poszukiwaniu czegoś, co daje obietnicę przetrwania, ratunku i spełnienia. 

Dawno nie czytałam książki tak wysokich lotów, pobudzającej intelektualnie i olśniewająco nowatorskiej. Science fiction w znakomitym wydaniu, uwzględniało spojrzenie na człowieczeństwo w szerokim wymiarze. I finałowa odsłona, zaskakująco wybrzmiewała, przemyślanie łączyła najdelikatniejsze nawet nici wątków, pozostawiała w radości z odbytej przygody i orzeźwiającej zadumie. Chciałabym, aby wszystkie powieści docierały do górnych półek jak w przypadku tego tytułu, tym bardziej, że to debiut. Poznajcie, jak doszło do wybuchu zarazy arktycznej, która dotarła do Rosji, Azji i Ameryki, do jakich transformacji doprowadził wyselekcjonowany i poddany badaniom niezidentyfikowany wirus z prehistorycznych skutych lodem próbek, co działo się z ludzkością, jak radziła sobie z poczuciem straty, czy zmieniły się społeczne relacje, podejście do samotności, życiowych wyborów, marzeń i śmierci.

6/6 – rozkosz czytania
science fiction, 384 strony, premiera 25.09.2024 (2022), tłumaczenie Agnieszka Walulik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

czwartek, 3 października 2024

PRZYCZYNA ZGONU

ROBIN COOK

LAURIE MONTGOMERY I JACK STAPLETON tom 14

„Z satysfakcja pomyślał, że jak zawsze akcja przebiega bez najmniejszych problemów.”

Thrillery medyczne należą do mojego ulubionego gatunku literackiego, chętnie w nie wchodzę, zwłaszcza jeśli napisane przez Robina Cooka. Dostarczają nie tylko przyjemnej rozrywki ocierającej się o dreszczyk prawdopodobieństwa, ale również co prawda bardzo fragmentarycznej, ale szczegółowej wiedzy medycznej. Często zwracają uwagę na ważny aspekt funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej, także biznesowej otoczki. „Przyczyna zgonu” zapewniła wciągające czytanie, duża w tym zasługa zgrabnej narracji, jednak powstało wrażenie wtórności powieści. Dobrze wchodziło się w sprawdzone schematy zagęszczania akcji, bazujące na starych pomysłach, ale zabrakło zaskakujących elementów. 

Przeszkadzały nie w pełni przemyślane przez autora rozwinięcia wątków lub konkretne przebiegi scen. Nie zawsze oprawa psychologiczna postaci brzmiała wiarygodnie, za szybko i zbyt łatwo dochodziło do pewnych zmian w postawach i zachowaniach. Główni bohaterowie wykazywali się nonszalancją w różnych kwestiach, chociażby matkowanie mężowi nieuwzględniające hierarchii służbowej, swobodne wchodzenie w ryzykowne sytuacje bez uwzględnienia przeszłych zdarzeń. Nie wczułam się w poczucie winy zbyt powierzchownie potraktowane. Niepewność docierania do prawdy zepsuło odsłanianie kart przysłowiowego zła ze strony Robina Cooka. Brakowało napięcia cechującego thrillery, a i zakończenie wydawało się nijakie. 

Pomimo wymienionych zastrzeżeń do książki, jako miłośnik thrillerów medycznych znalazłam w powieści ciekawą serię nieoczywistych przypadków samobójstw w zagęszczonym czasie, trudnych do uchwycenia nieścisłości domagających się wyjaśnienia przez bohaterów. Patolodzy, Laurie i Jack, w czternastej odsłonie tomie lekko przesunęli się na drugi plan, to stażysta Ryan Sullivan, znakomicie zapowiadający się lekarz, wysunął się na czołówkę. Tom można czytać niezależnie od poprzedników. Zerknijcie na inne tytuły Cooka zaprezentowane na Bookendorfinie. Lawina przypadków śmierci w "Oświeceniu", cykl tragedii w „Pandemii”, zaskakujące obroty spraw w „Znieczuleniu”, sprytnie zaciskana pętla niepewności w „Szarlatanach”, seria zagadkowych incydentów w „Polisie śmierci”, intryga wokół osiągnięć genetyki w "Genezie", demaskacja pazerności firm ubezpieczeniowych w „Wirusie”, klasykę thrillera medycznego „Epidemia”, oraz trzymający do końca w sensacyjnym napięciu "Nocny dyżur".

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller medyczny, 366 stron, premiera 13.08.2024 (2023), tłumaczenie Maciej Szymański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

środa, 2 października 2024

POCZWARKI

JOHN WYNDHAM

„Życie to zmiana i tym się różni od skał – zmiana jest istotą jego natury.”

Zaskoczyło mnie, jak bardzo spodobała mi się powieść. Miała w sobie to coś, co sprawiło, że chętnie podążałam za nią wyobraźnią krążącą wokół klimatów fantastyki. Napisana niemal siedemdziesiąt lat temu wciąż potrafiła dostarczyć mnóstwo przyjemności i satysfakcji. Wiązało się to z tematyką kondycji gatunku ludzkiego, nieprzemijających cech zbiorczej osobowości, niezmienności ogólnej świadomości. Cywilizacje powstają, rozwijają się, aż ulegają zagładzie, z winy samego człowieka, destrukcyjnej natury wobec środowiska naturalnego i siebie samego. 

Książka, jak wiele podobnych z tego gatunku pisanych w zbliżonych jej czasach, niosła w sobie strach przed nuklearną zagładą, tym, co by się stało, gdyby rywalizujące ze sobą mocarstwa zdecydowały się na użycie broni nuklearnej. Odpowiadał mi przygodowy charakter prowadzenia scenariusza zdarzeń, podszyty niepewnością i osobliwością, oraz zaślepieniem i religijnym fanatyzmem. Przebieg akcji nie zaskakiwał, ale wybrzmiewały intrygujące pierwiastki niepewności finałowej odsłony. Wszelkie odstępstwa i mutacje, będące następstwem globalnego kataklizmu wywołanego przez Dawnych Ludzi, obarczonych karą Udręki, podlegały krańcowej dyskryminacji, bezwzględnemu zwalczeniu i uśmierceniu. Dominacja skrajnej nietolerancji i prześladowań wynikających ze strachu i rozczarowania, zamknięcie w swoistej bańce pragnienia życia w zgodzie z cudem ocalałym świętym pismem. Niedopuszczanie do głosu czegoś niepoznanego i niewiadomego, odbiegającego od boskich wytycznych i przyjętych norm. A jednak w izolującej się od reszty świata osadzie, nastawionej jedynie na naturalność, pojawiło się młode pokolenie potrafiące przekazywać między sobą obrazy myślowe. Fabuła przybiera intrygującą formę.

Zerknij na pozostałe tytuły z serii Wehikuł czasu, klasyki science fiction, przedstawione na Bookendorfinie: "Dzień tryfidów" (także Johna Wyndhama), "Czarna chmura", "Odyseja kosmiczna 3001. Finał", „Odyseja kosmiczna 2001”, „Odyseja kosmicznej 2010”, "Odyseja kosmiczna 2061", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Koniec dzieciństwa", "Bill, bohater galaktyki", "Biada Babilonowi", "Olśnienie", "Równi bogom", "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", "Koniec wieczności".

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, klasyka science fiction, 238 stron, premiera 30.07.2024 (1955), tłumaczenie Zbigniew A. Królicki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

wtorek, 1 października 2024

ŻELAZNY SEN

NORMAN SPINRAD

„Czuł wewnętrzną pewność, że los wybrał go na tego, któremu pisane jest dokonanie iście heroicznych czynów.”

Ciekawa propozycja czytelnicza, przewrotna zabawa z historią, zgrabne wykorzystanie realiów do stworzenia fantastycznego dzieła, intrygujące spojrzenie na coś, co mogło zdarzyć się, gdyby okoliczności przebiegły nieco inaczej. Wciągająco wchodziłam w propozycję refleksji na temat alternatywnej rzeczywistości. Pudełkowa perspektywa. Adolf Hitler jako nagrodzony pisarz, stworzył wątpliwe wartościowe z punktu widzenia prawdy dzieło, ale za to jakże frapujące dla mu współczesnych.. 

Norman Spinrad wykazał się sporą wyobraźnią podczas kreacji "Żelaznego snu". Odwrócił coś, co silnie odcisnęło się w dramatycznej przeszłości zwłaszcza europejskiego kontynentu, niejako na lewą stronę. Kluczowa postać obdarzano cechami typowymi dla zbrodniarza, idealisty, fanatyka. W imię czystości rasy zdecydowana do bezwzględnych działań, wojny eliminującej mutantów i mieszańców. Obozy, szykany, wykluczenia, stojące za siłą swastyki, propagandy i wypaczonego poczuciu misji zachowania za wszelką cenę czystości rasy. Rządy żelaznej ręki, brutalnej pięści, osobliwa moc inspirowania tłumu i zdobywania zwolenników. Zdarzenia rozpoczynają się w 1142 roku PO Wielkiej Wojnie, skażonych ziemiach i ludziach, Czasie Ognia pochłaniającego świat. Odpowiadało mi zakończenie, niby na poważnie, ale z ironią, potwierdzające, że bez względu na to, jaki scenariusz przyjmie historia, natura ludzka pozostaje ta sama, a kwestia zła, tak dobrze poznanego przez człowieka, wciąż przyciąga kolejne pokolenia i skłania do destrukcji siebie samych. Zajrzyjcie do Heldonu, ostatniego bastionu prawdziwych genetycznie ludzi, zmierzcie się z dominującymi mocami, poznajcie łamiących szyk ładu uniwersalistów, a wszystko w ramach towarzyszenia ogarniętego fanatyczną misją Fericowi Jaggarowi i licznej grupy jego popleczników. 

Inne tytuły z serii Wehikuł czasu, klasyki science fiction, przedstawione na Bookendorfinie: "Dzień tryfidów", "Czarna chmura", "Odyseja kosmiczna 3001. Finał", „Odyseja kosmiczna 2001”, „Odyseja kosmicznej 2010”, "Odyseja kosmiczna 2061", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Tajemnica Ramy", "Koniec dzieciństwa", "Bill, bohater galaktyki", "Biada Babilonowi", "Olśnienie", "Równi bogom", "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", "Koniec wieczności".

4.5/6 – warto przeczytać
fantastyka, klasyka, 352 strony, premiera 13.08.2024 (1972), tłumaczenie Tomasz Jaworski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.