piątek, 30 kwietnia 2021

ZABAWMY SIĘ U ADAMSÓW

MENDAL W. JOHNSON

[PREMIEROWO]

"To zabawa, którą każdy zna... polega na tym, że ktoś musi wygrać."

Jeszcze długo nie uwolnię się od wrażeń, jakie wzbudziło we mnie spotkanie z tą książką, zaciążyło na psychice w szczególnie makabryczny sposób, podcięło skrzydła wiary w człowieczeństwo, wprowadziło dyskomfort szokującego zestawienia niewinności dziecka z czystym złem. Wyjątkowo dobrze przeprowadzone studium zła, wydobywające na powierzchnię prawdziwe źródła ludzkiego okrucieństwa, ujmujące go w realistyczne obrazy, uszczegóławiające proces szkaradnej metamorfozy i błyskawicznej intensyfikacji. 

Brutalność w wydaniu pięciorga dzieci jest tak przekonująca, że nie potrzeba krwawych scen, aby silnie przemówić do wyobraźni, pozbawić tchu i wystawić na szokujące niedowierzanie. Odbiorca czuje, że daje się głęboko wciągnąć w świat brudnych emocji, mroczny oddech brzydactwa myśli, nakręcającą się spiralę znieczulicy i premedytacji. Socjopatyczne zachowania, pełne uwalnianych zaburzeń, różnego rodzaju bestialstwa, kłócą się ze szczerością i radością życia młodej osoby. Agresja wobec uwięzionej opiekunki staje się bazą do jeszcze gorszego szału gniewu i ataków. Zabawa, której pierwsze cechy stykają się z nieufnością, wahaniem i niepokojem, przemienia się w gorączkowość, ekscytację i zdenerwowanie, przechodzi w fazę obojętności, wyrachowania i satysfakcji. Granice przesuwane są stopniowo, skoro coś się już dokonało, można przejść dalej, a później jeszcze śmielej. I nawet chwilowe refleksje, znikome współczucia, nikłe wyrzuty sumienia, szczelnie zamykane są przez przymus wpasowania się w zasady grupy. Mrozi krew w żyłach finalny wydźwięk powieści, zatoczenie koła domniemanej niewinności, trudno się z nim pogodzić. 

Wsłuchujemy się we wstrząsający głos ofiary, Barbary Miller, studentki pedagogiki, opiekunki dzieci Adamsów. Współodczuwamy eskalację zła, wewnętrznej przemiany, bolesnej prawdy. Obserwujemy, co dzieje się w umysłach dzieci, dziesięcioletniej Cindy, trzynastoletniego brata Bobbiego, trzynastoletniego Paula, siedemnastoletniego Johna i niemal osiemnastoletniej Dianne. Ich ścieżka wkraczania w przemoc, zachłyśnięcie się fizyczną i psychiczną władzą nad drugim człowiekiem, jest niewiarygodnie przerażająca, dołująca, przykra. Rodzą się niewygodne pytania o naturę człowieka. Czy w każdym można wyzwolić prawdziwe zło? Skąd wydobywa się, z cech osobowości, wypaczonego umysłu, uwarunkowań genetycznych? Jakich zewnętrznych bodźców potrzeba, aby jego potęga wymknęła się spod kontroli, z mrocznym impetem wkroczyła w świat drugiego człowieka? Książka powstała niemal pięćdziesiąt lat temu, wciąż silnie oddziałuje na wyobraźnię i uczucia czytelnika. Nie dziwi, że wiele jej elementów odnalazło się w późniejszych produktach kultury masowej. Warto zobaczyć, skąd czerpali inspiracje twórcy, jednak mieć świadomość, że błoto czystego zła na jakiś czas przywiera do odbiorcy, tym bardziej, że częściowo opiera się na faktach. Zabawcie się u Adamsów na własną odpowiedzialność.

4.5/6 - warto przeczytać
horror psychologiczny, 318 stron, premiera 30.04.2021 (1974), tłumaczenie Bartosz Czartoryski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

OPOWIEŚCI DLA DZIECI, KTÓRE CHCĄ UWIERZYĆ W SIEBIE

ALEX ROVIRA, FRANCESC MIRALLES

"Światło, które od nas bije, oświetla też drogę innym."

Tak jak przeczuwałam, bardzo wartościowa propozycja czytelnicza. Podczas wspólnego czytania zyskują nie tylko dzieci, ale również dorośli. Nie jest to książka na jeden wieczór czytelniczy, ale zbiór szalenie cennych przekazów na cały rok, warto do nich powracać w wolnych chwilach, wsłuchiwać się w to, co mają do powiedzenia, inspirować się materiałami do poszerzania opowieści. Ciekawa forma przedstawienia wskazówek, najpierw krótkie opowiadanie, z przenikającym się światem realnym i nierealnym, już samo ich czytanie wyzwala wiele interesujących myśli, z przygodą niesie przemyślenia, a dalej podsumowanie myśli przewodnich, ujętych z odmiennych stron, wyrażonych zróżnicowanymi słowami, tak aby trafić do wyobraźni i serca każdego czytelnika. Podobają mi się zarówno opisowe fragmenty, jak i konkluzje, autorzy stawiają na bogactwo i uniwersalność, zadają frapujące pytania, udzielają wyczerpujących odpowiedzi. Opowieści poprzedzają esencjonalne zdania o pozytywnym wydźwięku, niczym drogowskazy naprowadzają myśli na wybrany tor.

Żałuję, że taka publikacja nie wpadła w moje ręce, kiedy byłam w szkole podstawowej, w okresie intensywnego budowania własnej wartości, szacunku do siebie, samoakceptacji i samooceny. Jednak w każdym wieku można zabrać się za pielęgnowanie miłości do siebie i pewności własnej wyjątkowości. Prześledzenie trzydziestu pięciu opowiadań wyzwala i wzmocnia konieczne dla każdego z nas pragnienia. Książka wymaga obecności dorosłego podczas poznawania przez dziecko, potrzebne są dodatkowe wyjaśnienia, często uproszczenia, a nawet dopowiedzenia, wiele zależy od wieku młodego czytelnika. Na końcu publikacji znajduję dwanaście kluczy do budowania poczucia wartości u dzieci, cenne wskazówki, warto się nimi kierować, lecz brakuje ich pogłębienia, szerszego rozpracowania, zupełnie jakby pisane w pośpiechu tworzyły zlepek myśli z powszechnych poradników. Na słowa uznania zasługuje oprawa graficzna książki, nieszablonowa, lekko zamglona, a jednak wyrazista, z atrakcyjną kreską, przyjemnie koresponduje z treścią.

5/6 - koniecznie przeczytaj z dzieckiem
literatura dziecięca, wiek 9+, premiera 09.02.2021 (2018), twarda okładka, format 18cm x 24cm
176 stron, tłumaczenie Katarzyna Kozioł-Galvis, ilustracje Raguel Diaz Reguera
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca. 


czwartek, 29 kwietnia 2021

FABRYKA OS

IAIN BANKS

"Zastanawiałem się, jak to jest, gdy się umiera."

Dałam sobie kilka dni, aby wyciszyć emocje i spokojnie przemyśleć, co napisać o książce, określić, czy mi się podobała, co wierzcie, nie należało do łatwych decyzji. Czytając powieść kilka razy chciałam niezwłocznie zakończyć spotkanie, nie ze względu na nieciekawą intrygę, ale z powodu nasycenia przemocą. Nawet ja, osoba nieźle wprawiona w poznawanie thrillerów i kryminałów, czułam, że tym razem brutalność osiągnęła maksymalny poziom. Jednak dalej podążałam śladem wspomnień kluczowego bohatera. Dostrzegałam u siebie zadziwiającą fascynację złem, pragnienie dowiedzenia się, do czego jeszcze Frank posunął się, jak wybrzmiały ostatnie nuty symfonii pogardy do życia. Nie chodziło o to, że tylko szaleniec i pomyleniec mógł zainteresować się mega skrajną agresją u młodego człowieka, zatrważającym wypaczeniem człowieczeństwa nastolatka, ale o to, że taka wersja wnikania w mroczność ludzkiej duszy osobliwie przyciągała. Zestawienie domniemanej odgórnie niewinności z prawdziwą psychopatią domagało się natychmiastowych wyjaśnień.

Iain Banks sugestywnie odmalował obrazy, wstrząsał wyobraźnią, odwoływał się do kontrastowych emocji. Rozmowy Franka z bratem Erikiem, zbiegłym z zakładu psychiatrycznego, tylko pozornie wydawały się nieistotne, z każdą odsłoną nabierały coraz bardziej przerażającego znaczenia. Autor konsekwentnie popychał mnie do przekraczania granic tolerancji absorbowanych obrazów, podprowadzał ku przepaści osobliwej nienawiści, a nawet chęci przerwania łańcucha przemocy i ostatecznego potępienia. Kiedy dotarłam do zaskakującego zakończenia, wszystko wywróciło się do góry nogami, powstała potężna porcja pytań i interpretacji. Finałowa odsłona stała się osobliwą nagrodą za przetarcie dramatycznych szlaków powieści, nie spodziewałam się, że taki przyjmie kształt, nie tylko odwoła się do niejednoznaczności, fałszywości, niemoralności, ale wkroczy w sferę patologii wychowania, szpetnych tajemnic i dramatu tożsamości. Zadziwiająca historia.

Chwytając za książkę weszłam w mocne, wstrętne i odpychające wzorce zachowań, co więcej, trwałam przy nich. Im głębiej wnikałam, tym większe miałam wrażenie przyklejania się do mnie zła. Chciałam odsunąć je daleko od siebie, uwolnić się, ale nie dałam rady, silnie przyciągało. Dla mnie, wprawionej w literackich postaciach zła, pojedyncze obrazy nie były krańcowo odrażające i nieprzyjemne, ale nie o jedno brzmienie tu chodziło, lecz o koszmarną mieszankę. Przygoda czytelnicza, której długo nie zapomnę. Frank Cauldham mieszkał wraz z ojcem na szkockiej wyspie, ekscentryczny nastolatek stronił od ludzi, całe dnie spędzał na symulowanej obronie swojego terytorium i toczenia wojny z wszystkim, co żywe. Jego skłonność do przemocy nie miała sobie równych, jako dziecko zabił trzy osoby, codziennie powiększał liczbę sadystycznie torturowanych zwierząt. Zero wyrzutów sumienia, w zamian duma z ohydnych czynów. Skąd u młodej osoby nieokiełznane pokłady podłości? Dlaczego z zapałem oddawał się kultowi śmierci?

4/6 - warto przeczytać
horror, 276 stron, premiera 23.03.2021 (1984), tłumaczenie Robert Sudół
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

8000 ZIMĄ

BERNADETTE McDONALD

"Gdy wracam do domu, łatwiej mi się oddycha. Oceniłem wartość mojego życia z wysokości himalajskich zboczy." Anatolij Bukriejew

Zawsze ciepło wyrażam się o pasji zdobywania najwyższych gór świata, pragnieniu stanięcia na wierzchołku Ziemi, spojrzeniu nie tylko z ośmiotysięcznej perspektywy na zachwycający krajobraz, ale także ekstremalnemu zajrzeniu we własną duszę. Szalenie ciekawa jestem, co bym odkryła, gdyby przyszło mi zmierzyć się z tak wyjątkowym wyzwaniem, czego dowiedziałabym się o sobie, jak zmieniłabym własne życie po takiej przygodzie, czy wciąż miałabym do czego zmierzać, czy zwykłe życie nie wydawałoby mi się trywialne. Zachłannie zagłębiam się w przeżycia tych, którzy zdecydowali się na podęcie niewiarygodnych misji, arcytrudnej walki samych z sobą i bezlitosnymi warunkami zewnętrznymi. Poznawałam historię zimowego wspinania się w Himalajach, poszukiwania cennej samotności w najokrutniejszej porze roku, doskonalenia się w swoistej sztuce cierpienia, instynktu przetrwania, hartu ducha i woli życia. Sporo czytam książek z literatury górskiej, traktującej w dużym stopniu o tych samych wydarzeniach i wciąż czegoś nowego dowiaduję się, zerkam z nieco innego ujęcia, rozumiem odmienny punkt widzenia. Nie ulega wątpliwości, że tematyka bardzo mnie interesuje.

Bernadette McDonald przedstawiła wybrane historie zdobywania zimą ośmiotysięczników. Każdy rozdział poświęcony jest osobnej górze i osobom, które próbowały na nią wejść. Wczytywałam się w sylwetki przywoływanych himalaistów, co nimi kierowało, czy zdołali ujarzmić górę, to naprawdę fascynujące przybliżenia nieprzeciętnych wyczynów. Smaku zwycięstwa, przegranej, spotkania ze śmiercią. W tle zaplecze przygotowań, trudy osiągania maksymalnej dyscypliny, silne emocje krążące w bezpośrednim sąsiedztwie gór. Autorka prowadziła przyjazną, przystępną i ciekawą narracją, koncentrowała się na ludzkich uczuciach, trudnych do ogarnięcia umysłem warunkach pogodowych panujących na ośmiotysięcznikach. Podkreślała nie tylko zachwycające piękno gór, ale również brutalne i bezlitosne oblicze. Wczytywałam się w wypowiedzi himalaistów, relacje między partnerami, pewności i wątpliwości, radości i smutki, troskę o zdrowie i wytrzymałość. Sporo przestrzeni publikacji poświęcono Polakom, bo właśnie wśród nich narodził się pomysł na zimowe wspinanie w Himalajach i Karakorum, stał się domeną wspinaczy z naszego kraju, znalazł wielu śmiałych, wzbudzał podziw na międzynarodowej arenie. Zerknij na wrażenia po zapoznaniu się z innymi książkami Bernadette McDonald, o "Elizabeth Hawley. Strażniczce gór", przez wielu nazywanej Sherlockiem Holmesem himalaizmu, oraz o Wojciechu "Kurtyce. Sztuce wolności".

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura górska, 368 stron, premiera 20.02.2021, tłumaczenie Andrzej Górka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Agora.

wtorek, 27 kwietnia 2021

ŚPIĄCY PRZEBUDZONY

H.G. WELLS

[PRZEDPREMIEROWO]

"Śmierć tropiła go przez labirynt tajemnic."

Przyjemnie i frapująco było zagłębić w klasycznych tonach fantastyki, tym bardziej, że z tym tytułem miałam do czynienia pierwszy raz, zatem nic nie przysłaniało efektu nowości w mojej wyobraźni. Chętnie podążałam tropem ciekawego spojrzenia H.G. Wellsa w przyszłość. Wiele aspektów udało się pisarzowi niemal bezbłędnie przewidzieć, trafić z prognozami i przypuszczeniami. Część przewidywań nie znalazła pokrycia w rzeczywistości, lecz niczego to autorowi nie ujęło, podobnie jak powieści, która nabrała dzięki temu osobliwego smaczku. Jako współczesny czytelnik niejednokrotnie uśmiechałam się do opisywanych symptomów dalekich perspektyw ludzkości, ale doceniałam bogactwo wyobrażeń i interesujące przesłania między wierszami. 

Z zainteresowaniem przeszłam przez społeczne, ekonomiczne i polityczne aspekty, zadziwiająco błyskotliwe i zręcznie uwzględniające skok czasowy. Zatrważające, że pomimo upłynięcia dwóch wieków, dokonania się ogromnego postępu technologicznego, ludzkość wciąż podlegała sztywnej hierarchizacji, nierównościom finansowym i kryzysie demokracji. Nic dziwnego, że lud pragnął znaleźć drogę ku wolności, wierzył, że to właśnie Śpiący stanie na czele rewolucyjnego ruchu. Graham, mężczyzna pogrążony we śnie, właśnie przebudził się po dwustu trzech latach swoistej śpiączki. Został wplątany w wir szybko zmieniających strony zdarzeń, w świecie całkowicie mu obcym, gdzie każdy stawiał wobec niego żądania, a gniew ludu skrajnie eskalował. Biała Rada i czerwona policja, Ostrog i czarne służby, uciskani ludzie i wszechobecna bieda. Kolorystyka klasowa uwzględniała wiele barw. Czy Grahama pociągała cywilizacja z dwa tysiące setnego roku? Czy jako najzamożniejszy człowiek świata, niepoliczalnie bogaty właściciel Ziemi, dzięki sprawnie ulokowanym inwestycjom, miał faktyczny głos w kształtowaniu rzeczywistości? Czy futurystyczny Londyn, ważny punkt na mapie, zdołał wyplatać się z mieszanki chaosu i walk? Zerknijcie na moje wrażenia po spotkaniu z innymi książkami H.G. Wellsa: "Wehikuł czasu", "Wojna światów", "Wyspa doktora Moreau", "Niewidzialny człowiek".

4/6 - warto przeczytać
science fiction, 330 stron, premiera 28.04.2021 (1899)
tłumaczenie Krzysztof Sokołowski, ilustracje Jan Wojciechowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

CZARNY LAMPART, CZERWONY WILK

MARLON JAMES

TRYLOGIA CIEMNEJ GWIAZDY tom 1

"Prawda pożera kłamstwo, jak krokodyl księżyc..."

Istne szaleństwo z tą książką, dawno już nie byłam tak rozdarta w trakcie czytania. Początkowo za nic nie mogłam się z nią zgrać, nie podchodziła mi, co więcej, przerażała wszechobecnym cierpieniem. Nie to, że chciałam ją porzucić, ale musiałam przemóc się, aby iść krok dalej. A im dalej, tym więcej brutalności, okrutności, plugastwa wypływającego z mrocznej strony ludzkiej natury. Momentami robiło się bardzo paskudnie, opisy gwałciły przeciętne postrzeganie świata. Do tego cięta, jak smagnięcie biczem, narracja, bezpośrednia i dobitna, wzdrygałam się od uderzających obrazów. Marlon James nie przebierał w słowach a ja w przekleństwach, że przez coś takiego musiałam przechodzić. Jednak w miarę oswajania się z klimatem, zaglądania w głębsze warstwy opowieści, poznawania postaci i istot, poczułam, że w końcu coś drgnęło, pojawiły się oznaki, że załapałam klimat, chwytałam treść, chociaż wciąż byłam zaskakiwana. Szok i niedowierzanie zmieniły się w zaangażowanie i pragnienie dalszego poznawania drogi poszukiwania tajemniczego chłopca. 

Uświadomiłam sobie, że ta osobliwa i wymykająca się schematom mieszanka kultur i wierzeń, zaglądająca w najgorszą odsłonę ciemnej i krwawej duszy człowieka, miała siłę przyciągania. Autor frapująco ją czuł i rozumiał, snuł opowieść wypełnioną tajemnicami, zsynchronizowanymi dźwiękami sprzeciwu i akceptacji, zjawami wyostrzającymi apetyt na uchwycenie tego, co tylko pozornie wymykało się wyobraźni. W nieszablonowym stylu prowadził mnie przez wydarzenia, które naprzemiennie odpychały i przyciągały, odrzucały i fascynowały. Takiej propozycji fantasy nie mogłam odmówić oryginalności, ale też dziwactwa. Intrygująco i bezpardonowo wyznaczała nowe szlaki, pokazywała tereny do odkrycia, dostarczała niekonwencjonalnych przeżyć. Na powieść musiałam przeznaczyć sporo czasu, nie tylko ze względu na rozmiary, ale na wymóg koncentracji, otwartości, a nawet odwagi, wkraczania w imaginację tam, gdzie jeszcze nikt w tej formie nie zaglądał. Zachęcam do zapoznania się również z moimi wrażeniami po spotkaniu z książką "Krótka historia siedmiu zabójstw", i w niej pisarz zaimponował mi skalą podjętego ambitnego wyzwania, siłą wnikania w przedstawiany świat, szczegółowością odmalowywania.

4.5/6 - warto przeczytać
fantasy, 748 stron, premiera 24.03.2021 (2019), tłumaczenie Robert Sudół
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca Echa.

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

ODRUCH

ASHLEY AUDRAIN

"Wiesz, wielu rzeczy w sobie nie możemy zmienić, tacy się rodzimy. Ale na niektóre wpływają nasze doświadczenia. Jak inni ludzie nas traktują. Jacy się przez to czujemy."

Jeżeli jesteście nastawieni na mocne mroczne wrażenia, jak na rasowy thriller przystało, poczujecie niedosyt. Jeśli chcecie wkroczyć w powieść w niewielkim stopniu budującą napięcie, ale mistrzowsko poruszającą zagadnienia kobiecej duszy, to "Odruch" atrakcyjnie wypełni czas. Spodziewałam się tradycyjnej ścieżki konstrukcji niepokoju i zaskoczenia, początkowo czułam się przytłoczona wrzuceniem na głęboką wodę silnych emocji głównej bohaterki, lecz zanurzając się w historię, stwierdziłam, że to dla mnie, dałam ponieść się nurtowi wypełniających ją wspomnień i rozważań. Im więcej wiedziałam o kluczowych postaciach, tym lepiej rozumiałam postawy i zachowania, potrafiłam dostrzec dychotomiczność tożsamości, niebezpieczne rozwarstwienie oczekiwań i przeświadczeń, intensywną samotność i wołanie o pomoc.

Doświadczałam balansowanie na granicy szaleństwa i aberracji pokoleń kobiet należących do jednej rodziny. Audrain z wyczuciem i trafnością ukazywała oderwanie od rzeczywistości w życiowym niespełnieniu, brak poczucia bezpieczeństwa w związku, doświadczanie pustki i klęski w macierzyńskiej sferze, błąkanie się po obrazach przeszłości związanych z bolesną stratą. Autorka wyśmienicie oddała niuanse prób ucieczki od naznaczenia bycia matką, wyzwolenia się od sztywnych reguł jedynie słusznych postępowań, odcięcia od bezpośrednich oczekiwań otoczenia bliskich. Wyłoniło się mnóstwo pytań krążących wokół myśli, czy każda kobieta stworzona jest do bycia matką? Czy ma prawo wybrać inną drogę do życiowej satysfakcji? Dlaczego wybór bezdzietności napotyka mniejszy lub większy sprzeciw społeczeństwa?

Pamiętnikarskie fragmenty z życia Etty, wymogi lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Następnie przejmujące migawki z dorastania Cecylii, znajdującej ukojenie jedynie w objęciach ojca. Później urywki tego, co doświadczała Blythe ze strony matki, kontrast między własną przepełnioną smutkiem rodziną a jej szczęśliwą wersją. Największą przestrzeń powieści wypełniały opisy dotyczące relacji między Blythe i mężem, a także córką Violet. Właśnie z tej perspektywy płynęła główna narracja, docierała szeroka rozpiętość barw scenariusza zdarzeń, burzliwych epizodów i szokujących zajść. Blythe chciała być dla Violet matką, jakiej sama nie miała, ale intuicyjnie wyczuwała intensywny mrok dziecka. Dominowała atmosfera ciężkości, duszności i depresji, ale dzięki temu empatycznie wnikało się w psychikę bohaterki. Miałam mieszane odczucia wobec jej postępowania, wygodnego ukrywania się za teorią dziedziczenia, budowania fasadowego związku z partnerem, zrzeczenia się przekonań w imię komfortowej miłości. Z jednej strony krytykowałam i potępiałam, z drugiej rozumiałam i pragnęłam przytulić.

4.5/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 366 stron, premiera 26.01.2021, tłumaczenie Łukasz Praski
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

KOTY ULTHARU

H.P. LOVECRAFT

"Niewielu ludzi wie o tym, jakie cuda otwierają się przed nimi w opowieściach i wizjach młodości; albowiem jako dzieci słuchamy i marzymy, snujemy tylko na poły ukształtowane myśli, a gdy próbujemy wspominać jako dorośli, jesteśmy już prozaiczni, otępieni trucizną życia."

Uwielbiam twórczość H.P. Lovecrafta, wielokrotnie już dawałam temu wyraz, zniewalająco przenosi mnie w świat niczym nieskrępowanej wyobraźni, za każdym razem mam wrażenie jakbym całkowicie poddała się iluzji obrazów daleko odbiegających od rzeczywistości. W taką fantastykę wchodzę z ogromną przyjemnością, na malowniczo oddane kształty, sugestywnie podawane przez pisarza, nakładają się moje wyobrażenia i emocje, ze świata dzieciństwa i dorosłości. A w tej publikacji, za sprawą dziesięciu opowiadań, przenoszę się w świat baśni, magii, snu, marzeń, tak mocno nierzeczywistych, jak tylko się da. Wyłapuję świadectwa tego, co rządzi wszechświatami, co wykracza poza ziemskie wyobrażenia, przenosi się poprzez dziedzictwo wierzeń, przywołuje bogactwo skojarzeń. Nie ma znaczenia, jak daleko sięga się w przeszłość kultów i wierzeń, wiele z ich nut wciąż wybrzmiewa w ludziach. 

Chwytając teksty H.P. Lovecrafta czuję jakbym dokopała się do tajemniczego skarbu, antycznego zwoju iluzorycznych prawd z domieszką tego, co znane współczesnym, chociaż niekoniecznie zrozumiałe. "Koty Ultharu" najlepiej czytać, kiedy Księżyc zalewa moczary poświatą, a gwiazdy wysyłają do nas światło, wówczas duch grozy zdaje się przenikać wszystko. Można znaleźć drogę do osobliwych wyimaginowanych miast, ich dziwnych mieszkańców i odwiedzających. Marmurowego, tysiąca dziwów, bajecznego, prastarego, zachodzącego słońca, zbudowanego z obłoków, usytuowanego wśród szczytów najwyższych ziemskich gór, wysoko wśród mgieł. Cudu i dumy całej ludzkości, w którym nie wolno nikomu zabić kota, rozumie się marzenia. Wzrokowców ucieszą klimatyczne ilustracje Krzysztofa Wrońskiego. Warto zapoznać się również ze "Zgrozą w Dunwich", piekielnie dobrą przygodą czytelniczą, "W górach szaleństwa", czterema historiami grozy, "Przyszła na Sarnath zagłada", opowieściami niesamowitymi i fantastycznymi.

5/6 - koniecznie przeczytaj
klasyka fantastyki, 244 strony, premiera 17.03.2021 (1918-27), tłumaczenie Maciej Płaza
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

niedziela, 25 kwietnia 2021

TERAPEUTKA

B.A. PARIS

"Szczęście jest jak motyl; im bardziej się za nim uganiasz, tym bardziej się wymyka. Ale jeśli skierujesz uwagę na inne rzeczy, przyfrunie i usiądzie miękko na twoim ramieniu." Henry David Thoreau

Bardzo chętnie sięgam po książki B.A. Paris ("Dublerka", "Dylemat", "Na skraju załamania", "Za zamkniętymi drzwiami"), w większości zapewniają intrygującą rozrywkę czytelniczą, zaledwie jedna ("Pozwól mi wrócić") mniej mnie do siebie przekonała. "Terapeutka" reprezentuje wszystko to, co charakterystyczne dla twórczości autorki, frapujący pomysł na fabułę, wyśmienite wytworzenie klimatu, ciekawe portrety bohaterów, ale równocześnie niezbyt przekonujące przedstawienie scenariusza zdarzeń i lekkie zaprzeczanie samej sobie postaci. Zupełnie jakby Paris wciąż nie wierzyła, że ma naprawdę atrakcyjny pazur pisarski i nie w pełni korzystała z jego możliwości. Inne powieści lepiej wypadły, ta była wciągająca, ale mogłaby być bardziej dopracowana.

Uwierało mnie to, że Alice potrafiła zrobić z igły widły, a to, na co faktycznie powinna poświęcić uwagę, zadziwiająco przeoczała. Drugim jej mankamentem było zbyt szybkie zwierzanie się zupełnie dla niej obcym ludziom. O tyle to zaskakujące, że w generalnym ujęciu wykazywała się dużą podejrzliwością i sceptycznością. Zabrała się za rozwiązywanie zagadki śmierci kobiety zamieszkującej przed nią dom, chociaż policja i sąsiedzi twierdzili, że wskazano sprawcę zbrodni. Coś w podchwytywanych sygnałach nie pasowało, intuicja podpowiadała zaprzeczenia. Kobieta wyczuwała wibracje kłamstw, którymi była karmiona, nie do końca potrafiła odpowiednio je zinterpretować, miotała się od jednej wersji prawdy do drugiej, analizowała mniej lub bardziej prawdopodobne teorie, poddawała się presji łączenia luźnych elementów dotąd niepowiązanych. 

Podobała mi się finalna odsłona, czaiła się w wyobraźni myśl, że powinnam podążać w tym kierunku, ale nie przyszło mi do głowy, by postawić na taką tożsamość czarnego charakteru. Lubię być zaskakiwana w rozplątywaniu sieci sekretów. Alice i Leo postanowili zamieszkać razem, wszystko wydawało się dobrze układać do momentu, kiedy kobieta odkryła, że partner z premedytacją zataił fakt mrocznej przeszłości domu. Alice ciężko przeżywała utratę zaufania do Leo, miałam odczucie, że aż za bardzo. Kobieta pragnęła za wszelką cenę wyjaśnić, co tak naprawdę stało się we właśnie kupionym domu. Nie sądziła, że prowadzone przez nią prywatne śledztwo przyjmie szalenie niebezpieczny obrót. Miałam wrażenie, że książka kierowana była do młodego czytelnika, wyrosłam już z etapu, w którym obracała się większość bohaterów, zatem ich dylematy i relacje nie zawsze brałam na poważnie, czasem wydawały mi się ciut naiwne, ale każdy wiek ma swoje prawa, za dziesięć lat też inaczej spojrzę na siebie z teraz.

4/6 - warto przeczytać
thriller psychologiczny, 380 stron, premiera 14.04.2021, tłumaczenie Maria Gębicka-Frąc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

sobota, 24 kwietnia 2021

MALAMANDER

THOMAS TAYLOR

EERIE-ON-SEA tom 1

"Widzieć nie zawsze oznacza rozumieć."

Tytuł, który z czystym sumieniem polecam młodym czytelnikom wahającym się, czy zanurzyć się w świecie szeroko rozumianej fantastyki. Wdzięcznie skonstruowana fantasy wzbogacona elementami dobrze wyważonego thrillera. Wszystko ze sobą wspaniale współgra, wyczuwa się dokładne przemyślenie fabuły, logiczne uzasadnienia zwrotów akcji, ciekawą konstrukcję portretów postaci, a także coś, na co ja zawsze chętnie daję złapać się, nietuzinkowy klimat oplatający niczym sieć wyobraźnię odbiorcy. Nie brakuje mrocznych tajemnic, długich cieni sekretów, szpiegowskich nici, starej legendy o trudnym do odnalezienia skarbie. Przygoda wypływa z każdej strony powieści, w czasie przypływu dynamicznie uderza falami nagłych zwrotów akcji i spektakularnych incydentów, w czasie odpływu wycisza na chwilę emocje i prowadzi po świeżo odkrytych śladach przeszłości. Narracja płynnym nurtem niesie przygodę, plastycznie oddaje opisy, przesiąka naturalnością dialogów, czasem wchodzi na wody wzruszenia i wrażliwości, kiedy indziej walki i rozgrywki, potrafi być groźnie i niebezpiecznie. 

Dwunastoletni Herbert Lemon pracuje w biurze rzeczy znalezionych w reprezentacyjnym hotelu nadmorskiej miejscowości. Widmowy Port tętni życiem podczas wakacyjnych odwiedzin turystów, natomiast zimą mgła otula wybrzeże, wnika w wąskie i kręte uliczki, wygania mieszkańców do ocieplanych piecykami domów. Wrak okrętu wojennego podkreśla mroczną i złowróżbną aurę. Pewnego dnia do Hotelu Grand Nautilus zakrada się Violet Parma, mega odważna dziewczynka, zdeterminowana dowiedzieć się, co stało się z jej rodzicami, kiedy ją samą, jako niemowlę, odnaleziono porzuconą w jednym z pokoi budynku. Herbie i Violet natychmiast zaprzyjaźniają się, pomagają sobie w wyjaśnianiu osobliwych zjawisk, dziwacznych szarad, detektywistycznych zagadek. Nie spodziewają się, że tyle pytań nasunie się podczas niełatwego odkrywania prawdy. Ściągają na siebie kłopoty, ładują się w tarapaty, napotykają solidne przeszkody. Ale to tylko nakręca ich zapał, spryt, dzielność i nieustępliwość. A gdzieś tam, skryty za widmową pomroką skrywa się malamander, budzący strach morski potwór, główny aktor starej miejscowej legendy, wabiący wielu śmiałków swoją tajemnicą. Pierwszy tom zapowiada mocno intrygującą serię, prowadzony w ciekawej atmosferze zachęca do wejścia w świat czarów, magii i marzeń, rzeczy prawdziwych i prawdziwszych, gdzie niemożliwe staje się możliwym, jednak do końca nie można być niczego pewnym. Czy życzenie może stać się przekleństwem a przekleństwo życzeniem?

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura młodzieżowa, fantasy, 300 stron, premiera 24.02.2021 (2019)
tłumaczenie Joanna Dziubińska, ilustracje Tom Booth
Tekst ukazał się pierwotnie na Secretum.pl

DO OSTATNIEJ KROPLI KRWI

GRAHAM MASTERTON

KATIE MAGUIRE tom 11

"Diabeł często wygląda jak anioł."

Różnie układają się spotkania z serią o detektyw Katie Maguire, jedne przygody lepiej przemawiają, inne mniej satysfakcjonują, jednak z przyjemnością po nie sięgam ("Pogrzebani", "Martwi za życia", "Martwe tańczące dziewczynki", "Świst umarłych", "Żebrząc o śmierć"), dobrze się przy nich relaksuję. Odpowiada mi klimat thrillera połączonego z kryminałem, to, że sporo dzieje się w życiu osobistym i zawodowym kluczowej postaci i spoglądam na jej losy z całościowego ujęcia. Graham Masterton nie szczędzi bohaterce złożonych śledztw i nieoczekiwanych osobistych zawirowań, obie sfery zgrabnie przenikają się, tworzą sytuacje podszyte dreszczami emocji.

W powieści "Do ostatniej kropli krwi" spiętrzają się zatrważające sprawy wokół Cork i wymagają szybkiego wyjaśnienia. Trzeba rozwikłać zabójstwo sędziego, rozgryźć roszady w gangach, złapać spychającego przypadkowe ofiary do wód rzeki Lee, poznać tożsamość podkładającego bombę na uczelni, odkryć oprawcę bezdomnego, ustalić, kim był martwy mężczyzna odnaleziony w ściekach. A ponadto, należy dowiedzieć się, dlaczego jeden z reprezentantów środków masowego przekazu uskutecznia nagle wzmożone negatywne personalne wycieczki wobec kluczowej postaci serii. Zatem widzicie, przed nadkomisarz Maguire chaotyczny i tragiczny tydzień, tym bardziej, że bezpośredni przełożony dokłada swoje, a ona pogrążona jest w żałobie. 

Narracja szybko płynie, sporo dialogów, nadają dynamiczny rytm fabule. Masterton zgrabnie buduje napięcie, choć nie jest intensywne, to przyjemnie drażni wyobraźnię. Odpowiada mi nasycenie powieści irlandzkim klimatem, swobodnie się w nim czuję, dużo dzięki niemu seria zyskuje, a także nawiązanie do zawodowej sytuacji kobiet, konieczności tolerowania mniej bystrych męskich współpracowników zajmujących wyższe stanowiska. Przekonująco oddany charakter Katie, silnej, zdeterminowanej, łaknącej sukcesu, chociaż też wrażliwej na krzywdę i niesprawiedliwość. Nie obyło się bez brutalnych scen seksu, ale to jeden ze znaków firmowych pisarza, chętnie podsuwa opisy takich incydentów. Zerknijcie również na inne książki Mastertona przybliżone na Bookendorfinie, jak cykl przygód jasnowidza Harriego Erskine ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), zakręcony thriller kryminalny "Wirus", ciekawie drażniące wyobraźnię horrory "Dżinn" i "Dzieci zapomniane przez Boga", krótkie formy literackie tworzące "Festiwal strachu", czy opowiadanie z książki "Upiorne święta".

4.5/6 - warto przeczytać
thriller kryminalny, 446 stron, premiera 24.03.2021 (2020), tłumaczenie Maria Gębicka-Frąc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 23 kwietnia 2021

OPERACJA ROWER

JØRN LIER HORST

OPERACJA tom 19

"Niewiele możemy zrobić, kiedy nikt niczego nie widział."

Dopiero od trzech tomów gościmy w tej serii detektywistycznej dla młodych czytelników, ale już zdążyliśmy ją polubić i niecierpliwie wyczekiwać kolejnych odsłon. Wcześniej chętnie zapoznaliśmy się z "Operacją rupieciarz" i "Operacją bałwan". Przyjazne propozycje na udane rodzinne czytanie, z lekko poprowadzonym kryminalnym pazurem, szczyptą dobrego humoru, ciekawymi zagadkami do rozwiązania. Co prawda, "Operacja rower" mniej trzyma w napięciu w stosunku do poprzedniczek, ale i tak frapująco angażuje uwagę młodych miłośników logicznego myślenia i zaskakujących przygód. Wiele się dzieje, wydarzenia następują w szybkim tempie, trzeba błyskawicznie kojarzyć dowody, trafnie wyprzedzać zamierzenia przestępców, odpowiednio interpretować osobliwe zbiegi okoliczności. Nie brakuje efektownych incydentów, sensacyjnych nut, zabawnych sytuacji. Brakło większego trzymania w napięciu, lecz i spokojniejsze tomy w serii przydają się, by lepiej poznać kluczowe postaci, schemat działania i osiągania sukcesów.

Tiril i Oliver, z udziałem tropiącego psa Otto, rozwijają działalność założonego przez siebie biura detektywistycznego. Podejmują się spraw zwyczajnych, dla których policja nie zawsze znajduje czas, rozwiązują problemy krążące wokół porządku publicznego. Tym razem, starają się wyjaśnić liczne kradzieże jednośladów, jednak mają mało do dyspozycji dowodów i wskazówek. Zdają się na rwane skojarzenia i cząstkowe wnioski. Tam, gdzie inni przechodzą obojętnie, oni dostrzegają istotne szczegóły, krok po kroku przybliżają się do słusznych rozwiązań. Okazuje się, że wiedza matematyczna może być sprzymierzeńcem w codziennym życiu i wyjątkowych okolicznościach. Przyjemnie wyszukuje się punktów stycznych sprawy, poddaje je analizie i tłumaczeniu. Trzeba wykazać się pomysłowością, zaradnością i sprytem. Jaki udział w składaniu puzzli niewiadomych w zgrabną całość ma mewa skrzecząca wysoko nad głowami ludzi? A może przypadek decyduje o powodzeniu w misji młodych detektywów? Najlepiej nie wahajcie się i przekonajcie się sami.

4/6 - warto przeczytać
literatura dziecięca, detektywistyczna, wiek 6+, 96 stron, premiera 10.03.2021 (2019)
twarda okładka, format 150mm x 205mm
tłumaczenie Katarzyna Tunkiel, ilustracje Hans Jørgen Sandnes
Tekst ukazał się pierwotnie na Szkrabajki.pl

PATRZ, JAK SPADAM

MONS KALLENTOFT

PALMA tom 1

"Człowiek to organizm złożony z wielu części nakładających się jedna na drugą, łączących się ze sobą, aż staniemy się jednością, tym, kim jesteśmy, kim będziemy."

Książki Monsa Kallentofta albo szalenie podobają mi się, albo zaznaję lekkie rozczarowanie po spotkaniu z nimi, nigdy jednak nie wieją nudą i brakiem emocji. Trzeba lubić styl autora, spasować się, aby poczuć się wygodnie. Reprezentuje specyficzny surowy skandynawski krój narracji, bezpośredniość w opisach mrocznych stron ludzkiej natury. Dostarcza mnóstwo informacji, nie wpływają na fabułę, ale współtworzą atmosferę, która należy do wyjątkowo przekonujących. Pod pozorem krótkich zdań skrywa wiele treści, warto wejść w nią głębiej, żeby wyrobić sobie zdanie o kluczowej postaci, jej decyzjach i postawach. 

W "Patrz, jak spadam" jest wyjątkowo duszno, ciężko, przytłaczająco, ponuro, na granicy depresji i obłędu. Nie ma się co dziwić, autor porusza ciężki temat utraty dziecka, intensywnie wchodzi w odczucia ojca, przybitego rozpaczą, wyrzutami sumienia, klęską w poszukiwaniu szesnastoletniej Emme. Po zaginięciu dziewczyny na Majorce, mężczyźnie sypie się świat, ucieka najważniejszy cel życia, rozbija się związek z partnerką, utrata pracy dopełnia przygnębienie. Trudno przyswoić ciemną i brutalną wersję wyspy. Oficjalnie Majorka uchodzi wśród turystów za raj pięknych plaż, nieoficjalnie skrywa świat niczym nieskrępowanych uciech cielesnych i narkotykowych. Obraz pogubionego w dramacie Tima Blancka nakłada się na wszechobecną przestępczą działalność na wyspie. Autor przybliża punkty na osi czasu, prowadzi po wspomnieniach Tima, byłej żony i ofiary zaginięcia. Każde z nich spada w osobistą otchłań. Stwarzanie takich perspektyw stopniowego docierania do prawdy, ma duży walor poznawczy, wytwarza się sporo zamieszania, ale uważny czytelnik nie gubi się, niecierpliwie wyczekuje zmian stron poznawania bohaterów i zdarzeń. 

Powieść długo rozwija się, powstaje wrażenie, że etap przygotowawczy przed właściwą akcją mocno naciąga się, wręcz grozi zerwaniem więzi z mało wytrwałym czytelnikiem, może nawet wprowadzić w trans nużącej stagnacji, jednakże do pewnego stopnia mi to odpowiada. Wystarczy mentalnie przygotować się na taki klimat powieści, by poczuć intrygę, docenić konsekwencję, złapać impulsy do refleksji. Natomiast zdecydowanie brakuje rozwinięcia kryminalnego wątku, toczy się w dalekim tle, za późno pojawia się na pierwszym planie. Na koniec ulega raptownemu zawieszeniu, przez co czuję się lekko oszukana. Jednak nie biorę tego za złą monetę, znając pisarza, coś intrygującego dostarczy w drugim tomie, będę wyczekiwać premiery, niemniej na razie pozostaję z niedosytem wrażeń. Zerknij również na tomy serii "Komisarz Malin Fors" ("Krzyk do nieba", "Pocałunek kata") i powieści cyklu "Zack Herry" ("Leon", "Bambi", "Heroina").

3.5/6 - w wolnym czasie
kryminał obyczajowy, 416 stron, premiera 23.02.2021 (2020), tłumaczenie Natalia Kołaczek
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

czwartek, 22 kwietnia 2021

MROCZNA CZARODZIEJKA

TRACEY MAYHEW

LEGENDY ARTURIAŃSKIE tom 2

"Granica między światłem i ciemnością jest subtelna. Kiedy ją przekroczysz, nie będzie już powrotu."

Pierwszy tom ("Niezwykły chłopiec") z serii legend arturiańskich przybliżył postać młodziutkiego Merlina, w drugiej odsłonie poznajemy dziesięcioletnią Morganę, najmłodszą córkę księcia Kornwalii, towarzyszymy jej w siedmiu latach życia. Mroczna i smutna historia,  przepełniona tragediami i dramatami. Z dnia na dzień beztroskie życie Morgany ulega zmianie. Z powodu wojny wypowiedzianej jej ojcu przez króla, rodzina ratuje ją odsyłając do dalekiego klasztoru. Musi pozostawić za sobą wszystko, co kocha. Wśród sióstr zaczyna zdawać sobie sprawę, że dysponuje potężnymi mocami, część ma odcień bieli, pozostałe czerni. Czarodziejstwo może czynić dobro, jak przywracanie chorych do zdrowia, ale też ściągać zło, jak zabójcze promienie. Morgana uczy się panowania nad drzemiącą w niej energią, ale stopniowo przepełnia ją coraz większa nienawiść do wrogów i żądza zemsty za śmierć ojca. Wreszcie nadchodzi dzień, w którym będzie mogła wziąć odwet za wszystko, co złego ją spotkało. Czy dziewczyna pójdzie ścieżką niszczenia, wyzwoli niebezpieczną magię, a może zapanuje nad negatywnymi emocjami i postawi na pokój?

Co ciekawe, w drugim tomie ponownie spotkamy się na chwilę z Morganem, tylko nieco starszym, bardziej doświadczonym w magii, więcej rozumiejącym otaczający świat i ostrzej spoglądającym w przyszłość. Jestem pod wrażeniem lekkiej i przyjaznej narracji, tekst sam się czyta, nie ma zbędnych powtórzeń, scenariusz zdarzeń podany w przejrzystej postaci, wspaniale zabarwia emocje i portery postaci. Przy tej opowieści nie można się nudzić. Świetnie przygotowana od strony merytorycznej i graficznej. Ilustracje mają w sobie coś, co przyciąga uwagę, oddaje klimat historii, zachęca do zagłębiania się w świat wierzeń i legend. Ciekawa jestem kolejnych odsłon serii, bo chociaż książka przeznaczona dla młodych czytelników, to i starsi z uśmiechem do niej zajrzą. I jeszcze cenne przesłanie, że kiedy pozwolimy, by całkowicie pochłonęła nas nienawiść, to właśnie nasi wrogowie odniosą zwycięstwo.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, mitologia, wiek 7+, 96 stron, premiera 09.02.2021 (2020), klasyka dla dzieci
adaptacja Tracey Mayhew, tłumaczenie Karolina Podlipna, ilustracje Mike Phillips
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Tandem.

DEMON I MROCZNA TOŃ

STUART TURTON

"Najgorsze rzeczy rzadko czynimy z premedytacją."

Poprzednia książka autora "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" zrobiła piorunujące wrażenie, bardzo wysoko ją oceniłam, przypasowała mi mistrzowsko rozgrywana roszada kryminalna. Natomiast powieść "Demon i mroczna toń" ujęła mnie przede wszystkim fantastycznie oddanym klimatem morskich podróży i demonicznych wierzeń. Stuart Turton potrafił trzymać w wielkiej niepewności, kto tak naprawdę należał do grona białych, a kto do czarnych charakterów. Z rozdziału na rozdział sytuacja zmieniała się, nie tylko o drobne elementy, całe fragmenty potrafiły wywrócić wszystko do góry nogami w procesie interpretacji i snucia domysłów. Co prawda, intryga nie należała do mega frapujących, jednakże przekonywała rozmachem i nietuzinkowością. Doceniłam wyraziste postaci, każda z nich dużo wnosiła do scenariusza zdarzeń, większość ciągnęła w ciemne zakamarki ludzkiej duszy, jako odbiorcy i nadawcy krwawych przekazów. W walce dobra ze złem nikt nie mógł wyjść cało z opresji, tracąc życie w makabrycznej scenerii lub pogrążając się w odmętach ludzkiej chciwości, zdrady, zemsty i nienawiści. Turton tak przedstawiał następujące po sobie wypadki, że trudno było przewidywać, nie tylko, kogo należało się obawiać a komu współczuć, ale również jak skończy się historia. Finałowa odsłona mocno zaskakoczyła, nie wpadłam przed jej nadejściem na właściwy obraz ostatecznych wyjaśnień. Mocno pokręcona i fantazyjna dla rozumu, czasem wypaczona i zdeformowana dla wyobraźni, ale urocza i niezapomniana dla pamięci.

Rok tysiąc sześćset trzydziesty czwarty, siedem statków wyrusza z Batawii do Amsterdamu, na pokładach mnóstwo ludzi, a pod pokładami skrzynie cennych ładunków wypełnionych grzechem, niechybną zgubą i sekretnymi przedmiotami pilnowanymi z ogromnym poświęceniem. Tuż przed wypłynięciem z portu głośno wybrzmiewa mroczna i rozpaczliwa przepowiednia od sługi władcy wszystkiego, co ukryte. Teraz, podczas morskiej podróży, trzeba się już bać nie tylko chorób, sztormów i piratów, ale także niedokonanych jeszcze zbrodni, złowrogich symboli, diabelskich istot, głęboko zakorzenionych przesądów. Rozpoczyna się seria niewiarygodnych i trudnych do wyjaśnienia rzeczy. Załoga i pasażerowie statku "Saardam" czują, że zły duch przebiegle opętuje i nakłania do przestępczych uczynków, żeruje na poczuciu krzywdy, a w mrocznej toni kłębi się coś tajemniczego i zatrważającego. Czy mierzą się z demonem przebranym za człowieka, czy człowiekiem pozującym na demona? Czy uda się dzięki trzeźwej analizie znaków, chłodnej dedukcji, darowi wykrywania kłamstw, odkryć tajemnice zbrodni i uniknąć katastrofy? Czy nie jest tak, że wielki strach ma to do siebie, że nikt nie myśli sprawdzać, co się za nim kryje?

5/6 - koniecznie przeczytaj
sensacja, 510 stron, premiera 24.03.2021 (2020), tłumaczenie Jacek Żuławnik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

środa, 21 kwietnia 2021

NIEZWYKŁY CHŁOPIEC

TRACEY MAYHEW

LEGENDY ARTURIAŃSKIE tom 1

"Widzę różne rzeczy, widzę to, czego inni dostrzec nie potrafią."

Otworzyłam znajomość z kolejną serią z cyklu klasyki dla dzieci, tym razem wkroczyłam w legendy arturiańskie, bardzo chętnie pozostanę w nich na dłużej. Pierwszy tom poświęcono chłopcu porzuconemu przez matkę i z demonicznym ojcowskim rodowodem. Merlin posiadał moce szczególne, zaglądał w przyszłość, przygotowywał magiczne mikstury dla chorych, przemieniał ludzi w zwierzęta. Potężne i niebezpieczne zdolności wywoływały zarówno podziw, jak i lęk wśród mieszkańców wioski. Pewnego dnia po wyjątkowego chłopca zgłaszają się rycerze i budzący przerażenie doradca króla Vortigerna, siłą zabierają Merlina w podróż do zamku władcy.

Tajemnicze i niebezpieczne przygody z pewnością zainteresują młodych czytelników, napisane z wyczuciem, bez zbędnej przemocy, ale z podgrzaniem atmosfery i trzymaniem w niepewności. Gładko sunęłyśmy po scenariuszu zdarzeń z młodą czytelniczką. Duże litery sprzyjały wprawianiu się dziecka w czytanie, a atrakcyjna oprawa graficzna sympatycznie podgrzewała wyobraźnię. Fantastyczna walka białego i czerwonego smoka, trudne do rozszyfrowania runy, zakapturzony druid wywołujący strach. I wieża ze snu. Przepowiadające przyszłość widzenie, ale niedokładne, niedokończone, a przez to bardzo nieokreślone, niezrozumiałe, wywołujące lęk przed tym, co miło się wydarzyć. Jak odnalazł się młody Merlin wrzucony w wir dynamicznie postępujących po sobie incydentów? Podchwytujcie pomysł na ciekawy prezent dla młodych miłośników książek, takie spojrzenie w dawne wierzenia i legendy urozmaici niejeden wieczór czytelniczy, zaowocuje miłością do przygód z tego, albo nie z tego, świata, zapoczątkuje przyjaźń z mitologią.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, mitologia, wiek 7+, 96 stron, premiera 09.02.2021 (2020), klasyka dla dzieci
adaptacja Tracey Mayhew, tłumaczenie Karolina Podlipna, ilustracje Mike Phillips
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Tandem.

TAJEMNICA BRAKUJĄCEJ GŁOWY

E.J. COPPERMAN i JEFF COHEN

TAJEMNICA ASPERGERA tom 1

"Im bardziej tę kwestię drążymy, tym bardziej skomplikowane okazuje się to pytanie."

Spędziłam z książką ujmujące chwile, szybko mknęłam po stronach, komfortowo czułam się w zaprezentowanym humorze, wciągnęła mnie zagadka detektywistyczna, z uśmiechem podążałam za niezwykłą osobowością głównego bohatera. Polubiłam postać wyróżniającą się na tle podobnych czymś unikalnym i charakterystycznym. Mieszanka cech zespołu Aspergera i fascynującego odbioru świata sprawiły, że Samuel Hoeninig okazał się szalenie sympatyczną osobą. Frapująco spoglądałam na otoczenie z jego perspektywy, zaskakiwał sposób odbioru zewnętrznych bodźców i innych ludzi. Znakomicie, że powstają książki zwiększające społeczną świadomość na temat zaburzeń rozwoju, a raczej, jak twierdzi Samuel, specyficznego aspektu osobowości. Warto poznać, czym się cechują i jakie konsekwencje wnoszą do życia dotkniętych nimi osób. Im lepiej rozumie się funkcjonowanie ludzi wybiegających poza normę, o szczególnych uzdolnieniach, nieustannie pracujących nad kompetencjami społecznymi, wyjątkowo dosłownych i konkretnych, tym bardziej się je docenia.

Samuel Hoening prowadzi firmę zajmującą się odnajdywaniem odpowiedzi na pytania. Niezbyt sobie radzi w biznesowej sferze dopóki nie wkracza w nią fotografka Janet Washburn. Wyzwala przyjazne uczucia u Samuela, drobnymi gestami udowadniając mu, że wyśmienicie go rozumie i popiera w detektywistycznej działalności. Na prośbę Marshalla Ackermana, dyrektora instytutu krioniki, para angażuje się w śledztwo w sprawie ukradzionej zamrożonej głowy i zadziwiającego morderstwa. Zdarzenia wydają się tak osobliwe, że wyjaśnienia wymagają niekonwencjonalnego podejścia, wyłapywania sygnałów uważanych przez innych za mało istotne. Rozpoczyna się cykl dziwacznych zdarzeń, zaskakujących dialogów, mieszanych interpretacji przeczących tropów, trudnych do prawidłowego odgadnięcia zagadek emocji, mimiki twarzy i tonu głosu. W każdym rozdziale czeka mini niespodzianka dobrych żartów i ciekawych znaków scenariusza. Przyjemnie się w to wchodzi. Incydenty cechuje irracjonalność i absurdalność, może właśnie dlatego powieść podeszła mi, otrzymałam coś innego, nieobciążającego intelektualnie, ale zabawnego.

4/6 - warto przeczytać
komedia kryminalna, 368 stron, premiera 25.03.2021 (2014), tłumaczenie Magda Witkowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

wtorek, 20 kwietnia 2021

ZIMA W SOKCHO

ELISA SHUA DUSAPIN

"Zabrał je z mojego świata i umieścił w swoim wyimaginowanym świecie, w szarościach."

Czasami jest tak, że książki same znajdują drogę do czytelnika, jakby świadomie podejmowały decyzję, komu odkryć swój świat, dokładnie wiedziały, u kogo wywołają silne emocje, kto uważnie wsłucha się w to, co mają do powiedzenia. "Zima w Sokcho" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, sprawiła, że miałam szalenie udany wieczór, co więcej, jeszcze przez kilka dni nosiłam ją w sercu, obracałam w głowie brzmienie przekazów. Nie mam nic przeciwko, aby takie ambitne książki trafiały do mnie jako niespodzianki, dzięki nim dotykam ludzkich dusz, wrażliwych miejsc zasłanianych przed wzrokiem innych, a nawet samym sobą, przy okazji, poddaję obróbce zafałszowaną melodię moich sekretów, pozorów, które z czasem przyjęłam jako fakty. W trakcie spotkania z książką, wyczulony obserwator dostrzega oryginalne nuty historii, spogląda na nie z własnej perspektywy, co szalenie cenne, przez pryzmat osobistych doświadczeń wyciąga to, co niewygodne, szczelnie zamknięte w podświadomości.

Powieść uskrzydliła wyobraźnię, sprawiła, że straciłam poczucie obecności w realnym świecie, płynęłam niespiesznym nurtem narracji, wyłapywałam istotne detale odwiedzanych miejsc i napotykanych postaci. Elisa Shua Dusapin naprzemiennie przenosiła ze zwykłej codzienności, wyznaczonej ścisłymi granicami odpowiedzialności, do niczym nieskrępowanej artystycznej wizji. Im więcej odkrywałam szczegółów, tym bardziej rozumiałam, jak bardzo były powiązane te dwie sfery, jak mocno warunkowały się wzajemnie, bez względu na ostrość krawędzi i początkowe niedopasowanie. Na wszystko padał cień osobistych tajemnic i niedomówień postaci, narzucania sobie ograniczeń, uników przed otworzeniem się na drugiego człowieka. Czy wprowadzenie do życia pozorów nie niszczy w tego, co mogłoby przeobrazić się w prawdziwe piękno? A może tak to już jest z człowiekiem, że wygodniej mu marzyć o miłości, podróżach, szczęściu, pasjach, niż wziąć się za ich spełnianie? Po spotkaniu z książką wyszłam bogatsza wewnętrznie, w pewien sposób odmieniona, bardziej zaprzyjaźniona sama z sobą. Wiele cudownie utkanych warstw w powieści, podejrzewam, że z każdym czytaniem więcej będę dostrzegać. Poznajcie bezimienną dwudziestotrzyletnią kobietę, znawczynię literatury, i Yana Kerranda, twórcę komiksów. Wejdźcie w relacje bohaterów podszyte koreańskimi i francuskimi nutami. Więcej nie zdradzę, odkrywajcie fabułę własnym szlakiem zajmującej i refleksyjnej przygody. Wrażliwe i empatyczne dusze niech nie wahają się przed sięgnięciem po tytuł, zapewni wyjątkowe i niecodzienne przeżycia.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 154 strony, premiera 01.03.2021 (2016), tłumaczenie Maria Schneider
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kwiaty Orientu.