sobota, 10 maja 2025

RAFA KORALOWA. WYŚCIG KONIKÓW MORSKICH

Bardzo spodobała się nam gra, od strony dostarczanej zabawy i oprawy graficznej. Podmorski świat przyciągał urokiem i pogonią za muszlą z czarodziejską perłą. Jako koniki morskie bawiliśmy się w chowanego i przeszukiwanie roślinności rafy koralowej. Musieliśmy wykazać się odwagą, sprytem i logicznym myśleniem, aby przechytrzyć innych uczestników gry. Opracowywanie strategii w poszukiwaniu cennego klejnotu wciągało i zaangażowało. Entuzjastycznie braliśmy udział w odnajdywaniu zwierzątek, sporo ich było, a do tego bardzo różnorodnych gatunkowo. 

Wszystko zaczynało się od wraku statku. Ileż wokół niego rozwijało się zachwycającego podwodnego życia. To był nasz centralny punkt odniesienia w podwodnym świecie. Zestaw wodnych stworzeń, kafelek białej perły i drewniany pionek konika morskiego, to niezbędne komponenty dla nas, abyśmy mogli rozpocząć rozgrywkę. Do tego dysponowaliśmy wspólnymi żetonami surowców, podwójnymi żetonami surowców i żetonami akcji. I jeszcze wokół nas mnóstwo czarnych pereł. Instrukcja rozpisana czytelnie i przejrzyście, z grafiką wyjaśniających przykładów. Zasady gry okazały się łatwe do szybkiego podchwycenia, i bardzo dobrze, bo do zabawy mogły włączyć się pięciolatki. Od dwóch do czterech osób mogło sympatycznie pływać i odkrywać czar wyścigu koników morskich. Dwadzieścia minut to idealna jednostka czasu, aby podtrzymać uwagę i zapał do rozgrywki najmłodszych. Każdy uczestnik czerpał wiele radości z koralowej rywalizacji. 

Zachwyciliśmy się oprawą graficzną gry. Komponenty różnych kształtów, w ładnej kolorystyce i z dobrze widocznymi detalami. Koniki bardzo trwałe, drewniane, starannie pokolorowane. I jeszcze ważny dla przebiegu akcji płócienny woreczek. Zanim przystąpiliśmy do gry, dzieciakom sporo frajdy sprawiło wyjmowanie elementów z tekturowych ramek, dodatkowy bonus zabawy. Gra interesująco wprowadzała młodych uczestników w podwodny świat, inspirowała do poznawania wodnej roślinności i zwierząt, pomagała w ćwiczeniu zmysłu obserwacji, bystrości spojrzenia, strategicznego myślenia, a nawet motorycznych umiejętności. Kiedy chcieliśmy wejść w łatwiejszy wariant gry, trzymaliśmy się blisko statku, kiedy mieliśmy ochotę na trudniejsze wyzwanie, lekko się od niego oddalaliśmy. Polecamy "Rafę koralową", wyścigi koników morskich sympatycznie nas wciągały, przyjemnie spędzaliśmy podczas nich czas. Podjęcie wyzwania przyniesienia władczyni mórz wyjątkowego klejnotu to znakomity pomysł na rodzinny rozrywkę.

5/6 - koniecznie zagraj
familijna gra planszowa, premiera 04.09.2024
autor Przemek Wojtkowiak, ilustracje Ewa Kaplarczyk
Przygodę w rafie koralowej odbyliśmy dzięki współpracy z DużeKa.pl

piątek, 9 maja 2025

PIERWIASTKI

TAJEMNICE CZĄSTEK BUDUJĄCYCH ŚWIAT

JON CHAD

"Badając związki między atomami, możemy poznać głęboko skrywane sekrety natury i zrozumieć, jak działa wszechświat."

Chociaż daleko wykraczałam wiekiem poza grupę docelową książki, to jednak entuzjastycznie zapoznawałam się z nią. Ciekawie było odświeżyć wiedzę z chemii, a konkretnie wszystkiego, co wiąże się z układem okresowym. Bardzo chciałam, aby tak zachęcająco opracowane publikacje wydawane były, kiedy chodziłam do szkoły. Coś niesamowitego, jak wiele wiedzy można było przekazać w przemyślanej i znakomicie dopracowanej komiksowej oprawie graficznej. Sto dwadzieścia osiem stron pierwiastkowej przygody z Mel Cori i Wodorem, kluczowymi postaciami historii o cząstkach budujących świat. Niepewnej siebie dziewczynki przygotowującej się do sprawdzianu z układu okresowego pierwiastków i jej sympatycznego towarzysza Wodoru, przewodnika po świecie zagrożonym przez czarny charakter, jakim był podły i szalony Pierwiastkodziej. Przemierzali grupy pierwiastków, stawali przed chemicznymi wyzwaniami, staczali bitwy z pierwiastkami i własnymi słabościami. Musieli wykazać się wiedzą i sprytem, oraz umiejętnością wykorzystania teorii w praktyce. Bo właśnie, „Pierwiastki” nie tylko przytaczały naukowe informacje, ale także pokazywały, jak ludzie nauczyli się korzystać z właściwości pierwiastków.

Jon Chad postawił na zwięzłość treści przy uszczegółowieniu, kiedy zagadnienia wymagały bliższego przyjrzenia się, aby zrozumieć kontekst i uwarunkowania. Oprowadzał bohaterów po układzie okresowym pierwiastków krok po kroku, z obrazami pomagającymi wyobrazić sobie dany aspekt, porównać z czymś, co dobrze znane, zrozumieć skalę pomiarową. Sprytnie podsuwał tropy wiedzy, tak aby na długo pozostawała w pamięci odbiorcy komiksu. Uczynił tematykę budulca całego wszechświata fascynującą i wciągającą. Umożliwił przyjrzenie się atomom, masom, zależnościom i skutkom, przykładowo w postaci promieniowania. Ułatwił zrozumienie funkcjonowania cząstek. Odwoływał się do historii odkryć i błędów. Postawił nie tylko na przekazanie wiedzy o świecie pierwiastków, ale też na rozwijanie u czytelnika pewności siebie w korzystaniu z niej, nie tylko podczas szkolnych sprawdzianów, ale też w codziennym życiu. Wszystko przesiąknięte było lekkim i przyjaznym humorem, gładkim stylem narracji, przejrzystymi kolorowymi ilustracjami, schematami i wypunktowaniami.

Zachęcam, abyście jak najszybciej wkroczyli do świata litowców, berylowców, metali przejściowych, metali ubogich, półmetali, niemetali, fluorowców, lantanowców, aktynowców i gazów szlachetnych. Autor zadbał o to, abyście nie pogubili się w tym wszystkim, podsumowali najważniejsze informacje, zapamiętali kluczowe wnioski, dysponowali przydatnym słowniczkiem. Przekonajcie się przykładowo, jakim zjawiskiem jest alotropia, na czym polega sublimacja, jak powstają węże faraona. Czeka na was wiele zajmującej wiedzy i ciekawostek. Odkrywajcie świat chemii, wasz świat zewnętrzny i wewnętrzny. Kraina pierwiastków ze snu Mel i Wodoru, to magiczna kraina, w której ożyły wszystkie pierwiastki, a wy będziecie mieć okazję spotkać się z nimi i poznać je lepiej. Przekonajcie się, jak przebiegała misja dotarcia do tajnego laboratorium na dachu Twierdzy Okresowej i zapobiegnięcia szalonym planom Pierwiastkodzieja. A może dzięki książce zainspirujecie się do ścisłej przyjaźni z chemią, zaś w przyszłości zapragniecie wypełnić puste miejsca w układzie okresowym, odkryć sekrety niepoznanych pierwiastków i przyczynić się do lepszego zrozumienia wszechświata.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, literatura popularnonaukowa, naukokomiks, chemia, wiek 6+
premiera 29.01.2025 (2023), twarda okładka, 128 stron, format 16,2cm x 23cm
tłumaczenie Bogumił Bieniok, Ewa L. Łokas, ilustracje Jon Chad
Tekst powstał w ramach współpracy z Szkrabajki.pl

środa, 7 maja 2025

WYGRYWA PIERWSZE KŁAMSTWO

ASHLEY ELSTON

„Wygrywa pierwsze kłamstwo… Zmieniające grę. Celowe. Tworzące fundamenty wszystkiego, co wydarzy się potem. I kiedy to kłamstwo zostanie powiedziane, większość ludzi wierzy, że taka jest prawda.”

Książka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Znakomicie się w nią wbiłam. Czytałam w szybkim tempie. Z każdą stroną coraz mocniej wciągałam. Wszystko za sprawą wysoko postawionej poprzeczki niepewności, co będzie się dalej działo. Intryga zgrabnie osadzona w nieprzewidywalności i wielokrotnych zwrotach akcji. Wydawało mi się, że już chwytałam właściwe wyjaśnienie nagromadzonych kłamstw, jednak za moment dowiadywałam się w jak dużym błędzie byłam. 

Ashley Elston słusznie postawiła na zakręcenie odbiorcy w interpretacji postaw kluczowej postaci. Do końca nie mogłam być pewna, czy faktycznie była taką, na jaką się kreowała w narracji, czy raczej ze względu na uprawianą profesję całkowicie wymykała się wszelkich szufladkom. Evelyn Porter perfekcyjnie opracowała tworzenie fałszywej tożsamości, jednakże na lśniącej powierzchni stawania się kimś innym pojawiały się znaczące rysy. Co prawda, półprawdy uszczelniały ubytki, lecz intensyfikował się udział w niebezpiecznej grze, której zasady ulegały gwałtownym zmianom, a na żadne błędy lub potknięcia nie było miejsca. Trudno przybliżyć zajawki fabuły, gdyż mogłyby znacząco zdradzić nie tylko scenariusz zdarzeń, ale również szczególny wydźwięk powieści. Thriller dostarczył sporej dawki czytelniczej adrenaliny, atrakcyjnie rozpalił wyobraźnię, szybko zaangażował w zabawę zgadywanek i docierania do wyjaśnień. Frapująco się przy nim bawiłam, nie przeszkadzała mi powierzchowna kreacja bohaterów, nie chodziło o to, abym się z nimi utożsamiała, ale okiem obserwatora dostrzegała cechy pionków w grze fałszu i pozorów. Miałam wrażenie, że film powstały na bazie tej powieści ucieszyłby miłośników zagmatwanej sensacji.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller, 364 stron, premiera 15.04.2025 (2024), tłumaczenie Agnieszka Brodzik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

poniedziałek, 5 maja 2025

CIEŃ ENDERA

ORSON SCOTT CARD

SAGA CIENIA tom 1

„Jeżeli we własnym umyśle nie odróżniasz informacji pożytecznych od błędnych, to wcale się nie uczysz, po prostu zastępujesz ignorancję fałszywą wiarą, co nie stanowi poprawy.”

Pierwsze spotkanie z twórczością Orsona Scotta Carda zaliczam do udanych. Cykl "Saga Cienia" mogę traktować jako następcę "Sagi Endera", spojrzenie na te same zdarzenia, przynajmniej w pierwszym tomie, ale z perspektywy innej kluczowej postaci, lub jako odrębną przygodę. Nie znam wcześniejszego cyklu, zatem dla mnie to powiew świeżości w atrakcyjnym pomyśle na fabułę. Dzieciaki wykazujące się nieprzeciętną inteligencją stają w obronie gatunku ludzkiego w wojnie z robalami zwanymi Formidami. Jednak wcześniej odbywają w Szkole Bojowej szkolenie na dowódców w bitwach z owadopodobnymi. Groszek z naznaczonym biedą i głodem doświadczeniem życiowym, zebranym na ulicach Rotterdamu, staje przed szansą zdobycia elitarnego wykształcenia za sprawą niezwykłych zdolności umysłu. Autor fantastycznie rozpisuje proces analizowania i wyciągania wniosków przez głównego bohatera, zajmująco poznaję, doceniam zaskoczenie wydźwiękiem, dobrze się przy tym bawię.

Wiarygodność portretu kluczowej postaci wysoka, związuję się z nią, chętnie śledzę postępy w dociekaniu prawdy i zdobywaniu mentalnych bojowych zdolności. A pewne cechy, wydawałoby się skazy charakteru, sprawiają, że wierzę Groszkowi. Pisarz zgrabnie przedstawia postawy i sposób myślenia kadry nauczycielskiej. W mniejszym stopniu wykorzystuje potencjał innych geniuszy otaczających Groszka. Ale ze względu na osobliwe odczucia budzące przez czołowego bohatera w innych uczestnikach szkolenia, jak najbardziej ma to uzasadnienie. Nie potrafię wskazać ulubionej części powieści, ponieważ każda wnosi coś ekscytującego. Świat ulicznika sieroty mega wciąga, mocno zaciekawia etap startera i uczonego, mianowanie na żołnierza i przywódcę podkręca akcję, zaś ewentualne zwycięstwo dostarcza sporą dawkę emocji. Książka na dłuższy wieczór czytelniczy, gładko przez nią przechodzę, przyjazna narracja i dbałość o szczegóły w opisach. Trzymanie ręki na pulsie robalowej intrygi, kosmicznej sztuki wojennej, zagadkowych fragmentów przeszłości, znamion sprawnego dowodzenia, wewnętrznej przemiany Groszka i świadomości użyteczności dla ludzkości. Niecierpliwie czekam na drugą odsłonę cyklu.

5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 540 stron, premiera 23.04.2025 (1999), tłumaczenie Danuta Górska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

niedziela, 4 maja 2025

NAJAZD Z PRZESZŁOŚCI

JAMES P. HOGAN

„Umysł jest niewyczerpalnym bogactwem naturalnym. Ale tylko wówczas, gdy się go nie trwoni.”

Powieść prezentuje uniwersalne przesłanie o naturze ludzkiej. Skłania do rozmyślań o tym, co charakteryzuje człowieka, jakie miejsce widzi dla siebie w kosmosie, z jakim bagażem społecznych wzorców tworzy cywilizacje. James P. Hogan w znakomitym stylu zestawia dwie planety, dwie mentalności w postrzeganiu świata, dwa podejścia do tego, co stanowi kwintesencję gatunku homo sapiens. Sprytnie konstruuje genetyczne podwaliny źródła życia, jego prawdziwość i wartość. 

Zadziwia solidność naszego osadzenia w społecznych konwenansach, narzuconym światopoglądzie, socjologicznych uwarunkowaniach, sztywno przyjętych zasadach i wpojonych wierzeniach. Bagaż doświadczeń i osiągnięć poprzednich pokoleń jawi się jako nierozerwalna część nas samych. Patrząc ze strony fantastyki, pojawia się potrzeba całkowitego oderwania się od wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu definiuje jednostkę ludzką i grupę społeczną. Bez zależności, sztucznych rang, pozycji społecznej, pionowej struktury hierarchicznej, aby powstała szansa stworzenia czegoś zupełnie nowego o utopijnym charakterze. 

Wciągająco poznaje się jak dwa zupełnie kontrastowe światy zderzają się ze sobą za sprawą obecności i mentalności. Ziemskie porządki mają się nijak do chirońskich, Chirończycy zaskakują postawami przybyłych do nich Ziemian. Zakończenie powieści satysfakcjonujące, spodziewane, a jednak z pazurem niespodzianki. Można mieć zastrzeżenia do niepogłębionych portretów postaci, potraktowanych powierzchownie, ale w historii nie chodzi tyle o jednostkę i jej psychologiczne przeżycia, co o zbiór jednostek zderzających się z odmiennym systemem wartości, a poza tym, doceniam różnorodność bohaterów. Sporo wniosków wyciąga się podczas poznawania książki. 

Przykład lektury, która jeszcze przez jakiś czas po spotkaniu skłania do refleksji. Ciekawy wątek poboczny, jak wojsko zmienia ludzi, co robi z umysłami żołnierzy, dlaczego obywatele się na to godzą. Atrakcyjny aspekt obecności robotów jako stałego rysu życia człowieka, jak niewiele lub wiele jeszcze nam potrzeba, aby coś takiego było możliwe. Intrygująca myśl, pełna pułapek i wątpliwości, czy faktycznie możliwym jest istnienie całkowicie niezależnego społeczeństwa, samorządnego i samowystarczającego. Wejdźcie w przygodę, w której bliskość zagłady Ziemi na skutek wojennej działalności człowieka zmusza do wysłania zarodków ludzi do układu Alfa Centauri. Po czterech dekadach trzydziestotysięczne chirońskie społeczeństwo wita na swojej planecie przybyszów z Ziemi. Co ma ich do zaoferowania, a co otrzymuje w zamian?

5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 462 strony, premiera 22.04.2025 (1982), tłumaczenie Juliusz Garztecki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

sobota, 3 maja 2025

LISTA MARZEŃ

LORI NELSON SPIELMAN

„Kto patrzy na zewnątrz – śni,
Kto zwraca się ku wnętrzu – budzi się.” Carl G. Jung

Jeżeli macie ochotę na ciepłą i przyjazną opowieść, nasyconą emocjami i napędzającymi życie marzeniami, to książka z pewnością dostarczy sporo radości i przyjemności. „Lista marzeń” nie odkrywa nowych aspektów szczęścia i osobistego sukcesu, ale uwrażliwia i przypomina o tym, co najważniejsze w zwykłej codzienności i wzniosłych ambicjach. Łatwo się pogubić w szybkim tempie upływania kolejnych dni, zaangażować w coś, co daleko leży od prawdziwych aspiracji, uzależnić od pozornej stabilizacji. 

Brett wydaje się, że wszystko z jej życiem jest w jak najlepszym porządki, nie czuje potrzeby zmian w życiu, wszystko ma drobiazgowo poukładane. A jednak, osobliwy testament matki sprawia, że zderza się z zaskakującą dla niej rzeczywistością. Podążając ścieżkami wskazówek zmarłej rodzicielki, wyzwala proces głębszego poznawania siebie, dochodzenia do sedna ukrytych tęsknot, konfrontowania się z własnymi ambicjami. Napisana przez Brett nastoletnia lista marzeń okazuje się kluczem otwierającym zamknięte drzwi, za którymi kryje się nieudawana swoboda, faktyczna wolność od narzuconych sobie reguł, naturalna potrzeba czegoś więcej niż to, co sobie wyznaczone. Wkrada się kilka idealistycznych myśli i postaw, ale umacniają kontrastowość między dawnym stylem życia a poszukiwaniem siebie. Raz na jakiś czas warto zerknąć na własną listę marzeń, zastanowić się, ile punktów udało się zrealizować, co zmienić, dokąd się teraz udać. Powieść na poprawę samopoczucia, impuls do rozrachunku życia w ciepłym i zabawnym stylu, postawienie na intuicję, ale z mocą nadziei na lepsze, wiary w siebie i zaufania okazywanego samemu sobie.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 412 stron, premiera 08.04.2025 (2014)
tłumaczenie Katarzyna Waller-Pach
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

wtorek, 22 kwietnia 2025

GODZINA WILKA

ROBERT MCCAMMON

„Prawda jest jak ogień. Leczy albo niszczy. Ale to, czego dotknie, nigdy – nigdy – nie pozostaje niezmienione.”

Robert McCammon sprawia, że za nic nie chcę oderwać się od jego książek, wciągają w szalenie przyjemny sposób. Przenikam do wykreowanego świata zmysłami czytelniczymi wyostrzonymi na odbiór przekonującej i ekscytującej przygody. „Godzina wilka” to rozrywka na wysokim poziomie, fenomenalnie rozbudza wyobraźnię, wyzwala przywiązanie do kluczowej postaci i podsyca emocje wobec jej losów. Wchodzę i zatracam się w przygodzie. Nie ma znaczenia, że to niemal totalna abstrakcja, jednak misternie skonstruowana i atrakcyjnie podana. Prowadzi dwoma ścieżkami, jedną przynależącą do przeszłości, czasów dzieciństwa głównego bohatera, drugą do teraźniejszości, czasów drugiej wojny światowej.

Rosyjska odsłona wilkołaczych narodzin i egzystencji w stadzie to majstersztyk pisarski oddziałujący na przeżywanie i doświadczanie. Mam wrażenie, że każdy element trafia na właściwe miejsce, każda postać idealnie wpisuje się w miejsce w opowieści, zaś każde okoliczności wyjątkowo dobrze wkomponują się w ciąg przyczyn i skutków. Znakomite rozpisanie wyznaczonych ról, poczucia siły wspólnoty, wypracowania szans niezniszczalności i odpowiedzialności za przetrwanie. Zagrożenie płynące z zewnętrznego środowiska, kurczenie się przestrzeni wolności, straty w walce o dochowanie wierności ideałom, oryginalnie zestawiają świat zwierzęcy i ludzki, poprzez odbicie podobieństw i różnic. Klimatycznie i refleksyjnie.

Wojenny szlak nasycony jest elementami dynamicznej sensacji, alternatywnego szpiegostwa, solidnego horroru, odwołań do historii. W niej najbardziej uwidacznia się mieszanka gatunków literackich, zgrabne ich połączenie, udane przenikanie się i podsycanie wrażenia niepewności wobec tego, dokąd wszystko prowadzi. Rosyjskie pochodzenie Michaela Gallatina, brytyjskiego agenta, tylko potwierdza umiejętność autora łączenia tego, co mniej oczekiwane, w nieprzeciętną całość. Można mieć niedosyt wkraczania w wilcze atuty, mogące szybciej przechylać szalę w stronę zwycięstwa, ale pójście tym tropem zmarnowałoby potencjał kreacji głównej postaci, skazując ją na sztampowość, a poza tym zmniejszyłoby stopień niepewności. Zerknij koniecznie na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami pisarza przedstawionymi na Bookendorfinie ("Zew nocnego ptaka", "Królowa Bedlam", "Magiczne lata", "Dziedzictwo Usherów", „Żądłak”).

5.5/6 – koniecznie przeczytaj
sensacja, 696 stron, premiera 09.04.2025 (1989), tłumaczenie Janusz Skowron
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

5 GRUDNIÓW

JAMES KESTREL

„Niewiarygodne, jak jedne rzeczy trwają, podczas gdy inne przepadają bez śladu.”

Szaleńczo podobała mi się przygoda czytelnicza. Nie dość, że misternie utkana intryga, pełna niewiadomych, zaskakujących odsłon, ciekawych zwrotów akcji, to jeszcze barwna sceneria akcji wykrojona z historycznej tkaniny, z amerykańskim i japońskim wzorem wojny, ozdobnymi akcentami niesionymi przez romantyczne nuty. Wszystko splecione złotą nicią życia i szacunku wobec niego. Znakomicie odnalazłam się w powieści, bez względu na to, z jakiej perspektywy spoglądałam, miałam wrażenie, że bardziej nie mogłaby się spodobać. 

Podziwiałam obrazowy, przyjemny, dopracowany styl narracji, sugestywnie przenoszący w świat wyobraźni, zdarzeń, miejsc i okoliczności. Przepięknie ukazana relacja między Joe a Sachi, godnym potraktowaniem czegoś, co rozwijało się w sercach, wykazywało ogromną cierpliwością, czekało na wspólną nagrodę od losu. Kryminalna intryga wciągała tajemniczością, długością czasu wymaganego, by dotrzeć do prawdy, osobowością detektywa prowadzącego ją. Każda z postaci, bez względu na to, z jakiego odcienia szarości prezentowała się, została wyraziście sportretowana, przedstawiona i poprowadzona. Doceniłam różnorodność charakterów i źródeł kulturowych. James Kestrel umiejętnie stopniował napięcie i niecierpliwość poznawania. Czułam niepewność losów, drgnień serc, szpiegowskich zawirowań, korzeni zabójstwa, wątpliwości moralnych. Spora dawka emocji, rozrywki na najwyższym poziomie, wojennych refleksji. Fascynująca podróż z odbiciem lat czterdziestych Hanolulu, Hongkongu, atolu Wake, Tokio.

6/6 – rozkosz czytania
kryminał, 444 strony, premiera 08.04.2025 (2021), tłumaczenie Maciej Szymański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

niedziela, 20 kwietnia 2025

MĘŻCZYZNA, KTÓRY ROZMAWIAŁ Z HIENAMI

PRZEMYSŁAW PIOTROWSKI

„Afryka jest mistrzynią w wykorzystywaniu ludzkich słabości i wyciąganiu z człowieka pierwotnych instynktów.”

Dotychczas poznane i przedstawione na Bookendorfinie książki tego autora to "Kod Himmlera"; „Prawo matki”, "Nic do stracenia”; "Piętno", "Sfora", "Cherub", "Zaraza", "Bagno"; "Droga do piekła"; "Matnia". Większość tytułów otrzymało ode mnie wysokie noty, sprawiły, że fantastycznie się wciągnęłam, zaciekawiały i trzymały w napięciu. „Mężczyzna, który rozmawiał z hienami” również wiele zaoferował. Uwielbiam klasyczny klimat kryminalnych powieści, zwłaszcza kiedy pozostawia się czytelnikowi szerokie spektrum materiału do snucia przypuszczeń i domysłów, kiedy prawda o tożsamości mordercy skrywa się jak najbardziej za okolicznościami, ale głównie za ludzką naturą, indywidualnymi przywarami i ambicjami. Kiedy trzeba zważać na każde słowo i czyn postaci, mniej lub bardziej podejrzanej, by nie przeoczyć ważnego tropu. I tak właśnie było w najnowszej powieści Przemysława Piotrowskiego. Mnóstwo zabawy w dociekanie aspektów czerni lądu i ludzkiego umysłu, żonglowanie splamionymi szkarłatem prawdą i kłamstwem, gwałtowne mnożenie się pytań w przeciwieństwie do braku odpowiedzi, spoglądanie na krzywe odbicia nas samych i naszych postaw w medialnej otoczce tworzenia niskiej wartości sensacji i wszechobecnej trywialności.

Pisarzowi udało się zręcznie połączyć afrykańskie rytmy przyrody, w tym żyjących w środowisku ludzi, ich podejście do egzystencji i przetrwania w aurze tubylczej kultury, z polskimi akcentami zwyczajów z social mediów, chociaż oczywiście reprezentującymi, czy wręcz kopiującymi wzorce amerykańskie. Trafne wypunktowanie zaplecza funkcjonowania nadawców kanałów komunikacji internetowej, ukazanie siły napędowej miałkich i ogłupiających odbiorców przekazów, co równie kasandryczne, potrzeb tych ostatnich. I zderzenie dwóch światów, pozorującego jakiekolwiek znaczenie i wirtualnego z dziką odsłoną prawdziwości. Wycieczka mająca przynieść zyski w postaci zwiększenia zasięgów, oraz wypadek odsłaniający mroczną naturę człowieka. Bernard Dubois, prywatny detektyw, szybko przeszedł z funkcji pilota wycieczki do śledczego prawdy. Musiał mierzyć się nie tylko z Afryką, z każdej strony czyhającą na każdego, ale również z człowiekiem przyzywającym śmierć i nieodgadnione pobudki działania. Dodatkowo, z faktami szybko niknącymi w dzikich otchłaniach skrajnych i kontrastowych osobowościach influencerów. Przyjemnie i atrakcyjnie spędziłam czas z książką, barwna sceneria, rozmaite postaci, ciąg incydentów, frapująca zagadka z ciekawym zakończeniem. "Mężczyzna, który rozmawiał z hienami" to przykład na to, że doświadczenie zdobywane podczas przygód podróżniczych wzmocnia pisarską kreatywność.

5/6 - koniecznie przeczytaj
kryminał, 338 stron, premiera 09.04.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

sobota, 19 kwietnia 2025

GRA

JOHN CONNOR

KAREN SHARPE tom 3

„Miała wrażenie, że uczestniczy w przedziwnej grze, której reguł do końca nie rozumiała.”

Trzeci tom serii zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, entuzjastycznie wchodziłam w scenariusz zdarzeń, podobał mi się splot incydentów, chętnie podążałam tropem śledztwa wikłając się w różnorodne interpretacje zachowań bohaterów i wydźwięku scen. Inscenizacja akcji trzymała w napięciu, chociaż niektóre elementy w docieraniu do prawdy mogłyby być mniej przewidywalne. Kluczowa postać frapująco odmalowana, konsekwentnie owiewała ją tajemnica przeszłości. 

Fabuła nasycona sensacją, niekiedy mocno brutalną, ale dzięki temu uprawdopodobniała tożsamość złych i dobrych, ale również odcieni szarości ludzkich czynów. Jedenastolatka zaskakiwała sporą dojrzałością, jak na swój wiek, ale i to zgrabnie włączało się w tworzenie klimatu akcji. Kiedy samobójstwo popełnił bogaty deweloper skacząc z dziewiątego piętra reprezentacyjnego wieżowca, rozpalił nie tylko ogień w mieszkaniu, ale też łunę niewiadomych w policyjnych szeregach, a przede wszystkim wpłynął na losy Karen Sharpe. Przekonajcie się, jaką rolę odgrywała w tej odsłonie serii kluczowa postać, z czym musiała się zmierzyć, czy udało się jej odsłonić właściwe karty w szalenie niebezpiecznej grze, przy mega wymagającym przeciwniku? Zerknij również na wrażenia po zapoznaniu się z tomem pierwszym ("Feniks") i drugim ("Cień"), przybliżonymi na Bookendorfinie.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller, 496 stron, premiera 01.01.2009 (2006), tłumaczenie Andrzej Leszczyński