sobota, 27 lipca 2024

PARADOKS GLOBALIZACJI

DEMOKRACJA I PRZYSZŁOŚĆ ŚWIATOWEJ GOSPODARKI

DANI RODRIK

„Zdrowy system globalny musi polegać… na międzynarodowej współpracy... i na dobrej polityce, zwróconej przede wszystkim na gospodarkę krajową.”

Z entuzjazmem sięgnęłam po książkę, oczekiwałam, że będę miała okazję zdobyć nową wiedzę, prześledzić od naukowej strony trendy w globalizacji, sprawdzić, czy moje obserwacje odnośnie procesów zmierzających do integracji, wyrażanych społecznie obaw wobec zbyt dużej ingerencji w sprawy państw, oraz wzajemnych powiązań światowych gospodarek pokrywają się ze spostrzeżeniami autora. Niestety, książka tylko w niewielkim stopniu spełniła oczekiwania. 

Owszem, ciekawym aspektem było spojrzenie na globalizację ekonomiczną od strony historii, wiele ciekawostek mogłam wyciągnąć z tej publikacji. Właśnie to spojrzenie w przeszłość najbardziej mnie zainteresowało. Jednakże pozostały materiał nie został przedstawiony w wyczerpującym stopniu, a przecież tak wiele wyzwań domagało się rozwinięcia. Tezy wysuwane przez Daniego Rodrika nie należały do świeżych, po części wynikało to z daty pierwszego wydania publikacji, w ciągu czternastu lat wiele zmieniło się już w tematyce demokracji i przyszłości światowej gospodarki. Jeśli kogoś zainteresowało takie zestawienie i pewnego rodzaju przewidywania, chociaż niekoniecznie trafione i uszczegółowione, to mógł wciągnąć się w tekst.

Dani Rodrik przybliżał atuty, korzyści i prawdopodobne kierunki rozwoju globalizacji finansowej. Omawiał czułe punkty, słabości, ograniczenia, bariery i napięcia wywołane przez jej postrzeganie, gdyż niewątpliwie wywoływała, a obecnie jeszcze bardziej wywołuje, pytania, wątpliwości, sceptycyzm, spadek poparcia i gorące spory w środowisku naukowym i społeczeństwie. Zastanawiał się nad tym, co ogranicza globalizację finansową, a co umożliwia rozwój. Przyglądał się wywołanym przez nią międzynarodowym zaburzeniom i rozczarowaniom. Zwracał uwagę na konieczność zmiany klimatu intelektualnego powiązanego z globalizacją ekonomiczną, uczynienia jej bardziej efektywną, uczciwą i zrównoważoną. W przemyśleniach podawał rozwiązania.

Ekonomista szeroko rozpisywał dwa główne założenia publikacji. Pierwszy dotyczy konieczności spojrzenia na to, że rynki i rządy nie wykluczają się, ale uzupełniają. Drugi uświadomienia sobie, że kapitalizm nie istnieje w jednym tylko wzorcu. Podkreślał, że nie można jednocześnie dążyć do demokracji, niezależności państw i globalizacji ekonomicznej. Uzmysławiał czytelnikowi paradoks i dylemat globalizacji, nie może zaistnieć bez państw i nie może zaistnieć z nimi, musi równoważyć wymagania międzynarodowej gospodarki i krajowych grup społecznych. Wobec tego, co współcześnie dzieje się z Unią Europejską frapująco było spojrzeć na rozważania autora jej właśnie dotyczące, czy celne i kompleksowe, to już najlepiej sami przekonajcie się.

3/6 – w wolnym czasie
literatura popularnonaukowa, ekonomia, 376 stron, premiera 21.05.2024 (2010)
tłumaczenie Jan Szkudliński
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

piątek, 26 lipca 2024

OGRÓD RAMY

ARTHUR C. CLARKE, GENTRY LEE 

RAMA tom 3

„Poszukiwaniu prawdy zawsze towarzyszy frustracja...”

W moim odczuciu, trzeci tom serii za bardzo odszedł od specyficznego klimatu serii, pozbawił jej głębi fantastyki, tego, za co najbardziej doceniłam w „Spotkaniu z Ramą” i „Ramie II”. Owszem, nie brakowało zaskakujących interpretacji dotyczących miejsca człowieka we wszechświecie, a właściwie marginalności ludzkiego życia z perspektywy innych światów, zaskakującego poziomo rozwoju technologicznego Obcych, lecz to było za mało, aby wywrzeć tak silne wrażenia nieskończoności z perspektywy czasu i miejsca, jak w poprzednich odsłonach. Liczyłam na wnikliwszą fantastykę, która nie będzie ustępowała miejsca na pierwszym planie i jednocześnie doskonale zgrywała się ze spojrzeniem na naturę człowieka. 

Arthur C. Clarke i Gentry Lee postawili na wejrzenie w motywy kierujące cywilizacją, z ujęcia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, ale również jednostki poddanej ekstremalnym przeżyciom i obciążonej wyjątkową misją. Pojawiające się obrazy nie należały do wygodnych, potwierdziły to, co od wieków jako ludzie o sobie myślimy, zatem nie wniosły niczego nowego, nawet przy ekstremalnym kącie patrzenia na egzystencję w kosmosie. Przeszkadzały jednokierunkowe interpretacje, bez znaczącego wglądu w odmienności, a tym bardziej w nadzieję, sprawiedliwość i wykorzystywanie pojawiających się szans. Przyparci do muru ludzie wykazywali skłonności do zachowań, które wcześniej zdecydowanie by odrzucili, lecz w powieści nie do końca mocno umotywowano ich decyzje i postawy. Rozumiałam ideę autorów przekazania czegoś szczególnego o nas samych, jednakże przy obranych warunkach zupełnie nie było to konieczne. Mocny plus za fabułę bazującą na serii dziwnych wydarzeń i zaglądania w duszę człowieka. 

Pojawiło się wiele materiału do głębszych refleksji, filozoficznych rozważań, socjologicznych scenariuszy i moralnych dylematów, ale przyznam szczerze, że tylko na krótko się w nie zaangażowałam. Czasem przeszkadzały absurdalne zachowania postaci, nieracjonalne argumenty i nielogiczne incydenty. Może dlatego, że opisy zdarzeń wydawały się albo za obszerne w stosunku do niesionych treści, albo zbyt spłaszczone. Nie można było odmówić bohaterom wyrazistości, choć nie zawsze ich czyny przekonywały. Mimo wyrażonych zastrzeżeń warto sięgnąć po tytuł, w końcu to kolejny tom kultowej klasycznej serii, ramańska przygoda wkraczająca w dwudziesty trzeci wiek i kosmiczna podróż w nieznane. Wydaje mi się, że gdybym mniej czasu spędziła dotąd w fantastyce, miała skromniejszy dorobek filozoficznych i psychologicznych przemyśleń, książka wywołałaby większe wrażenie. A tak pozostawiła z uczuciem niedosytu, bynajmniej nie z powodu niejasności zakończenia, ale mniejszej czytelniczej pożywki do rozpatrywania różnych aspektów ludzkiej natury postawionej przed samą sobą i ewentualnej obecności obcych inteligentnych i daleko rozwiniętych technologicznie ras.

Zerknij na pozostałe tytuły z serii Wehikuł czasu, klasyki science fiction, przedstawione na Bookendorfinie: "Dzień tryfidów", "Czarna chmura", "Odyseja kosmiczna 3001. Finał", „Odyseja kosmiczna 2001”, „Odyseja kosmicznej 2010”, "Odyseja kosmiczna 2061", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Koniec dzieciństwa", "Bill, bohater galaktyki", "Biada Babilonowi", "Olśnienie", "Równi bogom", "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", "Koniec wieczności".

3.5/6 – w wolnym czasie
fantastyka, 570 stron, premiera 19.03.2024 (1991), tłumaczenie Tomasz Lem
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

czwartek, 25 lipca 2024

UWIĘZIENI

T.J. NEWMAN

„W życiu dziecka najważniejszy jest zawsze pierwszy raz, w życiu rodzica – ostatni.”

Książka typowo na wakacyjny czas, lekka, przyjazna, swobodnie niosąca, z lekkim dreszczykiem, ale szybko ulatująca z pamięci. Jak na thriller przystało nie zabrakło emocji i napięcia, jednak jednych nie zaliczyłabym do ekscytujących i przekonujących, a drugie do silnego i intensywnego. Podobne wrażenia miałam po spotkaniu z poprzednią powieścią  T.J. Newman zatytułowaną „Ultimatum”. 

Również w "Uwięzionych" autorka podążała tropem założenia, by tytuł łatwo i szybko dało się przekonwertować na sensacyjny film. Wiele się dzieje, dynamiczna akcja, różnorodność bohaterów, presja czasu. Niestety, wszystko trywialne do przewidzenia, wbijające się w oklepane schematy prowadzenia akcji i charakteryzowania postaci. Momentami było bardzo ckliwie i egzaltowanie, chociaż rozumiałam to, co musieli przeżywać pasażerowie podczas lotniczej katastrofy, kiedy indziej przeszkadzał wyjątkowy zbieg okoliczności i duża infantylność wyspecjalizowanych służb ratowniczych. Finałowa odsłona w niczym nie zaskoczyła, a szkoda, bo była szansa na uczynienie jej bardziej prawdopodobną i jednocześnie rozpalającą wyobraźnię. W dużym stopniu potwierdziło się, że to, co znakomicie sprawdza się na dużym ekranie w kinie, niekoniecznie mocno trzyma w napięciu czytelnika w powieści. 

Książka wtórna i przezroczysta w intrydze, nawet dla mniej wprawionego odbiorcy thrillerów i sensacji. Można było bez potrzeby uważnego angażowania się w historię wypełnić nią czas leżakowania na plaży, pod warunkiem przymknięcia oka na kalki i proste rozwiązania, czasem patetyczne i absurdalne. Wakacyjny czas sprzyja lekkim i mało absorbującym lekturom, czasem potrzebujemy odskoczni od ambitnych przygód czytelniczych. I w taki klimat potrzeb wpisują się "Uwięzieni". Czy udało się uratować pasażerów samolotu przymusowo wodującego na południowo-zachodnim wybrzeżu Molokai? 

2.5/6 – czytasz i zapominasz
thriller, 346 stron, premiera 17.07.2024 (2023), tłumaczenie Izabela Matuszewska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

środa, 24 lipca 2024

ZATOKA SURFERÓW

ALLIE REYNOLDS

„Czym jest przyjaźń, jak nie sumą wspomnień z czasu, który z kimś spędziliśmy? Im lepsze są te wspomnienia, tym lepsza przyjaźń.”

Książka zapewniła przyjemne czytanie z dreszczykiem. Dobrze się ją poznawało, uwzględniła kilka ciekawych zwrotów akcji, intrygujących incydentów i zajmująco rozwijający się wątek kryminalny. Allie Reynolds starała się na tyle zagmatwać relacje panujące między uczestnikami gry w przetrwanie, aby odbiorca przygody poczuł się skołowany interpretacją postaw i zachowań postaci. Jednak, pomimo dynamicznej akcji i bogactwa zdarzeń, thriller nie trzymał mocno w napięciu. Poczułam lekkie znużenie przedłużaniem nieuniknionego, ale ten manewr narracyjny pozwolił autorce na zgrabne zazębienie i dopięcie wszystkich wątków. 

Miejsce rozgrywania powieści, Australia, zwłaszcza uwzględnienie niebezpieczeństw ze strony przyrody, spotkało się z moją aprobatą. Zatoka Sorrow Bay, leżąca w parku narodowym, skrywała wiele sekretów, chowających się za dużymi falami, piaszczystym brzegiem, dziką naturą, oraz ciemną naturą człowieka. Podobało mi się, że na krótki czas Reynolds oddała głos wszystkim uczestnikom fabuły podkręcając zagadkowość historii. Każdy bohaterów skrywał mroczne elementy przeszłości, chętnie je poznawałam, w czym zdecydowanie pomagało wyjątkowe wścibstwo trzydziestoletniej terapeutki Kenny. Kobieta odbyła podróż do Australii, aby odwieść dawną przyjaciółkę od decyzji o ślubie. Im bardziej wnikałam w przygodę, tym mniej ufałam Kenny. Nie polubiłam jej, wyczuwałam coś fałszywego. Jednakże, czy faktycznie tak było, czy dałam się zwieść pisarce i podążałam tropem fałszywych przesłanek? Przekonajcie się sami.

Krótkie wypady w przeszłość głównej bohaterki ubarwiały interpretacyjnie przygodę. Finałowa odsłona zawierała zaskakujący obrót spraw, choć jako czytelnik bardziej wprawiony w poznawaniu thrillerów szybko pochwyciłam detale prowadzące ku prawdzie. Barwna mieszanka różnorodnych i skrajnych emocji, panujących i eksplodujących w głowach i sercach kluczowych postaci, w połączeniu z odmiennymi osobowościami, okazała się mocno wybuchowa. „Zatoka surferów” pozwoliła na zrelaksowanie się z książką podczas wakacyjnych dni. Nie było trudno się od niej oderwać, ale też na tyle wciągała, że kontynuowałam poznawanie, jak potoczą się sprawy, dokąd zaprowadzi intryga, kto okaże się dobrym, a kto złym, a może nikt nie będzie pełen skaz krystalicznie czysty. Zerknij na wrażenia po spotkaniu z poprzednią książką autorki "Rozgrywka".

4/6 – warto przeczytać
thriller, 412 stron, premiera 17.07.2024 (2022), tłumaczenie Robert Waliś
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 23 lipca 2024

WOSKOWA MASKA

LEOCHARES tom 3

JAKUB SZAMAŁEK

„Etruskowie mieli może innych bogów, język… ale koniec końców to tacy sami ludzie jak on.”

W pierwszym tomie „Złoty pył” główna postać serii pokazała się z młodej odsłony, w drugim „Gorzkie wino” jako doświadczony detektyw, zaś w trzecim „Woskowa maska” u schyłku życia. I to w ostatnim najbardziej zadziwił determinacją w wyjaśnianiu kryminalnej zagadki. Przyznam, że właśnie tak chętnie widziałabym go od pierwszego tomu, jako człowieka mocno zaangażowanego w docieranie do tożsamości zabójcy, badającego dowody zbrodni, łączącego poszczególne elementy oszustw, niewiadomych i przypuszczeń. Jakub Szamałek zaproponował mniej rozwiniętą powieść od strony gęstości intrygi, kilku aspektów łatwo było się domyśleć, niektóre ujawniły ciekawą stronę interpretacji. Kluczowa postać napotykała trudne wyzwania w docieraniu do prawdy, często musiała zawracać z obranego szlaku, kiedy indziej wybierać nowe drogi wyjaśnienia. Autorowi udało się udanie wpleść elementy z prywatnego życia Leocharesa w fabułę, zresztą cała seria się tym charakteryzowała. Ciekawym wątkiem okazał się Aranth, syn zamordowanego etruskiego króla, młodzieniec za wszelką cenę pragnący rozwiązać sprawę ojca. 

W trzecim tomie narracja biegła dwutorowo. Zasadnicza część owinięta była wokół starożytnego detektywa, zaś pozostała relacjonowała odkrycia dokonywane przez współczesną archeolożkę. Nie było to konieczne dla przebiegu akcji, ale stanowiło barwne tło, przeplatało się i tworzyło pomost między antycznymi czasami a obecnymi. Spodobało mi się zakończenie powieści, dużo wcześniej wiedziałam, czego się spodziewać, ale uszczegółowienia uwzględniły zagadkowe nuty. O zastrzeżeniach do serii pisałam przy okazji poprzednich tomów, zatem nie będę się powtarzać. Przywołam tylko główny, za dalekie posunięcie w uwspółcześnianie dialogów, przez co tracił antyczny klimat i osobowości postaci. Zarówno „Woskowa maska”, jak i wcześniejsze odsłony serii, należały do lżejszych kryminałów, niezbyt rozbudowanych od strony intrygi, stosunkowo mało zaskakujących obrotem spraw, ale ich głównym atutem było udane wplatanie do scenariusza zdarzeń kultury, mitologii, polityki i społecznych uwarunkowań antycznego świata. Podchwytujcie pomysł na wakacyjną czytelniczą wycieczkę z wyrazistym starożytnym greckim rysem.

4/6 – warto przeczytać
kryminał antyczny, 348 stron, premiera 03.07.2022 (2015)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

poniedziałek, 22 lipca 2024

GORZKIE WINO

LEOCHARES tom 2

JAKUB SZAMAŁEK

„Zaczynał rozumieć, jak gęsta sieć intryg, mniejszych i większych oplata dom Satyrosa; kto z kim ma na pieńku i dlaczego.”

Pierwszy tom zatytułowany „Złoty pył” przyjemnie oprowadza po antycznym klimacie, w którym wszelkie wady i przywary ludzkie wybrzmiewają z taką samą intensywnością jak obecnie. Świat się zmienia, cywilizacje umierają, powstają nowe, a natura człowieka pozostaje taka sama. Nie są mu obce wygórowane ambicje, podstępne zdrady i mordercze instynkty. A jeśli jeszcze w to wszystko wmiesza się polityka opleciona spiskami i szpiegostwem, to nie ma opcji, aby nie było konieczności wyjaśniania popełnianych mniej lub bardziej osobliwych zbrodni. 

W drugim tomie zatytułowanym „Gorzkie wino” zagadka kryminalna rozwija się w intrygujących barwach. Scenariusz zdarzeń wypełniają zajmujące incydenty, czasem do głosu dochodzą zaskakujące interpretacje motywów i tożsamości mordercy, kiedy indziej prym wiodą niedające spokoju wątpliwości i przypuszczenia głównego bohatera. Leochares, grecka postać z bogatym detektywistycznym doświadczeniem, mieszkająca z rodziną w Bosporze, zostaje zatrudniony przez Satyrosa, władcę Pantikapajonu, do wyjaśnienia okoliczności śmierci Arystydesa, posła z Teodozji. Rubieże starożytnego świata okazują się barwną scenerią, mocno wciąga poznawanie jej antycznej historii. Jakub Szamałek udowodnia, że w kryminalną fabułę można swobodnie i udanie wpleść wiele elementów z odkryć archeologicznych. 

Akcja interesująco rozwija się, pojawiają się sensacyjne nuty, momentami na czoło wysuwa się kobieca narracja. Uwiera nieco, że Leochares nie do końca da się polubić, jego decyzje i postawy nie zawsze spotykają się z moją aprobatą, ale nie ulega wątpliwości, że zgrabnie wpasowują się w ówczesną mentalność mężczyzn i społeczne uwarunkowania. Zawadza słowne uwspółcześnienie mowy postaci. Nie wypowiadają się w zgodzie z epoką, w której przyszło im żyć. Przywoływanie przez nie bogów nie wystarcza, abym poczuła, że są ze starożytnego świata. Na próżno oczekuję większego zapętlenia politycznego, charakterystycznego dla kryminałów bazujących na mrocznej sferze aktywności człowieka. Natomiast cieszy, że otrzymuję starożytne obrazy kultury, mitologii i codziennego życia mieszkańców regionów południowych wybrzeży dzisiejszej Rosji i Ukrainy. Sympatycznie spędzam czas z "Gorzkim winem", dostarcza rozrywki w barwach lekkiego kryminału i atrakcyjnej wiedzy o antycznym świecie. Pomysł na wakacyjną podróż czytelniczą.

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał antyczny, 316 stron, premiera 03.07.2022 (2013)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

niedziela, 21 lipca 2024

ZŁOTY PYŁ

LEOCHARES tom 1

JAKUB SZAMAŁEK

„Spartański król Archidamos spędził całe lato w Attyce… Było oczywiste, że siatka spartańskich szpiegów jest dobrze zorganizowana.”

Zdecydowałam się na spotkanie ze wznowioną serią ze względu na antyczny klimat, w którym rozgrywała się zagadka kryminalna. Jakub Szamałek barwnymi i uszczegółowionymi opisami sprawił, że szybko przeniosłam się wyobraźnią do czterysta trzydziestego roku przed naszą erą, do ciekawych i atrakcyjnych Aten, politycznej rywalizacji ze Spartą. Podobało mi się nakreślanie scenerii zdarzeń, wciągający styl narracji, sugestywne wizje rzeczywistości, wsparte solidną wiedzą o ówczesnej historii, mitologii, kulturze i społecznych uwarunkowaniach. Leochares, główny bohater serii, agent w służbie greckiej demokracji, przyciągał osobowością, autor umiejętnie wyposażył go w cechy mentalne tamtych czasów. 

Jednakże nie mogłam się przywiązać do kluczowej postaci. Rozpisane i przydzielone mu dialogi nie przekonały. Brakowało ateńskiego ducha, nie uwzględniały funkcji społecznych i charakterów bohaterów. Rozmowy odbywały się na prostych zasadach i były zbędnie nasycone elementami współczesnego żargonu, dlatego skutecznie wymykały się wiarygodności i prawdopodobieństwu. Szamałek wciągająco prowadził wątek kryminalny, udanie wplatał w fabułę sporo intrygujących incydentów, umiejętnie w czasie rozwoju akcji podsuwał wskazówki właściwych interpretacji. Nie od razu domyśliłam się, kto i dlaczego stał za mrocznymi zdarzeniami, poszłam innym tropem, dałam się zwieść, chociaż z perspektywy przeczytanej książki, stwierdziłam, że nie była to trudna łamigłówka. Lektura zgrabnie komponowała się z wakacyjną rozrywką. Zapewniała przyjemne doznania w antycznym odcieniu. Pozwalała poznać rzeczywistość ateńskich mieszkańców. Może dialogi okażą się dla was mniej istotne niż dla mnie, z przymrużeniem oka do nich podejdziecie, w końcu, zawierały sporo humorystycznych nut, a wówczas znacznie wyżej ocenicie tytuł.

3/6 – w wolnym czasie
kryminał antyczny, 316 stron, premiera 03.07.2022 (2011)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

piątek, 19 lipca 2024

PARYŻ: LEWY BRZEG

PIERRE BORDAGE

UNIWERSUM METRO 2033

„Ludzie nie mogliby żyć bez legend.”

Przyjemna przygoda czytelnicza, gładko się czyta, umiarkowanie wciąga i niczym szczególnym się nie wyróżnia, jednak ma w sobie coś, co powoduje, że pomimo pewnych zastrzeżeń, kontynuuje się poznawanie. Powieść w klimacie drogi, tyle że nie na powierzchni a pod nią, starymi nieczynnymi korytarzami metra, w ponurej, zgasłej, śmierdzącej i niebezpiecznej otoczce. Po globalnej katastrofie, ułamek liczebności jednej z europejskich populacji przetrwał dzięki temu, że zszedł do wnętrzności Ziemi, do czeluści paryskiego metra. Toksyczne powietrze planety uniemożliwia nawet spojrzenie na krążące wokół niej Słońce lub Księżyc, zatem ukryty przed toksycznymi oparami mrok stał się jedynym możliwym środowiskiem dla człowieka.

Dziesięć węzłów i szesnaście stacji staje się domem dla kolejnych pokoleń zmuszonych żyć w sprawującej absolutną i niezbywalną władzę ciemności. Odległe z bogatej przeszłości incydenty, społeczne realia i kultura stopniowo odeszły w zapomnienie. Zaledwie jednostki pamiętają sztukę pisania i czytania, z czym zmuszone są ukrywać się. O życiu istot ludzkich, różnorodności fauny i flory przed katastrofą, świadczą jedynie słowa i ilustracje z cudem uratowanych przed zagładą książek. W kolejnych pokoleniach coraz częściej pojawiają się mutacje ludzkie, jako następstwa przystosowania do życia w piwnicznym środowisku, jak widzący w ciemnościach, dysponujący wyostrzonym słuchem, odczytujący ruch za pomocą owłosienia, przewidujący wydarzenia odległe w kilometrach. Deformacje ciał intensyfikują się, co budzi strach i nie wszystkim się podoba.

Jednakże tym, co nie uległo zmianie, to mroczna natura człowieka, szeroki wachlarz wad i skaz charakterów, pogoń za władzą i bogactwem, wybujała ambicja i gotowość do sięgania nawet po drastyczne rozwiązania w imię osiągania własnych interesów. Ludzkość poszatkowana pod względem tożsamości, jednostki pogrupowane zaledwie w dziesiątki, żyjące w brudnych i obskurnych tunelach i korytarzach, zwalczają się wzajemnie zamiast współpracować dla dobra ogółu. Na horyzoncie pojawia się reformatorska postać, z aspiracjami dokonania zjednoczenia i wprowadzenia sprawiedliwego dostępu do resztek znajdywanych po poprzedniej cywilizacji i redystrybucji mocno ograniczonych dóbr. Misja, przed jaką staje, wymaga dyplomatycznych umiejętności, zanurzenia się w mroku niedostatku i nędzy, pokonania zwyrodniałej wersji religii i fanatycznych służebników. Trzeba znajdywać kompromisy moralne, odróżniać przyjaciół od wrogów, być gotowym na poświęcenia. Jak z tym wszystkim radzi sobie Madonna z Bac? 

Innym wiodącym wątkiem jest walka w skrajnie nieprzyjaznym środowisku dwójki młodych ludzi, Plaisance i Jussa. Z zainteresowaniem poznaje się ich losy, pełne potwornych incydentów i zaskakujących obrotów spraw. Pierre Bordage również ciekawie przybliża intrygę związaną z Parnem, pastorem wyłonienia zwanym Blaskiem Niebios, oraz jego sekretarzem Augirem, zagadkową postacią. Postawa i czyny młodej kobiety Zorzy także trzymają w napięciu odnośnie przeżyć i przemyśleń, łatwo wejść w jej skórę i zaprzyjaźnić się z nią. Czasami autor powtarza opisy, nie omija niekonsekwencji, spłaszcza wydźwięk wydarzeń, upraszcza fabułę, przez co przygoda traci na efektowności i intensywności, zaś bohaterowie na głębi i atrakcyjności. Pierwszy tom trylogii, zatem niejako wprowadzenie do większej całości, spodziewam się mocniejszych wrażeń w kolejnych odsłonach. Inna powieść przedstawiona na Bookendorfinie z akcją osadzoną w Uniwersum Metro 2033 to "Droga stali i nadziei" Dmitrija Manasypowa.

4/6 – warto przeczytać
fantastyka postapokaliptyczna, 480 stron, premiera 27.03.2024 (2020)
tłumaczenie Justyna Karczewicz
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

czwartek, 18 lipca 2024

SAREK

ULF KVENSLER

„Potężna, szorstka ściana góry trwała nad nami bez ruchu. Teraz przyszła mi do głowy myśl, że ani nas nie pilnuje, ani nam nie zagraża. Po prostu w ogóle jej nie obchodzimy… Ona tu będzie stać niezmiennie kilka milionów lat, nie ma i niewzruszona.”

Zdecydowanie warto sięgnąć po książkę. Zapewnia intrygujące i wciągające zaczytanie. W zasadzie błyskawicznie mknie się po stronach, aby jak najsprawniej dotrzymywać tempa akcji, zmieniającym się okolicznościom, naprzemiennie ukazującym się szczegółom z przeszłości, która w ogromnym stopniu rzutuje na teraźniejszość. Scenariusz zdarzeń kręci się wokół dwa tysiące dziewiętnastego roku, ale wspomnienia kluczowej postaci od czasu do czasu kierują uwagę na sytuacje sprzed dekady. Łatwo jest zaangażować się w to, co dzieje się podczas górskiej wyprawy, zimowa sceneria przyrody tworzy charakterystyczną atmosferę chłodu, bieli i niedostępności. 

Niemal od początku powieści czytelnik wikła się w kryminalne nuty, stopniowo zaciskają się, z czasem przeradzają w wątek o podłożu sensacyjnym. Podoba mi się, że Ulf Kvensler prowadzi fabułę pod różnym ujęciem, niejako równolegle, w zależności od przypasowania relacji między bohaterami, a przy tym w sposób graniczący z prawdopodobieństwem. Ciekawie prezentują się opisy zmagań podczas ekstremalnej wędrówki po górach, w dzikim, surowym i bezlitosnym terenie, na tysiącach kilometrów kwadratowych bez wytyczonych szlaków i schronisk. Powstaje pragnienie natychmiastowego udania się do Parku Narodowego Sarek, żeby na własne oczy podziwiać niesamowite cuda natury. Pierwotne oblicze północnej-zachodniej Szwecji, najstarszego parku w Europie, warto uwzględnić podczas planów urlopowych, bardzo chętnie poznam.

Nie nawiązuję szczególnej więzi między postaciami, czuję rezerwę, lecz akurat w tej przygodzie nie przeszkadza, wręcz działa na korzyść. Frapująco daje się obserwować nić intrygi powiązanej z obsesją, znakomicie delikatnie prowadzoną, spychającą na manowce w interpretacji czynów i zachowań. Kilkakrotnie dałam się złapać w subtelnie zastawioną przez autora sieć sekretów, niedopowiedzeń i oszustw. Zakończenie zmagań czwórki znajomych z własnymi słabościami, piętrzącymi się tajemnicami, trudnymi warunkami pogodowymi i terenowymi, nie do końca satysfakcjonuje, jednakże nie można odmówić zaskakującego obrotu spraw. Narracja sprzyja poznawaniu historii, nieco kanciasta, jakby uwzględniała ewentualną przyszłą konieczność dostosowania do scenariusza na potrzeby filmu, ale zgrabnie osadzona i prowadzona.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 430 stron, premiera 27.03.2024 (2022), tłumaczenie Emilia Fabisiak
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

środa, 17 lipca 2024

SELMA

JESZCZE DALEJ NIŻ POŁUDNIE

DOMINIK SZCZEPAŃSKI

„Przed rejsem nie zaplanowaliśmy, co dokładnie zrobimy, jeśli wmarzniemy w lód i będziemy musieli spędzić w nim zimę... każdy dokona własnego wyboru… (zostanie na jachcie lub wyruszy w drogę do najbliższej stacji).” Piotr Kuźniar

Niektórych przygód podróżniczych nie zaliczę w życiu, z różnych powodów, ale na szczęście mogę je przeżyć czytając i oglądając fotorelacje innych lub o innych, którym się to udaje. Żegluga polarna przyciąga tajemniczością odkrywanych miejsc, obietnicą niezwykłej eksploracji, skrajnymi przeżyciami, poczuciem uczestnictwa w mega wymagającym wyzwaniu sportowym. Nie tylko walka z drastycznie trudnymi warunkami atmosferycznymi, radzenie sobie z ogromną porcją wyzwalającej się adrenaliny, przekonywania siebie samego, że wciąż pragnie się w tym uczestniczyć, ale również umiejętność odnalezienia się w grupie, tworzenia pozytywnych relacji z uczestnikami wyprawy, oddania części siebie innym. Biały świat lodowych labiryntów, mroźnych wiatrów, śnieżnych zamieci, nieprzejednanych mgieł, przyciąga surowym pięknem, trzeba naprawdę się w nim rozsmakować, aby zdobyć się na wiele wyrzeczeń, przekraczać własne granice, zmierzyć się ze słabościami, jednakże nagroda warta jest tego wszystkiego. Pozytywnie zazdroszczę zebranych doświadczeń i wspomnień ekipie jachtu Selma, w dwa tysiące piętnastym roku realizacji celu jakim było pobicie rekordu świata w żegludze najdalej na Południe i próbie wejścia na czynny wulkan Erebus znajdujący się na Wyspie Rossa.

Oprócz wciągającej treści, warto podkreślić, że logicznie i zgrabnie usystematyzowanej, publikacja cechuje atrakcyjna i spójna szata graficzna. Bogactwo kolorowych zdjęć, przydatnych map z wytyczonymi szlakami wyprawy, ale też wyróżnionych haseł objaśnianych w słowniczku zamieszczonym na końcu. Oprócz relacji z podróży do najdalszych południowych zakątków Ziemi, jako przerywniki między rozdziałami, odwołania do historycznych podbojów, wypraw i walk o przetrwanie w ekstremalnym mrozie. Interesująco wybrzmiewają zamieszczone na początku rozdziałów cytaty, będące podsumowaniem przeżyć z pierwszej ręki, spojrzeniem z perspektywy uczestnika czegoś wyjątkowego. Jedenaście osób połączonych szalenie zimnymi warunkami misji, podpatrujących zwierzęcych mieszkańców ekstremalnych ziem, ale i wprawiających się w codzienne funkcjonowanie na jachcie, również prezentacja aspektów zwykłych czynności w mało przystępnych warunkach, składają się na ciekawy rys informacyjny. Mam wrażenie, że książka Dominika Szczepańskiego, napisana w przyjaznym i wciągającym stylu, uwzględniająca paletę zagadnień powiązanych z przygotowaniem, trwaniem i pokłosiem ekscytującej antarktycznej przygody, podoba się szerokiemu gronu odbiorców. Przyciąga zarówno osoby chętnie zwiedzające zakątki świata pod różnymi długościami i szerokościami geograficznymi, jak i mniej aktywnych, pasjonujących się eksploracją planety z domowego fotela, w ciepłych i wygodnych warunkach uruchamiających podróżniczą wyobraźnię. Inny tytuł autora przedstawiony na Bookendorfinie to "Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza", zerknij na wrażenia po spotkaniu z nim.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura podróżnicza, reportaż, 344 strony, premiera 11.10.2023
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl