środa, 30 czerwca 2021

ZAGINIONA APTEKA

SARAH PENNER

"Magię można znaleźć wszędzie, trzeba tylko umieć jej szukać."

Odkryłam przyjemną i ciekawą przygodę czytelniczą, otuloną pięknym magicznym klimatem, oddziałującą na wyobraźnię, przywołującą różnorodne emocje. Przekonująco oddane postaci, wyraziste portrety, brakowało im nieco głębi, ale przemawiały do mnie, sympatyzowałam z nimi, kibicowałam w losowych zawirowaniach. Debiutancka powieść obyczajowa nie uniknęła niedociągnięć, jednakże stworzyła atrakcyjną atmosferę. Zmysłowo prowadziła przez świat ludzkich ułomności, jednocześnie odwoływała się do właściwości roślin i zwierząt. Natura może pomóc człowiekowi, ale też zaszkodzić, wszystko zależy od wiedzy i zamierzeń przygotowującego mikstury. "Wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka", słowa przypisywane Paracelsusowi, ojcu medycyny nowożytnej, dobrze oddawały ducha książki. Wyśmienicie komponowało się także "Niebo nie zna wściekłości takiej, jak miłość w nienawiść zmieniona, ni piekło nie zna furii takiej jak kobieta wzgardzona" Williama Congrevego.

Powieść o kobietach połączonych przez mroczne tajemnice, silne uczucia, pragnienia zemsty wymykające się spod kontroli, przywołujące i usidlające, oraz o oddaniu potrafiącym przetrwać najtrudniejsze czasy. Wszystko przenikała atmosfera osiemnastowiecznego Londynu, szkoda, że nie bardziej rozbudowana, lecz zastanawiałam się, czy autorce faktycznie zależało na realizmie, a może na zwykłym naznaczeniu aury przeszłości. Naprzemienne czasowo odkrywanie frapujących tajemnic miało uzasadnienie i rzucało urok na czytelnika. W ciemnym i schowanym przed okiem przechodniów zaułku starej dzielnicy Londynu funkcjonowała apteka skrywająca najmroczniejsze sekrety. Sprzedawano w niej trucizny, ale tylko kobietom, dla nich toksyczne substancje miały być rozwiązaniem różnorodnych udręk. Adres osobliwej apteki podawany był z ust do ust przez klientki, a pragnienia ostatecznej kasacji problemów z mężczyznami wyrażano w zawoalowanych liścikach. Jeden nieuważny błąd sprawił, że perfekcyjna machina odwetów i porachunków zaczęła szwankować. Zaczęło się od wiadomości o przeczuciu zbliżającego się nieszczęścia.

Dotarcie do prawdy o aptece z niedźwiedzim znakiem, jej właścicielce Nelli, mistrzyni kamuflażu i dotrzymywania tajemnic, dwunastoletniej pomocnicy Elizy, a także szczególnej klienteli, wiązało się ze spotkaniem Caroline Parcewell. Kobieta po zdradzie męża wybrała się na wycieczkę do stolicy Anglii. Romantyczna podróż we dwoje przybrała inny scenariusz. Caroline miała sporo do przemyślenia, nieudane małżeństwo, pragnienie zostania matką, wybór kariery zawodowej. Trzydziestolatka była miłośniczką historii, uwielbiała badać przedmioty z przeszłości, wyobrażać sobie, do kogo należały i jakie opowieści się za nimi kryły. Przypadkowo trafiła, na odsłoniętym przez odpływ brzegu Tamizy, na stary flakonik z wizerunkiem niedźwiedzia. Rozpoczęła śledztwo na temat pochodzenia znaleziska, choć nie dysponowała żadnymi znaczącymi informacjami. Za sprawą dziwnego zbiegu okoliczności otworzyła się furtka na wyjaśnienie zagadki. Caroline nie przypuszczała, że wiele ją połączy z historią flakonika, że lepiej pozna siebie. Czy udało się wydobyć z ciemności tajemnice, nie dopuścić do zapomnienia nazwisk kobiet z przeszłości?

4.5/6 - warto przeczytać
literatura obyczajowa, 380 stron, premiera 05.05.2021, tłumaczenie Artur Ubik
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.

wtorek, 29 czerwca 2021

ZŁO KONIECZNE

ALEX KAVA

MAGGIE O'DELL tom 5

"Zawsze obowiązują jakieś reguły. Dobro je honoruje, zło nie. To od samego początku daje mu niesprawiedliwą przewagę."

Ciekawe spotkanie z twórczością Alexy Kavy, po początkowych powieściach autorki, niejako wprawkach do kryminalnych historii, dokupuję się do późniejszych, ze zdecydowanie lepiej zaplecionymi intrygami. W "Złu koniecznym" autorka traktuje fabułę wielowątkowo, stawia na bogactwo kierunków śledztw. Interesująco odwołuje się do problemów, z którymi nieustannie mierzy się Kościół, seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży. Książka napisana w dwa tysiące szóstym roku, a tematyka niestety wciąż aktualna, nadal funkcjonują podobne, jak nie te same, mechanizmy odsuwania prawdy i zamiatania jej pod dywan. Zamiast natychmiastowych konsekwencji prawnych wobec zwyrodniałych kapłanów, ciche przenoszenie do innych parafii, wysyłanie do klinik na fałszywe leczenie. W ten sposób wykorzystuje się i krzywdzi ofiary wielokrotnie, czynem intymnym, manipulowaniem psychiką dziecka, blokowaniem nagłośnienia spraw, wypieraniem przestępstw ze sfery publicznej. Nic dziwnego, że takie pomysły na scenariusze zdarzeń i negatywne konotacje przenikają do świata książek, w dużym stopniu stają się odbiciem niepokojów społecznych.

Kiedy następuje ciąg morderstw katolickich księży, do śledztwa przydzielona zostaje Maggie O'Dell, agentka specjalna FBI. Sprawę seryjnych zabójstw reprezentantów Kościoła rozgryza we współpracy z detektyw Julią Racine, której nie obdarza sympatią, ale szanuje za zaangażowanie w pracę. Przerażające tempo pokrętnej zbrodniczej działalności, znalezienie trzech ludzkich głów w trzy tygodnie. Oprawca wyśmienicie planuje, skutecznie dobiera taktykę, konsekwentnie realizuje cel. Maggie i Julia muszą odnajdywać podobieństwa i wykorzystywać zbieżności. Nie mogą nikogo z góry wykluczać, bowiem wszystko jest możliwe. Pisarka atrakcyjnie rozciąga wcześniej wprowadzone wątki serii. Niespodziewanie pojawia się ksiądz Michael Keller, który wciąż wymyka się pogoni służb policyjnych i federalnemu biurowi śledczemu. Próbuje ratować własną skórę przed śmiertelnym zagrożeniem i proponuje układ, na którym mają zyskać obie strony. Sporo dzieje się w sferze osobistej O'Dell. Najlepsza przyjaciółka, Gwen Patterson, wikła się w coś, co ją zdecydowanie przerasta jako lekarza i człowieka. Odświeża się relacja Maggie z prokuratorem Nickiem Morelli. Z czasem domyślamy się tożsamości zabójcy, ale czekamy na ostatnie rozdanie kart intrygi, a ono zadowala. Zerknij na inne tomy serii ("Łowca dusz", "Granice szaleństwa", "Zabójczy wirus"), sensację "Złowrogie niebo" o Ryderze Creedzie.

4/6 - warto przeczytać
kryminał, 412 stron, premiera 19.05.2021 (2006), tłumaczenie Katarzyna Ciążyńska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.

poniedziałek, 28 czerwca 2021

WYLECZENI

[PRZEDPREMIEROWO] 

ALICJA HORN

WYLECZENI tom 1

"Nie ma normalnych ludzi. Są tylko tacy, którzy lepiej panują nad swoim szaleństwem."

Uwielbiam zanurzać się w thrillerach medycznych, a ponieważ dotąd buszowałam jedynie po twórczości zagranicznych pisarzy, zatem zdecydowałam się sięgnąć po książkę polskiej autorki. "Wyleczeni" okazali się dobrą przygodą czytelniczą, niepozbawioną wad, lecz potrafiącą zaangażować odbiorcę. Podobał mi się pomysł na fabułę, ciekawe splątanie wątków. Wyraźnie czułam drugie dno scenariusza zdarzeń, a to pobudzało wyobraźnię, zapewniało materiał do snucia domysłów i interpretacji. Zrównoważone tempo akcji przemawiało na korzyść powieści, gdzie potrzeba było, autorka zgrabnie przyspieszała, a gdzie przydało się spojrzeć w przeszłość, wytracała prędkość. Przyjazna narracja stwarzała komfort poznawania historii. 

Alicja Horn zgrabnie budowała napięcie, czasami chciałam większej dosadności grozy, ale to już moja indywidualna potrzeba. Portrety postaci wyraziste, lecz przydałoby się ich rozbudowanie, czyny niekoniecznie pokrywały się z naświetlaną osobowością i zawodem. Niewiele brakowało, aby bohaterowie intensywnie przekonywali do siebie. Być może w przyszłym tomie otrzymamy większą paletę cech, co z pewnością rzutować będzie na mocniejszy odbiór. Zastrzeżenia mam do Marty Wolskiej, mało refleksyjnej decyzji o ostatecznym rozwiązaniu, jako lekarka wykazywała się znikomą empatią w wybranych zagadnieniach, w innych ukazywała zgodność z wizerunkiem zawodu. Miałam wrażenie, że na własne życzenie ściągała na siebie nieszczęścia, wtłaczała się w ramy mroku poprzez nierozliczenie się z trzymającą w szachu przeszłością. Pod koniec książki zrozumiałam, czym kierowała się autorka przypisując określone incydenty Marcie, co więcej, w kilku aspektach dałam się zaskoczyć, a to cenne doświadczenie czytelnicze. 

Marta Wolska, młoda lekarka, przebija się w zawodzie, ciężko pracuje na uznanie, aktywnie włącza się w obowiązki, stawia na naukową pracę, jednak odżegnuje się od szpitalnej polityki. Poukładane życie osobiste praktycznie nie istnieje, zakończyła sprawę rozwodową, ale czeka na finansowe rozliczenie z byłym mężem. Ponadto długie cienie przeszłości, koszmar, którego była świadkiem, nie dają o sobie zapomnieć, zamiast wyciszać się z upływem lat, dopominają się uwagi, zwłaszcza w niepokojących snach. Kiedy w dyżurce oddziału zakaźnego Warszawskiego Szpitala Klinicznego pielęgniarki znajdują ciało zamordowanego doktora Roberta Szymańskiego, zastępcy ordynatora, wiele osób po cichu gratuluje zabójcy wyboru ofiary. Media nie angażują się w relacjonowanie morderstwa, pierwsze strony gazet i serwisów informacyjnych wypełniają doniesienia o brutalnych morderstwach kobiet w mokotowskich parkach. Miłośnicy kryminałów wzbogaconych romantycznymi nutami ucieszą się, że i w tej materii wiele się dzieje. 

"Wyleczeni" mogą się spodobać szerszemu gronu odbiorców, z pewnością nie brakuje intrygi i mocnych uderzeń. Takie thrillery przyciągają, i chociaż nie wszystko przedstawiało się tak, jak sobie wyobrażałam, to bawiłam się dobrze, w kilku momentach nawet bardzo dobrze. Ciekawie oddany rzeczywisty obraz polskiej służby zdrowia, dla pacjenta niejako zza kulis, dla lekarzy znany toksyczny klimat środowiska, w którym dzieje się wiele niewłaściwych rzeczy. 

4/6 - warto przeczytać
thriller medyczny, 310 stron, premiera 29.06.2021
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

DZIEWCZYNA W DRUGIM RZĘDZIE

[PRZEDPREMIEROWO]

AURELIA BLANCARD

"W życiu trzeba iść do przodu. Czasami należy wszystko zrównać z ziemią, żeby zbudować coś innego. Coś piękniejszego i silniejszego."

Poprzednia książka Aurelii Blancard "Uściski" wyzwoliła przyjemność i satysfakcję, zgrabnie podrażniła wyobraźnię, wprowadziła w wyraziście nakreślony klimat niepokoju. Dlatego z entuzjazmem podeszłam do kolejnej propozycji. I właśnie dla złapania takich przygód czytelniczych daję szansę rodzimym autorom, wybijają się ponad przeciętność, nie tylko w polskiej skali, wprawiają czytelnika w zachwyt, przekonująco oddają opowieść, sprawiają, że chce się odbiorcy w pełni zaangażować.

"Dziewczyna w drugim rzędzie" nie zawiodła, otrzymałam to, na co liczyłam, misternie zaplecioną intrygę, frapujące relacje między bohaterami, umiejętne żonglowanie napięciem. Gładko weszłam w książkę, natychmiast podchwyciłam rytm scenariusza zdarzeń, podążałam tropem tajemnic, interpretowałam odsłony scenariusza zdarzeń. Lekka narracja, naturalna i przyjazna, chociaż w dwóch miejscach poczułam lekki zgrzyt w przechodzeniu między rozdziałami, nadszarpnięcie płynności,  jednak nie rzutowało to na pozytywny odbiór całości. Autorka wprowadziła do fabuły kilka frapujących zmyłek, ślepych tropów, pozornych prawd. Miałam nad czym zastanawiać się i co analizować, a przy thrillerze to same plusy. Lubię niejasne sytuacje, niejednoznacznych bohaterów, podejrzaną przeszłość i nieoczywiste zamierzenia. Zakończenie przypasowało, zgrało się z ogólną atmosferą powieści, pozostawiło ciekawy wydźwięk, materiał do zapuszczenia myśli.

Szykuje się wiele zmian w życiu Lidii i Vincenta, spodziewają się dziecka, przeprowadzają się do Beaufort, do domu wynajętego od dawnego szkolnego kolegi Vincenta. Szybko dostrzegają drobne oznaki czegoś złowieszczego, starającego się zawładnąć samopoczuciem, albo wręcz odwrotnie, ostrzec przed czymś złym. Martwe ptaki wydają się być świadkami niepokojących incydentów i wskazywać na głęboko skrywaną tajemnicę. W tym czasie w okolicy dochodzi do zabójstwa młodej uzdolnionej lekarki. W dziennikarskie śledztwo angażuje się Cathy, która wciąż czeka na szansę w zawodzie, materiał na pierwszą stronę paryskiej gazety. Kobieta znała ofiarę, razem chodziły do szkolnej klasy. Przybywa zatem do rodzimej małej miejscowości, aby pociągnąć za języki przyjaciół, znajomych i bliskich Samanthy. Jednak prawda nie daje się tak łatwo odsłonić, przysypana wieloma warstwami kłamstw i czasu, potrzebuje odpowiednich warunków i splotów okoliczności, aby wypłynąć na powierzchnię. Zapowiada się, że może pochłonąć kolejne ofiary.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 376 stron, premiera 29.06.2021
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

niedziela, 27 czerwca 2021

OGRODY KSIĘŻYCA

STEVEN ERIKSON

MALAZAŃSKA KSIĘGA POLEGŁYCH tom 1

"Jesteśmy powtórką historii, niczym więcej,
a ona trwa bez końca, który jest wszystkim."


Nareszcie! Wreszcie doczekałam się przygody czytelniczej z gatunku fantasy, która wręcz wbiła mnie w fotel, za nic nie chciałam się od niej odrywać, wciągnęła maksymalnie, sprawiła mnóstwo satysfakcji. Nie napiszę, że szybko mknęłam po stronach książki, bo nie oddałabym do końca warunku koniecznego, by podróż czytelnicza okazała się czymś wyjątkowym. Na opowieść poświęciłam więcej niż zazwyczaj czasu, pozwoliłam spokojnie wybrzmiewać, by dokładnie poznać licznych bohaterów, uporządkować w zbiory, uwzględnić różnorodne przynależności rasowe, typy osobowości i magiczne umiejętności. Co prawda, pomagał spis postaci zamieszczony na początku książki, ale wolałam jeszcze po swojemu sporządzać notatki, chciałam wyłapywać wszelkie detale i niuanse, a tych w powieści zdecydowanie nie brakowało, co fantastycznie podnosiło intensywność rozgrzewania wyobraźni.

Zachwycił mnie wyjątkowo barwny, złożony i ciekawy świat, rozległe uniwersum, które atrakcyjnie odkrywałam w miarę poznawania kolejnych rozdziałów. Bogactwo wątków znacząco wpływało na złożoność intrygi i jej magiczne przyciąganie. Zanurzenie się w tej opowieści pobudzało tworzenie w myślach obrazów, wyzwalało mnóstwo emocji, podkręcało dreszcz niepewności, a także łapało w pułapkę nagłych zwrotów akcji. Akcja nasączona intrygami, spiskami, szpiegostwem, a zatem i zdradami, oszustwami i kłamstwami, co oczywiście prowadziło do waśni, konfliktów, pojedynków i wojen. Potęga żołnierskiej sztuki, magicznych umiejętności i boskich interwencji. Do tego szeroka rozpiętość czasowa i istoty starsze niż ktokolwiek przypuszczał. Przygoda czytelnicza szalenie absorbowała, porywała, przekonywała, potraktowana niesamowicie epickim piórem umiejętnie oddawała skrajne emocje i prowadziła ku atrakcyjnym miejscom. Rzuciłam się w wir zdarzeń, poczułam smak walki o przetrwanie, przyjrzałam się losom odkrywanego świata. Niecierpliwie wyczekuję drugiego tomu, cieszę się, że seria ma dziesięć odsłon, będzie czym się delektować.

6/6 - rozkosz czytania
fantasy, 624 strony, premiera 14.04.2021 (1999), tłumaczenie Michał Jakuszewski
Książkę "Ogrody Księżyca" zgarnęłam z półki "fantastyka" w księgarni TaniaKsiążka.pl

sobota, 26 czerwca 2021

CIEŃ UTRACONEGO ŚWIATA

JAMES ISLINGTON

TRYLOGIA LICANIUSA tom 1

"Nagle panującą na szlaku ciszę przeszył wrzask. Wszyscy zastygli. Na drodze tuż przed nimi rozpętał się chaos... Tym razem nie ma dokąd uciekać."

Lubię wbijać się w otoczone czarami książki, napisane z rozmachem, prowadzone wieloma wątkami. Uwielbiam uczucie długiego trwania w nich, a jeśli czekają kolejne tomy, w tym wypadku trylogii, chętniej po nie sięgam, szybko pochłaniam, daję się oczarować magii drzemiącej na stronach. Angażuję się w niebezpieczne misje ratowania świata, rozgryzam niejednoznacznych bohaterów, odczuwam groźby apokalipsy wiszącej nad światem, wędruję przez świat ze świadomością wyczekiwania czegoś nieuniknionego. Tajemnice oplatały intrygę, sprawiały, że trzeba było spojrzeć na nią z różnych perspektyw. Przygody podkręcały wyobraźnię, by powstało wrażenie współuczestniczenia. Potężne siły drzemały po stronie dobra i zła, zaś szarość upominała się o docenienie zawiłości. Zwroty akcji wzmacniały koncentrację, budowały napięcie, zaskakiwały kierunkiem. Paleta ciekawych postaci, chociaż nie wszystkie zdobywały sympatię, nie każda przekonała portretem, brakowało im głębi. Podobało mi się, że naznaczenie czernią odzywało się w dalszych brzmieniach osobowości i motywach postępowania.

Kontakt z opowieścią nawiązałam od pierwszych stron, gładko wbiłam się w atmosferę, czułam, że trafiłam na coś, co powinno sprawić wiele czytelniczej radości, wywołać uczucie satysfakcji, ale z czasem wytracałam entuzjazm. Dlatego na kilka dni odłożyłam książkę na półkę, by po przerwie zatracić wrażenie znużenia. Pod koniec porwał mnie nabierający prędkości scenariusz zdarzeń. Miłośnicy osobliwych umiejętności i magicznych cudów powinni być zadowoleni, tak wiele ich upchnięto, że miałam wrażenie lekkiego przesytu, ale inni mogą to bardziej docenić. Dopracowania dopominały się szczegóły świata przedstawionego, konotacje między postaciami, chwiejna hierarchia poziomów pokonywania trudności. Niedostatki zrzuciłam na karb debiutu. Powieść otwiera drzwi do świata fantasy, porwie młodzież przymykającą oko na niedociągnięcia a otwierającą się na rozrywkę. Atrakcyjna oprawa graficzna, co w takich historiach ma znaczenie.

4.5/6 - warto przeczytać
fantasy, 878 stron, premiera 05.05.2021 (2015)
tłumaczenie Grzegorz Komerski, ilustracje Dominik Broniek
Książkę "Cień utraconego świata" zgarnęłam z półki "fantastyka" z księgarni TaniaKsiążka.pl

piątek, 25 czerwca 2021

CIENKA NIEBIESKA LINIA

CHRISTOFFER CARLSSON

LEO JUNKER tom 4

"Trzeba nauczyć się ze sobą żyć... jeśli opanuje się tę sztukę, to jest się w stanie poradzić sobie ze wszystkim."

Czwarty tom zamyka serię kryminalną o Leo Junkerze, z jednej strony szkoda, bo ciekawie wbiłam się w klimat, w każdej odsłonie o nieco innej barwie, z drugiej autor wypełnił znaczące wątki intrygi, zatem małe prawdopodobieństwo, że kontynuacja wniosłaby coś nowego. Zadowolił mnie przebieg "Cienkiej niebieskiej linii", odgradzającej porządek od chaosu, życie od śmierci, oddanie od zdrady. Liczyłam na mocniejsze wrażenia, większe trzymanie w niepewności, ale i tak dostałam sporo przekonujących elementów. Największym atutem była zadziwiająca relacja między Leo Junkerem, policjantem kryminalnym z wydziału zabójstw, a Johnem Grimbergiem, przyjacielem z dzieciństwa, zbiegłym więźniem. Aby w pełni docenić wzór fabuły trzeba koniecznie sięgnąć po wcześniejsze tomy, bez nich nie dostrzeże się niuansów scenariusza zdarzeń z psychologicznej perspektywy. Christoffer Carslsson wprowadza w tło incydentów i konsekwencji przeszłych decyzji, lecz bez przybliżeń.

Skandynawski kryminał jest niekompletny bez współczesnych społecznych odniesień. Wkręciłam się i w tę warstwę powieści, wyciągnęłam materiał do refleksji. Zorientowałam się, jakie problemy nurtowały szwedzką opinię publiczną, jakim podlegały mechanizmom zamiecenia pod dywan, jak ściśle powiązane były z polityką. Autor naświetlił niekontrolowane dostawanie się imigrantów do Szwecji, bezsilność służb granicznych, brak potwierdzenia tożsamości przybyszy, podgrzewanie lęku przed atakami terrorystycznymi. Ukazał, nieprzygotowanie Europy na tsunami imigrantów i jak zamrożone było życie szwedzkich obywateli wobec ataków agresji. Styl narracji, przejrzysty, surowy, bez zbędnych opisów i wypełniaczy. Seria sprawdzi się u czytelników lubiących łączyć zagadkę kryminalną ze społecznymi uwarunkowaniami i przypadłościami ludzkiej natury. Dla pełności wrażeń zerknij na "Niewidzialnego człowieka", "Przed upadkiem", "Kłamcę i jego kata". 

Leo Junker zwyciężył już w walce o uniezależnienie się od leków. Teraz stara się poskładać życie osobiste, relacja z Sam wciąż pozostawia wiele do życzenia. Detektyw nie może zerwać nici łączących go z długimi cieniami przeszłości, zwłaszcza z naznaczoną dramatami toksyczną przyjaźnią. Zmieszanie życia zawodowego z prywatnym, pozwolenie na przekraczanie granic, które powinny być ściśle zamknięte, uniemożliwia bycie szczerym wobec ukochanej i partnera z wydziału zabójstw. Po półtorarocznym braku wiadomości od Grimberga, perfekcyjnie uciekającego przed służbami policyjnymi, Junker dostaje pocztówkę z prośbą o pomoc. Dotyczy wyjaśnienia zabójstwa sprzed pięciu lat prostytutki Angeliki Reyes. Leo angażuje się w poszukiwanie prawdy, wciąga partnera Gabriela Bircka i szefową Anję Morovi. Natychmiast spostrzegają, że weszli w labirynt kłamstw, matactw i manipulacji, nie ma z niego wyjścia, a ślepych kierunków lawinowo przybywa. To układanka z wieloma brakującymi elementami i wydaje się, że tak już zostanie.

4/6 - warto przeczytać
kryminał, 362 strony, premiera 28.11.2018 (2017), tłumaczenie Elżbieta Frątczak-Nowotny
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

czwartek, 24 czerwca 2021

NIEPOKÓJ PRZYCHODZI O ZMIERZCHU

MARIEKE LUCAS RIJNEVELD

"Niepewność dodaje skrzydeł wyobraźni." Maurice Gilliams

Do sięgnięcia po książkę nakłoniła mnie nagroda, którą jej przyznano, byłam ciekawa, co sprawiło, że zyskała przychylność komisji, czy jako czytelnik również poczuję to coś, co sprawi, że nie będę mogła oderwać się od przybliżanej historii. Powieść stanowiła wyzwanie nie tyle ze względu na trudną tematykę, bo warto było się z nią zmierzyć, co na bardzo dosadne i brutalne brzmienie. Nie szokowały zdarzenia a bezpośredniość i surowość prezentacji. Ciężko przechodziłam przez książkę, wystawiała cierpliwość na dużą próbę, stawiała w niekomfortowej sytuacji. Brnęłam po stronach bez większego przekonania, chociaż trzeba przyznać, że z szerokim przekrojem skrajnych emocji.

Wczuwałam się w przeżycia narracyjnej postaci, jednocześnie stawała się odpychająca. Fantazje wymykające się spod kontroli, nienaturalne impulsy samozniszczenia, niemy krzyk o uwagę i pomoc. Świadoma byłam, skąd wynikało, jak daleko zaszło, jak chore było, dlaczego intensywnie niepokoiło. Czułam przez skórę, że nastąpi kumulacja złych wzorców. Książka mogła spodobać się wymagającym odbiorcom, o ile wcześniej, choć fragmentarycznie, wiedzieli, w jakie obszary prowadzi. Zrobiłam błąd, że nie przygotowałam się mentalnie na poznanie, może udałoby mi się wówczas dostrzec coś więcej niż obraz destrukcyjnych relacji w rodzinie, rozpadania się miejsca mającego zapewnić bezpieczeństwo, niezatrzymanego wchodzenia w ciemność, dynamicznego staczania się w ból i tęsknotę. Przez tak przygnębiające i przytłaczające sfery prowadził głos dziesięciolatki, odbijał się od ścian beztroskiego dzieciństwa i wynaturzonej pseudodorosłości.

Kiedy w rodzinie dochodzi do śmierci najstarszego dziecka, jej członkowie nie konfrontują się z traumatycznym przeżyciem, nie przepracowują się negatywnych emocji, nie potrafią oswobodzić się z ciężaru dramatu. Matka i ojciec przestają reagować na to, co dzieje się wokół nich, każde zamyka się w mini świecie, nie dostrzega potrzeb współmałżonka i trójki dzieci. Rodzeństwo wystawione na posępną atmosferę, obojętność rodziców, próbuje we wzajemnych kontaktach znaleźć ujście lęku. Wikłają się w wypaczone odkrywanie dojrzewania. Pozostawieni sami sobie, bez wsparcia dorosłych, wpadają w otchłań zaburzonych zachowań mających być lekarstwem na przeżywaną żałobę. Zestawienie krańcowej pobożności, konserwatywnych poglądów i surowych reguł postępowania, z cyklem życia na wsi. Zastanawiam się, do jakich wniosków powinnam dojść, oprócz tych oczywistych. Czy potrzeba było przywołania szkaradności, aby zainicjować pewne refleksje? A może w dzisiejszych czasach, z wszechobecnym informowaniem o okrucieństwach, tylko taka stylistyka jest w stanie przebić się do odbiorcy?

3.5/6 - w wolnym czasie
literatura współczesna, 316 stron, premiera 05.05.2021 (2018), tłumaczenie Jerzy Koch
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

wtorek, 22 czerwca 2021

PIERWSZE ŚWIATŁO. JAK WSZECHŚWIAT WYSZEDŁ Z MROKU

[PRZEDPREMIEROWO]

EMMA CHAPMAN

"Żyjemy w czasach z bezprecedensowym dostępem do Wszechświata i jego historii, a nasza zdolność do wypełniania luk w wiedzy rośnie w zawrotnym tempie."

Jestem pod wrażeniem, jak gładko, miękko i komfortowo przechodzi się przez zaprezentowane zagadnienia, wiele spraw związanych z astrofizyką układa się głowie, zbiera się nowe wiadomości, a przede wszystkim wygodnie odnajduje się w klimacie gwiezdnej archeologii, badań kosmicznych skamielin, rozumienia szczątków najstarszych galaktyk. Narracja wyjątkowo przejrzysta, klarownie podane informacje, ubarwione humorem. Fantastycznie przebija się przez historię początku Wszechświata, erę pierwszych gwiazd, czarnej materii, czarnych dziur i galaktyk. Fascynujące, jak wiele jest jeszcze do odkrycia i zrozumienia, to praca naukowa dla wielu pokoleń, ponieważ tak naprawdę ludzkość dopiero zaczęła się tym interesować, wspierając się postępem technologicznym metod badawczych.

Emma Chapman krok po kroku przybliża czytelnika do zrozumienia materii upchniętej w punkt o nieskończonej gęstości, Wielkiego Wybuchu, wyłonienia się czasoprzestrzeni i rozpoczęcia się procesu ekspansji Wszechświata. To wiodące tematy publikacji, ale autorka porusza też mnóstwo innych zagadnień, uszczegóławiających i pomagających w zrozumieniu, zapoznajemy się między innymi z zaćmieniem Słońca, światłem, widmami gwiazd, prędkością światła, temperaturą gwiazd, klasyfikacją gwiazd, przesunięciem ku czerwieni i fioletowi. Wchodzimy w obszary grawitacji, spalania, fuzji gwiazdowej, ciemnej materii, początków dziejów Ziemi, galaktyk karłowatych. I inne, równie interesujące aspekty. Wszystko wzbogacone anegdotami z życia osobistego Chapman, licznymi ciekawostkami, wynikami eksperymentów i znaczących odkryć. Zaprezentowane tak przystępnie i obrazowo tajemnice pochodzenia i ewolucji Wszechświata są mega interesujące, ekscytujące i porywające, nauka daje wiele satysfakcji i poczucia rozwoju. Każdy odnajdzie się w publikacji, wystarczy tylko chcieć dowiedzieć się, jak Wszechświat wyszedł z mroku.

6/6 - rozkosz czytania
literatura popularnonaukowa, astrofizyka, astronomia, 316 stron, premiera 23.06.2021 (2020)
tłumaczenie Jolanta Sawicka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

PODRÓŻ SIÓDMA

[PRZEDPREMIEROWO]

STANISŁAW LEM

"...tacy już są ludzie. Dają chętniej wiarę najbardziej nieprawdopodobnym bzdurom aniżeli autentycznym faktom..."

Rewelacja z wykrzyknikiem! Nie może być lepiej! Wszystko kapitalnie ze sobą współgra, tekst dopieszcza myśli, grafika pobudza wyobraźnię, i naprzemiennie. Godzinna dawka szalenie szczerego i oczyszczającego humoru, inspirującego do odbycia podróży w czasie, za pośrednictwem wyobraźni, przy sterach nie byle kogo, a samego mistrza fantastyki, Stanisława Lema, potężnej marki, gwaranta wyśmienitej rozrywki intelektualnej. I nawet jeśli meteor wielkości ziarna fasoli uszkadza zdolność manewrowania i regulator ciągu rakiety, w której samotnie przemierza kosmos główny bohater, Ijon Tichy, to Lem doskonale wie, dokąd skierować uwagę czytelnika i jak zapętlić akcję. Żart sytuacyjny perfekcyjnie rozpracowany, w miarę czasowych przesunięć powiększa rozmiary, wywabia odbiorcę z jedynie odtwórczej przygody, przyciąga do prędkich skojarzeń.

W poniedziałek, drugiego kwietnia, rozpoczyna się osobliwa przygoda Ijona Tichy, zła konstrukcja rakiety i pechowo zagubiony klucz skazują bohatera na ślepą podróż przez kosmos, w dodatku ze stekiem wołowym jako sztuczną satelitą, co chwilę wyłaniającą się w oknie pojazdu i na moment przysłaniającą Słońce. Absurdalnie? Niedorzecznie? Owszem, ale przy tak atrakcyjnie podanej fabule, z wyczuciem odwołującej się do komizmu, z lekkim przesłaniem w tle, nie mam mowy, aby nie wpaść w kolejne odsłony fenomenów w pętli czasowej, w których największym wrogiem Ijona jest on sam. Multiplikowanie teraźniejszości, które trudno ogarnąć jedną świadomością, a jednocześnie wpadanie w nieobliczalne wiry grawitacyjnej próżni. I jeszcze delikatne w odsłonie, ale mocne w wydźwięku, wydobywanie na światło gwiazd wdzięcznie przemyconej absurdalności PRLowskiej rzeczywistości z pogranicza społecznych i politycznych obszarów.

Powieść ilustruje Jon J Muth, ceniony amerykański rysownik komiksów i książek dla dzieci, i trzeba przyznać, że wychodzi mu to pierwszorzędnie. Do takich obrazków nie można się nie uśmiechać, nie wpatrywać się w nie z uwagą, płynnie niosą po scenariuszu zdarzeń. Mistrzowsko ukazują to, co dzieje się na pierwszym planie, ale uwzględniają również klimat wnętrza statku kosmicznego, chociaż z sugestią nieograniczonej przestrzeni kosmicznej. Tyle się w nich akcji, a są niezwykle przejrzyste, czytelne i wyraziste. Mistrzowsko oddają emocje, ale i znaczenie detali. Przemawia do mnie taki styl grafiki, dającej ogólny wgląd, ale z pietyzmem zwracającej uwagę na sugestię szczegółów. I wybornie wyrobiona kreska z malarskim wypełnieniem. Rozrywka nie tylko dla miłośników fantastyki, dla których posiadanie publikacji będzie przyjemnością kolekcjonerską, ale również dla tych, którzy poszukują zabawnej opowieści na wysokim poziomie, chwilowego oderwania od ziemskiej rzeczywistości. "Podróż siódma" ze zbioru "Dzienników gwiazdowych".

6/6 - rozkosz czytania
fantastyka, powieść graficzna, ilustracje Jon J. Muth, 80 stron, premiera 23.06.2021 (2019; 1964)
tłumaczenie Maciej Płaza, fragmenty "Podróży siódmej" według polskiego oryginału
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. 


poniedziałek, 21 czerwca 2021

ZA KAŻDĄ CENĘ

ROBERT DUGONI

TRACY CROSSWHITE tom 6

"Internet to niebezpieczne środowisko. Możesz działać online, chroniąc swoją tożsamość, ale to samo dotyczy osoby będącej twoim celem. Może z tego wyniknąć śmiertelnie niebezpieczna gra."

Przyznam, że to moja ulubiona seria, z różnych powodów, przede wszystkim intrygujących przeżyć czytelniczych, ale również szalenie równego poziomu prezentacji. Zadziwiające, że każdy tom zdobywa u mnie czwórkę z plusem na sześć, uważam je zatem za atrakcyjne propozycje, warte uwzględnienia w planach czytelniczych. Także "Za każdą cenę" wpisał się w przyjemny nurt wciągającej historii, z frapującym pomysłem na zagadkę detektywistyczną, a nawet dwie, z przekonująco odmalowanym portretem kluczowej postaci, skłaniającym ku wyrażaniu sympatii, z atrakcyjnie podgrzewanym napięciem, zahaczającym o elementy sensacji. Z uwagą śledziłam to, co działo się na pierwszym planie, sporo incydentów miało miejsce, a także to, co choć wypełniało tło, to jednak skupiało niecierpliwe poznawanie.

Dynamiczne rytmy, nagłe zwroty akcji, silni antybohaterowie, zagadkowe motywy zbrodni. Robert Dugoni wyszedł poza ramy zwykłej kryminalnej rozrywki, wszedł również w społeczny wymiar, niebezpieczeństwa kryjącego się za portalami randkowymi, wywołującymi kontrastowe opinie, niejednoznaczne oceny, a nawet kontrowersyjne stwierdzenia. Przekonywały odcienie szarości ludzkich poglądów i postaw, właśnie takie jest życie, niepodzielone kategorycznie na dobro i zło, lecz miksujące oba elementy. Wszystko zabrzmiało realnie i sugestywnie. Zastrzeżenia miałam do mniejszego niż liczyłam napięcia, choć taka oszczędność miała wymowę i uzasadnienie.

Kluczowa postać, Tracy Crosswhite, detektyw wydziału zabójstw, sekcja ciężkich przestępstw, co ciekawe, dawna nauczycielka chemii, zajmuje się nagłym zniknięciem Kavity, młodej Hinduski mieszkającej w Seattle. Ofiara marzyła o wyrwaniu się z ograniczeń tradycji wobec kobiet w Indiach i podjęciu studiów medycznych. Intuicja podpowiada Tracy, że coś osobliwego kryje się za przepadnięciem Kavity, co wymaga natychmiastowego wyjaśnienia. Drugim wątkiem jest śledztwo prowadzone przez Vica Fazzio, kolegę z wydziału Crooswhite, okazuje się nader niebezpieczne. W biały dzień, na oczach dzieci, zostaje zastrzelona aktywistka, kobieta starała się ograniczyć narkotykową działalność gangów w dzielnicy o wysokim poziomie przestępczości. Tajemnicze pojawienie się kolejnego członka wydziału zabójstw, pewnej siebie Andrei Gonzales, zaburza pracę policjantów, wystawia na próbę cierpliwość Tracy. Zerknij na poprzednie tomy, „Grób mojej siostry”, „Jej ostatni oddech”, „Na polanie wisielców”, „Umiera się tylko raz”, "Brudna sprawa".

4.5/6 - warto przeczytać
kryminał, 446 stron, premiera 02.06.2021 (2018), tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

niedziela, 20 czerwca 2021

DZIENNIK ŚMIERCI

CHRIS CARTER

ROBERT HUNTER tom 11

"Przerzuciła kartkę i... jej wzrok przesuwał się w dół strony na słowa zapisane tuż pod zdjęciem. Zdołała przeczytać jedynie kilka pierwszych linijek, zanim jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze."

Wciąż nie udało mi się nadrobić pierwszych siedmiu tomów serii, ale staram się być na bieżąco z jej nowościami ("Rozmówca", "Galeria umarłych", "Polowanie na zło"). Wyczekuję ich entuzjastycznie i niecierpliwie, takie przygody czytelnicze szalenie mi odpowiadają, wkręcam się niesamowicie, dotykam zła w najczystszej postaci, daję się zaskoczyć, zbić z tropu w dynamicznym tempie interpretacji. Kolejny raz nie zawiodłam się. 

"Dziennik śmierci" okazał powieścią, jakiej było mi potrzeba, mega mroczny klimat, wyraziści bohaterowie, frapujący portret czarnej postaci, wielopoziomowa intryga. Książka pochłonęła mnie całkowicie, szybko odwracałam strony, ekscytująco wyczekiwałam finalnego rozwiązania sprawy. Niekiedy zachowania głównego bohatera kłóciły się z prawdopodobieństwem i metodą policyjnej pracy, jednak czyniły go bardziej ludzkim i ubarwiały przybliżaną opowieść. Moja wyobraźnia miała pole do popisu, chętnie analizowałam postawy, snułam przypuszczenia, typowałam następstwa zdarzeń, rozszyfrowywałam zagadki tożsamości twórcy zbrodniczego koszmaru.

Przeciwnikiem Roberta Huntera, szefa jednostki wydziału zabójstw policji Los Angeles, jest wyjątkowo inteligentka, ostrożna, sprytna, zdeterminowana i pomysłowa osoba. Planuje z dużym wyprzedzeniem, kalkuluje warianty akcji i cierpliwie czeka na rozwój wydarzeń. Hunter w dużej mierze zdaje się na swoją wyśmienitą intuicję, gdyż brak dowodów mogących doprowadzić do ujęcia czarnego charakteru. Angela Wood, kieszonkowa złodziejka, kradnie teczkę tajemniczemu mężczyźnie z kawiarni. Nie zdaje sobie sprawy, że dając nauczkę nieprzyjemnemu typowi, wystawia się na niebezpieczeństwo. Zdobycz jest cenniejsza od klejnotów i pieniędzy, ważniejsza niż ktokolwiek przypuszcza, a nade wszystko wyjątkowo makabryczna i przerażająca. 

Rozpoczyna się wyścig z czasem, koszmar intensyfikuje się, potknięcia mogą skończyć się źle. Portret psychologiczny ekstremalnie zwyrodniałej osobowości przyciąga niesamowicie. Chociaż w ostatecznym spojrzeniu, motywacje mordercy wydają się schematyczne, są na tyle uzasadnione, że wierzy się w nie. Właśnie takich przygód czytelniczych poszukuję, wartkich, konkretnych, frapujących, zaskakujących. Thriller pochłania się na jedno posiedzenie, trudno się od niego oderwać, kreatywność autora nie zna granic. Czy seryjny morderca może działać niczym duch, tak by nikt nie zdawał sobie sprawy z jego istnienia, co więcej, nie potrafił wskazać jego zbrodni?

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 376 stron, premiera 19.05.2021 (2020), tłumaczenie Radosław Madejski
Książkę "Dziennik śmierci" zgarnęłam z półki "kryminały" w księgarni TaniaKsiążka.pl

sobota, 19 czerwca 2021

DALEKO, CORAZ BLIŻEJ

ALEX SCHULMAN

"Każdy nosi w sobie kawałek lasu. Swój własny, taki, który zna się na pamięć i który daje poczucie bezpieczeństwa."

Nie spodziewałam się, że będzie to tak pyszna przygoda czytelnicza, jestem pod wrażeniem nie tylko fantastycznego pomysłu na fabułę, ciekawego stylu narracji, szczególnego klimatu powieści, ale również doskonale uchwyconej braterskiej więzi, trudnych rodzinnych relacji i swoistej rywalizacji między pokoleniami. Z jednej strony beztroska i radość dzieciństwa, z drugiej ostrożność i wypatrywanie zagrożeń ze strony bliskich. Ale to nie koniec perspektywy przybliżanej opowieści, to także zajrzenie w aspekty rodzicielstwa, niezafałszowanego obrazu troski i zaniedbania, entuzjazmu i zniechęcenia, pragnienia trwania i wyrwania się. I nieustanne napięcie rozlewające się w rodzinie, pulsujące gwałtownym rytmem, nie pozwalające o sobie zapomnieć, a jeśli nawet, to zaledwie na chwilę, na moment wytchnienia i złudnej nadziei.

Alex Schulman głęboko zapuścił się w strefy, których na co dzień nie chcemy dostrzec, a co dopiero uważnie im się przyjrzeć. Rewelacyjnie ukazał przeplatanie się skrajności u rodzeństwa, miłości z nienawiścią, bezwarunkowej pomocy z rzucaniem kłód pod nogi, obrony z oskarżeniami. Szalenie prawdziwie i przejmująco, z nakłanianiem do rozważań. Naprawdę czułam, co dzieje się w sercach i głowach chłopców zmuszonych mierzyć się z własnymi słabościami i jednocześnie niemocą innych. Trzynastoletni Nils, dziewięcioletni Benjamin i siedmioletni Pierre, a za chwilę, trzy obrazy staruszków, sploty nici łączących rodzeństwo, różnych osobowościowo, z odmiennym bagażem doświadczeń życiowych, z innym pakietem wspomnień i skrywających się historii.

Atrakcyjny zabieg cofania czasu, teraźniejszości i przeszłości. Ukazywanie dawnego scenariusza zdarzeń, źródeł postaw i zachowań, oraz bieżącego toku spraw, cierpkiego i szorstkiego, czułego i łagodnego. Podobało mi się, fantastycznie komponowało się z nastrojem i przekazami. Kapitalnie przybliżono scenę pływackiej rywalizacji braci, zainicjowanej przez ojca, z podwójną warstwą w tle, kończącej się w zdumiewający sposób. Zapamiętam jako intensywnie przemawiający symbol powieści. Wspaniale ukazała przeciwieństwa, nasilenie emocji, moc więzi, których nic nie było w stanie zerwać. Coś, co powinno się dziać, i coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca, jak choćby bezwarunkowe oddanie i ciepłe zrozumienie, czy nadszarpnięte zaufanie i bolesna obojętność.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 318 stron, premiera 12.05.2021 (2020), tłumaczenie Ewa Wojciechowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.