czwartek, 13 listopada 2025

ODŁĄCZ SIĘ

ZWOLNIJ ODŁÓŻ TELEFON WRÓĆ DO SIEBIE

HANNAH BRENCHER

"...niekończąca się opowieść – kulminacja ponad tysiąca odłączonych godzin… historia uczenia się, jak znaleźć równowagę między życiem w świecie cyfrowym a obecnością w realnym...”

Postrzegam jako szczęście, że dzieciństwo i młodość upłynęły mi bez mediów społecznościowych, komputerów i komórek. Przywykłam do życia bez urządzeń umożliwiających natychmiastowy bezpośredni kontakt, błyskawiczne dzielenie się tym, co akurat przeżywam, czy nieograniczony dostęp do informacji. Później nastąpiła ogromna rewolucja, nastała era nowej technologii i urządzeń, które mocno wkroczyły w codzienność i każdą minutę doby. Co prawda, stworzyły wiele cennych rzeczy w życiu osobistym i zawodowym, ale również znacząco zachwiały równowagę w obu sferach, spowodowały niekorzystne zmiany kulturowe, społeczne i psychiczne. Na plan dalszy odeszło tworzenie i samodzielne myślenie, na pierwszy wysunęła się konsumpcja i powierzchowność znajomości, przyjaźni, a nawet miłości. 

Życie nabrało dynamicznego tempa w pogoni za czymś szczególnym, lekceważąc okazje do cieszenia się zwykłymi rzeczami. Zatracenie w świecie cyfrowym spowodowało zerwanie więzi z esencją wewnętrznego życia, nieobecność w tu i teraz, w zamian napawanie się fałszywymi obrazami potwierdzenia własnej wartości i życia, wyidealizowaną relacją z przeżyć innych i umniejszeniem własnego samopoczucia. Ponosimy wielkie koszty natychmiastowej łączności ze światem i wpadamy w pułapkę wyznacznika sukcesu „bycia zajętym”. Oczywiście, korzystam z telefonu i internetu, ale potrafię zachować dystans, nie zatracić się w możliwościach, jakie dają, odłączyć się bez poczucia straty. Nie wszyscy mają świadomość, jak wiele czasu z życia, tego prawdziwego a nie sztucznie kreowanego, zabierają nowoczesne kanały komunikacji. 

Wiele osób, jak nie większość młodego pokolenia, przeżywa nomofobię, lęk przed brakiem kontaktu z telefonem komórkowym. I to szczególnie do nich Hannah Brencher kieruje książkę. Mocno zachęca do celowego i planowanego wylogowania się z cyfrowego świata. Jednak nie na zasadzie całkowitego zerwania, lecz częściowego, dla poprawienia dyscypliny korzystania z telefonu i komputera, rozwinięcia pozostałych aspektów życia, pielęgnowania nowego stylu życia, radości z procesu i postępów w tym obszarze. Wezwanie i wyzwanie do wyłączenia ekranów, niezadowalanie się życiem toczącym się tuż obok, ucieczki od miałkiego informacyjnego szumu, wewnętrznego dyskomfortu, postawienia na odzyskiwanie kontroli nad własnym życiem, kształtowanie umiejętności koncentracji, odnajdywanie celu, przybliżanie się do realizacji marzeń i wkraczania w pasje, poszukiwanie tajemnic, nadziei i wiary. Wybierając taką drogę redukujemy stres, złość, wyczerpanie, apatię, zazdrość i emocjonalną pustkę. 

Autorka pokazuje na cudzych i własnych doświadczeniach, przebieg procesu stopniowej separacji, czego nauczyła się dzięki zmianie podejścia do social mediów, jakie nowe możliwości odkryła, jak mocno osadziła się w realnym świecie. Podsuwa pomysły na tworzenie mapy terytorialnej życia, podejmowania decyzji w ramach napotykanych rozwidleń, nawiązywania kontaktu z samym sobą, bycia dokładnie tam, gdzie trzeba, obecności a nie dokumentowania, kreowania nawyków i tradycji. Później przechodzi do bardzo osobistych, wręcz intymnych, przeżyć i spostrzeżeń, krążących wokół tematyki odkładania komórki, niesprawdzania poczty, nieotwierania przeglądarek. Podsuwa rady, wskazówki i podpowiedzi. Nie zgrywam się z aspektem głębokiej wiary w Boga przenikającej każdy aspekt życia, jaki reprezentuje Brencher, przeszkadza mi w uniwersalnym odbiorze przekazów i identyfikowania się z przesłaniami. Język narracji przyjazny, spokojnie prowadzi po meandrach odnajdywania się w cyfrowym świecie, opisie różnorodnych doświadczeń i przeżyć, powrotu do pełnej energii i witalności.

3.5/6 – w wolnym czasie
poradnik, social media, stron 298, premiera 30.07.2025 (2024)
tłumaczenie Anna Nowosielska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Bellona.

środa, 12 listopada 2025

WIECZNY POKÓJ

JOE HALDEMAN

WIECZNA WOJNA tom 2

"Może po wojnie znów się ucywilizujemy, tak jak to zawsze bywało w przeszłości.”

Początkowo, kiedy przebijałam się przez tekst, wydawało mi się, że spotkanie z drugim tomem okaże się dobrą, ale nie nadzwyczajną przygodą w klimacie science fiction. Nie uwzględniłam, że powieść będzie ewoluować, w miarę upływu stron coraz mocniej odwoływać się do istoty człowieczeństwa, poddawać zatrważający w wydźwięku materiał do przemyśleń. Pierwsze rozdziały ukazujące obraz wojny w niedalekiej przyszłości, połowy dwudziestego pierwszego wieku, ogarniętej konfliktami na wszystkich kontynentach, wykorzystującej zdalnie sterowane maszyny, nie ujawniały, że nastąpi znaczący zwrot w wadze przekazywanych treści. Od klasycznego science fiction do sensacji. Pomiędzy wojną a pokojem, dychotomicznym brzmieniem i kontrastowym uzależnieniem. 

Czy faktycznie natura człowieka jest tak łatwa do rozszyfrowania, jeśli u podstaw w obserwacji gatunku ludzkiego leży pewność skłonności do samozagłady? Jakby destrukcja, toksyczność i okrucieństwo wpisane były w kod genetyczny, zaś pragnienie władzy i posiadania stały się wyzwalaczami tego, co w nas najgorsze. Joe Haldeman zdawał się pokazywać potęgę wojny, niezdolność człowieka do utrzymania pokoju, preferowanie zniszczenia i traumy przed wolnością i samostanowieniem. I sytuację jednostki, zmuszonej przez zbiorowość do podporządkowania się woli nie tyle większości, co pragnieniom przywódców. Czy jakikolwiek ruch społeczny jest wstanie przeciwstawić się deptaniu człowieczeństwa, moralnych zasad i etycznych zachowań?

Autor wkładał w fabułę nie tylko zagadnienia warte bliższego przyjrzenia się od strony odwiecznej skłonności człowieka do wikłania się w wojenne konflikty, ale również skutki ekspansji technologii, i co frapujące, zapytania, co tak naprawdę dzięki niej zyskujemy, a co bezpowrotnie tracimy, w którą stronę przeważa się szala. Wydawać by się mogło, że wykreowana rzeczywistość daleka była od prawdziwej, lecz kiedy przyglądałam się jej bliżej, dostrzegałam, że wyobraźnia pisarza sięgnęła celniej niż na pierwszy pospieszny rzut oka. To, co działo się, w wielu aspektach jest niemal na wyciągnięcie ręki we współczesnym świecie. Jeszcze kilka kroków do życia w jednym ciele kilku osób, współdzielących emocje i kasowania na życzenie fragmentów pamięci. Krok od wszczepionych złącz i ciężko uzbrojonej maszyny podejmującej samodzielne decyzje taktyczne na polu walki. Wdrożone śmiałe wykorzystywanie możliwości zdalnej eliminacji przeciwników. 

Alianci, Ngumi i Enterzy, trzy liczące się siły na ziemskiej scenie „Wiecznego pokoju”, każda z innym przesłaniem i pomysłem na przyszłość ludzkości. Momentami powieść nieco przegadana, niepotrzebnie rozciągnięta, ale jednocześnie wiele oferująca czytelnikowi. Julian Class, dowódca plutonu i operator zdalnej maszyny bojowej, kluczowa postać, ciekawie sportretowana. Autor uwzględnił szeroki wymiar psychologicznych aspektów wynikających z uczestnictwa w wojnie, ratowania ludzkości z brutalnej opresji, ocalenia świata, wręcz wszechświata, przed rozpadem. Atrakcyjnie spojrzenie na wytyczne rządu, zapewniające każdemu dowolne dobra materialne, troszczące się o zaspokojenie podstawowych potrzeb, ale zmuszające ludność do zarabiania na dobra luksusowe. "Wieczny pokój" nie był kontynuacją powieści "Wieczna wojna", przybliżoną na Bookendorfinie, lecz stanowił swoiste rozwinięcie. Zerknij również na wrażenia po spotkaniu z trzecim tomem "Wieczna wolność".

Inne dotychczas przedstawione na Bookendorfinie tytuły z serii Wehikuł czasu: "Księżycowy pył", "Wszystko jest iluzją", "Filmowy wehikuł czasu", "Poranek dnia zagłady", "Najazd z przeszłości", "Powtórka", "...i ujrzeli człowieka", "Kukułcze jaja z Midwich", "Czarna chmura", "Odyseja kosmiczna 3001. Finał", „Odyseja kosmiczna 2001”, „Odyseja kosmicznej 2010”, "Odyseja kosmiczna 2061", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Koniec dzieciństwa", "Bill, bohater galaktyki", "Biada Babilonowi", "Olśnienie", "Równi bogom", "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", "Koniec wieczności".

5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 398 stron, premiera 21.10.2025 (1997) ?
tłumaczenie Zbigniew A. Królicki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

wtorek, 11 listopada 2025

CHAGALL

JACKIE WULLSCHLÄGER

„Z łatwością przyswoił sobie wszystkie estetyczne prądy swoich czasów, aby rozwinąć radykalny, oryginalny styl – wykreowane przez niego uniwersum...”

Stosunkowo mało znam się na malarstwie, ale nawet ja miałam okres w życiu, kiedy oglądanie i przeżywanie obrazów Chagalla bardzo mnie interesowało. Było to antidotum na szarą rzeczywistość ustroju komunistycznego, który panował w latach mojej młodości. Gdybym wówczas miała dostęp do tak wyśmienicie napisanej biografii, jeszcze więcej budziłoby się we mnie emocji, odczuć, wzruszeń i rozmyślań towarzyszących odkrywaniu wymykającej się szablonom sztuki.

Jackie Wullschläger w pięknym stylu podchodzi do sylwetki i twórczości wszechstronnego artysty, wybitnego malarza i grafika, pioniera sztuki nowoczesnej. W niezwykły sposób łączy to, co przytrafiało się i zdarzało w życiu Mojszy Zacharowicza Szagałowowa (1887-1985), rosyjsko-żydowskiego pochodzenia, z francuskim obywatelstwem. Jakże oryginalnie od strony artystycznej pojmował rzeczywistość, wspomnienia, sny, to, elementy ówczesnych czasach, naznaczonych dramatycznymi wydarzeniami, kulturowymi zmianami i indywidualnym cierpieniem. 

Z jednego wynikało drugie, a drugie narzucało emocje i symbolikę. Imponujące bogactwo przeżyć o różnych odcieniach. Spełnione i niespełnione marzenia, mniej lub bardziej gorące namiętności, odwiedzane miejsca na mapie świata, wielokulturowość. Wszystko znajdywało odzwierciedlenie w dziełach, obrazach, rzeźbach, ceramice i witrażach. Mistrzowsko oddane barwy, zachwycające połączenia, osobliwe kształty, zniekształcone perspektywy, elementy folkloru, składały się na metaforyczny i fantastyczny model prezentacji tego, co grało w sercu i duszy artysty. Jego sztuka przemawia do każdego, wyzwalająca frapujące odczucia, często zaskakujące emocje. 

Doceniłam, że autorka zdecydowała się na interpretację dzieł mistrza barw, intuicyjnie przemawiających, gdyż warto znać szczegóły powstania i źródła przesłań. Narracja bardzo sugestywna, plastyczna, obrazowa, reprezentująca żywy i emocjonalny styl, dająca szeroki obraz i detaliczny podgląd. Rzetelność publikacji ujawniała się nie tylko w starannym przygotowaniu i opracowaniu materiałów pomocnych do jej stworzenia, ale również w opisie sylwetki Chagalla, artystycznej duszy, trudnej do okiełznania, często narcystycznej, egoistycznej i upartej, maksymalnie zafiksowanej na tworzeniu, a jednocześnie tak uwielbianej i spełnionej. 

Wullschläger udanie uchwyciła niezwykłą aurę życia, od biedy w dzieciństwie, poprzez tułaczkę po świecie, rolę kobiet i sposób ich traktowania, do wypełnienia malarskiej misji i dyscypliny. „Chagall” to tytuł zdecydowanie wart wciągnięcia na listę czytelniczą, zwłaszcza do spotkania o powolnym delektującym charakterze. Wiele czytelniczej przyjemności w otoczce wyjątkowych dzieł i bogatego życia artysty, malarskiego przeżywania, wiedzy i inspiracji. Książkę wzbogacały zdjęcia, rysunki, szkice, akwarele, portrety, reprodukcje. Nie zabrakło przydatnego indeksu, uzupełniających przypisów i pomocnej bibliografii. Sześćset stron wciągającego zaczytania, wiele godzin niezwykłej podróży, do minionej epoki, z uniwersalnym przesłaniem twórczości.

5.5/6 – koniecznie przeczytaj
bibliografia, 608 stron, premiera 24.09.2025, tłumaczenie Magdalena Koziej
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.

sobota, 8 listopada 2025

WSZYSCY GRZESZNICY KRWAWIĄ

S.A. COSBY

"Istnieje rodzaj chaosu, który zdaje się mieć swój własny porządek. Kiedy chaotyczna sytuacja staje się rutyną, z tej powtarzalności wyłania się pewien wzór.”

Amerykańskie Południe, hrabstwo Charon, zbudowane z krwi i ciemności, cuchnących fundamentów sprzedajności duszy i ciała. Ziemia przesiąknięta łzami, mroczne cienie i zwyrodnienia, przemoc, zamęt i zgnilizna. Siedlisko wielu strasznych grzechów, mieszkańcy przyjmujący wilcze maski. Wszechobecna bigoteria, wciąż namacalnie odczuwany rasizm, a nade wszystko wyrastający z historii stygmat niewolnictwa. W takiej scenerii społecznej funkcjonuje czarnoskóry szeryf Titus Crown. Przekonuje się, że przeszłość Południa nie zmienia się, wraca i dopada w straszny sposób. Mierzy się z kulminacją wielowymiarowej natury ludzkiej, mroczną głębią uprzedzeń i nienawiści. 

Kiedy młody chłopak zabija w szkole powszechnie szanowanego nauczyciela geografii, opiekuna klubu dyskusyjnego i założyciela kółka teatralnego, ginie od kul zastępcy szeryfa. Złudzenie spokoju, rutyny i normalności mieszkańców hrabstwa zostaje bezpośrednio obrócone w pył. Żywe emocje dochodzą do głosu i powstaje grunt pod bardzo niestabilną sytuację. Drobna iskra może wzniecić pożar na niewyobrażalną skalę. Na światło dzienne wyłaniają się cienie i szczegóły morderstw dokonane na ciemnoskórych dzieciach. Śledztwo szybko rozwija się, ale dynamicznie następujące po sobie incydenty utrudniają odkrycie prawdy. Wszystko zdaje się wymykać spod kontroli. Bo tak naprawdę, czy jesteśmy w stanie całkowicie poznać drugą osobę? Czyż nawet ci, których kochamy, nie ukrywają przed światem części siebie? A kiedy prawda jest niewygodna nie wybieramy sceptycyzm?

S.A. Cosby proponuje czytelnikowi porządnie skonstruowany kryminał, pełen wielu zwrotów akcji i równoległych wątków. Pierwszorzędnie skrawa detektywistyczne kierunki, łączy intrygującym szwem, bez luźnych nitek wystających ze scenariusza zdarzeń. Zgrabnie trzyma się barw wytyczonych przez kryminalną opowieść, jednocześnie nadaje ciekawy fason i atrakcyjny klimat. Mała plotkarska społeczność, szeryf walczący z duchami przeszłości, religijny fanatyzm i biznesowe układy. Powiecie, że to już było, co w tym nowego i inspirującego do poznawania? Odpowiadam, niepowtarzalne i unikalne dla pióra autora połączenie mrocznego echa przeszłości, przekazywanego z pokolenia na pokolenie, z nierozliczonymi krzywdami, zbrodniami na wielką skalę, szaleństwem wyrażanym brutalnością i bezwzględnością. 

W komplecie przekonująco sportretowana kluczowa postać, niepokojąco zatracająca się w obrazach przeszłości, a jednocześnie twardo i odpowiedzialnie pełniąca funkcję szeryfa. Crown jako były agent FBI niejedno już w życiu widział i przeszedł, doskonale wie jak sobie radzić z mrocznymi charakterami, ale teraz staje przed wyzwaniem, któremu może nie sprostać. Czy udaje się mu znaleźć równowagę między techniką, intuicją i prawdą? A może liczy na to, że zorganizowany morderca stanie się niestabilny i w końcu popełni błąd? Zerknij na wrażenia po spotkaniu z inną książką tego autora, zaprezentowaną na Bookendorfinie, „Kolczaste łzy”.

5/6 - koniecznie przeczytaj
kryminał, 406 stron, premiera 26.03.2025 (2023), tłumaczenie Jan Kraśko
Książka wypożyczona z biblioteki.

wtorek, 4 listopada 2025

KRWAWA POMARAŃCZA

HARRIET TYCE

„Robisz to nie pierwszy raz… Szczegółowo dopracowałeś… Śmierć ma jedynie zajrzeć ci w oczy.”

Atrakcyjna powieść, trzyma w zaciekawieniu, dostarcza intrygującej rozrywki, jednak sporo jeszcze brakuje do mocnych mrocznych propozycji czytelniczych. Debiutancka książka Harriet Tyce wykazuje znamiona niedopracowania od strony psychologicznej, portretów i postaw postaci. Dużo przewidywalności, choćby w aspekcie rozwiązania i okoliczności sprawy morderstwa, czy kontekstu udziału jednej ze znaczących postaci w wypełnionym mrokiem scenariuszu zdarzeń. Jednak widać potencjał drzemiący w pisarstwie autorki. 

Czterdziestoczteroletnia mecenas otrzymuje pod nadzór pierwszą sprawę morderstwa. Jej doradcą prowadzącym jest Patrick, z którym Alison ma romans. Zachowanie kobiety wykracza poza wszelkie znamiona normalności. Jest co najmniej niezrozumiałe. Irytuje bezwolnością i autodestrukcją. Infantylne, momentami przejaskrawione, podchodzenie do sprawy sercowego zauroczenia nie przekonuje. Stawia pod znakiem zapytania kompetencje prawne, zdolność do właściwego interpretowania informacji i analizowania faktów. Specyfika prawniczego zawodu, powiązana z nim presja pracy, nie tłumaczą chęci odreagowania w toksyczny sposób. Ucieczka w alkoholizm kłóci się ze świadomym merytorycznym przygotowaniem do rozprawy. Rozumiem ideę stwarzanie kontrastu przez autorkę, lecz jest on zbyt silny, aby był prawdopodobny. 

Podoba mi się dwuwątkowe prowadzenie fabuły, z ujęcia osobistego i zawodowego głównej bohaterki, oraz znaczącego łącznika między nimi. To zdecydowanie wypada na plus. Korzystnie odbieram otoczkę związaną z mężem Alison, szkoda tylko, że zbyt jawnie podsuwane są tropy do interpretacji. Pomysł wyśmienity, ale brakuje finezji w psychologicznym ujęciu i zaskakujących obrotach spraw. „Krwawą pomarańczę” czyta się szybko, potrafi wciągnąć, niekiedy mocniej zaangażować, w kilku momentach podsuwa czytelnikowi niespodzianki. Zakończenie udanie łączy wątki i odkrywa podwójne dno sekretów. Propozycja na wieczór z książką, która pomimo niewprawnej prezentacji zaciekawia, chociaż nie trzyma w napięciu, jak na thriller przystało.

3.5/6 – w w wolnym czasie
thriller psychologiczny, 284 strony, premiera 27.02.2019, tłumaczenie Jan Kraśko
Książka wypożyczona z biblioteki.

sobota, 1 listopada 2025

KSIĘŻYC NAD SOHO

BEN AARONOVITCH

RZEKI LONDYNU (PETER GRANT) tom 2

„Życie jest niewiarygodnie chaotyczne i przez cały czas dochodzi do różnych zbiegów okoliczności.”

Podobnie jak pierwszy tom „Rzeki Londynu", druga odsłona serii o Peterze Grancie „Księżyc nad Soho” zapewniła sympatyczny relaks bazujący na połączeniu gatunków literackich, fantasy i kryminału. Zespawała je muzyka jazzowa i charakterystyczna atmosfera pubów londyńskich. Ben Aaronovitch przekonał przesympatyczną plastyczną narracją, wypełnioną nie tylko odpowiednio skalibrowanym humorem, zabawnymi opisami, komicznymi sytuacjami, cudacznymi skojarzeniami, opisami miasta pełnymi szczegółów, ale również celnym satyrycznym spojrzeniem na społeczne, kulturalne, modowe, gospodarcze, polityczne, czy architektoniczne, realia tętniącego życiem Londynu. Aglomeracja imponowała energią rzeczywistości widzianą przez zwykłych ludzi, a także mniej lub bardziej silną magią, białą łączącą się z poczuciem sprawiedliwości i czarną o zbrodniczym charakterze. Prawdziwy świat przenikały nadprzyrodzone istoty z dobrymi lub złymi intencjami, i dwójka bogów Tamizy (Ojciec Tamizy i Matka Tamizy) z obdarzonymi mocami dopływami dziećmi.

Posterunkowy Peter Grant, ostatni uczeń czarownika w Anglii, włączył się w wyjaśnianie podejrzanych i zagadkowych śmierci artystów scenicznych. Każdego roku przez ostatnie pięć lat kilku muzyków jazzowych straciło życie w ciągu doby od zagrania koncertu. Grant praktykował wytwarzanie form w umyśle, uczył się tworzyć lux, czyli światło, i scindere, umieszczać je w konkretnym miejscu, oraz impello, utrzymywać je w jednym miejscu. Poszukiwał vestigii, znaków pozostawianych przez magię na przedmiotach, w miejscach śmierci artystów. Przechodził przez lacuna, hot spot zalegającej magii. A nade wszystko starał się uchwycić i rozpracować signare, podpis zostawiony przypadkiem przez zabójcę. W trakcie śledztwa stykał się z tactus disvitae, antyżyciem. Podobało mi się, że kluczowa postać dopiero nabywała umiejętności i biegłości w sztuce magii. Niezwykle daleko było jej do profesjonalizmu mistrza, co oprócz atrakcyjnych łacińskich akcentów, czyniło powieść bardziej intrygującą. Generalnie, fantasy sprawiała wrażenie wyważonej i mniej narzucającej się niż w pierwszym tomie. Wątek romantyczny odwrotnie, pozostawał z magią w bliskiej zażyłości, co akurat kolejny raz uroczo udowadniało łakome dziecięce podejście posterunkowego do osobliwych okoliczności i postaci.

Ścieżka kryminalna, ściśle przeplatająca się z magią i jazzem, w pierwszej połowie książki niesamowicie wciągała, z czasem wytracała na efektowności. Nie brakowało różnorodnych incydentów, jednak powielały się. Zawiodła nieprzewidywalność w typowaniu tożsamości zabójcy, od pewnego momentu łatwo było wytypować mroczny charakter. Pod koniec historii scenariusz zdarzeń przybierał barwy sensacji. Autor ciekawie podszedł do pomysłu na finalną odsłonę. Więcej dowiedziałam się o nadinspektorze detektywie Thomasie Nighttingalu, reprezentancie tajnego wydziału policji zajmującego się parapsychologicznymi incydentami. Otrzymał porcję wyrazistych rys charakteru i uchylił rąbka tajemnicy zawodowych doświadczeń. I wciąż pozostał osobowością owianą sekretami. By w pełni cieszyć się widokiem „Księżyca nad Soho” znajomość pierwszej części serii nie była wymagana, jednak zdecydowanie pomagała w zrozumieniu tła, motywów zachowania bohaterów i barw rozgrywanej akcji. Niektóre elementy powieści wciąż sprawiały wrażenie jakby urwanych, oderwanych od głównego nurtu, nie do końca wyjaśnionych, lecz i tak Aaronovitch ukazał twórczość od lepszej strony niż w poprzednim ujęciu. Natomiast ucierpiała nieco niepewność i napięcie podczas śledzenia fabuły. Pomimo kilku zastrzeżeń wobec drugiego tomu, wysoko go oceniam, wejście w jego świat zaprezentowany w dowcipny sposób oderwało mnie od zwykłej codzienności, sympatycznie przemierzałam kolejne strony, zeszłam ze schematycznej drogi podobnych przygód czytelniczych.

5/6 - koniecznie przeczytaj
fantasy kryminalne, 380 stron, premiera 15.04.2025 (2011), tłumaczenie Agnieszka Kalus
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

piątek, 31 października 2025

WSZYSTKO DOBRZE, MAMO

AGNIESZKA KOWALSKA

"Nie musisz zapełniać pustki. Możesz z niej coś stworzyć… Gdy to zrobisz, twoje dziecko poczuje, że może do ciebie wrócić już nie jako ktoś, kto musi cię ratować z samotności, tylko jako dorosły człowiek, który może z tobą być tak po prostu.”

Zainteresowałam się książką poszukując odpowiedzi na pytania nurtujące rodziców stojących przed wyzwaniem zmierzenia się z nową dla nich rzeczywistością, czyli wejściem w dorosłość i wyprowadzeniem się z rodzinnego domu dzieci. Co prawda, moje pociechy jeszcze na razie jedną nogą pozostają w znajomym domowym ognisku, ale niebawem zaczną całkowicie po swojemu urządzać życie. Zaczynam dostrzegać zmiany, którym podlega moja relacja z dziećmi, okoliczności, które wymuszają transformację w podejściu i postawach w odnoszeniu się do młodego pokolenia. Na szczęście, podchodzę do tego na spokojnie, godzę się z nieuniknionym, uświadamiam sobie konieczność stopniowej transformacji nastawienia, stawiam przed sobą nowe wyzwania jako rodzic partner. Zagospodarowuję powstające puste obszary własną wolnością, odnajduję więcej czasu na pasje i realizację marzeń. Jestem dumna z moich dzieci, z domu, jakim im z mężem stworzyliśmy, z sukcesu wypracowania dwustronnej uwagi, jaką poświęcamy im, a co dla nas szczególnie istotne, jaką dzieci obdarowują nas.

W tym wszystkim mam świadomość, że w trakcie całej pracy włożonej w taki rezultat, wspartej miłością, chęcią, cierpliwością i wytrwałością, pojawiły się różnorodne większe lub mniejsze błędy i potknięcia, ale również zdrowe i słuszne reakcje. Kiedy dzieci wkraczają w pełną dorosłość, potrzebują inny typ uwagi rodziecielskiej. Właśnie to, co podkreśla w książce autorka, gotowość do bycia w relacji, nawet niedoskonałej, wspólny język umożliwiający szczery dialog, a nie jak wcześniej wychowanie. Warto spojrzeć na siebie, w głąb siebie, zrozumieć jaką rolę powinno się pełnić i czym się kierować, by zminimalizować mogące szybko pojawić się straty emocjonalne. Kolejny argument wysuwany przez Agnieszkę Kowalską to szczerość i prawdziwość, dążenie do bycia jak najlepszym, ale nie w idealnej odsłonie. Dawno przekonałam się, że otwartość przed samym sobą i przed dziećmi, nawet na własne skazy i wady, czyni mnie jako człowieka bardziej wiarygodnym i prawdziwym. Uciekam od laurki, ale pracuję nad sobą. „Wszystko dobrze, mamo” utwierdza w przekonaniu, że podążam właściwą ścieżką, nie jestem sama w zaistniałej sytuacji, otwiera się wiele możliwości obecności i wsparcia dla dorosłych dzieci, ale też dla siebie samej.

Książka porusza wiele ciekawych zagadnień. Cenię ją za to, że ukazuje dwie perspektywy. Nie skupia się tylko na rodzicu dorosłego dziecka, lecz naświetla także obraz dziecka wkraczającego w dorosłość. Zaczyna od manifestów dla obu stron nadających kierunek aktywności, zwyczajom i osobistym rytuałom w potrzebie wzajemnego zrozumienia, nawiązywania bliskiej i budowania mapy emocji. Mówi o nienaruszaniu granic, priorytecie słuchania a nie oceniania, akceptacji odmienności, słowach, które nie ranią i ciszy, która nie oddala. Autorka podkreśla, że dorastanie to proces realizowany we własnym tempie, zachęca do nazywania emocji, udostępnia mały przewodnik po uczuciach i reakcji na nie. Poświęca obszar książki na omówienie poczucia winy z powodu złej relacji z rodzicem i ucieczki w używki, której źródła wynikają ze strachu przed szeroko rozumianym odrzuceniem. Doceniam, że rozdziały są przygotowane ze starannością, logicznym ciągiem, przejrzystą narracją, a przede wszystkim opierają się na wiedzy zdobytej przez doświadczenia autorki, jako córki i jako matki. Właśnie dlatego książka wydaje mi się szczególnie warta uwagi. Nieteoretyzowana, nienaukowa, ale podsumowująca mierzenie się rodzica z syndromem pustego gniazda, kontynuowaniem budowania relacji z dorosłym dzieckiem, obserwowaniem z troską i uwagą wydania dorosłości własnego młodego pokolenia.

Agnieszka Kowalska podsuwa pod rozwagę wiele cennych uwag, praktycznych wskazówek i pomocnych informacji. Dzieli się celnymi spostrzeżeniami. Inspiruje do zastanowienia się nad własnym postępowaniem, dostrzeganiem fałszywych tropów, dokonywaniem korekty postaw i wypowiedzi. Wzbogaca publikację cytatami, refleksyjnymi pytaniami, testami i ćwiczeniami. Zachęca do pisania listów, nawet jeśli tylko do siebie, a jak wiadomo, pisząc porządkuje się myśli, wpada na dobre pomysły, aktualizuje hierarchię ważności i priorytetów. Zapoznając się z książką, wsłuchując się w przekazy, dawałam sobie czas na rozmyślania, a w uporządkowaniu myśli pomagało kolorowanie fragmentów rysunków ze stron. Robiłam to intuicyjnie, z potrzeby chwili, zaś na końcu książki okazało się, że autorka na to liczyła. Z czasem odkryłam, że powtarzające się wzory, w zależności od skali i wagi poruszanego problemu, wypełniałam różnymi kolorami, odzwierciedlając barwy chwilowego nastroju wywołanego wagą poruszanych dla mnie zagadnień. A to również mi coś mówiło o sobie i o tym, co dzieje się w moim życiu. Zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł, odbycia „wspólnej podróży, pełnej prawdy, miłości i trudnych pytań. Niech pogłębia refleksje i otwiera serce rodzica i młodego dorosłego.” Jak widzicie, dla mnie była to w dużej mierze osobista podróż czytelnicza, otrzymałam to, czego się spodziewałam, utwierdziłam w różnych aspektach, podchwyciłam nowe wcześniej nierozważane głębiej.

5/6 - koniecznie przeczytaj
poradnik, 254 strony, premiera 21.06.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Planeta Konopi

czwartek, 30 października 2025

O CHOPINIE SŁÓW KILKA

(praca zbiorowa) 

"Najdziwniejszy z ludzi jest geniusz – ten tak daleko w przyszłość wybiega, że ginie z oczu ludziom z nim żyjącym, a nie wiadomo, które pokolenie pojąć go zdoła." Fryderyk Chopin

Cieniutka książeczka, akurat na spokojniejszą chwilę, aby przypomnieć sobie główne informacje o Fryderyku Chopinie (1810-1849), klimatycznie podejść do jego twórczości, osobowości i kluczowych zdarzeń z życia. Nie jest to biografia, w bardzo ogólnym zarysie przybliża fenomen i talent kompozytora. Za skondensowanym krótkim wstępie pojawia się kilkanaście aforyzmów autorstwa Fryderyka, ciekawie się je poznaje. Zainteresowanie rośnie przy wypowiedziach Chopina o różnych wydarzeniach z życia. Słowami kompozytora zaglądamy w myśli o muzyce, przyrodzie, życiu, miłości, twórczości, koncertach, chorobie, upływającym czasie, nauczycielach, malarzach, pisarzach i muzykach. Jakże mocno wyraża się tęsknota rodziną i ojczyzną.

Serce jego narodu biło w jego piersi… Jest Polakiem, nikim innym tylko Polakiem, a z tego zniszczonego, zmordowanego kraju polskiego wyłania się nieśmiertelna dusza jego, jego muzyka.” Bellaigue, krytyk francuski

Trudna emigracja, wyjazd z Warszawy, pobyt w Niemczech, Anglii i Francji, napaść na Polskę, ruch powstańczy rodaków, składają się na świadectwa przekroju życia Fryderyka Chopina, myśli do bliskich, przyjaciół i znajomych, sukcesy, zwątpienia i refleksje. Potwierdzenie geniuszu muzyka, wrażliwości, oryginalności, bystrości, dowcipie, znajdujemy w wypowiedziach wielkich ludzi, także ze współczesnego ujęcia. Na czoło przebija się myśl o grze Chopina jako wcieleniu poezji na fortepianie. „O Chopinie słów kilka” przenosi czytelnika w świat zwyczajnego człowieka i genialnego kompozytora, miłości i muzyki, tęsknoty i choroby. Dobra propozycja dopełnienia przeżywania w ramach Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego imienia Fryderyka Chopina.

3.5/6 – w wolnym czasie
praca zbiorowa, biografia, 64 strony, premiera 10.09.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG. 

wtorek, 28 października 2025

GRAY MAN. BEZ ZAHAMOWAŃ

GRAY MAN tom 3

MARK GREANEY

"Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, by sam nie stał się potworem.” Fryderyk Nietzsche

Przygoda czytelnicza szybko i lekko niesie. Charakteryzuje się ciekawie zawiązaną akcją, sporo się dzieje, od pierwszej do ostatniej strony intryga spektakularnie rozkręca się, a kulminacyjny punkt satysfakcjonuje. Chwytając za książkę trzeba mieć świadomość, że to stara dobra klasyka w klimacie sensacji, z bohaterem, który niejako sam przeciwstawia się złu całego świata. Nie boi się konfrontować z najbardziej mrocznymi i podłymi duszami. Gray Man cechuje się szczególnym pojmowaniem sprawiedliwości, jako płatny zabójca, ścigany międzynarodowym listem gończym, stoi murem za pokrzywdzonymi, na wiele go stać, by zapewnić bezpieczeństwo. Jednocześnie dysponuje najwyższym poziomem sztuk walki z wrogiem, perfekcyjną celnością w strzelaniu, błyskawicznym łapaniu przeciwników w pułapki. Kiedy wydaje się, że jest już na straconej pozycji, że nie ma w zasadzie dla niego ratunku, i tak potrafi się podnieć, nawet jeśli brutalnie torturowany i szantażowany, i zaatakować znienacka.

Gentry jako wieczny tułacz po świecie, uciekający przed dawnym pracodawcą CIA, kartelami narkotykowymi, łowcami głów, szukającymi zemsty byłymi kolegami, i wieloma innymi, zawsze znajduje sposób, aby wywinąć się z opresji a wrogom pokrzyżować szyki i zadać dotkliwe rany. W trzeciej odsłonie serii dochodzi jeszcze kobiecy wątek w lekkiej romantycznej nucie. Czy życie Gray Mana w samotności wymuszone przez ciągłą podejrzliwość wreszcie się skończy? Wraz z kluczową postacią czytelnik obraca się w meksykańskim klimacie, kolumbijskich akcentach, amerykańskim zabarwieniu i holenderskim niuansie. Trzydziestosiedmioletni Court Gentry staje w obronie rodziny zamordowanego majora, z którym wiele przeżył w więziennych warunkach. Czy również teraz okaże się skuteczny, brutalny i wojowniczy? Nie można mu odmówić nieziemskiej odwagi, jednak czy mu jej wystarczy, aby nie tylko efektownie, ale również efektywnie ukończyć misję, przy tak ekstremalnych korupcyjnych siłach adwersarzy? Czy wciąż będzie stał po stronie dobrej mocy? A wszystko zaczyna się od pościgowych wydarzeń z amazońskiej dżungli. Tom można czytać bez znajomości poprzednich, lecz ze stratą kontekstu i wydźwięku scenariusza zdarzeń poprzednich rzutujących na trzeci („Gray Man” i „Gray Man. Na celowniku”).

4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 472 strony, premiera 08.02.2023 (2011), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.

poniedziałek, 27 października 2025

GRAY MAN. NA CELOWNIKU

GRAY MAN tom 2

MARK GREANEY

"Śmierć rozwiązuje wszystkie problemy… nie ma człowieka, nie ma problemu.” Józef Stalin

Drugi tom serii o płatnym zabójcy wywołał dobre mocne wrażenie, podobał mi się ciut bardziej niż poprzednik „Gray Man”. Fabuła wydawała się bardziej dopracowana, uwzględniała więcej szczegółów i zaskakujących obrotów spraw. W sudańskiej odsłonie serii Gray Mana uwikłano w sprzeczne interesy i interpretacje, służył jako narzędzie do zabijania w rękach pozornie dobrych i oficjalnie złych. Zastanawiałam się, dlaczego dał się podejść instytucji i ludziom, którzy już raz go zdradzili, ale generalnie, nie miał rozsądnej alternatywy do dyspozycji. Amerykańska Operacja Szafir Nocy stała w kontraście do celów realizowanych przez szefa rosyjskiej mafii. Podwójna rola Courta Gentriego w eliminacji dosłownej i w przenośni sudańskiego prezydenta, poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, za ludobójstwo na masową skalę, wystawia szarego człowieka na próbę fizyczną, psychiczną, poczucia sprawiedliwości i odpowiedzialności. 

Mark Greaney nie oszczędzał głównego bohatera, pakował w wyjątkowe kłopoty, stawiał przed ogromnymi dylematami. Po części, z powodu własnych słabości w postaci swoistego rozumienia sprawiedliwości i chęci pomocy słabym, Gentry sam przywoływał do siebie kłopotliwe i kryzysowe sytuacje. Powieść czytało się szybko, płynna narracja, mnóstwo incydentów i międzynarodowych spisków. Pogłębiała się tajemnica listu gończego wystawionego przez CIA za płatnym zabójcą. Fabuła nie ustrzegła się wad logicznych, przykładowo odbywania rozmów poza bezpieczną linią, moralizatorskiego tonu przełożonego, idealistycznego podporządkowania się rozkazowi, słownej nagany odbywanej w wykradzionym czasie i pod presją. Nie przypominam sobie, abym wcześniej miała do czynienia z tak długim opisem misji odgrywanej w krzyżowym ogniu i bezpośrednim niebezpieczeństwie. Ale podobało mi się, tym bardziej, że miało spektakularny charakter i krwawy przebieg. „Gray Man. Na celowniku” zapewniło przyjemną przygodę czytelniczą, wymykało się prawdopodobieństwu, ale to symptom wolnej wyobraźni pisarzy sensacji. Książka sprawdziła się w jesienny wieczór, przyciągnęła ciekawą intrygą, szybkim tempem akcji, krytycznym spojrzeniem na międzynarodowe organizacje działające w imię pokoju i stabilizacji nastrojów społecznych.

4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 490 stron, premiera 10.03.2022 (2010), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.

niedziela, 26 października 2025

ODLEGŁE BRZEGI

KRISTIN HANNAH

„Powab tego, co odległe i trudne, jest zwodniczy. Wielka możliwość kryje się tu, gdzie jesteś.” John Burroughs

Rzadko sięgam po literaturę obyczajową, nie mogę powiedzieć, że jej unikam, po prostu preferuję inne gatunki literackie, jednak z polecenia staram się i w niej zanurzać. Inspiratorem do zapoznania się z „Odległymi brzegami” stał się Dyskusyjny Klub Książki. Początkowo sceptycznie podchodziłam do powieści, ale w miarę wchodzenia w ciekawie rozpisaną fabułę i urzekający klimat rodzinny, stwierdzam, że zasługuje na uwagę. Kristin Hannah z wyczuciem podchodzi do tematyki zagubienia w życiu, chwili, kiedy to po pospiesznej rutynie codzienności przez dwie dekady, wraz z odejściem dzieci z domu, nagle dotyka człowieka poczucie straty i tak naprawdę nie wie, kim jest, dokąd zmierza, czy jest szczęśliwy. Na to nakładają się zaniedbania marzeń, kiedyś na wyciągnięcie ręki, teraz odległe. Kiedyś kochany partner, teraz osoba, do której wymarło uczucie a narodziło się przywiązanie. Kiedyś dom pełen pociech, teraz samotność we dwoje, często bez szczerego dialogu i punktów wspólnych.

I właśnie w tym szczególnym momencie odczuwania potwornej pustki autorka łapie Elizabeth Store. Córki poza domem, mąż zajęty pracą, dotychczasowe cele życia wyciszają się. Narasta wewnętrzny niepokój, niskie mniemanie o sobie, poczucie nieatrakcyjności, brak zrozumienia własnych emocji. Do głosu dochodzi żal za porzuconą pasją malarską, rozżalenie z powodu wygasłej inwencji twórczej, zaprzestanie uważnego słuchania siebie samej. Pojawia się usilne pragnienie szczęścia, niezależności i wolności. Rachunek pokazuje kobiecie, że wyeksploatowała się dla innych i teraz nie może się odnaleźć. Ale to nie tylko głos Elizabeth, również wsłuchujemy się w zwątpienia i rozterki jej męża. Jack prowadzi lokalny telewizyjny program sportowy, jednak praca nie daje mu satysfakcji. Wciąż marzy o karierze prezenterskiej, przyciągnięcia uwagi tłumów, zdobyciu fanów, tym bardziej, że sukces sportowy za młodu przerwała kontuzja. Tęskni za miłością wspólną z żoną, ale to na partnerkę zrzuca odpowiedzialność za wymarcie uczucia.

Autorka z wdziękiem i empatią, z przyjaznym wsparciem dla bohaterów, ukazuje stan człowieka będącego na rozdrożu, próbującego zawalczyć o siebie, uchwycić istotę własnych myśli, poddać się determinacji w odkrywaniu siebie na nowo. Wiele zrozumienia tego, co najbardziej istotne w życiu, znalezienia pasji, która niekoniecznie ma coś wspólnego z karierą i pieniędzmi. Ona z charakterystycznym kobiecym rysem, wpychania pod wodę własnego życia i utrzymywania się na powierzchni. On wątpiący we własne możliwości, z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości, pozostający w młodzieńczych pragnieniach. Odkrywają jak bardzo można czegoś potrzebować, nawet jeśli przez lata się tego nie docenia. Uczą się jak radzić sobie z własnym strachem, przejść dalej mimo tego, że błędne decyzje mszczą się na człowieku do końca życia, jak uświadomić sobie, że wolność wcale nie wygląda tak, jak sobie wyobrażali, że słowa mają wielką moc i trzeba się z nimi bardzo ostrożnie obchodzić, bo inaczej mogą dokonać ogromnych zniszczeń.

Pisarka dzieli powieść na pory roku, naturalnie podporządkowane kręgowi egzystencji, z jesienią wyczuwającą prąd życia, zimą przeznaczoną na poznawanie siebie, wiosną z powabem odległego, latem dającym szanse na spełnianie marzeń. Jednak lato to przestrzeń do wypełnienia przez odbiorcę. Po poznaniu doświadczeń kluczowych postaci, przeniesienia różnorodnych odczuć i refleksji do własnego życia, przełożenia w czyn tego, co nieustannie odkładane na później, a co daje prawdziwą wolność i szczęście. Wiele emocji, wulkanicznych wybuchów pragnień, zbliżenia z bohaterami, skłania do przypomnienia o własnych marzeniach, dostrzeżenia relacji z bliskimi, gromadzenia zaufania do samego siebie. Co do wątpliwości czytelniczych, z jednej strony wiem, że wiele kobiet znajdowało, znajduje i będzie się znajdować w sytuacji czterdziestopięcioletniej gospodyni domowej, z drugiej czy Elizabeth nie reaguje z przesadą i z pozycji egoisty? A może właśnie odwaga do przyznania prawa zdrowego egoizmu, zwłaszcza po latach pracy dla innych, jest czymś potwierdzającym cenność własnego życia i siłę charakteru? Przejaskrawione barwy fabuły i schematyczność męskich zachowań nie pozwalają w pełni uwierzyć w historię, jednakże nie bagatelizuję rozterek ani żony ani męża. Zakończenie nie tyle rozczarowuje, co obniża satysfakcję czytelniczą, widzę w wyobraźni inną finałową odsłonę.

4/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 406 stron, premiera 12.08.2020 (2002)
tłumaczenie Bożena Krzyżanowska
Książka wypożyczona z biblioteki w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.

sobota, 25 października 2025

GRAY MAN

GRAY MAN tom 1

MARK GREANEY

„Od czasów dekolonizacji Afryki surowce na tym kontynencie są świetnym łupem dla każdego, kto jest skłonny wdać się w tango z watażką.”

Jeśli poszukujecie sensacji w klasycznym wydaniu, z mocnym umocowaniem scenariusza zdarzeń, ciekawą wiodącą postacią, to jak najbardziej skuście się na „Gray Mana”. Jednak pamiętajcie, że powieść powstała w dwa tysiące dziewiątym roku, zatem jest nieco nieaktualna w zakresie narzędzi i środków komunikacji. Tym niemniej, wciąż potrafi wykreować superbohatera, teoretycznie stojącego po stronie dobra, chociaż zajmującego się zleceniami na zabójstwo w prywatnym sektorze. Trzydziestosześcioletni Gentry Courtland, idealista posiadający zmysł praktyczny, uważany jest za najbardziej doświadczonego i zdolnego zabójcę na ziemi. Cechuje się lojalnością, a kieruje się własnym kodeksem moralnym i poczuciem sprawiedliwości. Jak szary człowiek idealnie wtapia się w tłum, nie rzuca się w oczy, potrafi zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach. A nade wszystko perfekcyjnie wywiązuje się z powierzonych mu misji. 

Przed czterema laty CIA wyrzuciła go ze swoich szeregów, nie do końca wiadomo dlaczego, i wydała za nim list gończy. Zdekonspirowanie najlepszego agenta sekcji działań specjalnych, niemającego sobie równych, owiane jest sekretem. Teraz, za sprawą zabójstwa muzułmanina o radykalnych poglądach i jego towarzyszy dokonujących egzekucji na amerykańskich żołnierzach złapanych po rozbiciu helikoptera, wyrok śmierci na Gray Manie wydał brat ofiary, nigeryjski prezydent. Wykonanie powierzono francuskiemu konglomeratowi spedycyjnemu, szantażując go niepodpisaniem przez Nigerię wielomiliardowego kontraktu na gaz ziemny. LaurentGroup nie jawi się jako przejrzysta finansowo firma, sięga po różnorodne środki przymusu i wywierania wpływu. Po porwaniu rodziny sir Donalda Fitzroya, prowadzącego usługi Gentriego, płatny zabójca musi nie tylko rozpłynąć się w powietrzu, ale również odbić zakładników. Z każdą stroną przygoda czytelnicza nabiera cech coraz szybszego obrotowego tańca między łowcą a zwierzyną. Jakie szanse z niemal całym światem ma mężczyzna od mokrej roboty, nawet jeśli jest najniebezpieczniejszym człowiekiem na globie? Do jakich zniszczeń i śmierci dojdzie?

4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 408 stron, premiera 30.06.2021 (2009), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.

piątek, 24 października 2025

SŁODKICH SNÓW

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 10

"Bycie nowożeńcami – z niemowlęciem i trupem na podwórzu – to nie była bułka z masłem.”

Jak na razie, to ostatni tom serii, jaki mam do dyspozycji. Nie za bardzo żałuję finiszu przygody czytelniczej, ale jeśli pojawią się kolejne, z sentymentu do klimatu sięgnę. Najlepiej zgrywam się z dziesiątym tomem, ma moc trzymania w niepewności, chociaż do pewnego stopnia, i przesiąkam już stylem pisania Charlaine Harris. Część zagadki kryminalnej stosunkowo łatwo rozszyfrowuję, lecz druga część nie jest oczywista, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Intryga ciekawie zapleciona, w moim odczuciu, najlepiej z wszystkich tomów. Autorka decyduje się postawić na pierwszym planie nie miłość do mężczyzny a macierzyństwo, co działa na korzyść dla historii. Wprowadza do życia głównej bohaterki dużo znaczących zmian. Tradycyjnie, morderstwo wiąże bezpośrednio z otoczeniem Aurory Teagarden. Fabułę wzbogaca kilkoma akcentami o mrocznym charakterze i tragicznym wydźwięku. Wiele się dzieje, pojawiają się zwłoki, zaginięcia, dochodzi do aktów złodziejstwa, konieczny jest pobyt w szpitalu. Co prawda, wkradają się zbędne drobiazgowe opisy rzeczy i spraw, jednak to specyficzna cecha narracji pisarki, niektórzy czytelnicy to lubią.

Początek powieści mocno rozłożony w czasie, długo rozkręca się kryminalna dynamika, ustępuje miejsca obyczajowym motywom, dopiero z czasem nabiera impetu. Robin zostaje nominowany do literackiej nagrody w kategorii kryminału, dlatego na kilka dni opuszcza rodzinę i udaje się w podróż. Jako pomoc dla chorej Aurory i jej córeczki zatrudnia dwudziestotrzylatkę. Pewnej nocy w niewyjaśnionych okolicznościach znika opiekunka, zaś w ogrodzie odnajdują się zwłoki kobiety. Rozpoczyna się śledztwo wyjaśniające, co stało się z ofiarą i nianią. „Słodkich snów” trzyma w lekkim napięciu od strony dochodzenia, ubarwia fabułę obyczajowymi emocjami, zaprasza na chwilę relaksu bez większych zobowiązań. Serię zapamiętam bardziej ze względu na długość niż jakość spotkania z nią. Zerknij na wrażenia czytelnicze po zapoznaniu się z poprzednimi tomami ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, „Świadek ostatniej sceny”, "Zabita na śmierć", "Małe kłamczuchy"), przedstawionymi na Bookendorfinie.

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 342 strony, premiera 29.05.2018 (2017), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

czwartek, 23 października 2025

ZABITA NA ŚMIERĆ

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 8

„Nie zwróciłam właściwie najmniejszej uwagi na ostatnią rozmowę, którą przeprowadziłam ze swoją przyrodnią bratową...”

Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie bratowa kluczowej postaci serii, kobieta nie przejmuje się za mocno. Jednak kiedy pojawiają się zmasakrowane zwłoki przystępuje do prywatnego śledztwa. W ósmym tomie autorka stawia nie tylko na tradycyjną mieszankę tajemnic i sekretów, ale również na szczelniejsze niż zazwyczaj zmiksowanie kryminału i romansu. Fabuła wzbogacona mrocznymi incydentami, zgrabnie dozowanymi w miarę rozwoju akcji. Brakuje mocniejszych uzasadnień postaw bohaterów. Charlaine Harris traktuje ich powierzchownie, zatem trudno postawić się w ich sytuacji. Narracja płynna, nie zawsze bez zgrzytów, czasem zdarzają się rwania, kiedy indziej wielkie przywiązanie do mniej istotnego szczegółu, po chwili pominięcie znaczącego. Seria zaczyna już nużyć, nie czuję powiązania z Aurorą Teagarden, a zagadki detektywistyczne nie stanowią wyzwania w snuciu przypuszczeń i interpretacji. Przede mną jeszcze jeden tom, liczę, że rozkręci się na plus. Jednakże przygody bibliotekarki sprawdzają się w odciąganiu myśli od negatywnych emocji, powolnym wychodzeniu po stracie bliskiej osoby, a na to właśnie liczyłam zabierając się za nie. Zerknij na wrażenia czytelnicze przedstawione na Bookendorfinie po zapoznaniu się z poprzednimi tomami ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, „Świadek ostatniej sceny”, „Małe kłamczuchy”).

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 286 stron, premiera 20.10.2015 (2002), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

środa, 22 października 2025

OKO ZA OKO

JEFFREY ARCHER

WILLIAM WARWICK tom 7

„Jeden głos to więcej niż tyle, ile trzeba.” Winston Churchill

Poznane tomy serii („Nic bez ryzyka”, „Ukryte na widoku”, „Przymknięte oko sprawiedliwości”, „Brama zdrajców”, "Oko za oko") utwierdzają w przekonaniu, że są przygodami kryminalnymi z dużą dawką sensacji, nie wprowadzają w wielki zachwyt, jednak sprawiają, że przyjemnie spędzam czas. Perfekcyjnie skonstruowana fabuła od strony logicznej, interesujące prowadzenie bohaterów, uwzględnianie kontynuacji elementów z poprzednich odsłon serii. Narracja czysta, przyjazna i przekonująca, bazuje na solidnych podstawach stylistycznych. Chociaż każdą odsłonę można czytać niezależnie, to i tak lepiej po kolei zapoznawać się z nimi, wówczas podtrzymany zostaje klimat osobistych relacji, zawodowych osiągnięć, walki między dobrą a złą osobowością. Właśnie element zderzenia pozytywnej postaci z negatywnie odbieraną jest solidnym wyzwalaczem magazynowania akcji i rozwijania intrygi. Wątek między śledczym Williamem Warwickiem ze Scotland Yardu i zaciekłym wrogiem Milesem Faulknerem wpada nieco w schematyczność motywów i zachowań, lecz za każdym razem uwzględnia inną kolorystykę scenerii. Motywy pozostają bez zmian, zaś sposób zwalczania kalkulowanej na zimno zemsty przedstawia różnorodne obrazy, dosłownie i w przenośni.

Jeffrey Archer proponuje nie tylko wciągającą przygodę kryminalną, zbliżenie ze światem sztuki, ciekawe odniesienia do historii angielskiej i amerykańskiej, ale również punkty zaczepienia ze współczesnych czasów, miejsc, osób, urzędów i polityki. Dzięki temu powieść zyskuje dodatkowy efekt świeżości i solidne podstawy do nieustannej rozgrywki między dwoma przeciwnymi siłami. Sporo uników i podchodów, ucieczek na ostatnią chwilę z pułapek, wyprzedzania zamierzeń nieprzyjaciela. Co osobliwe, oczywiście w większości kibicujemy starszemu nadinspektorowi, jednak w pewnym stopniu, nie tyle obdarzamy sympatią, co doceniamy determinację i zmysł knucia intrygi adwersarza. Osobista wendeta nakłada się z wysłaniem brytyjskiej delegacji do Arabii Saudyjskiej w ramach negocjowania wartego wiele miliardów kontraktu zbrojeniowego. Do czego zdolny jest rząd, aby podpisać korzystną umowę? Czy życie znaczącej, ale jednak tylko jednostki, ma wartość w świetle możliwych finansowo korzyści dla państwa? Bardzo podoba mi się wplecenie w intrygę czystopisu Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych, brakujących klauzul i portretu wielce czcigodnego Davida Hartleya Młodszego. Pionki zostają rozstawione na szachownicy, strategie posunięć realizowane są na bieżąco, powstaje pytanie, czy do gry musi wejść królowa? Zerknij również na inne książki napisane przez Jeffreya Archera. "Ścieżki chwały" thriller w zimowym wydaniu, "I tak wygrasz" dreszczowiec z pazurem fantastyki, "Czas pokaże" intrygujący początek kronik rodu Clifftonów i "Za grzechy ojca" dynamiczną kontynuację.

4/6 – warto przeczytać
kryminał, 360 stron, premiera 19.09.2025 (2024), tłumaczenie Maja Justyna
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

poniedziałek, 20 października 2025

MAŁE KŁAMCZUCHY

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 9

„Oto, co wiemy. Pięć dni temu zaginęło pięcioro młodych ludzi...”

A w przypuszczalnym miejscu porwania znaleziono ciało młodej dziewczyny. To nie wszystko. W dziewiątej odsłonie serii wiele się dzieje, ale śledztwo wykazuje, że wszystkiemu w badanej sprawie brakuje sensu. Trudno podchwycić właściwy kierunek interpretacji. Co chwilę, coś nowego ukazuje się na powierzchni, a prawda każdego zdaje się różnić od pozostałych. W moim odczuciu, jak na razie, najlepszy tom serii, co nie znaczy, że nie dostrzegam wad. 

Pojawia się kilka drażniących nielogiczności, zaburzone emocje, w które trudno uwierzyć, zaś myśli o stroju często wychodzącą na pierwszy plan zamiast ustąpić miejsca trwodze o życie bliskiej osoby. Nie do końca rozumiem zachowania jednej pary rodziców, w imię własnych interesów narażają życie innych. Jednak z perspektywy całości potwierdzają się mroczne odcienie obecne w ludzkiej naturze. Trzydziestosześcioletnia Aurora Teagarden miota się w prywatnym dochodzeniu i życiu osobistym. Fabuła wypełniona incydentami, tempo akcji umiarkowane, zachowania bohaterów oderwane od rzeczywistości. „Małe kłamczuchy” nie są mocną propozycją czytelniczą, jednakże mogą pomóc w swobodnym i wygodnym zwalczeniu jesiennej chandry. Zerknij na wrażenia czytelnicze po zapoznaniu się z poprzednimi tomami ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, „Świadek ostatniej sceny”).

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 342 strony, premiera 26.04.2017 (2016), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

niedziela, 19 października 2025

WIOSNA HELIKONII

BRIAN W. ALDISS

TRYLOGIA HELIKONII tom 1

„Skoro wiedza to władza, czym w takim razie jest religia?”

Po książkę najlepiej sięgnąć, kiedy dysponujemy większą porcją czasu, nic nas nie pospiesza, mamy ochotę zanurzyć się w świecie fantazji imponującej rozmachem i dbałością o szczegóły. Nie tylko pasjonująca przygoda, intrygująco oplatająca życie bohaterów, również zbliżenie do esencji życia z perspektywy jednostki, grupy, cywilizacji, planety, i co szalenie imponujące, kosmosu. 

Scenariusz zdarzeń przekonująco i barwnie rozciąga się, czym zachwycamy się także w innych zgrabnie skonstruowanych powieściach, ale w "Wiośnie Helikonii" otrzymujemy znacznie więcej niż początkowo oczekujemy. Fantastyczna celebracja życia, wzlotów i upadków, przyciągający krąg egzystencji, powstania, rozwoju i umierania, ziemska wędrówka, niczym po nieboskłonie, jako obserwowani i obserwatorzy. Zaskakuje rozmach materiału do filozoficznych refleksji, stopień zagłębiania się w światy, koloryt opisywanej rzeczywistości. Wszystko wypełnia szeroka gama emocji i odczuć. Niezwykłe istoty, mroczne podziemia, zapomniane wierzenia, podsuwające elementy historii legendy. Mocne podstawy, by poczuć niezwykły klimat Helikonii.

Stajemy się uczestnikami licznych przygód i obserwatorami ludzkiej natury. Zastanawiamy się, czy odmienność świata determinuje człowieczy byt i sposób myślenia? Dlaczego w pogoni za czymś nowym zapominamy o dawnych zasługach i odkryciach? Jak to się dzieje, że dochodzenie prawdy o sobie to wynalazek nieustannie odkrywany i odstawiany na dziejową półkę? Czemu fascynujemy się dowolną starożytnością, z ujęcia wieków, tysiącleci, a nawet wielu milionów lat? Człowiek żyje, planeta żyje, kosmos żyje, czego możemy jeszcze spodziewać się, dokąd poprowadzą nas kamienne słupy przodków, a być może i obcych populacji? Jak stąpać po ruinach niegdyś w kolebce cywilizacji startej z powierzchni ziemi przez klimat, szaleństwo i wieki? Czy najpierw los kształtuje nasz charakter, potem charakter kształtuje nasz los?  

Akcja wypełniona incydentami, jednak nie w nadmiarze, pozostawia przestrzeń do bliższego poznawania, wytycza szlaki rozumienia, poddaje pod rozwagę ścieżki interpretacji. Ciekawi jesteśmy kultury i zwyczajów gatunku obosiecznych ostrzy, rogatych wierzchowców o sztywnej rudej sierści, czarodziejskich potworów przybywających z ciemności, tajemnych mocy rozmów ze zmarłymi, zakonników osiadłych nad głowami mieszkańców Ziemi. Entuzjastycznie wciągamy się, budzi się satysfakcja czytelnicza. Powieść zauracza miłośników fantastyki, ale i harmonizuje z wyobraźnią osób rzadko sięgających po ten gatunek literacki. Niesie wiele wartości i spostrzeżeń o nas samych, jako pojedynczych istotach i cząstkach wszechświata. Inne propozycje czytelnicze Briana Aldissa omówione na Bookendorfinie to "Non stop" i "Cieplarnia", zerknij na wrażenia.

5.5/6 – koniecznie przeczytaj
fantastyka, 636 stron, premiera 09.04.2025 (1982), tłumaczenie Marek Marszał
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

sobota, 18 października 2025

ŚWIADEK OSTATNIEJ SCENY

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 7

„Gdy zatrzymałam się na początku podjazdu, żeby wyjąć ze skrzynki listy i gazety, nie sądziłam, że pięć minut później będę siedzieć przy stole w kuchni, czytając artykuł o sobie.”

Lawrenceton, małe miasteczko w sąsiedztwie Atlanty, wypada z rytmu zwykłej codzienności za sprawą pojawienia się głośnej ekipy filmowej. Piętnastotysięczna populacja aktywnie uczestniczy w nagrywaniu scen, biznesowych relacjach, i jak to zwykle bywa, rozsiewaniu plotek. Wielkie zamieszanie zdaje się nikomu nie przeszkadzać, z wyjątkiem Aurory Teagarden, która po śmierci męża prowadzi ciche życie w zamkniętej przestrzeni dużego domu. Jednak to właśnie na podstawie jej wcześniejszych przeżyć powstała książka, a teraz produkcja wkracza na wielki ekran. 

Za sprawą odświeżenia dawnej znajomości z Robinem Crusoe, autorem „ Dziwacznej śmierci”, główna bohaterka nabiera chęci do ponownego włączenia się w życie. Atmosferę podkręca śmierć na planie i tajemnice kryjące się za nią. Prywatne śledztwo Aurory zaczyna bezpośrednio wpływać na jej bezpieczeństwo. Jak to Charlaine Harris ma w zwyczaju, im bliżej finałowej odsłony, tym więcej elementów sensacji. Przyznam, że trzydziestosześcioletnia bibliotekarka powoli robi się nudną postacią, powiela własne błędy, nie uczy się na nich, egoistycznie spogląda na świat. Nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, ale mniej już mam do niej sympatii niż w poprzednich tomach ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”). Nie oczekuję wiele po serii, ma odciągnąć moje myśli od śmierci bliskiej osoby, a jednocześnie nie obciążać głowy trudną tematyką, i w tym zakresie sprawdza się.

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 286 stron, premiera 20.10.2015 (2002), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

czwartek, 16 października 2025

ŁATWO PRZYSZŁO, ŁATWO POSZŁO

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 6

„W dniu, w którym wszystko zaczęło się walić, na moim podwórku zwariował dostawca drewna.”

Sporo sensacji w szóstym tomie, niekoniecznie mocnej i efektownej, ale sprawiającej wrażenie, że wiele się dzieje. Wkrada się lekki chaos w fabułę, lecz aprobująco przyjmowany przez czytelnika. Charlaine Harris stawia przede wszystkim na pogoń za rozwiązywaniem zagadek i odkrywaniem tajemnic. Wszystko w kryminalnych nutach, na wejściu z mocnym uderzeniem morderstwa dokonanego na młodej matce. Poprzez wprowadzenie dodatkowego elementu, afery narkotykowej, powieść w pewnym stopniu zyskuje ubarwienie. Kluczowa postać serii, bibliotekarka Auroa Teagarden, mierzy się nie tylko z obawami wobec relacji z mężem i mnożącymi się sekretami innych, ale również z opieką nad cudzym niemowlęciem. Najbardziej złożona intryga z dotychczas poznanych przeze mnie tomów ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”), niestety, do dość szybkiego rozszyfrowania. „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, po części w zgodzie z tytułem, zgrabnie i żwawo poznaje się, ale momentalnie zapomina. Lektura na wypełnienie wieczoru w klimacie mieszanki kryminału i romansu, bez większych oczekiwań, lecz w sympatycznej atmosferze.

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 302 strony, premiera 01.01.2015 (1999), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

środa, 15 października 2025

Z JASNEGO NIEBA

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 5

„Mój ubrany w różowe bikini ochroniarz kosił właśnie ogród, kiedy z nieba spadł człowiek.”

Piąta odsłona serii lawirującej między lekkim kryminałem a prostą obyczajówką całkowicie wymyka się prawdopodobieństwu zdarzeń. Już opis pierwszej sceny kryminalnej przypomina czytelnikowi, że seria nie jest braną na poważnie przygodą detektywistyczną. Ciało spadające z nieba, akurat w ogródku głównej bohaterki, pociąga za sobą ciąg mrocznych tajemnic i przerażających sekretów. Wyrzucony z samolotu detektyw Jack Burns z Departamentu Policji w Lawrenceton nigdy nie darzył sympatią Aurory Teagarden, ale nie ona przyczyniła się do jego śmierci. Jak zatem interpretować osobliwe zdarzenie? Traktować jako przypadek, komu przypisać makabryczną inscenizację? Co więcej, w życiu Roe pojawiają się zadziwiające incydenty i dziwaczne zdarzenia. Odbiorca historii szybko i lekko mknie po stronach książki. Nie jest to lektura, z której coś się wynosi, ale z humorem umila część wieczoru. A mnie daje odetchnienie od ciężkich publikacji i poważnej czytelniczej tematyki. Zerknij na wrażenia z poprzednich tomów ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów").

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 264 strony, premiera 30.08.2014 (1996), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

poniedziałek, 6 października 2025

DOM JULIUSÓW

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 4

„Zniknęli tak nagle, że niektórzy mieszkańcy Lawrenceton dzwonili..., żeby powiedzieć, że Juliusów porwali kosmici.”

Czwarta odsłona serii o Aurorze Teagarden wywarła ciut lepsze wrażenie niż poprzednia ("Trzy sypialnie, jeden trup"). Zaczynam oswajać się ze stylem pisania Chalaine Harris, wczuwać w klimat bazujący na zagadce kryminalnej i romantycznym wątku, dostrajać do specyficznego poczucia humoru byłej bibliotekarki i entuzjastki rozszyfrowywania zabójstw, a nawet zaprzyjaźniać z kluczową postacią. Powieść czyta się szybko, niezbyt dynamiczne tempo rozkręcania się akcji, lecz na tyle sprawne, że podtrzymuje ciekawość, co będzie dalej działo się. Im bliżej finałowej odsłony, tym więcej sensacji wkrada się w fabułę. 

Struktura scenariusza zdarzeń nie cechuje się złożonością, portrety psychologiczne postaci nie należą do dokładnych, ale w zadziwiający sposób wszystko składa się na przyjemną i barwną przygodę czytelniczą. Trudna zagadka zniknięcia rodziny sprzed sześciu lat i intensyfikujące się podejrzenie sekretnego życia męża Aurory prześcigają się w przeczuciach, niedopowiedzeniach i niewiadomych. Domyślam się, gdzie leży klucz do rozwiązania tajemnic, jednak Harris zręcznie wplata zaskakujący obrót spraw z perspektywy źródła kłopotów. Co stało się z emerytowanym sierżantem wojska, chorą na raka żoną i nastoletnią córką? Dlaczego nie udaje się zlokalizować zaginionych? Czy naprawdę postać Martina wydaje się tak różnorodna, czułość i delikatność zderza się z obrazem człowieka o przerażających możliwościach? O co chodzi z niezwykłą parą sąsiadów Aurory i Martina. Jak ich rozgryźć, a może nie warto koncentrować na nich uwagi?

3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 286 stron, premiera 02.04.2014 (1995), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

niedziela, 5 października 2025

OKRĘT

LOTHAR-GÜNTHER BUCHHEIM

„Na jakiej dokładnie głębokości okręt pęka - to doświadczenie załoga może zdobyć tylko raz.”

Jestem pod wielkim wrażeniem przygody czytelniczej, niesamowicie przekonująca, oddziałująca na wyobraźnię, dostarczająca mnóstwo emocji. Wraz z pięćdziesięcioosobową załogą uczestniczę w działaniach drugiej wojny światowej, przemierzam atlantyckie wody w poszukiwaniu wroga, nurkuję w głębinach szukając ratunku przed bombami, walczę z nieprzyjacielem, odosobnieniem, zamknięciem, świadomością znikomej szansy pomocy w razie niebezpieczeństwa i bezpośredniej bliskości śmierci. Lothar-Günter Buchheim prowadzi narrację wyjątkowo plastycznie, z dbałością o najmniejszy detal. Publikacja obszerna, z ujęcia ilości stron i wysokiej jakości merytorycznego przedstawienia przeżyć ludzkich podczas służby w łodzi podwodnej. Posługiwanie się żargonem morskim i okrętowym czyni powieść namacalną w postrzeganiu, sugestywną w odbiorze i prawdziwą w wydźwięku. Łatwo przyswajam nieznane branżowe terminy, pomaga słownik zamieszczony na końcu książki. Dostrzegam przełożenie doświadczenia zdobytego przez autora na okrętach podwodnych na to, co dzieje się w książce.

Akcja powieści obejmuje jesienną i zimową porę tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku. Załoga okrętu VII C, fundamentu niemieckiej floty podwodnej w bitwie o Atlantyk, spędza ostatnią noc na lądzie, aby później aktywnie uczestniczyć w teatrze działań wojennych. Sam opis kilku godzin przed wypłynięciem w misję daje obraz stopnia charakterystyki detali miejsca i osób. Niezwykłe jak młodzi są reprezentanci marynarki, a niewiele starsi podoficerowie i oficerowie. Zdobywają wiedzę i umiejętności w rejsach, próbnych i prawdziwych alarmach. Wyczekiwanie, zmęczenie i morale wymagające nieustannego wsparcia dowódcy. Buchheim ze szczegółami przedstawia personel, okręt i wyposażenie w broń. Imponuje dokładny opis warunków i pracy okrętu, przydziału obowiązków, wyglądu morza, nieba i wybrzeża. Odbieram różnorodne nastroje załogi, relacje pomiędzy członkami, podejście do mrocznego oblicza wojny, chorych ambicji Führera, bacznie obserwujących politycznych agentów i zalewających marynarzy kampanii propagandowych. Perfekcyjnie prowadzone dialogi cechuje wysoki stopień autentyczności i wiarygodności. Wiele czarnego i frywolnego humoru wśród załogi, będącego antidotum na powtarzalność czynności, ekstremalne warunki, wszechogarniający strach przed sztormem, zasadnością odgórnych rozkazów, wrogimi okrętami i samolotami. "Okręt" to lektura dla wszystkich, ale szczególnie miłośnicy literatury wojennej i psychologicznej, w tym badacze zachowania człowieka w ekstremalnych warunkach, doceniają jej walory i wartość.

5/6 – koniecznie przeczytaj
literatura wojskowa, klasyka, 658 stron, premiera 26.08.2025 (1973), tłumaczenie Adam Kaska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

sobota, 4 października 2025

TRZY SYPIALNIE, JEDEN TRUP

CHARLAINE HARRIS

AURORA TEAGARDEN tom 3

„Moja kariera w branży obrotu nieruchomościami była krótka i nieoficjalna, ale nie można jej nazwać spokojną.”

Podczas ostatniej wizyty w bibliotece zwróciłam uwagę na serię z udziałem Aurory Teagarden w roli głównej. Potrzebowałam czegoś lekkiego w odbiorze, do trzystu stron, aby po wielkiej porcji naukowej literatury, móc szybko odstresować się w ulubionych kryminalnych klimatach. Nie było dwóch pierwszych tomów, zatem przygodę czytelniczą z byłą dziennikarką interesującą się zbrodniami zaczynam od trzeciej odsłony. I już widzę, że Charlaine Harris prowadzi powieść w barwnym stylu, bez wielkiego zachwytu ze strony czytelnika, lecz w przyjemnym stylu. „Trzy sypialnie, jeden trup” wzbogacają sympatyczne romantyczne akcenty. Podoba mi się humor wybrzmiewający z dialogów pomiędzy kluczową bohaterką a jej miłosnym partnerem. Tajemnice krążą nie tylko wokół detektywistycznych zainteresowań Aurory, ale również wokół osobistego życia Bartella.

Po odziedziczeniu w spadku domu po koleżance Aurora wycofuje się z pracy w bibliotece i poszukuje nowego lokum. Podejmuje próbę zaangażowania się w firmę obrotu nieruchomościami prowadzoną przez matkę, ale bez przekonania i zbytniego zaangażowania. W skróceniu dystansu do obiekcji wobec nowego zawodu nie pomaga zatrważające znalezisko w jednej z rezydencji wystawionych na sprzedaż. Co więcej, w domach poszukujących nowych lokatorów w niewyjaśnionych okolicznościach giną cenne przedmioty. Odnalezione zwłoki kobiety należą do osoby, o której lubi się plotkować w miasteczku Lawrenceton, leżącym w sąsiedztwie Atlanty, liczącym piętnaście tysięcy mieszkańców. Nawet w tak małej społeczności panuje konkurencja w pośrednictwie handlu nieruchomościami. Zagadka kryminalna nie należy do trudnych, ale pojawiają się ciekawe pytania związane z makabrycznymi zbrodniami i zaaranżowanymi kradzieżami. W połowie powieści utwierdzam się w tożsamości złodzieja i mordercy.

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 300 stron, premiera 17.07.2013 (1994), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.

środa, 1 października 2025

ZDEPTANE KWIATY 3

RENEE LINN

ZDEPTANE KWIATY tom 3

"Ich pochodzenie było znamieniem, które w najmniej oczekiwanym momencie dawało o sobie znać."

Zerknij do wcześniejszych fragmentów wrażeń odnotowanych przy pierwszym i drugim tomie. ...Renne Linn prowadzi przygody czytelnicze na styku pamiętnika, wspomnień i powieści. Do faktycznych postaci, miejsc i wydarzeń dodaje fikcję. Styl narracji przyjazny, przyjemny dla ucha i wyobraźni, czasami lekko rwany. Przydałaby się dokładniejsza korekta ze względu na pojawiające się literówki, niedopasowanie rodzajów i przekręcenia imion. Prowadzenie rodzinnych tajemnic ścieżką niedopowiedzeń i przypuszczeń podsyca ciekawość. Nieco razi słabe upieranie się przy zdobywaniu informacji przez jedną z głównych bohaterek, zbyt łagodnie traktuje obawy innych, ale w pewnym stopniu ma to uzasadnienie w charakterze Eriki, po części rodzicielskiej relacji z siostrą Basią i złożoności gałęzi rodzinnej powiązanej z bratem Henrykiem. 

Niekoniecznie podchodzi mi rozwlekłość opisów, nie chcę tak szczegółowo angażować się w codzienność postaci, tym bardziej, że brakuje intensywności emocji. Mam wrażenie, że właśnie ze względu na rozdrobnienie emocje giną w opisach i wytracają blask. Jeśli ktoś lubi przygody czytelnicze pisane z rozmachem i uwzględnianiem mnóstwa detali, będzie zadowolony, zwłaszcza jak zżyje się z bohaterami i ciężko będzie na myśl, że trzeba się rozstać. W czasie lektury warto wypisywać, wręcz uzupełniać na bieżąco, drzewo genealogiczne rodziny, sporo powiązań, rozgałęzień i liści życia. Imponuje mi głębokość poznawania korzeni rodziny przez Renee Linn, determinacja zdobywania informacji i konsekwencja w honorowym oczyszczeniu duszy, jak to ujmuje autorka. Nie mam nic przeciwko subiektywnemu podejściu do historii, dlatego, że po pierwsze to nie podręcznik, a po drugie, i tak każdy podchodzi do dziejów narodu i rodu według własnych wspomnień, relacji bliskich, naukowych tekstów. Dziękuję Renee Linn za dedykację w pierwszej odsłonie rodzinnej historii, dodatkowy osobisty element mile widziany.

3/6 – w wolnym czasie
literatura obyczajowa, pamiętnik rodziny, 692 strony, premiera 28.11.2023 
Książka wypożyczona z biblioteki w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.

ZDEPTANE KWIATY 2

RENEE LINN

ZDEPTANE KWIATY tom 2

"Nie poddawała się jednak, lecz z jeszcze większą zawziętością podnosiła sobie poprzeczkę. Stawała się coraz bardziej odporna na wyzwiska i śmiechy."

Zachęcam, sięgnij do wcześniejszego fragmentu wrażeń odnotowanych przy pierwszym tomie. ...Rodzą się refleksje. Czy można porównywać wartość szkód i liczbę ofiar, zestawiać wykluczenie z zabieraniem życia w obozach koncentracyjnych? Ze względu na szacunek do poprzednich pokoleń, doświadczonych nieszczęść ze strony zachodnich sąsiadów, jak najbardziej powinniśmy pielęgnować pamięć o okrutnych wydarzeniach, ale czy powinniśmy również wybaczyć? Czy traumatyczne przeżycia postaci mogą w ogóle podlegać stopniowaniu, obiektywnej ocenie, finansowej waloryzacji? A może subiektywne odczucia jednostki i rodzin tak naprawdę wykluczają uzyskanie historycznego spokoju i zrównoważenia emocjonalnego?

Dyskryminacja narodowościowa nie dotyczyła tylko niemieckich korzeni w Polsce, o czym zaświadczają "Zdeptane kwiaty", ale również polskich w Niemczech, w tym także w okresie powojennym. Jak spojrzeć na to od strony ludzkiej, sumienia i człowieczeństwa? Czy dzieci mają być szykanowane za czyny rodziców, dziadków i pradziadków? A przecież warto uwzględnić, że nie wszyscy wpadali w rytm nienawiści, dyskryminacji i represji? Jak pokazały fakty, część to ludzie dobrej woli i życzliwości, skłonni do pomocy, okazania troski, odżegnujący się od zła. Oczywiście, można postawić pytanie, na ile w teorii, a na ile w praktyce? I czy otrzymali za ryzykowanie życia dla innych zwykłe słowo dziękuję. Złożony materiał do etycznych i moralnych przemyśleń, zahaczający o filozofię i religię... więcej w kolejnym poście Bookendorfiny, tom 3.

3/6 – w wolnym czasie
literatura obyczajowa, pamiętnik rodziny, 604 strony, premiera 14.12.2022
Książka wypożyczona z biblioteki w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.