piątek, 31 maja 2019

TO, CO ZOSTAJE Tim Weaver

DAVID RAKER tom 6

"Wszystko, co kochasz, zostanie ci odebrane."

Kolejne spotkanie z twórczością Tima Weavera i ponownie bardzo trafny strzał w wyborze przygody czytelniczej. Zarówno "Bardzo złe miejsce", jak i "To, co zostaje" zrobiły na mnie rewelacyjne wrażenie. Sprawdziła się mieszanka thrillera i kryminału, odpowiednio wyważona, trzymająca w napięciu i niepewności, dostarczająca intrygujących składników do snucia przypuszczeń i domysłów. Od pierwszych stron wciągamy się w mroczny scenariusz zdarzeń, charakteryzujący się zaskakującymi elementami, rozbudowaną zagadką detektywistyczną i barwnymi nutami obyczajowymi. Do prawdy dochodzi się stopniowo, czasem pomaga łut szczęścia, ale głównie poprzez mozolne odszyfrowywanie wskazówek, penetrowanie różnych tropów, zaglądanie w ślepe zaułki. Nie zabrakło elementów sensacji, miejscami delikatnie naciąganych, lecz zgrabnie tworzących frapujący klimat. Narracja przyjemna i przyjazna, kształtne opisy, realne dialogi, zmienne formy prezentacji, dbałość o szczegóły. Jest energicznie i dynamicznie, zajmująco i sugestywnie, prawdopodobnie, ale z uwzględnieniem potrzeb wyobraźni.

Spotykamy ciekawie sportretowane postaci, jedną jest oczywiście kluczowy bohater serii, David Raker, wcześniej zajmujący się dziennikarstwem, teraz zarabiający na życie odnajdywaniem zaginionych osób, zaś drugą Colm Healy, kiedyś najlepszy śledczy londyńskiej policji, obecnie bezdomny alkoholik, z ciężkim bagażem doświadczeń. Mężczyźni jednoczą siły w rozwiązaniu zagadki wyjątkowo brutalnego morderstwa matki i jej ośmioletnich córek. Kilka lat temu sprawa utknęła w martwym punkcie i zniszczyła kilka karier policyjnych. Healy nigdy się nie poddał i walczył o dotarcie do tożsamości zabójcy, jednak nieustępliwym dociekaniem i kasandryczną obsesją doprowadził pośrednio do tragedii we własnej rodzinie i rozpadu małżeństwa. Pozostała mu jedynie szorstka przyjaźń z Rakerem. Wchodzą w niebezpieczny labirynt tajemnic, lustrzane odbicia przeszłości, szczelnie zbite kłębowisko kłamstw i trudny do przebicia gąszcz pozorów. Brak motywu, brak śladów DNA, niewiarygodni świadkowie, jedenaście tysięcy podejrzanych.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 558 stron, premiera 20.03.2019 (2015), tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

czwartek, 30 maja 2019

KWIATY DLA ALGERNONA Daniel Keyes

"Boję się. Nie życia, nie śmierci, nie pustki, lecz zniknięcia, jakbym nigdy nie istniał."

Rewelacyjna książka, jakże nośna refleksyjnie opowieść, w poruszający sposób angażująca czytelnika. Rzadko zdarza się tak głęboko wnikać w umysł i osobowość kluczowej postaci, przeżywać z nią wszelkie upadki i sukcesy, w przyspieszonym tempie przechodzić z jednego ekstremum do drugiego. Rodzi się mnóstwo pytań i wątpliwości, nie na wszystkie znajdujemy pełną odpowiedź, gdyż ich brzmienie tak naprawdę zależy od nas samych, odbiorców powieści. Poddajemy wnikliwej interpretacji nurt scenariusza zdarzeń, odwołujemy się do własnych doświadczeń, zespalamy z bohaterem w jednym z etapów rozwoju lub regresu.

Przyznam, że ciarki przechodziły mi po plecach, kiedy przyglądałam się przybliżanej historii, nie tylko z punktu widzenia Charliego, upośledzonego umysłowo trzydziestolatka, czy Charliego, wyjątkowego geniusza, ale także z ujęcia silnych emocji jego rodziców, oraz etycznych aspektów badań naukowych. Pęd człowieka ku zrozumieniu funkcjonowania mózgu, tak aby pomóc chorym, wpasować ich w ujednoliconą przeciętnością społeczność, a jednocześnie sztuczność przyjętych norm i wzorców potocznej normalności. Szufladkowanie ludzi, narzucanie widełek, rodzenie się dyskomfortu, kiedy ktoś jest poza skalą. Jeśli nie dotrzymujesz kroku, narażasz się na szykany i ostracyzm, jeśli znacząco wyprzedzasz, wprawiasz innych w konsternację i poczucie mniejszej wartości. Mistrzowsko oddana istota bycia człowiekiem, tego, co nas definiuje w oczach innych i nas samych, różnica między byciem mądrym a inteligentnym, wachlarz emocji kontra skala IQ. Aspekty samotności i alienacji, irytacji i gniewu, zrozumienia i akceptacji, przyjaźni i miłości.

Książka zaliczana do science fiction, ale SF sprzed sześćdziesięciu lat, dziś wpasowuje się w gatunek thrillera psychologicznego. Jest przejmująco i niepokojąco, dotykamy sfer, które wciąż budzą w człowieku ciekawość i rozniecają obawy. Narracja w formie dziennika doskonale się sprawdza, bezpośrednia relacja intensywnie oddziałuje na wyobraźnię, uruchamia pokłady empatii i utożsamiania się. Jestem pod wrażeniem konsekwencji w odmalowywaniu każdego wydźwięku ryzykownego eksperymentu naukowego, spojrzenia oczami i duszą obiektu doświadczalnego, a w tle szeroka perspektywa humanistyczna. Zabieg chirurgiczny poprawiający zdolności umysłowe Charliego Gordona, poprzedzony obserwacjami zachowań zmodyfikowanej intelektualnie myszy Algernona, przywołujący kwestie mądrości i porządku natury. Z jednej strony determinacja, pycha i ignorancja człowieka, z drugiej pragnienie zdobywania wiedzy, niesienia pomocy i doskonalenia gatunku, a w tym wszystkim koszty jednostki i zyski ogółu. Inna książka z serii "Wehikuł czasu" przybliżona na blogu to "Koniec dzieciństwa" Arthura C. Clarke, warto i do niej zajrzeć.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
fantastyka, 298 stron, premiera 23.04.2019 (1959), tłumaczenie Krzysztof Sokołowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

środa, 29 maja 2019

KONIEC DZIECIŃSTWA Arthur C. Clarke

"Człowiek nie jest już sam."

Cudowne powroty do klasyki gatunku, przywołujące miłe wspomnienia i nadające nowe ujęcia dziełom. Wizjonerskie idee, na spełnienie jednych wystarczy cierpliwie poczekać, natomiast inne zaskakują pospiesznym urzeczywistnieniem. Ukazanie aspektu nieograniczoności wyobraźni, frapujące szybowanie myśli człowieka, prawdopodobieństwo zaistnienia tego, co początkowo wydaje się nierealne.

Przyjemnie podąża się tropem przewidywań i przeczuć, ubranych w zajmującą, ale mało skomplikowaną intrygę i interesujący kolorystycznie klimat przyszłości. Wyłapujemy zbieżności ze współczesnością, dostrzegamy niepokojące rozwinięcie wcześniejszych obaw, lub z uśmiechem patrzymy na to, co wydawało się zwykłą zabawą w podróż w czasie, a przybrało znamiona powszedniości. Wyjątkowo lekka i przystępna narracja swobodnie ogniskuje na zawartych w książce przesłaniach, śmiało dokonujemy ciekawych interpretacji, pozostajemy z materiałem do refleksji. Niespiesznie, z niedopowiedzeniami i zawieszeniami akcji, angażując czytelnika, dając mu czas i przestrzeń na własne spostrzeżenia.

Powieść napisana w połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, w powojennych latach, podczas wyścigu zbrojeń dwóch supermocarstw i zatrważającej groźby wybuchu nowego konfliktu militarnego. Przesiąknięta spojrzeniem na interakcje międzykontynentalne, ale w aspekcie atmosfery i skupienia uwagi, a nie uwzględniania w scenariuszu zdarzeń. Mało koncentruje się na technologii, choć na pewne smaczki trafimy, za to wspaniale skupia się na człowieku, jego wizji rozwoju, moralnych odniesieniach, znaczenia z punktu widzenia nieskończoności kosmosu. Zachwycają nieszablonowe rozwiązania fabularne, stawianie na szeroką perspektywę, intelektualne zataczanie kręgów, niekonwencjonalne zakończenie, tak dalekie od hollywoodzkich wzorców, że chociaż posępne i ostateczne, to w pełni doceniamy jego innowatorski kunszt.

Nagle flotą wielkich statków pojawiają się przybysze z kosmosu, z niewyobrażalnie potężną wiedzą i superinteligencją. Znana ludziom historia kończy się. Obcy jednoczą i cywilizują Ziemian, dają planetarną gwarancję pokoju i dobrobytu, ale nadszedł kres dotychczasowej niezależności. Zwierzchnicy wydają się wykazywać absolutną znajomością natury ludzkiej, sami zaś pozostają w cieniu tajemnic i enigmatycznych odpowiedzi. Ale czy wprowadzany latami Złoty Wiek jest faktycznie tym, co ludzkość potrzebuje najbardziej? Czy podnosząc znacząco standard życia i zmieniając hierarchię potrzeb Obcy nie ingerują w osobowość gatunku ludzkiego, jego pęd ku zdobywaniu wiedzy i poznawaniu wszechświata? Dlaczego mimo ogromnych wad i ułomności poprzedniego porządku świata następne pokolenia wciąż do niego tęsknią? Jaki jest prawdziwy cel przybyszów z kosmosu, czym się kierują i co zyskują? I na koniec, może jednak lepiej, abyśmy wciąż pozostali sami, gdyż "gwiazdy nie są dla człowieka"?

4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 270 stron, premiera 23.04.2019 (1953)
tłumaczenie Zbigniew A. Królicki, Andrzej Sawicki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

poniedziałek, 27 maja 2019

EPIDEMIA Robin Cook

"Uświadomił sobie, że jest to najpoważniejsza choroba, jaka mu się dotąd przytrafiła"

Książka napisana ponad trzydzieści lat temu, wówczas było to coś nowatorskiego, ze świeżym pomysłem na fabułę, poznawało się ją z dużym poziomem czytelniczej adrenaliny. I choć teraz zamysł scenariusza zdarzeń spowszedniał, spopularyzowała się forma rozrywki thrillerów medycznych, to jednak intryga wciąż potrafi dobrze bawić, chętnie wciągamy się w akcję, z ciekawością śledzimy poczynania kluczowej postaci. Ten rodzaj klasyki dreszczowca świetnie broni, zwłaszcza jeśli spojrzymy na niego z frapującej perspektywy, jak bardzo zmieniły się dokonania naukowców, jak wiele już wyjaśniły przeprowadzone badania, w jakim stopniu metamorfozie uległa świadomość społeczna na temat wybranych aspektów medycyny. Przyznam, że przyjemnie wkroczyłam w codzienną rzeczywistość pozbawioną mediów społecznościowych, nawigacji, komórek, czy wszechobecnej inwigilacji. Na pierwszy plan wysuwają się domysły, podejrzenia i przemyślenia głównej postaci, ścieżka dochodzenia do prawdy i możliwości podejmowania określonych kroków. Trudno oswobodzić się z pułapki kłamstw, oszust, manipulacji, uwolnić z sieci interesów jednostek, firm i organizacji, uciec od politycznych i biznesowych powiązań. Przepełniona determinacją i odwagą walka dobra ze złem, próby wyłowienia na światło dzienne tajemnic podejrzanych i szemranych przedsięwzięć.

Marissa Blumenthal, lekarka pracująca w Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie, staje przed trudnym i niebezpiecznym wyzwaniem. Podąża za źródłem zatrważającej epidemii, czynnikiem nosicielstwa choroby objawiającej się ekstremalnie wysokim stopniem zaraźliwości i śmiertelności, z obowiązkową kwarantanną wybranych obszarów. Ogniska zapalne wybuchają w różnych stanach USA, początkowo ciężko znaleźć styczne punkty w historii pacjentów, lecz z czasem pojawiają się przerażające fakty i zbieżności. Aby wszystko wyjaśnić trzeba sięgnąć do połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zajrzeć do szpitala misyjnego w Yambuku, rozwikłać zagadkę lawinowych zgonów personelu. Marissa, mimo grożącego niebezpieczeństwa, jako ambitny medyczny detektyw nie odpuszcza w dociekaniach. W pewnym momencie już nie wie, komu tak naprawdę może ufać, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Jej niepokój i obawy udzielają się czytelnikowi, autor zgrabnie podtrzymuje napięcie, nie szczędzi nagłych zwrotów akcji, błyskotliwie podsuwa fałszywe tropy. Na książkę spadł szron czasu, a wciąż zajmująco się przy niej bawimy. Odświeżyłam spotkanie z powieścią, czas na przypomnienie ekranizacji. Odsyłam też do zaskakujących obrotów spraw w "Znieczuleniu", sprytnie zaciskającej się pętli niepewności w "Szarlatanach" i serii zagadkowych incydentów w "Polisie śmierci".

4/6 - warto przeczytać
thriller medyczny, 292 strony, premiera 16.04.2019 (1987), tłumaczenie Maciej Kański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

sobota, 25 maja 2019

WYSPA CAMINO John Grisham

WYSPA CAMINO tom 1

"Wszystkie tropy prowadziły w ślepą uliczkę. Wskazówki, początkowo wyraźne, powoli wyblakły. Rozpoczęła się gra na przeczekanie."

Choć w książkach Johna Grishama zawsze mocno zagęszczona atmosfera, to jednak tym razem fabułę zaprezentowano w lżejszej i subtelniejszej odsłonie, bez prawniczej walki i przepychanek na paragrafy. Nie zabrakło natomiast interesująco skonstruowanej intrygi, zgrabnego podsycania ciekawości odbiorcy i nawiązań do wątpliwych moralnie zachowań. Autor długo wstrzymuje rozpoczęcie właściwej akcji, decydując się na rozbudowane wprowadzenie, stwarza okazję lepszego poznania motywów i postaw bohaterów, wczucia się w atmosferę silnie wybrzmiewającej obyczajowej otoczki. Stopniowo dynamika ożywia się, dorzucane są mniej lub bardziej zaskakujące elementy, wkraczamy w klimat nieskomplikowanej sensacji. Tajemnice wokół zaginionych rękopisów przybierają frapujące barwy, mimo że od początku wiemy, kto stoi za ich kradzieżą. Tradycyjnie, pisarz przygotował dla czytelnika atrakcyjne zakończenie, choć do przewidzenia. Narracja lekka i przyjemna, przejrzysta koncepcja prowadzenia niepewności i wątpliwości, zabrakło jednak silniejszych wrażeń, większej mocy w przyciąganiu uwagi, podnoszących adrenalinę zwrotów akcji. Nie wyczuwa się charakterystycznego pazura Grishama. Thriller na jedno popołudnie, relaksacyjne zaczerpnięcie tchu z dreszczykiem emocji, bez obciążającego snucia refleksji, podekscytowania wyobraźni i niecierpliwości poznawania.

Mercer Mann, wykładowczyni literatury angielskiej właśnie straciła pracę. Otrzymuje propozycję współpracy nie do odrzucenia od enigmatycznej organizacji. Finansowa gratyfikacja umowy pozwoli spłacić uczelniany dług i uzyskać stabilną niezależność pisarki. Kobieta tylko przez moment waha się, czy wkraczać w niepokojący moralnie układ, podejmować się zadania, do którego nie jest odpowiednio przygotowana. Mercer ma nawiązać kontakt i zebrać jak najwięcej informacji o czarującym, bogatym i wpływowym księgarzu z malowniczej i spokojnej florydzkiej wyspy Camino. Zleceniodawcy poszukują potwierdzenia, że to właśnie Bruce Cable stoi za śmiałą i bezczelną kradzieżą pięciu bezcennych rękopisów F. Scotta Fitzeralda z biblioteki Uniwersytetu Princeton. Mercer zapuszczając się w meandry środowiska pisarzy, księgarzy i wydawców, a także zawodowych złodziei i ubezpieczycieli, mieszaninę różnorodnych interesów i osobowości, stara się podchwycić tropy i sygnały, jej prywatne śledztwo przybiera ciekawy kształt. Inne spotkania z powieściami Johna Grishama opisane na blogu to: "Wezwanie", "Wspólnik", "Demaskator", "Ława przysięgłych" i "Bar pod Kogutem".

3.5/6 - w wolnym czasie
thriller kryminalny, 368 stron, premiera 24.04.2019 (2017), tłumaczenie Jan Kraśko
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.