[PRZEDPREMIEROWO]
"Zaufał regułom wyznaczonym przez wariata. A dla tamtego celem były nieprzewidywalność, terror, strach i śmierć."
Trzeba
przyznać, że autorka postawiła na mocne akcenty w scenariuszu zdarzeń,
odważnie podeszła do sprawy uśmiercania bohaterów, śmiało wkraczała z
pełnymi dramatyzmu scenami. Ta odsłona powieści odpowiadała mi, gdyż
z radością wyczekiwałam zaskakujących i lekko prowokujących zwrotów akcji. Na pochwałę zasługuje również
nieustanne podkręcanie tempa, zgrabne podawanie dynamicznych rytmów i to przez całą
przygodę czytelniczą. A jednak powieść w generalnym odczuciu nie
dostarczyła mi tak wciągających i satysfakcjonujących wrażeń, na jakie liczyłam,
zwłaszcza mając w pamięci poprzednie spotkanie z książką autorki
("Tysiąc róż"), gdzie przyglądając się przedstawionym z wielką dbałością
o szczegóły sytuacjom odczuwamy, że macki strachu i lęku intensywnie wkradają się do zmysłów czytelnika, do końca towarzyszą w wędrówce po zdarzeniach i ich frapujących następstwach.
W
"Będziesz na to patrzył" niestety zabrakło mi tego wyczekiwanego pazura napięcia, może nawet
nie tyle jego samego, co sprytnie skonstruowanego tła budującego
atmosferę zagrożenia i niepewności, oraz większego rozbudowania wątku
psychologicznego. Powierzchowność, przewidywalność,
niewyraziste konstrukcje postaci, nie były sprzymierzeńcami w pełnym
zaangażowaniu się w śledzenie fabuły. Nieco zawiodłam się również na
zakończeniu, nie ostatnimi kadrami przybliżanej historii, które odpowiednio wpasowały się w konwencję fabuły, co
nieprzekonującym uzasadnieniem popełnianych zbrodni, braku nadania im realnych
motywów, czy wyciągnięcia nieoczekiwanego asa z rękawa. Stąd mieszane
odczucia wobec powieści, z jednej strony doceniam ciekawy pomysł i motorykę literackiej kompozycji, a z drugiej
powstał niedosyt głębszego wymiaru i większej wnikliwości. Niemniej jednak książka przyjemnie wypełnia wolny czas, zatem z dużym prawdopodobieństwem znajdzie oddanych sympatyków.
Barczowie, rodzina jakich wiele, niewyróżniająca
się niczym szczególnym, ani też niechowająca się przed światem. Ojciec
kardiolog, matka turkolożka, a córka zwykła dziewczyna z nastoletnimi
problemami. W spokojne życie trójki osób wkrada się niepewność po otrzymaniu
zatrważającego anonimowego listu. W krótkim czasie w rodzinie zaczynają
pojawiać się złowieszcze znaki odmiany losu na mroczne barwy i ciemne tajemnice. Nie
wiadomo ani skąd, ani dlaczego nasila się śmiertelne zagrożenie. Czy uda
się powstrzymać niebezpiecznego prześladowcę? Jak trafić na jego trop
zanim zrealizuje perfidny plan? Gdzie skutecznie szukać pomocy i wsparcia?
3.5/6 - w wolnym czasie
thriller, 408 stron, premiera 03.07.2018
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
sobota, 30 czerwca 2018
piątek, 29 czerwca 2018
NA SZLAKU TRUMIEN Peter May
"Czasem wspomnienia z przeszłości nie spełniają naszych nadziei, gdy się do nich wraca."
Sympatycznie spędziłam z książką czas, poprowadziła mnie w klimat, który bardzo mi odpowiada, rewelacyjne opisy krajobrazu, które aż skłaniają do samodzielnego odwiedzenia wspomnianych miejsc. Powieść z dreszczykiem, umiejętnie budowanym napięciem, zbiorem tajemnic i niewiadomych. Odizolowana wyspa, z niewielką liczbą mieszkańców, wszyscy doskonale się znają i każdy nienaturalny ruch wzbudza wahanie i nieufność. Przybysze pod baczną obserwacją miejscowych, zaś sekrety wcześniej czy później wydostają się na powierzchnię. Jak zatem w takich warunkach ukryć coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego, jak trzymać z dala wścibskie spojrzenia ciekawskich, jak nie zdradzić się słowem czy gestem, tym bardziej jeśli straciło się pamięć i nie wiadomo kim się jest, a nawet gdzie się jest?
Przekonał mnie surowy wyspiarski klimat Harris i echa tajemniczego zniknięcia trzech latarników sprzed ponad wieku na Eilean Mòr. Spodobało mi się również odwołanie do sytuacji pszczół we współczesnym świecie, grożących im niebezpieczeństw, stopnia wymieralności i znaczenia dla podtrzymania życia na Ziemi. Doceniam przyjemny styl narracji, frapująco zaplecioną intrygę, zaskakujące zwroty akcji, atrakcyjne przedstawienie postaci. Chętnie wkraczamy w kolejne rozdziały, podążamy tropem zbrodni, mistyfikacji i manipulacji. Przybliżaną historię poznajemy z trzech perspektyw, George Gunna, młodego detektywa sierżanta, Neala Macleana, mężczyzny, który stracił pamięć, i Karen Fleming, siedemnastoletniej córki poszukującej ojca. Wątki zgrabnie przeplatają się podsycając naszą uwagę i zaangażowanie. Lekkie zastrzeżenia mam jedynie do niektórych zachowań Karen, ale to młoda i zbuntowana nastolatka, niepotrafiąca jeszcze przewidzieć konsekwencji swoich zachowań, a jakoś trzeba było nadać akcji thrillerowskiego pazura i elementów sensacji. Zerknij na wrażenie czytelnicze po zapoznaniu się z "Na gigancie".
4.5/6 - warto przeczytać thriller, 384 strony, premiera 06.06.2018,
tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Sympatycznie spędziłam z książką czas, poprowadziła mnie w klimat, który bardzo mi odpowiada, rewelacyjne opisy krajobrazu, które aż skłaniają do samodzielnego odwiedzenia wspomnianych miejsc. Powieść z dreszczykiem, umiejętnie budowanym napięciem, zbiorem tajemnic i niewiadomych. Odizolowana wyspa, z niewielką liczbą mieszkańców, wszyscy doskonale się znają i każdy nienaturalny ruch wzbudza wahanie i nieufność. Przybysze pod baczną obserwacją miejscowych, zaś sekrety wcześniej czy później wydostają się na powierzchnię. Jak zatem w takich warunkach ukryć coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego, jak trzymać z dala wścibskie spojrzenia ciekawskich, jak nie zdradzić się słowem czy gestem, tym bardziej jeśli straciło się pamięć i nie wiadomo kim się jest, a nawet gdzie się jest?
Przekonał mnie surowy wyspiarski klimat Harris i echa tajemniczego zniknięcia trzech latarników sprzed ponad wieku na Eilean Mòr. Spodobało mi się również odwołanie do sytuacji pszczół we współczesnym świecie, grożących im niebezpieczeństw, stopnia wymieralności i znaczenia dla podtrzymania życia na Ziemi. Doceniam przyjemny styl narracji, frapująco zaplecioną intrygę, zaskakujące zwroty akcji, atrakcyjne przedstawienie postaci. Chętnie wkraczamy w kolejne rozdziały, podążamy tropem zbrodni, mistyfikacji i manipulacji. Przybliżaną historię poznajemy z trzech perspektyw, George Gunna, młodego detektywa sierżanta, Neala Macleana, mężczyzny, który stracił pamięć, i Karen Fleming, siedemnastoletniej córki poszukującej ojca. Wątki zgrabnie przeplatają się podsycając naszą uwagę i zaangażowanie. Lekkie zastrzeżenia mam jedynie do niektórych zachowań Karen, ale to młoda i zbuntowana nastolatka, niepotrafiąca jeszcze przewidzieć konsekwencji swoich zachowań, a jakoś trzeba było nadać akcji thrillerowskiego pazura i elementów sensacji. Zerknij na wrażenie czytelnicze po zapoznaniu się z "Na gigancie".
4.5/6 - warto przeczytać thriller, 384 strony, premiera 06.06.2018,
tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
czwartek, 28 czerwca 2018
451° FAHRENHEITA Ray Bradbury
"Umysł ludzki napędzany przez wydawców, wyzyskiwaczy, nadawców pędzi w
koło z taką prędkością, że wirówka odrzuca wszelkie zbędne, czasochłonne
myśli!"
Satysfakcjonujące spotkanie czytelnicze, nie przypuszczałam, że książka po raz pierwszy wydana w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym trzecim roku, będzie potrafiła tak wciągnąć i zaangażować. Zaledwie sto pięćdziesiąt stron, a jak wiele materiału do refleksji, nieprzemijających prawd, frapujących spojrzeń na uniwersalne wartości, ale również zajmujących odwołań do powielanych po wielokroć błędów ludzkości. Najprawdopodobniej wizja przybliżona w fabule szokowała ówczesnych czytelników, ale dziś, skoro stała się już niestety w wielu aspektach niemal wiernym pierwowzorem współczesności, wywołuje nie tyle trwogę, co zaniepokojenie i podziw dla zmysłu obserwacji, wnikliwości i przenikliwości autora. Zadziwiające, jak wiele z zawartej w książce treści znalazło bezpośrednie potwierdzenie w obecnej rzeczywistości. Część przerażających wyobrażeń jeszcze się nie dokonała, jednak spoglądając na społeczne trendy, uwarunkowania funkcjonowania mediów, rozpowszechniające się ogłupienie mas, wydaje się, że to jedynie kwestia czasu, jeszcze kilka pokoleń, aby i one znalazły potwierdzenie, na szczęście ja już nie będę ich obserwatorem.
Miałkość informacji w środkach masowego przekazu, niski poziom programów telewizyjnych, ogłupianie nieistotnymi zastępczymi audycjami, przesyt reklam atakujących z każdego miejsca, krzykliwe nagłówki, banalne streszczenia, granie na emocjach, eliminacja gazet, oraz kluczowa sprawa, posiadanie książek jako zbrodnia przeciw społeczeństwu. Ale to także uwikłanie w nieustanną wojnę, przeludnienie, pospieszny tryb życia, konieczność zamknięcia w małych dziuplach mieszkalnych, dbałość o docieranie jak najmniejszej ilości zewnętrznych bodźców, podawanie gotowych szablonów myślenia niepozwalających na zadawanie pytań i poddawanie w wątpliwość oficjalnych tez, przyjmowanie narzuconych jedynie słusznych opinii i sposobów funkcjonowania, unikanie rozmów i dyskusji, nawet z bliskimi. I w tym wszystkim budzący się do lepszego jakościowo życia strażak Guy Montag, trzydziestolatek ośmielający się za sprawą przypadkowego spotkania z wymykającą się wszelkim schematom dziewczyną zadawać niewygodne i kłopotliwe pytania. Wbrew przydzielonej mu funkcji palenia książek stara się na miarę własnych sił i z narażeniem życia uratować choć kilka z nich, zajrzeć do ich świata, zerknąć na przeszłość ludzkości, znaleźć klucz do jej zrozumienia i interpretacji. Jaką cenę przyjdzie mu ponieść za swoje wtajemniczenie?
5/6 - koniecznie przeczytaj
fantastyka, 154 strony, premiera 18.04.2018 (1953), tłumaczenie Wojciech Szypuła
Książkę "451° Fahrenheita" zgarnęłam z półki "bestsellery".
Satysfakcjonujące spotkanie czytelnicze, nie przypuszczałam, że książka po raz pierwszy wydana w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym trzecim roku, będzie potrafiła tak wciągnąć i zaangażować. Zaledwie sto pięćdziesiąt stron, a jak wiele materiału do refleksji, nieprzemijających prawd, frapujących spojrzeń na uniwersalne wartości, ale również zajmujących odwołań do powielanych po wielokroć błędów ludzkości. Najprawdopodobniej wizja przybliżona w fabule szokowała ówczesnych czytelników, ale dziś, skoro stała się już niestety w wielu aspektach niemal wiernym pierwowzorem współczesności, wywołuje nie tyle trwogę, co zaniepokojenie i podziw dla zmysłu obserwacji, wnikliwości i przenikliwości autora. Zadziwiające, jak wiele z zawartej w książce treści znalazło bezpośrednie potwierdzenie w obecnej rzeczywistości. Część przerażających wyobrażeń jeszcze się nie dokonała, jednak spoglądając na społeczne trendy, uwarunkowania funkcjonowania mediów, rozpowszechniające się ogłupienie mas, wydaje się, że to jedynie kwestia czasu, jeszcze kilka pokoleń, aby i one znalazły potwierdzenie, na szczęście ja już nie będę ich obserwatorem.
Miałkość informacji w środkach masowego przekazu, niski poziom programów telewizyjnych, ogłupianie nieistotnymi zastępczymi audycjami, przesyt reklam atakujących z każdego miejsca, krzykliwe nagłówki, banalne streszczenia, granie na emocjach, eliminacja gazet, oraz kluczowa sprawa, posiadanie książek jako zbrodnia przeciw społeczeństwu. Ale to także uwikłanie w nieustanną wojnę, przeludnienie, pospieszny tryb życia, konieczność zamknięcia w małych dziuplach mieszkalnych, dbałość o docieranie jak najmniejszej ilości zewnętrznych bodźców, podawanie gotowych szablonów myślenia niepozwalających na zadawanie pytań i poddawanie w wątpliwość oficjalnych tez, przyjmowanie narzuconych jedynie słusznych opinii i sposobów funkcjonowania, unikanie rozmów i dyskusji, nawet z bliskimi. I w tym wszystkim budzący się do lepszego jakościowo życia strażak Guy Montag, trzydziestolatek ośmielający się za sprawą przypadkowego spotkania z wymykającą się wszelkim schematom dziewczyną zadawać niewygodne i kłopotliwe pytania. Wbrew przydzielonej mu funkcji palenia książek stara się na miarę własnych sił i z narażeniem życia uratować choć kilka z nich, zajrzeć do ich świata, zerknąć na przeszłość ludzkości, znaleźć klucz do jej zrozumienia i interpretacji. Jaką cenę przyjdzie mu ponieść za swoje wtajemniczenie?
5/6 - koniecznie przeczytaj
fantastyka, 154 strony, premiera 18.04.2018 (1953), tłumaczenie Wojciech Szypuła
Książkę "451° Fahrenheita" zgarnęłam z półki "bestsellery".
wtorek, 26 czerwca 2018
REGUŁA PRZETRWANIA Vitus B. Dröscher
JAK ZWIERZĘTA RADZĄ SOBIE Z NIEBEZPIECZEŃSTWAMI
"...wszyscy żyjemy w trwodze przed... zniszczeniem człowieczej egzystencji na Ziemi. Ale możemy się również nauczyć przetrwania, a mistrzem naszym powinno być życie w przyrodzie."
Z przyjemnością czyta się książkę, zanurzamy się w świat zwierząt z zainteresowaniem, czujemy głęboką i nierozerwalną więź z nim, dzięki licznym nawiązaniom do gatunku ludzkiego trwamy w przekonaniu, że tak wiele nas z nim brata i łączy. Fantastyczny styl narracji, lekki, przyjazny, barwny, gawędziarski, wyjątkowo wciągający. Pasjonująco pochłaniamy rozdział za rozdziałem spragnieni wiedzy i wtajemniczeń. Książka po raz pierwszy została opublikowana w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym dziewiątym roku, a od tego czasu nauka mocno rozwinęła się i siłą rzeczy wiele przybliżanych przez autora informacji nie ma już znamion nowości i aktualności, upowszechnionych współcześnie perspektyw i uszczegółowień. Ma to szczególny urok, jakby podwójna radość czytania, poznawanie otaczającego nas świata zwierząt, oraz stan wiedzy i przypuszczeń naukowców sprzed czterdziestu lat widzianych i odbieranych przez poziom znajomości czytelnika odnośnie obecnych zdobyczy zoologii.
Bogaty przekrój gatunków, mnóstwo przykładów potwierdzających opisywane teorie, nawiązań do naukowych badań, odwołań do bogatej bibliografii, czy indywidualnych spostrzeżeń Vitusa B. Dröschera, znakomitego niemieckiego etologa, uczestnika wielu wypraw naukowych na różnych kontynentach Ziemi, wnikliwego obserwatora fauny. Przyglądamy się życiu i zachowaniu zwierząt, ich sposobom radzenia sobie ze stresem, niebezpieczeństwem i śmiertelnym zagrożeniem, jak determinowane są w walce o zapewnienie żywotności, przetrwanie w naturalnym i sztucznym środowisku, podtrzymanie własnego gatunku w obliczu skrajnie zmieniających się warunków bytu. Spoglądamy między innymi na zagadnienia inteligencji społecznej, poczucia wspólnoty, migracji do miast, przyrodolecznictwa, poddania muzyce, przyjaźni z wrogiem, przewidywania pogody, bezsenności, starości, samobójstwa. Jak bardzo mechanizmy regulujące świat zwierząt pokrywają się ze światem ludzi, jak wiele tkwi w nich sprzeczności i zaskakujących odkryć?
4.5/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa (zoologia), 416 stron, premiera 26.06.2018 (1979)
tłumaczenie Anna Danuta Tauszyńska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
DECYZJA Charlotte Link
"Nic, już nigdy nic nie będzie takie samo. Stał na gruzach własnego
życia, nie mając pojęcia, czy zdoła je na powrót poskładać w całość."
Przyznam, że powieść nie przekonała mnie do siebie, jak scenariusz zdarzeń można jeszcze byłoby po wahaniu zaakceptować tłumacząc pomysłowością pisarki, tak absurdalne i infantylne zachowania bohaterów wywołują spory sprzeciw i zawód. Brakuje umiejętnie budowanego napięcia, w zasadzie wszystko dzieje się na jednym mało wciągającym poziomie, bez mocniejszych akcentów, bo nawet sensacyjne wątki nie wywołują silnego zaangażowania czytelnika. Spodziewałam się pogłębionej i wnikliwej warstwy psychologicznej, która pomogłaby zrozumieć i przychylić się do postaw kluczowych postaci. Jednak potraktowano ją powierzchownie i wycinkowo, co składało się na ogólne wrażenie monotonii i znudzenia.
Doceniam, że autorka podjęła trudny temat społeczny, ukazując jego rozmiar i bezwzględność, to z pewnością podnosi walor fabuły. Nie mam też zastrzeżeń do stylu pisania, rozbudowane opisy, zwracanie uwagi na istotne szczegóły, spojrzenie na historię z trzech perspektyw, ale zdarzały się powtórzenia, które niewiele wnosiły do sprawy. Nie była to zła i nieudolna przygoda czytelnicza, jednak spodziewałam się znacznie więcej, nie wkręciła mnie w swój świat w oczekiwany sposób, zbyt dużo ze stosunkowo prostej intrygi udało się przewidzieć. Powieść nie należy do frapujących i atrakcyjnych propozycji zaczytania, ale jako niezobowiązująca lektura wakacyjna, dostarczająca lekkiego dreszczyku emocji, może wypełnić czas między porywającymi książkami.
Simon Lerberger za sprawą przypadku wikła się w niecodzienną i zdumiewającą sytuację. Poznaje młodą i przerażoną Nathalie, odruchowo udziela jej pomocy i schronienia. Nie zdaje sobie sprawy na jak wielkie niebezpieczeństwo naraża się tą spontaniczną decyzją. Jego w miarę spokojne życie, choć nie do końca poukładane, zmienia się w dramatyczną walkę o przetrwanie. Niemcy, Francja, Bułgaria, i oplatająca te kraje sieć karygodnego przestępstwa, które stopniowo ujawnia swój zakres i okrutność. Liczę, że inne książki Charlotty Link okażą się bardziej zajmujące i satysfakcjonujące, jak choćby "Ostatni ślad", który dość wysoko go oceniłam.
3.5/6 - w wolnym czasie
thriller kryminalny, 486 stron, premiera 09.05.2018, tłumaczenie Dariusz Guzik
Książkę "Decyzja" zgarnęłam z półki "nowości".
Przyznam, że powieść nie przekonała mnie do siebie, jak scenariusz zdarzeń można jeszcze byłoby po wahaniu zaakceptować tłumacząc pomysłowością pisarki, tak absurdalne i infantylne zachowania bohaterów wywołują spory sprzeciw i zawód. Brakuje umiejętnie budowanego napięcia, w zasadzie wszystko dzieje się na jednym mało wciągającym poziomie, bez mocniejszych akcentów, bo nawet sensacyjne wątki nie wywołują silnego zaangażowania czytelnika. Spodziewałam się pogłębionej i wnikliwej warstwy psychologicznej, która pomogłaby zrozumieć i przychylić się do postaw kluczowych postaci. Jednak potraktowano ją powierzchownie i wycinkowo, co składało się na ogólne wrażenie monotonii i znudzenia.
Doceniam, że autorka podjęła trudny temat społeczny, ukazując jego rozmiar i bezwzględność, to z pewnością podnosi walor fabuły. Nie mam też zastrzeżeń do stylu pisania, rozbudowane opisy, zwracanie uwagi na istotne szczegóły, spojrzenie na historię z trzech perspektyw, ale zdarzały się powtórzenia, które niewiele wnosiły do sprawy. Nie była to zła i nieudolna przygoda czytelnicza, jednak spodziewałam się znacznie więcej, nie wkręciła mnie w swój świat w oczekiwany sposób, zbyt dużo ze stosunkowo prostej intrygi udało się przewidzieć. Powieść nie należy do frapujących i atrakcyjnych propozycji zaczytania, ale jako niezobowiązująca lektura wakacyjna, dostarczająca lekkiego dreszczyku emocji, może wypełnić czas między porywającymi książkami.
Simon Lerberger za sprawą przypadku wikła się w niecodzienną i zdumiewającą sytuację. Poznaje młodą i przerażoną Nathalie, odruchowo udziela jej pomocy i schronienia. Nie zdaje sobie sprawy na jak wielkie niebezpieczeństwo naraża się tą spontaniczną decyzją. Jego w miarę spokojne życie, choć nie do końca poukładane, zmienia się w dramatyczną walkę o przetrwanie. Niemcy, Francja, Bułgaria, i oplatająca te kraje sieć karygodnego przestępstwa, które stopniowo ujawnia swój zakres i okrutność. Liczę, że inne książki Charlotty Link okażą się bardziej zajmujące i satysfakcjonujące, jak choćby "Ostatni ślad", który dość wysoko go oceniłam.
3.5/6 - w wolnym czasie
thriller kryminalny, 486 stron, premiera 09.05.2018, tłumaczenie Dariusz Guzik
Książkę "Decyzja" zgarnęłam z półki "nowości".
piątek, 22 czerwca 2018
NA POLANIE WISIELCÓW Robert Dugoni
TRACY CROSSWHITE tom 3
[PREMIEROWO]
"Miał czterdzieści lat, żeby zatrzeć wszystkie ślady. I jeśli nie wpadnie nam w ręce nic innego, wygląda na to, że zabrnęliśmy w ślepą uliczkę."
Trzeci tom potwierdza, że kryminalny cykl o Tracy Crosswhite należy do ciekawych i pasjonujących. Kolejny raz otrzymujemy sprytnie zaplecioną intrygę, bazującą nie na jednym wątku detektywistycznym, ale na dwóch toczących się równolegle zagadkach morderstw. Obie wciągające i emocjonujące, a ponadto różniące się okolicznościami i wydźwiękiem. Jedna utrzymana w atmosferze małomiasteczkowego klimatu, ponurych tajemnic z przeszłości, nierozwiązalnych łamigłówek przestępstw. Druga w większym stopniu kładąca nacisk na mroczną stronę natury człowieka, partykularne cele i zaskakujące rozwiązania. Kilka elementów scenariusza zdarzeń jesteśmy w stanie przewidzieć, ale w niczym to nie ujmuje przyjemności czytania. Autor umiejętnie stopniuje napięcie, z wyczuciem intensyfikuje niepokój, sprawnie podtrzymuje uwagę czytelnika. Dramatyczne echa z prywatnego życia głównej bohaterki, jej konfrontacja z nieudolnym szefem, wciąż wybrzmiewają w fabule, dokładając dodatkowy dreszczyk emocji.
Tym razem Tracy Crosswhite, detektyw pracująca w sekcji ciężkich przestępstw kryminalnych w Seattle, na prośbę przyjaciółki angażuje się w odświeżanie pozornie zamkniętego śledztwa sprzed czterdziestu lat, okrutnej zbrodni dokonanej na siedemnastolatce, Indiance z hrabstwie Klickitat w stanie Waszyngton. Nowe technologie kryminalne mogą pozwalić rzucić inne światło na zebrane dowody, dotrzeć do frapujących informacji i poddać je właściwej interpretacji. Crosswhite prowadzi także sprawę matki i syna zamieszanych w zabójstwo męskiej głowy rodziny. Tu z kolei pojawia się nadmiar danych, motywów i możliwości, które stopniowo trzeba sprawdzać i eliminować, a ponadto poradzić sobie z interwencją renomowanego i operatywnego prawnika. Tracy należy do nieustępliwych i niezłomnych osobowości, wydaje się zatem, że rozwikłanie spraw jest tylko kwestią czasu, ale czy naprawdę? Poprzednie tomy serii również zapewniające przyjemny i relaksujący wieczór czytelniczych to "Grób mojej siostry" i "Jej ostatni oddech".
4.5/6 - warto przeczytać
kryminał, 400 stron, premiera 21.06.2018, tłumaczenie Andrzej Szulc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
[PREMIEROWO]
"Miał czterdzieści lat, żeby zatrzeć wszystkie ślady. I jeśli nie wpadnie nam w ręce nic innego, wygląda na to, że zabrnęliśmy w ślepą uliczkę."
Trzeci tom potwierdza, że kryminalny cykl o Tracy Crosswhite należy do ciekawych i pasjonujących. Kolejny raz otrzymujemy sprytnie zaplecioną intrygę, bazującą nie na jednym wątku detektywistycznym, ale na dwóch toczących się równolegle zagadkach morderstw. Obie wciągające i emocjonujące, a ponadto różniące się okolicznościami i wydźwiękiem. Jedna utrzymana w atmosferze małomiasteczkowego klimatu, ponurych tajemnic z przeszłości, nierozwiązalnych łamigłówek przestępstw. Druga w większym stopniu kładąca nacisk na mroczną stronę natury człowieka, partykularne cele i zaskakujące rozwiązania. Kilka elementów scenariusza zdarzeń jesteśmy w stanie przewidzieć, ale w niczym to nie ujmuje przyjemności czytania. Autor umiejętnie stopniuje napięcie, z wyczuciem intensyfikuje niepokój, sprawnie podtrzymuje uwagę czytelnika. Dramatyczne echa z prywatnego życia głównej bohaterki, jej konfrontacja z nieudolnym szefem, wciąż wybrzmiewają w fabule, dokładając dodatkowy dreszczyk emocji.
Tym razem Tracy Crosswhite, detektyw pracująca w sekcji ciężkich przestępstw kryminalnych w Seattle, na prośbę przyjaciółki angażuje się w odświeżanie pozornie zamkniętego śledztwa sprzed czterdziestu lat, okrutnej zbrodni dokonanej na siedemnastolatce, Indiance z hrabstwie Klickitat w stanie Waszyngton. Nowe technologie kryminalne mogą pozwalić rzucić inne światło na zebrane dowody, dotrzeć do frapujących informacji i poddać je właściwej interpretacji. Crosswhite prowadzi także sprawę matki i syna zamieszanych w zabójstwo męskiej głowy rodziny. Tu z kolei pojawia się nadmiar danych, motywów i możliwości, które stopniowo trzeba sprawdzać i eliminować, a ponadto poradzić sobie z interwencją renomowanego i operatywnego prawnika. Tracy należy do nieustępliwych i niezłomnych osobowości, wydaje się zatem, że rozwikłanie spraw jest tylko kwestią czasu, ale czy naprawdę? Poprzednie tomy serii również zapewniające przyjemny i relaksujący wieczór czytelniczych to "Grób mojej siostry" i "Jej ostatni oddech".
4.5/6 - warto przeczytać
kryminał, 400 stron, premiera 21.06.2018, tłumaczenie Andrzej Szulc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Subskrybuj:
Posty (Atom)