poniedziałek, 30 grudnia 2024

BRACTWO

JOHN GRISHAM

„My będziemy zajmować się budowaniem napięcia. Będziemy wypuszczać raporty, prokurować incydenty, manipulować mediami i zawstydzać pańskich przeciwników… zajmiemy się kreowaniem problemów, wywoływaniem strachu i zbieraniem pieniędzy.”

Nie ma w historii intrygi prawniczej rozgrywającej się na sali rozpraw, co zazwyczaj szczególnie mocno wciąga u Johna Grishama. „Bractwo” obraca się w prawniczym środowisku, ale w więziennych barwach. Jak to bywa, nie tylko w fikcji, lecz też w realnym życiu, styka się się z polityką i służbami wywiadowczymi. Podoba mi się pomysł na fabułę, aczkolwiek autor nie w pełni wykorzystuje potencjał. Sędziowie tracą zmysł kamuflażu przestępczej działalności, co z jednej strony skutkuje niedosytem warstwy intrygi, z drugiej uwidacznia jak różne etycznie jednostki przynależą do prawniczego środowiska. Centralna Agencja Wywiadowcza nie błyszczy inteligencją, i tam potrafią dziać się osobliwe rzeczy. Najlepiej wypada kandydat na prezydenta USA, rozwija zmysł politycznej gry i stara się wykorzystać niespodziewanie otrzymaną do rąk jokerską kartę. Aaron Laker z znanego wąskiemu gronu ludzi polityka i człowieka, za sprawą chytrze opracowanej strategii, z dnia na dzień staje się kimś, kto mocno przyciąga uwagę opinii publicznej, ale i niestety, szczególnego rodzaju błaznem.

John Grisham ukazuje proces zdobywania i obracania ogromnymi funduszami w imię realizacji wyborczego ogólnokrajowego celu. Uchyla kotarę zasłaniająca obraz towarzyszącego procesowi tła, wskazuje głównych aktorów pozostających w cieniu a naprawdę dzierżących władzę. Pójście za pieniędzmi sprawia, że poznaje się zwycięzcę. Fikcja czy prawda? Styl narracji przyjemny, gładko wchodzi się w scenariusz zdarzeń, napięcie czytelnicze odpowiednio rozłożone. Jednak powieść specjalnie nie zachwyca, najbardziej angażuje w wątek polityczny, natomiast związany ze swoistą przedsiębiorczością sędziów nie w pełni przekonuje. Finałowa odsłona wydaje się gładka i prosta w wydźwięku, brakuje mocnego ostatecznego uderzenia w akcji i przesłaniu. „Bractwo” stanowi przygodę na jeden lub dwa wieczory czytelnicze, pomimo zastrzeżeń potrafi wciągnąć, szybko przewraca się strony, ale nie jest to jedno z lepszych dzieł Johna Grishama, chociaż zwraca uwagę odbiorcy na stan federalnego więziennictwa i brudy politycznego zaplecza. Zerknij na thrillery prawnicze Johna Grishama zaprezentowane na Bookendorfinie ("Zeznanie", "Testament", "Król odszkodowań", "Zaklinacz deszczu", „Niewinny człowiek”, „Wezwanie”, „Wspólnik”, „Demaskator”, „Ława przysięgłych”, „Bar pod Kogutem”, "Dzień rozrachunku"), a także na wychodzące spod jego pióra thrillery kryminalne ("Wyspa Camino", "Wichry Camino").

4/6 – warto przeczytać
thriller polityczny, 448 stron, premiera 26.07.2023 (2000), tłumaczenie Małgorzata Stefaniuk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

niedziela, 29 grudnia 2024

PARTNERZY. POCZĄTEK

PARTNERZY tom 1

ROBERT MICHNIEWICZ

„Przyjaciel w potrzebie jest lepszy niż cisza po burzy.” Eurypides

Główny walor powieści to dynamika fabuły wypełnionej licznymi incydentami. Wiele się dzieje, sporo zwrotów akcji, spektakularnych scen. Szpiegowska sensacja, w której wszystkie chwyty w imię wykonania misji dozwolone. Kluczowa postać rodzaju żeńskiego, a męski pierwiastek jej towarzyszy. Oboje na początku szpiegowskiej aktywności w terenie, rzuceni w wir rosyjsko-ukraińskiego konfliktu, w niebezpieczną strefę początku agresywnej wojny, praktycznie bez zaplecza osłaniającego. Podobał mi się pomysł na scenariusz zdarzeń, stosunkowo sprawnie przebiegający, jednak za mało angażujący wyobraźnię, gdyż przewidywalny, schematyczny na zasadzie pościgu i ucieczki. Za dużo korzystnych zbiegów okoliczności i szczęśliwych trafów, obniżały poziom niepewności o losy porucznik Barbary Szymańskiej i Piotra Adamskiego. Zupełnie niepotrzebnie wdarł się wątek bliskiej relacji między szpiegami, w obliczu przeżywanych wyzwań i trudności odcinał myślenie o pracy w najmniej spodziewanych sytuacjach. 

Można było mieć zastrzeżenia do profesjonalizmu rosyjskich agentów, długich zwierzeń w obliczu zagrożeń, niskiej podejrzliwości wobec wrogów, ale i polscy politycy obsadzeni na stołkach służb specjalnych wykazywali się bezmyślnością, zaślepieniem własnej potęgi i bezkarności władzy, zaś agenci działali niczym zwykli ludzie a nie wyszkoleni tajniacy. Strach pomyśleć, że kondycja polskiego wywiadu i kontrwywiadu może być blisko z prezentowanym poziomem kompetencji. Uwierały drętwe dialogi, zwłaszcza między polskimi agentami, i z przełożonymi, nie wybrzmiewały realnie i przekonująco. Narracja w części opisowej przyjazna. Kreacja bohaterów nie domykała się, płaska, nie nawiązałam z nimi więzi. Więcej emocji odczuwałam stojąc po stronie zwykłych ukraińskich obywateli niż Szymańskiej i Adamskiego. Pierwszy tom serii, zatem może w drugim lepiej to wypadnie. Powieść w kilku elementach niedopracowana, to jednak może spodobać się młodym odbiorcom lub osobom rzadziej buszującym w sensacyjnych, zwłaszcza szpiegowskich, klimatach czytelniczych. Po drugi tom „Partnerzy. Zemsta” sięgnę, przekonam się, jak dalej Robert Michniewicz rozwija przygodę, jest potencjał do wykorzystania kreowania mocnej intrygi. 

3.5/6 – w wolnym czasie
powieść szpiegowska, 418 stron, premiera 09.08.2023
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

sobota, 28 grudnia 2024

UKŁAD

PIOTR KOŚCIELNY

„Polityka, media i biznes przecinają się i tak jak w powiedzeniu: ręka rękę myje.”

Solidna porcja przygody w barwach kryminału i sensacji. Chętnie poznawałam intrygę mieszającą w kotle spisków, układów, korupcji i morderstw, styku polityki, biznesu, religii i policji. Piotr Kościelny nie bawił się w kreowanie subtelnego obrazu współzależności między światami władzy, z dosadnością oddał jego siłę, bezwzględność i bezkarność. Gdyby nie to, co dzieje się na prawdziwej scenie politycznej i biznesowej, przy współudziale Kościoła, mediów i półświatka, obrzydliwości, w jakich taplają się reprezentanci tych środowisk, można by było mówić tylko o powieściowej fikcji. Jednak w tym przypadku fikcja stała się równoległym odbiciem rzeczywistości. Brud, smród i wyzysk, skrajna nieodpowiedzialność. Finansowe niezaspokojenie, żądza i wybujałe ambicje. Lansowanie się w mediach. Szkodliwa działalność pomijająca prawa jednostki, szczytne partyjne idee i interes państwa polskiego. 

„Układ” wkraczał w każdy odcień szarości, różnorodne interpretacje dobra i zła, ogrywanie ludzi kartami teraźniejszości i przeszłości. Piotr Kościelny posłużył się ciekawymi nićmi w szyciu intrygi, zaprezentował atrakcyjny wzór prowadzenia akcji, wyczuwał dynamikę scenariusza zdarzeń. Finałowa odsłona przypadła mi do gustu, nie spodziewałam się, że i ona będzie trzymać się prawa silniejszego i znalezienia haka na każdego. Po spotkaniu z książką pozostałam z poczuciem spełnienia pokładanych oczekiwań w fabule. Pojawiające się co jakiś czas myśli, że tak właśnie wygląda mechanizm władzy, zacierania śladów, podsuwania mylnych tropów, we wszystkich aspektach życia publicznego, nie wybrzmiewał dobrze, czy z otuchą na jakiekolwiek zmiany, a jedynie te służące starym i nowym interesom. Mniej entuzjastycznie przyjęłam styl narracji. Przeszkadzała mi niewyrazistość i sztywność dialogów. A i odkrywanie kart czynów i zamiarów wobec realnych podsłuchów nie do końca oczekiwane było po stronie politycznego i biznesowego kamuflażu. Radosław Grot, były komisarz wrocławskiego wydziału zabójstw, po rodzinnej tragedii wpadł w alkoholizm. Teraz w ramach prywatnego śledztwa przystąpił do poszukiwania brata bogatej klientki, młodego dziennikarza z ambicjami odkrywania prawdy na polskiej scenie politycznej. Grot nie zdawał sobie sprawy w jak osobisty układ zaangażował się.

4/6 - warto przeczytać
kryminał polityczny, 460 stron, premiera 12.04.2023
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

czwartek, 26 grudnia 2024

NIC DO STRACENIA

PRZEMYSŁAW PIOTROWSKI

LUTA KARABINA tom 2

„Tak naprawdę zaprzedał duszę diabłu już dawno temu i doskonale zdawał sobie sprawę, że przyjdzie czas, gdy ten się o niego upomni.”

Pierwszy tom „Prawo matki” znakomicie otworzył cykl o Lutosławie. Byłam pod ogromnym wrażeniem przygody czytelniczej. Fantastycznie, że również druga odsłona „Nic do stracenia” trzymała wysoki poziom, a biorąc pod uwagę, że to polskie wydanie sensacji, to tym bardziej warto podkreślić moc przyciągania i prezentowania. Męska w wydźwięku sensacja, ale skomponowana z silnych kobiecych elementów. Spodobał mi się nie tylko pomysł na fabułę, wciągająco cechujący się bezwzględnością, jak i dynamiczny przebieg scenariusza zdarzeń. Kluczowa postać mega dopracowana od strony przeszłości, powiązań z teraźniejszością i prawdopodobnych wyzwań przyszłości. Spójna i przekonująca, łatwo było w nią uwierzyć w ujęciu powieściowym, co podsycało zapał poznawania incydentów z jej udziałem. Przemysław Piotrowski świetnie sobie radził we wnikaniu w duszę Luty, jej pragnienia, możliwości i umiejętności. Im bardziej było mrocznie w otoczeniu kobiety,a  sprawy nabierały tragicznych nut, tym wszystko atrakcyjniejsze się wydawało. 

Kilka elementów fabuły stosunkowo łatwo było odszyfrować, ale co warto podkreślić, zaledwie w pierwszej warstwie, gdyż w głębszych intryga pożądanie długo nie odsłaniała kart. Doceniłam szczegółowość opisów wpływającą na rozbudzenie wyobraźni czytelnika, podsycanie zapału śledzenia zwrotów akcji i emocjonowania się historią. Zachęcam do sięgnięcia po cykl z Lutą. Kluczowa postać po prostu wymiatała, robiła to w taki sposób, że trudno było oprzeć się jej wypełnionej determinacją aktywności. Podążałam śladami naznaczonych bólem przeżyć. Dałam się wciągnąć w wir zdarzeń w nieoczekiwanym miejscu akcji. Poczułam mega zaciekawienie, co czeka czytelnika w trzecim tomie „Ostatni taniec”. Pragnę jak najszybciej poznać jego rytm i kroki. Liczę na równie atrakcyjny przebieg solidnie umocowanej sensacji co w poprzednikach. Dotychczas poznane i przedstawione na Bookendorfinie książki tego autora to "Kod Himmlera", „Prawomatki”; "Piętno", "Sfora", "Cherub", "Zaraza", "Bagno"; "Droga do piekła"; "Matnia".

5/6 - koniecznie przeczytaj
sensacja, 394 strony, premiera 25.19.2023
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

środa, 25 grudnia 2024

SŁOŃCE O PÓŁNOCY

AMY MACCULLOCH

„Ludzie chyba też są jak góry lodowe… Ukazują jedynie mały fragment swojej osobowości, swoich historii. Cała reszta jest niewidoczna, ukryta głęboko pod powierzchnią.”

Początek powieści zapowiadał świetną historię, dalsza część również miała ciekawe thrillerowskie barwy, jednak tuż przed połową wszystko zaczęło przygasać, zarówno od strony trzymania w napięciu, jak i rozszyfrowywania mrocznej zagadki. Największym mankamentem okazała się kluczowa postać. Olivia nie zdobyła mojej sympatii, co gorsze, uważałam ją za mało rozgarniętą, a przecież jako osoba zajmująca się finansami powinna być mocniej osadzona w realiach. Sama ściągała na siebie problemy, pakowała się w niebezpieczne sytuacje, a przy tym niewiele czerpała z tych lekcji. Rozumiałam, że Amy McCulloch obsadziła młodą kobietę w nieciekawej funkcji ofiary, ale nie obdarzyła ją przekonującą iskrą życia. 

Fabuła atrakcyjnie rozbudowana, kilka frapujących wątków, jednak miałam wrażenie jakby autorka za wiele chciała upchnąć w luksusowy rejs po Antarktydzie. Zamierzała zmylić czytelnika w doszukiwaniu prawdy, i po części tak było, ale nie wszystko udało się realistycznie połączyć. Zdecydowanym plusem historii było oddanie klimatu mroźnego i surowego kontynentu. Czasami zastanawiałam się, czy aby na pewno intryga była najważniejsza w przybliżanej opowieści, a nie właśnie środowisko, w którym miała miejsce. Pełna determinacji walka o przetrwanie połączona z ogromnym podziwem dla piękna scenerii. Opisywana przez McCulloch Antarktyda jak najbardziej urzekła mnie, kilometry śniegu i lodu, śnieżne zaspy, góry lodowe, to coś, co pozostanie mi w pamięci z książki, ale decydując się na ten gatunek literacki oczekiwałam czegoś bardziej wciągającego i trzymającego w napięciu.

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller, 380 stron, premiera15.02.2024 (2023), tłumaczenie Danuta Fryzowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Luna.

wtorek, 24 grudnia 2024

KOD HIMMLERA

PRZEMYSŁAW PIOTROWSKI

„Za plecami znów usłyszał ten dźwięk. Zbliżał się błyskawicznie… pojął, że już po nim.”

Lubię chwytać za książki Przemysława Piotrowskiego, mają coś, co sprawia, że z zainteresowaniem się angażuję. Dotychczas poznane i przedstawione na Bookendorfinie („Prawomatki”; "Piętno", "Sfora", "Cherub", "Zaraza", "Bagno"; "Droga do piekła"; "Matnia") zbierały w moich oczach w większości pozytywne opinie. Teraz miałam okazję poznać debiutancką powieść autora, poprawione wydanie, i ono spodobało mi się. Co prawda, nie wszystkie incydenty wybrzmiewały przekonująco, czasem brakowało konsekwencji w zachowaniach postaci, kiedy indziej realizmu scen, lecz mieściło się w granicach logicznej konstrukcji fabuły. 

Chętnie zanurzałam się w antarktycznym klimacie, zimnym i surowym kontynencie, tajemnicy niebezpiecznie wybrzmiewającej od siedemdziesięciu lat. Zamrożone ambicje mogące zmienić porządek świata, żądze wymykające się spod kontroli, zbrodnie, których nikt nie rozliczył, zło czające się, aby uderzyć z premedytacją. I zwykły dziennikarz sportowy, w którego ręce trafiły najcenniejsze dokumenty na świecie, zdolne zmienić postrzeganie całego świata. Czy udało się mężczyźnie rozwiązać największą zagadkę drugiej wojny światowej? Akcja dynamicznie rozwijała się, wiele się działo, los postaci wcale nie był pewny. Ostatnie rozdziały poprowadzone były w atmosferze mocnego horroru, dobrze zaprezentowanego, działającego na wyobraźnię. Frapujący twist interpretacji w finałowej odsłonie zdecydowanie na plus dla odbioru „Kodu Himmlera”. Atrakcyjna lektura, gładko mknęłam po stronach, przyjemnie wypełniłam wolny czas, sporo dreszczyków emocji. Stosunkowo łatwa sensacja, ale z frapującym pazurem.

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller, 334 strony, premiera 26.07.2023 (2015)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

poniedziałek, 23 grudnia 2024

CZARNA WODA

S.K. TREMAYNE

„...zważywszy na silne pływy, zimne prądy i duży ruch żeglugowy, niestety zaginione osoby nie miały szans na przeżycie...”

Spodziewałam się zdecydowanie mocniejszej intrygi, zwłaszcza że poprzednie spotkania z książkami tego autora kończyły się sporą satysfakcją czytelniczą. Po rewelacyjnych "Bliźniętach z lodu", angażującym "Dziecku ognia", wciągającym "Zanim umarłam", przekonującą "Asystentką", liczyłam, że brytyjski pisarz kolejny raz wkręci mnie wir dziwnych zagadek. Jednak, nie tym razem. Pomysł na fabułę ciekawy, może nie nowatorski, ale interesujący, natomiast jego przedstawienie odbiegało od oczekiwanego. 

Kreacja głównej postaci zawierała kilka znacząco irytujących cech. Przeszkadzała jej naiwność i miałkość. Fobia uniemożliwiająca normalne życie mocno naciągana wobec tego, co okazało się jednym z przełomowych incydentów. Strach przed wodą, przymusowa izolacja na wyspie, tragedia wzmacniająca poczucie winy i niezrozumienie rzeczywistości. Szybko znalazłam w wyobraźni klucz do interpretacji siostrzanych relacji, co zdecydowanie popsuło zabawę w dociekanie sekretów. Poboczne tropy nie zwiodły, domyśliłam się funkcji zadymiania prawdy. Wydawało się, że nie tyle thrillerowskie, co sensacyjne elementy uratują czytelnika od znużenia poznawania powieści, a jednak traciły na przekombinowaniu. 

Nie odpowiadała mi finałowa odsłona, królik wyjęty z kapelusza, ale brak efektu zaskoczenia. Zdecydowanie na plus odmalowana atmosfera wyspy Dawzy, otoczonej przez mokradła, z dzikim wybrzeżem, starożytnym dziedzictwem, piracką i przemytniczą przeszłością, barwną historią hotelarstwa, gęstymi prastarymi lasami, nieprzerwanym nawoływaniem ptactwa. Niepotrzebnie autor dodał do tego otoczkę wróżbiarstwa i czarodziejstwa, a nawet paranormalnych zjawisk. Nadmiar elementów, mających wpływać na pragnienie niecierpliwego poznawania i intensyfikujące się napięcie, niestety, nie sprawdził się. Chociaż „Czarna Woda” nie wciągnęła legendarnym prądem w świat czarnego thrillera, to wybaczam pisarzowi, książka odbiegała poziomem na niekorzyść od pozostałych, lecz nie zniechęciła przed poznaniem kolejnych dzieł Tremayne’go.

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller psychologiczny, 432 strony, premiera 28.06.2023 (2022), tłumaczenie Radosław Madejski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

niedziela, 22 grudnia 2024

ZDARZYŁO SIĘ DWA RAZY

FRANCK THILLIEZ

„Każdy element jego przeszłości był jak kafelek puzzli, który zamiast rozjaśniać mu w głowie, wprowadzał jeszcze większy zamęt.”

Książka dostarczyła intrygujących wrażeń, zgrabnie trzymała w napięciu, nie odsłaniała za wcześnie kart prawdy, zmuszała czytelnika do frapujących interpretacji. Prowadziła dwoma ścieżkami czasowymi. Jedna oplatała zaginięcie dziewczyny sprzed dwunastu lat. Druga koncentrowała się na wydarzeniach z dwa tysiące dwudziestego roku. Spodobała mi się niejednoznaczność odbioru kluczowych postaci. Było w nich coś szczególnie przyciągającego, bazującego na współczuciu i uznaniu dla determinacji przedzierania się przez rozgałęziające się tajemnice. Pojawiło się też kilka na pierwszy rzut oka odpychających elementów. 

Gabriel Moscato, cierpiący na atypową amnezję psychogenną, dawny porucznik policji, wciąż mierzył się z próbami odnalezienia córki Julie, wówczas siedemnastolatki. Jego dawny partner, kapitan Paul Lacroix, przedzierał się przez śledztwo z ogromnym ciężarem niemocy uchwycenia dających nadzieję wskazówek. Akcja dynamicznie rozwijała się, wiele się działo, niekiedy w sensacyjnych nutach, częściej ze znamionami thrillera, z kryminalnymi sekretami niedającymi o sobie zapomnieć. Im głębiej wchodziłam w historię, tym mocniej się w nią angażowałam. Haniebne zbrodnie, wypaczone umysły, nienasycone mroczne pragnienia, powracająca jak bumerang zła karma. Wszystko toczyło się w oparach Sagas, sabaudzkiego górskiego miasteczka naznaczonego tragedią, i kolorycie jego trzynastotysięcznej społeczności. "Zdarzyło się dwa razy" jest kontynuacją "Manuskryptu niedokończonego", mega mrocznego thrillera, mocno pokręconego, nieprzewidywalnego, z zaskakującym zakończeniem, a przy tym szalenie klimatycznego i napakowanego zagadkami.

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller kryminalny, 488 stron, premiera 17.05.2023 (2020), tłumaczenie Monika Szewc-Osiecka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

sobota, 21 grudnia 2024

BEAUTIFUL BURN. PIĘKNE SPALENIE

BRACIA MADDOX tom 4

JAMIE MCGUIRE

„Kiedy byłam dzieckiem, siedziałam godzinami, gapiąc się w ogień.”

Czwarte spotkanie z nasyconą romantycznymi nutami serią Jamie McGuire wzbudziło podobne wrażenia co poprzednie ("Beautiful oblivion. Piękne zapomnienie", "Beautiful redemption. Piękne odkupienie", „Beautiful sacrifice. Piękne poświęcenie”). Przeżycia sercowe nie wspinały się na wysoki poziom prezentacji, lecz nie można im było odmówić piekielnego żaru, zarówno od strony scenerii, jak i tego, co działo się z głównymi bohaterami. Poznaliśmy kolejnego z braci Maddox, oraz jego wybrankę. Ciekawe postaci, lecz wpadały w schemat kreacji często wykorzystywany przez autorkę. Ograny literacko był również motyw osoby z niezbyt chlubną przeszłością, ale zmieniającej się pod wpływem nagłej obecności w życiu kogoś szczególnego.

Ellie, dziedziczka fortuny, rozpieszczona przez rodziców, złapana w pułapkę posiadania wszystkiego na każde skinienie, z dnia na dzień musiała zmierzyć się sama z sobą. Pozbawiona dobrych wzorców miała je wykształcić w sobie. Tyler, miłośnik podboju damskich serc na jedną noc, strażak leśny, wpadł w sieć niezwykłej osobowości dziewczyny i magnetyzmu przyciągania przez jej ciało. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie pasują do siebie, ale z każdym kontaktem coś się zmieniało. Powieść kierowana do młodzieży, kilka incydentów niekoniecznie nadążało za potrzebami wyobraźni i emocji dorosłych odbiorców. Ale młodość musiała się wyszaleć, zdobyć doświadczenie w płytszych sprawach, aby móc docenić głębsze. McGuire zaprezentowała przyjemny styl narracji, barwny i bezpośredni, szybko przerzucało się strony. Propozycja czytelnicza na wyrzucenie z głowy smutków dnia, wejście w gorącą atmosferę uczuć, zresetowanie się po ciężkim dniu, wypełnienie wolnego czasu czymś niezobowiązującym.

3/6 – w wolnym czasie
romans, literatura młodzieżowa, wiek 16+, 380 strony, premiera 28.08.2024 (2016)
tłumaczenie Anna Esden-Tempska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 20 grudnia 2024

OCALENI

JANE HARPER

„Zdarzyło się wiele rzeczy, które się nigdy nie powtórzą.”

Jane Harper nieodmiennie mnie zadziwia, w ciemno sięgam po jej twórczość, satysfakcjonujące przygody, różnorodne w brzmieniu. Wystawiam im w większości bardzo dobre oceny wrażeń czytelniczych (na Bookendorfinie przedstawiłam już „Straconego”, „Suszę”, "Siłę natury"). Autorka potrafi przybliżyć odbiorcę powieści do sił natury, stworzyć przyrodnicze tło głęboko sięgające w duszę człowieka, opleść warstwę obyczajową z prawami środowiska, barwnie przeciwstawić, albo scalić, zależy jak na to się spojrzy, dwa żywioły – ludzki i natury. 

Również „Ocaleni” oferują przyjemną i refleksyjną podróż w głąb tego, co trudno uchwycić w duszy człowieka a co tak rozmaicie rozbrzmiewa za pośrednictwem nut losów. Trzydziestoletni Kieran, wraz z dziewczyną i malutką córeczką, wraca na chwilę w rodzinne strony, do nadmorskiego miasteczka. Ciągnie za sobą bagaż dramatycznych przeżyć przeszłości, poczucia winy i niedokończonych rozliczeń. Sztorm przed dwunastu laty zabrał mu brata, ojca przyjaciela i ułatwił zaginięcie młodej dziewczyny. Przybrzeżne jaskinie wciąż skrywają tajemnice, podobnie jak pamięć i serca lokalnej społeczności. Jednak za sprawą teraźniejszych wydarzeń, milczenie traci przywilej zachowania, zaś prawda silnym głosem dopomina się o odkrycie. Ale czy faktycznie warto pozwolić jej na wypłynięcie na powierzchnię? Może lepiej niech dalej skrywa się pod wzburzonymi wodami nadbrzeża, rozbija o skały a nie ludzkie żale, troski i przeznaczenie? Powieść niejednoznaczna w odbiorze, z frapująco rozbudowaną warstwą obyczajową, ciekawie umocowanymi portretami bohaterów, intrygującym rozwinięciem wątku kryminalnego, zaskakującą finałową odsłoną. Nie elektryzuje scenariuszem zdarzeń, chociaż nie można jej odmówić bogactwa incydentów, za to porusza się wnikliwie w emocjach i wspomnieniach postaci.

4.5/6 - warto przeczytać
kryminał, 398 stron, premiera 26.07.2023 (2020), tłumaczenie Tomasz Wyżyński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

czwartek, 19 grudnia 2024

KULT

CAMILLA LÄCKBERG, HENRIK FEXEUS

MENTALISTA tom 2

„Nie mieli niczego, na czym można by oprzeć profil psychologiczny sprawcy albo odkryć jakieś związki z iluzjami czy ukrytymi skomplikowanymi wzorcami.”

„Kult”, podobnie jak pierwszy tom serii zatytułowany „Mentalista”, zdecydowanie coś w sobie ma, chętnie buszuje się po jego stronach, zagląda w mroczne zakamarki ludzkiej duszy, uczestniczy w złożonym dochodzeniu. Jednak na wielu frontach powieść nie w pełni wydaje się dopracowana, a to zdejmuje ją z górnej półki wrażeń czytelniczych, na której spokojnie mogłaby być. Lepiej w drugiej niż pierwszej odsłonie serii, ale kolejny raz trochę zmarnowany potencjał opowieści. Założenia do fabuły jak najbardziej ciekawe i mniej wprawiony czytelnik może mocno zaangażować się w akcję, ponieść przypływom i odpływom w wyjaśniania zbrodni. Natomiast odbiorca już jakiś czas siedzący w kryminałach, pomimo tego, że dobrze mu się czyta, dostrzeże niedociągnięcia, wahania, niepewności konstrukcji.

Nadal niestety wyczuwa się, że seria pisana jest przez dwóch autorów, niemal można zaznaczyć fragmenty, który z nich nad czym pracował. Warstwa psychologicznej zabawy wchodzenia w szaleństwo, po wygładzeniu pewnej toporności, wybroni się frapującymi odniesieniami, natomiast obyczajowa otoczka niekoniecznie, zbyt prosto przedstawiana, chociaż nie można jej odmówić zagęszczenia emocji. Portrety postaci intrygująco skonstruowane, jednak za dużo pewnych odstęp od normy, w pewnym momencie mamy nawet przesyt, a ponadto wyłapujemy drobne nieścisłości. Nie ulega jednak wątpliwości, że zarówno Vincent Walder, Mistrz Mentalista, jak i Mina Dabiri, reprezentantka sztokholmskiej policji, dają się lubić, chętnie kibicuje się im w rozwoju dochodzenia, a także zacieśnianiu relacji między nimi.

Mamy wrażenie, że śledztwo w sprawie porwania i zabicia pięciolatków zbyt wolno nabiera silnych cech dochodzenia do prawdy, a nawet w pewnym momencie wpada w marazm. Nie tyle brakuje tropów i wskazówek, co nie są należycie wyłapane i poddane analizie przez go prowadzących. Już na wstępnym etapie powieści czytelnik domyśla się, kto tak naprawdę jest czarnym charakterem, wątpliwości ma jedynie w aspekcie liczby pojedynczej lub mnogiej. Nieco ze zdziwieniem przyjmujemy potknięcia specjalistów z danej dziedziny, czy niezabezpieczania się podczas akcji poszukiwawczej. A mimo wszystko ciekawie dajemy się wciągnąć w intrygę, szybko przerzucamy strony, aby dowiedzieć się jak dalej potoczy się historia. Finalna odsłona wzbogacona o wątki sensacyjne, wabi wyobraźnię i przyciąga spektakularnością.

4/6 - warto przeczytać
kryminał, 690 stron, premiera 26.04.2023 (23.03.2022), tłumaczenie Inga Sawicka
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

środa, 18 grudnia 2024

MÓJ CHŁOPAK

MICHELLE FRANCES

„Jeśli pamięta coś innego niż to, co się rzeczywiście wydarzyło, jak może sobie ufać? Czy w ogóle zna samą siebie?”

Thriller sympatycznie oprowadza po stopniowo zagęszczającej się intrydze. Ciekawy pomysł na fabułę, złożony z kilku elementów chętnie wykorzystywanych w innych powieściach, ale frapująco zmieszanych. Nie we wszystkie incydenty jesteśmy w stanie uwierzyć, wydaje się nam, że w realnym życiu trudno byłoby o zaprezentowany zbieg okoliczności. Czasem mamy wrażenie, że otoczenie kluczowej postaci wymyka się prawdopodobieństwu pod względem zachowania, jednak entuzjastycznie podchodzimy do poznawania dalszego ciągu. Obecność matki głównej bohaterki działa więcej niż nieco na nerwy, lecz wiemy, jaki jest zamysł autorki, dlaczego postawę rodzicielki przedstawiała w taki właśnie sposób. Thriller jako gatunek literacki rządzi się swoimi prawami w podsycaniu atmosfery niepewności. "Mój chłopak" nie należy do powieści mocno trzymających w napięciu. Roztacza atrakcyjny urok zdrad, zmyłek i podstępów, szybko się czyta, ale to nie w pełni satysfakcjonujące, tym bardziej że przewidywalne.

Trzydziestoletnia Amy Kennedy zostaje znaleziona nieprzytomna na oblodzonej ulicy w Earlfield i zawieziona do szpitala. Kobieta cierpi na uciążliwe bóle głowy i amnezję obejmującą wydarzenia do pół roku sprzed wypadku. Niedostępna dla jej pamięci część własnego życia sprawia, że staje się zależna od innych w ewentualnym odzyskiwaniu wspomnień. Urodzinowy wyjazd w górską scenerię, wraz z przyjaciółmi i matką, ma pozwolić nie tylko na odpoczynek i dojście do siebie, ale również na poznanie siebie niejako od nowa. Stopniowo wyjaśnienia tego, co działo się w ostatnich miesiącach mocno się komplikują. Nieoczekiwana obecność chłopaka Amy wywołuje przebłyski pamięci. A później lawina poszarpanych fragmentów przypomnień, nie do końca jasnych i uporządkowanych, trudno bohaterce poskładać je w zrozumiałą całość. Naturalne staje się nienaturalnym, a pewne niepewnym. Na Bookendorfinie zaprezentowałam inne książki Michelle Frances, zerknij na wrażenia ("Siostry", "Córka", "Ta dziewczyna", "Ta druga").

3.5/6 – w wolnym czasie
thriller psychologiczny, 380 stron, premiera 06.09.2023 (2022), tłumaczenie Maria Gębicka-Frąc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 17 grudnia 2024

OSTATNIE POLOWANIE

JAMES REECE tom 3

JACK CARR

„To nie paranoja, kiedy naprawdę na ciebie polują.”

Doceniłam fakt, że wybrana do czytania seria z tomu na tom nabierała wyrazistszych rysów, wchodziła na wyższy poziom intrygi, intensywniej przemawiała do wyobraźni. Jack Carr wprawił się w pisaniu sensacji, a właściwie thrillera politycznego. Dość udanie żonglował incydentami i spiskami, wyzwalał w kluczowej postaci przekonujące cechy. James Reece, jako główny bohater, w zasadzie nie miał przede mną tajemnic, bardziej chodziło o to, że nie wiedziałam, jakimi naprawdę dysponował umiejętnościami jako były komandos. Stopniowo odkrywałam, czy potrafił przystosować się do okoliczności przybierających dramatyczny obrót. Pełen osobistej tragedii pierwszy tom („Lista śmierci”) kipiał od ogromnego pragnienia zemsty. W drugim („Prawdziwy wyznawca”) dominowało operatywne odkupienie. Natomiast trzeci („Ostatnie polowanie”) to czas krwawych rozliczeń.

Akcja dynamicznie prowadzona, wiele się działo, sceny szybko wymiały się. Zlecenie na zabójstwo, opanowanie polityki przez mafię, wysoko postawionych oficerów i finansistów. Rozpracowywanie celów wrogów wiązało się z ogromnym ryzykiem dla kluczowej postaci. Jack Carr umiejętnie sięgał po własne wojskowe doświadczenia, przekonująco odmalowywał sceny, ukazywał złożony świat tego, co działo się pod oficjalną warstwą światowej władzy i manipulacji. Bogata paleta bohaterów, ciekawie przedstawionych, uwikłanych w szpiegowską przygodę, niebezpieczne zadania, walkę o sprawiedliwość. Dobrych autor kontrastował z mroczną sztuką wypełniania interesów poza prawem, zaprogramowanego czerpania zysków z nielegalnych umów, przestępczego budowania zależności, rosyjskich wpływów w obcym państwie. Gra między ofiarą a myśliwym odsłaniała mroczną naturę człowieka, najpodlejsze skazy charakteru i najgorszy sort przeciwnika. Trzy części powieści, powiązane z pułapką, tropem i zdobyczą, zgrabnie dopełniały się. Relaksująco spędziłam czas w "Ostatnim polowaniu". Intryga wydała mi się zajmująca, sposób prezentacji wciągający, zaś finałowa odsłona satysfakcjonująca. To koniec spotkania z Jamesem Reecem, kiedyś wrogiem publicznym numer jeden, a później pozyskanym cennym agentem rządowym. Ciekawie poznawało się działanie państwa od kulis w fikcyjnej oprawie.

4.5/6 – warto przeczytać
thriller polityczny, 528 stron, premiera 26.04.2023 (2021), tłumaczenie Bartłomiej Nawrocki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

poniedziałek, 16 grudnia 2024

MROK JEST MIEJSCEM

ARIADNA CASTELLARNAU

„(n)iewidoczne to tylko kolejna nieodkryta kraina, nowy wspaniały świat.” Angela Carter, „Alice in Pragueor the Curius Room”

Nie byłam mentalnie przygotowana na spotkanie z książką, moje oczekiwania rozminęły się z twórczością Adriadny Castellarnau, ale może to również kwestia tego, że ostatnio w moim życiu pojawiło się wiele długich cieni rzucanych przez mroczne zdarzenia, smutne okoliczności i bolesne straty. Nie poczułam szczególnej więzi ze zbiorem ośmiu opowiadań. Przyznaję nawet, że niektóre wydawały mi się niezrozumiałe, zbyt nastawione na symbolikę, niekiedy jakby ponad miarę udziwnione. Tym niemniej, nie mogłam nie docenić przekazów, które za sobą pociągały, bezpośrednie wejściem tam, gdzie człowiek zazwyczaj broni się z wkroczeniem. Przekonująco zabrzmiały rodzinne relacje, wspólne codzienności z życiem  toczonym niejako obok i równoległe. Jakże wiele w życiu postaci niezrozumienia, odrzucenia, konfrontacji z czymś, co wymykało się definicjom, przyjętym standardom i narzucanym wzorcom. 

Próby wyróżnienia się, pójścia własną drogą, dociekania prawdy, nie znajdywały akceptacji. Przyszywano im łatkę dziwności i skrywanych tajemnic. Powielana toksyczność, zakażenie cierpieniem, wystawianie na ból, a gdzieś w tym wszystkim nadzieja na odmianę, możliwość wyjścia poza zaklęty krąg, marzenie dojścia do normalności. Kiedy współczułam jednemu bratu tego, na co został skazany wobec odmienności drugiego, nawet nie zauważyłam, że zmieniał się kierunek troski. Ukrywająca się rodzina i jedno spotkanie, w innych okolicznościach całkowicie niewinne, jednak w zadanych okolicznościach, doprowadzające do dramatu. Wspólna droga z dziewczynką w głąb niegodziwego świata, plugawych zaułków rzeczywistości, tłamszącej niewinności, a zarazem niespodziewana przemiana, trudna do uwierzenia, ale możliwa wobec wewnętrznej presji. Pozostałości dziecka, o które upomniała się rzeka, i kurczowe trzymanie się przeszłości, w której należało do żywych. Silnie odebrałam opowiadanie zatytułowane „Wyspa w chmurach”, zwróćcie na niego szczególną uwagę, kiedy dojdzie do spotkania z książką. 

Zerknij na pozostałe książki z ujmującej serii z żurawiem, teraz Bo.wiem ("Sto kwiatów", "Wyspa pajęczych lilii", "Ucieczka Anny", "Kornik", "Współrzędne tęsknoty", "Księżniczka Bari", "Dziennik pustki", "To nie ja", "O zmierzchu", "Ona i jej kot", "Kobieta w Fioletowej Spódnicy", "Kwarantanna", "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?", "Perfekcyjny świat Miwako Sumidy", "Stacja Tokio Ueno", "Pszczoły i grom w oddali", "Sztormowe ptaki", "Budząc lwy", "Kwiat wiśni i czerwona fasola", "Cesarski zegarmistrz", "Tygrysica i akrobata", "Krótka historia Stowarzyszenie Nieurodziwych Dziewuch", "Ślady wilka", "Kot, który spadł z nieba", "Dziewczyna z konbini"). Z przyjemnością przedstawiam je na Bookendorfinie, cieszą kształtem historii, nietuzinkową atmosferą, dotykaniem duszy, bogatym materiałem do refleksji. Magnetycznie przyciągają, fantastycznie wyciszają, przyjaźnie towarzyszą w myślach przez dłuższy czas. Zatrzymują chwile codzienności, pozwalają zajrzeć w głąb siebie i uchwycić to, co w życiu najważniejsze.

3.5/6 – w wolnym czasie
literatura współczesna, 158 stron, premiera 12.11.2024 (2020), tłumaczenie Justyna Sterna
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

niedziela, 15 grudnia 2024

ŁOBUZIARY

NAJFAJNIEJSZE BOHATERKI LITERACKIE

SYLWIA CHUTNIK

„Cały sens życia tkwi w posuwaniu się naprzód.”
Matylda Wormwood („Matylda” Roalda Dahla)

Książka sprawdzi się jako udany prezent dla młodych czytelników, nie tylko dziewcząt, chociaż bardziej, ale również chłopców. Swoją drogą, ciekawie byłoby zapoznać się z tytułem, już nie w młodym kobiecym wydaniu a w młodym męskim odpowiedniku. Sylwia Chutnik ciekawie podeszła do konstrukcji książki, prezentacji niepokornych literackich bohaterek. Umożliwiła ich ogólne poznanie i zachęciła do chwytania książek, w których mamy okazję spotkać się z nimi na dłużej. 

Przybliżała pochodzenie literackie dziewcząt, ich niesamowite przygody, przesłania jakimi kierują się w życiu. Przytaczała fragmenty ich wypowiedzi odzwierciedlające podejście do bycia sobą i świata zewnętrznego. Charakteryzowała osobowości, wyróżniające cechy pozwalające na autentyczne przeżywanie zdarzeń, oddawanie się różnorodnym pasjom, nabieranie pewności w byciu niezależną od oczekiwań innych. Wyróżniki na pierwszy rzut oka niekorzystne, a jednak w dłuższym czasie stające się siłą napędową przebojowości, odwagi, kreatywności, podążania za ciekawością świata, samodzielnego i krytycznego myślenia, uwolnienia od stereotypów.

Każdą prezentację bohaterki kończyła strona z zachętą do wejścia w jej skórę, postawienia się na jej miejscu, wraz z propozycją zadania to ułatwiającego, w celu lepszego zrozumienia cennych przesłań i rozmaitych stylów określania siebie. Publikacja bogata w atrakcyjną oprawę graficzną, kolorowe ilustracje, wyróżniające się tło, wyróżnione cytaty. „Łobuziary” wiele zaoferowały, od strony czystej przyjemności czytania, podchwytywania wartościowych komunikatów, inspirowania zmian na lepsze i pracy nad sobą. Miałam wrażenie, że i ja, jako dorosły odbiorca, wyniosłam nie tylko przyjemność poznawania, ale także zachętę do zastanowienia się nad tym, co jeszcze uwiera mnie w wyrażaniu siebie, i podjęcia próby eliminacji tego. Zapragnęłam poznać kilka z przywołanych bohaterek, z którymi dotychczas nie spotkałam się, a wydają się interesujące.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, 202 strony, wiek 8+, premiera 04.11.2024
twarda okładka, format 15,5cm x 23,5cm, ilustracje Ola Szmida
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

sobota, 14 grudnia 2024

GWIAZDKA. OPOWIEŚCI ILUSTROWANE

LOUISA MAY ALCOTT

„Nigdy nie trać wiary w stare opowieści, nawet jeśli stwierdzisz, że są one jedynie miłym cieniem uroczej prawdy.”

Świąteczny klimat otula każde opowiadanie, sprawia, że czytelnik intensywnie wczuwa się w urok szczególnych grudniowych dni. Jednak przesłania płynące z utworów dotyczą nie tylko gwiazdkowej daty, ale całego roku, znaczenia przeniesienia ciepłych sercu emocji do zwykłej codzienności. Louisa May Alcott kontrastuje piękno z brzydotą, dobro ze złem, szlachetność ze stronniczością, nudę z pasją. Nad wszystkim roztacza czar dobroci, magię wyjątkowości, łączenia ludzi, rodzenia się miłosierdzia i zrozumienia bliskich. 

Czynienie dobra staje się nadrzędną wartością, mnoży się w niezwykły sposób, spełnia w snach i w realnym życiu. Czyni cuda, otwiera serca, wiernie wraca pomnożone. I co ciekawe, dobro może zrodzić się z próżności, a nawet rozpieszczenia. Każdy może je okazać, jeśli tylko chce podążać jego ścieżką, ku spełnieniu moralnemu, radości dawania i zbieraniu wspaniałych wspomnień. Opowieści po raz pierwszy wydano w tysiąc osiemset osiemdziesiątym piątym roku. Klasyka serdecznie i pouczająco działająca na współczesnych młodych czytelników. Pokazująca kierunek, w jakim zwykły człowiek powinien podążać, aby promieniować dobrocią i łagodnością, pamiętać o innych w potrzebie, nie tylko podczas ważnych wydarzeń, ale także przy zwykłych okazjach. Osiem małych przygód czytelniczych, klimatycznie zilustrowanych i przyciągających urokiem tradycji. Dobry pomysł na chwilowe zatrzymanie czasu i wejście w atmosferę Bożego Narodzenia.

4/6 – w wolnym czasie
literatura dziecięca, klasyka dla dzieci, 160 stron, wiek 8+, premiera 23.10.2024 (1885)
twarda okładka, format 14,5cm x 20,5cm
tłumaczenie Joanna Wadas, ilustracje (wybór) Zuzanna Malinowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

piątek, 13 grudnia 2024

POCZTA LITERACKA

CZYLI JAK ZOSTAĆ (LUB NIE ZOSTAĆ) PISARZEM

WISŁAWA SZYMBORSKA

„Talent prozatorski to zdolność wyskakiwania z własnej skóry, to umiejętność stawania się w myślach kimś całkiem innym, prezesem spółdzielni, brzuchomówcą w cyrku, kobietą oczekującą dziecka, robotnikiem wysłanym na kurs, wdowcem i pięcioletnią dziewczynką.”

Jestem przekonana, że ponownie zajrzę do książki, i to pewnie, nie jeden raz. Wciągająca lekcja literacka, możliwość podpatrzenia warsztatu językowego znakomitej poetki i eseistki, w innej formie niż zazwyczaj. Zbiór odpowiedzi na zapytania od czytelników o wartość i dojrzałość ich tekstów, a także ewentualną publikację na łamach „Życia Literackiego”, pisma wydawanego w latach 1951-1990, stanowi interesujący materiał, z którego dużo można wiele nauczyć się, czerpać pomysły i inspiracje. Odpowiedzi Wisławy Szymborskiej imponowały spostrzegawczością, trafnością, wyczuciem w obdarzaniu krytyką, celnością wspartą humorem. Prawdziwie i rzetelnie, ostro i bezpośrednio, z ciekawą puentą i szacunkiem dla innych. 

Kiedy człowiek stawia pierwsze kroki w dowolnej sztuce, także literackiej, ogromnie liczy się ze zdaniem kogoś mocno zasłużonego dla danej dziedziny. Chce konstruktywnej analizy utworów, jednocześnie zrozumienia ze strony osoby, która również kiedyś zaczynała przygodę, w tym wypadku, z pisaniem. Szymborska potrafiła szczerze się wypowiedzieć, jednak świadoma była wrażliwości wysyłających listy do redakcji, nadziei na życzliwe spojrzenie i opublikowanie. Wiele odwagi wymagało od czytelników wystawienie własnych prac na oficjalny osąd, ewentualne dostrzeżenie znamion talentu. „Pocztę literacką” najlepiej było poznawać partiami, aby docenić indywidualny charakter mini recenzji, wymagających uważnego wglądu przysyłanych do pisma próbek twórczości, podchwycenia sposobu wyrażenia myśli na ich temat, ale także nie poczuć znużenia powtarzającymi się przesłaniami. Nie dziwiło, że przytłaczająca większość odpowiedzi, opublikowanych w latach 1960-1968, wybrzmiewała negatywnie, ale właśnie na nich najwięcej skupiałam uwagi, gdyż niejako przy okazji, łapałam wgląd we własne wprawianie się w pisanie.

4.5/6 – warto przeczytać
publicystyka literacka, 202 strony, premiera 03.07.2024 („Życie Literackie”, 1951-1990)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

czwartek, 12 grudnia 2024

STO KWIATÓW

GENKI KAWAMURA

„Izumi zastanawiał się, w jakim kierunku będzie teraz zmierzać jego matka, która rozstawała się kolejno z rzeczami i słowami, a nawet pamięcią.”

Wspaniała przygoda czytelnicza, wyjątkowo zgrabnie i przekonująco napisana, znakomicie balansująca na emocjach czytelnika, z każdą stroną coraz bardziej wciągająca. Przyznaję, że książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, tak wiele działo się w niej z tego, co sama w życiu doświadczyłam i doświadczam. Całkowicie mogłam utożsamiać się z kluczową postacią, doskonale rozumiałam, co i dlaczego stało się dla niej osobliwym ciężarem. Z jednej strony niewyobrażalnie dołującym i przejmującym, z drugiej wzmacniającym iskry człowieczeństwa. Równocześnie płynnie i głęboko wchodziłam w przeżycia chorej na Alzheimera kobiety. Z dnia na dzień traciła nie tylko poczucie bezpieczeństwa w otaczającym świecie, świadomość własnej tożsamości, ale też okruchy wspomnień, pamięć o sobie i bliskich. Izumi przechodził wewnętrzne przeobrażenia, był obserwatorem tego, co kiedyś wspaniale wzmacniało i błyszczało, a teraz odchodziło daleko bez możliwości przywołania. I ten przejmujący bezradny i pogubiony wyraz twarzy chorej matki. 

Bolesny proces porządkowania rzeczy. Dotykanie nieznanej przeszłości rodzicielki, wnikania w jej dawne doświadczenia, nadzieje i marzenia. Dręcząca myśl, że stopniowo traciło się kogoś, zanim się go w pełni zrozumiało, poznało jakim naprawdę był człowiekiem, nie w ogólnym zarysie, lecz szczegółowym zrozumieniu. Genki Kawamura snuł opowieść z wrażliwością i zrozumieniem dla przeżyć bohaterów. Trafnie i przenikliwie podchodził do tematyki choroby Alzheimera, zupełnie jakby sam miał styczność ze stawianymi przez nią wyzwaniami dla bliskich. Coś, co wydawało się bardzo odległe i nierealne, istniejące tylko w świecie mitycznych przypowieści, nagle zaczęło łączyć się na stałe z bliską osobą. Coś, na co nie miało się wpływu, nie można było zawrócić, spowodować, aby przyhamowało, wnikało w każdy aspekt codzienności i rzucało długie cienie na wyrzutach sumienia, poczuciu braku zapewnienia odpowiedniej opieki i niedosyt wsparcia. Zdecydowanie warto sięgnąć po tytuł, ogromna satysfakcja czytelnicza, silne emocje, głębokie wejście w sferę psychicznego zapominania, dojmującego zagubienia i ogromnego żalu, ale również odnajdywania siebie w szlachetności poddawanej presji niecierpliwości i świadomości odbierania wspólnego czasu. Nie tylko dla czytelników stykających się z przypadkami demencji u bliskich, także dla pozostałych, dla otrzymania obrazów choroby i relacji z nimi powiązanymi. Inna powieść autora również zrobiła na mnie ogromne wrażenie ("A gdyby tak ze świata zniknęły koty").

Zerknij na pozostałe książki z ujmującej serii z żurawiem, teraz Bo.wiem ("Wyspa pajęczych lilii", "Ucieczka Anny", "Kornik", "Współrzędne tęsknoty", "Księżniczka Bari", "Dziennik pustki", "To nie ja", "O zmierzchu", "Ona i jej kot", "Kobieta w Fioletowej Spódnicy", "Kwarantanna", "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?", "Perfekcyjny świat Miwako Sumidy", "Stacja Tokio Ueno", "Pszczoły i grom w oddali", "Sztormowe ptaki", "Budząc lwy", "Kwiat wiśni i czerwona fasola", "Cesarski zegarmistrz", "Tygrysica i akrobata", "Krótka historia Stowarzyszenie Nieurodziwych Dziewuch", "Ślady wilka", "Kot, który spadł z nieba", "Dziewczyna z konbini"). Z przyjemnością przedstawiam je na Bookendorfinie, cieszą kształtem historii, nietuzinkową atmosferą, dotykaniem duszy, bogatym materiałem do refleksji. Magnetycznie przyciągają, fantastycznie wyciszają, przyjaźnie towarzyszą w myślach przez dłuższy czas. Zatrzymują chwile codzienności, pozwalają zajrzeć w głąb siebie i uchwycić to, co w życiu najważniejsze.

6/6 – rozkosz czytania
literatura współczesna, 252 strony, premiera 19.03.2024 (2019), tłumaczenie Wiktor Marczyk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

środa, 11 grudnia 2024

PRELUDIUM

PANI NA WRZOSOWISKU tom 1

LUCYNA OLEJNICZAK

„Na widok jego imponującej rezydencji, która od teraz miała stać się również jej domem, młodej kobiecie ścisnęło się serce.”

Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona powieścią, dostarczyła nie tylko przyjemnych wrażeń czytelniczych, ale też barwnego spojrzenia w przeszłość domagającej się wolności polskości. Lucyna Olejniczak reprezentowała przyciągający styl narracji, oddziałujący na wyobraźnię, a przy tym cechujący się przejrzystością i dojrzałością. Swobodnie wytwarzała ciekawy klimat obyczajowy, z chęcią w nim przebywałam. Prowadziła kluczowe postacie uwzględniając indywidualne osobowości, zdobyte wykształcenie, duchowy rozwój, obracanie się w określonych społecznych konwenansach, spontaniczne reakcje na pojawiające się wydarzenia w życiu. Uwierzyłam w ich istnienie i przychylnie śledziłam losy. 

Pisarka nie żałowała akcji zaskakujących zwrotów i przywołań intrygujących incydentów. Łatwo wczuwałam się w realia lat trzydziestych dziewiętnastego wieku. Ich opisy obejmowały przekrój społeczny, sytuację kobiet, sposób edukacji, atrybuty kulturę oraz napiętą sytuację polityczną. Następstwa Powstania Listopadowego okazały się ważnym czynnikiem determinującym postawy, zachowania i ścieżki życia osób bliżej poznawanych na łamach stron. Właśnie tło historyczne postrzegałam jako wielką zaletę powieści, ale również zgrabne wplatanie go w fabułę i gładkie przejścia między pierwszym a drugim planem. Rozwój scenariusza zdarzeń także wybrzmiewał na plus. Odpowiadały mi kilkuletnie przeskoki w czasie i miejscach. Wiele się działo, a to dopiero początek przygody z bohaterami. Na dojrzałość postaci trzeba poczekać do kolejnej odsłony serii „Pani na wrzosowisku”. W pierwszym tomie dopiero zaczynały zdobywać życiowe doświadczenie i określać własną tożsamość, ale i tak skłaniały do uwierzenia w nie. Zachęcam do sięgnięcia po książkę, sympatycznie spędziłam czas, urzekła udanie wytwarzanym klimatem obyczajowym i zręcznie przedstawianym historycznym tłem. Liczę, że szybko pojawi się kolejna część przygody.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura obyczajowa, 440 stron, premiera 26.11.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

wtorek, 10 grudnia 2024

CÓRKA Z GENEWY

UTRACONE CÓRKI tom 4

SORAYA LANE

„Czasami wspomnienia rodziny lepiej zakopać głęboko, niż się z nimi konfrontować.”

Czwarta odsłona sympatycznej i ciepłej serii o utraconych córkach. Na Bookendorfinie przedstawiam poprzednie tomy („Córka z Włoch”, „Córka z Kuby”, „Córka z Grecji”), zerknijcie na wrażenia czytelnicze, może znajdziecie w nich coś, co utwierdzi was w przekonaniu, że właśnie takich przygód czytelniczych teraz potrzebujecie. „Córka z Genewy” podtrzymuje styl wcześniejszych odsłon, toczy się według podobnego schematu akcji, ale przy udziale innych kluczowych postaci i miejsc podróżniczych. Wypad do Szwajcarii nadaje romantycznej historii dodatkowej atrakcji, współtworzy klimat czegoś nowego, ładnie dopełnia odkrywanie tajemnic sprzed dziesięcioleci. Przeszłość z niewyjaśnionym biegiem zdarzeń miłości i teraźniejszość z gorącym uczuciem rozpalającym serca młodych ludzi. 

Piękna niespełniona w małżeństwie Delphine i bogaty finansista filantrop Florian, początek lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku, genewskie uniesienia i wyjątkowo cenny klejnot. Przeszłość pozostawiła po sobie jedynie pudełko z olbrzymim kamieniem szlachetnym i wycinek z gazety. Brak bliższych informacji, cennych wspomnień i znaczących tropów prowadzących do prawdy o rodzinnym sekrecie. Georgia i Luca, kobieta sukcesu w branży kosmetycznej i mężczyzna z wielopokoleniowej rodziny jubilerów, wspólne poszukują rozwiązania zagadki adopcji sprzed pół wieku, jednocześnie starają się łapać szczęście w miłości. Czy dawna historia ma okazję ujrzenia światła dziennego? Jak zawartość pudełka znalezionego w domu przeznaczonym do rozbiórki odmienia życie samotników? Możliwe, aby dramat rozgrywany wcześniej zaowocował obecnym szczęściem? Nie oceniam wysoko tomów tej serii, ale lubię do niej zaglądać, coś diametralnie innego niż smutne doświadczenia z realnego życia, jakbym na chwilę wchodziła w bajkę, która poprzez kolorowy relaks pozwala odsunąć z głowy natrętne szare i czarne problemy realności.

3/6 – w wolnym czasie
literatura obyczajowa, 350 stron, premiera 14.08.2024
tłumaczenie Anna Esden-Tempska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 9 grudnia 2024

CÓRKA Z GRECJI

UTRACONE CÓRKI tom 3

SORAYA LANE

„Dałaś potomkom, takim jak ja, możliwość poznania przeszłości rodziny i swoich korzeni. Teraz możemy sami zdecydować, co dalej.”

Lekkostrawna przygoda czytelnicza, w sam raz na jeden wieczór czytelniczy, błyskawicznie prowadzi po fabule utrzymanej w klimacie rodzinnej tajemnicy i wyjątkowej podróży. Co prawda, autorka mało daje opisów Grecji, jednak przybliża kolorystykę kraju, co urozmaica powieść. Z perspektywy relacji dwóch gorących serc scenariusz zdarzeń przebiega w zgodzie z oczekiwanym pulsem, zaś odkrywanie sekretów przyjmuje ciekawy obrót spraw. Zdajemy sobie sprawę, do czego wszystko prowadzi, jesteśmy w stanie przewidzieć finałową odsłonę, ale kilka elementów powieści miło zaskakuje. 

„Córka z Grecji” jako trzeci tom serii o utraconych córkach sympatycznie rozgrzewa zmysły, przyciąga tym, co skrywane przez dziesięciolecia, ukazuje wyjątkowe cechy dziedziczenia. Dwie ramy czasowe, z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i współczesnych czasów, zgrabnie splatają się w fabule. Niepodpisane czarno-białe zdjęcie i kartka z nutami z ręcznym dopiskiem stają się impulsem do wszczęcia poszukiwań w imię odkrycia zapomnianej prawdy i realizacji własnych marzeń. Muzyka i malarstwo przewodniczą w dociekaniu obrazów z przeszłości. W głównej roli występują marszandka Isabella i skrzypek Gabriel. Jeśli macie ochotę na ciepłą i romantyczną historię, spójrzcie na "Córkę z Grecji", a także na poprzedniczki ("Córka z Włoch" i "Córka z Kuby"). Seria wprawia w dobry nastrój, pozwala na reset po ciężkim dniu, rozjaśnia obciążone czymś myśli. Wyjątkowo ładnie zaprojektowane okładki oddziałujące na wyobraźnię.

3.5/6 – w wolnym czasie
literatura obyczajowa, 348 stron, premiera 13.03.2024
tłumaczenie Anna Esden-Tempska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

niedziela, 8 grudnia 2024

ANEGDOTY Z CZTERECH STRON ŚWIATA

WOJCIECH WIERCIOCH i JOLANTA SZYMSKA-WIERCIOCH
(wybór i opracowanie)

„Eliezer, Baal Szem Tow, zapytany, co to znaczy, kiedy ludzie mówią, że prawda idzie przez cały kraj, odpowiedział:
- To znaczy, że zewsząd ją wyrzucają i że musi wędrować dalej.”


Niezawodnym sposobem na poprawienie nastroju, przyjemny relaks po ciężkim dniu, zaspokojenie pragnienia wypełnienia czasu czymś sympatycznym, jest pomysł sięgnięcia po różnorodne anegdoty. Wojciech Wiercioch i Jolanta Szymska-Wiercioch dokonali ich przeglądu i zdecydowali się na uwzględnienie wybranych w publikacji. Historyjki z przesłaniem uporządkowali według klucza pochodzenia, aż z piętnastu źródeł. Zbiór przytoczonych anegdot ogromny, sporo czasu zajmuje zapoznanie się z nim, gdyż najlepiej poznawać je w cyklach po kilka. Publikacja liczy blisko sześćset stron.

Poznajemy tysiąc sto siedemnaście opowiastek. Amerykańskie, angielskie, arabskie i perskie, austriackie, chińskie, francuskie, greckie, hinduskie, hiszpańskie, japońskie, niemieckie, rosyjskie, rzymskie i włoskie, tureckie, żydowskie. Doskonale widać, że każda grupa rządzi się własnym klimatem i kulturą, typem humoru, co ciekawi, bawi i uczy. Wśród reprezentantów anegdot znajdujemy ludzi różnych profesji, dokonań, zainteresowań i upodobań, dzięki czemu dostajemy zabawną podróż przez przekrój społeczny i historyczne odniesienia. Anegdoty dostarczają mnóstwa materiału do refleksji, podchwytywania myśli, wchodzenia na krótko w osobowości przywoływanych osób, stosunku do innych, otoczenia i rzeczywistości. Bawi gra słów, celność riposty, błyskotliwość dostrzeżenia absurdu, wyłapywanie logicznych pułapek. Znakomicie sprawdzają się podczas towarzyskich spotkań upływających pod znakiem rozrywek intelektualnych. Warto podkreślić, że każda anegdota otrzymuje starannie i trafnie dobrany tytuł. Zbiór opowiastek poprzedza zwięzły wstęp przybliżający ich definicje, znaczenie, cechy, funkcje i instrukcje obsługi. A jeżeli komuś w tym wszystkim brakuje polskich klimatów, to zachęcam do sięgnięcia po inną publikację autorów „Polska w anegdotach”. Zerknijcie również na wrażenia po spotkaniu z powieściami o Mikołaju Koperniku („Rewolucja niebieska” i „Zakazane księgi”).

5/6 - koniecznie przeczytaj
satyra, 576 stron, premiera 09.10.2024 (2020)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

sobota, 7 grudnia 2024

BEAUTIFUL SACRIFICE. PIĘKNE POŚWIĘCENIE

BRACIA MADDOX tom 3

JAMIE MCGUIRE

„Nie można kochać naprawdę, jeśli nie jest się choć trochę szalonym.”

Trzecie spotkanie z braćmi Maddox nie odbiega klimatem i intrygą od poprzednich. Wiele romantycznych uniesień, słów, obietnic, również wahań, wewnętrznych rozdarć, kolaży smutku i szczęścia. Postaci nie imponują osobowościami od strony głębi, jednak stanowią przykład kontrastowego połączenia. Potrafią zachowaniami zaskoczyć sami siebie, z trudem odczytują intencje partnerów. Sporo barier staje im na drodze, co ciekawe, w większości przeszkód niewynikających z niezależnych od nich czynników, ale drzemiących i aktywizujących się w nich samych. Piękne poświęcenie dla innych i przebaczenie siebie samemu przybierają różne formy. Bohaterowie daleko odchodzą od pierwotnych zamiarów, ale intensywnie grzeją się w gorącym biciu serc.

Perypetie, zamieszanie i chaos w uczuciach, ale finałowa odsłona od początku nie ma przed czytelnikiem tajemnic. Miłość przezwyciężająca wszystko, miłość ponad wszystko, miłość we wszystkim. Taylor Maddox, odważny strażak służby leśnej stojący w obliczu prawdziwego ognia i ognia rozpalającego namiętność. Falyn Fairchild skrywająca życiową tajemnicę, za wszelką cenę pragnąca uwolnić się od toksycznych rodziców kardiologów zaangażowanych w politykę. Nie zawsze rozumie się zachowania kluczowych bohaterów, ale uzasadnia je targającymi emocjami i wątpliwościami dusz. Lektura na sympatyczny relaks w barwach płomieni ludzkich serc, nie wnosi wiele do realnego życia, ale przyjemnie wypełnia wieczorowy czas. Zerknij na wrażenie podczas spotkania z wcześniejszymi tomami serii o braciach Maddox ("Beautiful oblivion. Piękne zapomnienie", "Beautiful redemption. Piękne odkupienie"), przedstawionymi na Bookendorfinie.

3.5/6 – w wolnym czasie
romans, literatura młodzieżowa, wiek 16+, 332 strony, premiera 26.06.2024 (2015)
tłumaczenie Janusz Ochab
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 6 grudnia 2024

ZA NADOBNE

PIOTR BORLIK

„Musiał biec dalej, zapomnieć o bólu i zmęczeniu, przeć do przodu. Im dłużej pozostawał w bezruchu, tym bardziej malały szanse na ratunek.”

Nie zawsze wbijam się w historie przedstawione przez Piotra Borlika, a i tak sięgam po jego książki, gdyż pisarz nie boi się eksperymentować, poddawać eksperymentalnej zabawie, stawiać siebie i czytelnika przed nieoczekiwanymi wyzwaniami. Powieść „Za nadobne”, znienawidziłam za sprawą głównego bohatera, od pierwszej strony, poprzez kolejne, wytrwałam w tym uczuciu do końca. Jednakże, pomimo diabelsko ciężkich przeżyć czytelniczych, nie mogłam napisać, że książka jest źle skonstruowana lub niewłaściwie poprowadzona. Po prostu, nie odpowiadał mi charakter, osobowość i postawa kluczowej postaci. Dusiłam się w jej obecności, a że autor oddał w jej ręce i myśli narrację, to ciężko mi było kontynuować z nią spotkanie. Borlik zrobił to umyślnie, po swojemu, nie patrząc na to, czy komuś się spodoba, czy nie, za co go cenię, i pomimo duszącej atmosfery kryminału i tak kibicuję w dalszej podróży pisarskiej. 

Roman tak negatywny i prostacki, że już chyba bardziej nie można było, lecz konsekwentnie sportretowany. Kumulacja złych cech, wąskich horyzontów i pogardzanej przez normalnego człowieka filozofii życiowej. Reprezentant środowiska, do którego nie chce się wejść, omija szerokim łukiem, a nawet pogardza, ale niestety ma się świadomość, że istnieje wiele takich Romanów Andrysiaków na świecie. Zagadkę kryminalną odebrałam jako tło do kreacji głównego bohatera, co więcej, szansę na pokazanie w długich mrocznych cieniach innych postaci, w tym kobiecych. Również nie zasługiwały na szacunek, kiedy tylko zajrzało się wnikliwiej w ich dusze. Ale czy tak nie jest z większością osób w życiu realnym? Skrywamy w sobie elementy dobra i zła, ambicji i pokory, walki i rezygnacji. Przy odpowiednich splotach okoliczności uaktywniają się, niekoniecznie z pożądanej moralnie odsłony. Jeżeli nie przytłacza was przygnębiający obraz człowieka zawsze stawiającego się na pierwszym planie, toksycznego dla innych, zdolnego do haniebnych czynów, to sięgajcie po książkę. Wbrew moim zastrzeżeniom, to ciekawe spojrzenie na to, do czego jesteśmy zdolni w imię wygórowanych ambicji, a nade wszystko zaspokojenia podsycanego przez dłuższy czas płomienia zemsty. Zerknijcie na wrażenia po zapoznaniu się z serią kryminalną o Agacie Stec i Arturze Kamińskim ("Białe kłamstwa", "Baltica", "Boska proporcja", "Materiał ludzki"), książkami "Incydent" i "Zapłacz dla mnie", również Piotra Borlika.

3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 336 stron, premiera 24.10.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

czwartek, 5 grudnia 2024

ROZRUSZAJ SWÓJ MÓZG

JAK DZIĘKI AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ ZACHOWAĆ SPRAWNOŚĆ UMYSŁU I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM

ANDERS HANSEN, CARL JOHAN SUNDBERG

„Badania naukowe jasno wykazały, że regularne ćwiczenie to nic innego, jak cudowna kuracja, która zapobiega wielu chorobom lub je leczy, a w dodatku opóźnia procesy starzenia.”

Początkowo wydawało mi się, że wiele skorzystam na poznaniu poradnika, ale im głębiej w niego wchodziłam, tym bardziej przekonywałam się, że nie dostarczył mi tego, na co liczyłam. Wielokrotnie powtarzał kluczowe przesłanie, że aktywność fizyczna poprawia jakość życia i zdrowia, wymaga konsekwencji działania i świadomości zalet. Robił to z różnych ujęć prawidłowego funkcjonowania organizmu, dobrego samopoczucia, przypływu energii, spokojnego snu, większej koncentracji i samooceny. Zmylił mnie tytuł książki, chciałam głębiej wejść w aktywność owocującą lepszą pracą mózgu, lecz musiałam zadowolić się stosunkowo małym przeznaczeniem powierzchni na to zagadnienie. "Rozruszaj swój mózg" bazował na licznych powtórzeniach i raczej miał charakter tytułu zwiększającego pulę publikacji autorów.

Jednak omawiany materiał inspirował do polubienia aktywności fizycznej, wprowadzenia jej na stałe do grafiku dnia. Skoro regularne uprawianie ruchu jest odczuwalne i osiągalne w krótszym czasie niż terapia farmakologiczna, to nie ma co się zastanawiać i go odkładać. Ruch to naturalny lek na depresję, poczucie braku bezpieczeństwa, lęk i fobie. Ciekawił mnie poruszony aspekt wpływu aktywności fizycznej na aktywację i działanie genów. Podobnie jak to, że starzenie się mięśni w dwóch trzecich jest efektem zmniejszonego poziomu ćwiczeń. Albo wyniki badań potwierdzające, że im więcej trenujemy, aby poprawić kondycję, tym z czasem lepiej spalamy tłuszcz. Czytelnikom spodoba się bliższe przyjrzenie się zasadom i poradom efektywnego treningu interwałowego. Od strony oprawy graficznej publikacji, dobrym pomysłem było wyróżnienie żółtą czcionką kluczowych przesłań w poszczególnych rozdziałach.

3/6 – w wolnej chwili
poradnik, medycyna, 254 strony, premiera 13.03.2024 (2014), tłumaczenie Tomasz Oczkowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

środa, 4 grudnia 2024

NA DYŻURZE

INEKE MEREDITH

„Ta specjalizacja (chirurgia ogólna) jest pełna dramatyzmu, wzruszeń, zagadek i możliwości ocalenia komuś życia. Przepiękny melanż ludzi, patologii, humoru, szaleństwa, dochodzenia do zdrowia i śmierci.”

Interesująco było wejść w książkę, poznać wariant życia, którego się nie wybrało, chociaż brało się pod uwagę, a którym podążała autorka. Ineke Meredith opisywała wygląd ścieżki, prowadzącej od dzieciństwa po dorosłość, powiązanej z zawodem chirurga ogólnego i stawianymi przez niego wyzwaniami, zwłaszcza w ujęciu kobiety, matki i córki. Tak jak się spodziewałam, profesja nie okazałaby się odpowiednia dla mnie, ponieważ aby się jej całkowicie oddać trzeba mieć odpowiednie nastawienie i predyspozycje. Ciężka praca, wymagająca wielu wyrzeczeń, odciskająca piętno na psychice i wykończająca fizycznie, mocno ograniczająca zdrową rutynę rodzinnego życia.

Jednakże Meredith, znakomicie sobie w wybranym zawodzie poradziła, podobnie z nałożeniem się na to macierzyństwa i opieki nad chorą rodzicielką, a w tle toksycznej relacji z ojcem. Nie ulega wątpliwości, że obecnie już inaczej patrzy się na chirurga w kobiecym wydaniu, ale przecieranie szlaków społecznej świadomości wciąż w toku. Opowiadała o ciężkim dzieciństwie, skromnych możliwościach dostępności wymarzonej edukacji, a zatem źródłach wyboru takiego a nie innego wykształcenia, o zaskakującym macierzyństwie. Większość przestrzeni książkowej poświęciła opisie zdobywanego doświadczenia, prostych i trudnych zabiegów, indywidualnych przypadków pacjentów. To także świadectwo nauki pokory, porażek i sukcesów, smutnych i szczęśliwych historii w zawodzie. Reportaż powinien trafić do osób zainteresowanych chirurgią. Dokładnie przybliża, na czym polega jej misja, jakie elementy są szczególnie satysfakcjonujące, a jakie sprawdziany czekają na lekarza. Ale i osoby spoza medycyny z zainteresowaniem go poznają.

4/6 – warto przeczytać
reportaż, medycyna, 334 strony, premiera 02.10.2024, tłumaczenie Joanna Grabarek
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia.

wtorek, 3 grudnia 2024

POEZJE I PROZINKI

JADWIGA STAŃCZAKOWA

„To co biorę do ręki
zimne i wilgotne
to materia
a duch śniegu jest ciszą
przetykaną krakaniem
wron”


Wiersze przemówiły do mnie, poczułam wrażliwą duszę autorki, wczułam się do pewnego stopnia w jej odbiór rzeczywistości, spojrzałam na zwyczajne rzeczy z niezwyczajnej perspektywy. Jadwiga Stańczakowa w wieku niemal trzydziestu lat całkowicie straciła wzrok, od tego czasu poruszała się po świecie zewnętrznym okrytym mrokiem, ale wewnętrznym niesłychanie barwnym i błyskotliwym. Ogromna moc biła ze słów poetki, przekonywały prostym, ale jakże celnym przekazem. Szybko podchwytywałam myśli autorki, długo się nad nimi zastanawiałam, rozwijałam na swój sposób, poddawałam analizie według własnego klucza a potem przymierzałam do klucza niewidzenia Stańczakowej.

Bardzo spodobał mi się wiersz „Ojciec”, wyjątkowo przemówiła do mnie „Ślepa radość”. Ponadto, poczułam ślepotę jako czucie widzenie wyobraźnią, doświadczyłam przemykanie „czegoś”, skojarzyłam niebieski koralik z okruchem nieba, pozazdrościłam psom, poznałam podwójną ślepotę, doznałam pustej Ziemi i czekania na życie, przywitałam się z cieniem. Prozinki zaciekawiły mnie, miniopowiadania o zwykłej codzienności, zwykłych ludziach i zwykłych okolicznościach, ale z wyjątkowym humorystycznym rysem. Szczególnie upodobałam sobie „Zapałkę”, „List”, „Pamięć”, „Drzewa pamięci” i „Przymiarkę”. Publikacja bardzo ładnie wydana, ze sztywna okładką i tasiemkową zakładką. Będę do niej jeszcze nie raz zaglądać, przemawia, uwrażliwia, uświadamia i inspiruje w szczególny sposób, zachęcam do poznawania.

4.5/6 – warto przeczytać
poezja, 352 strony, premiera 20.11.2024
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.