czwartek, 28 lutego 2019

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ MAFII Marcin Brzostowski

[PATRONAT] [PRZEDPREMIEROWO]

"Żaden z elementów łamigłówki nie chciał pasować do drugiego, a żadna teza nie chciała być poparta logicznym wywodem."

Trzecie spotkanie z twórczością Marcina Brzostowskiego, wcześniej zapoznałam się ze "Złotymi spinkami Jeffreya Banksa" i "Podpalę wasze serca!", i kolejny raz udany wieczór czytelniczy. Książka do schrupania na raz, kusi ciekawie zaplecioną intrygą, gangsterskim klimatem i sporą dawką dobrego humoru. Może wydawać się nieco dziwaczna i absurdalna, ale to właśnie jest jej mocny atut, jeśli tylko poddamy się zabawnej perspektywie, to czeka nas sympatyczny relaks. Podobały mi się drobne szpileczki wbite w otaczającą nas rzeczywistość, analogie do tego, co dzieje się we współczesnej sferze społecznej, ciekawie było je wyłapywać. Akcja rozgrywa się w ciągu niecałych jedenastu godzin, przeważają dynamiczne rytmy. Narracja oszczędna, świadomie mało opisów, które mogłyby rozlec fabułę, odwrócić uwagę odbiorcy od jej istoty, ciężar przejmują dialogi, jednak lekkie w formie i swobodnie wypełnione komicznymi nutami. Uwidacznia się zdrowa rezerwa, jaką autor ma wobec świata, a co rzadko się zdarza, także do siebie i własnych książek.

Przestępczy światek Warszawy drży w posadach, wszystko zostaje wywrócone na lewą stronę, za sprawą kobiecego pierwiastka zmieniają się reguły gry, żony próbują dokonać zamachu stanu i przejąć władzę, dość mają błyszczenia w tle. Świat już może nie być takim, jakim był wcześniej. Zdeterminowane kobiety potrafią nieźle namieszać, nie tylko w życiu prywatnym mężczyzny, ale również w jego zawodowej ścieżce. Kobieta to niebezpieczna jednostka, wojna z nią wiąże się z ogromnymi stratami i cierpieniem, zwłaszcza jeśli chce się odebrać to, co im należne. Franco Fog, inspektor policji, docieka skąd nagle tyle podejrzanych zgonów znaczących przestępców. Samobójstwa popełniane są nie tylko w Polsce, ale dotyczą całego świata. Międzynarodowy wątek tylko wspomniany, chciałoby się więcej, ale może jest to przygotowanie do kontynuacji przybliżanej historii. Inspektor poznaje nie tylko zasadnicze i bezwzględne oblicze kobiet, ale również ich romantyczną odsłonę, a zauroczenie w życiu Foga wydaje się obecnie królować. Niewielkich rozmiarów opowieść kryminalna, sto czterdzieści stron, potrafi przykuć uwagę czytelnika, wprawić w dobry nastrój i podrzucić kilka sugestii do refleksji.

kryminał, 142 strony, premiera 01.03.2019
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi.

wtorek, 26 lutego 2019

PIANIE KOGUTÓW, PŁACZ PSÓW Wojciech Tochman

[PRZEDPREMIEROWO]

"Czucia mnie nie oduczyli. A nieczucie by mi się dzisiaj przydało."

Miałam nosa, aby sięgnąć po opowieść reporterską, wiele bym straciła, gdybym jej nie poznała i nie przeżyła, bo tu mowa o zatrważających i potwornych faktach. Jedna z tych książek, które mocno świdrują wyobraźnię czytelnika, intensywnie odwołują do emocji, stanowią znaczący głos w dyskusji o kondycji człowieka, a zwłaszcza jego ciemnej i mrocznej stronie. Jestem pod wrażeniem wyrazistego, pozornie prostego, a jednak mocno przekonującego warsztatu pisania Wojciecha Tochmana, ogromu nakładu pracy związanego z rzetelnym przygotowaniem do powstania książki, przekrojowego przyjrzenia się okaleczonemu społeczeństwu, ale również, co bardzo cenne, pochylenia się nad indywidualnymi losami. Wobec publikacji nie przechodzimy obojętnie, czym innym jest wsłuchiwanie się w podawane przez media informacje i relacje o wyjątkowo powikłanej kambodżańskiej sytuacji, a zupełnie czym innym bezpośredni kontakt z kilkoma z półtora miliona, jak nie więcej, ofiar ludobójstwa. Znakomite dopełnienie "Pol Pot. Pola śmierci" Philipa Shorta, jednocześnie materiał do snucia wielowarstwowych przemyśleń.

Spotkanie z "Pianiem kogutów, płaczem psów" rozłożyłam na trzy części, tak jak i struktura książki dyktuje, to wygodny sposób jej przyswojenia. Klamrą spinającą brzegi "syndromu złamanej odwagi" okazały się "zerwania łańcuchów". Ponure obrazy prawdziwej rzeczywistości Kambodży, kraju sierot, bo tyle zabijania i gwałtu było, niewyobrażalnej i nieodwracalnej tyranii, narodu zdominowanego przez strach i ból, które pozostają w człowieku już do końca, a co gorsze, przenoszą się na kolejne pokolenia, to dziedziczenie obsesji przemocy. Nikt nie jest winny, za nic odpowiedzialny, każdy ma wroga, który presją zmusił do działania przeciw drugim osobom. Zły duch, cienie ludobójstwa, echa wszechobecnego terroru i represji, wciąż drzemią w ludziach, nie odeszły wraz z przeszłością, świadomym przemilczeniem. Ci którzy przeżyli, ofiary i kaci, w cierpieniu żyją blisko siebie. Jak kambodżański naród ma skonfrontować się z przeszłością? Jak poradzić sobie z narodową traumą? Jak wyleczyć choroby psychiczne? Jak zlikwidować bezrobocie, korupcję, niewolnictwo dzieci, ubóstwo, analfabetyzm, alkoholizm, przemoc w rodzinie, porzucenie i bezdomność? Jestem zaskoczona, że w mojej domowej biblioteczce nie pojawiły się inne książki autora, zwłaszcza "Jakbyś kamień jadła", "Dzisiaj narysujemy śmierć", "Wściekły pies". Mam wrażenie, że z tematyką w nich zawartą każdy powinien się zmierzyć.

5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura faktu, 222 strony, premiera 27.02.2019
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

MOJA DZIKA SYBERIA Karolina Kozioł

[PATRONAT] [PRZEDPREMIEROWO]

"Mieszanka wszystkiego co najlepsze i najbardziej przerażające. Za to właśnie pokochałam podróże."

Dwa lata temu objęłam patronatem książkę Karoliny Kozioł "Poszukiwacz marzeń", reportaż o kręceniu filmu dokumentalnego poświęconego brazylijskim fawelom, życiu w dzielnicach zubożenia, nędzy i przestępczości. Autorka w młodzieńczy i pełen entuzjazmu sposób dowiadywała się, czym w odczuciu Carioca jest szczęście, jak można je zdefiniować, z jakiej perspektywy na nie spojrzeć, jak odnieść do uwarunkowań środowiska, w którym przyszło im żyć. W "Mojej dzikiej Syberii" również wyraziście wybrzmiewają nuty nawiązujące do istoty ludzkiego życia, realizowania się i odczuwania satysfakcji.

Sympatyczne zapiski z podróży Koleją Transsyberyjską, ale również wędrówki w głąb siebie. Każdy z nas, na różnych etapach życia, odkrywa to, co w nim najlepsze, co daje mu spełnienie, prowadzi do dni wypełnionych intensywnością i szczęściem. Odwagę do życia według własnych zasad zbiera się stopniowo, rok po roku, latami marzy się i pragnie, albo wypełnia nią duszę nagle, przy wewnętrznym przymusie pokonywania obaw, barier i limitów, granic na mapie i kresów własnej świadomości. Przyjemne przesłania wybijają z tekstu, nie należą do odkrywczych, ale bliskie są sercu, odświeżają wspomnienia z młodości, kształtowania ufności we własne siły i możliwości. Podtrzymują przeświadczenie, że jakość prowadzonego życia, czas spędzony w teraźniejszości, a będący bazą przyszłości, zostaje spożytkowany w najlepszy z możliwych sposobów, w zgodzie z własną hierarchią wartości i wytyczonymi celami w życiu.

Fascynacja poznawania świata, przeżywania przygód, podnoszenia adrenaliny, odczuwania wolności i dzikości. Podróże pozwalają smakować życie, odkrywać kultury, wyznaczać nowe horyzonty, a nade wszystko odwoływać się do prawdziwego ja i własnej tożsamości. Czasem pomagają przełamać monotonię i nudę, kiedy indziej mają uzdrawiające właściwości, dają nową perspektywę na problemy codzienności, a także są inicjatorem pozytywnych zmian. Podoba mi się podejście autorki do spełniania marzeń, ich roli w życiu każdego człowieka, swoistego dialogu ze sobą i kształtowania własnych potrzeb. Widać formowanie się filozofii życia, fundamenty postrzegania świata, wartości poszukiwane podczas podróży i spotkań z ludźmi, ich historiami, tęsknotami i ambicjami.

"Podróż pociągiem jako metafora życia", sporo prawdy w tym stwierdzeniu, za oknem zmieniające się obrazy krajobrazu, upływ czasu mierzony w przebytych kilometrach, płynność napotykanych osób i ich losów, a także przystanki w wyprawie po nowe doznania. Sankt Petersburg, Moskwa, Krasnojarsk, Irkuck, Władywostok. A tam refleksje między innymi o szamańskich przeżyciach, pierwszej przejażdżce na nartach, głębi jeziora Bajkał, obozach śmierci. "Lekcja skromności i pokory, gdyż zdajesz sobie sprawę, jak niewiele miejsca zajmujesz w świecie". Sto stron nasyconych esencją życia i podróżowania. Ciekawie było się z nimi zapoznawać, i choć miałam wrażenie, że niekiedy urywały się myśli, kwestia często używanego wielokropka, to jednak pozostawiały przestrzeń do zapełnienia przez czytelnika, jego wspomnieniami, odczuciami i spostrzeżeniami, sfery, do których sama autorka będzie jeszcze podążać i rozwijać ich brzmienie.

literatura podróżnicza, 106 stron, premiera 01.03.2019
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

poniedziałek, 25 lutego 2019

LEONARDO DA VINCI. ZMARTWYCHWSTANIE BOGÓW Dmitrij Mereżkowski

[PRZEDPREMIEROWO]

"Choćbym pozostał na zawsze wśród ciemnicy, choćby nikt o mnie nie wiedział, ja o sobie wiem."


Z wielką przyjemnością zanurzałam się w książkę, wspaniale odświeżyła wiedzę o życiu i twórczości Leonarda da Vinci, a przy tym przeniosła, za pośrednictwem wyjątkowo wciągającej narracji, w klimat średniowiecza. Natychmiast wychwytujemy zestawienie umysłu geniuszu wyprzedzającego nie jedno, a kilka pokoleń, i mrocznych czasów, które kojarzą się zwyczajowo z zacofaniem, chaosem i manifestacyjną pobożnością. A jednak nie dla wszystkich wiedza znosiła znamiona tabu, to nie do końca czas cywilizacyjnego upadku i pogrzebania wielkiego dorobku starożytności, dostrzec można niezwykłe bogactwo i niejednorodność epoki. Czasy Leonarda da Vinci również obfitowały w znaczące dla dojrzewania cywilizacji zdarzenia, polityczne intrygi, mecenaty sztuki i pragnienia zrozumienia świata.

Powieść znakomicie ilustruje, jak niepospolitą i trudną do zaszufladkowania postacią był Leonardo da Vinci, jakimi osobami się otaczał, dla kogo pracował, a przede wszystkim, jakie zajęcia i wizje przykuwały jego uwagę. Widzimy, jak podchodził do świata, przyrody i ludzi, kogo wybierał na uczniów, jak spoglądał na szarlatanów, dworskie knowania i religijną retorykę. Imponuje szerokie spektrum zainteresowań, dziedzin nauki, do których biegła niczym niepowstrzymana ciekawość i w żaden sposób nieograniczona wyobraźnia. Niebywała zachłanność na wiedzę, odkrywanie tajemnic świata, odwaga do wybiegania myślami w daleką przyszłość. Panoramiczne horyzonty niepozwalające zatrzymać się na dłużej przy jednym dziele, bo czas nieubłaganie mija, a jeszcze tyle pozostało do odsłonienia i uchwycenia rozumem. Pewna nonszalancja wobec finansowego wymiaru życia, a nawet wzgarda wobec materializmu, o ile nie są to fundusze konieczne do eksperymentowania i tworzenia wynalazków. Pięćsetna rocznica śmierci Leonarda da Vinci staje się impulsem do sięgnięcia po tę powieść historyczną, zmierzenia się z duchem fascynującej osobowości, poszanowania zachowanego dorobku, ale i też do dziś aktualnych przewodnich myśli w postrzeganiu rozwoju człowieka i rozkwitu nauki. Wybitny geniusz, rozumiany i doceniany za życia zaledwie przez garstkę ludzi, wyśmiewany i lekceważony przez ogół, wspomnienia o nim wciąż budują skrzydła dla nauki, twórczości i prekursorstwa, bo choć spełniło się marzenie człowieka o lataniu, to ileż nowych i ambitnych wyzwań czeka.

5/6 - koniecznie przeczytaj
powieść biograficzna, 312 stron, premiera 27.02.2019 (1899), tłumaczenie Eugenia Żmijewska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

niedziela, 24 lutego 2019

MORDERCZYNI Sarah A.Denzil

"Czy ktokolwiek ma w życiu wybór, czy może wszyscy maszerujemy w takt melodii zagranej nam przez los?"

Bardzo przyzwoicie napisana książka, szybko wciąga i ciekawie miksuje emocje czytelnika. Pokręcona fabuła, nie chodzi tylko o ilość zaplątanych wątków, ale również bogactwo poukładanych warstw, na tyle sprytnie i zwodniczo, że przez cały thriller nie jesteśmy w stanie, nawet w minimalnym stopniu, domyśleć się, czym w ostatecznej odsłonie zakończy się scenariusz zdarzeń, przynajmniej mnie się nie udało. Sarah A. Denzil rewelacyjnie wodzi czytelnika za nos, wystawia na próbę pokłady jego cierpliwości w odkrywaniu prawdy, zgrabnie nakłania do pełnego zaangażowania się w złożoną i intrygującą grę.

Świetnie się odnalazłam, odpowiednio wyczułam reguły, szybko wpasowałam w mroczny i zatrważający klimat. Atmosfera zagęszcza się z każdym rozdziałem, pojawia się mnogość prawdopodobnych kierunków, którymi może pomknąć akcja, zajmuje interpretowanie niejasnych postaw i czynów bohaterów. Do fabuły wkradła się drobna nierealność, ale nie rzutuje ona na negatywny odbiór przygody czytelniczej. Zastanawiamy się, jak cienka granica przebiega między prawdą a kłamstwem, rozsądkiem a szaleństwem, uległością a manipulacją, przeszłością a teraźniejszością? Co skłania człowieka do potwornych zbrodni, wyłącza wszelkie zahamowania, wyolbrzymia doznane krzywdy i niesprawiedliwości? Czy jesteśmy w stanie całkowicie wierzyć bliskim, ale i w pełni ufać samym sobie?

Leah Smith wraz z bratem przybywają do malowniczego miasteczka Hutton, otoczonego skalistymi wrzosowiskami i cienistymi lasami, miejsca z intrygującą wiktoriańską przeszłością. W funkcjonującym tam szpitalu psychiatrycznym jedną z pacjentek oddziału o zaostrzonym rygorze jest Isabel, młoda kobieta odpowiedzialna za śmierć sześcioletniej Maisie. I choć od morderstwa sześcioletniej dziewczynki minęło już siedem lat, to jednak społeczność Rocked Rotherham wciąż pogrążona jest w żałobie, przerażającym obrazie ciała dziecka wywleczonego z lasu i wrzuconego do stawu, zaś media nadal interesują się sprawą. Leah podejmuje pracę w szpitalu jako pielęgniarka, a pod jej opieką znajdują się trzy pacjentki, jedną z nich jest właśnie Isabel, skazana za morderstwo, którego nie pamięta. Między kobietami nawiązuje się swoista relacja, która przybierze osobliwe barwy, tym bardziej, że obu przeszłość daje o sobie znać. Co tak naprawdę stało się z Maisie, kto jest odpowiedzialny za jej śmierć, dlaczego tak trudno dotrzeć do wyjaśnienia tej zagadki, czy faktycznie dziecko mogło zabić dziecko? Styl pisania autorki, budowania napięcia, kreowania postaci i wciągania w mroczne strony ludzkiej natury, bardzo mi odpowiada. Inną książką do pochłonięcia na jedno posiedzenie okazało się "Milczące dziecko".

5/6 - koniecznie przeczytaj
thriller psychologiczny, 344 strony, premiera 16.01.2019 (2018), tłumaczenie Grażyna Woźniak
Książkę "Morderczyni" zgarnęłam z półki "nowości".

sobota, 23 lutego 2019

VOX Christina Dalcher

[PRZEDPREMIEROWO]

"Dla triumfu zła wystarczy tylko, aby dobrzy ludzie nic nie robili."
Edmund Burke

Ciarki przechodzą po ciele, kiedy zagłębiamy się w książkę. Wyjątkowo intrygująca fabuła, uwzględniająca wiele perspektyw, ciekawych rzutów na fikcyjną rzeczywistość uwzględniającą cechy realności. Świadomie przejaskrawiono i zniekształcono pewne aspekty, ale dzięki temu udało się naświetlić sprawy związane z sytuacją kobiet, trendami panującymi sto lat temu, walką teoretycznej słabszej płci o szeroko rozumianą wolność, i tym, co obecnie dostrzegamy w społecznych nurtach, a co niekoniecznie przyjmuje zgodne z kobiecymi wyobrażeniami brzmienia. Jak wiele trzeba jeszcze zdziałać na płaszczyźnie równości płci, swobody wypowiedzi bez przyszywania łatek stereotypów, pogrążania w sferze wyrzutów sumienia i krytyki, jeśli nie spełni się wyznaczonych przez fanatyków fałszywych kryteriów jedynie słusznych wzorców?

Powieść przemyślana, za pierwszorzędnym pomysłem na fabułę podąża frapujące przyciąganie uwagi odbiorcy, intrygujący scenariusz zdarzeń podszyty niepewnością i napięciem, a także ciekawy materiał do przemyśleń i refleksji. Zwłaszcza pierwsza część książki zrobiła na mnie duże wrażenie, później już wchodzi się w efektowną sensację, której choć nie można odmówić zwrotów akcji, to jednak cechuje się lekką pobieżnością, wybieganiem od rdzenia interesującej koncepcji, szkoda mi tego zmarnowanego potencjału, który w miarę zbliżania się do finalnej odsłony nieco się rozmywał. Ale i tak podobało mi się, trudno było oderwać się, chętnie stawiałam się na miejscu bohaterów, bez względu na ich płeć i wiek. Jasno wybrzmiewają przesłania zawarte w przybliżanej historii, trudno przejść obok nich obojętnie, bo dotyczącą każdego aspektu i stylu życia. Atrakcyjnie prowokuje i pobudza do intelektualnego buntu, dostarcza interesującej rozrywki. Chciałoby się krzyknąć, że to czysta fantastyka zbliżająca się do thrillera, ale czy faktycznie we wszystkim przedstawiona dystopijna wizja świata imaginuje? Nie ma co brać książki zupełnie na poważnie i zasadniczo, wiele w niej wyolbrzymień i koloryzacji, a jednak sympatycznie drażni wyobraźnię i skłania do zastanowienia, a to pożądane cechy w przygodach czytelniczych.

Amerykańskie kobiety tracą prawo do wykonywania zawodu, dostęp do wykształcenia, możliwość decydowania o ścieżce kariery, wybór sposobu życia, posiadania lub nie dzieci. Mają być ślepo posłuszne partnerowi, zajmować się domem i dziećmi, a co zatrważające i upodlające, dziennie wolno wypowiedzieć im tylko sto słów. Limit słów dotyczy również dziewczynek, co oczywiście wypacza system wartości, odbiera radosne dzieciństwo, skazuje na niesprawiedliwość. Jean McClellean, kiedyś światowej słowy naukowiec, doktor neurolingwistyki, dziś gospodyni domowa, nie odnajduje się w nowej rzeczywistości, widzi szkodliwe konsekwencje rządowego dekretu, któremu musi podporządkować się cała rodzina, jak niszczy relacje z bliskimi, odmienia synów i ogranicza umysłowy rozwój córki. Jednakże nie ma mowy o buncie, są bezwzględnie tępione, kary zaś brutalne i bezlitosne. W następstwie nieszczęśliwego wypadku brata urzędującego prezydenta, Jean wcielona zostaje do zespołu pracującego nad nowym lekarstwem mającym pomóc pacjentom z problemami mowy po urazach mózgu. Czy można w jakikolwiek sposób zawrócić cofanie się świata, zejść ze ścieżki skrajnie prawicowego fundamentalizmu, zapomnieć o wiktoriańskim kulcie ogniska domowego, wykreślić religię ze szkolnego programu nauczania, przywrócić kobiety do sfery publicznej? Jak oddać siedemdziesięciu milionom kobiet wypracowane wcześniej prawa, zakończyć koszmar i wyniszczający obłęd doktrynerstwa?

4.5/6 - warto przeczytać
literatura współczesna, 414 stron, premiera 27.02.2019 (2018), tłumaczenie Radosław Madejski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.