niedziela, 24 października 2021

TEORIA WZGLĘDNOŚCI I JEJ TAJEMNICE

SHEDDAD KAID-SALAH FERRÓN

"(Albert Einstein) miał 25 lat, gdy sformułował teorię względności."

Jeśli ktoś po przeczytaniu tej książki nadal nie zrozumie szczególnej teorii względności, to naprawdę nie wiem, jak można bardziej klarownie ją przedstawić. Fantastyczna propozycja czytelnicza, mam wrażenie, że nie tylko dla młodych odbiorców, ale również dla każdego, kto chciałby w mega przystępny sposób zrozumieć znane i przydatne osiągnięcie naukowe Alberta Einsteina. 

Szalenie przejrzysta narracja, minimum słów, maksimum treści, bez zbędnych wypełniaczy, które zamazywałyby obrazy kluczowych przekazów. Natykamy się na ciekawostki, są zamieszczone w przemyślanym miejscu, aby podtrzymać zainteresowanie czytelnika, oswoić z nowymi faktami, przywołać znaczące nazwiska, dać przedsmak definicjom. Pojęcia względności świata nie należą do łatwych, ale Sheddad Kaid-Salah Ferrón tak prowadzi wiedzę w publikacji, że nie ma żadnych problemów. Szybko oprowadza po czasie i sposobach jego pomiaru. Podobnie zgrabnie przygląda się przestrzeni i jej pomiarowi. Płynnie przechodzi do prędkości, przedstawia jej wzór i zasadę sumowania. Następnie zagłębia się w aspekty ruchu i układów odniesienia. Uczula na stałą prędkość światła i jej jednostkę. Zaprasza do wglądu w przeszłość i podróż do przyszłości. 

Kiedy czytelnik znakomicie jest już  obeznany z elementarnymi wstępnymi informacjami, autor dociera do samej teorii względności, jej niesamowitością z perspektywy rozciągania się czasu, skracania się długości i wzrostu masy. Szalenie obrazowe doświadczenia momentalnie wpływają na zrozumienie podsuwanego materiału, widać jak starannie zostały przemyślane, aby klarownie trafić do wyobraźni czytelnika. Nauka fizyki w takim przedstawieniu sprawia mnóstwo radości, przyjemności i satysfakcji. Niewątpliwy w tym udział ma również atrakcyjnie przygotowana oprawa graficzna książki, sugestywne ilustracje, przyjazna czcionka, stonowana kolorystyka, dbałość o szczegóły. Tekst i grafika pozwalają na bezbolesne opanowanie tematyki szczególnej teorii względności, co więcej, długie jej zapamiętanie. W końcu, to wiedza, którą każdy powinien znać, by zrozumieć otaczający go świat. Publikacja tak się spodobała mnie i mojej młodej czytelniczce, że koniecznie musimy nadrobić jej poprzedniczkę zatytułowaną "Fizyka kwantowa i jej tajemnice".

6/6 - rozkosz zdobywania wiedzy
literatura dziecięca, literatura popularnonaukowa, fizyka, wiek 9+, premiera 18.01.2021 (2018)
twarda okładka, format 29,4cm x 29,2cm, 48 stron
tłumaczenie Głębocka Joanna, ilustracje Eduard Altarriba
Tekst ukazał się pierwotnie na Szkrabajki.pl

ŚWIERSZCZYK 9/2021

"... od rozmowy już do zgody mały kroczek." Marcin Przewoźniak

Klimat wrześniowego "Świerszczyka" obraca się wokół świadomego używania internetu i radości zabaw z realnymi przyjaciółmi, a także umiejętności rozgraniczenia i połączenia obu możliwości. Słowniczek internetu przybliża dzieciakom funkcjonowanie sieci. Nie brakuje zajrzenia w specyfikę wiadomości tekstowych, oraz odpowiedniego podejścia do poniżających treści i negatywnych komentarzy. Uzmysłowienia, na czym polega prawdziwy dialog, reguły rządzące rozmową, o co chodzi w sprawnej komunikacji, jak ważna jest umiejętność słuchania i wyjaśniania nieporozumień.

Czasopismo zawiera wiele ciekawych tekstów i wierszyków. Jest fantastycznie dostosowane, dużą czcionką i przyjazną oprawą graficzną, do potrzeb i zdolności percepcyjnych młodego czytelnika. Dzieci mogą czytać samodzielnie lub z udziałem dorosłego, który dopowiada coś rozszerzającego temat. Do dyspozycji czytelników różnorodność zadań do wykonania, jak rysowanie, znajdywanie przedmiotów, krzyżówki, labirynty, wskazywanie różnic, wyzwania logiczne, a nawet zagadka matematyczna. Ponadto, gra kartonikowa dla całej rodziny, mini komiks i konkurs z atrakcyjnymi nagrodami. Warto zaprenumerować dziecku miesięcznik o tradycjach sięgających tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku, utrwala cenne tradycje i rozwija się z duchem współczesności, cieszy kolejne pokolenia.

Sporo wiedzy dziecko wynosi ze "Świerszczyka", ale jeśli łaknie więcej, podsuwane są tytuły książek, z którymi interesująco jest zapoznać się, aby być na bieżąco z tym, co dzieje się w naukowym świecie, wciągnąć się w rozrywkę logicznego myślenia, wprawić się w czytanie, odkrywanie słów, rozumienie świata. Poznaj też lipcowy numer, podtrzyma przeświadczenie dopieszczania "Świerszczyka" od strony merytorycznej i graficznej. Natomiast "Świerszczyk Reporter" (01, 02 i 03) to kwartalnik prezentujący fascynujące wiadomości o przyrodzie.

5/6 - pomóż dziecku zrozumieć, na czym polega właściwa komunikacja
pismo dla dzieci, rozrywka, wiedza, wiek 6+, 50 stron, premiera 01.09.2021
Za możliwość przeczytania miesięcznika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

sobota, 23 października 2021

CHARLIE PRZEOBRAŻA SIĘ W MAMUTA

SAM COPELAND

CHARLIE McGUFFIN tom 3

"Niektóre rzeczy można zmieniać, ale inne po prostu trzeba postarać się akceptować."

Mega porcja śmiechu, tak zabawnie jak to tylko możliwe. Znakomicie wyważony humor tryska z każdej strony, wciska się w przygody, obejmuje dialogi. Z ogromną przyjemnością wkracza się w scenariusz zdarzeń, mnóstwo fantastycznie rozpisanych incydentów, klimat czegoś niezwykłego. Z jednej strony realnie w aspekcie szkolnych historii dzieciaków, z drugiej nieprawdopodobnie, aż wyobraźnia przekracza wszelkie granice. Na potrzeby powieści głęboko wierzy się w to, co ma miejsce i związane jest z wyjątkowym talentem chłopca. Atrakcyjnie przenosi się w sferę wciągających absurdów, pomyłek i zmyłek. Charlie zmienia się w zwierzęta, ale wciąż nie nauczył się nad tym panować, przybierać formę na zawołanie, wybierać w kogo ma się przeobrazić.

Ma się wrażenie przebywania w szalenie nietuzinkowym świecie, w którym fantastyka wkracza w każdy wątek. Współuczestniczy się w akcji i zaciska więź przyjaźni z młodymi bohaterami. Czytelnik spodziewa się, że jednym z przywołanych stworzeń okaże się mamut, trąbowiec wymarły pod koniec ostatniej epoki lodowej. Jest przekonani, że to właśnie w niego przeobrazi się Charlie, a jednak autor kolejny raz robi zmyłkę i szykuje wielkie niespodzianki. Mojej młodej współczytelniczce podobają się teksty uwzględniające szczególne ohydności, w książce ich nie brakuje. I ja wielokrotnie wybucham głośnym śmiechem, kiedy Copeland je sugestywnie opisuje, zamienia w żart, przykładowo genialnie przybliżona afera z pobytem w układzie pokarmowym.

Prawdziwy zwierzyniec opanowuje powieść, natykamy się na przedstawicieli różnorodnych gatunków, nawiązujemy osobliwą znajomość, czasem taką, że chce się przytulać i pieścić jak domowego pupila, kiedy indziej uciekać z najgorszego koszmaru, którego nawet największemu wrogowi się nie życzy. Mucha, krokodyl, pigmejka, kurczak, nicień, lew, a nawet hybrydy ziemskich istot, świetnie sobie radzą w fabule, chociaż często wpadają w niezłe tarapaty. Sam Copeland stawia na bogactwo przypadków i zbiegów okoliczności, przygoda goni przygodę. Jest nawet zagadka detektywistyczna znikających w mieście zwierząt, z ogrodu zoologicznego, ze szkoły i z przydomowych ogródków. A wszystko zaczyna się od szkolnej wycieczki do ogrodu zoologicznego i okrutnego planu Dylana, odwiecznego wroga Charliego, na dokonanie zemsty.

Podoba mi się to, że pisarz za pośrednictwem rewelacyjnie podanej rozrywki wciąga młodych czytelników do fenomenalnej zabawy, ale również uwzględnia kilka bardzo wartościowych przekazów. Oswaja z lękami wieku dziecięcego związanymi z rozpadem rodziny, pokazuje, jak trudna może być miłość i przyjaźń, jak ważnym jest szczere zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Nawiązuje do złotej reguły etycznej, aby traktować innych tak, jak samemu chciałoby się być potraktowanym. Inaczej, wpada się w niezłe tarapaty. Podobnie, nie warto pozwolić nakręcić się spirali kłótni i waśni. Mohsen, Wogan i Flora, nie zawodzą, ich postrzelone i zwariowane pomysły, choć pozornie w słusznej sprawie, wciągają bandę przyjaciół w mega kłopoty. Do grupki dołączają Daisy i Lola, dziewczynki mające dar pojawiania się w najmniej spodziewanym momencie. "Charlie zmienia się w kurczaka" i "Charlie przemienia się w T-Rexa" również warte są poznania.

6/6 - rozkosz czytania
literatura dziecięca (wiek 9+), 306 stron, premiera 19.04.2021 (2020)
tłumaczenie Maciej Potulny, ilustracje Sarah Horne, Sam Copeland
Tekst ukazał się pierwotnie na Szkrabajki.pl


 

ŚWIERSZCZYK REPORTER 3/2021

"Ciężki ogon nie pozwala kangurom cofać się. Poruszają się tylko do przodu!"

Kiedy patrzymy jak młodzi czytelnicy entuzjastycznie wciągają się w świerszczykowy kwartalnik, do serc napływają ciepłe nuty, czujemy rozczulenie i dumę. Jeśli za młodu nauczymy dzieciaki odkrywać świat, między innymi dzięki książeczkom i czasopismom o podłożu naukowym, oczywiście odpowiednio dopasowanym do wieku, to inwestycja w wiedzę po wielokroć zwróci się w życiu dorosłym. Dlatego starajmy się zachęcać dzieci do poznawania tego typu wydawnictw, a wszystko czyńmy w sympatycznej i zabawnej atmosferze.

W trzecim numerze "Świerszczyka Reportera" Bajetan zabiera młodych czytelników w daleką podróż do Australii, gdzie mieszka wiele najróżniejszych zwierząt, nie tylko torbacze, jak puchate koale i skoczne kangury, czy toczące zacięte walki w zaroślach diabły tasmańskie, kopiące korytarze w ziemi wombaty, wędrujące po wysoko rosnących gałęziach drzewiaki. Ale również zagląda w środowisko dziobaka, emu, kolczatki i dingo. Interesująco przybliża wiadomości o Aborygenach, odwiecznych mieszkańcach kontynentu.

Dzieci dowiadują się mnóstwa ciekawych informacji, przykładowo, ile kciuków ma koala, dlaczego nie lubi, kiedy mówi się na nią miś, czy ma linie papilarne, jak często pije, czym charakteryzuje się jej sierść, jak nazywa się jej mniejszy kuzyn. Kontynuują zgłębianie tajników funkcjonowania ludzkiego ciała, procesu snu i wyglądu zębów pod mikroskopem. Uczulają się na ekologiczne aspekty, jak szanować i pomagać zwierzętom, dlaczego trzeba natychmiast zrezygnować z używania foliowych toreb. Wyjaśniają intrygującą zagadkę zachowań polskich zajęcy i ich zadziwiającego podobieństwa do australijskich kangurów.

Bajetan organizuje trzy konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Proponuje komiks o życiu dziobaków, rodzinną grę planszową, garść śmieszności i rysunkowych żartów. Nie brakuje różnorodnych zadań, jak kolorowanie, rysowanie zwierząt krok po kroku, znajdywanie różnic i podobieństw, dopasowanie i dorysowywanie elementów. Wiele satysfakcji sprawia rozwiązywanie labiryntów, krzyżówek i logicznych zgadywanek. Bogata, ciekawa i kolorowa oprawa graficzna mocno zachęca. Reporterskie wydanie "Świerszczyka" znakomicie się sprawdza podczas długich jesiennych wieczorów. Zerknijcie również na pierwszy numer, zabawnie rządzą w nim małpy, i drugi numer, opanowany przez żyrafy. Przyrodę fascynująco odkrywa się.

4.5/6 - rozbudź w dziecku ciekawość przyrodniczą
przyroda, pismo dla dzieci, wiek 6+, 60 stron, premiera 01.09.2021
Za możliwość przeczytania kwartalnika dziękuję Wydawnictwu Nowa Era.

piątek, 22 października 2021

OSTATNI TAKI SZCZYT. JAK ZDOBYTO KANCZENDZONGĘ

MICK CONEFREY

"Pośród szczytów szukamy otwartych przestrzeni dla naszych dusz."

Pięknie weszłam w historię zmagań związanych ze zdobyciem trzeciego co do wysokości szczytu Ziemi, zarówno od strony atrakcyjnej formy przedstawiania wiadomości, wyjątkowej szczegółowości informacji, przyjemnego stylu narracji, jak również sugestywnego oddania różnorodnych ludzkich emocji towarzyszących realizacji pragnienia spojrzenia na naszą planetę z najbardziej wymagającej pod względem wspinaczkowym góry świata. To także przybliżenie samej historii himalaizmu, jego wzniosłego ducha, niezwykłych przesłań i pragmatycznych uwarunkowań. 

Kanczendzonga długo odmawiała prawa człowiekowi na pokonanie jej. Śmiałków wystawiała na ekstremalne próby, ukrywała trasy wejścia, zawracała w połowie wysiłków, bezwzględnie odbierała życie. Pięć Skarbnic Wiecznego Śniegu zachwycało zwłaszcza pięknem i majestatem, ale także niedostępnością i skrajnością. Mogłam tylko próbować wyobrazić sobie, jak bardzo kontrastowe uczucia ogarniały wspinacza, kiedy stawiali stopy na jej ścianach. Walka z niebotycznie wysoką górą i słabościami własnego organizmu. Zdradzieckie ukształtowanie terenu, lodowce, setki ton śniegu, potężne lawiny, lodowe wichry, drastycznie zmieniająca się pogoda. Ośmiotysięcznik nie zamierzał nikomu ułatwić własnego ujarzmienia i zapewnić wpis do rejestru zwycięzców.

Mick Conefrey, dotarł do dokumentów, pamiętników, listów i wycinków prasowych, przeprowadził rozmowy z himalaistami, zapoznał się z bogatym zbiorem książek o wysokogórskiej wspinaczce. Dokładnie przemyślał konspekt książki, dobór materiału i sposób dotarcia do odbiorcy. Zajmująco wchodziłam w kolejne rozdziały, zgrabnie uporządkowane i zachęcająco podane. Byłam pod wrażeniem szczegółowości faktów, otoczki im towarzyszącej, oraz wnikliwego spojrzenia w duszę ludzką od strony nietuzinkowej pasji i wyjątkowych ambicji. Ciekawie było poznawać sylwetki osób uczestniczących w wyprawach, osobowości i postawy. 

Wszystko zaczęło się od tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku, kiedy Douglas Freshfeld dokonał pierwszego uważnego spojrzenia na Kanczendzongę. Obserwacje zawarł w publikacji będącej inspiracją dla wielu himalaistów. Pierwsza próba zdobycia góry w wykonaniu Anglika i Szwajcara, z tysiąc dziewięćset piątego roku. Następnie niemieckie, amerykańskie i angielskie wyprawy. Aż do pół wieku później, kiedy wreszcie udało się dotrzeć na szczyt bez półtora metra. A dlaczego? Dowiecie się już z książki. Kilka retro fotografii i mapek wzmacniało klimat treści. Publikacja wzbogaci księgozbiór miłośników wspinaczki wysokogórskiej, tych, którzy praktykują ten sport i pasję, i tych, którzy z zachwytem i podziwem o nich czytają.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura faktu, literatura górska, 360 stron, premiera 19.05.2021 (2020)
tłumaczenie Robert J. Szmidt
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

OPOWIADANIA NAJLEPSZE

PHILIP K. DICK

"Jeśli wojna ma być wyeliminowana, to przede wszystkim z umysłu człowieka, bo w nim właśnie kiełkuje niezgoda."

Rewelacyjna fantastyka, przyjazna w poznawaniu, wciągająca w fabule, frapująca w interpretacji, a co więcej, wciąż aktualna i uniwersalna, solidnie zaglądająca w istotę człowieczeństwa. Każde z dziewiętnastu opowiadań podoba mi się ponadprzeciętnie. Wszystkie wnoszą coś do opowieści o gatunku ludzkim, a zebrane w jednym zbiorze oferują więcej niż sumę jednostkowych utworów, szerokie spektrum spojrzenia na ziemskich mieszkańców przyszłości i otaczający świat kosmosu.

Philip K. Dick jako zupełnie naturalny stan przyjmuje, że ludzkość będzie zakładała kolonie we Wszechświecie i z pewnością napotka obce inteligentne rasy. Dominuje przeświadczenie, że człowiek doprowadzi do konfliktowych sytuacji i użycia przemocy na ogromną skalę. Z rozpędem wejdzie w organiczną robotykę, skorzysta na niej, ale i wystawi się na niebezpieczeństwo wymarcia własnego gatunku. Mniej lub bardziej świadomie zezwoli na obudzenie się instynktu samozachowawczego maszyn, w tym skonstruowanej broni, czy w ich intelektualną interwencję w myśli, działania i tożsamość ludzi. Zaawansowana sztuczna inteligencja zdominuje nad człowiekiem czyniąc go w najlepszym wypadku więźniem. Kwestią pozostaje, kiedy się to stanie. Nasza wyobraźnia obserwując, jak ogromny dokonaliśmy postęp technologiczny, wydaje się podpowiadać, że już niedługo, oczywiście, nie w skali życia jednostki, lecz kilku pokoleń.

Autor zabawia się rzeczywistością, kreśli niewymuszone i przekonujące obrazy zależne od wybranych założeń. Dokonuje zmiany w jednym parametrze, zgaduje, co wówczas by się stało, zaprasza czytelnika do poznania jego przypuszczeń i dokonywania własnych domysłów. Sugestywnie opisuje paniczny strach przed zagrożeniem wojną totalną z użyciem bomby jądrowej, szykowaniem się do życia w schronach i podziemnych strefach. Swobodnie przesuwa znacznik czasu wysyłając człowieka w podróż do przyszłości, daje zajrzeć w konsekwencje działań, ale też pozostawia wyraźny trop wątpliwości, czy potrafimy uczyć się na błędach historii. Nagle przenosi w pętlę do nieskończenie powtarzających się tych samych sekwencji zdarzeń.

Ponieważ opowiadania pisane były w latach, kiedy zimna wojna napędzała wrogość między Rosją a Ameryką, mnóstwo z postapokaliptycznej atmosfery szturmem wdarło się w utwory. Zazwyczaj to wschodnie strefy upadają, ale u Dicka stykamy się z pokonanymi i spustoszonymi zachodnimi. Wnikliwe odniesienia do potęgi władz politycznych i biznesowych, które nie patrzą na nic poza mnożeniem zysku, wykorzystaniem mas do własnych celów, zastosowaniem ścisłej inwigilacji, sianiem zafałszowanego obrazu świata, wykorzystaniem perfidnej propagandy, stosowaniem dotkliwych represji, bezwzględnym korygowaniem poglądów. Wobec nich jednostka nie ma żadnych szans, pełni jedynie funkcję pionka. Spojrzenie na sztuczne wytwarzanie trendów konsumpcjonizmu, podkręcanie spirali pragnień posiadania i drenowania kont klientów.

Sporo też ciekawych smaczków, przykładowo zamiana wyspy Alcatraz, z historią więzienia o zaostrzonym rygorze, w park rozrywki dla dzieci. Albo resztki ludzkości, walczące o przetrwanie, a wspomagane przez Marsjan, znajdują sens życia w zabawie lalkami, substytucie marnej egzystencji po wojennych doświadczeniach w kontraście do szczęśliwej przeszłości. Podobała mi się historia zabójczych form naśladowczych, nieskończenie wszechstronnej protoplazmy, zdolnej podrabiać każdy przedmiot. W opowiadaniach wybrzmiało przeświadczenie, że co wyjdzie z ręki człowieka, wcześniej czy później pokaże, że jest skażone potrzebą niszczenia. Książka zdecydowanie warta uwagi, zapewnia wyśmienitą rozrywkę, trochę ujęcia minionych czasów, zerknięcia w klasykę fantastyki, ale głównie materiał do inspirujących rozmyślań zogniskowanych na przyszłości. Wykorzystana przez popularną kulturę kopalnia genialnych pomysłów.

Inne tytuły z serii „Wehikuł czasu”, klasyki science fiction, przybliżone na Bookendorfinie: "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Koniec dzieciństwa", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek".

6/6 - rozkosz czytania
science fiction, 534 strony, premiera 12.10.2021 (napisane 1951-76, wydane 1977)
tłumaczenie Jan Karłowski, Tomasz Oljasz, Janusz Szczepański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

czwartek, 21 października 2021

SOCJOLOGIA. WYKŁADY O SPOŁECZEŃSTWIE

PIOTR SZTOMPKA

"Socjologia ma krótką historię, ale długą przeszłość."

Od ostatnich wykładów z zakresu socjologii, na które uczęszczałam na studiach na wydziale ekonomiczno-socjologicznym, minęło już trzydzieści lat, zatem wiele teoretycznej wiedzy uległo zapomnieniu, zagnieździłam się w starych koncepcjach, nie dostrzegłam nowych teorii. Nie poszłam w życiu zawodowym główną drogą socjologii, jednak zawsze czułam do niej wielki sentyment, nawet jeśli obracałam się na jej bocznym torze. To nauka, która bada i systematyzuje funkcjonowanie i zmiany społeczeństwa, dotyczy każdego z nas. Jako teoretyk i praktyk public relations czuję się z nią w szczególny sposób związana, wiele zaczerpuję z niej do zrozumienia mechanizmów i prawidłowości międzyludzkich relacji, a zatem właściwego dobierania dla różnych grup kanałów, narzędzi i języka komunikacji.

Zwróciłam szczególną uwagę na publikację ze względu na wysoką renomę i bogaty dorobek naukowy profesora Piotra Sztompki, autorytetu dziedziny, od którego czerpie się wiedzę pełnymi garściami, ale również na ujęcie tematyki socjologii, z perspektywy narzędzi do porządkowania, rozumienia i nazywania faktów socjologicznych, niezbędnego myślenia i wyobraźni socjologicznej. Książka zawiera czterdzieści wykładów, nie ma potrzeby poznawania w kolejności pojawiania się, są tak zgrabnie przygotowane, że można wkroczyć w dowolnym momencie, wybrać najbardziej interesujący obszar. Przyjemnie się po nich wędruje, język narracji bardzo płynny i przyjazny, bardziej snucie przystępnych opowieści niż wbijanie się w sztuczny naukowy żargon. Pomocne okazują się pogrubienia wybranych wyrazów i zwrotów, wyłuskujące najważniejsze aspekty, ułatwiające ponowne zapoznawania się z materiałem, czy zapamiętywanie kluczowych informacji.

Poszczególne części książki dotyczą socjologii jako nauki o relacjach międzyludzkich, anatomii przestrzeni międzyludzkiej, relacji społecznych jako kapitał, całości społecznych, kultury w ujęciu regulacji relacji międzyludzkich, funkcjonowania społeczeństwa, zmian społecznych, społecznej podmiotowości, społeczeństwa współczesnego. Liczne czarno-białe zdjęcia, klarowne diagramy, trafnie dobrane przykłady, fantastycznie wspomagają zapoznawanie się z wykładami, nawet złożone zagadnienia socjologii stają się proste w absorpcji, wiedzę sympatycznie pochłania się. Nie mogło zabraknąć wskazania cennych pozycji książek, do których warto zajrzeć, oraz indeksu pojęć i nazwisk, pozwalającego na łatwe odnalezienie się w tekście. Publikacja nie tylko do akademickiego zastosowania, ale również w zwykłej codzienności, ciekawości świata i życia w zbiorowości. Z entuzjazmem zabiorę się za "Słownik socjologiczny. 1000 pojęć", który także wyszedł spod pióra Piotra Sztompki, będący uzupełnieniem omawianej publikacji.

6/6 - rozkosz czytania
literatura naukowa, socjologia, 846 stron, premiera 02.06.2021
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

PRAWDZIWE FAŁSZERSTWA

LYDIA PYNE

"Świat chce być oszukiwany. Niech więc będzie oszukiwany." Petroniusz

Zainteresował mnie przeciwstawny znaczeniowo dobór słów w tytule. Uznałam, że co prawda na sztuce mocno się znam, ale chętnie zajrzę do niej w mniej naukowym a bardziej popularnym tonie, zwłaszcza, że traktowała o czymś fałszywym z prawdziwego ujęcia. Co prawda, nie do końca dostałam to, na co liczyłam, co miało przekształcić się w mega wciągającą przygodą czytelniczą, lecz na ośmiu głównych przykładach przekonałam się, jak stopniujemy wartość zjawisk i przedmiotów z uwagi na historię, kulturę, kontekst, cel i intencje, wymykając się dekretom. Pozornie uświadomione procesy i stany, a jednak, kiedy przyjrzeć się z bliska, nabierają charakterystycznych i symbolicznych cech. Ludzie od wieków próbują zindywidualizować się na tle innych, wyróżnić czymś unikatowym, i tego samego oczekują po wybranych przedmiotach, którymi się otaczają. Problemem stają się niewystarczające środki finansowe na zakup takich dóbr, i wówczas do akcji wkracza rynek oszustw, fałszerstw, podróbek, przekrętów, imitacji, repliki, kopii, reprodukcji i symulakrów.

Lydia Pyne zastanawiała się nad definicją autentyczności, płynnością, zmiennością, ewaluacją, postrzeganiem, nabieraniem nowych walorów w zależności od kontekstu osobistego, etycznego, środowiskowego i czasów. Przytaczała przykłady pragnienia realności dzieł, satysfakcjonującej iluzoryczności, skomplikowanych historii i niezwykłych losów. Prace malarskie Hiszpańskiego Fałszerza, szekspirowskie teksty Williama Henriego, skamieliny Johanna Beringera podszyte wymykającym się spod kontroli żartem, podrabianie bursztynów, tworzenie kompozytowych okazów zwierzęcych, ludzkich kości i artefaktów. Odtwarzanie brylantów w laboratorium, upowszechnienie syntetycznych aromatów, wystawianie poglądowych szkieletów, choćby wielorybów i dinozaurów. Kopie paleolitycznych jaskiń, repliki stanowisk archeologicznych, inscenizacje oszukujące widzów, dokumentalne filmy przyrodnicze z podstawioną scenerią.

Ciekawie było zerknąć na to, jak prawdziwe fałszerstwa stawały się pełnoprawnymi obiektami kolekcjonerskich pasji. Dostarczały publiczności dokładnie tego, co pragnęła. Z czasem już nikogo nie zwodziły. Prace pierwotnie fałszywe nabierały walorów prawdziwości, stawiały na unikatowe pochodzenie i schemat chęci posiadania, zdobywały uznanie kolekcjonerów i awansowały do pełnoprawnych eksponatów muzealnych. Kodek Majów przez dziesięciolecia uważany za podróbkę, obecnie jego fałszywość wzbudza wątpliwości a prawdziwość czeka na potwierdzenie. Podchwyciłam myśl, że fałszerstwo kwestionuje cechy decydujące o tym, co jest prawdziwe, zainspirowałam się do wychwytywania kolejnych świadectw. Sympatycznie spędziłam czas przy książce, przychylnie się do niej odnosiłam, uwzględniała ciekawą tematykę i przyjemną narrację. Wyczekiwałam jednak mniejszej ogólności i większego spektrum przykładów, zwłaszcza podobnych w przesłaniu do Kamienia z Peckham, który fenomenalnie odkrył przypadłości gatunku ludzkiego i powierzchowność wiedzy, małą spostrzegawczość, a nawet podważył wiedzę ekspertów. Pozostałe książki z pasjonującej serii Bo.wiem, z kategorii #nauka, zaprezentowane na Bookendorfinie: "Supernawigatorzy", "Motyle", "Ukryty geniusz", "Szarlatani", "Homo hapticus", "Pierwsze znaki", "Mikrobiom", "Magia bioinżynierii", "Geniusz ptaków", "GPS mózgu".

3.5/6 - w wolnym czasie
literatura popularnonaukowa, 302 strony, premiera 14.09.2021 (2019)
tłumaczenie Andrzej Homańczyk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

środa, 20 października 2021

MIEJSCE KAŻDEGO Z NAS. LATO KOMISARZA RICCIARDIEGO

MAURIZIO DE GIOVANNI

KOMISARZ RICCIARDI tom 3

"Człowiek umiera wtedy, kiedy już nic dla nikogo nie znaczy."

Trzecie spotkanie z Luigim Alfredem Ricciardim, komisarzem bezpieczeństwa publicznego w lotnej brygadzie królewskiej kwestury w Neapolu, zaliczyłam do udanych i przyjemnych. Co prawda, nie bawiłam się tak dobrze, jak przy drugim tomie "Krew z mojej krwi. Wiosna komisarza Ricciardiego", gdzie autor zafundował złożoną i ciekawą zagadkę detektywistyczną, ale za to lepiej niż przy pierwszym tomie "Łzy pajaca. Zima komisarza Ricciardiego", którego największym atutem było sugestywne oddanie klimat retro. "Miejsce każdego z nas. Lato komisarza Ricciardiego" miało drobne niedociągnięcia i pożądane plusy.

Maurizio de Giovanni podtrzymał przekonująco oddany klimat faszystowskich idei we włoskim społeczeństwie początku lat trzydziestych dwudziestego wieku. Opis Neapolu w letniej gorącej i bezdeszczowej scenerii działała na wyobraźnię, zwłaszcza w ujęciu codziennego życia. Intryga roztaczała urok i powab, chociaż nie należała do skomplikowanych i mało przewidywalnych. I tym razem intuicja miłośnika kryminałów za wcześnie podpowiedziała mi, kogo wytypować jako czarny charakter, jednak zostałam sympatycznie zmylona w ostatnich brzmieniach powieści. Widać, że autor starał się oszukać czytelnika, zwieść go fałszywymi podpowiedziami, odsunąć właściwe tropy od prawdy, utrudnić tworzenie schematu i mapy emocji postaci. Mącił w konflikcie komisarza z przełożonym, wyczekiwałam konwersacji panów, podszytych błyskotliwą ironią, wręcz drwiną.

Doceniałam wnikliwie rozpatrywanie motywów postaw i postępowań bohaterów pierwszoplanowych i drugoplanowych. Osoby niemal z krwi i kości. Doskonale je rozumiałam, nawiązywałam nić sympatii lub antypatii. Atrakcyjnie dozowano wszelkie szczegóły z ich życia, tak aby poddać wyjaśnieniom i interpretacjom. Ricciardi podjął się wyzwania nie tylko w życiu zawodowym, także życie osobiste zaczęło się dopominać o uwagę podrzucając sercowe komplikacje. Luigi musiał przekonać się, czy faktycznie miłość poruszała się krętymi uliczkami a zazdrość pomykała drogą prostą jak strzała. Komisarz musiał ustalić tożsamość zabójcy księżnej z najbardziej bogatej i wpływowej rodziny w Neapolu. Zaczął od poznania fragmentu myśli, którą śmierć ucięła, ostatniego kawałka życia, następnie przenikał do źródeł sfer cierpienia ofiary. Inna powieść Maurizio de Giovanni, poza serią o Riccardim, przybliżona na Bookendorfinie, to "Bękarty z Pizzofalcone", zawarto w niej mocne brzmienie włoskiej mafii.

4/6 - warto przeczytać
kryminał retro, 346 stron, premiera 10.06.2021 (2009), tłumaczenie Maciej A. Brzozowski
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

LOKATORKA WILDFELL HALL

ANNE BRONTË

"Tam, gdzie pojawia się nadzieja, tam musi przyczaić się też strach."

Chętnie otwieram okno historii, aby zerknąć na dawne czasy, nie tyle od strony wydarzeń politycznych i biznesowych, chociaż oczywiście rzutowały na zdarzenia i relacje, a kulturalnych i społecznych. Sprawdzam, jak daleko współczesność odeszła od konwenansów przyjętych kiedyś za wzorcowe, trzymanie się ich było wytyczną codzienności, a które zestarzały się wraz z postępem, lecz wciąż mocno drzemią w ludzkiej świadomości. Obserwowanie, jakie role przydzielano mężczyznom i kobietom, mężom i żonom, ojcom i matkom, i jak jednostki musiały się w nich odnaleźć, stanowi klucz do zrozumienia nie tylko międzyludzkich relacji, ale również sztuki, w tym literatury.

Powieść pochodzi z połowy dziewiętnastego wieku, ale fabuła ukazana z perspektywy wspomnień rozgrywa się w latach trzydziestych. Zainspirowany prośbą przyjaciela Halforda, Gilbert Markham opowiada w listach okoliczności poznania żony i liczne próby, jakim poddana została miłość. Początkowo, Helen Graham jawi się jako niewiasta dumna i gorzka, skłonna do szybkich ocen i uprzedzeń, chociaż potrafiąca bronić swoich racji i praw. Owiewające kobietę zanurzone w mroku tajemnice, stają się pożywką dla szybko rozpowszechniających się plotek wśród znużonej własnym towarzystwem lokalnej społeczności. Dlaczego Helen wraz z pięcioletnim synem Arthurem zamieszkała w Wildfell Hall? Co łączy ją z Fredrickiem Lawrencem, właścicielem kiedyś majestatycznego a teraz zaniedbanego dworu elżbietańskiego?

Anne Brontë ciekawie wchodzi w męską psychikę, ukazując z perspektywy Gilberta scenariusz zdarzeń, a później, również udanie, przechodzi do kobiecego ujęcia za pośrednictwem dziennika Helen. Kluczowe postaci przekonują barwnymi portretami. Łatwo wchodzi się w ich mentalność, rozumie źródła postaw i zachowań. Momentami Helen wydaje się niespójna w odbiorze, jednak nagromadzone wokół niej sekrety, niejasności i podejrzenia, a także niepokój o losy swoje i syna, usprawiedliwiają wahania i sprzeczności. Czarny charakter mocno uzasadnia pojawienie się w fabule. Cenię, że nie zostaje skalibrowany jedynie z mrocznej strony, za słabościami i wadami skrywa się zwykły człowiek, dysponuje marzeniami, ale nie potrafi poradzić sobie z ułomnościami.

Styl narracji zgrabny, płynny i obrazowy, wręcz płynie się po stronach powieści. Urozmaicenie form opowiadania korzystnie wpływa na odbiór. Pod dostatkiem wrażliwości, tkliwości, westchnień, egzaltacji, melancholii, ale o to chodzi, by rozpalić serca, uczuciem rozbudzić wyobraźnię, oraz skontrastować z zawiedzionymi nadziejami, niepewnością jutra, obojętnością, zazdrością, a nawet nienawiścią. Szalenie podoba mi scena, w której dwie matki wyrażają odmienne podejście do wychowania dzieci, emanacji uczuć wobec chłopców i dziewczynek, edukacji i oczekiwań. Jak wiele z tych przekazów jest aktualnych także obecnie w wielu sferach życia?

Pisarka pokazuje realia ówczesnych czasów, przedłuża brzmienie słodkich i gorzkich nut, pauzuje przy kulminacji melodii. Wiarygodnie prowadzi wątek alkoholizmu, dotykającego nie tylko chorego, lecz także rodzinę. Ujawnia siłę stopniowej destrukcji, wyniszczenia bliskich relacji, złamania obietnic, zniweczenia marzeń. I kolejna scena, która zapada mi w pamięć, kobieta opiekuje się umierającym mężczyzną, złamanym, ale wciąż krnąbrnym wobec świata, zaś ona wyraża skrajność cnot moralnych, choć bez sędziowskich wyroków. Nie ma czystego zła i dobra, przynajmniej tam, gdzie oba stykają się ze sobą. Dlaczego tak wiele, a jednocześnie tak mało, jesteśmy w stanie przekazać od siebie innym? Czy wystarczy kochać miłością prawdziwą, by kogoś uleczyć? Jak nie znienawidzić siebie, kiedy wyrządza się sobie i innym krzywdy?

5/6 - koniecznie przeczytaj
klasyka, literatura obyczajowa, 528 stron, premiera 15.09.2021 (1848)
tłumaczenie Magdalena Hume
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.

wtorek, 19 października 2021

KREW Z MOJEJ KRWI. WIOSNA KOMISARZA RICCIARDIEGO

MAURIZIO DE GIOVANNI

KOMISARZ RICCIARDI tom 2

"Łatwo być razem, kiedy wszystko jest w porządku, a trudniej, kiedy trzeba pokonać góry, kiedy jest zimno i wieje wiatr."

Miesiąc po ostatnich wydarzeniach, związanych z zabójstwem światowej sławy tenora w neapolskim teatrze, komisarz Luigi Alfredo Riciardi mierzy się z kryminalnym wyzwaniem wyjątkowo brutalnego morderstwa starszej kobiety. Maurizio de Giovanni w drugim tomie funduje czytelnikom mocniej zawiązaną intrygę niż miało to miejsce w pierwszym zatytułowanym "Łzy pajaca. Zima komisarza Ricciardiego". Tym razem wchodzimy w wiosenną aurę miasta, budzącego się do życia po ciężkiej zimie, ale wciąż pozostającego mentalnie w mrocznych zakamarkach ludzkich dusz. Śledztwo próbujące wyjaśnić, komu i dlaczego zależało na śmierci wróżki i lichwiarki nie należy do łatwych. Ricciardi, mężczyzna, który widzi zmarłych w ostatniej chwili ich życia, odbiera ich końcowe myśli, właśnie poprzez "Zdarzenia" czuje się niczym widz w zdegenerowanym teatrze ludzkiego nieszczęścia i cierpienia. Wokół niego roztacza się aura samotnika, niezrozumienia, skrępowania, zdystansowania i milczenia. Jedynie wierny mu bezgranicznie brygadier Raffaele Maione akceptuje osobliwy rytuał niezakłóconego ludzką obecnością wizyty w miejscu zbrodni. Cieszy, że można bliżej poznać Maione, mieć wgląd w jego prywatne życie, w którym pojawiają się perturbacje. Ale i trzydziestoletni Ricciardi musi zmierzyć się z czymś, co w końcu go dopadło.

Autor ciekawie przybliża do odkrycia tożsamości zabójcy Carmeli Calise, której zmasakrowane ciało odnaleziono w jej domu, a wykrycie przyczyn zbrodni jest wyjątkowo trudne. W tej odsłonie serii niewiele rzeczy udaje się przewidzieć, jeśli już, to bardziej chodzi o emocje bohaterów. Podążamy tropem tego, w co głęboko wierzy komisarz, że głód i miłość, jak i wynaturzenia tych dwóch odczuć, leżą u źródeł większości zbrodni. Tylko skala czarnych sił kierujących działaniami postaci reprezentuje szeroki wachlarz kolorystyczny. Osoby pojawiające się w kryminale, warto nadmienić, że w licznym gronie, atrakcyjnie prezentują różne typy osobowości i doświadczeń życiowych. Przekonująco odgrywają przydzielone role, wzbogacają fabułę unikalnymi cechami, borykają się z nietuzinkowymi problemami. Giovanni interesująco przybliża ich codzienność, to, co kryje się w ich sercach i umysłach. Nie odkrywa za dużo, ale frapująco naprowadza na kierunki interpretacji, dzięki czemu angażuje czytelnika w rozgrywane sceny. Pokazuje, do czego jest zdolny człowiek, nawet ten pozornie najmniej skłonny do zła. Opisuje nie tylko wiosenny klimat panujący w mieście, ale również faszystowską aurę dyktatury, z polityką jako niebezpiecznym tematem rozmów, żądaniami przedstawiania obrazu życia obywateli jedynie z perspektywy optymizmu i bezpieczeństwa. Bardzo lubię wchodzić w ciekawie skonstruowane powieści kryminalne, z umiejętnie wyważoną proporcją klimatu retro i zagadki kryminalnej, wciągające przebiegiem zdarzeń i zaskakujące zakończeniem. Inna powieść Maurizio de Giovanni przybliżona na Bookendorfinie to "Bękarty z Pizzofalcone", dla odmiany z mocnym brzmieniem włoskiej mafii.

4.5/6 - warto przeczytać
kryminał retro, 306 stron, premiera 19.09.2018 (2008), tłumaczenie Maciej A. Brzozowski
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

KOBIETA W FIOLETOWEJ SPÓDNICY

NATSUKO IMAMURA

"Są rzeczy, które mogą wydawać się trudne, ale gdy już się wie, na czym to polega, to każdy może to robić."

Obraz tak dojmującej samotności, że bohaterka rezygnuje z własnego życia. Całkowicie podporządkowuje je obserwacji innej osoby. Mało wiemy o narratorce, dostajemy jedynie niezbędne minimum, aby wczuć się w jej emocje. Nie tyle rozumiemy, co dzieje się w jej duszy, celowo pomijane są informacje o zapleczu rodzinnym, co odbieramy odczucia, poruszenie i niepokój. Życie na obrzeżach społeczeństwa, bez bliskich i znajomych, dotyka coraz większą pulę ludzi, a kiedy codzienność wydaje się nie mieć wyraźnie przypisanego znaczenia, część z nich zaczyna przyklejać do niej to, co dzieje się u innych i traktować niemal jak swoje. 

Narratorka poświęca każdą wolną chwilę, aby wyłapywać jak najwięcej szczegółów z życia "Kobiety w Fioletowej Spódnicy". Zatraca się w śledzeniu, co więcej, ingeruje w cudze losy, natomiast nie pozostawia miejsca na własne marzenia, pragnienia i uczucia. Osacza wzrokiem ofiarę na każdym kroku, a czytelnik zastanawia się, jakimi motywami tak naprawdę kieruje się, kiedy chorobliwa aktywność zostanie dostrzeżona. Fanatyczna inwigilacja i nieświadomość obserwowanej. Z jednej strony współczujemy braku celu w życiu, nadawaniu brudnych barw codzienności, odrzuceniu nadziei na coś lepszego, z drugiej nie chcemy zgodzić się na obsesyjne zaglądanie w życie kogoś drugiego, już sam pomysł wywołuje zaniepokojenie i sprzeciw.  

Natychmiast pojawiają się dychotomiczne obrazy, miasto z ogromną populacją i jednostka całkowicie wyalienowana społecznie, płynący tłum ludzi i niewidoczna postać, nawet w grupie współpracowników. Zajrzenie w cienie hotelowego środowiska, które jak każde inne ma pozornie nieznane sekrety i sfery wstydu, okazja czyni złodziejem, nakręca się spirala zazdrości, plotek i samousprawiedliwień. Daje do myślenia. Czy człowiek izoluje się od innych na własne życzenie, czy społeczność takim go czyni, a może wynika to z wrodzonych cech osobowości? 

Wypuszczam się również tropem innym niż w głównej warstwie, zaglądam do ukrytych wnikliwych przekazów, zabawiam się w oskarżyciela i obrońcę. Frapujące niedopowiedzenia, kontrastowe zestawienia, materiał do interpretacji, wolna przestrzeń dla odbiorcy do wyjaśnienia finalnej odsłony. Zakończenie satysfakcjonujące, smutne i gorzkie refleksje nie są niczym nowym po spotkaniu z książką, ale w tej przygodzie wybrzmiewają wyjątkowo intrygująco i tajemniczo. Przyjemne czytanie, interesujące kluczowe myśli, atrakcyjnie wytworzony klimat, fragment obrazu współczesności, który uwiera wydźwiękiem. Niewątpliwie skłania do przemyśleń, ale czy pozostanie z czytelnikiem na dłużej, to już wynikać będzie z indywidualnych przeżyć. 

Zerknij na inne książki z ujmującej serii z żurawiem, teraz Bo.wiem ("Kwarantanna", "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?", "Perfekcyjny świat Miwako Sumidy", "Stacja Tokio Ueno", "Pszczoły i grom w oddali", "Sztormowe ptaki", "Budząc lwy", "Kwiat wiśni i czerwona fasola", "Cesarski zegarmistrz", "Tygrysica i akrobata", "Krótka historia Stowarzyszenie Nieurodziwych Dziewuch", "Ślady wilka", "Kot, który spadł z nieba", "Dziewczyna z konbini"). Także cieszyły kształtem historii, nietuzinkową atmosferą, dotykaniem duszy, bogatym materiałem do rozmyślań.

4/6 - warto przeczytać
literatura współczesna, 142 strony, premiera 05.10.2021 (1019), tłumaczenie Wiktor Marczyk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu jagiellońskiego.

poniedziałek, 18 października 2021

ŁZY PAJACA. ZIMA KOMISARZA RICCIARDIEGO

MAURIZIO DE GIOVANNI

KOMISARZ RICCIARDI tom 1

"Dopóki żyjesz, śmierci nie ma,
jeśli nadchodzi, to ty już tam nie jesteś."


Spotkanie z książką należało do przyjemnych, dostałam taką retro atmosferę, na jaką liczyłam, przeniosłam się do Neapolu początku lat trzydziestych. Maurizio de Giovanni barwnie odmalował ówczesne klimaty panujące w mieście, życie kulturalne, kontrasty społeczne i faszystowski reżim. Wkraczałam w reprezentacyjne dzielnice, by za chwilę ze strachem poruszać się po mrocznych ulicach i wtapiać się w wiecznie płynący tłum ludzi. Fabułę wzbogacała otoczka z akcentami totalitaryzmu Benito Mussoliniego, w którym remedium na zagrożenie stała się opera i teatr. To także niepokojące parapsychologiczne obszary. Nadszarpnięte zębem czasu konwenanse społeczne a jednocześnie niezmienne cechy ciemnej strony ludzkiej natury. Przestarzałe metody dochodzeniowe a zarazem nieśmiertelna dedukcja i logika. Staroświecki styl wypowiadania się ale uniwersalne prawdy i uczucia. A w tle muzyka werystycznych oper końca dziewiętnastego wieku, Pietra Mascagniego i Ruggera Leoncavalla, historie zawarte w "Rycerskości wieśniaczej" i "Pajacach".

Luigi Alfredo Ricciardi jest komisarzem bezpieczeństwa publicznego w lotnej brygadzie królewskiej kwestury w Neapolu. Synem barona, absolwentem szkoły jezuickiej, znawcą prawa karnego. Widzi i odbiera ostatnie odczucia tych, którzy zmarli gwałtowną śmiercią. Nie traktuje tego jako osobliwy dar pomagający w śledztwie, a jako wyrok na wewnętrzny spokój, nieustanne potępienie i bliznę duszy. Cierpienie innych staje się własnym, wszechobecnym towarzyszem, niegojącą się raną, permamentnym stanem świadomości. Dlatego trudno mu nawiązywać kontakty z ludźmi. Wyjątkiem jest Rosa Vaglio, siedemdziesięcioletnia niania opiekującą się nim w dzieciństwie, teraz staruszka otaczająca go troską, a także brygadier Raffaele Maione, wdzięczny mu za wyjaśnienie zabójstwa najstarszego syna Luka. Ludzie obawiają się talentu Maione, skrywa coś nadprzyrodzonego, posiada niezwykłą umiejętność rozwiązywania najtrudniejszych spraw, doskonale rozumie zbrodnie, a przy tym jest całkowicie oddany pracy.

Dociekając do prawdy, kto stoi za zabójstwem Arnolda Vezziego, największego tenora świata, którego ciało odnaleziono w garderobie Teatru San Carlo, z raną zadaną ostrym przedmiotem i w mocno krwawej scenerii, Ricciardi jak zwykle prowadzi dochodzenie niejako na odwrót, tak stopniowo zdobywa ważne punkty w rozgrywce z mordercą. Powiela obraz ostatniej chwili życia ofiary, analizuje przebieg wypadków od końca, jakby znał ją osobiście. Przesłuchuje potencjalnych świadków, w tym księdza melomana ukradkiem zakradającego się na przedstawienia, dyrygenta orkiestry uzależnionego od alkoholu, kierowniczkę pracowni krawieckiej, przeciążonego obowiązkami inspicjenta, a także żonę, sekretarza i impresario śpiewaka. Wszyscy wyrażają się niepochlebnie o Vezzim, każdy miał z nim zatarg i nienawidził jego konfliktowej osobowości. Kogo tenor doprowadził do decyzji o ostatecznym zakończeniu jego życia? Zagadka kryminalna nie należała do wymagających, dość wcześnie wyczułam, kogo obarczać winą za zbrodnię, natomiast ciekawie odkrywało się ewentualne motywy i ostatnie godziny ofiary. To moje drugie spotkanie z twórczością autora, wcześniej miałam okazję zapoznać się z "Bękartami z Pizzofalcone", ale dla odmiany, w niej Giovanni zawarł mocne smaki włoskiej mafii.

3.5/6 - w wolnym czasie
kryminał retro, 206 stron, premiera 03.07.2019 (2007), tłumaczenie Maciej A. Brzozowski
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl

KTO ZJADŁ PIERWSZĄ OSTRYGĘ? NIEZWYKLI PREKURSORZY, ODKRYWCY I PIONIERZY

CODY CASSIDY

"Nie ma żadnych dowodów, że w prehistorii geniusze rodzili się rzadziej niż obecnie; przeciwnie, istnieją podstawy, że by przypuszczać, że było ich wtedy więcej."

Sympatycznie wędruje się po opowieściach o znaczących odkryciach w dziejach ludzkości. Jak zwykły przypadek, zbieranie danych, właściwe kojarzenie, odwaga w działaniu, składają się na fenomenalne osiągnięcia. Cody Cassidy przytacza ciekawe spostrzeżenia, częściowo oplata w fabularną formę, a jednocześnie atrakcyjnie sytuuje w jednostce czasowej. Zajmująco jest zanurzyć się w źródła i świadectwa postępu kulturalnego, technologicznego i ewolucyjnego. Nawet jeśli autor wybrał tylko siedemnaście do omówienia, to i tak mamy przedsmak tego, jak wiele już zdołaliśmy osiągnąć, w wielu cywilizacjach, na wielu kontynentach i w różnym czasie.

Nie doszlibyśmy do tego, co teraz posiadamy, czym jesteśmy, dokąd zmierzamy, gdyby nie wynaleziono nosidełka, oswojono ogień, zjedzono ostrygę, uszyto ubranie, skonstruowano łuk, wynaleziono koło, pozostawiono naskalne malowidło, przygotowano piwo, dokonano operacji plastycznej, oswojono konia, wymyślono pismo, wyprodukowano mydło, opowiedziano dowcip, wyeliminowano czarną ospę, pozostawiono zagadkę kryminalną, odkryto Amerykę i Hawaje. Wszystko w ujęciu pierwszego razu, czasem wbrew dawnym oficjalnym teoriom, kiedy indziej z większą wiarą niż faktami. Podoba mi się zindywidualizowane podejście do pierwszych razów ludzkości w prehistorii. Z jednej strony uświadamia dokonania przeszłych pokoleń, z drugiej wskazuje na niezwykłą ludzką ciekawość świata i siebie samych.

Publikacja nie wnika głęboko w poruszane zagadnienia, koncentruje się na ogólnych informacjach, ale takie jest założenie. Dostarczenie podstawowej wiedzy w wybranym ujęciu wynalazku, zwrócenie uwagi na istotę i znaczenie, przedstawienie w przyjaznej, przejrzystej i z humorem formie, oraz zachęcenie do dalszej eksploracji zagadnień i powiększania zasobów wiadomości. Przyjemna zabawa w naukę dostępną dla każdego, przydatną dla wyrobienia światopoglądu, a nawet poczucia bliskości z daleką przeszłością. Któż nie chciałby się spotkać z pradawnym geniuszem, prehistorycznym odkrywcą, starożytnym obserwatorem, milenijnym podróżnikiem? Właśnie oni i dyfuzja innowacji stały się bazą współczesności.

4/6 - warto przeczytać
literatura popularnonaukowa, odkrycia, 240 stron, premiera 15.09.2021 (2020)
tłumaczenie Agata Ostrowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

niedziela, 17 października 2021

100 ZADAŃ I ZABAW DLA KAŻDEGO

EWELINA PROTASEWICZ

"Pomóż ufoludkowi Heniowi trafić do statku kosmicznego..."

Wyszukuję księgi ciekawych zadań, które mogą rozwiązywać zarówno dzieci, dla zabicia nudy i świetnej zabawy, jak i osoby starsze, pracujące nad powstrzymaniem uciekającej pamięci. Systematyczne wypełnianie stron dostarcza wiele radości i przynosi pożądane efekty. Dzięki nim można kształtować różne umiejętności, jak pewność manualną, spostrzegawczość, kojarzenie, tworzenie logicznych zbiorów, rozpoznawanie figur geometrycznych, chwytanie perspektywy przestrzennej, artystyczną kreatywność. Zadania są bogate, każdy znajdzie coś dla siebie, na co w danym dniu ma ochotę. Ponadto różne poziomy trudności pozwalają dopasować wyzwania do wieku i biegłości technik. Publikacja dostarcza mnóstwo wesołej i satysfakcjonującej zabawy, sympatycznie wypełnia wolny czas, zachęca do wprawiania się w zręczności kreślenia, podkreślania, obrysowania, dorysowania, odwzorowania, ozdabiania.

Jestem przekonana, że dzieci chętnie wejdą w świat labiryntów, kolorowanek, prostego liczenia, wyszukiwania szczegółów, wybierania elementów, tworzenia różności z kształtów, łączenia kropek, rozwiązywania rysunkowych sudoku, znajdywania różnic, poprawiania po śladzie, łączenia w pary, wypełniania kolorami według klucza, a nawet wezmą udział w grze w kółko i krzyżyk. W przyjemnej atmosferze oswoją się z literkami podczas łączenia ich ze zwierzątkami, czy nabiorą płynności w dopasowywaniu cieni przedmiotów. Nie zabrakło wskazówek, jak rysować krok po kroku, sama nawet chętnie dałam się przekonać. Bardzo przyjazna oprawa graficzna, przejrzyste i kolorowe rysunki, ale też szare kontury do zapełnienia. Książka jest ładnie wydana, zatem warto uwzględnić ją w propozycjach na prezent, z pewnością spełni oczekiwania milusińskich. Przydała się do pracy z pamięcią rodzica, uwzględniała przydatne ćwiczenia, dostarczała miłej rozrywki.

5/6 - warto bawić się przy rozwiązywaniu zadań
literatura dziecięca (choć nie tylko), księga zadań, wiek 3+, 104 strony, premiera 16.06.2021
miękka okładka, format 21,5cm x 25,0cm
ilustracje, projekt graficzny i tekst: Ewelina Protasewicz
Tekst ukazał się pierwotnie na Szkrabajki.pl