STEPHEN KING
„Życie to właściwie krótki sen wyśniony podczas letniego popołudnia.”
Zbiór różnorodnych opowiadań, miło spędzało się przy nich czas, jedne bawiły, inne podkręcały wyobraźnię, ale były i takie, które nakłaniały czytelnika do drobnych refleksji. Stephen King naznaczył je, w mniejszym lub większym stopniu, zjawiskiem przemijania, istnieniem w równoległym świecie, nieoznaczonością końca egzystencji ziemskiej. Tematyka śmierci podejmowana przy okazji głównego wątku sprawdziła się i w krótkiej formie literackiej.
Najbardziej spodobało mi się „Strzeżcie się snów” z rzeczywistością ukrytą pod snem, próbą naukowego zrozumienia, lekkim dreszczykiem związanym z mroczną naturą człowieka. Zajmująco poznawało się „Dwóch utalentowanych skubańców”, wyczuwałam powiew klasycznych powieści, ale skomponowanych z uwzględnieniem uwspółcześnionych wersji. I jak to zwykle u mistrza horroru bywało, chodziło nie tylko o intrygujący i podsycający ciekawość scenariusz zdarzeń, ale też zajrzenie w głąb ludzkiej duszy owianej tajemnicą, w tej wersji utrzymywaną przez kilkadziesiąt lat. Wysoki poziom prezentowali „Wszystkowiedzący”, rewelacyjne podsumowywał ludzkiego życia, w mieszance obaw, nadziei, szczęścia, ambicji, bólu i straty. Znakomicie rozpisana retrospekcja bohatera, z symbolicznym uczestnictwem losu.
Doceniłam pomysł na fabułę w „Ekspercie od turbulencji”. Opowiadanie wypełnione emocjami od strony kluczowej postaci i czytelnika. Chętnie widziałabym je bardziej rozbudowane, gdyż wiele intrygujących kierunków można by było rozwinąć i uwzględnić w ramach powieści. Moją sympatię zdobyły „Grzechotniki” utrzymane w paranormalnym klimacie i z kryminalną zagadką. Chętnie puszczałam wodze wyobraźni, i chociaż instynktownie czułam jak wszystko się potoczy i tak przyjemnie w to wchodziłam. „Piąty krok” przekonał wydźwiękiem fabuły, mocnymi uderzeniami, zwięzłym przekazem. Najbardziej kingowskie opowiadanie w zbiorze. Ekscytująco prezentował się „Willi Popapraniec”, przemawiający do wyobraźni, trafiający z puentą, zaskakujący finałem.
„Czerwony ekran” sympatycznie wszedł w melodię fantastyki, nuty czegoś niezdefiniowanego, przerażającego i jednocześnie nieuświadomionego. Coś takiego pojawiało się w koncepcjach innych pisarzy, ale King wykreował to po swojemu, uwzględniając odczucia jednostki targanej przez nieuchwytne byty. Natomiast „Laurie” wpadła w sentymentalny nastrój, melancholijne nuty, nostalgiczną atmosferę, finałowa odsłona uwzględniała odczucia powiązane z wypełnianiem misji istnienia. W „Finnie” uśmiechałam się obserwując życiowego pecha głównego bohatera, można było powiedzieć siła złego na jednego, aż wreszcie doszło do porwania i osobliwych powiązań. Liczyłam na mocniejsze atuty utworu, ale przyjęta koncepcja roztaczała zachęcający urok. „Droga do Zajazdu Zjazd” udanie włączyła się w nurt klasycznego horroru, przekonująco ujęła bohaterstwo staruszka, trudną relację ojca z synem, nadzieję pokładaną w najmłodszym pokoleniu.
Zerknij na wrażenia po spotkaniu z innymi książkami Stephena Kinga przedstawionymi na Bookendorfinie: "Baśniowa opowieść", "Dziewczyna, która kochała Toma Gordona", "Oczy smoka", "Blaze", "Komórka", "Regulatorzy", "Desperacja", "Miasteczko Salem", "Misery" "Mroczna połowa", "Łowca snów", "Gra Geralda", "Billy Summers", "Podpalaczka", "Później", "Jest krew", "Instytut", "17 podniebnych koszmarów", "Bastion", "Bazar złych snów", "Cujo", "Outsider", "Pudełko z guzikami Gwendy", "Magiczne piórko Gwendy", "Ostatnia misja Gwendy", "Roland", "Sklepik z marzeniami", "Śpiące królewny", "Uniesienie", "Zielona mila", "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika", "Charlie Ciuch-Ciuch", oraz "Stephen King. Instrukcja obsługi" Roberta Ziębińskiego.
4.5/6 - warto przeczytać
opowiadania, literatura grozy, 622 strony, premiera 22.05.2024, tłumaczenie Janusz Ochab
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.