środa, 3 kwietnia 2024

PRZEZ BŁĘKITNE POLA

CLAIRE KEEGAN

„Irlandia nie jest już taka sama. Ludzie byli biedni, ale zadowoleni.”

Wciągnęłam się w twórczość Claire Kreegan, krótkie formy literackie przemawiały, dotykały wrażliwych strun ludzkiej duszy, w pewien sposób nawiązywały do poszukiwania sensu życia, ale też prześwietlały zwykłą codzienność bohaterów. Nie wszystkie opowiadania wybrzmiewały intensywnie, niektóre, przykładowo „Ciemne konie” nie nawiązały trwałej nici porozumienia, „Noc jarzębin” wydawała się zbyt przewidywalna. Jednak i one nadawały szczególny klimat książce. Chociaż tytuł „Powolna i bolesna śmierć” wskazywał na ciężką tematykę i myśl przewodnią, to okazał się niesamowicie lekkim zbiorem utworów, wdzięcznym i swobodnym. Nakłaniał do refleksji na temat bezpowrotnego upływu czasu, świadectw obecności materialnej i duchowej tych, co odeszli. Wiele nadziei na odmianę losu, chwytanie biegu spraw, zaczynanie czegoś od nowa, oddawanie się twórczości. Bardzo mi się podobał także „Prezent na pożegnanie”. Tym razem nie czterdziestoletnia kobieta, ale młoda dziewczyna, wyrywająca się ze szpon toksycznej rodziny, doświadczona wykorzystaniem przez ojca, skazana na obojętność matki, uciekająca w daleki świat przed trudną przeszłością, pozostawiająca za sobą bagaż złych doświadczeń. Wspaniałe ukazanie walki o siebie i ufności w nowe życie, pomimo lęku i rozterki. Wiele potrzeba siły, by wyrwać się ze szpon złego i podarować sobie szansę. 

Właściwie wszystkie opowiadania łączy poczucie straty, o różnym wymiarze, jak dzieciństwa, kogoś bliskiego, szansy, a nawet zmarnowanego życia, wymykającego się z rąk, opisanego w „Kapitulacji”. Często podejmowane decyzje okazują się niesłuszne, przytłaczające rezultatami, niedające wytchnienia, pogrążające w marazmie miałko upływających dni. Do głosu dochodzi samotność, wyalienowanie, niewpasowanie i niezrozumienie, nawet przez siebie samego. Poznawanie siebie łączy się niekiedy z koniecznością nabrania nowego kursu życia, oddalenia się od tego, co sztywno przywiązuje i zabiera wolność. Ale i w tym aspekcie nie opuszcza otucha powiązana ze zmianą i walką o siebie. „Córka leśnika” przedstawiała obraz nieudanego życia i namiastki marzeń, „Na skraju wody” weszła w nietolerancję, ból bycia nieakceptowanym, odwagę by zrobić coś wykraczającego poza oczekiwania innych. Albo wbrew wszelkim trudnościom, wątpliwościom, wspomnieniom niedającym się wymazać, rozdwojeniem pragnień, wciąż podążać ta samą drogą, mniej lub bardziej satysfakcjonującą, ale dobrze znaną i bezpieczną. Wszystkie opowiadania cechuje irlandzki klimat, surowy w obejściu, ale jakże umiłowany w sercu. Autorka sugestywnymi słowami przybliża jego charakterystykę i specyfikę, w tym mentalność rolniczej grupy społecznej, wyjątkowe przywiązanie do ziemi i wykorzystywanie najmniejszych nawet jej darów, oraz szacunek wobec tradycji i przeszłości, poczucie przynależności do miejsca i ludzi, proste w konstrukcji, ale niesamowicie silne, wręcz magnetyczne przyciąganie. Książka zapewnia sympatyczne zaczytanie, w refleksyjnym tonie, poprzez lot ptaka nad losami innych jednostek czytelnik zerka na własną dolę, postanowienia, pragnienia i osiągnięcia. Pozornie łatwo jest żyć w zgodzie z samym sobą, ale to naprawdę wymagająca sztuka, nie każdy zdaje z niej egzamin.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 202 strony, premiera 02.11.2023 (2007), tłumaczenie Dariusz Żukowski
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

3 komentarze:

  1. Interesująca propozycja literacka. Bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadania, które dotykają takich tematów, muszą być ciekawe. Interesująco o nich napisałaś

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi obiecująco, chętnie przeczytam. Również dlatego, że kocham Irlandię :)

    OdpowiedzUsuń