MONA AWARD
„Nazywamy je Króliczkami, ponieważ tak właśnie się do siebie zwracają. Poważnie. Per Króliczku.”
Pokręcona powieść, szalona w fabule, zwariowana artystycznie. Z pewnością nieszablonowa i oryginalna propozycja czytelnicza. Nie mogłam odmówić jej charakterystycznego rysu i unikalnej interpretacji zdarzeń. Jeśli ktoś lubił zanurzyć się w takich klimatach, to sporo niespodzianek na niego czekało. Mnie jednak „Króliczek” niestety nie przekonał. Wydawał się za bardzo skoncentrowany na osobliwym obłędzie kluczowej postaci a mniej na innych cechach jej osobowości.
Jednakże nie ulegało wątpliwości, że Mona Award zabrała się za niełatwą do zachęcającego oddania i wciągającego przedstawienia charakterystykę części amerykańskiej młodzieży. Młodych ludzi nastawionych na życie obok własnego życia, pragnienie ukazania się z ekstrawaganckiej strony, zaimponowania czymś szczególnym, nawet jeśli to fałszywe, sztuczne, cukierkowe lub szokujące. Ubiegających się za wszelką cenę zdobyć akceptację podobnej do nich publiczności, chcących przynależeć do pozornie elitarnej grupy, kosztem poczucia własnej godności, zgodności z wyznawanymi wartościami, a nawet wbrew wcześniejszym oczekiwaniom i przemyśleniom.
Pogoń za czymś nieuchwytnym, chociażby sławą, wpadnięcie w wir fascynacji czymś fałszywie unikalnym, tęsknota za wywołaniem podziwu wśród rówieśników, zwłaszcza tych o artystycznych aspiracjach, może przerodzić się w swego rodzaju uzależnienia i obsesję. Wówczas przestają liczyć się dotychczasowe bliskie więzi, choćby przyjacielskie, a nowe relacje wysuwają się na pierwszy plan. Dorastanie i dojrzewanie na etapie studenckich czasów nie należy do łatwych wyzwań. Można szybko skręcić w niewłaściwą stronę, poddać się ułudzie i iluzji, tym gorzej, jeśli odkryte sfery społecznych uwarunkowań i relacji przyjmują niebezpiecznie skrajne cechy.
Nie potrafiłam zidentyfikować się z główną bohaterką, daleko odjechała w trafnym uchwyceniu mentalności. Ale może właśnie o to autorce chodziło, by w pewien sposób przestrzec przed czyhającymi w fantazji zagrożeniami. Kilka fragmentów powieści lekko wynudziło, ale znów, podkreślam, że najprawdopodobniej dlatego, że nie nawiązałam wspólnej nici porozumienia z Samanthą. Była zbyt dziwna, obca w przyjęciu. Nie zniechęcam nikogo do sięgnięcia po książkę, moje szczere wrażenia nie muszą pokrywać się z waszymi, tym bardziej, że przy odpowiednim nastawieniu i dopasowaniu z czytelnikiem wydaje się, że możliwy jest znacznie lepszy odbiór.
3/6 – w wolnym czasie
literatura współczesna, 394 strony, premiera 08.11.2023 (2019), tłumaczenie Natalia Wiśniewska
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl
o kurcze a tak sie dobrze zapowiadało a tu tak nisko, no cóż może sięgnę po tę ksiażkę w wolnym czasie
OdpowiedzUsuńPyszna nazwa, króliczek, może sięgnę po tę ksiażkę
OdpowiedzUsuńWarto samemu poznać treść. Zawsze jestem tego zdania, bo czytelnicy różnie odbierają postacie i wątki.
OdpowiedzUsuńHm, byłam jej początkowo ciekawa, ale jednak to chyba nie jest lektura dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy akurat teraz będę chciała się z nią zapoznać, ale ogólnie jestem raczej na tak.
OdpowiedzUsuń