„Złe języki doprowadziły do niejednego nieszczęścia.”
Dałam się uwieść książce, wnikliwemu wejściu w życie czterech pokoleń kobiet, wrażliwemu spojrzeniu na żeńską odsłonę życia. Małgorzata Żebrowska z wyczuciem kształtowała myśli bohaterek, wystawiała na próbę samoświadomości, poznawania własnej wartości, radzenia sobie z samotnością, nawet jeśli u boku bliska osoba, zrozumienia przeszłości ściśle determinującej teraźniejszość.
Niewiele wzmianek o najstarszej z rodu Reginie, lecz i tak umożliwiły odbieranie tła przekazywanych w linii genealogicznej, wzorców, zasad i postaw. Jej córka Krysia ukazała się w pełnej oprawie niespełnionych nadziei, pragnień i marzeń. Z uwagą śledziłam proces przemiany z pełnej życia dziewczyny, zakochanej do szaleństwa, w to, kim się stała. Wyniesione z domu wiano pracowitości, mierzenia się z wyzwaniami, stawiania czoło przeciwnościom, wydawało się niezawodnie uformować poczucie stabilizacji we własnych postanowieniach. Suchość gestów matki skontrastowana z pokrewieństwem dusz z ojcem rzutowała do dokonywane przez Krystynę wybory, odważne i płochliwe. Ciekawa postać Marty, podążającej tropem miłości, lecz gmatwającej się we własnych wyniszczających domysłach i przypuszczeniach. Imponowała dobrym sercem i wyrozumiałością, zadziwiała tendencją do autodestrukcji. I najmłodsza, Basia, chwytająca wspomnienia dziewczynki w czerwonej sukience, wkraczająca na szlak sentymentalnych powrotów, starająca się dotrzeć do źródeł własnych lęków, przekonać się, kim była, dowiedzieć się, kim jest, co po drodze straciła.
Rozważałam stopień wpływu na życie wewnętrzne kobiet otoczenia rodzinnego, funkcjonowania w ustrojowych uwarunkowaniach, dysonansu między blaskiem stołecznym a prowincjonalnym cieniem, konfliktu między wyniesionym wychowaniem, doświadczeniem i bieżącymi przeżyciami. Wciągnęłam się w odkrywanie kobiecych relacji, wzajemnego oceniania się, dostarczania trosk, okazywania wsparcia. Każda z bohaterek wydawała się przeciętna, zwyczajna, ludzka, a także niedoceniana, co najsmutniejsze, nie przez otoczenie a samą siebie. Zastanawiałam się dlaczego tylko nielicznym jednostkom udaje się przerwać łańcuch toksycznych zależności, oderwać się od przypisanych stałych ról, złamać szyfr szczęścia, satysfakcji i radości, wniknąć w sferę empatii, wybaczenia i zadośćuczynienia. „Matczyznę” warto poznać, skłania do refleksji, spojrzenia na siebie z perspektywy poprzedniczek, przyjrzenia się im z dojrzałą wyrozumiałością. Przyjazny styl narracji, delikatność w dotyku skrytych myśli postaci, zrozumienie kobiecej duszy, z jednej strony słabej, podatnej na destrukcję, z drugiej silnej, walczącej o siebie wbrew wszystkiemu.
4.5/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 310 stron, premiera 17.06.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Uległam tej książce – i emocjonalnie, i myślowo.
OdpowiedzUsuńMałgorzata Żebrowska z wielką wrażliwością prowadzi czytelnika przez losy czterech pokoleń kobiet. Każda z nich – Regina, Krysia, Marta, Basia – mierzy się z samotnością, potrzebą akceptacji, trudną przeszłością i pytaniem o własną wartość.
O! Zapowiada się bardzo interesująca lektura. Chętnie przeczytam na wakacyjnym wyjeździe.
OdpowiedzUsuń