sobota, 9 sierpnia 2025

MICKEY7

EDWARD ASHTON

MICKEY7 tom 1 

„To będzie najgłupsza z moich dotychczasowych śmierci.”

Pomysł na fabułę, klonowanie człowieka jako narzędzia w kosmicznych podróżach, bardzo mnie zaciekawił. W końcu, za naszych żyć nie będzie to realne, podobnie jak kolonizowanie najbliższych nawet planet. Pomimo postępu technologicznego i medycznego wciąż stoimy daleko nawet od linii startu w bezpośrednim ludzkim poznawaniu ułamka najbliższego nam wszechświata. Dlatego zastanawiałam się, jak Edward Ashton podejdzie do tematu, czym rozrusza moją wyobraźnię, do jakich refleksji skłoni. 

Niestety, książka nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Okazała się się zwykłą przygodą rozgrywaną na skutej lodem planecie, przy diabelnie niesprzyjającym środowisku i udziałem inteligentnych stworzeń. Lecz i w takiej szacie fabularnej zabrakło kreatywnej energii wciągającej odbiorcę. Jeśli spojrzeć na powieść od strony czystej rozrywki w klimacie kosmosu, wspartej wstawkami o historii mniej lub bardziej nieudanych podbojów i zasiedlania obcych planet, zbyt gładko się przez nią przepływało. Jeśli czytelnik liczył na coś więcej, to nie miał szansy się z tym zaznajomić. Brakowało wejścia w psychologiczne aspekty egzystencji, tożsamości człowieka, świadomości jaźni, formy mentalności, skutków odtwarzania osobowości. Co byłoby znacznie wciągające niż sam aspekt biodrukowania ciał.

Autor wprowadził kilku bohaterów, na których bazowała fabuła. Nie do końca przekonywały osobowości, tak naprawdę niczym się nie wyróżniały, wpadły do koszyka reprezentacyjnych postaci, aby akcja mogła toczyć się dalej. Natomiast z zaciekawieniem wsłuchiwałam się w rozmowę Mickiego samego z sobą, frapująco spoglądałam na biologiczne instynkty i psychologiczne mechanizmy rządzące człowiekiem. Przypuszczałam, że Ashton zdecyduje się rozwinąć osobliwą relację, nadać jej bardziej różnorodny kształt, urozmaicić zaskakującymi incydentami. Ale może fakt, że to już kolejna generacja kolonizacji sprawił, że dla głównego bohatera pewne zachowania i postawy stały się czymś na tyle naturalnym, że nie było już konieczności szerszej ich interpretacji. 

Jako wymienialny, zobowiązany kontraktem możliwej wielokrotnej śmierci, Mickey nie za bardzo miał możliwości decydowania o swoim życiu, czy precyzując, kopii pamięci. Chciałam bardziej intrygującego rozwinięcia wątku, co stało się z szóstą wersją, widziałam potencjał do ciekawego wzmocnienia napięcia w scenariuszu zdarzeń. Ale tak jak i pozostałe interesująco zapowiadające się kierunki tematyczne, niejako wstawki w fabule i opisie, pomysł wyłonił się na chwilę w powierzchownej formie, czasem wręcz z nieuwzględnieniem innych zależnych aspektów, jakby autor poszedł na skróty. Szkoda, gdyż autor podsunął sam sobie kilka naprawdę inspirujących zagadnień, które bardziej szczegółowo potraktowane znacznie podniosłyby walory powieści.

3/6 – w wolnym czasie
science fiction, 326 stron, premiera 03.04.2024 (2022), tłumaczenie Paweł Dembowski 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

2 komentarze:

  1. To nie dla mnie. Na pewno znajdą sie fani tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo inspirujące – od razu mam ochotę zaplanować kajaki albo rowerowy wypad wzdłuż rzeki.

    OdpowiedzUsuń