"Chyba każdy człowiek jest trochę jak książka.”
Niesamowicie ciepła i przyjazna książka, jedna z tych, co chętnie się przytula do serducha, entuzjastycznie chłonie słowa, intuicyjnie odbiera ważny przekaz. Czytałam ją dzieciom z klubu młodych pasjonatów książek i widziałam jak bardzo do nich przemawiała, jakby znajdywały styczność z własnym doświadczeniem życiowym. Odnajdywały w niej odpowiedź na nurtujące ich, w mniejszym lub większym stopniu, myśli o własnym znikaniu w oczach bliskich, o którym niekoniecznie potrafiły opowiedzieć rodzicom.
Współczesne czasy charakteryzują się pośpiechem, pogonią za pracą i pieniędzmi, nie sprzyjają spokojnej celebracji codzienności i społecznych kontaktów. Bliskość przybliża się do powierzchowności, towarzyszenie zmienia się w nieobecność, poświęcanie uwagi najbliższym staje się dobrem luksusowym, a niezastopowane zapominanie wkracza w szkodliwy nawyk. Ale czy naprawdę tak ma być, czy nic z tym nie można zrobić, dokąd zaprowadza to rodziny? Dlaczego akceptujemy stopniowe zanikanie szczerych gestów, spojrzeń i słów, intensyfikującą się izolację, pozbawianie uczuć i wspomnień. Nie warto do tego dopuszczać, trzeba działać póki jeszcze nie jest za późno. Jak? Kierując się sercem, otwartością, prawdą i wyczuciem, spędzać czas z dziećmi na różne sposoby. Niekiedy trzeba coś wymyślić i stworzyć, aby powiadomić otoczenie o własnym znikaniu w jego oczach i nieobecności?
Anna Bichalska przedstawiła historię sześcioletniej Niki, dziewczynki wrażliwej na otaczający świat, chętnie przebywającej wśród przyrody, radośnie poddającej się przygodom. Wiele działo się w jej życiu, przeprowadzka z szarego wieżowca do domu z ogrodem i huśtawką, odkrywanie bajkowego przejścia do sąsiedniego starego domu z pięknym ogrodem i niezwykłą właścicielką. Poznawanie budynku z mnóstwem kryjówek i tajemniczych zakamarków, magicznego zapachu książek i przedmiotów z przeszłości. Kiedy rodzice za sprawą zaangażowania w życie zawodowe przestali bawić się z Niką, a nawet zwracać uwagę na to, co do nich mówiła, dziewczynka czuła, że najwyższy czas dać im o tym znać, przypomnieć, co jest największym skarbem ich życia.
Jak sobie poradziła z zadaniem, jakim sposobem, w jakim stylu? Tego dowiecie się ze stron „Czy Nika znika?”. Historię szybko czytaliśmy, spodobała się nam przyjemna narracja, wpatrywaliśmy się w barwne ilustracje znakomicie dopełniające treść. Autorka podsuwała młodym odbiorcom pomysł na pisanie tradycyjnego listu, nie musiał być tekstem, mógł być stworzony z obrazków. Najważniejsze, aby wyrażał emocje i oczekiwania, zapewniał adresata o potrzebie bliskości i miłości, skłonił do zmiany zachowania i uznania potęgi wspólnie spędzonych chwil. Właśnie taką lekcję radzenia sobie z życiowymi doświadczeniami i odczuciami dostałam ponad pół wieku temu od mojej mamy. Zapewniam, że działała dawniej i wciąż rewelacyjnie się sprawdza.
5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura dziecięca, wiek 5+, 80 stron, premiera 03.03.2025
tłumaczenie, ilustracje Marta Rydz-Domańska
twarda okładka, format 16,5cm x 23,5cm
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Bis.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz