"Jak człowiek nie wie, co ma robić, to może poprawić coś dookoła siebie.”
Przysłuchiwałam się rozmowie z zainteresowaniem. Opowieści o życiu, doceniłam, że na publicznym forum za pośrednictwem książki. Dzieleniu się wiedzą i przemyśleniami zdobytymi podczas przeżyć i doświadczeń. Składały się na nie różne barwy, jedne pozornie zwykłe i proste, inne naznaczone dramatem i tragedią, kolejne nawiązujące do ciepłych uczuć i myśli, a pomiędzy, mnóstwo dalszych. Wszystkie wymieszane, z niektórymi, o których nie tyle chce się zapomnieć, co pogodzić, które poprowadziły w różne miejsca, umożliwiły spotkanie z różnymi ludźmi, naznaczyły obecnością różne czasy. Nie jestem na etapie dokonywania podsumowań własnego losu, jeszcze nie czuję takiej potrzeby, koncentruję się na życiu tu i teraz, ale z ogromną ciekawością spoglądam na to, co innym było dane przejść. Nie wiem, czy stać mnie będzie na poszukiwanie śladów własnej przeszłości ze szczegółowością i imponującą pamięcią, jak w „Pożegnaniu z Narwią”. Pośrednio odnosić się do zdarzeń z historii, głęboko splecionych z życiem Hanny Krall, warunkujących decyzje i wybory, naprzemiennie odbierających szanse możliwości, i dających nowe opcje i coś w prezencie.
Czułam zawiązaną nić szacunku, przyjaźni i zrozumienia między dwójką reporterów. Rozmowa wydawała się przyjazna i twórcza. Odkrywała coś, czemu nie zawsze chciałoby się dać wypłynąć na powierzchnię. Wspomnienia z wojny, pobytu w domu dziecka, zdobywaniu edukacji, pracy w charakterze reportera, konfrontacji ze starym systemem politycznym i cenzurą, bycie świadkiem narodzin Polski w nowej solidarnościowej odsłonie. I oczywiście, twórczość autorki, nawiązania do książek, uchylanie tajemnic ze źródeł powstawania i symboliki. Sprawy leżące na sercu i wokół bliskich. Niepodobne do moich, jednak wpływające na wyobraźnię, wyzwalające empatię, zrozumienie i podziw. Dostrzegłam punkt styczny, doktora Marka Edelmana, z którym pracowała moja mama w Szpitalu Pirogowa w Łodzi, w jednym gabinecie. I jeszcze, zbliżone odczucia związane z chwilą zrozumienia, że się umrze… kiedy zobaczyłam śpiącego tatę na łóżku.
Więcej niż chwilę poświęciłam na rozważania o nieuleganiu przeciwnościom, nietkwieniu w mrokach, niepewności tego, czy zachowałabym się należycie w godzinie próby, docieraniu do świadomości społecznej, czym była druga wojna światowa i obecnie toczące się konflikty, ginięciu za ideę i zabijaniu dla idei, wpisaniu w naturę człowieka szkodzeniu własnemu gatunkowi, przygotowaniu się na śmierć bliskiej osoby, uwolnieniu od tego, co przeżyte, wierze w Boga i wierze Boga w człowieka. Książka uprzyjemniła wieczór czytelniczy, poddała materiał do refleksji, pozwoliła na przyjrzenie się rozmówczyni. Zachęciła do dalszego odkrywania twórczości autorki. Poznałam dwie książki Hanny Krall ("Biała dama" i "Synapsy Marii H."), Wojciecha Tochmana ("Pianie kogutów, płacz psów"), wrażeniami ze spotkania z nimi dzielę się na Bookendorfinie.
4.5/6 – warto przeczytać
reportaż, biografia, 178 stron, premiera 24.09.2025 (2014-2025)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz