"Nigdy nie możesz być pewna, że w stu procentach znasz drugą osobę."
Książka
wyróżnia się na tle podobnych gatunkowo przygód.
Ciekawy pomysł na fabułę i narrację, w obu ujęciach jest różnorodnie i wiele się dzieje. Maria Semple wciąga w
zagadnienia kondycji współczesnych rodzin, uwzględniając kilka ważnych
aspektów społecznych, odwołując się nie tylko do utartych szlaków, ale
również nadając intensywnie brzmienie nowej perspektywie bliskości. Podobało
mi się, że postawiono na duży realizm w społecznych relacjach, uciekano
od idealizowania i gloryfikowania, w zamian podrzucając interesujące
tropy do refleksji. Natomiast kontekst wydarzeń często mało miał wspólnego z rzeczywistością, można to odbierać na plus i minus.
Wkraczamy w świat przypisanych ról i
kształtowania mocnych więzów nawet, kiedy ku temu jest mało sposobności,
przynajmniej na pierwszy rzut oka. W opisywanej rodzinie każdy jest inny, na swój sposób obdarzony wadami i zaletami, a przeciwieństwa mocno się przyciągają. Kiedy zniknięcie matki i żony
wystawia ojca i córkę na próbę, okazuje się, że rozmowa staje się
wyjątkowo ważnym instrumentem komunikacji. Piętnastolatka nie może pogodzić się ze stratą matki,
silnie pielęgnując przeświadczenie, że uda się ją odnaleźć.
Mężczyzna przestaje ogarniać codzienne życie i choć nie ucieka od
obowiązków widzi, że to właśnie żona była tą osobą, która nadawała barwy
i rytmy wzajemnym relacjom. A w tym wszystkim jakże silnie pobrzmiewają echa braku zrozumienia i empatii wobec drugiego człowieka.
Wypełniona humorem narracja z pewnością
znajdzie zwolenników, mnie jednak nie przekonała w pełni,
choć przyjemnie było śledzić, jak radzi sobie z życiem kobieta.
Przyznam, że to właśnie jej postawa i zachowanie najbardziej do mnie
przemawiały, żałuję, że w kilku sytuacjach autorka odmawiała jej
prawa głosu. Spojrzenie na to, że nikt z nas nie jest
doskonały i nie zawsze pierwszorzędnie radzi sobie z życiem, a uświadomienie sobie
tego, niejako przewrotnie, dodaje smaczku i kolorów egzystencji.
Jakby nie zmieniał się świat wokół nas, pewne wartości, na których
powinno nam najbardziej zależeć, pozostają stałe i nienaruszalne, czasem
tylko wiedzie do nich nieco dłuższa droga.
Emocjonalna powieść,
potrafiąca wciągnąć i zaangażować czytelnika, sprawić, że chętnie
pochyli się nad pewnymi zagadnieniami, nawiąże odniesienia do własnych
doświadczeń życiowych. Zabawnie i ironicznie o trudnych i złożonych
tematach, traumatycznych przejściach, wybuchach emocji, absurdalności
konwenansów. Jednak w kilku aspektach przydałoby się większe rozwinięcie, głębsze spojrzenie, w innych stanowcze skrócenie, bo nic nie wnosiło a nużyło. Wydaje mi się, że film może okazać się bardziej atrakcyjny niż powieść, bo pewne skróty będą musiały mieć miejsce, a silniejsze komediowe spojrzenie na ekranie nada większość wyrazistość wcale nie tak lekkiej rozrywce.
3.5/6 - w wolnym czasie
literatura obyczajowa, 364 strony, premiera 31.07.2019 (2012), tłumaczenie Maciej Potulny
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Choć Twoja ocena najwyższą nie jest chyba skorzystam z podpowiedzi i w wolnym czasie przeczytam
OdpowiedzUsuńPóki co może niekoniecznie dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńTak rzadko książki są z humorem, więc chętnie do niej zajrzę :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo jak my 😁
UsuńTak bardzo mi się ta fabuła skojarzyła z ksiażką "Zwyczajna przysługa"...
OdpowiedzUsuńWidziałam już kilka razy tę książkę i chyba mnie prześladuje. Muszę ją przeczytać
OdpowiedzUsuńA mi się ta książka nie podobała. Jednym, mocnym ogniwem była postać głównej bohaterki, a gdy ona zniknęła, wszystko runęło.
OdpowiedzUsuńWidziałam ten tytuł, ale się na niego nie skusiłam. Raczej nie mój typ literatury.
OdpowiedzUsuńnie mój klimat co prawda, ale wiedziałabym komu tą książkę sprezentować :)
OdpowiedzUsuńCzasem warto odczytać coś z humorem. Na smutniejsze chwile, książka jak ulał.
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę, podobała mi się fabuła. Wiele śmiesznych sytuacji było w niej ale też dziwnych
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka, kiedy przeczytałam jej opis po raz pierwszy, więc pewnie zdecyduję się na lekturę. :)
OdpowiedzUsuńOch, szkoda, bo gdzieś już czytałam lepsze opinie o tej książce. Ale że zwykle mi dobrze doradzasz, to sobie ją zostawię na mocno później.
OdpowiedzUsuńCytat bardzo trafny :-) Opis mnie zaciekawił, ale nie wiem czy przeczytam.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko przeczytałabym, żeby wyrobić sobie własne zdanie. Może kiedyś będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję, czytałam też komentarze i chyba sięgnę po tą książkę. Może mnie zainteresować.
OdpowiedzUsuńWłaśnie planuję pójść na film ;) Książki nie czytałam, ale brzmi jak dobra pozycja na wieczór ;)
OdpowiedzUsuńNa razie ją sobie odpuszczę, tym bardziej, że i tak mam duży stosik do przeczytania.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili, przy braku innych lektur, mogłabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńTa okładka jakby znajoma 🤔
OdpowiedzUsuńW głębi serca chciałabym wyższej oceny ale to była do przewidzenia ;)
OdpowiedzUsuńTaka recenzja "na dwoje babka wróżyła", ale może tym razem zmienię schemat dzialania i najpierw obejrzę film, a potem przeczytam książkę?
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo osób poleca tą książkę, ale ja nie mogę się przekonać do obyczajówek ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio jest dość głośno o tej pozycji. Ja nie jestem na nią jakoś szczególnie nastawiona, ale jak będę mieć okazję to przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia z bloga https://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
"Gdzie jesteś, Bernadette?" to książka, która może zaskoczyć. Z jednej strony porusza poważne kwestie, więc nie jest to historia lekka, ale pewnej lekkości i humoru nadaje jej sposób narracji. Ciekawa opowieść, którą warto przeczytać i z pewnością warto też zobaczyć na dużym ekranie. :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się kiedyś nad tą książką. Niby mnie zaciekawiła, ale nie potrafiłam po nią sięgnąć. Może zabrzmi to beznadziejnie, ale myślę, że to przez okładkę, która totalnie nie jest w moim guście.
OdpowiedzUsuńA miałam sięgnąć po tą pozycję. Po recenzji myślę, że sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do obyczajówek, może kiedyś spróbuje przeczytać ale nie obiecuje ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaciekawiła mnie ta książka, ale jednak po nią nie sięgnęłam. Przeczytałam u Ciebie recenzję i chyba jednak odpuszczę
OdpowiedzUsuńTo teraz nie wiem. Bo zaciekawił mnie twój opis ale jednocześnie notka i finalna ocena taks sobie..
OdpowiedzUsuńZdecydowanie poczekam na film - nie chce pakować się w lekture, która może mnie nie zainteresować :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu ta książka przewija mi się przed oczami, ale nie przypuszczałabym, że zawiera ona taką historię. No nic, motyw zniknięcia nie jest czymś nowym, ale skoro to ma na celu pokazać próby radzenia sobie rodziny po tym aspekcie, na dodatek ukazane w nieco prześmiewczych tonach. Boli jednak to, że są tam pewne niedociągnięcia, które trochę kradną jakość. No nic, może kiedyś zdecyduję się przeczytać tę historię.
OdpowiedzUsuńMimo że zazwyczaj nie czytam tego typu literatury, tym razem zaciekawiłaś mnie książką. Nie zrażają mnie nawet jej drobne niedociągnięcia i dam temu tytułowi szansę na długie jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńTa książka ma to do siebie, że chętniej zobaczyłabym jej ekranizację niż zajęła się czytaniem tej historii :)
OdpowiedzUsuńPo obyczajówki sięgam rzadko, ale brakuje mi ostatnio czegoś z humorem, więc może to będzie to, co mnie skusi!
OdpowiedzUsuńPomimo niepochlebnej twojej opini to chyba będzie książka dla mnie. Gustuje w takich klimatach. Nie zdrażają mnie niedociągnięcia i nawet lekki ton osób, które wypowiadaja się tam jak radzą sobie po tym wydarzeniu. Chętne Zagłębie lekture. Kinga
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę na kilku kontach na Insta... Hmm...
OdpowiedzUsuńFilm chętnie bym zobaczyła.
OdpowiedzUsuńNie zawsze mam ochotę na ciężką fabułę i skomplikowane wątki dlatego myślę, że ta książka w takich sytuacjach może być świetnym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać Twardocha! Idę szukać w księgarni :)
OdpowiedzUsuńA ja mimo niezbyt specjalnej oceny chętnie bym po nią sięgnęła :-)
OdpowiedzUsuń