ADA MONCRIEFF
„Pusty teatr jest jak nawiedzony dom, jak okręt widmo.”
Książka należy do typowych lekkich kryminałów, z prostą fabułą, która nie wymaga wielkiego skupienia i uwagi czytelnika, aby podążać za rozwojem akcji i prowadzonym śledztwem. Bazuje na prostej jednowarstwowej konstrukcji fabuły, aczkolwiek zgrabnie prowadzonej, to jednak nie z wyjątkowym polotem lub stylem narracji wybijającym się czymś szczególnym. Kiedy w przedświątecznym okresie mało czasu na pasję pochłaniania książek, taka propozycja sympatycznie wypełnia czas, zwłaszcza w rozgrzaniu klimatu charakterystycznego dla drugiej połowy grudnia.
Akcja dzieje się na trzy dni przed Wigilią w tysiąc dziewięćset trzydziestym piątym roku, a zatem pojawia się ulubiony przeze mnie urok retro. Główną bohaterką jest młoda dziennikarka Daphne King, dotąd zajmująca się rubryką porad dla czytelniczek ogólnokrajowego dziennika, ale od zawsze marząca o zrobieniu prawdziwej kariery w pisaniu rubryki kryminalnej. Chce zabłysnąć jako demaskatorka morderców, złodziei i zorganizowanej przestępczości. Na koncie ma już jedno spektakularne rozwiązanie zagadki zniknięcia kobiety i osobliwych listów do redakcji. Splot okoliczności sprawia, że obecnie ma okazję wykazać się intuicją do rozsupłania osobliwej sprawy śmierci aktora na kilka chwil przed premierą teatralną. Daphne wpada w mgławicę podejrzeń kłębiących się w głowie, nieostrych uczuć niepokoju, co tak naprawdę zdarzyło się podczas scenicznej próby, oraz wzorca powiązań słabiutkich przesłanek i dawnych sekretów głęboko zakopanych pod warstwami kłamstw.
Zadziwiające, jak Ada Moncrieff lekko traktuje i buduje społeczne nici intrygi, przyznam, że nie przekonywały, zbyt gładkie i płaskie, trudne do uwierzenia i zaakceptowania. Z jednej strony naiwność prasy, z drugiej dziwna postawa policji. Swobodne dysponowanie dowodami i niewyszukane zbiegi okoliczności również nie działają na plus. Jednak nie ulega wątpliwości, że bycie w centrum mrocznych zdarzeń podoba się mniej wybrednym czytelnikom. Podobnie jak dynamizująca się zagadka zawartości i nadawcy tajemniczych przesyłek. „Morderstwo w Theatre Royale” to propozycja czytelnicza z nieskomplikowanym scenariuszem zdarzeń, prostą przewidywalną akcją, bez spektakularnych scen i silnego napięcia, z ugrzecznioną wersją kluczowej postaci i schematycznym splotem incydentów. Świąteczne nawiązania sprawiają, że chętnie oddajemy się zimowej magii choinki, lampek i prezentów, a przede wszystkim spotkaniom w gronie najbliższych nam osób.
3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 238 stron, premiera 21.11.2023 (2022), tłumaczenie Jarosław Skowroński
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl
Raczej nie wybiorę się w taką czytelniczą podróż, skoro jest to średnia lektura.
OdpowiedzUsuńwygląda na ksiązkę prostą, stricte na zabicie nudy :)
OdpowiedzUsuńnie do końca jestem do niej przekonana
Dzięki za recenzję. Czasami potrzebuję czegoś prostego, a jednocześnie przyjemnego, więc tytuł już zapisuję.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i muszę przyznać, że całkiem miło spędziłam z nią czas.
OdpowiedzUsuńFajnie, że autorka nie stara się zbytnio komplikować fabuły - czasem taka odmiana jest potrzebna.
OdpowiedzUsuńCzuję że mi się spodoba. Muszę poszukać tej książki
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie na listę książek, które chciałabym przeczytać, bo naprawdę mnie mocno zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńDla fanów gatunku to świetna propozycja. Ja chętnie bym przeczytała
OdpowiedzUsuńCzuję że mi się spodoba. Myślę że poszukam tej książki
OdpowiedzUsuńLubię lekkie kryminały, które nie wymagają nadmiernego skupienia, zwłaszcza gdy jest mało czasu na czytanie. Trochę żałuję, że nie trafiłam na nią w okresie przedświątecznym.
OdpowiedzUsuń