środa, 3 grudnia 2025

LEKCJE CHEMII biblioteka

BONNIE GARMUS

"Często najlepszy sposób, żeby poradzić sobie z czymś złym, to odwrócić to coś o sto osiemdziesiąt stopni, wykorzystać jako siłę, nie zgodzić się, żeby to coś złego cię definiowało.”

Po ostatnich niezbyt podchodzących mi książkach, omawianych w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki, wreszcie propozycja, która sprawiła wiele frajdy i radości, nie zapomniała poruszać ważnych zagadnień i skłonić do luźnych refleksji. „Lekcje chemii” ujęły nietuzinkowością, pozornie lekkim podejściem do fabuły, znakomitym wbiciem się w klimat komedii z wkładem dramatyzmu. Wywołały bardzo dobre wrażenie, co więcej, długo gościć będą w pamięci. 

Bonnie Garmus znakomicie poradziła sobie z powiązaniem ścisłego umysłu z romantyczną odsłoną duszy głównej bohaterki. Zaproponowała czytelnikowi wyjątkową podróż w świat chemii zaklęty we wzorach życia. Akcja toczyła się w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w południowej Kalifornii, w naukowym środowisku i w zaciszu domowych gospodarstw. Błyszczała również w telewizyjnym paśmie programu rozrywkowo-kulinarnego, przynajmniej takie były założenia wobec niego, ale jak dokładnie, sami musicie chwycić za książkę i przekonać się. Nie zawiodłam się, dynamicznie przewracałam strony, dostosowałam rytm do rytmu powieści.

Kluczową postacią była Elizabeth Zott, marząca o naukowej pracy, chemiczka koncentrująca się na badaniach i alienująca się społecznie. Jako wyjątkowo zdolna osoba wywoływała zazdrość wśród mniej bystrych i inteligentnych. Połowa dwudziestego wieku nie sprzyjała kobietom w realizacji pragnień, spełniania marzeń, a już z pewnością nie karierze na uczelni lub w instytucie. Męska dominacja wykluczała równouprawnienie i utrwalała dyskryminację płciową. Standardami męskich naukowców były paskudne kumoterstwo i kolesiostwo. Jednakże i kobiety potrafiły zachowywać się wrednie i złośliwie wobec innych kobiet, czując, że są dla nich zagrożeniem. 

Czy nieprzyjazne, krzywdzące i nietolerancyjne ze względu na płeć postawy nie są wciąż obecne w naszym społeczeństwie? Czy udało się je przez kilka dziesięcioleci wyeliminować, a może jedynie nadkruszyć i zmniejszyć intensywność? Czy nie mamy wrażenia, że mniejsze zarobki dla żeńskiej części społeczeństwa, podważanie kompetencji z tytułu urody, narzucanie roli opiekunki domowego ogniska, stygmatyzowanie samotnych niezamężnych matek, odbieranie własnej tożsamości żony poprzez zależność od męża, psychiczne i fizyczne molestowanie w pracy, niestety nadal są obecne, tylko zeszły z oficjalnej sceny i ukryły się zza kulisami poprawności?

Autorka podkręcała fabułę wyważonymi zdarzeniami i zgrabną konstrukcją portretów bohaterów, pierwszoplanowych i drugoplanowych. Każdy otrzymał konkretną funkcję i ciekawą interpretację. Ojciec samotnie wychowujący córkę, pomocna sąsiadka, plotkarska sekretarka, ginekolog zakochamy w wioślarstwie, ksiądz z cieniem padającym na moralność, listowy przyjaciel, wierny pies, i oczywiście, druga połówka uczuciowa Elizabeth, uznany naukowiec introwertyk. Kulturowe uproszczenia, sztuczne granice, krzywdzące stereotypy, seksistowskie uproszczenia, efektownie zderzały się z brawurą, determinacją i wiedzą. Sukcesy i porażki następowały po obu stronach barykady, każda odnotowała uszczerbek na pewności siebie, ambicji i godności, ale tylko jedna trwała w moralnym autorytecie, szacunku do siebie samej i prawdziwym poczuciu wartości. 

„Lekcje chemii” okazał się udanym debiutem, dostarczył rozrywki na wysokim poziomie, dobry humor wpleciony w treść, materiał do refleksji. Jak wiele może znaczyć zmiana i jak wbrew pozorom łatwo nadać impuls do jej rozpoczęcia, skoncentrować się na procesie a nie wymogu natychmiastowego zaistnienia? Tylko zmiana realizowana w dłuższym czasie będzie cechować się trwałością. Narracja przyjemna i zachęcająca, dbająca o równowagę emocjonalną i dawkę szczegółów. Książkę odebrałam w kategoriach utworu z cechami bajki dla dorosłych, to nie zarzut, ale uznanie dla Bonnie Garmus za pomysł na formę przedstawienia mnóstwa cennych przekazów, inspirujących spostrzeżeń i uświadamiających wskazówek. Czy zawsze musimy przystosować się do otoczenia, a może to właśnie ono powinno uwzględnić potrzebę zmian? Czy tak naprawdę można pogodzić macierzyństwo z karierą zawodową? Na ile silna jest nasza wola i determinacja, aby samemu projektować własne życie, teraźniejszość i przyszłość?

(zdjęcie: Biblioteka przy Zielonej)

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 458 stron, premiera 07.09.2022 (2022)
tłumaczenie Marek Cieślik
Książka wypożyczona z biblioteki w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz