MILAN KUNDERA
"Pod pewnymi względami mój pan może i
jest głupi. Ale ja w jego głupocie znalazłem uroczą mądrość, której na
próżno szukałbym w pańskiej inteligencji.”
Kiedy zachwycałam się „Kubusiem Fatalistą i jego panem”
Denisa Diderota, nie przypuszczałam, że przyjdzie mi do niej powrócić w
formie wariacji napisanej przez innego autora. Milan Kundera dla
własnej przyjemności i ucieczce od dramatu na arenie historycznej oddał się procesowi tworzenia sztuki inspirowanej
opowieścią o gadatliwym i wypełnionym werwą Kubusiem oraz jego
znudzonym i ponurym panu. Powstały trzy akty, rodzaj hołdu dla
Diderota.
Pozytywnie odebrałam niewielki objętościowo utwór, dobrze się
przy nim bawiłam, humor nie tak znakomity jak u Diderota, ale z pewnym
urokiem, jednak przygody czytelniczej nie zaliczyłam porywającej.
Doceniłam, że autor znakomicie bawił się podczas pisania, dał jakby
odświeżoną dwoma stuleciami, ale własną wersję, zachował wiele punktów
zaczepienia z oryginałem, lecz postawił na własne rozwinięcie, klimat i
tempo akcji. Tylko pozornie mogłam powiedzieć, że to już było, bo nie
miało to znaczenia, kiedy uwzględniłam źródła i okoliczności powstania utworu.
Nie nastawiałam się na szukanie podobieństw i różnic, kroczyłam ścieżką
pokonywaną przez dwóch różnych pisarzy, powieść i teatr, fantazję i
inteligencję, fikcję i życie. Entuzjastycznie podeszłam do wprowadzenia napisanego
przez Kunderę, wiele wyjaśniało i dopełniało. Wytyczne do sztuki budowały wizualny i ruchowy trzon, pomyślałam, że chętnie poszłabym na
spektakl.
Wszystko, co nas spotyka na ziemi dobrego i złego, zapisane jest na górze. Nie
jestem fanką deterministycznego spojrzenia na świat, ...człek nigdy nie wie, dokąd idzie…, przypisywania
boskiej woli lub losowi tego, co dzieje się w życiu człowieka, jednakże wywołuję wynikające z tej perspektywy natychmiastowe pragnienie zaprzeczenia,
przekory i przewrotności. Wyjawię panu wielki sekret. Odwieczny podstęp ludzkości. Naprzód znaczy
byle gdzie. Z trudem, ale godzę się z nieuchronnością przemijania, nieustannego cyklu
egzystencji, ciągłości w powtarzaniu historii w wymiarze ludzkości i
scenariuszy jednostek, niekoniecznie współpracuję z determinantami
ludzkiej natury i wypadam z fali sarkazmu nad rzeczywistością. Dzieje ludzkie pisane są na nowo tak często, że ludzie nie wiedzą już, kim są. Nie
zgadzam się, że poza wyobraźnią i inteligencją niewiele mamy do dyspozycji, nawet
jeśli zmieniają się czasy i postrzegania, od nas samych zależy to, co
włożymy w codzienność składającą się na całość życia i społecznych
relacji, w tym miłości, przyjaźni, oddania i szacunku, i do kompletu, nienawiści, zdrady, drwiny i oszustwa. Nie wyciągamy lekcji historii, nie uczymy się na przeszłości, ale ...czy ten, kto napisał w górze to wszystko, również sam się strasznie nie powtarzał, i czy nie wziął nas zatem za durniów...
3.5/6 – w wolnym czasie
literatura współczesna, sztuka teatr, 126 stron, premiera 10.04.2025 (1971, 1981)
tłumaczenie Marek Bieńczyk
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz