sobota, 27 grudnia 2025

SKRUCHA

RINO CARLSEN tom 3

FRODE GRANHUS

„Wszystko, co złe, da ci jedno życie mniej.”

Dłuższą chwilę trwało zanim nawiązałam nić porozumienia z książką. Wydawało się, że raczej mnie nie wciągnie, koszmarna sprawa a ja nie czułam towarzyszących jej emocji. Przeszkadzał styl narracji, lekko dostrzegalny brak przejrzystej wykładni, nawet jeśli czasem frapująco nabierał jednocześnie bezpośredniości i barwności. Jednak im bardziej zagłębiałam się w scenariusz zdarzeń i kryjące się w nim zaskakujące obroty spraw, im bardziej zaczęłam rozumieć, czym kierował się autor, dlaczego celowo rozdzielał odczucia od tego, co się działo, tym bardziej mi się podobało. 

Frode Granhus zbudował niezłą logicznie konstrukcję incydentów i interpretacji. Rozpisał fabułę na dziesięć dni, z czego połowa była zaledwie rozgrzewką przed tym, co czekało czytelnika. A to, co działo się w środku misternej ułożonej zagadki mieszaniny prawdy i fałszu, sekretu i kłamstwa, rozciągało się na niemal trzydzieści lat. Przekonywało mnie wielokierunkowe rozpatrywanie tego, co miało miejsce w obecnych czasach i co zdarzyło się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie do końca satysfakcjonowały portrety postaci, i o dziwo, nie stojących po stronie zła, ale trzymających się dobra. Sierżant Guro Hammer, specjalizująca się w rozpatrywaniu spraw powiązanych z przemocą wobec dzieci, raziła upartością i trzymaniem się jednej koncepcji. Główny bohater serii, policjant Rino Carlsen, sprawiał wrażenie powściągliwego w myślach i wyjątkowo dociekliwego, ale bez charyzmy i energii. Mylne wyobrażenia o osobach mogły powstać w wyniku z nieznajomości wcześniejszych tomów, konsekwencje wejścia w środek serii, zatem przygody czytelnicze do szybkiego nadrobienia i ewentualnej weryfikacji opinii.

„Skrucha” to kryminał o specyficznym rysie, norweskim klimacie, złożonej intrydze, wykazujący tendencję do ujawniania kart w grze przypuszczeń z czytelnikiem w ostatnich rozdziałach. Bodo, miasto położone na północ od koła podbiegunowego, z ciekawą przemysłową historią, niestety należącą już do przeszłości, było świadkiem tragedii, porwania sześciolatki. Rino i Guro zostali przydzieleni do śledztwa w sprawie. Szybko okazało się, że wiele podobieństw łączyło obecne zniknięcie dziewczynki z dwoma przypadkami sprzed dwudziestu siedmiu lat, incydentami w odstępie zaledwie kilku miesięcy, z których jedno skończyło się śmiercią. Wydawało się, że dojście do prawdy będzie trudne, a może nawet niemożliwe. Pozostało zdać się na intuicję, ale czy nie sprowadziła na manowce? Czy odnaleziono klucz do rozwiązania zagadki uprowadzenia? Jak z schematycznych faktów można było dostrzec i stworzyć wzór? Spotkanie z powieścią sprawiło, że poczułam się zmotywowana, aby poszperać w zasobach bibliotecznych za innymi przygodami czytelniczymi, które wyszły spod pióra Frodego Granhusa.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał, 336 stron, premiera 15.02.2018 (2014), tłumaczenie Maria Gołębiewska-Bijak
Książka wypożyczona z biblioteki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz