LIANE MORIARTY
„Życie czasem dziwnie się układa.”
Sympatyczna propozycja czytelnicza, miło spędza się przy niej czas, gładka narracja pomaga w przyjemnym odbiorze, zaś intryga zgrabnie przywiązuje do fabuły. Początkowo wydaje się, że powieść opiera się na wyidealizowanych przesłaniach życiowych, jednak im głębiej się w nią wchodzi, tym bardziej poluzowuje granice prawdopodobieństwa zaistnienia pewnych zdarzeń czy zachowań bohaterów. Przesłodzone elementy równoważone są przez gorycz codzienności, krzywe uśmiechy losu, czy nieoczekiwane zbiegi okoliczności.
Przekonuje przemiana kluczowej postaci, pozwala, aby dorosłość doszła do głosu, a jednocześnie przywołuje piękne chwile z czasów młodości. Pojawia się mieszanka kontrastowych uczuć, do końca nie wiadomo, które przejmą prym, raz jedne dochodzą do głosu i serca, a za chwilę inne wysuwają się na pierwszy plan. Chaos wprowadzają pozornie wykluczające się wspomnienia, ale tak naprawdę, fantastycznie wzajemnie uzupełniają się. Widzimy niepewność i zagubienie, kiedy nagle znika część przeszłości człowieka, zacierają się w pamięci wzorce codzienności, tracą znaczenie właściwe interpretacje relacji z innymi. Jednak najbardziej przeraża zgubienie własnej tożsamości, niemożność odnalezienia się w nowym świecie, utrata familiarnych filarów.
Na skutek upadku na siłowni Alice traci na kilka minut przytomność, a kiedy z niej wychodzi okazuje się, że cierpi na amnezję. Zupełnie nie pamięta tego, co zdarzyło się w ciągu ostatnich dziesięciu lat jej życia. Nawet tego, że ma trójkę dzieci i jest w trakcie ciężkiego rozwodu z mężem. Liane Moriarty atrakcyjnie przeprowadza ją przez proces dowiadywania się wszystkiego o sobie i otaczających ją ludziach. Przejmują okresy niejako zawieszenia w życiu, zwątpienia w siebie, obcości wobec własnego ja. W tle obrazy odrzuconych wyborów, nieobranych kierunków życia, niepodjętych wyzwań. Na ciekawą postać wysuwa się Elizabeth. Alice walczy z własnymi demonami, niepłodność definiuje każdy dzień. Przyglądamy się siostrom, dostrzegamy różnice i wymianę ról w poszczególnych etapach życia. Do głosu dochodzi również prawo do szczęścia w każdym wieku, celebracji miłości nawet w późnych latach, wyrażania siebie na swój sposób.
To, co łączy nas z jednymi ludźmi, niekoniecznie sprawdza się w kontaktach z innymi. Często prawdziwy obraz przesłaniają własne doświadczenia i stereotypowa soczewka nagromadzonych latami opinii. Autorka ukazuje, że nawet cofając czas, mając szansę na przedefiniowanie dostępnych alternatyw, zdajemy się na podszepty wciąż tak samo myślącej intuicji i stałych przeczuć. Nie los wkracza w nasze szczęście, miłość i spełnienie, ale my sami, nawet jeśli nie w pełni świadomie, przejmujemy ster życiowego scenariusza zdarzeń. Zerknij na inne książki Liane Moriarty przybliżone na Bookendorfinie ("Niedaleko pada jabłko", "Wielkie kłamstewka", "A teraz śpij", "Moja wina, twoja wina").
4.5/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 520 stron, premiera 17.04.2023 (2009), tłumaczenie Anna Maria Nowak
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl
Może być ciekawa. Książka znajdzie swoich fanów
OdpowiedzUsuńNapewno znajdzie swoich fanów, jak każda, już sam tytuł brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująca lektura na wakacje.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i tak mi opornie szła, że teraz omijam jej tytuły szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńOd lat chcę zapoznać się z twórczością tej autorki. Może w końcu się uda.
OdpowiedzUsuńFajna, iście wakacyjna okładka. Jestem ciekawa, czy książka by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuń