ANN PATCHETT
"Jest w życiu kilka takich chwil, gdy podskakujesz i przeszłość, na której stałeś, odsuwa się do tyłu, a przyszłość, na której masz wylądować, jeszcze nie wjeżdża na swoje miejsce, a więc przez moment trwasz w zawieszeniu, niczego nie wiedząc i nikogo nie znając, a nawet siebie samego."
Pomimo licznych wskazówek, intuicyjnych podszeptów, naprawdę nie spodziewałam się, że powieść tak bardzo przypadnie mi do gustu. Chętnie zanurzałam się w historii, w której silne echa przeszłości sprawiały, że teraźniejszość wybrzmiewała szczególnie ujmująco, przekonywała kolorytem i różnorodnością. Losy postaci stały się tak bliskie, że identyfikowałam się z odczuciami, przybliżałam się do ich najintymniejszych wyznań. Wielokrotnie zastanawiałam się, jak postąpiłabym w sytuacji, z którą Maeve i Danny zmuszeni byli zmierzyć się, czy wybrałabym ich ścieżkę decyzji, jak odebrałabym to, co zgotowali im bliscy. Co niezwykle cenne, także drugoplanowe postaci intensywnie przekonywały, a nawet te, którym przypisano ciemne cienie osobowości. Jakże ciekawa okazała się Andrea, nie w czasie dojrzałości a starości. Sandy i Jocelyn, pozornie osadzone w tle, kiedy bliżej przyglądałam się im, słyszałam, jak wiele miały do powiedzenia. Wielka niewiadoma okrywała Cyryla, natychmiast poddawałam go ocenie, a jednak za wszelką cenę chciałam głębiej sięgnąć prawdy krążącej wokół niego. Uzupełnieniem bohaterów były Norma i Bright, także je naznaczono nieszczęściem innych i próbą wyrwania się z własnych demonów osadzonych na postumencie samotności.
Ann Patchett sugestywnie odmalowała uczucia, delikatnie i stanowczo prowadziła po meandrach różnych scenariuszy życia. Fabuła łapała w pułapkę ciekawości i niecierpliwości poznawania. Kiedy weszłam w jej nurt, za nic nie chciałam wychodzić. Angażowałam się we wspomnienia. Nie tyle zdarzenia odgrywały główna melodię, a emocje, odbiór incydentów, zmiany nastawienia do tego, co przeszło i co właśnie toczyło się. Uważnie wsłuchiwałam się w głosy tych, co odeszli, zostawili po sobie niezatarty ślad istnienia. Cudowny pomysł na zdawałoby się wiecznie żywy Dom Holendrów, wybudowany w tysiąc dziewięćset dwudziestym drugim roku, wypełniony pamiątkami, które z jednej strony blokują nowe, z drugiej stają się jego bazą. Miałam wrażenie, że sama przez pewien czas w nim zamieszkałam, zachwyciłam się przejrzystością skontrastowaną z tym, co niewidzialne na pierwszy rzut oka. Szklane ściany, przez które można było zajrzeć do środka, spojrzeć na to, co dzieje się w środku, a zarazem głęboko skrywane traumy, zawody, wyrzuty sumienia, bolesne straty, niewidoczne dla innych. I wiele warstw tych samych wydarzeń odtwarzanych z różnych perspektyw.
Zastanawiałam się, w jakim stopniu definiuje nas to, co przeżyliśmy, czy można wyrwać się z bolesnej przeszłości, oderwać od niemiłych widm tego, co minęło, rozliczyć innych i samych siebie, postawić no to, co było dobre, warte zabezpieczenia w pamięci? Kiedy rodzinne korzenie oplata toksyczny grzyb, czy mimo wszystko warto chronić je przed zniszczeniem? A może w takiej właśnie postawie ukrywa się prawda o nas samych, dojrzałości interpretacji i zwykłego człowieczeństwa? Conroyowie napisali własną wielopokoleniową opowieść, od dobrobytu po chude lata, od miłości do nienawiści, od szczęścia do niedoli, od zaufania do sceptycyzmu, jak wiele w niej prawdy o każdym z nas? Wspaniała powieść, wielowarstwowa, przejmująca, prawdziwa, refleksyjna, zwłaszcza w ostatniej odsłonie. Dużo z niej przytuliłam do serca, zachowałam w pamięci, poddałam interpretacji, dostrzegłam powtarzające się wzorce. Cieszę się, że na nią trafiłam, bardzo nam było po drodze. I ten wiele znaczący portret, z okładki książki i z jej treści, trudno mi było się nim nie zachwycić, kiedy wiedziałam już, co za nim się kryło.
5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura współczesna, 334 strony, premiera 19.05.2021 (2019), tłumaczenie Anna Gralak
Tekst ukazał się pierwotnie na DużeKa.pl
Cieszę się, że napisałaś o tej książce, bo nigdy wcześniej o niej nie czytałam, a czują się mocno zachęcona do lektury.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, więc dobrze dowiedzieć się o nowym tytule.
UsuńTwoja recenzja bardzo zachęciła mnie do sięgnięcia po tę książkę. Uważam,że przeszłość zawsze zostawia w nas jakiś ślad i często ma wpływ na nasze póżniejsze wybory - ale myślę, że nie definiuje nas jako ludzi i warto znależć w sobie siłę,by się od niej odciąć.
OdpowiedzUsuńWow, już po pierwszych zdaniach poczułam ogromną pokusę, by po nią sięgnąć! :) Poza rewelacyjną okładką (naprawdę przypadła mi do gustu!), opis brzmi absolutnie wspaniale :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to, że czujesz się tak miło zaskoczona tą publikacją.
OdpowiedzUsuńPrzeszłość na pewno ma duży wpływ na naszą teraźniejszość i warto mieć tego świadomość.
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie, dobrze, że zwróciłaś moją uwagę na ten tytuł.
OdpowiedzUsuńDobrze, że okładka tak świetnie oddaje treść. Tym chętniej się skuszę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że angażowałaś się w tę lekturę. Bardzo lubię czytać takie pozycje.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu warto zajrzeć do takiej właśnie książki.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, ale nie da się poznać wszystkiego co się ukaże.
UsuńJuż sama okładka ma w sobie coś intrygującego.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie wielopokoleniowe historię, więc na pewno sięgnę
OdpowiedzUsuńWspaniale gdy trafiamy na książki, które tak nas zachwycają.
OdpowiedzUsuńOby więcej było na twej drodze lektur, ktore tak miło cię zaskoczą. Co do tego tytułu, wcześniej o nim nie słyszałam. Teraz chce przeczytać.
OdpowiedzUsuńOby więcej było na twej drodze lektur, ktore tak miło cię zaskoczą. Co do tego tytułu, wcześniej o nim nie słyszałam. Teraz chce przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy książka by mi się spodobała. Musiałabym ją po prostu spróbować przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMamy czytelniczke w bibliotece, która właśnie lubi takie ksiazki. Chętnie jej polecę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że cieszysz się, że trafiłaś na tę pozycję. Może ja też się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie sięgam po książki z tego gatunku, więc nie zdziwi Cię fakt, że mnie nie zainteresowałaś swoją recenzją. Cieszę się jednak, że jesteś z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńTym razem nie jest to tytuł dla mnie, ale chętnie podsunę go mamie, ona lubi taką tematykę.
OdpowiedzUsuń