"Współuzależnienie,
choć nie jest uznane jak alkoholizm za chorobę, również czyni potężne
spustoszenia w duszy i ciele człowieka."
Bardzo prawdziwa książka, pełna bólu, udręki i rozpaczy. Nie
wyobrażam sobie, jak można przez tyle lat żyć w takim umęczeniu, bezradności i
wiecznej niepewności. Kłóci się to z moim poczuciem sprawiedliwości, determinacją
w walce o samego siebie, poszukiwaniem ratunku dla rodziny. Ale tylko z pozoru
dziwnym wydaje się fakt, że ktoś przez wiele lat trwa w toksycznym związku
jako ofiara osoby uzależnionej. Trzeba niezwykłej siły, aby przejść przez
poszczególne etapy, zanim poszkodowany ostatecznie utwierdzi się w przekonaniu
konieczności odnalezienia wybawienia.
Tylko osoba będąca wewnątrz takiego związku, potrafi zrozumieć to zaprzeczanie
rzeczywistości przez współuzależnionego, jego bierność, samookłamywanie się, pragnienie zobojętnienia, pewnego rodzaju zahipnotyzowanie i
przyzwolenie na trwający koszmar. Towarzyszy
temu uczucie wstydu, wstrętu, samotności, obcości, pogarda za
nieumiejętność radzenia sobie z problemem, a nawet poczucie winy i branie
odpowiedzialności za działania alkoholika. Litość i współczucie miesza się z
odrazą i nienawiścią, podobnie jak usprawiedliwienia i pretensje.
Autorka poprzez swoje zapiski uzmysławia czytelnikowi jak
stopniowo wszystko zamiera u współuzależnionej osoby, jak pełna jest
sprzeczności. Z jednej strony trzyma ją miłość, dzieci, odpowiedzialność,
wspomnienia dobrych wspólnych chwil, pragnienie usłyszenia, że mąż zdecyduje się na terapię i co najważniejsze wytrwa w niej. A z drugiej
strony coraz bardziej wytraca rozpęd życiowy i energię, będąc w ciągłym stanie
czujności i zamartwiania się o bliskich. To niezwykle trudne i bolesne emocje. Dysonans
zgody na wspólne życie i lęku przed zerwaniem, swoisty paraliż i niemoc, uzależnianie
swojego stanu ducha od picia lub niepicia partnera. Emocjonalna huśtawka
nastrojów i czynów, czekanie na przełom, łapanie się obietnic i chwilowych
stanów bez alkoholu jako zapowiedzi lepszego życia.
Alkohol zabija miłość i marzenia, powoduje zanikanie więzi
rodzinnych, zaufania, bliskości i życzliwości, oddalanie się od przyjaciół. Niszczy
mózg, wypacza osobowość, zabija dobre cechy w człowieku, wyzwala agresję i
złośliwość, wywołuje ciągły niepokój, nerwowość i drażliwość. Wprowadza w otępienie
i apatię, doprowadza do stanów depresyjnych. Wspólne dobro przestaje się
liczyć, pojawiają się kłopoty finansowe, zaniedbywanie pracy i obowiązków, podkradanie
domowych rzeczy i pieniędzy, aby mieć na alkohol. Nieustanne kłamstwa, matactwa
i jeszcze ten brak wyrzutów sumienia, ustawiczne obiecywanie poprawy i
zapewnianie o uczuciu. Manipulowanie, lekceważenie i pomiatanie bliskimi, szantażowanie
samobójstwem, chęć sprawowania kontroli i władzy.
4/6 - warto przeczytać
literatura współczesna
Data premiery: 22.10.2013.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu BIS. :)
Oh... to bardzo ciężki temat, dla mnie bardzo bolesny. Cholera, miałam napisać dłuższy komentarz, ale nie mam siły. Może kiedyś sięgnę po tą książkę, ale obawiam się, że zbyt mocno bym ją przeżyła. Dobrze, ze takie historie są spisywane, mam nadzieję, że dodadzą one siły tym, którzy tkwią jej potrzebują do tego aby uwolnić się z koszmaru...
OdpowiedzUsuńTemat faktycznie bardzo bolesny, jednak jak najbardziej wpisany w ludzie scenariusze życia. Trzeba niesamowitej odwagi, aby zmierzyć się z współuzależnieniem. Przerażające jak wielu osób, zwłaszcza kobiet, to dotyczy. I ta bezradność, wycofanie, zanikanie własnych ambicji, energii. Takie publikacje mają swoje głębokie uzasadnienie, są jak najbardziej potrzebne, często spisane własne przeżycia mogą pomóc innym.
UsuńTo książka, którą mogłabym przeczytać. Temat trudny, ale niestety takie jest życie, że nie jest tylko łatwo i kolorowo.
OdpowiedzUsuńDlatego między innymi sięgnęłam po tę pozycję, chciałam spojrzeć przez chwilę na życie z innej perspektywy. Nie wiem, jak mogłabym trwać w takim koszmarze, moje kłopoty i problemy wydają mi się mniej intensywne. Mam nadzieję, że książka dotrze do osób w potrzebie, warta jest zapoznania się z nią, nawet jeśli to zagadnienie nas nie dotyczy.
UsuńBardzo lubię książki, które dają do myślenia....
OdpowiedzUsuńWłaśnie, otrzymujemy wówczas podwójną dawkę czytelniczego zaczytania. Najlepiej, jeśli książka żyje w naszych umysłach i sercach jeszcze przez dłuższy czas. :)
Usuńjak dla mnie jeśli książka zostaje z nami na dłużej niż tylko do końca stron, można ją uznać, za naprawdę dobrą
UsuńBardzo chętnie bym Przeczytała choć z lękiem. Z lękiem, że przeczutam o samej sobie. Może nie teraźniejszej, ale jeszcze nie tak dawno...
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że nie unikniemy takich wewnętrznych introspekcji, pod warunkiem, że jest się na nie już gotowym. Twoja opinia na temat książki miałaby bardzo duże znaczenie, bardzo wartościowy głos, a i efekt przedłużenia przesłania dziennika. Oczyszczenie własnych wspomnień, a przy tym pomoc innym. :)
UsuńBardzo chętnie bym Przeczytała choć z lękiem. Z lękiem, że przeczutam o samej sobie. Może nie teraźniejszej, ale jeszcze nie tak dawno...
OdpowiedzUsuńPaula, tak jak pisałam wyżej, bardzo jestem ciekawa Twojego spojrzenia na ten temat, tę publikację. Na mnie wywarła ona ogromne wrażenie, a tytuł wciąż jest zawieszony w mojej głowie.
Usuńbardzo lubie sięgać po takie książki, skłaniają mnie do głębokiej refleksji
OdpowiedzUsuń