poniedziałek, 9 listopada 2015
WŁOSKA PODRÓŻ Hanna Gałgańska 93/2015
"...jesteśmy tu trzy i każda z nas dźwiga w sobie jakieś zranienie."
Uwielbiam Włochy, jej mieszkańców, krajobrazy, język, kuchnię, temperament, gościnność i miłość do życia. Zawsze poszukuję włoskich inspiracji, gdzie tylko przypuszczam, że je znajdę. Dlatego bardzo ucieszyłam się, że będę miała okazję do przeżycia "Włoskiej podróży" piórem Hanny Gałgańskiej. Ostatni raz w Positano byłam ponad dwadzieścia lat temu, ale do dziś świetnie pamiętam romantyczny czar tego przepięknego miasteczka, położonego na stromym zboczu, tuż nad samym morzem. Limoncello, ogrody, sady, winorośle i początek najcudowniejszej linii brzegowej na świecie - Amalfi. Dlatego z ogromną radością podążyłam tropem książki.
Już pierwsze zdanie było drogowskazem, w którym kierunku będę zmierzać w tej czytelniczej podróży, jakich tematów będę dotykać przewracając strony książki. Wciągnęła mnie i to bardzo. Spotkałam się z ciekawymi bohaterkami, spojrzałam na życie z ich perspektywy, poznałam ich rozterki, niepewności, pragnienia i marzenia, a także niezwykłe historie. Autorka opowiada w bardzo naturalny, ujmujący i ciepły sposób. Trzy pokolenia, trzy kobiety, trzy zranienia, ale jedna siła, marzenie, pragnienie szczęścia. Podane z dużym wyczuciem, zrozumieniem i humorem. Taki styl narracji mocno na mnie działa, z łatwością przemawia do czytelniczej duszy.
Z zainteresowaniem śledziłam zwierzenia i rozmowy kobiet podczas ich podróży do Włoch. Odsłaniały one bolesne wydarzenia ze swojego życia. Sympatycznie było obserwować stopniową przemianę każdej z kobiet i powstający między nimi coraz większy szacunek i zrozumienie. Nigdy nie jest za późno, aby czegoś się w życiu nauczyć, zrozumieć czy odnaleźć. Czar miasta działa i na nie, to doskonała odskocznia od zwykłej codzienności, idealna okazja do nabrania dystansu do pewnych spraw. Okazuje się, że świat nie jest tak wielki jak nam się zdaje.
Powieść czyta się bardzo przyjemnie, nie chce się z nią rozstawać, chciałoby się aby ta włoska podróż trwała jak najdłużej. Moja czytelnicza satysfakcja została spełniona, świetnie się zrelaksowałam, wróciłam do własnych wspomnień związanych z prowincją Salerno, przecież ja też kiedyś poszukiwałam swojej ścieżki w życiu, targały mną emocje, niepewności i zwątpienia. Bardzo dobra książka, choć przyznam, że wolałabym, aby nie miała epilogu, chciałabym sama wszystko dopowiedzieć, ale decydujący głos ma oczywiście autorka. A może inni czytelnicy czekają właśnie na takie zakończenie. Zachęcam do tej włoskiej podróży, taki świeży i radosny powiew wiary w życie. A sama szykuję się do kolejnej - "Ukryć się przed sobą".
5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura piękna
Data premiery: 02.07.2015.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Lucky. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z Twojej recenzji widzę, że ta książka to nie takie typowe czytadło, ale pozycja bardziej ambitna.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie równiez fakt, że to książka o Włoszech i nie ma tu ciągle mowy o jedzeniu. Niestety w większości książek o Italii autorzy skupiają się na jedzeniu. A tego nie trawię w książkach.
Pozdrawiam i zapraszam też do siebie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Książka tworzy włoski klimat, pewne akcenty, ale najważniejsze są przeżycia i emocje kobiet.
Usuńbardzo lubię takie historie, pokazują jak szeroki wachlarz emocji i przezyć nosimy ze sobą
OdpowiedzUsuń