"Czasem wspomnienia z przeszłości nie spełniają naszych nadziei, gdy się do nich wraca."
Sympatycznie
spędziłam z książką czas, poprowadziła mnie w klimat, który bardzo mi
odpowiada, rewelacyjne opisy krajobrazu, które aż skłaniają do
samodzielnego odwiedzenia wspomnianych miejsc. Powieść z dreszczykiem,
umiejętnie budowanym napięciem, zbiorem tajemnic i niewiadomych.
Odizolowana wyspa, z niewielką liczbą mieszkańców, wszyscy doskonale się
znają i każdy nienaturalny ruch wzbudza wahanie i nieufność. Przybysze pod baczną obserwacją miejscowych, zaś sekrety
wcześniej czy później wydostają się na powierzchnię. Jak zatem w
takich warunkach ukryć coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego, jak
trzymać z dala wścibskie spojrzenia ciekawskich, jak nie zdradzić
się słowem czy gestem, tym bardziej jeśli straciło się pamięć i nie wiadomo
kim się jest, a nawet gdzie się jest?
Przekonał mnie surowy
wyspiarski klimat Harris i echa tajemniczego zniknięcia trzech
latarników sprzed ponad wieku na Eilean Mòr. Spodobało mi się również
odwołanie do sytuacji pszczół we współczesnym świecie, grożących im
niebezpieczeństw, stopnia wymieralności i znaczenia dla podtrzymania
życia na Ziemi. Doceniam przyjemny styl narracji, frapująco zaplecioną
intrygę, zaskakujące zwroty akcji, atrakcyjne przedstawienie postaci.
Chętnie wkraczamy w kolejne rozdziały, podążamy tropem zbrodni,
mistyfikacji i manipulacji. Przybliżaną historię poznajemy z trzech
perspektyw, George Gunna, młodego detektywa sierżanta, Neala Macleana,
mężczyzny, który stracił pamięć, i Karen Fleming, siedemnastoletniej
córki poszukującej ojca. Wątki zgrabnie przeplatają się podsycając naszą
uwagę i zaangażowanie. Lekkie zastrzeżenia mam jedynie do niektórych
zachowań Karen, ale to młoda i zbuntowana nastolatka, niepotrafiąca
jeszcze przewidzieć konsekwencji swoich zachowań, a jakoś trzeba było
nadać akcji thrillerowskiego pazura i elementów sensacji. Zerknij na wrażenie czytelnicze po zapoznaniu się z "Na gigancie".
4.5/6 - warto przeczytać thriller, 384 strony, premiera 06.06.2018,
tłumaczenie Lech Z. Żołędziowski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Wydaje się bardzo ciekawa, może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam, choć nie wykluczam, że będzie nam dane się poznać. Z Twoich słów wynika, że klimatem podpasuje w moje gusta. Za to cytat na samej górze idealnie wpasował się w sytuację, w której znalazłem się kilka dni temu... czasem nie warto wracać dwa razy w to samo miejsce, można się niemiło zaskoczyć. ;)
OdpowiedzUsuńTytuł brzmi genialnie i mam tę książkę w najbliższych planach czytelniczych :D
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
I jak będzie w tej książce taki klimat, jak na okładce, to będzie mega :D
UsuńBędę miała na uwadze ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńTytuł zniechęca ale recenzja zachęca :-)
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł na wakacje. Brzmi intrygująco!
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się film pt. 437 mieszkańców. Oglądałaś może?
OdpowiedzUsuńOjej kolejna pozycja do przeczytania, życia mi nie starczy ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przekonam się do tego rodzaju książek, na razie jakoś wolę romansidła :)
OdpowiedzUsuńKlimat wyspy i ta mała społeczność, która wszystko o sobie wie brzmi znajomo, podobnie było w cyklu z Wysp Owczych Mroza. Ale to odwołanie do pszczół bardzo mnie zaintrygowało i już wiem, że wpisze ja na listę:)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji, zaczęłam rozmyślać o tej książce i może przyszła wreszcie pora na oderwanie się od romansideł, na rzecz thrillerów? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lunafisher.blogspot.com
Bardzo ciekawa lektura na urlop
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i już od dłuższego czasu czeka na mnie jej ebook, jednak masa innych książek ciągle wskakuje do kolejki. Teraz się zmobilizuję i sięgnę najpierw po tą, bo uwielbiam takie thrillery ;)
OdpowiedzUsuńJustyna z http://livingbooksx.blogspot.com
Nawet ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chociaż wydaje mi się, że kiedyś albo oglądałam albo słyszałam o podobnej fabule tylko w serialu telewizyjnym... no ale ponoć wszystko już było:)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł wzbudza zainteresowanie, aż chce sie sięgnąć po tą książke 😀
OdpowiedzUsuńZbrodnia na bezludziu, trudno w takim miejscu ukryć fakty. Ciekawy klimat.
OdpowiedzUsuńChyba tej książce podziękuję, jakoś mnie nie przekonuje
OdpowiedzUsuńMoje klimaty. Zdecydowanie będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńSurowy klimat, latarnie morskie i niepokojący tytuł - wszystko mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńDreszczyk w malowniczych krajobrazach? Jestem na tak!
OdpowiedzUsuńMyslałam o niej ale jeszcze się nie zdecydowałam ostatecznie
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale Twoja recenzja mnie zachęca... Zapisuję na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam odizolowane wyspy... Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńTytuł dość intrygujący, jednych odstraszy drugich przyciągnie
OdpowiedzUsuńWygląda idealnie na wakacje :)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł wywołuje na moich plecach ciary. Jednak fabuła bardzo mnie intryguje. Być może po nią siegne. Thrillery i kryminały ostatnio czytam częściej niż obyczajowymi, więc zobaczymy. Może do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńwyspy to nie jest moje ulubione miejsce na fabułę, ale na pewno dzięki temu są też ciekawe rozwiązania ;-)
OdpowiedzUsuń