poniedziałek, 2 lipca 2018

INWAZJA PORYWACZY CIAŁ Jack Finney

[PRZEDPREMIEROWO]

"...dziwne rzeczy się zdarzają... Rzeczy po prostu nie pasujące do ogromu wiedzy zdobytej przez gatunek ludzki w ciągu tysięcy lat. Rzeczy pozostające w rażącej sprzeczności z tym, co uważamy za prawdę o świecie."

Lektura akurat na jeden łyk czytelniczy, sympatyczny wieczór z książką w ręku, sposobność do zanurzenia się w klimacie science fiction podszytego dreszczykiem. Pomysł na fabułę, przejmowanie przez nieznaną siłę duszy człowieka, nie należy do nowości, a jednak dajemy się wkręcić w śledzenie scenariusza zdarzeń. Nie ma dynamicznych rytmów akcji, tylko stopniowe odkrywanie kolejnych kart, ale i taka narracja przykuwa uwagę i przemawia. Frapujący i wdzięczny sposób, w jaki książka została napisana, potwierdza tylko, że klasyka, opowieść sprzed sześćdziesięciu pięciu lat, potrafi wybronić się we wspaniałym stylu i rzucić urok na czytelnika. Dziś z ciepłym i życzliwym uśmiechem podchodzimy do literackiego owocu wyobraźni autora, wizji i wyobrażeń osadzonych w dominujących obawach i lękach amerykańskiego społeczeństwa żyjącego w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Przybierają wypłowiałe barwy, a jednak przyjemnie się na nie zerka. Po zapoznaniu z lekturą nabieramy ochoty na obejrzenie filmu z gatunku grozy, ale właśnie w klasycznych nutach i klimatach, choćby inspirowanego tą powieścią.

Jack Finney zabiera czytelników do małego kalifornijskiego miasteczka, gdzie czas wydaje się trwać w pełnym oczekiwania zawieszeniu. Miles Bennell, młody miejscowy lekarz, za namową dawno niewidzianej przyjaciółki Becky Driscoll, angażuje się w obserwację osobliwych zachowań osób z bliskiego kręgu kobiety. Początkowo nic nie wskazuje na to, aby trzeba było się niepokoić subtelnie dokonywanymi zmianami w osobowościach ludzi, jednak na przestrzeni kilkunastu dni atmosfera niepokoju zagęszcza się, pętla strachu zaciska. Główni bohaterowie zmuszeni do podjęcia szczególnego wyzwania wystawiają się na ogromne niebezpieczeństwo, wiele ryzykują nieświadomie wplątując się w coś, co może być jedynie złudzeniem optycznym, zgrabną autosugestią, histerią tłumu, masową hipnozą, niewytłumaczalną osobliwością, albo dziwacznym zbiegiem okoliczności. Jak walczyć z czymś zagadkowym, niepojętym i niedostępnym zmysłom? Warto podkreślić dopracowaną oprawę graficzną książki, liczne czarno-białe ilustracje znakomicie korespondujące z klimatem i fabułą powieści.

4/6 - warto przeczytać
science fiction, 220 stron, premiera 04.07.2018 (1954), tłumaczenie Henryk Makarewicz
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

29 komentarzy:

  1. Gatunek literacki zdecydowanie nie dla mnie, nie przepadam za fantazy. Choć raz miałam w ręku książke, która mnie wiągneła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myśle że chętnie przeczytała bym tą pozycje ;) Może nie jest to w 100% mój gust literacki ale jednak coś mnie zainteresowało w tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, mój typ, na pewno poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za gatunkiem si-fi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za tym gatunkiem, ale... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie moje klimaty, ale dobrze że Tobie się podobała

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię książki z dreszczykiem, ale nie o tej porze roku. Chyba zostawię ją sobie na później 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię horrory, nawet bardzo :D a ten wygląda dosyć ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się naprawdę interesująco. Myślę, że zapiszę ją sobie i dam jej szansę, kiedy będę miała ochotę przeczytać coś w tym gatunku.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubie taki gatunek, ale nie wiem czy ta historia mnie ciekawi. Może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakos przeraza mnie sama okladka, o tresci nie wspomne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak na science fiction - bardzo mnie zaintrygowało :) Ciekawa fabuła, zmiany osobowościowe w kobietach - to może być wspaniała lektura !

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ogromną ochotę na zapoznanie się z tą historią :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba wolę bardziej wartką akcję! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O proszę, jest i klasyka na blogu :) Miło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wolę fantasy niż science fiction :) może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trochę mi tu Kingiem trąci - czyzby King wzorował się na Finneyu?

    OdpowiedzUsuń
  18. Za Si-fi nie przepadam, ale ta książka mogłaby mi się spodobać

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantasy z dreszczykiem, a w dodatku książka, która nawet po latach się broni - to może być naprawdę ciekawa pozycja :) Zainteresuję się nią bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Lubię takie straszne historie. Jak zwykle świetnie napisana recenzja. Pomysł o pisaniu własnych książek.

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię kalifornijskie klimaty, ale najbardziej u Koontza :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tym razem to jednak nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie, nie odnajduję się w takich klimatach.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z pewnością będę czytać 😁😁😁😍

    OdpowiedzUsuń
  25. Inwazja porywaczy ciał, haha. Nigdy nie wiem, czy takie tytuły traktować dosłownie, czy to jakaś literacka metafora :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Książka pełna zagadek, zaciekawia mnie Twój wpis.

    OdpowiedzUsuń
  27. nie dla mnie, ale polecę mojemu koledze :)

    OdpowiedzUsuń