[PRZEDPREMIEROWO]
"...dziwne rzeczy się zdarzają... Rzeczy po
prostu nie pasujące do ogromu wiedzy zdobytej przez gatunek ludzki w
ciągu tysięcy lat. Rzeczy pozostające w rażącej sprzeczności z tym, co
uważamy za prawdę o świecie."
Lektura akurat na jeden łyk
czytelniczy, sympatyczny wieczór z książką w ręku,
sposobność do zanurzenia się w klimacie science fiction podszytego
dreszczykiem. Pomysł na fabułę, przejmowanie przez nieznaną siłę
duszy człowieka, nie należy do nowości, a jednak dajemy się wkręcić w
śledzenie scenariusza zdarzeń. Nie ma dynamicznych rytmów akcji,
tylko stopniowe odkrywanie kolejnych kart, ale i taka narracja przykuwa
uwagę i przemawia. Frapujący i wdzięczny sposób, w jaki książka została
napisana, potwierdza tylko, że klasyka, opowieść sprzed sześćdziesięciu
pięciu lat, potrafi wybronić się we wspaniałym stylu i rzucić urok na
czytelnika. Dziś z ciepłym i życzliwym uśmiechem podchodzimy do
literackiego owocu wyobraźni autora, wizji i wyobrażeń osadzonych w dominujących obawach i lękach amerykańskiego społeczeństwa żyjącego w
latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Przybierają
wypłowiałe barwy, a jednak przyjemnie się na nie zerka. Po zapoznaniu z
lekturą nabieramy ochoty na obejrzenie filmu z gatunku grozy, ale
właśnie w klasycznych nutach i klimatach, choćby inspirowanego tą powieścią.
Jack Finney zabiera
czytelników do małego kalifornijskiego miasteczka, gdzie czas wydaje
się trwać w pełnym oczekiwania zawieszeniu. Miles Bennell, młody
miejscowy lekarz, za namową dawno niewidzianej przyjaciółki Becky
Driscoll, angażuje się w obserwację osobliwych zachowań osób z bliskiego
kręgu kobiety. Początkowo nic nie wskazuje na to, aby trzeba było się
niepokoić subtelnie dokonywanymi zmianami w osobowościach ludzi, jednak
na przestrzeni kilkunastu dni atmosfera niepokoju zagęszcza się, pętla strachu zaciska. Główni bohaterowie zmuszeni do podjęcia szczególnego wyzwania wystawiają się na ogromne
niebezpieczeństwo, wiele ryzykują nieświadomie wplątując się w coś, co
może być jedynie złudzeniem optycznym, zgrabną autosugestią, histerią
tłumu, masową hipnozą, niewytłumaczalną osobliwością, albo dziwacznym
zbiegiem okoliczności. Jak walczyć z czymś zagadkowym, niepojętym i
niedostępnym zmysłom? Warto podkreślić dopracowaną oprawę
graficzną książki, liczne czarno-białe ilustracje znakomicie
korespondujące z klimatem i fabułą powieści.
4/6 - warto przeczytać
science fiction, 220 stron, premiera 04.07.2018 (1954), tłumaczenie Henryk Makarewicz
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Gatunek literacki zdecydowanie nie dla mnie, nie przepadam za fantazy. Choć raz miałam w ręku książke, która mnie wiągneła.
OdpowiedzUsuńMyśle że chętnie przeczytała bym tą pozycje ;) Może nie jest to w 100% mój gust literacki ale jednak coś mnie zainteresowało w tej pozycji.
OdpowiedzUsuńO, mój typ, na pewno poszukam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za gatunkiem si-fi.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tym gatunkiem, ale... ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, ale dobrze że Tobie się podobała
OdpowiedzUsuńLubię książki z dreszczykiem, ale nie o tej porze roku. Chyba zostawię ją sobie na później 😉
OdpowiedzUsuńLubię horrory, nawet bardzo :D a ten wygląda dosyć ciekawie :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę interesująco. Myślę, że zapiszę ją sobie i dam jej szansę, kiedy będę miała ochotę przeczytać coś w tym gatunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Lubie taki gatunek, ale nie wiem czy ta historia mnie ciekawi. Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńJakos przeraza mnie sama okladka, o tresci nie wspomne ;-)
OdpowiedzUsuńChyba nie mój klimat :D
OdpowiedzUsuńJak na science fiction - bardzo mnie zaintrygowało :) Ciekawa fabuła, zmiany osobowościowe w kobietach - to może być wspaniała lektura !
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na zapoznanie się z tą historią :)
OdpowiedzUsuńChyba wolę bardziej wartką akcję! :)
OdpowiedzUsuńO proszę, jest i klasyka na blogu :) Miło.
OdpowiedzUsuńWolę fantasy niż science fiction :) może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTrochę mi tu Kingiem trąci - czyzby King wzorował się na Finneyu?
OdpowiedzUsuńZa Si-fi nie przepadam, ale ta książka mogłaby mi się spodobać
OdpowiedzUsuńFantasy z dreszczykiem, a w dodatku książka, która nawet po latach się broni - to może być naprawdę ciekawa pozycja :) Zainteresuję się nią bliżej :)
OdpowiedzUsuńLubię takie straszne historie. Jak zwykle świetnie napisana recenzja. Pomysł o pisaniu własnych książek.
OdpowiedzUsuńLubię kalifornijskie klimaty, ale najbardziej u Koontza :)
OdpowiedzUsuńTym razem to jednak nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńNie, nie odnajduję się w takich klimatach.
OdpowiedzUsuńNie przepadam
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę czytać 😁😁😁😍
OdpowiedzUsuńInwazja porywaczy ciał, haha. Nigdy nie wiem, czy takie tytuły traktować dosłownie, czy to jakaś literacka metafora :)
OdpowiedzUsuńKsiążka pełna zagadek, zaciekawia mnie Twój wpis.
OdpowiedzUsuńnie dla mnie, ale polecę mojemu koledze :)
OdpowiedzUsuń