Niecały rok temu odświeżyłam znajomość z "Wojną światów", to była udana przygoda czytelnicza. Czytanie klasyki ma niezaprzeczalny urok, podobnie jak poznawanie nowych dzieł nawiązujących do niej, będących swego rodzaju kontynuacją czerpiącą garściami z dawnych pomysłów. Nie zawsze udaje się w miarę wiernie zachować zamysł poprzedników, literalnie odzwierciedlić ducha opisywanej historii, czy wytworzyć podobnie unikalny klimat. Czasem trzeba pozwolić głębiej i szerzej poszybować wyobraźni, tak aby stworzyć pomost między tym co było, a innymi już oczekiwaniami współczesnych odbiorców.
Stephen Baxter postawił na wyjątkowo obszerne rozbudowanie opowieści, z wielką troską zadbał o najmniejszy detal i szczegół. Z jednej strony pielęgnacja drobiazgowości w opisach stanowi kapitalną pożywkę dla zmysłów czytelnika, z drugiej pozwala na dłuższy niż zazwyczaj pobyt w świecie powieści. Generalne wrażenie bardzo pozytywne, chętnie wsłuchiwałam się we wspomnienia z drugiej wojny marsjańskiej, dałam się wciągnąć wnikliwemu spojrzeniu na bieg zdarzeń z kilku perspektyw, jednak niekiedy czułam się nieco przytłuczona nadmiarem informacji, niekoniecznie wnoszących coś istotnego do fabuły. Ale nie zawsze musi być mega dynamicznie i zaskakująco, aby lektura przynosiła radość, zadowolenie i satysfakcję, czasem potrzeba więcej czasu na oswojenie się ze stylem przekazywania niezaprzeczalnie intrygujących wątków. Wydaje mi się, że podział powieści na cztery części, każdą uwzględniającą określony trend rozwoju akcji, okazał się trafnym rozwiązaniem, pozwalającym na blokowe przyswajanie i przeżywanie przygody czytelniczej.
Narracja lekka, swobodna i przyjazna, potrafi złożyć się na wytworzenie zainteresowania i napięcia, choć z góry podejrzewamy, że ludzkość zwycięży w starciu z agresywnymi Marsjanami, to jednak nie mamy pojęcia, w jaki sposób jej się to uda, czym będzie to okupione poza stratami ludzkimi, militarnymi i infrastrukturalnymi, jakie kompromisy będą brane pod uwagę. Podoba mi się kobiece prowadzenie po opowieści, z męskimi przerywnikami, będącymi uzupełnieniem panoramy zdarzeń i urozmaiceniem wizji. Widzimy, jak ludzkość pozornie przygotowana na ewentualny drugi atak mieszkańców czerwonej planety, pewna, że tym razem nie da się zaskoczyć, popełnia szereg błędów, które rzutują na przebieg inwazji obcych. Stanięcie w obliczu ataku międzyplanetarnych najeźdźców okaże się jeszcze trudniejsze niż zakładano. Frapująco ukazano pychę i arogancję gatunku ludzkiego, przeświadczenie, że wszystko będzie mu sprzyjać. A przecież Marsjanie musieli się dużo nauczyć przy pierwszym kontakcie z ludzkością i wrócić ze znacznie lepszym przygotowaniem i zamysłem na podporządkowanie sobie ludzi.
To również rzut oka na to, jak sami dbamy o macierzystą planetę, dającą możliwość egzystencji i budowania cywilizacji. Zastanawia, że można mobilizować się wobec Marsjan, a jednocześnie trwać w stanie wojny człowieka przeciwko człowiekowi. Gdyż w książce mamy nie tylko opis abstrakcyjnego kataklizmu Ziemi dokonanego przez szybkich, precyzyjnych i bezwzględnych Marsjan, ale również zajmująco ukazaną alternatywną rzeczywistość świata znanego z tysiąc dziewięćset dwudziestego roku. Ale tak jak wspominałam wcześniej, wykreowanie tła z wielkim rozmachem, oraz postawienie na przybliżenie relacji społecznych, czynią powieść atrakcyjną i pociągającą, choć też nieco przegadaną i rozwlekłą, dlatego warto rozłożyć smakowanie przygody czytelniczej na kilka dni, wówczas na dłużej pozostanie w naszej wyobraźni i pamięci.
4.5/6 - warto przeczytać
fantastyka, 678 stron, premiera 02.04.2019 (2017), tłumaczenie Paweł Wieczorek
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Tekst ukazał się pierwotnie na portalu DużeKa.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię fantastykę, ale niekoniecznie opisy kataklizmów. Jednak napad na ludzkość dokonany przez Marsjan brzmi na tyle surrealistycznie, że może się skuszę :) P.S. nie ma u Ciebie możliwości edytowania komentarzy, prawda? Jakoś nie mogłam znaleźć
OdpowiedzUsuńnie miałam przyjemności poznać się z wojną światów, ale mam jeszcze czas :-)
OdpowiedzUsuńszkoda, że temat jest juz tak powielany
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, fantastykę lubię, jednak nie zawsze, może jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJakoś do tego autora mnie nie ciągnie za specjalnie. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej powieści, narazie nie jestem nią zainteresowana, ale może to się zmieni
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty. Jak znajdę chwilę wolnego to z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam w planach. Przyciąga mnie okładka :) Tak naprawdę niestety pojawia się u nas bardzo mało nie tylko dobrego SF, ale SF w ogóle.
OdpowiedzUsuńTo chyba zupełnie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńAle recenzja jak zawsze - świetna
Fantastyka trochę nie jest w moim klimacie, ale może podsunę ją mężowi
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przyślę tu kolegę. Dziękuję Ci za recenzję- pewnie dostanie ode mnie tą książkę na urodziny :)
OdpowiedzUsuńTo książka dla mojego męża, Jego klimaty czytelnicze :) polecę Mu.
OdpowiedzUsuńKurczę, nie przepadam za gatunkiem SF, ale może czas się przełamać :)
OdpowiedzUsuńjakoś nigdy nie ciągnęło mnie do SF ale chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ostatnio widziałam tyle książek nawiązujących do jakichś wojen (tych prawdziwych, jak i wyimaginowanych), gdzie to ludzkość walczyła między sobą, że widok takiej, gdzie to przybysze z kosmosu z nami stoczyli krwawy pojedynek... Dawno tego nie grano!
OdpowiedzUsuńOstatnio rzadko sięgam po książki z gatunku science-fiction, ale jak już to robię, to raczej skupiam się na innych „klimatach”. Wojny międzyplanetarne, a zwłaszcza w takim wydaniu, nigdy mnie nie kręciły. Widziałam za dużo filmów o tej tematyce, by marzyć o podobnej, książkowej scenerii. Podziękuję. ;)
To zupełnie nie moje klimaty, już sama okładka działa na mnie odpychająco więc tym razem zdecydownie podziękuję
OdpowiedzUsuńSkomplikowana tematyka, jednak lekki styl autora sprawia, że mam ochotę dać tej pozycji szansę.
OdpowiedzUsuńTo nie moje klimaty, ale cieszę się, że spodobała Ci się tak książka. Myślę, że ten tytuł spodoba się znajomemu, który lubuje się w tych książkach.
OdpowiedzUsuńNie czytam takich lektur, ale film jak najbardziej oglądałam
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająca, ale póki co jeszcze po tę pozycję nie sięgnę. Zapisuję na listę książek do przeczytania w przyszłości.
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać o zagładzie ludzkości, ale ważne, że Tobie się podobała :-)
OdpowiedzUsuńTy wiesz jak mnie na mówić na czytanie. I tym razem Ci się udało!
OdpowiedzUsuńŻałuję, ze nie słyszałam o tej książce wcześniej. To coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMam ochote ba jakaś fantastykę? Brać się za to czy polecisz cos innego?
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę na fantastykę, to sugeruję jednak sięgnąć po innego autora, Baxter pisze typowe, często survivalowe SF :)
UsuńTakie książki nie są w moim guście,
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiedziana książka, ale nie wiem, czy to cos dla mnie...
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, chociaż kto wie, może po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńFantastyki nie lubię, kataklizmy lubię ...I bądż tu mądra i zdecyduj, czy ta lektura by mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja refleksja odnośnie ciągłej wojny między ludżmi - to jest naprawdę smutne i tragiczne :(
UsuńKompletnie nie moje klimaty, dlatego tym razem sobie daruje ;)
OdpowiedzUsuńZa taką fantastyką nie przepadam. To zdecydowanie książka nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńMój egzemplarz jeszcze czeka na mnie na półce, wprost nie mogę się doczekać tej lektury :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego gatunku jednak czasami mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTa książka była całkiem przyjemna - początkowo mnie mogłam się w nią wgryźć, ale jednak okazała się być dobrą lekturą.
OdpowiedzUsuńTo z pewnością nie moja bajka. Nie bardzo lubię taki gatunek w filmie więc i do książek się tym bardziej nie pcham
OdpowiedzUsuńUwielbiam si-fi. Ale ostatnio naoglądałam się trochę filmów z wojnami między planetarnymi więc po książki sięgać nie będę. Może coś w innych klimatach. Dość mam kataklizmów na tak krótki okres czasu. Kinga
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie klimaty, gorąco polecam klasyk czyli "Wojnę Światów". Mam wrażenie, choćby po okładce, że Baxter inspirował się tą książką.
OdpowiedzUsuńPonure wieści, mam nadzieję ,że czasami bywają też radosne :-)
OdpowiedzUsuńJakoś unikam książek katastroficznych. Zostawiają we mnie głęboki ślad i potem śnią mi się w nocy. Jakaś wrażliwa jestem ;)
OdpowiedzUsuń