piątek, 9 grudnia 2022

ANNE Z REDMONDU

ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA tom 3

LUCY MAUD MONTGOMERY

„- A gdzie podziała się cała twoja filozofia?
- Zginęła, zmieciona wielką falą samotności i tęsknoty.”


Miłość, którą odczuwałam wobec Ani, w nowym przekładzie Anne, od najmłodszych lat samodzielnego czytelnictwa, okazała się bardzo trwała, zbudowana na solidnych podstawach prawdziwych emocji, niezwykłych przygód rudowłosej dziewczynki, pannicy i kobiety, wyjątkowo rozwiniętej wyobraźni i sugestywnej inspiracji do utożsamiania się z główną bohaterką serii. Mocno przeżywałam każde wydarzenie w życiu kluczowej postaci barwnie ubrane w słowa opowieści. Cieszyłam się jej szczęściem, a martwiłam kłopotami. Lucy Maud Montgomery potrafiła wyczuć potrzebę młodych czytelniczek, ale co równie ważne i zaskakujące, i starsze odbiorczyni chętnie do Anne powracają niesione sentymentem dzieciństwa. 

Tom trzeci, w którym Anne prowadzi uniwersyteckie życie należał do ulubionych. Z zachwytem podziwiałam odwagę i determinację w dążeniu do zdobywania wiedzy, poznawania samej siebie, określania siebie na własnych zasadach, nauki odpowiedzialności za czyny, bronienia praw swobodnego wyrażania woli i samorealizowania się przez kobiety. Wyczekiwałam z drżeniem serca wzmianek o Gilbercie, zżyłam się z uczelnianymi przyjaciółkami, zaglądałam, co działo się w domu Marilli. Bardzo chciałam być na miejscu Anne, obserwowałam jej naukowe i towarzyskie życie, czułam powab studenckiego klimatu. Może właśnie dlatego, niejako inspirowana powieścią, jako pierwsza w rodzinie ruszyłam na podbój wyższego wykształcenia, a potem niesiona falą ogromnej satysfakcji i utrwalonej pasji, kontynuowałam pęd nauki w ramach przygotowania i obrony prac podyplomowych i doktorskiej. Nowy przekład historii Anne pozwolił na ponowne przeżywanie, z nieco innego ujęcia słownego i skojarzeniowego, dostrzeżenie świeżych niuansów i brzmień shirleyowskiej przygody czytelniczej. Okazuje się, że po ponad stu latach od wydania pierwszej „Anne of the Island” wciąż znakomicie bawiłam się, wciągałam i wzruszałam. Zerknij na "Anne z Zielonych Szczytów" i „Anne z Avonlea” przybliżone na Bookendorfinie. Wydawnictwo Marginesy właśnie przygotowało pakiet pierwszych tomów w zbiorczej oprawie, a na swojej stronie proponuje imponujący gwiazdkowy kod zniżkowy, warto skorzystać, sympatyczne gratki do chwytania.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura piękna, klasyka, 320 stron, premiera 24.08.2022 (1915), tłumaczenie Anna Bańkowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.

3 komentarze:

  1. Choć to klasyka, którą wielu uwielbia, ja jednak jej nie lubie. Jakoś od zawsze nie czułam przyciągania do Ani.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do tej pory czytałam wyłącznie jeden tom przygód Ani, ale w domu mamy ich kilkanaście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania to moja ulubiona książkowa postać z dzieciństwa, wszystkie książki z jej udziałem biorę w ciemno

    OdpowiedzUsuń