wtorek, 15 maja 2018

WOJNA ŚWIATÓW Herbert George Wells

[PRZEDPREMIEROWO]

"Za cenę miliardów istnień człowiek kupił sobie prawo do władania Ziemią - i do niego ono należy, i żaden napastnik odebrać go nie może... żadna ludzka ofiara nie idzie na marne."

Bardzo lubię sięgać po książki pokryte drogocenną patyną, przeżywać podwójną radość czytelniczą, jedną wiążącą się ze śledzeniem wciągającej fabuły, a drugą wynikającą ze spojrzenia w przeszłość literatury. Powieść napisana w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym ósmym roku wciąż potrafi dostarczyć przyjemności zaczytania, dreszczyku emocji i refleksyjnych nut. To przykład książki uzmysławiającej, że obawy dotyczące ewentualnego zagrożenia z przestrzeni kosmicznej są wpisane w ludzką świadomość prawdopodobieństwa istnienia pozaziemskich cywilizacji, ich ewentualnych wizyt na naszej planecie, odrzucenia absurdalności zjawiska i szans przygotowania gatunku ludzkiego na spotkanie z istotami pozaziemskimi.

Kiedyś Mars był źródłem napięcia i poczucia zagrożenia, teraz zaglądamy znacznie dalej we wszechświat. Czytając powieść postrzegamy ją też przez pryzmat napisanych współcześnie podróży czytelniczych, wywołujących mocne wrażenia, dostarczających satysfakcjonującego intelektualnego relaksu, a które za sto dwadzieścia lat będę mniej intensywnie odbierane, choć wciąż intrygująco i zajmująco. "Wojna światów" doskonale się broni, nadal chce się przemierzać jej strony, wsłuchiwać w opowieść głównego bohatera, wnikać w wizje przyszłości, zadawać fundamentalne pytania, życzliwie uśmiechać do dorobku nauki i wyobraźni. I jak tu nie kochać klasyki?

Relacje z inwazji widziane oczami uznanego pisarza zajmującego się tematyką filozoficzną. Marsjanie dokonują precyzyjnego ataku na Ziemię, wykorzystując element zaskoczenia, wykazując się wyższą wiedzą matematyczną natychmiast stają się zagrożeniem dla człowieka. Przywożą nieszczęście, kataklizm, zniszczenie, wojnę i unicestwienie, błyskawicznie i bezgłośnie uśmiercają ludzi, zmuszonych walczyć o przetrwanie. Nadszedł ciąg dziwnych i straszliwych dni, Londyn i okolice stoją w płomieniach, pogrążają się w chaosie, dochodzi do masowych migracji, człowiek staje na krawędzi zezwierzęcenia, zaś dostępne środki obrony wobec potęgi najeźdźców okazują się niewystarczające, zawodne i nieskuteczne. Warto podkreślić jeszcze dużą estetykę publikacji i klimatyczną oprawę graficzną.

5/6 - koniecznie przeczytaj
science fiction, 216 stron, premiera 16.05.2018 (1898), tłumaczenie Lesław Haliński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

38 komentarzy:

  1. Niestety. Recenzja ciekawa ale to zupełnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fiction u mnie niestety nie przejdzie:/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa jak autor przedstawił zagładę ludzkości, dlatego chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio pochłonęłam wszystkie książki Allena Eskensa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tematy kosmiczne nie do końca mi leżą, ale zgadzam się, że nie należy skreślać starszych książek - teraz możemy spojrzeć na nie zupełnie inaczej niż współcześni autorowi, zobaczyć inne wartości, skonfrontować z tym, jak faktycznie potoczyła się historia... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja super, nie czytam wprawdzie science fiction ale może z ciekawości sięgnę po nią. Nigdy nie mów „nigdy” 😄

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam nigdy książki, warto chyba przeczytać, bo to klasyka :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klasyka jest dobra na każdą porę i warto czytać takie wydania, ba a nawet do nich wracać. Doskonała recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt dużo fantastyki nie jest dla mnie, ale co innego ta, jak najbardziej wyobrażalna, a może i niemalże namacalna. Ona już zdecydowanie działa na moją wyobraźnię. :)

      Usuń
  9. Niby nie przepadam za tak daleko posuniętą fikcją - ale to już klasyk, po którego na pewno warto sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Klasyka, ale ja jeszcze po nią nie sięgnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za tym gatunkiem i na razie mam opory, ale kto wie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Science fiction to nie są moje klimaty;)

    OdpowiedzUsuń
  13. też lubię czasem sięgać po książki już wiekowe. te zaliczane do klasyki i te mniej znane. Ale science-fiction to stanowczo nie moja bajka...

    OdpowiedzUsuń
  14. To jedna z tych książek, które świetnie się zestarzały i mogłam ją normalnie czytać bez walenia dłonią w czoło, jak to miało miejsce chociażby przy Jankesie na dworze króla Artura.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś ta książka wzbudziła niesamowitą sensację, teraz to już nie co trzeba zrobić,żeby zauważono :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książki typu właśnie wojna światów, czy różne przedstawienia rzeczywistości za X lat, bardzo mnie ciekawią - zawsze zastanawia mnie "o, ciekawe czy tak będzie" - a ile szoku się otrzymuje, gdy okazuje się "kurcze, skąd on to wszystko wiedział" :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie bardzo moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To książka która spodobała by się mojemu bratu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ksiązka przepięknie wydana. Liczę, że Vesperowi dobrze się sprzeda i wydają kolejne od Wellsa w ten sposób. Sama pozycja klasyka, która podobała mi się lata temu, niedługo sięgnę po nią ponownie i chociaż nie przewiduję ochów i achów to jednak myślę, że będzie dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj to chyba nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajna recenzja, ale książka nie moje klimaty, przymierzałam się, ale niestety nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio słucham audiobooka tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  23. Super pozycja I recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo nie podoba mi się język twojej recenzji. Nie wiem dlaczego, ale sądzę, że za bardzo chcesz zrobić ją artystyczną. Zdania typu „Bardzo lubię sięgać po książki pokryte drogocenną patyną," spowodowały, że od razu miałam ochotę wyjść z tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  25. Haha klasyk, właśnie wspominałem takie pozycje przeczytane za młodu. Do wielu "poważnych" lektur często wracam, ale do tych z czasów szkolnych nie mam odwagi. Boję się rozczarowania, ale Wells i kilku innych bohaterów z tamtych czasów wkradł się podstępnie w moje dorosłe życie czytelnika za sprawą trylogii Felixa Palme. Przy okazji polecam, a kto nie czytał Wojny Światów to niech nadrabia. To lektura obowiązkowa i żadne tłumaczenia - nie moje klimaty nie pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetna recenzja. Książki nie czytałam, ale że ociera się o tamaty, które lubię, muszę to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Taka tematyka to nie moja bajka :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dla mnie ta ksiażka brzmi ciekawie , lubię taką tematykę

    OdpowiedzUsuń
  29. Właśnie kiedyś koniecznie chcę przeczytać, ale na razie zupełnie nie mam odpowiedniego nastroju ;).

    OdpowiedzUsuń
  30. A mnie z kolei zainteresowała tematyka:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Chyba nie w moim stylu, ale dobrze było to przeczytać recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Choć recenzja ciekawa, t chyba nie jest to tematyka dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń