poniedziałek, 6 czerwca 2022

W MROKU SŁOŃCA

CHRISTOFFER CARLSSON

"Kłamstwa mają swój czas. A prawda swój."

Kiedy zapoznawałam się z serią o Leo Junkerze napisaną przez Christoffera Carrlssona ("Niewidzialny człowiek z Salem", "Przed upadkiem", "Kłamca i jego kat", "Cienka niebieska linia") już wówczas czułam, że przyjemnie będzie spędzać czas przy jego książkach, tym bardziej, że wcześniej pochłonięta "Przepowiednia" wprowadziła mnie w zachwyt. Natomiast "W mroku słońca" oceniłam najwyżej jak można, z czystym sumieniem wystawiłam szóstkę, ponieważ na kilka godzin nie liczyło się dla mnie nic tylko ta powieść. Fenomenalnie rozpisana fabuła, pełna ukrytych sekretów, kiedy już wydawało się, że odszyfrowałam drogę do prawdy, autor natychmiast udowadniał, że wyprowadził moje interpretacje w pole. Twistów prawdy i kłamstwa było tak wiele, że czułam się fantastycznie skołowana. Właśnie o coś takiego mi chodziło, kiedy sięgałam po kryminał. 

Już sam początek okazał się zagadkowy i wieloznaczny. Oprócz tajemniczych niewyjaśnionych morderstw i usiłowania morderstwa sprzed trzydziestu lat równolegle wkraczałam w zupełnie inny świat, obyczajowe nuty współczesności. Kiedy przesuwałam suwak przeszłości doskonale widziałam, jak kształtowała ona ludzkie losy i niespokojną teraźniejszość, ukrywała odpowiedzi pod płaszczykiem niewygodnych wspomnień i zawziętego milczenia. Carlsson postawił na ciekawą narrację. Przyglądałam się postaciom z perspektywy pisarza, który wrócił w rodzinne strony, by wieść dość samotniczy tryb życia. Interesował się mrocznymi wydarzeniami w wiosce Tiarp usytuowanej w pobliżu szwedzkiego jeziora Tofta. Kolejny atut książki to rozbudowana siatka bohaterów realistycznie i barwnie odmalowanych. Powolne tempo rozwoju akcji dodawało smaczku obnażania ludzkich sekretów stanowiących sensację, zagadkę i dramat. Wciągnęłam się w pasjonująco przedstawioną relację ojca z synem. Doskonale wyczuwałam stratę i złość, winę i smutek. A we wszystko wpleciono społeczne i polityczne realia szwedzkiej codzienności.

6/6 - rozkosz czytania
kryminał obyczajowy, 560 stron, premiera 23.03.2022 (2021)
tłumaczenie Elżbieta Frątczak-Nowotny
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

20 komentarzy:

  1. Już wiem, jaką książkę kupię w najbliższym czasie! Taka wysoka nota nie zdarza się często, więc to musi być prawdziwa literacka perełka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie się za nią rozejrzę

    OdpowiedzUsuń
  3. To książka zdecydowanie dla mnie - lubię takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz ktoś mi ją polecał, wiec teraz tym bardziej musze przeczytac

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam juz gdzieś w poleceniach ta ksiazke i zdecydowanie czuje się bardziej przekonana!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi dobrze, chętnie po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie kojarzę tej serii zbyt dobrze, ale zapiszę sobie tytuł na wszelki wypadek, gdy na powrót będę chciała wrócić do tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wysoka ocena, świetna recenzja więc trzeba się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na kryminał obyczajowy zawsze skuszę się z największą przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po Twojej recenzji muszę poszukać tej książki. Ciekawa jestem własnych odczuć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja równiez czuję się zaciekawiona tą historią. Przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam pojęcia, dlaczego dotąd nie znałam serii o Leo Junkerze. Widzę, że mam co nadrabiać!

    OdpowiedzUsuń
  13. Po takiej recenzji nie pozostaje nic innego, jak tylko przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  14. Paulina Kwiatkowska6 czerwca 2022 23:47

    Super, że już sam początek okazał się zagadkowy. Polecę ją siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję za opinię o tej książce. Chętnie podejmę się jej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  16. Obok rozkoszy czytania na pewno nie mogę przejść obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. W sumie dawno nie czytałam jeszcze nic o szwedzkiej codzienności.

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię takie propozycje, więc nie mówię nie w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolejna seria o której nie miałam pojęcia, a kusi oj kusi!

    OdpowiedzUsuń