piątek, 10 lutego 2023

PTAKI I INNE OPOWIADANIA

DAPHNE DU MAURIER

„Słowa uważane za bluźnierstwo w jednym stuleciu w następnym okazują się święte, a dzisiejsza herezja może jutro stać się wyznaniem wiary.”

Dreszczowiec „Ptaki” w reżyserii Alfreda Hitchcocka, z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego trzeciego roku, szturmem zdobył sympatię i zawładnął wyobraźnią widzów, potwierdziły to nagrody. A inspirowany był opowiadaniem Daphne du Maurier o tym samym tytule. Nic dziwnego, autorka znakomicie kreowała atmosferę grozy, w ukryciu przyczajała elementy koszmaru, ruch po ruchu rozwijała ich skrzydła, by krążyły nad intrygą, stopniowo zamieniała zwykły sielski krajobraz, nadmorskiego miasteczka o rolniczym profilu, właściwie w walkę o przetrwanie. Początkowo mało kto zwracał uwagę na drobne osobliwe i niepokojące anomalie w przyrodzie i pogodzie, jednakże zbierające się ogromne stada różnych gatunków ptaków, znacznie liczniejsze niż zazwyczaj, a przy tym śmielsze, żywsze i bardziej niespokojne, rozpoczęły wściekłe ataki na ludzi. Anglia pogrążała się w chaosie, praktycznie zamarła komunikacja, a w tle wybrzmiewały echa niedawnej totalnej wojny i następującej po niej zimnej relacji między mocarstwami, oraz brak zaufania do kompetencji organów władzy. Spodobał mi się sposób podania intrygi, wrażliwie uwzględniał czynnik ludzki, szumiał klasyką opowieści grozy i detalami postapokaliptycznego świata. Otwarte zakończenie mogłam pociągnąć według własnych przypuszczeń i interpretacji.

Sugestywna narracja dominowała też w opowiadaniu „Monte Verità”, w którym prawda potrafiła cierpliwie czekać przez dziesiątki lat zanim została odnaleziona przez jednostkę. Autorka frapująco wplatała do fabuły i klimatu nici fantastyki i pradawnych wierzeń, a na dalszym planie refleksje nad przemądrzałą zachodnią cywilizacją. Góra przyzywała wybranych a zamykała dostęp pozostałym. Starannie chroniła sekrety za murami klasztoru nad przepaścią. Owiana tajemnicami czarodziejskich mocy i nieśmiertelności przyciągała lokalną społeczność uwikłaną w marzenia i złudzenia. Dwójka przyjaciół alpinistów oddała jej swe usługi. Mężczyźni wmieszali się w śnieżne szczyty poszukując odpowiedzi na odmienne pytania. Pojawiły się ciekawe odniesienia do motywów eksploracji gór przez człowieka i życiowych wartości. „Jabłonka” okazała się zupełnie innym utworem. Zgrabnie lawirowała w sentymentalnych wspomnieniach z mrokiem na pierwszym planie, wyczuciem tworzącym nastrój pozornej wolności, a tak naprawdę, dojmującej samotności starszego człowieka po niedawnej śmierci żony. Symboliczne odniesienia, chętnie poddawałam się grze ich wyłapywania. Drzewo i cykl życia, owoce i zaspokojenie, piękno i brzydota, miłość i znudzenie, bliskość i niezrozumienie. Daphne du Maurier nie wszystko dopowiadała, dawała wolną rękę na zinterpretowanie i uwierzenie w obraz, jednocześnie czyniła go przejrzystym i wyraźnym.

„Pocałuj mnie jeszcze raz” śmiało kroczyło do punktu, w którym drogi życia przecinały się ze śmiercią. I znów, kontrastowo zestawiało, tym razem niewinną miłość z pogrążeniem w mroku. Scena na cmentarzu wiele odsłaniała z finału, ale byłam na niego przygotowana wcześniejszymi delikatnymi wskazówkami. Emocjonalnie wkraczałam wraz z młodzieńcem zakochanym w tajemniczej dziewczynie na ścieżkę pełną determinacji i oddania pozornie słusznej sprawie. „Prowincjonalny fotograf” nie zaskakiwał, jednak znakomicie oddawał ducha minionej epoki, społecznych konwenansów, a przy tym niezmienności najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Niewinny flirt, wynikający ze znużenia życiem i macierzyństwem, przemienia się w życiowy koszmar. Pisarka frapująco oddała proces tworzenia ciągu przemocy i bezduszności, swoistej kary i sprawiedliwości. Opowiadaniem, które mocno mną wstrząsnęło, sprawiło, że wyobraźnia działała z pełną mocą, było najkrótsze ze zbioru, zatytułowane „Stary”. Genialne obmyślone, zręcznie poprowadzone i zaskakująco zakończone, pozostawiło z frapującą refleksją. Zerknij na wrażenia ze spotkania z innymi książkami Daphne du Maurier ("Oberża na pustkowiu", „Kozła ofiarnego”, „Rebeki” i „Mojej kuzynki Racheli”), przyblizonymi na Bookendorfinie.

4.5/6 - warto przeczytać
opowiadania grozy, 304 strony, premiera 08.02.2023 (1952), tłumaczenie Marek Cegieła
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

8 komentarzy:

  1. podoab mi się ta propozycja chętnie zapisze sobie ją na swoją listę i kiedyś przeczytać
    dyedblonde

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię opowiadania, więc chętnie sięgnę, a do tego ta zachwycająca okładka przyciąga wzrok

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi zachęcająco. Chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebawem będę ją czytać, więc tym bardziej jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię twórczość tej autorki i na pewno skuszę się na to wydanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna mam w planach twórczość tej autorki, jednak wygląda na to, że pierwszy raz poznam ją za sprawą tego zbioru. Już czeka na półce.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Panicznie boję się ptaków, więc pewnie miałabym z tą okładką kłopot ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To może być świetna lektura, także chętnie zapoznam się z tym tytułem. Dawno nie czytałam tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń