JULIAN SANCTON
"Podróżnicy z Belgiki, uwięzieni na nieuruchomionym statku i zdani na łaskę nacisku lodowych tafli, pośrodku niemal monolitycznej potężnej kry, jednej z milionów dookoła, które razem tworzyły bezkresną białą pustynię otaczającą bezludny kontynent na samym spodzie globu, z każdym dniem tracili resztki nadziei.”
Fantastycznie wbiłam się w książkę, niczym statek penetrujący polarne środowisko, uwięziona zostałam przez kry lodowe w postaci fascynujących zdarzeń i opisów skrajne zimowej pogody. Reportaż zachwycił merytoryczną odsłoną, widać było jak wiele pracy włożył Julian Sancton w zgromadzenie informacji na temat Belgijskiej Ekspedycji Antarktycznej, żmudną obróbkę materiału i atrakcyjne zaprezentowanie. Wciągająco przedstawił trzyletnie przygotowania do wyjątkowej wyprawy, pomysły, które natchnęły inicjatora wyprawy, trudy pozyskiwania aprobaty, zdobywania środków finansowych, kupna odpowiedniego statku, skompletowania doświadczonej załogi i naukowców zdolnych do prawdziwych poświęceń. Podobało mi się wyczerpujące przybliżenie sylwetek uczestników niezwykłej przygody na mroźnym kontynencie, bogate zaplecze motywów, zachowań i osobowości. To znakomicie wpłynęło na postrzeganie postaci i przekonująco zobrazowało podłoże relacji między nimi.
Wyprawa odbywała się od tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego siódmego do dziewiątego roku, na trójmasztowym żaglowcu Belgika. Zamierzała dotrzeć do niezbadanych dotąd brzegów kontynentu wysuniętego najbardziej na południe globu, jak najdalej zagłębić się w niego, zebrać informacje o florze, faunie i geologii. Chciała zlokalizować biegun magnetyczny. Komendantem wyprawy był trzydziestojednoletni Adrien de Gerlache de Gomer, w wielu aspektach skonfliktowany z załogą i samym sobą. Kapitanem został dwudziestoośmioletni Georges Lecointe, persona wzbudzająca skrajne emocje. Jako chemik i geolog wystąpił Henryk Arctowski, wcześniej niewiele wiedziałam o polskim geografie. Innym polskim akcentem był udział Antoniego Dobrowolskiego w charakterze asystenta meteorologa. Funkcję zoologa objął Emile Racovitz, z sympatią czytałam o pasji zbierania różnorodnych okazów, a przy tym wystawiania innych na cierpliwość wyczekiwania, kiedy skończy przystanek, by móc podążyć za duchem przygody pchającym dalej na południe. Wiele miejsca w książce poświęcono Roaldowi Amundsenowi, człowiekowi o niezwykłym pędzie ku nieznanemu, nieodkrytemu, nienazwanemu, z ambitnym przesłaniem "po raz pierwszy" silnie rozbrzmiewającym w tle. Jednak nikt nie budził takich kontrowersji jak Frederick Cook, pokładowy lekarz, wykazujący się niezwykłą pomysłowością rozwiązywania wszelakich problemów.
A wyzwań na Belgice nie brakowało. Nieustanna walka z surowym przejmującym zimnem, bezwzględnymi szponami zamarzniętego mrozu, wielomiesięczną ciemnością. Oswajanie myśli z ciągnącą się w nieskończoność pokrywą lodową, bezkresnymi polami jałowej bieli. Kolosalna rozpaczliwa próba przetrwania podczas pierwszego zimowania pośród arktycznych lodów, a zatem przesuwanie granic ludzkich możliwości i tworzenie wyjątkowej historii o zdobywaniu jednego z najbardziej niedostępnych miejsc na Ziemi. Ale to nie tylko walka z zatrważająco wykończającym środowiskiem i pogodą, ale również z nieuniknionymi konfliktami w ramach ludzkich relacji, wyczerpującym społecznym aspektem wyprawy. Na to nakładały się fizyczne i psychiczne stany i procesy, bagaże ciężkich chorób, skrajnego wyczerpania, dojmującego uczucia niepewności, strachu, zagrożenia, izolacji, zamknięcia, samotności, bezsilności, zbliżającej się katastrofy roztrzaskania statku, dokuczliwego głodu i śmierci zaglądającej przez ramię.
Książka bazowała na sugestywnej i barwnej narracji. Płynnie przechodziłam przez styl pisania Juliana Sanctona, wciągnął nie tylko samą przygodą, lecz także umiejętnością snucia opowieści. Kolejny raz okazało się, że to prawdziwe życie napisało najlepszy scenariusz, tym niemniej sztuką było zajmujące jego przedstawienie na łamach stron. Pomagały liczne cytaty, fragmenty wypowiedzi uczestników ekspedycji, notatek, wspomnień, dzienników, prasowych artykułów. Powstawało wrażenie, że przeniosłam się na statek, kiedyś służył do połowów wielorybów, a później wystawiono go na jeszcze bardziej ekstremalne warunki. Przyświecała mi wyjątkowa misja badawcza i odkryć naukowych, lecz wystawiałam się na obłęd polarnych warunków i krańcowe cierpienie. Autor podsunął czytelnikowi listę tematycznych książek. Uwzględnił indeks ułatwiający wyszukiwanie haseł. Szkoda tylko, że zaprezentowano mało zdjęć. „Obłęd na krańcu świata” to wartościowa publikacja, można się z niej wiele dowiedzieć, a przy tym zatracić w przygodzie pod znakiem dojmującego zimna i oślepiającej bieli, dotrzeć do szaleństwa ludzkiej ciekawości, odkrywania i przetrwania, poczuć długie cienie antarktycznego koszmaru i trwogi.
5.5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura faktu, reportaż, geograficzne odkrycia, 448 stron, premiera 18.05.2022 (2021)
tłumaczenie Miłosz Urban
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl
piątek, 29 lipca 2022
OBŁĘD NA KRAŃCU ŚWIATA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To jedna z niewielu ksiazek z kategorii reportaży,która bardzo chętnie bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo podobało mi się to wydanie, ciekawy pomysł na spisanie tego w powieść.
OdpowiedzUsuńNietypowa propozycja czytelnicza zawsze znajdzie swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuńJest to obszerna pozycja na dłuższe, ciekawe czytanie.
OdpowiedzUsuńPodobały mi się w niej nieoczekiwane zwroty akcji.
OdpowiedzUsuńSiostra czytała ją jakiś czas temu i również była zadowolona z lektury.
OdpowiedzUsuńWarto zapoznawać się z takimi pozycjami w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńTego typu lektury opisujące odkrycia geograficzne są bardzo zajmujące.
OdpowiedzUsuńPewnie sama bym się na nią nie zdecydowała, ale po tej recenzji nabrałam ochoty.
OdpowiedzUsuńWarto zapoznawać się z takimi pozycjami
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam nic z tego gatunku, więc chętnie bym to zmieniła. Brzmi interesująco, więc wezmę ją pod uwagę.
OdpowiedzUsuńZawsze ciekawie i zachęcająco zrecenzujesz. Jestem chętna na lekturę i tym razem. :)
OdpowiedzUsuńChętnie spróbuję, czy odnajdę się w tym temacie.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po książki tego typu, ale przyznaję, że Twoja recenzja sprawia, że aż chce się poznać treść książki osobiście.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miałam okazję poznać ten tytuł. Jest to nietuzinkowa propozycja.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że książka znajdzie wielu swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuńFantastyczna recenzja, z chęcią bym przeczytała tę książkę
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam literaturę faktu teraz jakoś mniej. Jednak widzę że muszę to nadrobić
OdpowiedzUsuńTę biorę z zakmknietymi oczami. Jest po części historyczna i kostiumowa, uwielbiam takie klimaty. Chętnie przeczytam. Kinga
OdpowiedzUsuńNigdy o tej książce nie słyszałam ale zapowiada się bardzo interesująco. Muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNiezwykle ciekawie piszesz o tej książce. Czaiłam się na nią wcześniej, ale dopiero teraz jestem w pełni do niej przekonana.
OdpowiedzUsuń