sobota, 12 lipca 2025

ZŁODZIEJKA LISTÓW

ANNA RYBAKIEWICZ

„Do pewnych rzeczy lepiej się nie przyznawać, nawet przed samą sobą.”

Uczestniczyłam w omawianiu powieści w ramach spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Bibliotece przy Zielonej w Łodzi. Książka wywołała mieszane odczucia wśród czytelników. Mnie niestety nie porwała, pomimo odwołań do dramatycznych zdarzeń z historii. Przeszkadzała nierealność wydarzeń. Nie przekonała baza źródła wielkiej miłości, rozwiniętej w trybie ekstra przyspieszonym, chociaż nic nie miałam do przeciwstawnych biegunów obliczy wojny. Astrid zachowywała się tak, jakby celowo ściągała na siebie wielkie kłopoty. Narażała się na śmiertelne niebezpieczeństwo, a co gorsze, wciągała w nie innych. Koła ratunkowe rzucane przez los wydawały się zbyt przyjaznymi zbiegami okoliczności. Nawet jako bardzo młoda kobieta, postawiona w dramatycznych okolicznościach, nie mogła zachowywać się tak infantylnie i beztrosko, wręcz bezmyślnie. 

Podobało mi się za to tajemnicze odmalowanie postaci oficera SS. Chociaż domyślałam się jaka przypadnie mu rola w fabule, a zwłaszcza na ostatnich stronach powieści, i tak chętnie śledziłam jego poczynania. Jak wiele tajemnic mogły skrywać stare listy, medale i fotografie? Aby się tego dowiedzieć trzeba było podążać różnymi czasami i miejscami. I Zosia to czyniła. Jednak i ona wpadła w pułapkę łatwowierności i naiwności, co prawda, z dużo mniejszym natężeniem niż Astrid, lecz odczuwalnym. „Złodziejka listów” nie zaliczała się do zbioru chętnie poszukiwanych przez mnie powieści, i może właśnie niedopasowanie z książką było tego efektem. Jeśli lubicie opowieści nasycone romantycznymi nutami, pozornie zabronionej miłości, odwołujące się do kart tragicznej historii, zogniskowane na odkrywaniu tajemnic, przebiegające w dwóch czasach, i nie przeszkadza wam niezbyt głębokie uzasadnienie postaw bohaterów, to sięgnijcie po tytuł, wyróbcie własne zdanie.

3/6 – w wolnym czasie
literatura obyczajowa, 364 strony, premiera 12.04.2023
Książka wypożyczona z biblioteki.

GDY POWRÓCĄ KANARKI

LAURA BARROW

„Podobno każdy człowiek jest lepszy niż najgorsza rzecz, którą w życiu zrobił..”

Przyjemna podróż czytelnicza, prowadzi w nostalgicznym klimacie, daje wejrzenie w ludzkie losy, zachęca do życiowych refleksji. Otula ciepłą fabułą, zaprzyjaźnia z kobiecymi postaciami, zwraca uwagę na kruchość życia i bogactwo doświadczeń. Savannah, Sue Ellen i Ryanne, są siostrami, ale tak naprawdę nie znają siebie. Każda zajęta czymś innym - pracą, nauką, rodziną - sporadycznie kontaktuje się z pozostałymi. Jednak przywołanie złożoną ćwierć wieku wcześniej obietnicą, wyprawa szlakiem pamięci utarczek z dzieciństwa przeniesionych w dorosłość, a nade wszystko próba rozliczenia się z dramatycznym incydentem z przeszłości, stają się okazją do prześwietlenia własnych uczuć i codzienności, zerknięcia przychylnym okiem na rodzinę, zwłaszcza na Bunię tak wiele dającej im od siebie. 

Laura Barrow nie  wykorzystuje w pełni potencjału pomysłu na fabułę. Trochę okrawa scenariusz zdarzeń, lekko podchodzi do rozwinięcia mieszanych emocji targających głównymi bohaterkami, czasami upraszcza incydenty. A mimo wszystko chętnie zagłębiam się w opowieść, przenosi w krainę łączącą przeszłość i teraźniejszość, to, co stanowi o człowieku, z tym, co zbudował jego moralny kręgosłup i odbija się refleksjami duszy. Nie brakuje zagadkowych elementów, tajemnicy do rozszyfrowania, rozliczeń z toksycznymi relacjami z dzieciństwa, dążenia do zrozumienia siebie i innych, a nawet lekcji prowadzenia szczerych rozmów. Zakończenie ze sporym ładunkiem słodkich smaków, jakby na przekór wcześniej wyczuwanej goryczy. Dlaczego właśnie to, że nikt nie ma idealnego życia, sprawia, że silniej się je docenia? Skąd przekonanie, że najbardziej kochający potrafią najboleśniej zranić? W czym tkwi z ogromna siła wewnętrzna kobiet i jednocześnie poczucie niższej wartości? Znajduję elementy siebie w historii trzech sióstr i ich babci, pełnych życiowych rozterek i podsumowań własnych dokonań. Nie zawracam z obranej ścieżki życia, trzymam się wybranego szlaku, bo wierzę, że właśnie on daje mi spełnienie.

4/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 370 stron, premiera 18.06.2025 (2023)
tłumaczenie Agnieszka Sobolewska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

piątek, 11 lipca 2025

CZAS ZATRZYMANY

MAJA LUNDE

„Roślina stoi i kiełkując, rosnąc, gubiąc liście, pokazuje nam, że czas mija. Ale wzrost nie ma nic wspólnego z czasem. To my przypisujemy roślinie czas.”

Ciekawy pomysł na fabułę, zaskakuje wydźwiękiem i sposobem docierania do czytelnika. Brakuje pogłębionych interpretacji przeżyć, czasem załamuje się logika przyczyn i skutków, niekiedy dziwią irracjonalne zachowania, ale powieść i tak oddziałuje na wyobraźnię, pobudza emocje, daje do myślenia, skłania do refleksji na temat miejsca i roli człowieka na Ziemi. 

Kiedy wstrzymany zostaje czas narodzin i śmierci gatunku ludzkiego, a przyroda pozostaje niezmieniona w rytmie własnego cyklu, ludzie nagle zwracają się do natury, gdyż pragną przywrócić dawny porządek. Czyżby planeta miała dość ingerencji człowieka w środowisko naturalne, eksploatowania jej zasobów naturalnych? Nie zabija go, ale też nie pozwala na zwiększenie populacji, jakby dawała ostrzeżenie, zmusiła do zatrzymania się, zastanowienia nad ekologiczną aktywnością, wzięciem pod uwagę, że to, co daje życie należy traktować z atencją i szacunkiem. Warunkiem przetrwania staje się działalność na rzecz ochrony środowiska.

Maja Lunde daje wgląd w życie kilku barwnie dobranych postaci, zwykłych ludzi, którzy walczą o zdrowie, marzą o rodzinie, oddaleniu samotności, realizacji marzeń, wejściu w pasje, realizacji zawodowej, nadania życiu własnego sensu. Niedostrzegana na co dzień natura, nagle, kiedy zburzony został porządek rzeczy, staje się towarzyszem w osobliwej niedoli, przyjacielem w przetrwaniu, sprzymierzeńcem w szukaniu nowego sensu. Powieść prowadzona w delikatnym, dyskretnym i przejmującym klimacie, przemawia doświadczeniami bohaterów. Jak wiele z Jenny, Otto, Jakoba, Lisy, Ellen, Anne i Philipa mamy w sobie, czyż nie jesteśmy do nich podobni?

Książka o życiu, śmierci, cyklu. Natura tworząc żywe organizmy dokładnie wie, co robi, dając im siłę, wolność i energię, aby po jakimś czasie, zwolnić z trwania i egzystencji, zrobić miejsce dla innych jaźni. Nie chcielibyśmy być wiecznie dziećmi, nie móc doświadczać życia jako dorośli, trwać zawieszonym w połowie drogi między światem żywych i umarłych. Początek wyraża się spektakularnością, ale to koniec definiuje nas samych, staje się dopełnieniem zbioru myśli i emocji. A we wszystkim obecność ludzi, współtowarzyszenie w codzienności, tworzenie bliskich relacji, a jednak jakby na przekór wszystkiemu, doświadczanie różnorodnych odcieni samotności.

Pcha nas potrzeba zrozumienia, akceptacji i tolerancji. Szukamy aktywności umożliwiających spełnienie. Fotografując ulotne chwile, pisząc pamiętnik, doceniając atuty narodzin i przetrwania w przyrodzie, biorąc ją dla siebie, dając coś od siebie. Ogrodnictwo, podróże, leczenie, ostatnie posługi, i wybór między spokojnym rytmem wypełniania dnia a potrzebą ekstremalnych odczuć. Narzucona przez planetę chwila na złapanie tu i teraz, wbrew pozorom z czasem przestaje cieszyć, rozwijać, wzmacniać, a staje się ciężarem spychającym ku przepaści strachu, nudy, pragnienia zakończenia. Zastój obcy jest naturze, a zatem nie służy człowiekowi, czyni go bezbronnym wobec otaczającego go świata i siebie samego. Inne powieści Mai Lunde przybliżone na Bookendorfinie to: „Historia pszczół”, „Błękit”, „Ostatni”, „Śnieżna siostra”, „Strażniczka słońca”.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 292 strony, premiera 21.05.2025 (2023)
tłumaczenie Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

czwartek, 10 lipca 2025

CZYHAJĄCY W PROGU

 H.P. LOVECRAFT, AUGUST DERLETH

„Nie umarło, co w uśpieniu spoczywać całe wieki może. A upływ czasu w końcu i śmierć nawet zmoże.”

Twórczość H.P. Lovecrafta to prawdziwa uczta dla mojej wyobraźni, chętnie podążającej tropem literackiej grozy z klasycznym piórem, czyhającej na czytelnika w zaułkach niezwykle barwnych opisów, zawierającej pierwiastki pradawnych legend, rozwijającej tajemnice czegoś niezwykłego. Wciąga pomysłową fabułą, posuwającą się w wolnym tempie, momentami ślimaczym, ale w tym właśnie tkwi urok plastyczności narracji, powielania zdań, lecz z nowej perspektywy. 

Jako odbiorca „Czyhającego w progu” krok po kroku śledzę dociekania Ambrosego Dewarta, spadkobiercy rodu Billingtonów, Stephena Batesa, jego kuzyna, i Winfielda Philipsa, potomka wielebnego. August Derleth znakomicie łączy fragmenty twórczości Lovecrafta. Podtrzymuje złowrogi charakter niewyjaśnionych wydarzeń, czar nietypowej zagadki, mgłę niedopowiedzeń, przypuszczeń, spekulacji i aluzji. A także sekretnej wiedzy niedostępnej zwykłym śmiertelnikom i tajemniczą treść odziedziczonej instrukcji. Niesamowite przerażające miejsce akcji, opuszczona rodowa posiadłość, budząca trwogę wśród okolicznych mieszkańców, ze starą wieżą ozdobioną osobliwymi wzorami, kamiennym kręgiem, w którym na każdym kroku wyczuwa się haniebne zło. 

Masakryczne morderstwa z przeszłości i teraźniejszości zdają się łączyć podobieństwami, lecz nie sposób odkryć schematu, pomimo penetracji licznych ksiąg, dokumentów, wycinków prasy i dziennika. Im głębiej i dłużej przebywam w domu Billingtona, na zalesionym wzgórzu, w pobliżu wymarłego strumienia, tym więcej dostrzegam świadectw rozpadu, plugawości, zgnilizny i śmierci, tym trudniej znaleźć racjonalne wytłumaczenie przerażających zjawisk. Jak z luźnych i rozsypanych fragmentów ułożyć układankę sekretu posiadłości i jej właścicieli, skoro nie podlega ona prawom czasu, przestrzeni i jedności miejsca zdarzeń? Zerknij również na "Obserwatorzy spoza czasu", "Zgroza w Dunwicz i inne przerażające opowieści", "Przyszła na Sarnath zagłada", "W górach szaleństwa", "Koty Ultharu", czy „Szaleństwa Cthulhu”, „Widma nad „Innsmouth”, "Akolici Cthulhu".

5/6 – koniecznie przeczytaj
literatura grozy, 190 stron, premiera 06.05.2025 (1945), tłumaczenie Robert P. Lipski
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 9 lipca 2025

DZIECIOŁAP

AGNIESZKA MIELA

„Jak znika ten, który nigdy nie istniał?”

Ciekawa, barwna, pomysłowa fabuła, wiele się dzieje, czytelnik szybko się wciąga, chętnie uczestniczy w wyzwaniach stawianych głównym bohaterom. Czasami przeszkadzają znaczące zwolnienia przebiegu akcji, chociaż można je traktować jako chwilę na złapanie oddechu w trudnej walce z zyskującymi na mocy demonami, to jednak preferuję mocniejsze podkręcenie intrygi. Autorka udanie rozsiewa mroczny klimat w mieście i pod nim. Wszechobecny trupi odór zgnilizny, Skrywające tajemnice ciemne zaułki. Wzbudzające zgrozę szczeliny między światami. Doceniam fantastyczne opisy postaci i miejsc. Przemawiają do wyobraźni, pozwalają łatwo wkroczyć w świat powieści. 

Silny wróg, ściągający chaos na wszystkie światy, mogący sprowadzić natychmiastowy koniec, wybrzmiewa szczególnie złowrogo. Mieszanka morderców, przekształconych, dotkniętych przez innych. Samuel Reiling, Dzieciołap znad Nestry, wzbudza przyjazne odczucia. Mocno mu kibicuję w trudnej misji tropienia demonów, zabijania nieprzekształconych bogów, niszczeniu opętanych. Raon, bogini zmarłych i nienarodzonych, matka bogów i niszczycielka splugawionych demonów, niemająca twarzy, ukrywająca się w ciele dziewczynki, często zaskakuje, wzbudza aprobatę, ale co intrygujące, z mieszanymi odczuciami. Śmierć nie obchodzi się łaskawie nawet z tymi, którzy wielokrotnie wpadają w jej ramiona. Czy mamy wpływ na zakończenie zdarzeń, a może jedynie na przebieg? „Dzieciołap” to relaksująca propozycja czytelnicza, dopracowana w mrocznym klimacie, atrakcyjna w odsłonach intrygi, przyciągająca osobliwą parą kluczowych postaci.

4.5/6 – warto przeczytać
fantasy, 424 stron, premiera 20.05.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

wtorek, 8 lipca 2025

KOSZMAR W NIBYLANDII

CHRISTINA HENRY

„Nie zyskiwali wiecznej młodości, chyba że śmierć za młodu sprawia, że już zawsze jest się młodym.”

Książka kierowana do młodzieży, z ciekawymi przesłaniami, a jednak i mnie, jako dorosłej, wiele frajdy sprawiło zapoznawanie się z nią. Christina Henry zgrabnie poradziła sobie z umieszczeniem powieści w klimacie pragnącego nigdy nie dorosnąć Piotrusia Pana. Fabuła bazująca na elementach horroru dostarczała mocną dawkę czytelniczej adrenaliny. Podobało mi się konsekwentne trzymanie się stopniowego przeobrażenia wewnętrznego i zewnętrznego narratora wspomnień. Kibicowałam Kubie w dostrzeganiu okrutnej prawdy zestawionej z wieczną młodością, szczęściem w spontaniczności i pogrążeniem w zabawie. 

Świat zagubionych chłopców, podlegający autorytatywnym regułom, w miarę rozwoju akcji przybierał coraz ciemniejsze i dramatyczniejsze barwy. Wyspa, będąca ogromnym placem zabaw bez nadzoru dorosłych, stawała się coraz bardziej mroczna i niebezpieczna. Magiczny skrawek lądu pokrywały opary szaleństwa, śmierci, krwi i trupów. Zabawkami w Nibylandii były noże, szable, kije i kamienie. Trudno było nie dopingować dzieciom przybyłym z Innego Miejsca, nie bać się Wielookich, drżeć przed piratami. Scenariusz zdarzeń atrakcyjnie zapleciony. Kilka okrutnych elementów dramaturgii. Zakończenie satysfakcjonujące, spodziewałam się zawartej w nim przewrotności. Lekkie zastrzeżenia miałam do spłyconego portretu Piotrusia Pana. Jako niemal drugoplanowa postać, widziana oczami przyjaciela, siłą rzeczy otrzymała sporo uwagi. 

Zachęcam do zapoznania się z książką, roztaczała niepowtarzalny urok nowej opowieści z osadzeniem w kultowym oryginale, nietuzinkowym przedstawieniem bohaterów, mroczną bezwzględnością wobec tego, co dobre i co złe, słuszne i nieusprawiedliwione, ufne i zdradliwe. Skłaniała młodych odbiorców do zastanowienia się, na czym tak naprawdę polega dorastanie? Czy wszystkie błędy mają konsekwencje, zwłaszcza te o dużym kalibrze czynienia szkód sobie i innym? Dlaczego świadomość popełniania życiowych potknięć, uchybień i omyłek mocno boli, ale pozwala na wewnętrzny rozwój? Zerknij również na wrażenia po spotkaniu z poprzednimi książkami autorki, zaprezentowanymi na Bookendorfinie, "Alicja" i "Czerwona Królowa".

4.5/6 – warto przeczytać
horror, 308 stron, premiera 09.04.2025 (2017), tłumaczenie Lesław Haliński
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

niedziela, 25 maja 2025

PALĄCA OBSESJA

MIKE OMER

SPRAWA ABBY MULLEN tom 3

„Im dłużej żyje się z żalem, tym lepiej się go poznaje.”

Trzeci i ostatni tom serii uprzyjemnił mi wieczór, dostarczył dawkę emocji o charakterze thrillera, trzymał w lekkiej niepewności. Tym, co najbardziej mi się spodobało to wejście w psychologiczne podstawy funkcjonowania sekty i portret jej założyciela. Mroczna przeszłość, wręcz koszmarna, nowojorskiej negocjatorki w znaczącym stopniu obciążała teraźniejszość. Abby nie zamierzała udać się w sferę zapomnienia i poczucia winy, lecz skierowała wszystkie siły, aby udowodnić winę stręczyciela ludzkich dusz, dotrzeć do miejsca jego pobytu, złapać go na gorącym uczynku i ocalić wielu ludzi. Prowadzone przez nią śledztwo należało do złożonych.

Ostatnia odsłona trylogii obrała mocno sensacyjny kierunek, wiele się działo, incydenty szybko po sobie następowały. Szkoda, że Mike Omer za dużo zdradzał czytelnikowi, bawiłabym się lepiej, gdybym pewnych faktów nie poznawała tak od razu. Tym niemniej zgrabnie odmalował żywioł ognia szalejący w ludzkiej psychice, ból, który mu zwykle towarzyszy, pozornie oczyszczającą atmosferę, w jaką może wpaść fanatyk religijny na widok płomieni. W powieści nie brakowało kryminalnych nut, trzeba przyznać, że o ciężkim kalibrze. Z chęcią sięgnę po inne książki tego autora, drugi („Fałszywe intencje”) i trzeci tom przybliżanej serii nie zdobyły u mnie najwyższej noty, ale pierwszy („Zgubny wpływ”) się do niej zbliżył, a to wzbudziło moją ciekawość.

4/6 – warto przeczytać
thriller psychologiczny, 460 stron, premiera 15.05.2024 (2022), tłumaczenie Rober Ginalski
Książka wypożyczona z biblioteki.

sobota, 17 maja 2025

FAŁSZYWE INTENCJE

MIKE OMER

TAJEMNICE ABBY MULLEN tom 2

„Czasami pytania są ważniejsze niż odpowiedzi.”

Bardzo podobał mi się pierwszy tom „Zgubny wpływ”, zaczytywałam się z niecierpliwością. Niestety, drugi okazał się mniej wciągający, dobrze rozpisany i przedstawiony, a jednak nie wywoływał tak silnych emocji, jak poprzednik. Wszystko układało się w zgodzie z klimatem sensacji, kryminalnymi nutami i thrillerowskim sznytem, lecz nie bawiłam się tak, jak na to liczyłam. Niektóre elementy scenariusza zdarzeń wydawały się zbyt naciągane, jakby przeoczono możliwości logicznych rozwiązań sytuacji. Trudne do uwierzenia, zwłaszcza w odsłonie zbiegów okoliczności. Postaci, w tym kluczowa, przybierały za mało wyraziste formy. Styk życia osobistego i zawodowego porucznik nowojorskiej policji nie przekonywał, trudno było dać posłuch jego brzmieniu. 

Dlaczego wystawiłam powieści dobrą ocenę skoro miałam kilka zarzutów? Przede wszystkim intrygująco rozpisany aspekt zwolenników teorii spiskowych. Pozornie fantazja literacka, a jednak mocno trzymająca się prawdziwych obserwacji. To, co działo się w szkole, nie brzmiało zbyt wiarygodnie, lecz to, co skrywało się w internetowej przestrzeni forum już jak najbardziej tak. Mike Omer znakomicie naświetlił psychologiczne mechanizmy zachowań w tylko pozornie dającej anonimowość warstwie społecznej komunikacji social mediów. Podobał mi się krąg tajemnic krążących wokół negocjatorki. Wątek przeszłości sprzed trzydziestu lat frapująco rozwijał się z tomu na tom. Narracja przyjemna i przyjazna, gładko prowadziła po akcji pełnej mrocznych incydentów i spektakularnych efektów. Fabuła niosła silnymi emocjami bohaterów.

4/6 – warto przeczytać
thriller psychologiczny, 492 strony, premiera 30.11.2023 (2022), tłumaczenie Robert Ginalski
Książka wypożyczona z biblioteki.

piątek, 16 maja 2025

ZGUBNY WPŁYW

MIKE OMER

TAJEMNICE ABBY MULLEN tom 1

„Czy w dzisiejszej epoce mediów społecznościowych o kimkolwiek można powiedzieć, że jest obcy?”

Pierwszy tom zapowiada ciekawą przygodę z tą serią. Wiele się dzieje, frapująca kluczowa postać, tajemnice z przeszłości. Mike Omer potrafi przykuć uwagę czytelnika, wciągnąć w fabułę, nadać scenariuszowi zdarzeń atrakcyjną niepewność i wciągającą niewiadomą. Kryminalny rys, sensacyjne motywy, thrillerowski klimat, wszystko zgrabnie łączy się ze sobą i podkręca akcję. 

Abby Mullen porucznik nowojorskiej policji, negocjatorka specjalizująca się w uwalnianiu zakładników, mocno zainteresowana działalnością sekt, włącza się w śledztwo dotyczące porwania dziecka w biały dzień, na ulicy w środku miasta. Sprawa okazuje się zagmatwana i pełna mrocznych niespodzianek. Autor zachęcająco rozwija portret głównej bohaterki, jej relacje z nastoletnią córką, wchodzenie przeszłości z brudnymi butami do teraźniejszości. Wplata w wątki aspekt mediów społecznościowych, rezygnacji na własne życzenie i postępowanie z zachowania prywatności. Z entuzjazmem zabieram się za drugi tom trylogii, liczę na równie wielkie emocje. Zerknij również na wrażenia po spotkaniu z pierwszym tomem "Pajęcza sieć" innej serii tego autora ("Glenmore Park").

5/6 – koniecznie przeczytaj
thriller, 570 stron, premiera 26.04.2023, tłumaczenie Robert Ginalski
Książka wypożyczona z biblioteki.

czwartek, 15 maja 2025

PORTRET MORDERCY

ŚWIĄTECZNA OPOWIEŚĆ KRYMINALNA

ANNE MEREDITH

„Nie da się przeżyć zniszczenia swojej przeszłości, nie będąc w jakimś stopniu przez nie dotkniętym.”

Wciągająca przygoda czytelnicza, miło spędza się z nią kilka godzin, nie tylko czas świąteczny jest dogodnym momentem do jej poznania. Klimat bazuje na dokładnie rozbudowanej oprawie psychologicznej, szczegółowym wnikaniu w myśli postaci, przekonującym odbieraniem ich emocji, przyglądaniu się przeżyciom nie tylko w ramach Bożego Narodzenia, ale także tym, które miały duże znaczenie w przeszłości. Jestem pod wrażeniem dopracowanych portretów bohaterów, wyrazistych i wiarygodnych, obdartych z otoczek skrajnego dobra i zła, wymieszanych charakterologicznie, różnobarwnych w interpretacjach. Autorka śmiało i konsekwentnie zagląda w dusze uczestników rodzinnego spotkania. Pozwalała im odsłaniać życiowe tajemnice i wziąć udział w osobliwej grze na przeciąganie seniora rodu na swoją stronę z ujęcia finansowej pomocy. Znakomicie poprowadzony wątek wewnętrznej walki, strachu przed zdradą samego siebie, wyrzeczenia się marzeń w imię oczekiwań innych. Podoba mi się nakreślenie obrazu tego, że człowiek przyciąga do siebie cechy, wydarzenia i przypadki losu, którym poświęca najwięcej myśli, potrafi ściągnąć do swojego życia zarówno pozytywne, jak i negatywne incydenty.

To, co dzieje się w wigilijną noc na dworze King’s Poplars, w starym domu ogarniętym odgłosami budzącymi lęk, staje się punktem kulminacyjnym w zetknięciu się sekretów, ambicji, pozycji, majątku, autorytetu, oczekiwań, zdrad i niewierności. Okazuje się, że spotkanie silnych osobowości nie musi kończyć się tak, jak sobie je one wyobrażają, zaś słabsi członkowie rodziny mogą zdobyć coś, co dotąd leżało poza ich zasięgiem. Morderstwo seniora rodu wydaje się nieuniknione, wszystko ku temu prowadzi, ciekawie jest poznawać poszczególne elementy intrygi. Szkoda tylko, że pisarka decyduje się na szybkie odsłonięcie kart tożsamości sprawcy. Odziera to powieść z pożądanej tajemniczości śledztwa, jednak ma uzasadnienie w prowadzeniu akcji. Portret mordercy można odbierać jako zwykłą kryminalną zagadkę, docenić jej kształt, klimat i wydźwięk, albo spojrzeć głębiej w umysły członków rodziny, podać w wątpliwość słuszność czynów i decyzji. Warto oddać się refleksyjnym nutom trafiając na lustrzane odbicie nas samych. Przekonajcie się, kogo ugaszcza posępny dom na tle wzgórza, w połowie wysokości nagiego zbocza, samotny przeklęty budynek przyjmujący na siebie ciężar dusznej i mrocznej obecności.

4.5/6 – warto przeczytać
kryminał retro, 280 stron, premiera 26.11.2024 (1933), tłumaczenie Katarzyna Bogiel
Tekst powstał w ramach współpracy z Secretum.pl