H.S. CHANDLER (HELEN FIELDS)
"Przez kilka chwil nic innego nie miało dla niej znaczenia. Nikt inny nie istniał. Była bezpieczna przed światem. Znów miała nad wszystkim kontrolę."
Początkowo książka zapowiadała się wyśmienicie, mocno trzymała w napięciu, przywarłam do stron z uwagą i zaangażowaniem. Jednak im głębiej w nią wchodziłam, tym więcej elementów mnie uwierało. Przede wszystkim łatwo rozszyfrowałam, ku jakim rozwiązaniom kieruje się scenariusz zdarzeń. Rozumiem motywy autorki, co chciała przekazać, dlaczego wybrała taką, a nie inną dosadność, lecz nie wszystkie silne uderzenia, które miały mną wstrząsnąć, zabrzmiały zgodną melodią przemocy i brutalności. Najmniej zajmującym okazał się wątek Lottie i Ellisa, od pierwszej sceny ich poznania wysunęłam domysły, co się może kryć za relacją obu bohaterów. Zatem odpadł w niecierpliwym poznawaniu jeden z głównych wątków powieści. Wyczuwałam drażniąca naiwność i płytkość kobiety, a także ciemny cień rzucany przez osobowość mężczyzny. Wiem, czemu miało służyć zestawienie tych postaci, ale uważam, że można było je zobrazować mniej bezpośrednio. Przebieg rozprawy sądowej znacznie odbiega od realności, co zmniejszyło przyjemność rozrywki. Doceniam pomysł na fabułę, uwzględnienie istotnych przekazów, lekki styl narracji. Odbiorcy nieprzywiązujący wagi do prawdopodobieństwa zdarzeń, będą bardziej zadowoleni niż ja.
H.S. Chandler podrzuca materiał do przemyśleń w zakresie prawnej i moralnej sprawiedliwości. Ukazuje, jak z pojedynczych migawek wglądu w czyjeś życie, można stworzyć fałszywy ogólny obraz, jak osoba o wiarygodnej reputacji, ciesząca się powszechnym szacunkiem i uznaniem, zdolna jest przeobrazić się pod wpływem wewnętrznych demonów i psychicznych deformacji. Czterdziestolatka z premedytacją zabija męża, z zadziwiającym spokojem powiadamia policję i czeka na jej przyjazd. Sprawą interesują się media i opinia publiczna. Maria od razu przyznaje się do winy, ale motywy skrywa w ciszy. Po kilku miesiącach rozpoczyna się proces, poznajemy jego uczestników, niektórych z bardzo bliska. Stopniowo odkrywamy prawdę, przekopujemy się przez warstwy kłamstw, oszustw i manipulacji. Tylko pozornie wiadomo, komu bezsprzecznie przypisać winę. A może odpowiedzialność za tragedię rozkłada się między bohaterami?
4/6 – warto przeczytać
thriller prawniczy, 438 stron, premiera 12.11.2020 (2019), tłumaczenie Marcin Sieduszewski
Książkę „Wymiary winy”zgarnęłam z półki „kryminały” w księgarni TaniaKsiążka.pl
Może i zapowiada się interesująco, ale nie jestem do niej przekonana.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie. Może mimo tej nie najwyższej oceny się skuszę? :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki i filmy, taki rozwój zdarzeń, fabułę, rozwiązywanie zagadek. Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńTwoje arecenzje pozwalają rozsmakować się w książkach i zdecydować czy jest dla mnie albo czy jestem na nie gotowa...Tę sobie zdecydowanie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTym razem mam podobne zdanie odnośnie skuszenia się na tę lekturę.
UsuńNie czytałam tej książki jeszcze, ale sama nie wiem czy ją będę chciała przeczytać, bo za thrillerami nie przepadam, chociaż thriller prawniczy zapowiada się już spoko.
OdpowiedzUsuńZapowiadała się dość ciekawą lektura. Szkoda, ze jest przewidywalna, no ale może kiedyś dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńJednak pisanie książek jest trudne, to nie dla mnie taka praca...
OdpowiedzUsuńostatnia taka tematyka jest bliska (oglądam serial W garniturach), ale nie wiem, czy odważyłabym się na tak poważny temat
OdpowiedzUsuń