niedziela, 8 sierpnia 2021

PIEŚŃ BOGINI KALI

DAN SIMMONS

"Niektóre miejsca są tak złe, że nie powinny istnieć."

Kiedy zabrałam się za "Terror" mocno wciągnęłam się w utrzymaną na wysokim poziomie historię, uchwyconą w zdradliwe szpony lodu i magii inuickich wierzeń, arktycznej ekspedycji badawczej z 1845 roku pod zwierzchnictwem Johna Franklina. Później miałam przyjemność spotkać się z "Abominacją", zaprowadziła mnie na jeszcze wyższy poziom satysfakcji czytelniczej, kręciła się wokół obsesyjnej wspinaczkowej pasji, przenikającej człowieka na wskroś, stymulującej do działania i pertraktowania ze śmiercią. 

Następnie sięgnęłam po "Pieśń bogini Kali" i przeniosłam się do Kalkuty z tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku. Niezaprzeczalnym atutem powieści był wyśmienicie oddany klimat przeludnionego miasta, pełnego skrajności i barw, nie wszystkie podobały się odwiedzającym, co dopiero mieszkańcom. Najpierw akcja niespiesznie szykowała się do rozwinięcia, choć od razu wyczuwałam coś niepokojąco wybrzmiewającego w tle, w miarę rozwijania się scenariusza zdarzeń coraz intensywniej dopominało się o uwagę. Poddałam się sugestii czegoś mrocznego, dobrze zasiedlonego w hinduskich wierzeniach, zatrważającego i trudnego do uwierzenia. Dan Simmons ujawnił niezwykły talent do tworzenia przemawiających obrazów. Kiedy pisał o danym miejscu miałam wrażenie, że właśnie tam przenosiłam się wyobraźnią. Doświadczałam Kalkutę doskonale, podobnie jak emocje ogarniające bohaterów i wszechobecnego ducha mitologii.

Wyprawa trzydziestopięcioletniego Roberta Luczaka, autora cenionego tomiku poezji, mieszkańca Chicago polskiego pochodzenia, wiązała się z misją odnalezienia w Kalkucie poety M. Dasa. Zniknął on osiem lat wcześniej wracając z pogrzebu ojca, z wioski we wschodnim Pakistanie. Pomimo ostrzeżeń przyjaciela Abe Bronsteina, redaktora naczelnego "Other Voices", Luczak zabrał na wyprawę poszukiwawczą żonę, hinduską księżniczkę, pomagającą w tłumaczeniach, i sześciomiesięczną córkę. Zanurzyłam się w ciekawej hinduskiej egzotyce tajemnicach, wspartych dusznym oddechem miasta, śmierdzącymi ulicami, w których wybrzmiewała zatrważająca pieśń, w nieuchwytnej do opisania naturze napięcia, nasilającego się zdenerwowania, docierania do najmroczniejszych sfer ludzkiego umysłu. Rewelacyjnie bawiłam się wsysaniem przez mroki bogini czasu i śmierci, kapłanów i sług. Zakończenie okazało się zaskakujące, nie spodziewałam się tak okrutnego i bezwzględnego obrotu spraw, ale to przecież horror. Już w debiutanckiej książce Dan Simmons wysłał wyraźne sygnały, że potrafi wpaść na genialny pomysł na fabułę, obrobić go pod względem potrzeb odbiorcy, stworzyć coś zajmującego i frapującego. Zabrakło nieco zwinnego dramatyzmu i płynności, ale "Pieśń bogini Kali" to mocna propozycja czytelnicza.

4.5/6 - warto przeczytać
horror, 292 strony, premiera 14.04.2021 (1982), tłumaczenie Janusz Ochab
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.

22 komentarze:

  1. Mam kilka książek tego autora na półce. Czekam na chwilę wolnego, by móc się za nie zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam żadnego horroru, ale kojarzę nazwisko autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem wielką miłośniczką horroru, ale wiem komu mogę polecić tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Paulina Kwiatkowska8 sierpnia 2021 10:28

    Dan Simmons to klasa sama w sobie. Dobrze, że od początku czuć napięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jeden z wyznaczników jego książek - przynajmniej mnie się tak kojarzą :)

      Usuń
  5. Oooo, lubię takie książki. Prawda, że ta okładka przyciąga już z daleka? Myślę, że i z zawartości byłabym bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo intrygujaca pozycja, polece siostrze

    OdpowiedzUsuń
  7. Może być to ciekawa pozycja, z chęcią zapoznam się z tym horrorem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Twórczość tego autora jest dla mnie nieznana, nie za często sięgam po takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem przekonana, że książka spodoba się mojej mamie, więc będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Horrory jeśli już to wolę właśnie w książkowej wersji, ale na razie zaczytuję się w innych gatunkach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na okładkę myślałam, że to jakaś fantastyka przyjemna, jednak jeśli to horror to zdecydowanie to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Horrory wolę oglądać niż czytać, ale może i w tym wypadku tak książka by mnie porwała?

    OdpowiedzUsuń
  13. Horror w klimacie hinduskich wierzeń to niecodzienna sceneria. Książka może być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fabuła brzmi ciekawie i intrygująco, ale nie mam ochoty ostatnio na horrory.

    OdpowiedzUsuń
  15. To są za mocne ksiazki jak dla mnie. Mimo to znam kogoś kto bardzo lubi takie pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie przepadam za horrorami, ale może kiedyś zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  17. genialna okładka, zresztą jak zawsze, mam wielką ochotę na tę ksiażkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. To połączenie mitologii ze współczesnością chyba mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kali jest jedna z ciekawszych postaci,wiec chetnie czytam wszystko, co ma z niq cokolwiek wspolnego

    OdpowiedzUsuń
  20. Tym razem nie moje książkowe klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  21. Być może dobrze bym się bawiła przy tej książce. Lubię czasami sięgać po horrory, a dawno tego nie robiłam. Zapiszę sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń